E-book
11.76
drukowana A5
28.65
Przetnij nić Nemizie

Bezpłatny fragment - Przetnij nić Nemizie


Objętość:
63 str.
ISBN:
978-83-8351-259-4
E-book
za 11.76
drukowana A5
za 28.65

Podziękowania

Serdecznie dziękuję mojej najlepszej przyjaciółce — Ani Góreckiej, która zdecydowała się stworzyć dla mnie projekt okładki. Doskonale dobrała symbol boga Nemiza do treści niniejszego tomiku poezji.

Grzeszny obrót

Ziemia wiruje

Kręci się szybko

Umysł wariuje

Śmiej się, rybko!

Prędkość się zwiększa

Już na plecach leżysz

Trawa jest miękksza

Ciało jej powierzysz

Świat się prędko kręci

W nim jesteś w środku

Grzech zapachem nęci

Jak pszczółki do miodku

Ziemia z orbity wypada

Ty szybujesz w otchłani

Świat się rozpada

I zostaje za nami

Do Chaosu

Zostaw to!

A wtedy zobaczysz

Będzie nieziemsko

I staniesz się częścią świata

Jestem w nim

Możliwość powrotu odeszła

Nie cofniesz przeszłości

Igły opadły jak liście

Energia nowa wstąpiła

Zniszcz to!

Albowiem tylko wtedy

Natkniesz się na

Inny, nieziemski świat

Może kiedyś zrozumiesz

Wlazłam w przedsionek wieczności

Yellow to kolor słońca

Kiedyś tam byłam

Odwiedziłam ten świat

Niebo!

Ach!

Muszę tam wrócić!

Otwórz mi oczy!

Boję się światła!

Robię krok do przodu,

Ósmy już krok,

Ty mnie uratuj.

Zanurzyć się w fale

Och, przyjacielu!

Gdybyś mógł powiedzieć mi,

Skąd się biorą pochmurne moje sny,

I gdybyś umiał szepnąć kilka słów,

Czy przegoniłbyś znad głowy mej kurz?

W cichym poranku słyszę śpiew

By do ciemnej wody jeszcze wejść,

Zanurzyć głowę swą i trwać,

Wśród lodowatych Atlantyku fal.

Nieśmiertelność

Nigdy nie umrzesz

I żyć też nie będziesz

Etap rozwoju człowieka

Śmierć cię ominie

Mrok pozostanie

Istota stworzenia

Egzystencja zwykła

Rozbije twą głowę

Ty dziś leżysz

Ewentualna śmierć czeka

Liczysz plamy na ścianie

Noc się zaczyna

Ogarnie cię ciemność

Śmierć twym marzeniem

Ćpania nadzieją

Na dno

Cisnę kamień,

W wody odmęt,

Resztki wspomnień,

I pokruszony chleb.

Czy opadną na dno,

Czy przetną powietrze

Rozrywając grawitację…

Powrócą z kosmicznego lotu

Zasiewając na nowo to

Czego nigdy nie pojmiemy.

Biała

Przed śpiewem kwiatów

Nadchodzisz

By ostatni raz

Całować mnie

Kładziesz w alabastry

Otulasz satyną

Porwij mnie

Ze sobą zabierz

Tam gdzie musisz odejść

Chwyć

Zaciśnij porcelanowe palce

Na skórze

Mroźny oddech

Spłynie w powietrze

A ja powędruję

Do krainy

Wiecznego Alabastru

Grób mój

Stoję przy trumnie

Czyja ona?

Należy do mnie

Ciało kona

Cygaro palę swoje

I patrzę na zwłoki

Widzę oburzenie twoje

Oddalają się kroki

Na skrzynię kładę lilię

Biały kwiat w ziemi tonie

Różowy robaczek się wije

Przy grobie rosną peonie

Trumna już w ziemi spoczęła

Czarny piach wieko przykrywa

Trawa łzy chłonęła

To moje ciało w dole spoczywa

Wiatr

Wczoraj

Wiał wiatr

W ciszy

Zmrożonej

Skalnej

Huczał

Między

Zdaniami

Był przecinkiem

Przy kochaniu

Wykrzyknikiem

Przy rozstaniu

Władał emocjami

Dął

Rabował

Ciął

Zrywał z nas

Ubrania

Kładł

Na kolanach

Ziemi

Martwej

I cichej

Obce myśli

Wyjadę do świata swojego

Nie zabroni mi nikt

I nie odejdę od niego

Pożegluje stary bryg

Na nim spokój mnie zastanie

Po morzach zacznę pływać

Dopadło mnie radości rozstanie

Przed nią mam się ukrywać.

Krzyżyk z szyi zerwany

Różaniec w kąt rzucony

Rozdział biblii porwany

Wnet zostanie spalony

Dopadły mnie myśli nie moje

Czyje one są? Czyje?

Myśli to twoje!

W umyśle on wyje!

Myśli

Leżę

Na wpół siedząc

Ufam kilku demonom

Rozlanym

Czerwienią po bieli

Ścian umysłu

Wracam w siebie

Nie odzyskując

Prostych oddechów

Lecz ufam sobie

Od dziś

Bo nie było łatwo stać

Na straży

Własnych myśli

Magnolia

Nie módlcie się za zmarłych

Lecz za żywych

Martwi mieli swą szansę

A wy nadal ją macie

Wykorzystajcie mądrze

Tak, jak chcecie

Nie klękajcie przed figurami

Bóg zamyka oczy wtedy

Nie módlcie się do świętych

To byli tylko ludzie

Módlcie się do boga

Albo i nie…

Poza świat

Jestem tylko

Chwilą

Małym podmuchem

Cichym westchnieniem

Powietrza

Lekko tylko

Frunę

W dal

Poza czas

Nie uchwycisz mnie

W swoje dłonie

Nie uchwycisz mnie

Nawet w snach

Jestem tylko

Wolnym duchem

Wykraczam poza

Świat

Wtłoczenie w rzeczywistość

Odrywam

Wdech z piersi

Rzucam nim

Przed siebie

Pozostanę

Chwilę

Bez powietrza

Przejść przez

Próg

I pozostać kilka

Uderzeń serca

Nim ostry cios

Wtłaczanego tlenu

Przyciągnie mnie

W rzeczywistość

Wybrana

Jej życie i przeznaczenie

Nazwisko to obwieszcza

Żywota jej stworzenie

W słowie tym się streszcza

Przez boga wyznaczona

Do dusz ludzkich łowienia

Ona — błogosławiona

Świat na lepsze zmienia

Stworzona by dobro sprowadzić

Złu zaczęła służyć

Boga pragnie zgładzić

I z kart Tarota wróżyć

Pan ciągle czeka

Lecz ona nie wróci

Ciemności wciągnęła rzeka

I duszy życie trudzi

Gdzie dziś jest…

Dokąd zmierzamy

Dokąd

Upadamy,

Gdzie jest granica?

Gdzie świat się zaczyna?

I dokąd mam pędzić,

Powiedz mi,

Gdzie dziś jest

Wiara

Nadzieja

Miłość

Gdzie teraz są

Porzucone dzieci

Z oczami pełnymi łez?

Brnąć w ból

Czarne odzienie nosisz

By żałobę ukazać

Że ból codzienny znosisz

Wolnej woli chcesz rozkazać?

Nienawiść cię przepełnia

Że ty już jej nie masz

Złem świat ona napełnia

I tylko zło teraz dasz

Gdybyś tylko zrozumiała

Że zawsze możesz wrócić

Gdybyś tylko wiedziała

Że zło możesz rzucić!

Lecz wolisz brnąć dalej

W bólu wielką paszczę

Niż powiedzieć ‘Boże zalej!

To zło deszczu płaszczem!’

Wezwie mnie

I niech tchnienie

Północy

Wezwie mnie

Do siebie

Niech skryje

W bieli piór

Niech zmrozi

Usta

Oczy

Serce

By odszedł

Gdzieś w dal

Codzienności

Ból

Morderczy Ojciec

Krzyczę przez usta zamknięte

Oczy zaszyte nitką czarną

Ciało w kawałki pocięte

Niech mordercami mymi wzgardzą!

Chcę by ich znaleźli!

Zabili mnie! Umarłam!

Chcę by karę ponieśli!

Nitki z oczu zdarłam

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 11.76
drukowana A5
za 28.65