Słodycz
Kiedyś jeden z faraonów z dynastii Ptolemeuszy postanowił założyć bibliotekę. W Aleksandrii. Zgromadzono tam kopie nowości naukowych i starych ksiąg z całego znanego świata. Naukowcy przybywali tam, aby prowadzić badania naukowe, przeznaczono na ten cel specjalne pomieszczenia. Nawe zwykli ludzie mieli możliwość korzystania z nieudanych kopii papirusów. Potem ktoś zdecydował, że warto byłoby to jednak wszystko zniszczyć. Do dzisiaj nie wiadomo na pewno czy zrobili to kolejni zdobywcy Egiptu, poganie, chrześcijanie czy ktoś inny. Faktem jest, że zniszczono coś, co mogło sprawić, że jeszcze wieki temu nauka rozwinęłaby się bez wątpienia znacznie szybciej.
Jak wiadomo z historii, rozwój nauki wyglądał w ten sposób: ktoś coś wymyślił, potem o tym zapomniano albo tego zakazano i ktoś inny odkrywał to na nowo, czasami wielokrotnie. Albo odkrycia nie docierały na czas. Chińczycy i Arabowie wymyślili wiele rzeczy, których obecnie używamy, a które nie były rozpowszechnione w określonym czasie w przeszłości. Wbrew powszechnie głoszonym informacjom, Kopernik odkrył jeszcze raz to, co odkryto w starożytności. Że Ziemia kręci się wokół słońca. To nie umniejsza jego pracy, ale odkrywanie tego samego kilkakrotnie i co gorsza zakazywanie rzeczy, które z różnych powodów nie pasowały określonym środowiskom trwa do dzisiaj.
Pierwsze samochody elektryczne wyprodukowano ponad 70 lat temu. Ale szybko je odkupiono i zezłomowano. To był czas budowy autostrad w USA i firmy chciały sprzedawać ropę, którą łatwo było wydobyć i sprzedać a nie zajmować się problemami zatrucia środowiska. Bo środowisko nie zatruł fakt, że samochód na silnik spalinowy powstał, ale skala jego użytkowania. Łatwo sprawdzić, że zasada ta ma zastosowanie do wielu innych problemów, które gnębią obecnie ludzkość.
Gdyby zapytać jak rozwiązać problem na przykład cukrzycy, odpowiedź jest prosta. Trzeba zakazać używania cukru i jego przetworów. Może nie zupełnie, ale do pewnej skali. Cukier musiałby zniknąć z napojów i stołów. Czy tak się stanie? Nie. W miejsce tego mamy wytyczne leczenia cukrzycy, nowe leki na cukrzycę, programy profilaktyki cukrzycy, biznes dietetyczny, wreszcie docieramy do promowania rubensowskich kształtów, jako równie pięknych i tak dalej. Czy spowoduje to, że cukrzyca przestanie być jedną z głównych przyczyn problemów zdrowotnych na świecie? Nie.
Odpowiedź na ten paradoks jest niełatwa. Bo przecież firmy, które promują się od jakiegoś czasu, jako proludzkie i prozdrowotne, rządy, które określają siebie demokratycznymi i różne środowiska światłych tego świata nie mają w tym za bardzo interesu. To oczywiste, że w świecie dorosłych ludzi nie liczą się te rzeczy, o których czyta się bajki dzieciom. Dobro wcale nie zwycięża ani nie jest nawet na top liście.
Niebiański pokój
A podobno Brexit już dawno za nami i nie ma się czym specjalnie martwić. Starmer wszedł na arenę. Póki co udało mu się ponieść statystyki, zwiększyło się zainteresowanie Partią Pracy. Jednak jego postawa wobec Brexitu była w zasadzie pomocą dla partii Torysów w ich ostatecznym zwycięstwie. Brakło mu odwagi aby w sposób jednoznaczny stanąć o dobrej stronie mocy. Teraz mocy zaczyna brakować. Ostatnio prasa rozpisywała się namiętnie na temat osób, które korzystały z tzw. pre paid na energię elektryczną. System ten w Anglii funkcjonuje od dawna, powszechnie wśród użytkowników wynajmowanych lokali.
Polega on mniej więcej na tym, że jest w domu zainstalowany system, który posiada czytnik. Kupuje się zatem kartę w kiosku z określonymi kilowatogodzinami. System ten nie jest sam w sobie zły, jednak z powodu podniesienia cen energii w ostatnim czasie w związku między innymi z zawirowaniami wojennymi i innymi, ta forma płatności stała się dość droga. Opisywano zatem matkę która nie ma co do garnka włożyć, ponieważ okrutna firma energetyczna zdziera z niej ostatni grosz.
Nie było w tych artykułach nic poza populizmem. Rzadko teraz można przeczytać konstatację. Zwłaszcza taką, która daje rozwiązanie problemu lub wskazuje jakąś drogę. Wszystko obliczone jest na przyciągnięcie uwagi za wszelką cenę. Ostatnio prasa donosiła że Rosja przerwała dostawę ropy do Polski. Wywołało to moje spore zdziwienie. Będąc w awangardzie wojny z Rosją finansujemy nadal ichnie wraże siły skupując ropę? Obajtek przytomnie wyjaśnił, że to było tylko 10% ropy sprowadzanej obecnie przez Polskę. Nikt w wiadomościach nie wspomniał ani słowem coś w stylu, Super że wreszcie skończyliśmy finansować państwo terrorystyczne!. Właściwie wiadomość ta przeszła jakby bez echa, powtarzano tylko tą samą pustą frazę. Nikt przecież sam siebie nie oskarży że finansuje łajdactwo. Nie podano ile statystycznie osób zostało zabitych w relacji do amunicji zakupionej lub wyprodukowanej za te dziesięć przecież tylko procent ropy.