Od autorki
Tyle wie o nas świat, ile napisaliśmy wierszy
Moja szuflada — owszem — pęka w szwach, ale bardzo ją lubię. Jest znacznie starsza ode mnie — odrestaurowana. W jej środku plątają się zapiski i niedokończone wiersze. Jest pełna sekretów, myśli i kolaży. Zawiera w sobie wielki spis codziennych spraw. Podobnie zresztą jak ten zbiór wierszy — zbiór pretensji do świata. Chociaż w głębi serca jestem pogodzona, że trzydzieści lat tego życia już za mną. Kiedy pisałam te wiersze wiedziałam tylko, że maj musi się zmieścić przed październikiem. Niby poezja, a jednak proza życia. Nie ma co ukrywać, że przeciętność wyznacza kierunek naszych dni i w pewnym sensie przynosi spokój nadchodzącym sprawom.
Najwięcej przemyśleń zrodziło się między bocheńskimi uliczkami. To tutaj serce bije spokojniej. Szepcze nieśmiało, że można inaczej. Tutaj przeżywam i kolekcjonuję doświadczenia. Swoje i nie tylko.
Oddaję w Twoje ręce niezwykle intymny zapis świadomości — chociaż nie mam pewności, że wszystkie te myśli wydarzyły się naprawdę. Z całą jednak śmiałością stwierdzam, że są częścią mojego wewnętrznego życia.
Dzięki poezji poznaję świat. Próbuję uchwycić go w słowa, ale tak jak w życiu — najwięcej dzieje się między wierszami. Trzeba tylko (i aż) umieć to wyłapać.
Żeby zachować chociaż namiastkę chronologii to tylko wspomnę, że zanim Przeciętna trzydziestoletnia, to był jeszcze postulat: Zakaz rzucania p(o)etów na trawnik!
Życie
Między umieraniem
a pewnymi względami
jest mycie garów
i wernisaże
życie zwykłe
ot życie
codzienne aż nudne
i chwil kilka wydartych
z nieporządku tego świata.
Dlaczego nie
Można bez chwil
bez tchu
i przekonania
albo bez kresu
patosu
łzawych wierszy
można bez przesady
cienia wątpliwości
i przerwy
można tak żyć
i życia
nie przeżyć
jak wtedy latem
i niby chwil kilka
a w gruncie rzeczy
żadna.
Ad personam
Ja jestem prosta poetka
z mniejszego miasta
też nie wysoko jakoś postawiona
bo to zaledwie dwieście szesnaście
metrów nad poziomem morza
więc nie szczyty.
U nas to raczej więcej dzieje się pod ziemią
ale w ludziach zwykłych widzę
od ludzi zwyczajnych słyszę
i do tych ludzi czuję
do nich mnie też ciągnie
z nimi
o nich
przez nich
ale nigdy za nich
jak już to za nimi
i to takie rzeczy
co się nawet poetom nie śniły.
O fraszce
Nie w ludzi, nie w cechy, nie w gesty,
bo fraszka zaś inny ma zwyczaj.
Nie w słowa i manifesty —
językiem celuje w obyczaj.
***
Słowa
rzucane na wiatr
trafiają rykoszetem.
Wiosną
Na pierwszy ogień
pozwolę sobie żyć
na stanowisku słonecznym
i tych kilka słów
uczynię moim domem.
Miłosna
To był maj
psy srały na trawniku
a ja nie wiedziałam
umieram z miłości
czy bez niej.
Miłość
Miłość to sztuka
bez końca
generalnie udręka.
Bocheńskość
Na początku była matka
i ojciec
potem uliczki wzdłuż solnego rynku
z kamienicami wciąż do remontu
jakby fasady zbyt długo rzecz jasna
do swej historii żywiły urazę
pierwszy papieros
na szczęście ostatni
letnie koncerty
i pocałunek
bunt młodzieńczości
tak oswojony
dorzućmy jeszcze kilka porażek
potoków łez
i zachwytów
to trochę się jednak powodów uzbiera
by wracać tu zawsze
i wciąż być u siebie
chociaż gwar cichnie
na solnym deptaku
to nigdy w tej kwestii
nie idę zwyczajem
i nie mam w dupie małych miasteczek
chociaż podobno dzisiaj tak trzeba
tutaj się rodzę wiosną od nowa
i tutaj mi wiosen zawsze przybywa
to tutaj serce bije spokojniej
i szepcze nieśmiało
że można inaczej.
W zaułkach ostatniej
Oprawiam ten dzień w ramy zachwytu.
Mimo, iż ciągle opowiadam nieskładnie.
Nie mam historii przeżytej na nowo
wciąż noszę w sercu tę miłość ostatnią.
Tak jakby wspomnień udeptywanie