E-book
6.3
drukowana A5
16.22
drukowana A5
Kolorowa
36.71
Proste wzruszenia

Bezpłatny fragment - Proste wzruszenia

Moje wiersze


5
Objętość:
60 str.
ISBN:
978-83-8351-438-3
E-book
za 6.3
drukowana A5
za 16.22
drukowana A5
Kolorowa
za 36.71

Kilka słów wstępu

Trzymasz w ręku kolejny tomik, który jest podsumowaniem mojej dotychczasowej przygody z poezją. Zawiera 50 wierszy. W każde słowo włożyłem całe serce, by w swej szczerości przekazać wszystkie ważne dla mnie treści.

Mam także nadzieję, że choć kilka wierszy poprawi Ci nastrój, a może nawet zostaną z Tobą na dłużej i będziesz do nich co jakiś czas wracać. Byłby to chyba najlepszy komplement dla mnie jako autora.

Życzę dużo uśmiechu oraz przyjemnej lektury.


Pozdrawiam serdecznie

Maciej Adamski

PS Najlepiej czytać przed szóstą rano, jeżeli lekarz nie przepisze inaczej.

Samotne serce

W pustym domu wciąż się budzi,

starych kadrów nie zdejmuje

Szuka ślepo swego szczęścia,

prostych wzruszeń oczekuje


Jak zapewnić sobie spokój,

myśl za myślą ciągle goni

W dobre ręce chce się oddać,

dawne rany tak zagoić


Najpierw musi zamknąć bramy,

ból przeszłości w sobie stłumić

Wzrok skierować gdzie nieznane,

dać miłości znów przemówić


Wtedy zacznie widzieć barwy,

które wcześniej gdzieś zniknęły

Wróci uśmiech o poranku,

z każdym będzie się nim dzielić

Obok mnie

Spłonę w piekle, by Cię chronić,

niebo złote Ci przybliżę

Twoje dary będę nosić,

z samym diabłem pakt podpiszę


Tyś jedyna wzrok mi skradła,

serca bicie w panowaniu

Ześlij na mnie gwiazdy światła,

wołam Ciebie na rozstaju


Twoja nagość mnie wchłonęła,

najpiękniejsza z Bożej racji

Jesteś kluczem do spełnienia,

tej miłości bądźmy warci


Nie zabraknie już niczego,

świat Ci podam na paterze

Nie odrzucaj serca mego,

czekam co noc na zbawienie

Dziękuję Ci

Za te wszystkie długie noce,

gdy pod sercem mnie trzymałaś

Jestem tutaj dzięki Tobie,

gdyż z miłości mnie wydałaś


Za życiowe mądre rady,

które pomoc Twoją niosą

Za Twą wiarę w me zwycięstwa,

kiedy inni ciosy mnożą


Pisać „kocham” to za mało,

słownik nie zna słów właściwych

Niemniej przyjmij wiersz ten szczery,

może prosty, lecz prawdziwy

Dla kochanej Mamy

Uczta zmysłów

Jakże bliski jest nasz taniec,

gdy na nowo Cię odkrywam

Wciąż smakuję Twego ciała,

nad spełnieniem się pochylam


Oddech głębszy nas kieruje,

w Tobie szczyty uniesienia

Ust namiętnych nie oszczędzaj,

jesteś źródłem uwielbienia


Tak tworzymy jedną całość,

by nasycić głód miłosny

Wszak w wieczności czuję małość,

pragnąc wspólnych doznań nocnych

Jeśli chcesz

Jeśli chcesz fightera,

na każdy wejdę ring

Jeśli chcesz poetę,

wypełnię Tobą myśl


Jeśli chcesz malarza,

będziesz każdą z barw

Jeśli chcesz aktora,

zakryj maską twarz


Jeśli chcesz artystę,

sztuką będzie dom

Jeśli chcesz partnera,

podaj mi swą dłoń

Pani Jesień

Kruchym liściem świat maluje,

wolnym krokiem zwiedza las

W swoim stylu przemebluje,

kiedy lato pójdzie spać


Chmurom większą rolę daje,

dniom gorącym mówi nie

Rozpoczyna wolny taniec,

bo już zima szybko mknie


Nocą śpiewa coraz dłużej,

wiatrem pieści resztki gniazd

Liśćmi ścieli parki duże,

Pani Jesień nadszedł czas

Gwiazda sceny

Zasługujesz żeby istnieć,

stać na środku wielkiej sceny

W pełnym świetle świat czarować,

by ten obraz oczy cieszył


Nie potrzeba Ci diamentów,

na nic Tobie długie suknie

Piękne treści nosisz w sercu,

niechaj płoną nadal dumnie


Więc nie pozwól obcym ludziom,

by ściągnęli Twą kurtynę

Jesteś sama sobie Panią,

tylko nie mów, że się mylę

Ocean trosk

Mewy śpiewem usypiają,

nad ich darem schylam kark

W swojej bieli lot nadają,

złota plaża naszych kart


Okres piasku tu panuje,

oceany aż po świt

Fala morska wciąż pracuje,

ciche kroki będzie kryć


Suche miejsca już czekają,

lecz ja tutaj wolę trwać

Codziennością zapraszają,

tak przeminął błogi czas

Otwarta dłoń

Jeszcze wczoraj mogłaś wszystko,

dzisiaj krucha jak okruszek

Myśl za myślą ciągle goni,

pod twym łóżkiem śpi obuszek


Słowem można Ciebie zranić,

zepchnąć w przepaść bezlitośnie

Lecz nie pragniesz się nam żalić,

w ciszy cierpisz najwidoczniej


Musisz siłę w sercu znaleźć,

i od nowa się zbudować

Nie wspominaj dawnych błędów,

resztki życia chciej ratować


Jeśli zechcesz, to pomogę,

dłoń ma zawsze jest otwarta

Jedno słowo mi wystarczy,

jeszcze świeci dla nas szansa

Cicha nadzieja

Pozwól kwitnąć tej miłości,

niech odżyją zimne dłonie

Kwiatem róży będę zdobić,

cud pokładam w wierze młodej


Cisza rani niczym ostrze,

które wcale się nie śpieszy

Milcząc krwawi moje serce,

płonie tomik smutnych wierszy


Psalm wynosi pod niebiosa,

wychwalając Twoje piękno

Płatki kwiatów pod Twe nogi,

by ukrócić duszy tęskność


Tu zakończę me wyznanie,

nie wyrzucaj go za siebie

Będę czekał ile każesz,

póki gwiazdy są na niebie

Zjazd rodzinny

Wiejskim chlebem pachnie dom,

zapach wspomnień się unosi

Skromna przystań, cichy ląd,

sąd przykazań tu nie głosi


Stół drewniany na podwórzu,

niechaj w oczach rośnie sad

Piękno chwili na tym wzgórzu,

zatrzymany w locie czas


Marzeniami się dzielimy,

przy okręgu pełnym dzieci

Tej przyszłości pościelimy,

by nam wyszła wprost naprzeciw

Zakochani

Jakże piękni w tej miłości,

chociaż wczoraj się nie znali

Zapomnieli swej przeszłości,

w chwili kiedy się poznali


Dla nich wiecznie będzie jasno,

póki miłość będzie słońcem

W gęstym tłumie im nie straszno,

póki serca będą głosem


Ciągle gonią proste słowa,

ubierane są z chwil złotych

Dusza jest ich pragnień głodna,

rytualnych tańców nocnych

Życie

Chciałbym tańczyć tylko z wiosną,

móc dziękować jej za dary

Z życia czerpać co najlepsze,

w pył zamienić gorzkie daty


Brzydkich ludzi nie dopuszczać,

niech swym jadem nie zrażają

Robić wszystko co zapragnę,

nawet jeśli wciąż gadają


Głowy w piasek już nie chować,

mur przeszłości pewnie zburzyć

Być otwartym na świat cały,

nowych stanów innych uczyć


Teraz tylko ruszyć z myślą,

czas nie czeka na nikogo

Życz mi szczęścia, bo się przyda,

życie piękną jest przygodą

Nowy dom

Gdy rozkwitną kwiaty wiśni,

kwiecień zacznie wokół śpiewać

Sznury ptaków już na niebie,

wspólnie będziem tęskniąc czekać


Wtedy adres w hen porzucę,

który dowód mój kalecze

Nową przystań wybuduję,

mała działka w wielkim świecie


Dusze moją będę karmił,

przy kominku ognia słuchał,

Ta poezja ma swą wagę,

lustra duszy w polu szukał


Nawet zima nie wygoni,

ją też rano zechcę witać

Pozwól Boże mi pozostać,

krzyż mój tutaj pragnę dźwigać

Bezpieczne jutro

Daj kobiecie piękny dom,

niech nie martwi się o jutro

Dobre chwile chciej ugościć,

dziś uśmiechy wskaże lustro


Spraw, by czuła się Królową,

była silna w swych decyzjach

Nocą szczyty jej przybliżaj,

swoim sercem będzie bliska


Jeszcze jedno Ci przekażę,

więc posłuchaj mnie uważnie

Gdy zaniedbasz, to odejdzie,

a Ty skończysz żywot marnie

Do naprawy

Nie wyrzucaj mnie na śmietnik,

jeszcze można coś naprawić

Kilka śrubek, kilka części,

nie chcę więcej nic zawalić


Trzeba tylko naoliwić,

może w świecie rad poszukać

Ale potem będzie dobrze,

tylko w serce swe się wsłuchaj


Daj mi zatem jeszcze szansę,

nie zawiodę nigdy więcej

Twoje szczęście mą intencją,

słońce będzie świecić częściej

Jeszcze raz

Niech z zazdrością na nas patrzą,

gdy zwiedzamy wolnym krokiem

Zanim światła nocy zgasną,

otulimy się przed zmrokiem


Wielbię ziemię, którą kroczysz,

mą świątynią jesteś miła

Po Twój spokój mogą skoczyć,

byś w tym kręgu zawsze żyła


Niewinności nie pozbawię,

niech nadzieja ciągle żyje

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 6.3
drukowana A5
za 16.22
drukowana A5
Kolorowa
za 36.71