Copyright © 2025 by Monika Rivers
ALL rights reserved
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Żadna część niniejszej publikacji nie może być kopiowana, tłumaczona, przechowywana w systemach wyszukiwania, nagrywana ani rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie elektronicznej lub mechanicznej bez pisemnej zgody wydawcy.
Wyjątek stanowią krótkie cytaty wykorzystywane w recenzjach zgodnie z prawem cytatu.
No part of this publication may be reproduced, translated, stored in a retrieval system, recorded, or transmitted in any form, electronic or mechanical, without the written permission of the publisher. This is excepted for short quotations used in reviews, in accordance with the law of quotation
Wydawnictwo Rivers
Dedykacja
Dla tych, którzy się budzą, którzy szukają prawdy.
Dla tych, którzy czują, że świat, jaki im pokazano, to tylko zasłona.
Dla tych, którzy mają odwagę uwierzyć.
Niech te słowa będą latarnią w mroku, przypomnieniem o świetle, które zawsze prowadzi do domu
Od autora
Nie wierzę w przypadki.
Nie wierzę, że jesteś tutaj tylko po to, żeby przetrwać, pracować i płacić rachunki.
Nie wierzę, że jesteś tylko „masą mięśni i tkanek”, jak próbuje Ci wmówić współczesna narracja.
Wierzę, że jesteś czymś więcej. Że masz w sobie iskrę Źródła. Że masz moc tworzenia — nie dlatego, że to modne hasło, ale dlatego, że to najstarsze prawo na ziemi.
Prawo przyciągania nie jest wymysłem XXI wieku.
To uniwersalna zasada, która przenika wszystko: Biblię, starożytne nauki, Twoje codzienne doświadczenia. To nie magia oderwana od życia — to życie samo w sobie.
Bo wszystko jest połączone. Twoje myśli wpływają na emocje.
Twoje emocje wpływają na słowa. Twoje słowa wpływają na działania. A Twoje działania tworzą rezultaty.
Zauważ — kiedy w życiu coś się sypie, rzadko kończy się na jednym problemie.
Zepsuje Ci się pralka — za chwilę padnie samochód.
Stracisz pracę — rozpadnie się związek.
Pokłócisz się z kimś — zachorujesz.
To nie jest pech — to energia, która rezonuje i przyciąga podobne doświadczenia.
Ale dokładnie tak samo działa to w drugą stronę.
Zaczniesz szanować pieniądze — zaczną się mnożyć.
Zadbasz o zdrowie — poczujesz przypływ sił i energii.
Nauczysz się mówić z serca — poprawią się Twoje relacje.
Wybaczysz komuś — otworzą się przed Tobą nowe możliwości.
Zaufasz życiu — pojawią się okazje, o których nawet nie marzyłeś.
Pokochasz siebie — przyciągniesz ludzi, którzy będą Cię kochać.
To nie są bajki. To nie są naiwne życzenia. To jest prawo przyciągania — najstarsze prawo, jakie znamy. Prawo, którego nauczał Jezus. Jezus nie przyszedł po to, żeby Cię przestraszyć. Nie po to, żebyś żył w poczuciu winy. Nie po to, żebyś bał się gniewnego Boga. Przyszedł, żeby pokazać Ci Twoją moc. Żeby przypomnieć, że Bóg jest w Tobie. Że Królestwo jest w Twoim sercu. Że masz realny wpływ na swoje życie.
Religia instytucjonalna przejęła tę naukę i owinęła ją strachem. Bo przestraszonym, biednym i potulnym człowiekiem łatwiej rządzić. Łatwiej go kontrolować, kazać mu pracować i milczeć. Łatwiej wmówić mu, że jest nic niewart, że nie ma prawa marzyć ani decydować.
Ale wierzę, że ten czas się kończy. Że coraz więcej z nas się budzi. Że widzisz przez te kłamstwa. Że odzyskujesz swoją moc.
Nie proszę Cię, żebyś wierzył w każde słowo tej książki.
Ale chcę żebyś zadał sobie jedno pytanie:
„A co jeśli to prawda? A co jeśli mam wpływ?”
Jeśli ta książka pomoże Ci zrobić choć jeden krok w stronę prawdy — to wszystko było tego warte.
Z serca — Monika
Twoje myśli są nasionami.
Intencja jest wodą.
Uczucie to słońce.
Świat, jaki tworzysz — to Twój ogród.
Uważaj, co w nim sadzisz.
Wstęp
Prawda wychodzi na jaw.
Żyjemy w czasach, kiedy wiele sekretów, kłamstw i iluzji zaczyna pękać jak cienka skorupa.
To, co przez lata było ukrywane, wychodzi na światło dzienne -nie dlatego, że ktoś na to pozwolił, ale dlatego, że tak działa natura prawdy.
Niektórzy mówią o tym: czas wielkiego przebudzenia. Inni nazywają to po prostu: koniec kłamstw. Ale niezależnie od słów, każdy z nas to czuje.
Coraz więcej ludzi zaczyna widzieć:
— że historie podawane nam jako fakty nie zawsze są prawdziwe
— że wielcy tego świata ukrywają swoje sekrety
— że media i politycy często karmią nas tym, co mamy wierzyć — a nie tym, co jest prawdą
Zobacz, jak dziś w internecie wychodzą na jaw historie, które kiedyś byłyby natychmiast uciszone. Jak ludzie analizują zdjęcia, dokumenty, wypowiedzi. Jak zaczynają łączyć fakty i zadawać pytania, które kiedyś były zakazane.
Nie chodzi tylko o jedną historię czy jedną osobę. Nie chodzi tylko o to, czy żona prezydenta to faktycznie kobieta, czy nie. To stało się symbolem.
Symbolem tego, że ludzie nie wierzą już ślepo we wszystko, co im się powie. Symbolem tego, że maski spadają. Symbolem tego, że żadne kłamstwo nie jest wieczne.
Bo prawda ma to do siebie, że zawsze wychodzi na jaw.
Choćbyś ją zakopał pod tonami papierów i ustaw, zastraszył sądami i karami, wyśmiał tych, którzy o nią pytają. Choćbyś obrócił ją w teorię spiskową — ona znajdzie sposób, żeby się ujawnić.
Dlatego żyjemy w ciekawym czasie. Czasie, w którym coraz więcej ludzi mówi:
„Nie wierzę, bo tak powiedzieli w telewizji.” „Chcę dowodu.” „Chcę patrzeć sam.” „Chcę znać prawdę.”
To nie jest wygodne dla tych, którzy rządzili strachem. To nie jest wygodne dla tych, którzy kłamali dla władzy i pieniędzy. Ale to jest konieczne.
Biblia mówi:
„Nie ma nic ukrytego, co by nie miało być ujawnione.” (Łk 8,17)
Nie ma nic ukrytego, co by nie miało być poznane, ani nic tajemnego, o czym by się nie miało dowiedzieć”.
To nie tylko obietnica duchowa.
To uniwersalne prawo życia.
Prawda nie boi się światła.
Prawda nie potrzebuje siły — bo jest siłą.
Ta książka nie daje gotowych recept. Nie sprzedaje obietnic sukcesu bez wysiłku. Nie obiecuje, że nigdy nie zaboli.
Ale obiecuje, że nie zostaniesz z tym sam.
To zaproszenie. Do podróży w głąb siebie. Do spotkania z własnym sercem. Do przypomnienia sobie prawdy, którą już znasz.
Piszę to nie jako nauczycielka, ale jako siostra w tej samej podróży. Bo i ja wciąż się budzę. I wciąż odkrywam, że Bóg jest bliżej niż myślę.
Jeśli te słowa cię poruszą — to nie dlatego, że są moje, ale dlatego, że twoja dusza już je zna.
Jeśli to czytasz, to znaczy, że coś w Tobie budzi się na prawdę. Że nie chcesz żyć w iluzji. Że jesteś gotowy zrzucić stare zasłony — choćby bolało.
Nie mówię Ci, w co masz wierzyć.
Mówię Ci tylko — miej odwagę pytać.
Miej odwagę patrzeć.
Miej odwagę czuć.
Bo to jest jedyna droga, żeby naprawdę być wolnym.
Rozdział 1 Wielki Reset Duchowy czas oddzielenia prawdy od iluzji
Od wieków zapowiadany był czas, w którym „wszystko, co ukryte, zostanie ujawnione”. To nie jest tylko polityczna lub ekonomiczna zmiana — to wielki reset duchowy.
Nie chodzi o koniec świata — tylko o koniec świata kłamstwa.
Co się dzieje?
Planeta wchodzi w nową częstotliwość. Wszystko, co sztuczne, programowane, fałszywe — zaczyna się rozpadać. W ludziach budzi się wewnętrzny radar prawdy. Coś w duszy mówi: „To już nie działa”.
Systemy kontroli — religijne, rządowe, edukacyjne — kruszą się, bo nie mają już paliwa w polu energii. Dusze przestają je zasilać.
Świat się zmienia. Na zewnątrz widzimy chaos, kryzysy, konflikty, lęk, które wybuchają jak nigdy dotąd.
Ale to, co widzisz na zewnątrz — jest echem tego, co dzieje się wewnątrz ludzkiej świadomości.
To czas przebudzenia. Czas przypomnienia sobie, kim naprawdę jesteśmy.
Dwa bieguny
Ten reset dzieli świat:
jedni idą w stronę światła — przebudzenia, prawdy, miłości,
drudzy w stronę ciemności — lęku, kontroli, ślepej wiary w system.
Nie da się być „pomiędzy”. Reset to czas oddzielenia — nie przez sąd, ale przez wibrację. Tam, gdzie idziesz — tam rezonujesz.
Objawienie tożsamości.
Wielu ludzi zaczyna:
przypominać sobie, kim są naprawdę,
widzieć ukryte mechanizmy iluzji,
odczuwać głębsze prowadzenie,
odcinać się od tego, co nie służy duszy.
To objawienie nie przychodzi z zewnątrz — ono dzieje się w Tobie.
Ale przebudzenie nie zawsze jest łatwe. To proces. Momentami bolesny — bo trzeba zobaczyć kłamstwa, w które wierzyliśmy.
Czasem to znaczy rozstać się z tym, co znaliśmy. Opuścić wygodne schematy. A nawet rozczarować innych — by przestać rozczarowywać siebie.
To nie jest czas na ucieczkę. To czas na konfrontację z tym, co w nas prawdziwe — i tym, co było tylko iluzją. Co w Tobie jest prawdziwe? A co tylko powtarzałaś, bo tak było łatwiej?
Musisz przestać karmić się strachem. Musisz przestać powtarzać słowa i myśli, które Cię ranią. Zasługujesz na słowa, które Cię uzdrawiają. Na myśli, które Cię podnoszą.
Reset nie jest wygodny. Czasem:
tracisz znajomych,
odcinasz się od starych dróg,
czujesz pustkę, chaos, samotność.
Ale ta pustka to początek wolności. To miejsce, w którym Bóg zaczyna mówić prosto do ciebie — bez pośredników. Od dziecka uczono, żeby wierzyć w „rzeczywistość”.
Że autorytety mają rację.
Że historia to fakty.
Że lekarz wie lepiej niż ciało.
Że Bóg jest gdzieś daleko i patrzy z góry.
Że życie to obowiązek, a nie przygoda.
Ale…
Co, jeśli to wszystko jest zaledwie programem? Nie trzeba być szaleńcem ani buntownikiem. Wystarczy, że coś się nie zgadza. Że pytania zaczynają ciszej boleć niż odpowiedzi, które się słyszy całe życie.
— Dlaczego nikt nie tłumaczy, czym naprawdę jesteśmy?
— Dlaczego historia pełna jest dziur i wymazanych fragmentów?
— Dlaczego ci, którzy szukają prawdy, są wyśmiewani lub uciszani?
Bo ten świat, który wydaje się oczywisty, został zbudowany jak teatr.
I nie chodzi tylko o systemy. Chodzi o sposób myślenia, który odcina nas od wewnętrznej mocy.
Jak tworzy się iluzję?
Powtarzaj od małego:
„Bądź grzeczny”
„Nie wychylaj się”
„To jest twoje miejsce”
„Nie pytaj — słuchaj”
Wprowadź autorytety:
— nauczyciel, ksiądz, polityk, lekarz
— każdy z nich ma „papiery” i rację
— wątpliwość to bunt, a bunt to grzech
Zaprogramuj lęk:
— przed biedą, chorobą, karą, potępieniem
— człowiek zalękniony nie ma odwagi tworzyć
— tylko odtwarza to, co mu każą
I wtedy powstaje idealny obywatel systemu. Uczciwy. Zmęczony. Zależny. Wierzy w telewizję, płaci podatki, czuje winę, nie ufa sobie.
A co, jeśli…?
— Szkoła uczyła nie po to, by rozwinąć, tylko by podporządkować?
— Religia nie miała łączyć z Bogiem, tylko oddzielić od własnej duszy?
— Historia została napisana przez tych, którzy przejęli kontrolę?
A co, jeśli to, czego Cię nie nauczono — było najważniejsze?
Prawda nie boli. Boli, że się ją ignorowało. To, co boli, to nie fakty. Boli, że dusza wiedziała, ale umysł to zagłuszał.
Że przez lata zgadzało się na coś, co wewnętrznie nie rezonowało. Boli zdrada intuicji. Ale ten ból jest też bramą. Bo kiedy raz się zobaczy, że ten świat nie działa na prawdę — człowiek zaczyna szukać jej poza schematem.
I wtedy zaczyna się nowe pytanie:
Skoro to wszystko jest kłamstwem … to kim naprawdę jestem?
I kto stworzył świat, który mnie zniewala?
To już nie jest teoria spiskowa. To jest pierwszy akt wyzwolenia umysłu. Iluzja świata działa, bo jest powtarzana i wzmacniana lękiem. System nie chce, byś znał swoją moc. To, co nazwano „nauką”, „religią” czy „faktem”, często było programem.
Prawda boli tylko przez chwilę. Potem daje siłę.
Kim naprawdę jesteś — dusza, wibracja, istota światła.
Nie jesteś tym, co o Tobie mówili.
Nie jesteś tylko imieniem, numerem PESEL, zawodem, funkcją.
Nie jesteś „tą osobą, która zawsze się poświęca”.
Nie jesteś „tym, który musi być silny”.
Nie jesteś historią swojej rodziny.
Nie jesteś traumą z dzieciństwa.
Nie jesteś tym, co przeszedłeś — choć to wszystko ukształtowało Twoje ludzkie doświadczenie.
Ciało to nie Ty. To Twój pojazd
Ciało się zmienia. Ciało się starzeje. Ciało choruje i zdrowieje.
Ale Ty… pozostajesz.
Bo Ty jesteś świadomością. Obserwatorem. Wibracją zamieszkującą formę.
Czasem jesteś w ciele tak długo, że zaczynasz myśleć, że to cała prawda o Tobie. Ale ciało to tylko skafander. A Ty jesteś światłem w środku.
Wszystko, czym jesteś — to energia
Każda emocja, myśl, intencja, słowo — to częstotliwość. To nie filozofia. To fizyka. Każdy atom, z którego jesteś zbudowany, składa się z przestrzeni, światła i informacji.
Nie jesteś stałą materią. Jesteś żywym polem energetycznym. Rezonujesz. Wysyłasz sygnały. Przyciągasz. To, co nazywasz „przypadkiem”, „fartem”, „przeznaczeniem” — często jest po prostu rezonansem z Twoim wnętrzem.
Dusza to Ty — bez historii
Jest w Tobie coś, co nie zmieniło się od dzieciństwa.
Coś, co patrzyło Twoimi oczami, gdy miałeś 5 lat… i nadal patrzy. To nie umysł. Nie ciało. Nie ego. To świadoma obecność, która przyszła tu z misją. To dusza.
I ta dusza nie przyszła się męczyć, udowadniać, cierpieć bez końca. Przyszła doświadczyć, wzrastać, tworzyć, leczyć, pamiętać.
Pamiętasz?
Być może kiedyś to czułeś:
— że jesteś chroniony, choć nikt nie wiedział dlaczego,
— że ktoś Cię woła, choć nie było tam nikogo,
— że świat jest większy, niż wmawiano.
To nie były fantazje. To były fragmenty Twojej prawdy, które próbowały się przebić.
Jesteś światłem. W czystej formie. Nie musisz na to zasługiwać. Nie musisz się o to modlić. Nie musisz nic naprawiać, żeby „zasłużyć” na siebie. Już jesteś.
Każda myśl, która Ci mówi, że jesteś niczym — jest kłamstwem, które kiedyś przyjąłeś. Ale to nie Ty je stworzyłeś.
I teraz możesz zadać sobie pytanie: Gdyby dziś wymazać wszystkie traumy, opinie, porażki… Kim bym był, gdybym przypomniał sobie, kim jestem naprawdę?
Nie jesteś swoim ciałem — jesteś światłem, które je zamieszkuje
Twoje emocje, myśli i intencje to częstotliwości — nie ozdoby.
Dusza przyszła tu z misją — nie na przypadek
Wszystko, czego szukasz na zewnątrz, już masz w sobie
Jak przejść przez reset?
Zaufaj temu, co czujesz — nie temu, co mówią autorytety.
Nie bój się odejść od tego, co martwe.
Stawaj w prawdzie — nawet jeśli trzęsą ci się nogi.
Wybaczaj — nie dla nich, ale dla swojej wolności.
Mów: „Niech się stanie” — i idź dalej.
Wielki reset duchowy to nie kara. To zaproszenie. Do prawdy. Do odwagi. Do światła. Jeśli to czytasz — to znaczy, że już idziesz.
Rozdział 2 Proroctwa o czasach końca — kod duszy na czas przebudzenia
Od tysięcy lat ludzkość powraca do tematu końca świata. Proroctwa biblijne, objawienia mistyków, przepowiednie wizjonerów — wszystkie mówią o „czasie końca”. Ale co, jeśli „koniec” nie oznacza zagłady — tylko przemianę świadomości?
Czym naprawdę jest „czas końca”?
To nie koniec istnienia. To koniec iluzji. Proroctwa Apokalipsy nie zapowiadają końca świata, tylko upadek systemu opartego na kontroli, kłamstwie i zniewoleniu. To duchowe wyzwolenie ludzkości.
„I ujrzałem nowe niebo i nową ziemię.” (Ap 21,1)
To kod duszy, który mówi: „Będzie ci się wydawać, że wszystko się wali — ale to tylko złudzenie, które odchodzi.”
Proroctwa jako aktywatory duszy.
Każde proroctwo w Biblii ma warstwę dosłowną i energetyczną. To nie tyle zapowiedź wydarzeń, ile mapa przebudzenia:
Trąby to fale przebudzeń,
Pieczęcie to etapy świadomości,
Liczby (jak 7 czy 144 000) to kody energetyczne dusz budzących się z uśpienia.
Kiedy dusza jest gotowa, zaczyna czytać te symbole jak klucze do wewnętrznej wolności.
Dlaczego teraz?
Bo czas się wypełnił. Wibracja planety wzrasta. Kłamstwa systemu są coraz bardziej widoczne. Coraz więcej dusz mówi: „To nie może być prawda”. To właśnie znaki końca — końca ciemności.
Ale uwaga: system też to wie. Dlatego tworzy sztuczne proroctwa (pandemie, zagrożenia, kryzysy) — żebyś myślał, że to koniec fizyczny. A to tylko teatr.
Kod zbawienia — nie czekaj, aktywuj
Zbawienie nie przyjdzie z zewnątrz. To wewnętrzny reset: Odcięcie od lęku, Wybranie światła, Przejście przez ciemność z wiarą, Otwarcie serca na nowe życie.
To właśnie oznacza „czas końca” — narodziny nowej ludzkości. Ty jesteś jednym z tych, którzy przyszli tu po to.
Nie bój się, mała trzódko, gdyż spodobało się Ojcu waszemu dać wam królestwo. (Łk 12,31)
Proroctwa nie mają cię przestraszyć. Mają ci pokazać, że światło było zapowiedziane. Czas końca to czas wyjścia z niewoli. Jesteś tu, bo twoja dusza wiedziała, że to ten moment.
To nie koniec świata. To koniec kłamstwa.
Rozdział 3 Światło ukryte w ciemności Apokalipsy
Apokalipsa — przez wieki wzbudzała lęk. Straszyła końcem świata, ogniem piekielnym, sądem ostatecznym. Ale to nie Bóg straszy — to system. Bo Apokalipsa nie jest końcem. To objawienie.
Co oznacza słowo „apokalipsa”?
W języku greckim: apokalypsis znaczy „odsłonięcie”, „objawienie”. Nie chodzi o zniszczenie świata, lecz o odsłonięcie tego, co było ukryte. To światło w ciemności.
Apokalipsa to moment, kiedy kurtyna opada. Gdy widzisz rzeczy takimi, jakimi są naprawdę.
Symbolika, nie dosłowność.
Smoki, bestie, plagi, liczby — to nie są proroctwa fizycznej zagłady. To symbole energetyczne:
Smok — ciemna siła władzy i kontroli,
Bestia — system, który próbuje zastąpić Boga,
Liczba 666 — kod człowieka pozbawionego boskiego połączenia,
Plagi — fale oczyszczenia, które przebudzą dusze.
To nie zewnętrzny armagedon — to wewnętrzna przemiana świadomości.
Ciemność jako tło światła
W czasie Apokalipsy wszystko, co nieprawdziwe, wychodzi na jaw. Maski spadają. Ludzie widzą:
kim naprawdę są,
komu służyli,
z czym byli połączeni.
To czas duchowej alchemii — tylko ten, kto nie boi się spojrzeć w ciemność, znajdzie prawdziwe światło.
Dla wielu ludzi Apokalipsa to: przebudzenie intuicji, odzyskanie kontaktu ze Źródłem, porzucenie fałszywych religii i ideologii, powrót do mocy Serca.
To nie koniec. To początek nowej ziemi — tworzonej przez świadome dusze.
Światło, które było zawsze
Bóg nie przestaje świecić — to tylko zasłony spadają z naszych oczu. Światło było zawsze, czekało aż przestaniemy bać się patrzeć.
Apokalipsa to objawienie. Nie bój się jej — to twoje przebudzenie. Bo światło było ukryte w tobie cały czas. Teraz zaczynasz je widzieć.
Rozdział 4 Czterej Jeźdźcy Apokalipsy bramy duchowego oczyszczenia
W Księdze Objawienia pojawiają się czterej jeźdźcy: biały, czerwony, czarny i blady. Przez wieki interpretowano ich jako prorocze zapowiedzi wojny, głodu i śmierci. Ale pod tą warstwą kryje się głębokie przesłanie duchowe — opis czterech etapów transformacji świadomości.
To nie katastrofa. To proces oczyszczenia, przez który musi przejść każda dusza w czasie duchowego resetu.
Jeździec na białym koniu — Iluzja światła
Ma łuk, ale nie strzela. Zwycięża przez pozór dobra. To symbol fałszywego światła — duchowości bez mocy, manipulacji przebranej za prawdę. To czas, gdy człowiek daje się zwieść zewnętrznym autorytetom, mistrzom bez światła, systemom, które mówią o Bogu, ale nie niosą Boga.
Uważaj, komu oddajesz swoją moc. Nie każde światło jest prawdziwe.
Jeździec na czerwonym koniu — Konflikt i rozpad
Trzyma miecz. Symbolizuje wojnę, ale nie tylko tę fizyczną. To wewnętrzna wojna duszy — konflikt pomiędzy tym, co znane, a tym, co prawdziwe. To etap, w którym runie wszystko: przekonania, relacje, iluzje. Serce płonie — ale to ogień oczyszczenia.
Przez rozpad rodzi się nowa prawda. Nie bój się ognia.
Jeździec na czarnym koniu — Głód duszy
W ręku niesie wagę — symbol oceny, bilansu. Reprezentuje głód i niedobór, ale nie tylko fizyczny. To duchowy głód: pustka, która woła o prawdziwe pożywienie. Człowiek przestaje wierzyć w stare systemy i szuka prawdy głębiej.
Prawdziwy głód to głód duszy. Karm się tym, co żywe.
Jeździec na bladym koniu — Śmierć ego
To nie śmierć ciała, lecz śmierć fałszywego „ja”. To moment, gdy wszystko znika: role, maski, przywiązania. Dusza staje naga przed Bogiem. To najciemniejsza noc — ale też tu zaczyna się światło.
Nie bój się umrzeć dla tego, co nieprawdziwe. Tu rodzi się twoja wolność.
Czterej jeźdźcy to nie zwiastuni zagłady. To bramy przebudzenia. Każda dusza, która pragnie prawdy, musi przez nie przejść:
Zobaczyć fałszywe światło.
Przejść przez konflikt.
Odciąć się od iluzji niedoboru.
Umrzeć dla ego.
Dopiero wtedy pojawia się piąty Jeździec — ten, który nie został nazwany: wewnętrzne światło, które wraca z mocą. Apokalipsa to proces. Jeźdźcy to symbole. A ty jesteś duszą, która właśnie przechodzi przez te bramy — ku wolności.
Rozdział 5 Apokalipsa i Wielkie Fałszerstwo Czasu
Czy możliwe jest, że żyjemy w czasach po tysiącletnim panowaniu Chrystusa, a nie przed nim? Czy to, co znamy jako „historię” — jest w rzeczywistości zmanipulowaną narracją, w której brakuje jednego kluczowego elementu: całego wieku światła?
Gdy spojrzymy wstecz, nie przez okulary szkolnych podręczników, lecz przez serce — zobaczymy światło, które wciąż bije spod warstw kłamstwa. Tysiącletnie królestwo, wiek harmonii i technologii zgodnej z boskimi prawami natury, nie jest mitem. Jest pamięcią w sercu ludzkości.
Wielu z nas czuje tę pamięć jako tęsknotę — za światem, w którym nikt nie musiał walczyć o byt, gdzie nie istniała własność jako forma zniewolenia, gdzie energia była wszędzie, a dźwięk i światło służyły życiu. Tęsknota ta jest echem duszy, która żyła w tamtym czasie. I dziś się budzi.
Fałszerstwo dat i „J800”
Na wielu dawnych budynkach, zegarach, dzwonach i kamieniach pamiątkowych w Europie i na całym świecie można dostrzec daty takie jak „J767” czy „J812”. Litera „J” lub „I” przypominająca dzisiejszą cyfrę 1 nie oznacza w rzeczywistości „tysiąca” w konwencji naszej ery (n.e.), lecz była symbolem łacińskiego Jesus i (łac. Iesus, lesv Christi) wskazywała, że wydarzenia te miały miejsce w czasie panowania Jezusa na Ziemi (Rok Pański). Oznacza to, że realna chronologia mogłaby być skrócona nawet o tysiąc lat.
Usunięcie z historii całego tysiąclecia — to największe fałszerstwo naszej cywilizacji. To nie tylko zafałszowanie dat — to wymazanie złotej epoki, by uczynić nas duchowo sierotami. Celowe nisczenie starych map, ksiąg, bibliotek w XIXw. Bez historii światła jesteśmy jak naród, który nie zna swojego języka — łatwiej nami manipulować.
Dlatego tak wielu ludzi czuje, że coś się „nie zgadza” w oficjalnych chronologiach. Dlatego nie pasuje nam estetyka gotyku do „średniowiecza”, dlatego niektóre rzekomo dziewiętnastowieczne miasta wyglądają jak dzieła boskich architektów
Tysiącletnie królestwo i jego upadek
W Księdze Objawienia czytamy:
„I ujrzałem anioła zstępującego z nieba, mającego klucz do Otchłani i wielki łańcuch w ręku. Pochwycił on Smoka, Węża starodawnego — to jest diabła i szatana — i zawiązał go na tysiąc lat. I wrzucił go do odchłani, i zamknął ją, i położył pieczęć nad nią, aby już nie zwodził narodów, aż się dopełni tysiąc lat. A potem musi być na krótki czas uwolniony” (Ap 20,1—3)
„A gdy się dopełni tysiąc lat, z więzienia swego szatan zostanie zwolniony. I wyjdzie, by zwieść narody…” (Ap 20,7—8)
Zatem Biblia sama sugeruje, że po okresie harmonii i światła przyjdzie czas ponownego zwiedzenia — i właśnie teraz może to mieć miejsce.
Pozostałości dawnej cywilizacji światła
Monumentalne budowle: pałace, katedry, ratusze, fontanny czy nawet „wystawy światowe” XIX wieku, to często nie twory współczesnej epoki, lecz ostałe konstrukcje tysiącletniego królestwa. Ich jakość wykonania, symetria, boska geometria i brak śladów typowych narzędzi technicznych z epoki rzekomego powstania — to dowody ukrytej technologii lub wyższej świadomości.
Ich fundamenty często znajdują się głęboko pod ziemią, a okna parteru są często „zatopione”, co sugeruje katastrofę o charakterze wodnym lub błotnym. Mówi się o „wojnach błotnych” i nagłym zniszczeniu tej świetlistej cywilizacji. Cegły zasypane po dach, wejścia ukryte pod ulicami — to ślad po apokalipsie, której nie uczą w szkole.
Katastrofa błotna, o której mówią niezależni badacze, mogła być nie tylko fizyczna. To także symboliczny reset energetyczny. Całe miasta zasypane, fundamenty budynków kilkanaście metrów pod obecnym poziomem gruntu — to nie tylko geologia. To celowe pogrzebanie przeszłości. Zasypano nas też informacyjnie — ideologiami, programowaniem, kulturą śmierci.
Wolna energia i uzdrawiające dźwięki
W tamtym czasie istniały technologie, które dziś uznalibyśmy za cudowne: wolna energia czerpana z eteru, leczenie światłem, wibracjami i dźwiękiem, architektura rezonująca z ludzkim polem energetycznym. W centrach miast znajdowały się ogromne dzwony — nie tylko do wzywania na modlitwę, ale do uzdrawiania i harmonizacji częstotliwości otoczenia. Wielu niezależnych badaczy twierdzi, że dzwony były precyzyjnie dostrojone i potrafiły regenerować tkanki, harmonizować umysł i ciało, a nawet unosić obiekty przy użyciu fal akustycznych.
Zostały one usunięte lub przetopione, często pod pretekstem wojen. W czasie II wojny światowej szczególnie dbało się o to, by zniszczyć te miejsca — Warszawa, Drezno, Hiroszima — miasta o wysokim duchowym potencjale zostały zrównane z ziemią. Zniszczenia te nie były przypadkiem, lecz częścią planowego wymazywania historii i duchowej wiedzy.
Wielkie budowle to nie tylko kamień i cegła. To kody. Zakodowane w proporcjach złotego podziału, w spiralach, które otwierają duszę. Wieże, kopuły, dzwony — to anteny. Stroją nasze ciała subtelne. Aż do czasu, gdy zabrano nam rezonans, przestroiliśmy się na strach i konsumpcję.
Ale te budowle wciąż istnieją. Czekają, aż je rozpoznamy. Tak jak dzwon czeka, aż ktoś go uderzy, by wydał swoje prawdziwe brzmienie.
Połączenie duchowe i energetyczne
Z punktu widzenia duchowego Apokalipsa to nie tylko wydarzenia zewnętrzne. To proces wewnętrznego oczyszczenia, rozdzielenia światła od ciemności, iluzji od prawdy. Im bardziej ludzkość była gotowa zapomnieć, tym silniejsza stawała się kontrola. Ale tak jak zapomnienie było stopniowe, tak i przebudzenie rośnie — dzień po dniu.
Każde przebudzone serce to powrót do Królestwa. Każde zrozumienie to akt odbudowy. Jesteśmy świadkami końca jednej iluzji i początku prawdziwej ery światła.
Czas przebudzenia
Jeśli rzeczywiście żyjemy po upadku tysiącletniego królestwa, w czasie „uwolnienia smoka”, to nie jest to czas bez nadziei. Biblia mówi:
„Błogosławiony, kto czyta, i ci, co słuchają słów proroctwa, i zachowują to, co w nim napisane, bo chwila jest bliska.” (Ap 1,3)
To czas przebudzenia — duchowego, energetycznego i historycznego. Ludzkość powoli odzyskuje pamięć, rozpoznaje zafałszowania i łączy kropki.
Nie jesteśmy na początku historii. Jesteśmy na jej nowym rozdziale. Tysiącletnie królestwo już było, diabeł został wypuszczony i czyni zamęt, ale to tylko „chwila”. W tym czasie prawda wyjdzie na jaw, a ci, którzy są światłem, zapalą ogień w sercach innych.
„I otrze każdą łzę z ich oczu, a śmierci już nie będzie. Ani żadnego krzyku, ani mozołu, bo dawne rzeczy przeminęły.” (Ap 21,4)
Rozdział 6 Co ci zabranoi dlaczego -Duchowa amnezja ludzkości
Zabrano ci:
Twoją boskość — wmówiono ci, że jesteś grzeszny i oddzielony od Boga.
Twoją sprawczość — nauczono cię prosić, nie tworzyć.
Twoją energię — karmiono cię strachem, winą i wstydem.
Twoje słowo — słowa przestały mieć moc, a zaczęły być recytacją bez życia.
Twoje połączenie z naturą — odcięto cię od prawdziwego rytmu życia i cyklów energii.
Twoją pamięć duszy — świat cię nauczył zapomnieć, kim jesteś.
Dlaczego?
Bo człowiekiem uśpionym łatwo rządzić. Bo człowiek, który pamięta, kim jest — staje się nie do zatrzymania. Bo ci, którzy oddali duszę dla władzy, boją się tych, którzy mają duszę żywą.
Kto to zrobił?
Religie instytucjonalne, które zmieniły duchowość w kontrolę.
Władcy, królowie, cesarze — którzy ogłosili siebie pośrednikami Boga.
Kapłani systemu, którzy wiedzę zamienili w dogmat, a wolność w posłuszeństwo.
Współczesne elity, które przejęły pałeczkę, karmiąc nas nową wersją tej samej narracji — przez media, szkoły, „autorytety”.
Jak to zrobili?
Usuwając i zniekształcając teksty biblijne — Sobór Nicejski, tłumaczenia, pominięte księgi (np. Ewangelia Tomasza).
Zamieniając modlitwę w błaganie, a nie współtworzenie.
Zamieniając Boga w zewnętrznego sędziego, zamiast Źródło Światła w tobie.
Zmieniając język — „pokora” znaczyła kiedyś kontakt z duszą, dziś: uniżenie.
Wprowadzając dogmat winy, piekła i grzechu pierworodnego — byś nie mógł w pełni oddychać duchowo.
Jaki jest skutek?
Miliony ludzi nie wiedzą, że mogą tworzyć swoją rzeczywistość.
Pokolenia nauczyły się cierpieć w milczeniu, zamiast mówić z mocą: Niech się stanie.
Zamiast żyć jako Świątynie Światła — zbudowano mury w duszach.
Nie jesteś oddzielony. Jesteś Źródłem, które zapomniało, że nim jest. Wszystko, czego potrzebujesz, masz już w sobie. Ale musisz to odkopać spod warstw kłamstw, które przez wieki gromadzono nad twoją duszą.
Rozdział 7 Bóg jako pole energii poza religijnym obrazem
W tradycyjnych religiach Bóg często bywa przedstawiany jako osoba: starzec z siwą brodą siedzący na tronie, obserwujący ludzi z góry. Ale ten obraz to symboliczne uproszczenie — często zniekształcone przez ludzką potrzebę kontroli i hierarchii.
Prawdziwa natura Boga — jak sugeruje sama Biblia — to pole świadomości, energia obecności, nieskończona inteligencja twórcza.
Imię Boga jako wibracja
„Jestem, który jestem” (Wj 3,14)
To nie imię w ludzkim sensie. To stan istnienia. Świadomość czystej obecności. W języku hebrajskim: Ehyeh Asher Ehyeh — oznacza „Będę tym, czym będę”, czyli dynamiczne pole istnienia.
To nie forma — to pole. Pole, które tworzy, przenika i podtrzymuje wszystko.
Bóg jako tło całej rzeczywistości
„W Nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy.” (Dz 17,28)
To nie poetycki zwrot. To ontologiczna prawda: Bóg nie jest „tam gdzieś” — Bóg to pole, w którym wszystko się wydarza.
— Każda cząstka,
— Każda emocja,
— Każda myśl, — wszystko istnieje wewnątrz Boga jako pola energetycznego.
Jezus i pole Boga
Jezus mówił:
„Ojciec i Ja jedno jesteśmy.” (J 10,30)
Nie chodzi o osobę, ale o zestrojenie z polem. Jezus nie czcił zewnętrznego Boga — on był w polu Boskości, jako jego żywa manifestacja.
„Królestwo Boże jest w was.” (Łk 17,21)
Bóg jako pole nie jest gdzieś w niebie — jest w tobie, wokół ciebie, przenika ciebie.
Dlaczego religia oddzieliła nas od tego pola?
— Bo łatwiej kontrolować ludzi, którzy widzą Boga jako sędziego,
— Bo można pośredniczyć, narzucać rytuały, czerpać władzę,
— Bo obraz zewnętrznego Boga wzmacnia lęk i podporządkowanie.
Ale prawdziwe pole Boga nie ocenia, nie karze, nie szpieguje. To czysta, twórcza, bezwarunkowa Miłość i Świadomość.
Jak wejść w kontakt z polem Boga?
— Poprzez ciszę,
— Poprzez wdzięczność,
— Poprzez prawdę serca,
— Poprzez zestrojenie z własną duszą.
Nie musisz iść do świątyni. Świątynia jest w tobie. Pole Boga jest dostępne tu i teraz, jak przestrzeń, którą oddychasz.
Bóg nie jest mężczyzną ani kobietą. Nie ma formy, religii, granic. Jest polem życia — i Ty jesteś jego częścią. Gdy to sobie przypomnisz, wszystko się zmienia.
Rozdział 8 Syn Boży jako świadomość Chrystusowa
W religijnym nauczaniu Jezus Chrystus przedstawiany jest jako jedyny Syn Boży, który przyszedł na świat, aby zbawić ludzkość. Ale jeśli spojrzeć głębiej — oczami duszy, a nie doktryny — odkrywamy coś o wiele większego: Chrystus to nie tylko imię osoby, to stan świadomości.
Chrystus to nie nazwisko — to częstotliwość
„Jezus” to imię człowieka. „Chrystus” to tytuł duchowy — od greckiego Christos, czyli „namaszczony” — niosący wibrację Światła, pełni, zjednoczenia z Źródłem.
To nie jest zarezerwowane tylko dla jednej duszy. To pole świadomości, do którego każdy może wejść. Jezus był drogą — nie celem.
„Rzeczy, które Ja czynię, i wy czynić będziecie, i większe od tych uczynicie.” (J 14,12)
Nie mówił: „Oddajcie mi cześć.” Mówił: „Obudźcie to samo w sobie.”
Synostwo Boże jako tożsamość duszy
„Wy jesteście światłością świata.” (Mt 5,14)
To nie metafora — to przypomnienie, że każdy z nas jest iskierką tego samego Źródła. Synostwo Boże nie jest ograniczone do jednej osoby — to stan, w którym jesteś świadomy:
— swojej boskości,
— swojego połączenia,
— swojej mocy stwórczej.
Świadomość Chrystusowa to świadomość:
— jedności z Polem,
— miłości bez warunków,
— mocy bez dominacji,
— obecności bez lęku.
Jezus jako aktywator pola
Jezus przyszedł nie po to, żeby nas od siebie uzależnić — ale żeby uruchomić w nas to samo pole światła, które nosił. Dlatego mówił:
„Królestwo Boże jest w was.” (Łk 17,21)
Nie kazał szukać zewnętrznego zbawienia — lecz wewnętrznego przebudzenia.
Religia — zawłaszczenie pola
Zamiast pomóc ludziom wejść w pole świadomości Chrystusowej, religie:
— uczyniły z Jezusa obiekt kultu,
— stworzyły hierarchię i pośrednictwo,
— oddzieliły ludzi od własnego światła.
Ale to światło nie może być odebrane. Może być jedynie zapomniane. Jezus nie był wyjątkiem był wzorem.
Chrystus w tobie
„Już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus.” (Ga 2,20)
To nie pobożne hasło — to stan, w którym twoje „ja” nie dominuje nad świadomością. Kiedy ego cichnie — wchodzi świadomość Chrystusowa. To pole obecności, światła, współodczuwania.
To nie emocjonalny stan — to energetyczny rezonans z Wyższym Ja.
Syn Boży to nie tytuł dla wybranych. To tożsamość dla obudzonych. Jezus nie przyszedł, byś go adorował — ale byś stał się tym, kim naprawdę jesteś: Światłem, które zstąpiło na Ziemię, by sobie przypomnieć, że nigdy nie było oddzielone od Źródła.
Rozdział 9 Jezus jako nauczyciel mocy tworzenia
Dla wielu ludzi Jezus to symbol wiary, zbawienia i miłości. Ale dla tych, którzy mają uszy do słuchania — był mistrzem duchowej kreacji i świadomości. Nie przyszedł po to, by zbudować religię. Przyszedł, by obudzić w ludziach ich Boską naturę. By przypomnieć im, że są dziećmi Boga — nie niewolnikami strachu. Pokazywał nie tylko, kim jest Bóg — ale kim my jesteśmy. Nie jesteśmy ofiarami losu.
Mamy w sobie moc.
Moc wyboru.
Moc przemiany.
Moc tworzenia.
„Królestwo Boże nie przychodzi dostrzegalnie… bo Królestwo Boże jest w was.” (Łk 17,21)
Jezus nie mówił: „Jest gdzieś daleko, dokąd kiedyś pójdziesz.”
Mówił: „Jest w was TERAZ.”
Źródło. Moc. Miłość. Wszystko masz w sobie.
Jezus nie wskazywał na siebie — wskazywał do wnętrza.
Uczył: „Nie szukaj Boga na zewnątrz — On już jest w Tobie.”
Intencja, wiara i serce
Jezus nie uczył pustych formułek. Nie chodziło o recytację — ale o wiarę i przekonanie. Nie tylko o słowa — ale o ich źródło w sercu.
„Według wiary waszej niech wam się stanie.” (Mt 9,29)
Nie mówił: „Bóg da, jak będzie chciał.”
Mówił: „Twoja wiara ma moc stworzenia.”
Pokazywał, że każdy z nas ma wpływ na swoje życie — poprzez myśli, słowa, uczucia i wiarę.
Moc słowa
„Na początku było Słowo…” (J 1,1)
„Z obfitości serca mówią usta.” (Mt 12,34)
„Niech wasza mowa będzie: tak — tak, nie — nie.” (Mt 5,37)
Dla Jezusa słowo nie było tylko komunikatem. Było aktem tworzenia.
„Powiedz tej górze: przesuń się — a się przesunie.”
Góra to nie skała. To każdy problem, który wydaje się nie do pokonania. Dług. Choroba. Samotność. Strach. Jezus mówił:
„Nie czekaj. Nie błagaj. Powiedz. Uwierz. I nie wątp.”
Serce — źródło mocy. Nie liczyły się pozory. Liczyło się to, co w środku.
„Czemu myślicie źle w sercach waszych?”
„Czystym wszystko jest czyste.”
Twoje serce aktywuje moc. Słowa są tylko echem. Jeśli w środku jest lęk — pole się blokuje. Jeśli w środku jest światło -rzeczywistość odpowiada.
Wiara — klucz do zmiany
Jezus mówił:
„Nie lękajcie się.” (Mt 14,27)
„Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy.” (Mk 9,23)
Pokazywał, że lęk zamyka drzwi. A wiara je otwiera.
Cuda — nie pokaz, ale nauka
Jego cuda nie były pokazem boskiej wyższości. Były lekcją o świadomości. Pokazaniem, że miłość i wiara transformują. Że uzdrowienie zaczyna się od wiary.
„Twoja wiara cię uzdrowiła.” (Mk 5,34)
Nie mówił: „Ja cię uzdrowiłem.” Podkreślał moc wiary tej osoby. Jej współtwórczą rolę.
Milczenie jako ochrona energii
Wielu dziwi się, dlaczego Jezus po dokonaniu cudu mówił:
„Idź… i nie mów nikomu.”
To nie była tajemnica ze strachu. To była mądrość ochrony pola. Każde pragnienie, każda intencja, każdy akt tworzenia — jest jak zasiane ziarno.
Na początku jest delikatne. Potrzebuje ciszy, spokoju, ciepła serca. Potrzebuje czasu, by się zakorzenić. Kiedy dzielisz się swoją wizją z innymi zbyt wcześnie — narażasz ją na cudze energie.
Na ich lęki. Na ich ograniczające przekonania. Na ich sceptycyzm. Na ich „to niemożliwe”. Na ich zawiść i zazdrość.
Zawiść i zazdrość to bardzo silne energie. Człowiek je czuje — czasem jak nagły niepokój w sercu. Jak wątpliwość, która pojawia się znikąd. Jak niepewność i lęk, choć jeszcze chwilę temu była wiara.
Ich energia może podcinać Twoje własne przekonania. Zasiewać w Tobie zwątpienie. Obniżać Twoją wibrację.
Sprawiać, że zamiast karmić swoje pole miłością i wiarą — zaczynasz karmić je strachem. Dlatego Jezus mówił:
„Idź i nie mów nikomu.”
Nie dlatego, że bał się ludzi. Ale dlatego, że znał prawa duchowej fizyki. Rozumiał, że zanim coś stanie się mocne i niezachwiane — trzeba to chronić. Dopóki wiara jest mała jak ziarnko gorczycy, łatwo ją zdusić.
Milczenie to nie wstyd. To nie brak pewności siebie. To akt miłości do własnego pola. To czas ochrony tego, co święte i kruche. Czas, w którym Twoja intencja nabiera mocy — w ciszy serca.
Kiedy Twoje marzenie zakorzeni się głęboko. Kiedy poczujesz w ciele pewność. Kiedy będziesz wiedzieć: „To już się stało” — wtedy możesz o tym mówić. Bo wtedy żadne słowa innych nie podważą Twojej wiary.
To jest mądrość twórcy. Nie wszystko musi być ogłoszone światu od razu. Nie każda wizja musi być rozbierana na czynniki przed tym, jak urośnie. Cisza jest częścią procesu tworzenia. Twoje pole jest żywe. Twoja intencja jest święta. Strzeż jej z miłością.
Jezus i obfitość
Jezus nie był biedny ani ascetyczny w naszym sensie. Uczył, że prawdziwe zaopatrzenie płynie z pola Źródła:
„Szukajcie najpierw Królestwa Bożego, a wszystko inne będzie wam dodane.” (Mt 6,33)
„Ojciec wasz wie, czego wam potrzeba.”
Przemieniał wodę w wino. Rozmnażał chleb i ryby. Nakazywał złowić ryby z monetami w pyskach. Nie po to, by robić show — ale by pokazać, że kiedy jesteś połączony, świat odpowiada.
Duchowa fizyka
Jezus pokazywał duchową zasadę:
Twoje serce — to źródło intencji.
Twoje słowo — to akt stworzenia.
Twoja wiara — to energia, która nadaje temu formę.
To nie była magia. To było prawo życia. Prawo intencji. Prawo przyciągania.
Relacja z Bogiem
„Nie nazywam was już sługami… ale przyjaciółmi.” (J 15,15)
Nie chciał uczniów ślepo posłusznych. Chciał ludzi świadomych. Wolnych od lęku. Zdolnych kochać i tworzyć.
„Ojcze nasz, który jesteś w niebie…”
Uczył modlitwy zaczynającej się od uznania relacji — dziecka z Ojcem. Nie niewolnika z Panem. Nie niegodnego z sędzią.
Jezus jako nauczyciel miłości i mocy
Jego nauki nie były tylko moralnością. Były instrukcją przebudzenia świadomości. Były zaproszeniem, by odkryć w sobie Boską naturę.
„Wy jesteście światłością świata.” (Mt 5,14)
Nie mówił: „Jesteście niczym.”
Mówił: „Jesteście światłem.”
Mówił: „Macie moc.”
Jezus nie przyszedł założyć religii — przyszedł uwolnić świadomość. Uczył: „Masz moc”
Słowo + serce + wiara = akt tworzenia.
Obfitość to zestrojenie z Źródłem.
Milczenie chroni energię w początkowej fazie kreacji.
Biblia nie jest tylko historią Jezusa — jest mapą dla Ciebie.
Bo Królestwo Boże jest w Tobie.