Morze i Ty
Ty jesteś moją własną jasną
i głęboką jak wieczność
przyszłością i przeszłością
a nagle jakoś się zagubiłaś
Gdzieś patrzysz teraz daleko
nie widzącymi nic oczami?
jakby lalka bez wyrazu
masz tam utkwiony wzrok
gdzieś hen, gdzie nawet
myśli moje nie trafiają bo
i one przecież gubią się w
tej drodze po jakiś kres
Włosy jasne tylko ci na
wietrze, rozwiewa mocna
bryza od spienionego aż
na biało falami morza
gniewnego nagle, i tak
jakoś bez byle powodu
Jakby bezmyślnie tkwisz?
myślę, czy ty myślisz o
kimś innym? tego chcę
i nie chcę, chyba wiedzieć
Nie pytam zatem, aby
czasem tylko nie usłyszeć
jak od jakiegoś ducha
słowa, ja odchodzę może
lepiej ja je, wypowiem
tylko to jedne przeklęte
słowo, dla ciebie i dla
mnie, zostań już sama,
ja pójdę gdzieś w dal
Nagle ty, odwróciłaś się
do mnie, i coś pytasz
Mówiłeś coś do mnie?
Bo tak zamyśliłam się
jak tu jest, przepięknie
obejmij mnie proszę,
popatrzmy już razem
Popatrz tam, to morze
piękne jest, czyż nie?
Przytuliłem ją mocno
i natchnęła nas cisza
Książkę Dedykuję żonie mojej Najmilszej i Najpiękniejszej kobiecie jaką mam i miałem w życiu. Jest zawsze przy mnie nawet w najtrudniejszych chwilach jest ona z miłością w oczach
autor
Grać na uczuciach jak…
Powiedziałaś mi dziś
rano, że ja gram pięknie
na Twoich uczuciach
mojej kobiety, imieniem
ona, ja nie gram, on gra
ja tylko słucham, co gra
i mówię za nim, czulej
jeszcze do ciebie żono,
niż gra jego wspaniała
muzyka z gór płynąca,
od samego nieba bram
dla naszego wspólnego
raju, gdzie zawsze razem
jesteśmy i Ty i ja,
a on nam gra, na fletni
pana, cicho muzykę od
samego boga, nadaną nam,
umiesz słuchać, co mówię
co gra Ci zawsze jak we śnie,
w duszy i oczach niebieskich
patrzysz jak tam daleko,
w raju, sam pan bóg i jego
zastępy aniołów, codziennie
grają nam i tylko nam,
To i ja i ty, rano z wieczora
i zawsze razem, w siebie
wtuleni jak małe dzieci,
bezbronni i silni we dwoje
zawsze razem, zawsze w siebie
zapatrzeni i ślepi na świat,
tylko my, czy gra muzyka czy nie,
ale w sobie, tylko my roześmiani,
lub z wielkimi łzami
w oczach, trwamy przy sobie
na wszystkie dni, na wszystkie
wieki, bo to miłość codziennie
nam gra, w duszy i sercach
zawsze, jak on na fletni
tylko nam zagra… to w nas gra,
usiądziemy na inny pokład
razem, i popłyniemy sami
we dwoje, aż po kres daleko
rozwiniemy żagle, a muzyka
aniołów niech nam gra, zawsze
dla ciebie gram sercem, oto
jak sam mistrz zawsze
my dwoje, razem co dnia
Oj te oczy te oczy…
Coś akurat pisałem do
tej książki właśnie, i nie
patrzyłem nigdzie tylko
na klawiaturę hmm, słyszę
Co masz chrypkę? Pytam
nie podnosząc wzroku,
Nieee, zalotne zaprzeczenie
jak sygnał ostrzegawczy
zabrzmiało mi w uszach
Popatrz na mnie, możesz?
teraz akurat mam patrzeć?
Jak bym nie wiedział jak
wyglądasz mój Aniołku?
Mimochodem jednak zerknąłem
No i co? Podobam się tobie?
Później nie mogłem oderwać
oczu od Ciebie, jesteś
cudem jak objawienie, to
znowu, słyszę zalotne, no?
Książka poszła w kąt, ma czas…
pomyślałem szybciej niż
błyskawica, szybciej niż
zdołałem mrugnąć okiem
Wziąłem cię w ramiona
jak cezar wziął Kleopatrę
Zmysły zaćmiły rozsądek
brać, kochać to ostanie co
mój ogłupiały pięknem kobiety
umysł mógł wymyślić
Z fotelu, na podłogę w jak w
niewolę, abyś była
bliżej szybciej i mocniej
Chcesz mnie posiąść? Teraz?
a kiedy? Jutro?
Jutro też
będę chciał, i zawsze, jesteś
piękna, więc Cię posiądę
i posiadłem bez szczegółów
literackich może już, w erotyku
Kiedy oderwałem się od
ciebie oczy miałaś całkiem
zielone z rozkoszy, a mnie się
nawet pisać dalej nie chciało
bo i już nie było co…
tak działa kobieta, tak działa
magia, kochanie i miłość
nieskończona bez zasad i
bez opamiętania, oto miłość
bezwzględna jak szał
jak amok albo, furia i
zniewolenie w wyzwolenie
wszystkie uczucia są
w niej zawarte jak w czasie
który jest tylko dla nas
dwojga i dla Ciebie i
dla mnie twojego kochanka
biorę Cię bo jesteś moja
piękna nieskazitelnie ze swoimi
zielonym oczami, ze swoimi lękami,
radościami i smutkami
jesteś moja i tylko moja
moja żono ukochana, jak
skarb najcenniejszy teraz i
na zawsze. w machinie czasu
Erotykon
Tak dziś wieczorem
W pewnej chwili
spojrzałaś na mnie
jakoś tak, że błysnęło
coś, w twoich oczach
jak jakiś ognik, szalony
a zmysły moje zaraz
uchwyciły ten blask
i zawrzały nagłym
zachwytem, bo nie
spojrzałaś, jak zwykle
to spojrzenie, ten błysk
w twoich oczach, czy
to znaczy coś? i taki
niezwykły i nagły
ten błysk, to dla mnie?
Jak obezwładniający
wszystko żar, ognik
w twych oczach nagle
zaiskrzył, i co? pytasz
jak by, to dla mnie
ten błysk zajaśniał
a zapłonął w twych
oczach tak wielkich
i płonących jednak
czymś, mi tak znanym
Nic? a błysk w oczach
twoich to jest, jakby
jakieś nagłe porażenie
zmysłów i ciała tu, i
teraz, tylko na jeden
moment, tak błyska
miłością moja i twoja
myśl o nas, a zawsze
jak by prąd tam szedł
i zanikał kiedy ty, tylko
jakoś tak zwyczajnie
opuszczasz swoje, oczy
Strachy i obawy w twej duszy
Każdego dnia przychodzą
nie wołane strachy i obawy
o których mi mówisz z obawą
i drżeniem w głosie, bunty
nostalgie, wątpliwości co
co nocy i o późnym zmroku
Mówisz mi, nie wiem,
boję się, otacza mnie inny
i niepojęty świat, w którym
nie chce być, a grzęznę w
nim coraz bardziej i mocniej
Bo co Ty robisz ze mną?
Dręczysz mnie swoimi
wyznaniami, kochaniem jak
wezbrana rzeka i ciągniesz
mnie daleko gdzieś, gdzie
nie chcę i nie mogę być
Dziwna…
Oto ja Twoja żona, wyśniona
jestem jak delikatny kwiat
wystawiony na wiatr, na sztorm
na burzę uczuć codziennie
To przez ciebie i cierpię
i jestem w dziwnej ekstazie
boję się i nie wiem, co z tym
mam zrobić, dziś, jutro albo
wcale, wciągasz mnie jak
wir wody bez ratunku, nie
chcę tonąć w twojej miłości
jak bezwolna branka, a może
i chcę sama już nie wiem nic
boję się jak i ty mój kochany
każdego dnia, aby nie opaść
na same dno czeluści, bytu
i niebytu wieczności
Titanic jak nie tonąca miłość?