E-book
9.45
drukowana A5
27.15
Powstanie Akkirium

Bezpłatny fragment - Powstanie Akkirium

Objętość:
46 str.
ISBN:
978-83-8414-662-0
E-book
za 9.45
drukowana A5
za 27.15

Powstanie Akkirium

Autor: Krzysztof Andrzejewski

Od Autora

Opowieść ta jest początkiem istnienia pętli, które zdają się nigdy nie kończyć.

Historia jednego wymiaru, który swoją ideę miał już w 2019 roku, jednakże pod roboczym tytułem “Jeden Wymiar”, miał być historią opartą jako jeden świat.

Przez lata zastanawiałem się, co dokładnie miałoby oznaczać słowo “Jeden”. A mimo to, po latach przemyśleć i dociekania, co jest ważne w tej serii, postanowiłem pisać “Pętle”.

Pętla Wojny, jest pierwszą z nich. Historią, która zawierać ma (na chwilę obecną) opowieści z różnych zakątków świata.

Wspomnę moją rozmowę z bardzo dobrym znajomym, który wpadł na pomysł, aby utworzyć pętle rzeczywistości.

Ów pętle, miały za zadanie opowiedzieć o istotach, światach, magii…

A także relacjach pomiędzy bohaterami.

Wszech Wieczność, miała być czymś w rodzaju tego, co ma nastąpić. Tymczasem wszechświat nie milczy, a w okolicy czai się zło…

Zapraszam ciebie drogi czytelniku do kolejnych książek z serii “Pętla Wojny”, które, mam nadzieję, opublikuję w jak najkrótszym czasie.

Prolog

1

Dawno temu, gdzieś w kosmosie powstała myśl. Jedno słowo wystarczyło, aby nastąpił wielki wybuch. Tym słowem było: World.

Wtedy w przestrzeni nastąpiła ciemność wieczysta, a myśl zaczęła kolejne słowa wyrzucać z siebie.

Planets! Light! Brain! Bytes! More Planets! More Lights!

Słowa te tworzyły planety, gwiazdy, istoty żywe. Lecz nagle myśl przestała tworzyć, aby bliżej się sobie przyjrzeć.

— Hmn… — Pomyślała.- Czym jestem? Kim jestem? Dlaczego jestem?

Te zapytania miały na celu odnalezienie się jej w otaczającym ją nowym świecie.

— Jestem… Bogiem. Albo Aniołem? A może… Już Wiem!

Wtem myśl oświeciło. Była Pierwszym Magiem, gdyż jako jedyna we wszechświecie potrafiła rzucać zaklęcia.

— Jestem Pierwszym Magiem! — Krzyknęła dumnie…

Lecz gdy wykrzyczała swoją profesję, zza jej pleców otworzyła się czarna dziura.

Tunel czasoprzestrzenny, którym wkroczył tajemniczy, na czarno odziany mężczyzna. Nie był on jednak zwykłym człowiekiem, ani istotą, która podobna była do Maga.

Stanął przed nim i powiedział:

— Tak myśli. Jesteś Pierwszym Magiem. Lecz kim ja jestem, by odebrać tobie dobro?

— Ktoś ty?! — Myśl była zaskoczona.

— Jestem… Bogiem. Stworzyłeś mnie, na swoje przeciwieństwo.

— Więc nie będę tu sam? — Myśl była zaskoczona i zrobiła się smutna.

— Niestety. Gdyby to ode mnie zależało…

— Więc nie zależy? — Myśl była bardziej zaskoczona.

— Nie. Ogólnie raczej nie. Zresztą to dopiero początek. Prawda? — Mężczyzna oddalił się w swoim kierunku i zaczął gdybać w przestrzeni kosmicznej.

Przez ten czas Myśl postanowiła zrobić jeszcze jedną rzecz, która wpadła jej niedawno do głowy.

— Co gdybym stworzył swój własny świat?

Wtedy zaczęła się dziać prawdziwa magia. Planety w najbliższym położeniu zaczęły łączyć się w jedną całość, zaś w dalszej odległości od Myśli, zmieniały się w asteroidy, które rozpoczęły podróż wokół nowej planety.

— Nazwę ją Souls Land.- Powiedziała Myśl, w chwili, gdy wszystko było według niej gotowe.- Tutaj umieszczę dusze, aby Souls Land nie był smutny, ażeby jego radość wypełniła moje serce.

Wtedy Myśl zeszła na swoją planetę zmieniając swoją postać w mężczyznę o długich brąz włosach, zielonych oczach, bujnej koziej bródce, wysportowanej budowie ciała, oraz niebieskiej szacie czarodzieja i czarnych wojskowych butach.

A na drugim krańcu wszechświata…

2

Myśl była w stanie zrozumieć bajkę wciskaną przez Boga. Lecz prawda była zupełnie inna.

Bóstwo od lat uciekało przed zniszczeniem. Jego całe życie wieczne stanowiło na ciągłym przemieszczaniu się pomiędzy wymiarami i szukaniu miejsca na nowy dom.

To jednakże wolało ukrywać. A bynajmniej na początku znajomości.

Wbrew pozorom okres podróży okazał się dłuższy niż się spodziewał. Każdy wiek poświęcony na odwiedzanie krain i światów, był pełny przygód. Lecz nie jest to opowieść na dzisiaj, a o jego przeszłości może dowiemy się w swoim czasie.

Część 1 Początek Świata

Rozdział 1

1

— Wieczność mnie zaczyna nudzić.- Odrzekł mężczyzna.- Chyba wezwę swoich braci i siostry, abyśmy wspólnie mogli zbudować nasz dom.

Mężczyzna wyjął z kieszeni klepsydrę, a następnie otworzył jej wieko, aby w kolejnej sekundzie wysypać jej zawartość w pustkę przestrzeni kosmicznej.

Gdy oczekiwał na otworzenie się czarnej dziury, po jego głowie chodziła myśl, że zaczyna się nowy początek życia.

Martwiła go jednak jedna sprawa.

Ta z przeszłości, przez którą uciekał przez wiele miliardów lat. Tą, mającą ważne znaczenie w historii bóstw.

Jego rodzinna planeta, niegdyś pełna promieni słońca i radości, od wielu wieków pogrążona przez ciemności okrutne, stała się celem Mrocznego Władcy.

Istoty tak potężnej…

Niszczyciela światów, mającego jeden cel: Wchłonąć do siebie całą istniejącą magię i wiedzę, która istnieje i będzie istnieć. Bez względu na koszty swoich czynów.

Mroczny Władca bowiem nie znał litości, ani nie czuł się zobligowany do tego, aby pomóc innym w zamian z to, czego tak naiwnie pragnie.

Z każdą coraz bardziej nudną chwilą…

Mogły mijać dni, tygodnie, lata, a nawet wieki…

Mężczyzna obawiał się, że ostatnia istota, która przeżyła Wojnę o Krainę Bogów, a także jego ukochana Zue, szukająca wyjścia z problemu na ich planecie, nie przybędzie do niego.

Wbrew temu, co miał w swoim sercu, a także w przepełnionej głowie, pełnej pomysłów na nowy świat, zamiast czarnej dziury. Tak oczekiwanej przez mężczyznę, pojawił się biały karzeł.

Znak, że Zue udało się pomóc kilkuset istotom wydostać się z więzienia Mrocznego Władcy.

— Xen? — Dobiegł mężczyznę głos niebiański.- Lecę do ciebie.

— Zue? — Xen zamyślił się.

Kilka chwil później oczom Xen udało się dostrzec jak Zue wychodzi z białego karła i staje przed nim.

— Hej. Wiesz ile czasu minęło odkąd zaczęliśmy działać? — Zue pocałowała Xen w usta.

— Niestety straciłem rachubę czasu. Nie wiem w jaki sposób tutaj dotarłem, lecz Pierwszy Mag mnie tu ściągnął.

— Pierwszy… Kto? — Zue była zaskoczona.

— Taki jeden. Może potrzebować naszej pomocy. Chociaż sam już nie wiem, kiedy go ostatnio widziałem.- Odparł Xen przecierając oczy.

— Więc wezwałeś mnie tylko po to, abyśmy mu pomogli? Nie wiesz, że Mroczny Władca zaczyna zbierać jeszcze większe żniwa? Mamy ratować ludzi, a nie bawić się w bogów.

— Kochanie… — Xen zdawał się być spokojny, chociaż w głębi siebie wiedział, że mógł popełnić błąd.

— Nasi rodzice nie żyją. Jestem twoją jedyną rodziną. Jeśli pozostałe plemiona władające czterema żywiołami zginą, to nasza równowaga i moc znikną. Więc powiedz mi, czy tego chcesz? — Zue była wściekła na Xen, lecz próbowała to ukryć.

Xen milczał. Powoli zaczął odliczać czas, mimo iż wiedział, że mają go coraz mniej.

Mijały lata, wieki, aż w końcu Xen zabrał głos:

— Nie chcę. Wiesz, że nie.

— Więc jaki masz plan? — Zue starała się zrozumieć męża.

— Zbudujemy tutaj nowy świat. Nasz Nowy Dom.

— Akkirium? Poważnie? — Zue była zaskoczona.- To świetny pomysł!

— Też tak uważam. Mogę prosić o zaszczyt?

— Tak… Tak. Tak! — Zue nie mogła się powstrzymać od radości.

Gdy Zue i Xen zakończyli rozmowę, bogini wyjęła swoją klepsydrę, aby w następnej chwili rzucić nią w białego karła.

Ten zaczął się powoli powiększać zmieniając swoją objętość i gęstość, by po kilkuset latach oczekiwania zamienić się w ziemię obiecaną.

— No. To po kłopocie.- Oparła Zue i pocałowała Xen.

— Teraz musimy sprowadzić nasze plemiona. Ja zajmę się tworzeniem na Akkirium, a Ty rusz po naszych.

— Jasne Xen.

Zue wyjęła drugą klepsydrę i utworzyła białego karła, by po chwili zniknąć w nim na wieki.

Xen natomiast został sam. Zbliżył się ku Akkirium i zaczął modelować tereny, stawiać domy, miasta, lasy, wsi…

Aż do chwili, w której miał zaprojektować Górę Olimp.

Wtedy ruszył na drugi koniec wszechświata, by spotkać się z Magiem. I tak mijały lata…

Po trudach wyprawy, Xen przybył na miejsce, z którego wkroczył do wszechświata. Tam jednak nie widział nic, oprócz pozostawionej czarnej dziury…

Lecz nie tej samej wielkości, a większej o ponad dwa tysiące kilometrów sześciennych.

Nie zaniepokoiło go to, ponieważ nigdy nie miał okazji obserwować, a zwłaszcza z bliska, czy z opowieści, zmian geometrycznych tego typu obiektów.

Spokojnie przyjął do siebie fakt, że spóźnił się, aby porozmawiać z Magiem.

2

Pierwszy Mag siedział na swojej górze, rozmyślając o losach swoich poddanych, których stworzył na swoje podobieństwo.

Dusze, które przyjął w swe łaski były mu posłuszne, a Anioły i Demony żyły ze wszystkimi istotami w pokoju.

Czasem jednak zdarzały się przypadki, w których demony i anioły walczyły ze sobą na arenach. Zawody na nich zależne były od profesji istoty, którą każdy z nich posiadał.

Jedni byli dobrzy w łucznictwie, drudzy w grach karcianych, inni w rzucaniu magią ognia do celu. Bywały przypadki, że dochodziło do pijackich bijatyk. Lecz te były tylko dla zlotu trunków magicznych, organizowanych po ukończeniu sto osiemnastego roku życia na planecie.

Pierwszy Mag był spokojny. Nie obawiał się, że jego świat zniknie, czy istoty zrobią sobie, lub komuś innemu krzywdę.

W zamyśleniu Mag dumał i dumał. Myślał i myślał.

Chcąc nie chcąc wszystko było na pozór spokojne, a jego praca została dawno zakończona.

Wbrew swoim zasadom, postanowił się przejść po kosmosie.

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 9.45
drukowana A5
za 27.15