Piękna jesień za oknem, przed nami rok szkolny 2024/2025. Gdzieś tam pełno 16 latków, a nam chodzi po głowie ten jeden. Ma na imię Wiktor, jest zwykłym nastolatkiem tak jak każdy inny. Chodzi do Liceum Ogólnokształcącego, wybrał kierunek taki, żeby chociaż zdać szkołę. Nie sprawia nikomu problemów, ma nawet dwóch najlepszych przyjaciół, których poznał w pierwszej klasie w nowej szkole. Są taką trójką przyjaciół, którzy nigdzie nie robią sobie problemów, można by rzec, są wzorowi zarówno w szkole, jak i poza nią. Żaden z nich nie pije, nie pali ani nawet nie chodzi na imprezy z rówieśnikami. Bawią się ze sobą świetnie, jeżdżą na rowerach w dalekie trasy poza miasto, czasem nawet do jakiejś wioski, żeby pojeździć w gęsto zalesionym terenie.
— Cel na ten rok? — mówi do przyjaciół Wiktor.
— Zdać szkołę! — wyrywa się jeden z nich.
— Przestań żartować pacanie! Oczywiście, że wbić tysiąc subów na naszym kanale na YouTube! — odpowiada mądrzej drugi z nich.
Jak powiedzieli tak zrobili. Nagrywali masę ciekawych filmików, które obejmowały stunty, wheelie, wszystko co dało się robić na rowerach, to nagrywali i wrzucali do Internetu.
Nadszedł pewien wrześniowy piątek, chłopaki jak zwykle przyszli na lekcje na 9:00, bo najwyraźniej dyrekcja lubi ich klasę i w piątek mają mega chill. Siedząc w jednej z ostatnich ławek, chłopaki obgadują jedną z dziewczyn z klasy. Wiktor zwierza im się, że ona mu się od niedawna podoba i chciałby kiedyś z nią o tym porozmawiać. Chłopak nie zdążył nawet dokończyć mówić, a pozostała dwójka już na niego naskakiwała.
— No dawaj! Podejdź do niej! — w połowie przestając szeptać, aż się odwróciła obgadywana dziewczyna i spojrzała na trójkę dziwnym wzrokiem.
— Nie krzycz baranie! — szepnął do ziomka i odwrócił się do Wiktora mówiąc — Podejdź i zarwij do niej, a nóż widelec się zgodzi wyjść na randewu.
Wiktor po namowach chłopaków odważył się podejść do dziewczyny i zapytać ją do wyjście na randkę. Była akurat przerwa między lekcjami, więc nie musiał czekać. Ona na pierwszy rzut oka wyglądała na zniesmaczoną, ale stwierdziła w myślach, że nie chce oceniać książki po okładce i zgodziła się.
Tego samego wieczoru dziewczyna przyszła do chłopaka, a że akurat rodziców w domu Wiktora nie było, to nie musieli się oboje krępować. Oglądali razem jakieś filmy na Netflixie, coś o sobie pogadali, ale trzymali się nadwyraz od siebie daleko, a przynajmniej dziewczyna nie zamierzała zrobić kroku do przodu. I tak minął cały wieczór, rodzice za godzinę mieli wrócić z pracy, a dziewczyna akurat miała się zbierać. Wiktor był szczęśliwy, był pewny, że to ta jedyna.