Śnieżna pani
Na lodowym rumaku
Przybyła do nas zima
Świat białą peleryną okryła
Drzewa w sukienkach ze szronu
Stoją potulnie i szczękając zębami
Czekają na wiosnę
Ale śnieżna pani nie zamierza
Tak łatwo odejść
Pędzlem na jeziorach
Bajeczne wzory maluje
A przy tym się śmieje.
Strach
Strach w czarnej
Jak noc pelerynie
Wszędzie za mną chodzi
I do ucha mi szepcze.
Że mój luby już mnie nie kocha
Ale ja wiem że to nieprawda
Bo jesteśmy dla siebie stworzeni
I on o tym dobrze wie
Dla niego co wieczór
Zakładam halkę w serca
I zalotnie tańczę
Potem miłość mu wyznaję
Deszczowy dzień
W niedzielny dzień
Po ołowianym niebie
W deszczowej sukience
Przechadza się pani chmurka.
Miliony maleńkich kropelek
Jak baletnic dookoła niej tańcuje
Zalewając świat wodą
A ona się cieszy.
Ludzka głupota
Wiem, że to co zrobiłam
Było strasznie głupie
Bardzo tego żałuję
Więcej tak już nie zrobię.
Jesteś dla mnie wszystkim
Dla Ciebie będę starała
Być znów grzeczna
Tylko już się nie gniewaj.
Puste dni
Dzień bez Ciebie jest taki pusty
A ty się nie odzywasz
I ta świadomość
Że mogę Cię nie usłyszeć
Mnie normalnie dobija
Doprowadzając do łez
Twój portret
Na sennym płótnie
Magicznym pędzlem
Maluję twój portret
A gdy będzie już gotowy
To czarodziejskim pyłem
Cię ożywię
I wyruszymy w daleki świat
Trzymając się za ręce
Twój zapach
Gdy jest mi smutno
To zamykam oczy
I widzę ciebie
Jak się uśmiechasz
Szepcząc do ucha
Że mnie pragniesz
Przy tym dłonią gładząc
Po moich piersiach.
Z podniecenia moim ciałem
Wstrząsa dreszcz
Znikając wraz ze świtem
Pozostawiając po sobie zapach
Alchemia miłości
Noc czarnym woalem świat okryła
Z ukrycia powychodziły senne mary
W zmysłowych sukniach
Tańcowały dookoła śpiącego Jana
Do ucha czule szepczą
Szponiastym palcem go głaszczą
Uprawiając z nim alchemię miłości
By o świcie zniknąć.
Obraz jak tatuaż
Choć teraz jesteś
Sam w obcym kraju
To wiedz jedno
Że myślami
Jestem z tobą
A w sercu
Noszę twój obraz
Wyryty głęboko