E-book
22.05
drukowana A5
46.27
Portrety bez upiększeń

Bezpłatny fragment - Portrety bez upiększeń

Historie (nie)zapomnianych gwiazd Hollywood


5
Objętość:
268 str.
ISBN:
978-83-8273-395-2
E-book
za 22.05
drukowana A5
za 46.27

Dla Mateusza

Od autorki

Książka Portrety bez upiększeń. Historie (nie)zapomnianych gwiazd Hollywood to podróż do czasów świetności amerykańskiego kina i spotkanie z tymi, którzy tworzyli legendę Fabryki Snów. Ta legenda to dzieła sztuki filmowej i oscarowe kreacje, a także życie prywatne gwiazd.

W Hollywood byli awanturnicy i uwodziciele, ale też szlachetni idealiści, którzy kino wykorzystywali jako narzędzie do walki o swoje przekonania. Obok uwielbianych ikon męskości stali everymani, z którymi można było się utożsamiać. Pojawiały się wielkie damy, prawdziwe femme fatale oraz kobiety przełamujące stereotypy. Pomiędzy ludźmi sukcesu żyli ci, których popularność zniszczyła. Każdy miał swoją historię.

Na hollywoodzkie sławy można patrzeć przez pryzmat ich artystycznych osiągnięć lub życiowych wyborów. Proponuję spojrzeć na gwiazdy wielkiego ekranu jak na ludzi, którzy wcale nie różnili się tak bardzo od nas — zwykłych śmiertelników.

Portrety bez upiększeń. Historie (nie)zapomnianych gwiazd Hollywood to trzynaście poruszających i inspirujących opowieści o aktorskich początkach, pierwszych sukcesach, wybitnych rolach i życiu poza planem filmowym. Bohaterów książki można poznać lepiej dzięki anegdotom, cytatom i dygresjom. Na stronach poszczególnych rozdziałów mamy historie pamiętnych romansów, skandali, wielkich przyjaźni i głośnych konfliktów, ale i zbliżenia na typowo ludzkie słabości.

Są tu też ciekawostki o kulisach powstawania słynnych hollywoodzkich produkcji.

To książka pisana z myślą o tych, którzy z sentymentem wspominają dawne lata Hollywood. Została stworzona również dla Czytelników, którym klasyka amerykańskiego kina i biografie hollywoodzkich legend były dotychczas nieznane. Jest to także mój osobisty hołd — zarówno dla wielkich talentów, jak i niezwykłych charakterów.

Kino, kobiety i kłopoty

Charlie Chaplin to legenda kina. Jego filmy bawią i wzruszają nas od ponad stu lat. Artysta zmienił nieskomplikowane komedie slapstickowe w znakomite filmy komediowe skłaniające do refleksji. Międzynarodową i ponadczasową sławę przyniosła Chaplinowi wykreowana przez niego postać Włóczęgi. Wrażliwy dżentelmen w meloniku i za dużych butach, z laseczką i słynnym wąsikiem to marzyciel o duszy poety, poszukujący prawdziwej miłości. Ile Charlie Chaplin — prywatnie — miał w sobie z romantyka? Uznawano go za geniusza i nazywano skandalistą. Dziś postrzegany jest jako postać kontrowersyjna. Słabości artysty często sprowadzały na niego kłopoty. Czy życie osobiste Chaplina, niczym ekranowe losy Włóczęgi, ułożyło się w romantyczną opowieść z hollywoodzkim happy endem?


Charlie wkracza na scenę


Charles Spencer Chaplin przyszedł na świat 16 kwietnia 1889 roku. Jego ojciec był londyńskim artystą estradowym. W pamięci synów zapisał się jednak jako alkoholik, który porzucił rodzinę. Charakterystyka krótka, ale treściwa. Charlie i jego przyrodni brat Sydney pozostali pod opieką matki. Rodzinie w pomniejszonym składzie wiodło się źle i jest to bardzo delikatne określenie ich sytuacji, przede wszystkim finansowej. Kto czytał powieści Dickensa, ten bez trudu wyobrazi sobie dorastających chłopców żyjących w londyńskich slumsach. Charlie i Syd bywali też gośćmi w sierocińcach, ale obaj starali się o tym nie pamiętać.

Hannah Chaplin (występująca pod pseudonimem Lily Harley) próbowała swoich sił w teatrze, śpiewając i grając. Charlie podpatrywał matkę zza kulis, zapamiętywał układy choreograficzne, melodie i teksty. Gdy podczas jednego z występów w Aldershot głos odmówił Hannie posłuszeństwa, pięcioletni syn wbiegł na scenę, by dokończyć piosenkę. Był to jego pierwszy sceniczny triumf. Tamtego wieczoru pokochał teatr.

Wkrótce Hannah przeżyła załamanie nerwowe. Jej stan psychiczny systematycznie się pogarszał. Ostatecznie trafiła do placówki dla psychicznie chorych. Młodszy syn przez resztę życia obawiał się, że sam popadnie w obłęd.

Z czasem Charlie i jego starszy brat dołączyli do grupy młodych artystów, zwanej The Eight Lancashire Lads. Charlie, który muzykalność i talent aktorski odziedziczył po matce, szybko zasłynął jako wyjątkowo utalentowany tancerz stepujący. Wkrótce ujawnił także swój wybitny talent komediowy. Hannah przebywała wówczas w szpitalu psychiatrycznym Cane Hill, nie mogła więc być świadkiem sukcesów scenicznych Charliego. Nie dane jej było również zobaczyć, jak jej syn po raz pierwszy się zakochał.


Hetty


Pierwszą wybranką serca młodego Chaplina była aktorka i tancerka irlandzkiego pochodzenia. Nazywała się Hetty Kelly. Charlie był członkiem zespołu Freda Karno, gdy dziewczyna zwróciła jego uwagę. Chłopak obserwował zza kulis popis grupy tanecznej Bert Coutts” Yankee Doodle Girls. Jedna z dziewcząt poślizgnęła się, a pozostałe zaczęły chichotać. „Dziewczyna rozejrzała się i złapała moje spojrzenie, by sprawdzić, czy ja też się śmiałem. I nagle zapatrzyłem się w dwoje wielkich, brązowych, błyszczących figlarnie oczu należących do smukłej gazeli o kształtnej twarzy, pełnych ustach i pięknych zębach. Wszystko to mnie poraziło” — wspominał Chaplin po latach. Istotnie, musiał być pod wielkim wrażeniem, skoro podjął trzy funty ze swoich oszczędności, by zabrać Hetty do szykownej restauracji Trocadero na West Endzie. Przez następne dni, co rano, odprowadzał dziewczynę do metra. Któregoś dnia wydała mu się nieco bardziej powściągliwa. Nie chcąc jej stracić, postanowił działać i… oświadczył się. Hetty miała dopiero piętnaście lat, on był dziewiętnastoletnim, początkującym aktorem. Odmówiła. Po pierwsze nie znali się zbyt dobrze, po drugie panna Kelly chciała żyć w dobrobycie, którego nikt Chaplinowi nie wróżył. Dla Charliego odrzucone oświadczyny były wyjątkowo gorzkim doświadczeniem. Podobno nigdy nie przebolał tej straty i przez resztę życia poszukiwał słodkiej niewinności, jaka urzekła go w pannie Kelly. No cóż, w przypadku Charliego nic nie wydaje się nieprawdopodobne.

Hollywoodzkie romanse


Gdy młody Anglik przybył do Ameryki, był spłukany, nie miał pojęcia o filmie i raczej nie spodziewał się spektakularnych sukcesów. Jednak już po pierwszym dniu na planie zdjęciowym pokochał kino. Uczył się pilnie, spędzając wieczory w montażowni, a w ciągu dnia obserwując uważnie wszystkich pracujących przy produkcji. Z czasem stworzył swoją najsłynniejszą postać. Włóczęga pojawił się na ekranie po raz pierwszy w 1914, w komedii zatytułowanej Charlie jest zadowolony z siebie. Później Chaplin całkowicie uniezależnił się od swoich szefów z Keystone Film Company. Pisał scenariusze, reżyserował, grał główne role i komponował muzykę do filmów, które dziś uznawane są za arcydzieła kinematografii. Wystąpił w ponad osiemdziesięciu produkcjach, z których sześćdziesiąt siedem zrealizował przed trzydziestymi urodzinami. W mgnieniu oka został milionerem i jedną z najjaśniej świecących gwiazd Hollywood.


Chaplin, choć odbiegał od hollywoodzkiego kanonu męskiej urody, cieszył się sporym powodzeniem wśród kalifornijskich piękności. Jedną z nielicznych kobiet, do których żywił szczerą, w pełni odwzajemnioną niechęć, była „ulubienica Ameryki” — słynna Kanadyjka, Mary Pickford. Z czasem ona i Charlie stali się najlepiej zarabiającymi gwiazdami w Fabryce Snów i partnerami biznesowymi (razem z Douglasem Fairbanksem oraz D.W. Griffithem założyli wytwórnię United Artists), ale o ile biografom wiadomo, pasywna agresja i pogarda obecne były tam, gdzie przebywali jednocześnie udająca niewiniątko Mary i silący się na uprzejmość Anglik. „Ulubienica Ameryki” była kochanką, a potem żoną najlepszego przyjaciela Charliego, Douga Fairbanksa Seniora. Parę (zwaną „Pickfair” — od połączenia nazwisk) uznawano za wyjątkowo dobrze dobraną. Amerykanie ich uwielbiali i byli urzeczeni romantyczną historią dwóch hollywoodzkich gwiazd. Chaplin pozostawał bardziej sceptyczny. Znienawidził Mary jeszcze bardziej, gdy rozpiła się, nawiązała romans z kolegą z planu i rzuciła Douglasa, który pogrążył się wówczas w rozpaczy. Tu należy podkreślić, że nasz bohater był lojalnym przyjacielem, a jego piękna przyjaźń z Fairbanksem — jednym z największych gwiazdorów ery kina niemego — zasługuje na osobny rozdział czy nawet osobną książkę.

Pomijając kanadyjską żmiję, Chaplin pozostawał otwarty na znajomości i miłostki. Miał przelotne romanse z zapomnianą dziś gwiazdką kina niemego Peggy Pierce i ze znacznie wówczas popularniejszą Mabel Normand — z którą rywalizował, którą gardził i którą ostatecznie przyćmił, a jednak nie omieszkał zaciągnąć jej do łóżka. Co ciekawe, Mabel była dziewczyną Macka Sennetta, zwanego wówczas „królem komedii”. To właśnie Sennett ściągnął Charliego do Hollywood (zwrócił na Anglika uwagę, gdy ten przybył do Stanów z zespołem Freda Karno), dał pierwszy angaż i pozwolił rozwinąć skrzydła.

Chaplina widywano podobno z Gretą Garbo. Skradł też serce Poli Negri. Hm… Skradł jej serce, czy też w romansie z nim dostrzegła szansę na autopromocję? Co myślała pani Pola (a właściwie Apolonia Chałupiec), pozostaje tajemnicą. Nie ulega jednak wątpliwości, że Charlie zakochał się w pięknej Polce od pierwszego wejrzenia, podczas krótkiego pobytu w Berlinie. Bardzo kochliwy człowiek. Uwiódł ją, choć znał zaledwie kilka słów po niemiecku, a ona nie mówiła po angielsku. Gdy rok później spotkali się w Ameryce, stali się nierozłączni. Ogłosili zaręczyny, jednak Chaplin uznał, że „był zbyt ubogi, aby się żenić” i do ślubu nie doszło. Pola jakoś to przebolała. Fotoreporterzy byli świadkami jej teatralnej rozpaczy po pogrzebie Rudolfa Valentino, potem prasa donosiła o kolejnych romansach pięknej Poli oraz o ślubie aktorki z niby-księciem Serge’em Mdivanim. Charlie natomiast zmienił z czasem swoje podejście do małżeństwa.

Ważną kobietą w jego życiu była Edna Purviance — sekretarka, którą poznał podczas wizyty w Tate’s Cafe w San Francisco. Choć nie miała doświadczenia aktorskiego, Charlie postanowił uczynić z niej gwiazdę. Pod wpływem panny Purviance ekranowy Włóczęga stał się prawdziwym romantykiem. Prywatnie Charlie i Edna prowadzili pełną czułych słówek korespondencję. Jednak już kilka miesięcy po pierwszych romantycznych uniesieniach Charlie wyruszył do Nowego Jorku, gdzie akurat zamieszkała Hetty Kelly. Gdy błąkał się po Piątej Alei, mając nadzieję na spotkanie swojej pierwszej miłości, w dalekiej Kalifornii Edna usychała z tęsknoty. Związek nie przetrwał, głównie z powodu wzajemnej zazdrości. Dawni kochankowie pozostali jednak przyjaciółmi i współpracownikami. Edna wystąpiła w około trzydziestu produkcjach Charliego, między innymi w Brzdącu — filmie uznawanym za jedno z największych artystycznych osiągnięć Chaplina oraz arcydzieło kina niemego. To przezabawna, a jednocześnie niezwykle wzruszająca opowieść o więzi ojca i syna. W filmie tym Włóczęga bierze pod opiekę znalezione na ulicy niemowlę. Wychowuje chłopca jak własne dziecko. Po pięciu latach odnajduje się biologiczna matka — to najsłynniejsza rola pani Purviance. Chaplin wypłacał Ednie honorarium do końca jej życia. Zmarła w 1958.


Skandalista Charles Chaplin


Chaplin przybył do Ameryki z Anglii i, pomimo swojego przywiązania do Stanów Zjednoczonych, nigdy nie wystąpił o amerykańskie obywatelstwo. Choć przez wielu uwielbiany, dla innych na zawsze pozostał przybyszem o podejrzanych przekonaniach politycznych.

Jednym z wrogów Charliego był J. Edgar Hoover. Szef FBI posądzał Chaplina o komunistyczne ciągoty. Z uwagą oglądał każdy film przedstawiający perypetie sympatycznego Włóczęgi, doszukując się ukrytych między kadrami komunistycznych treści. W swoich filmach Charlie — doskonale pamiętający życie w ubóstwie — często ujmował się za biednymi i zwracał uwagę na bezduszność przedstawicieli klasy wyższej. W jego komediach pozytywni bohaterowie muszą radzić sobie z niesprawiedliwością społeczną, bezwzględną biurokracją, głodem i brakiem gotówki. Niektórzy dopatrywali się w takich wątkach elementów ideologii socjalistycznej.

J. Edgar miał też obsesję na punkcie życia osobistego Chaplina, zresztą nie tylko jego. Przez wiele lat podwładni Hoovera instalowali nielegalne podsłuchy w domach gwiazd Hollywood, między innymi w domu Charliego. Nierzadko kradli i podrabiali dokumenty. Przede wszystkim zbierali potencjalnie kompromitujące informacje. Akta Charliego Chaplina to blisko dwa tysiące stron.

Trzeba przyznać, że w przypadku gościa z Anglii nietrudno było stworzyć cały katalog afer obyczajowych. Artysta słynął z zamiłowania do młodych, często nieletnich kobiet. Wielokrotnie stawał się bohaterem skandali, choć na szczęście dla niego nie wszystko (choć i tak sporo) przeciekało do prasy.

W 1916 roku Charlie poznał czternastoletnią aktoreczkę, Mildred Harris. Jej matka, zatrudniona jako garderobiana w wytwórni filmowej i doskonale obeznana z gustami Chaplina, zachęcała córkę do romansu z gwiazdorem. Charlie oświadczył się jesienią 1918 roku, gdy Mildred poinformowała go o ciąży. Gdyby nie poślubił dziewczyny, zostałby skazany za gwałt na nieletniej. Zaraz po ślubie okazało się, że Mildred „mylnie zinterpretowała swoje objawy”. Jednak w 1920 rzeczywiście spodziewała się dziecka. Syn Chaplinów, Norman, zmarł w trzy dni po narodzinach. Małżeństwo nie przetrwało tej ciężkiej próby. Zakończyło się rozwodem jeszcze w tym samym roku. Chaplin wyznał, że z pierwszą żoną nie łączyło go nic, co pozwoliłoby stworzyć trwały, względnie szczęśliwy związek. Osobista tragedia wydarzyła się mniej więcej wtedy, gdy Charlie rozpoczynał pracę nad Brzdącem. Niespełnione ojcowskie uczucia przelał na partnerującego mu w filmie kilkuletniego Jackiego Coogana. Szczerze chłopca pokochał i przez resztę życia łączyła ich serdeczna przyjaźń. Gdy wiele lat później Jackie był bez grosza, Charlie pierwszy pospieszył mu z pomocą.

Drugą żoną Charliego została Lillita MacMurray, znana jako Lita Grey. Wystąpiła między innymi w Brzdącu oraz innym wybitnym obrazie Chaplina, zatytułowanym Gorączka złota. Poznali się, gdy Lillita miała zaledwie sześć lat, ale Charlie zwrócił na nią uwagę, gdy była już piękną, choć nadal niepełnoletnią panną. Miała w sobie coś, co przypominało Chaplinowi miłość z dawnych lat — Hetty Kelly. Gdy matka Lillity poinformowała Charliego o ciąży córki, Chaplin chciał zaaranżować ślub dziewczyny z innym mężczyzną. Ponadto zaproponował kochance imponującą kwotę na otarcie łez. Lillita nie przystała na to. Charlie jednak nadal nie zamierzał się oświadczyć, pomny przykrych doświadczeń z pierwszą żoną. Trudno mu się dziwić. Wtedy do akcji wkroczył wuj panny MacMurray — prawnik. Charlie, obawiając się więzienia, zabrał Lillitę do Meksyku, gdzie wzięli szybki ślub. Para doczekała się dwóch synów: Charlesa Juniora i Sydneya. Chaplin uwielbiał chłopców i tylko ze względu na nich wstrzymywał się z zakończeniem nieudanego małżeństwa. Rozwód miał miejsce w 1927 roku i to Lillita złożyła pozew. Prowadzone na sali sądowej batalie sprawiły, że Chaplin kompletnie osiwiał. Media nie dawały mu spokoju, przedstawiając rozwód pary jako wielki skandal obyczajowy. Lita zadbała, by do jej byłego męża przylgnęła łatka „manipulującego playboya”. Zatrudniony przez nią sztab prawników zatroszczył się natomiast o to, by ich klientka zakończyła małżeństwo jako bardzo zamożna kobieta.

Małżeństwo Charliego z aktorką Paulette Goddard otacza aura tajemnicy. Ślub miał miejsce prawdopodobnie w roku 1936. Nie zachował się jednak żaden dokument potwierdzający, że związek kiedykolwiek zalegalizowano. Chaplin wyznał po latach, że Paulette była pierwszą kobietą, która nie związała się z nim dla sławy czy pieniędzy, ale dla niego samego. Gdy się poznali, miała dwadzieścia dwa lata i nie uzależniała swojej kariery od znajomości ze słynnym komikiem. To była zdrowa, inspirująca relacja — przynajmniej z perspektywy Charliego. Paulette Goddard (dawniej Paulette Levy), w przeciwieństwie do poprzednich żon gwiazdora, odznaczała się wysokim IQ, lubiła czytać, była kreatywna w pracy, a podczas prywatnych rozmów ujawniała swoją fascynującą osobowość. Okazała się też wymarzoną macochą dla Charlesa Juniora i Sydneya.

Parę łączyła szczera sympatia i nawet po rozstaniu (którego przyczyną były prawdopodobnie zazdrość i apodyktyczność Charliego) pozostali przyjaciółmi. Goddard zagrała w dwóch filmach Chaplina: Dzisiejszych czasachDyktatorze. To nie tylko jedne z najlepszych filmów, w jakich kiedykolwiek miała okazję wystąpić, ale też jedne z najważniejszych w dorobku naszego bohatera. Dzisiejsze czasy to wyraz niepokoju o losy człowieka w erze bezdusznej nowoczesności. Z kolei znakomity obraz Dyktator to satyra na rządy Hitlera. Co ciekawe, Charlie i Führer urodzili się w tym samym roku, w odstępie kilku dni. Adolf podziwiał hollywoodzkiego komika, natomiast Charlie szczerze nazistami gardził. Po części ze względu na swojego brata Syda, który był półkrwi Żydem. Chaplin z ogromnym zaangażowaniem podszedł do satyry ryzykownej ze względów politycznych, ale też dlatego, że w Dyktatorze Włóczęga — najsłynniejszy bohater kina niemego — po raz pierwszy przemówił. Charlie wprawdzie upierał się, że przedstawiony w filmie żydowski fryzjer z charakterystycznym wąsikiem nie był Włóczęgą, ale widzowie i krytycy wiedzieli lepiej.

Tak czy inaczej, panna Goddard miała okazję zagrać w dwóch wybitnych produkcjach. Charlie zrobił, co mógł, by pomóc Paulette w otrzymaniu wymarzonej roli Scarlett O’Hary w Przeminęło z wiatrem. To ciekawy wątek. Niektórzy twierdzą, że właśnie niejasny status związku Paulette z Chaplinem był głównym powodem, dla którego David O. Selznick nie chciał podpisać z nią kontraktu. Prawdopodobnie przyczyna była zupełnie inna. Producent, dla którego ekranizacja powieści Margaret Mitchell stała się projektem życia, szukał po prostu idealnej Scarlett. Szukał przez niemal dwa lata! Odrzucił Kate Hepburn, Bette Davis, Lanę Turner, wiele innych hollywoodzkich gwiazd, gwiazdek i gwiazdeczek. Paulette zapraszano na zdjęcia próbne aż dziewięciokrotnie. Długo była faworytką, chociaż producent sugerował jej trzymiesięczny kurs, podczas którego doskonaliłaby swój warsztat. Kto wie, może rzeczywiście zagrałaby Scarlett, gdyby brat Davida O. Selznicka nie przyprowadził na plan pewnej nieznanej nikomu Angielki, niejakiej Vivien Leigh.

Paulette została zapamiętana jako ta, która „prawie dostała rolę Scarlett”. Jej największym aktorskim osiągnięciem była kreacja w filmie wojennym Bohaterki Pacyfiku, gdzie grała u boku Claudette Colbert i Veroniki Lake. Goddard otrzymała nawet nominację do Oscara, ale nie poszczęściło jej się. W 1958 roku zrezygnowała z życia Hollywood i z aktorstwa. Poślubiła niemieckiego pisarza, Ericha Marię Remarque’a i zamieszkała w Europie, stosunkowo blisko szwajcarskiej rezydencji Charliego. Do tego, jak Chaplin osiadł w Szwajcarii, dojdziemy niebawem.


Charlie, FBI i fatalne zauroczenie


W 1943 roku aktorka Joan Barry wytoczyła Chaplinowi sprawę o ojcostwo. Wspierana przez samego J. Edgara Hoovera czuła się pewnie i opowiedziała całej Ameryce o swoim romansie z Charliem. Poznali się na początku lat 40. Płomienny romans szybko przerodził się w niezdrową obsesję. Nie, to nie Charlie oszalał, ale panna Barry! Chaplin zaczął wręcz obawiać się o swoje życie. Joan zjawiała się w jego domu z rewolwerem, włamywała się do sypialni albo tańczyła nago na trawniku. Według kobiety owocem intymnych spotkań z Chaplinem miała być córka. Podczas procesu prawnik Joan Barry zwrócił się do ławy przysięgłych: „Dotychczas nikt nie ukrócił rozwiązłości Chaplina. Dopiero wy możecie to zrobić”. Choć badania genetyczne (przez ludzi Hoovera podważone) wykluczyły ojcostwo Charliego, został on zmuszony do płacenia alimentów. Prasa skrupulatnie opisywała szczegóły procesu i wyrok, który był małym zwycięstwem szefa FBI, dla Chaplina natomiast wielką osobistą porażką. Zwłaszcza że w tym czasie znał już kobietę, którą pragnął poślubić. Chciał też oszczędzić ukochanej stresu związanego ze skandalem. Nie udało się. Związek został poddany próbie, ale postawa narzeczonej utwierdziła Chaplina w przekonaniu, że wreszcie znalazł kobietę swojego życia.


Miłość


Miłością życia Charliego Chaplina była Oona O’Neill, córka Eugene’a O’Neilla — wybitnego amerykańskiego dramaturga i zdobywcy literackiej nagrody Nobla, autora słynnej sztuki The Iceman Cometh.

Panna O’Neill nie była typową nastolatką wzdychającą do hollywoodzkich gwiazdorów. Miała klasę, inteligencję i wyjątkowy urok. Uczyła się w ekskluzywnych prywatnych placówkach. Dobrymi wynikami chciała imponować ojcu, praktycznie nieobecnemu w jej życiu, odkąd skończyła dwa lata, ale zawsze stawiającemu wysokie wymagania. Później zrodziła się w Oonie potrzeba buntu i, wbrew ojcowskim zaleceniom, postanowiła spróbować swoich sił w świecie filmu. Najpierw wyruszyła do Nowego Jorku. Podczas pobytu na Wschodnim Wybrzeżu otrzymywała długie listy od niejakiego Jerry’ego. Dziś nie jest żadną tajemnicą, że wielbicielem Oony był wtedy J.D. (Jerome David) Salinger, znany jako autor fenomenalnej powieści Buszujący w zbożu. Córka wybitnego dramaturga miała być jego pierwszą miłością. Niespełnioną.

Oona została przedstawiona Charliemu, gdy ten poszukiwał odtwórczyni głównej roli do swojej nowej produkcji. Film nigdy nie powstał, ale pojawienie się panny O’Neill zapoczątkowało nowy, szczęśliwy rozdział w życiu artysty. W swojej autobiografii Charlie opisał pierwsze spotkanie z przyszłą żoną jako „najszczęśliwsze wydarzenie w życiu”.

Czwarta pani Chaplin była młodsza od Charliego o 36 lat. Jej ojciec zdecydowanie sprzeciwiał się związkowi młodej dziewczyny z trzykrotnym rozwodnikiem i skandalistą. Pomimo tej dezaprobaty oraz krytyki ze strony prasy, Oona poślubiła Charliego w czerwcu 1943 roku. Miała wówczas zaledwie osiemnaście lat. Para doczekała się ośmiorga dzieci: Geraldine (najstarsza córka Chaplinów zagrała swoją babkę Hannę w filmie biograficznym Chaplin z 1992, w reżyserii Richarda Attenborough), Michaela, Josephine, Victorii, Eugene’a (który imię otrzymał na cześć dziadka), Jane, Annette i Christophera.

Córki i synowie wspominali, że rodzice zawsze byli razem, niezwykle zżyci. Stworzyli swój własny dwuosobowy świat, do którego nikt nie miał wstępu. Choć dzieci pary zazwyczaj pięknie mówią o relacji Oony i Charliego, podkreślając wyjątkowość ich więzi, zwracają też uwagę na niedostępność rodziców — zajętych wyłącznie sobą.

Małżeństwo z Chaplinem nie było łatwe, ale wydawało się szczęśliwe. Para przetrwała trwającą na przełomie lat 40. i 50. polityczną i medialną nagonkę. To całe zamieszanie sprawiło, że całkiem przyjemny film Światła Rampy, którego premiera miała miejsce w 1952, przeszedł prawie bez echa i dopiero wiele lat później zaczęto się nim zachwycać. Dla Chaplina było to wielkie rozczarowanie. Umęczeni nagłaśnianym przed prasę skandalem wykreowanym przez Hoovera w celu pogrążenia Charliego, przerażeni trwającym w czasach maccartyzmu „polowaniem na czarownice”, Charlie i Oona zaczęli myśleć o wyjeździe do Europy. Przynajmniej na jakiś czas. W końcu wyjechali. Szef FBI nie mógł zmarnować takiej okazji. Charlie został wyrzucony z Ameryki i publicznie ogłoszony wrogiem amerykańskich wartości. Wspierająca go Oona zrzekła się obywatelstwa. W 1953 roku zamieszkali w malowniczym Vevey nad Jeziorem Genewskim w Szwajcarii. Do Stanów Zjednoczonych przyjechali dopiero w kwietniu 1972, gdy Amerykańska Akademia Filmowa postanowiła wręczyć Charliemu honorowego Oscara. Po kilku dniach Chaplinowie wrócili do Vevey.

W swojej autobiografii Charlie napisał: „Odkąd żyję z Ooną, głębia i piękno jej charakteru olśniewają mnie nieustannie”. To wzruszające wyznanie. Na swoje szczęście Chaplin nie stał się cynikiem wątpiącym w miłość.

„Gdybym poznał Oonę wcześniej, nigdy nie miałbym problemów z kobietami” — wyznał.

Oona była dla Charliego towarzyszką, przyjaciółką i radością aż do dnia jego śmierci, 25 grudnia 1977 roku. Nigdy nie przestała go opłakiwać. W ostatnich latach życia zbyt często zaglądała do kieliszka i cierpiała na depresję. Zmarła na raka trzustki 27 września 1991 roku.

Stan Laurel (kolega Charliego z zespołu Freda Karno) powiedział, że od czasów Hetty Kelly, Charlie szukał „księżniczki z bajki”. W Mildred, Lillicie i Paulette dostrzegł coś, co przypominało mu pierwszą miłość. Jednak to dopiero w Oonie znalazł swoją wymarzoną księżniczkę. „Żyli razem długo i cholernie szczęśliwie. Myślę, że to jedna z najpiękniejszych historii miłosnych” — stwierdził Stan Laurel. I tak to zostawmy.

Jak zostać Królem

Clark Gable to jedyny aktor, którego nazwano królem Hollywood”. Był ekranowym symbolem męskości, uwielbianym przez kobiety i podziwianym przez mężczyzn. Zagrał w filmach, które uczyniły go legendą kina. Jako Rhett Butler wypowiedział najsłynniejszą kwestię filmową wszech czasów. Chrupiąc marchewkę w komedii Ich noce, zainspirował rysownika z Warner Brothers do stworzenia Królika Bugsa. Powiedział kiedyś: Nie jestem aktorem. Nigdy nie byłem. To, co widzicie na ekranie, to po prostu ja”. Co widzieliśmy? Romantyka, który wydawał się nieco aroganckim, cynicznym lekkoduchem i babiarzem. A jednak jego bohaterów prędzej uznalibyśmy za niegrzecznych chłopców niż bezdusznych łajdaków i tak naprawdę… dawali się lubić. Gable nie tylko grywał podrywaczy, ale i w życiu prywatnym miał opinię niepoprawnego kobieciarza. Szefów studia MGM doprowadzał do szału swoimi licznymi podbojami. Łamał serca, czasem trochę gwiazdorzył, ale w głębi duszy pozostał prostym chłopakiem z Ohio. Szczęście znalazł u boku kobiety, z którą żył na kalifornijskiej farmie, łowił ryby i hodował kurczaki. Osobista tragedia uświadomiła Clarkowi Gable’owi, jak niewiele znaczyły dla niego sława, sukcesy, status gwiazdy. Gdy stracił ukochaną kobietę, nigdy już nie był taki sam — co zgodnie stwierdzili jego najbliżsi przyjaciele, dalsi znajomi i dziennikarze, a w późniejszych latach także biografowie.


Billy


William Clark Gable urodził się 1 lutego 1901 roku we wsi Cadiz w stanie Ohio. Jego ojciec, William Gable, był rolnikiem i robotnikiem na polach naftowych. Matka, Adeline, zmarła w grudniu 1901 roku. Przyczyna przedwczesnej śmierci kobiety nie jest do końca znana. Choć w akcie zgonu widnieje „epilepsja”, bardziej prawdopodobny wydaje się tętniak lub guz mózgu. Niespełna roczny William, zwany „Billie”, został pod opieką ojca, który wbrew woli zmarłej żony wychowywał syna zgodnie z zasadami wiary protestanckiej. Nie podobało się to rodzinie Adeline. Jej brat wziął siostrzeńca na swoją farmę w Pensylwanii, gdzie chłopiec prawdopodobnie spędził czas, dopóki ojciec nie ożenił się po raz drugi.

W 1903 William Gable poślubił Jennie Dunlap, która postanowiła zaangażować się w wychowanie Billy’ego. To ona nauczyła go dobrych manier i dbała, by wychowujący się na wsi chłopak zawsze wyglądał schludnie. Czytała mu książki i nauczyła go grać na pianinie. Billy wyrósł na nastolatka muzykalnego, otwartego na wiedzę. Dobrze znał twórczość Szekspira i przepięknie recytował sonety. Ojciec natomiast zadbał o to, by jego syn nabył też nieco praktycznych i typowo męskich umiejętności. Chłopak radził sobie całkiem dobrze jako mechanik. Do końca życia lubił zaglądać pod maskę.

W 1917 rodzina przeniosła się w okolice Akron w Ohio. W porównaniu z Cadiz, miasto Akron było wręcz metropolią, pełną rozmaitych atrakcji i możliwości. To właśnie tam młody Gable po raz pierwszy poszedł do teatru. Był oczarowany. Wkrótce zatrudnił się (choć był to raczej wolontariat) przy obsłudze sceny. Chciał jak najwięcej wiedzieć o pracy za kulisami i poznać tajniki warsztatu aktorskiego, by któregoś dnia zostać aktorem. Ojciec nie był zachwycony takimi pomysłami. Namawiał syna, by pomagał mu na farmie, jednak Billy wolał posadę w fabryce opon. Na zarobki w teatrze na razie nie miał co liczyć.

W 1920 roku zmarła zawsze wspierająca Jennie, a ojciec zarządził przeprowadzkę do Oklahomy. Tam panowie pracowali na polach naftowych. Chłopak nie porzucił marzeń o teatrze. W wieku dwudziestu lat po raz pierwszy ubiegał się o rolę, ale reżyser teatralny w ogóle nie był pod wrażeniem. Billy nie zraził się pierwszym niepowodzeniem. Postanowił, że nie będzie marnować życia w Oklahomie.


Josephine


Podróżując przez Środkowy Zachód, młody Gable imał się rozmaitych zajęć. Był między innymi drwalem oraz robotnikiem. W końcu trafił do Portland w stanie Oregon, gdzie dostał całkiem przyjemną posadę w domu towarowym Meier & Frank. Sprzedawał krawaty. W pracy poznał Earle’a Larimore’a, który przedstawił Billy’ego lokalnej grupie teatralnej. Wkrótce Gable i Larimore dostali angaż w jednym z teatrów w miasteczku Astoria w Oregonie. Nie odnieśli większych sukcesów i z pokorą wrócili do Portland, gdzie znów musieli podjąć nudne zajęcia za skromne wynagrodzenia. Gable został telefonistą. Nie zamierzał jednak parać się tym przez resztę życia. Świadom swoich braków, zdecydował zainwestować w lekcje aktorstwa. Jego nauczycielką została Josephine Dillon.

Dillon pochodziła z wyższych sfer. Ukończyła prestiżowy Uniwersytet Stanforda, gdzie zgłębiała tajniki sztuki dramatycznej. Studiowała też we Włoszech, a po powrocie do Stanów Zjednoczonych występowała na Broadwayu. Zrezygnowała z kariery, by uczyć sztuki aktorskiej zamożnych młodych ludzi z Oregonu.

William Gable nie był zamożny, ale Dillon dostrzegła w nim coś szczególnego i zgodziła się zostać jego nauczycielką. Prawdopodobnie poznali się, gdy Gable szukał szkoły aktorstwa. Istnieje też inna wersja, według której chłopak wpadł do biura Dillon, by naprawić jej uszkodzony telefon. Tak czy inaczej, był od Josephine młodszy o siedemnaście lat i najzwyczajniej w świecie — podobał jej się. Urzekła ją także jego ambicja i gotowość do ciężkiej pracy. Postanowiła nie tylko uczyć go dykcji, panowania nad ciałem czy innych technicznych aspektów aktorstwa, ale również zainwestowała w nowy image Gable’a. Opłaciła na przykład kosztowną korektę zgryzu. Nawiasem mówiąc, kilka lat później zębami trzeba było zająć się od początku, bowiem trzydziestoletni aktor miał poważne zapalenie dziąseł i znakomitą większość zębów należało usunąć. Przez resztę życia nosił protezę. A wszyscy pamiętamy czarujący uśmiech Rhetta Butlera… Wróćmy jednak jeszcze na chwilę do Portland. Josephine zasugerowała, by Billy używał imienia Clark (jak życzyła sobie jego matka, a na co przed laty nie zgodził się ojciec, uznając to imię za „zniewieściałe”). Wkrótce nauczycielka, sponsorka i kochanka uznała, że Clark był gotów na podbój Hollywood. Wspólnie doszli do wniosku, że w purytańskiej Fabryce Snów nie mogli żyć na kocią łapę. Ponieważ nie wypadało zaczynać kariery od skandalu, 13 grudnia 1924 Josephine Dillon i Clark Gable wzięli ślub. Już podczas skromnego przyjęcia weselnego Clark flirtował z innymi kobietami, a jego żona siedziała nadąsana. Gdy po skończonej zabawie nowożeńcy dotarli do domu, Gable uniósł kapelusz, ukłonił się Josephine, życzył dobrej nocy i poszedł do łóżka...sam. Jak później wspominała Dillon: „To małżeństwo nie wyglądało przyjemnie i nie żyło się w nim przyjemnie”.


Fabryka Snów


Jeszcze przed rozpoczęciem kariery w Hollywood, Clark występował w teatrach. Josephine załatwiała mu role, wykorzystując swoje kontakty. Nie można jednak zaprzeczyć, że Gable wiele się nauczył, a w połowie lat 20. był już niezłym aktorem i bardzo atrakcyjnym mężczyzną. Dostał rólki w kilku niemych filmach. Poznał Polę Negri, Clarę Bow i Lionela Barrymore’a, z którym połączyła go przyjaźń na resztę życia. Na ciekawsze propozycje filmowe musiał jeszcze chwilę poczekać. W międzyczasie postanowił przyjąć ofertę pracy w Houston, co trochę odbiegało od pierwotnego planu, jaki opracowali z Josephine. Małżonkowie nie dogadywali się najlepiej. Dillon była bardzo zazdrosna (nie bez powodu) i zaborcza, co młodego chłopaka niesamowicie frustrowało. Zaczął się też wstydzić sporo starszej, niegrzeszącej urodą żony, która podczas każdego przedstawienia zasiadała na widowni, a w czasie antraktu przychodziła do garderoby i krytykowała technikę aktorską Clarka. Wreszcie Gable zabronił jej wpadać do teatru i przestał się do niej odzywać. Gdy kiedyś Josephine próbowała zobaczyć próbę do jednego ze spektakli, na polecenie Clarka została wyproszona z budynku. Podczas jednej z ostatnich rozmów telefonicznych powiedziała mężowi: „Lepiej, żebyś został dobrym aktorem, bo mężczyzną to ty nigdy nie będziesz”.

Wkrótce Clark zaczął spotykać się z Rią (właściwie Marią) Langham. Majętna wdowa z dwójką dzieci mogła zrobić dla ambitnego aktora jeszcze więcej niż Josephine. Nie tylko zainwestowała w jego garderobę, ale przede wszystkim przedstawiała Gable’a wpływowym przyjaciołom. Młody mężczyzna nabrał ogłady i stał się prawdziwym lwem salonowym. Nikt by nie powiedział, że wychowywał się w rolniczej dziurze, gdzieś w Ohio. Ria była w nim bezgranicznie zakochana i wyjechała za nim do Hollywood. W kwietniu 1930 roku, kilka dni po sfinalizowaniu rozwodu z Dillon, Gable poślubił Rię. Głównie dlatego, że nalegała.

W 1931 Clark Gable dostał swoją pierwszą rolę w filmie dźwiękowym. Był to zapomniany dziś western The Painted Desert. Studio Pathe Pictures, które zaproponowało Clarkowi kontrakt, dość szybko zbankrutowało. Jednak w czepku urodzony Gable nie był długo bezrobotny. Zainteresowała się nim wytwórnia Warner Brothers. Zagrał u boku Barbary Stanwyck w dramacie Night Nurse. Pomimo tego, że Clark radził sobie przed kamerą coraz lepiej, producent Darryl F. Zanuck nie był pod wrażeniem, uważając, że Gable „ma za duże uszy i w ogóle wygląda jak szympans”. Niektórzy twierdzą, że to słowa Jacka Warnera. W każdym razie w MGM nikt nie robił z odstających uszu wielkiego problemu. Clark Gable podpisał ze studiem Louisa B. Mayera kontrakt. Zatrudnił też agentkę, niejaką Minnę Wallis, która miała w Hollywood rozległe kontakty i doskonale wiedziała z kim i jak zagadać, by zatroszczyć się o interesy Gable’a. Tylko w 1931 Clark wystąpił w dwunastu filmach. Powierzano mu role nieco nonszalanckich mężczyzn, romantyków trudnych do zdobycia, eleganckich i uprzejmych, ale stereotypowo męskich. Tu nie było neurotyczności, nieśmiałości, bezbronności wobec kobiecych wdzięków. Clark Gable grywał mężczyzn, którzy ustalali zasady, a kobiety zdobywali, postępując nie zawsze po dżentelmeńsku. To się sprzedawało. Wielka gwiazda, Joan Crawford, nalegała, by Clark został jej partnerem ekranowym. Po raz pierwszy wystąpili razem w dramacie Harry’ego Beaumonta Dance, Fools, Dance. Była to pierwsza główna rola Gable’a. Między nim a Crawford od razu zaiskrzyło. Zauważyli to wszyscy: publiczność, krytycy i szef studia MGM. Duet pojawił się jeszcze w siedmiu filmach. Poza planem trwał płomienny romans. Przez następne lata Gable i Crawford odchodzili od siebie i wracali w swoje objęcia. Joan uważała Clarka za największą miłość swojego życia. A co o tym myślała Ria? Jak można sobie wyobrazić, nie była zachwycona. Podobało jej się natomiast, że kariera męża nabierała rozpędu. Była snobką i nie uśmiechało jej się trwanie u boku szeregowego aktora — Clark miał zostać gwiazdą! Wszystko zmierzało w tym kierunku. Gable zaczął otrzymywać dziesiątki, jeśli nie setki listów od wielbicielek. Również ekranowe partnerki miały do niego słabość. Plotkowano o jego licznych podbojach. Sam zainteresowany stwierdził: „Gdybym miał tyle romansów, o ile się mnie posądza, w ogóle nie starczyłoby mi czasu na granie w filmach”. Mimo wszystko udało mu się uniknąć większych skandali. Już kilka lat po rozpoczęciu kariery w kinie został nazwany „królem Hollywood”. Największe sukcesy były dopiero przed nim.


Ich noce


W 1933 roku Clark Gable czuł się już w Fabryce Snów pewnie. Był, bądź co bądź, „królem Hollywood” i zaczął gwiazdorzyć. Wiedząc, że dla MGM stał się kurą znoszącą złote jajka, odrzucał mniej interesujące scenariusze i flirtował z koleżankami z planu. Louis B. Mayer powoli tracił cierpliwość, ale zaciskał zęby. Gdy niewielkie studio Columbia poszukiwało odtwórcy głównej roli do komedii romantycznej Ich noce, szef MGM zgodził się wypożyczyć Gable’a. Liczył, że w ten sposób utrze gwiazdorowi nosa. Mayer przypuszczał, że film okaże się totalną klapą, a Clark wróci pod skrzydła MGM, z pokorą przyjmując wszelkie propozycje. Rolę bezczelnego dziennikarza w screwballowej komedyjce Columbii odrzucił już Robert Montgomery. Clark bardzo niechętnie zgodził się na spotkanie z reżyserem filmu, Frankiem Caprą. Zjawił się pijany, wściekły i opryskliwy. Capra przymknął na to oko. Panowie z czasem zostali serdecznymi przyjaciółmi.

Główną rolę żeńską miała zagrać Claudette Colbert. Propozycji nie przyjęły Myrna Loy, Miriam Hopkins, Margaret Sullavan czy Carole Lombard, później nazwana „królową komedii screwball”. Z nią jednak Clark wkrótce się spotka w zupełnie innych okolicznościach. Tymczasem skazany był na towarzystwo rozkapryszonej Colbert. Można było założyć, że przynajmniej ona pozostanie odporna na urok Gable’a. Jej lesbijskie ciągoty były w Hollywood tajemnicą poliszynela.

Colbert i Gable zgodnie uznali, że scenariusz pozostawiał wiele do życzenia. Nawet po wprowadzeniu zmian nie byli zachwyceni, ale oboje chcieli mieć tę „chałturę” jak najszybciej za sobą. Clark dogadał się z reżyserem, natomiast aktorka narzekała codziennie, doprowadzając wszystkich do szału. Na przykład w scenie łapania autostopu miała unieść spódnicę i pokazać nogę. Odmówiła. Zmęczony kłótniami Capra zatrudnił do tego ujęcia dublerkę. Dopiero gdy Claudette zobaczyła nagranie, oburzona wrzasnęła, że ma o wiele zgrabniejsze nogi i łaskawie zaprezentowała światu jedną z nich.

W Columbii nikt nie wierzył w powodzenie produkcji, więc nie zainwestowano dużo w promocję. Film trafił do mniejszych kin i… od razu odniósł sukces. Pomimo kolejek po bilety i entuzjastycznych recenzji, Colbert uważała, że Ich noce to najgorszy film w jej karierze. Ku zdumieniu wszystkich, komedia Capry była pierwszym w historii filmem, który zdobył pięć Oscarów w najważniejszych kategoriach: najlepszy film, reżyser, scenariusz, aktor i aktorka. To tak zwany „oscarowy szlem”. W następnych dekadach tylko dwa filmy odniosły takie zwycięstwo: Lot nad kukułczym gniazdem oraz Milczenie owiec.

Można śmiało powiedzieć, że sukces komedii o rozpieszczonej panience, która odbywa autobusową podróż z nieco bezczelnym reporterem, przerósł wszelkie oczekiwania. W jednej ze scen Clark Gable wystąpił bez podkoszulka. Dla strażników konserwatywnego Kodeksu Haysa (obowiązującego w Hollywood od lat 30. do końca 60.) było to na pewno łatwiejsze do przełknięcia niż ukazanie kobiety w negliżu. Tak zwany „efekt Gable’a” (opisywany przez prasę plotkarską) polegał na tym, że męska część publiczności po obejrzeniu filmu zrezygnowała z noszenia podkoszulków, przez co upadło kilka zakładów zajmujących się produkcją tej części garderoby. Warto wspomnieć też o scenie, w której grany przez Clarka bohater chrupie marchewkę, a przy tym bardzo szybko mówi. Zainspirowało to rysownika z Warner Brothers do naszkicowania karykatury, na podstawie której stworzono później Królika Bugsa.

Clark Gable został za rolę Petera Warne’a w filmie Capry nagrodzony Oscarem. Jak głosi legenda, aktor podarował statuetkę dziecku, które podziwiało lśniące trofeum. Powiedział podobno, że „liczyło się zdobycie Oscara, a nie jego posiadanie”.


Przeminęło z wiatrem


Po sukcesie Ich nocy Gable nie narzekał na brak propozycji. W 1935 zagrał w ekranizacji powieści Jacka Londona Zew krwi. Partnerowała mu Loretta Young. Rok później na ekrany kin weszły dwie szczególnie interesujące produkcje: San Francisco, gdzie obok Clarka wystąpił Spencer Tracy, oraz przygodowy film Bunt na Bounty, za rolę w którym Gable otrzymał drugą w swojej karierze nominację do Oscara. W tym samym roku ukazała się powieść, która zwróciła uwagę pewnego ambitnego hollywoodzkiego producenta. David O. Selznick kupił prawa do ekranizacji Przeminęło z wiatrem kilka tygodni po ukazaniu się książki na rynku wydawniczym i przystąpił do realizowania projektu swojego życia. Nad scenariuszem pracowano kilka lat. Zadania podjęli się najznakomitsi pisarze w Hollywood. Selznick równie długo szukał odtwórczyni roli Scarlett O’Hary — rozpieszczonej dziewczyny z amerykańskiego Południa, która po wojnie secesyjnej próbuje uratować rodzinną plantację przed upadkiem i musi odnaleźć się w nowej, powojennej rzeczywistości. Drugi wątek powieści jest bardziej romantyczny. Scarlett wzdycha do wiecznie zamyślonego Ashleya — ten dżentelmen jest dla Scarlett symbolem utraconego świata. Tymczasem w pannie O’Hara podkochuje się nonszalancki, drwiący z jej dziecinnych kaprysów, przedsiębiorczy Rhett Butler.

Legenda głosi, że Margaret Mitchell myślała o „królu Hollywood”, tworząc postać Rhetta Butlera. Bez względu na to, ile w tym prawdy, nie ulega wątpliwości, że Clark Gable doskonale pasował do roli. Problem polegał na tym, że młodej wytwórni Selznick International Pictures nie było stać na Gable’a, związanego kontraktem z MGM. David O. Selznick był wprawdzie zięciem Louisa B. Mayera, ale ani myślał prosić o łaskę. Pokazał więc scenariusz Gary’emu Cooperowi. Aktor nie był zainteresowany. Gdy producent rozważał zaangażowanie Errola Flynna, doszły go słuchy, że Amerykanie wybrali już swoich kandydatów do ról Scarlett oraz Rhetta. Mieli to być Bette Davis i Clark Gable. Selznick nie był przekonany do Bette, ale postanowił za wszelką cenę podpisać kontrakt z Clarkiem. Przemyślał sprawę i zamierzał grzecznie poprosić teścia o przysługę.

Gable starał się wówczas o rozwód. Ria, pewnie już nieco zirytowana mężowskimi skokami w bok, była gotowa podpisać papiery rozwodowe, o ile Clark wynagrodzi jej to… w gotówce. Biznes to biznes. Aktor poprosił o pożyczkę szefa MGM. Mayer zgodził się pod warunkiem, że Gable zagra w Przeminęło z wiatrem. Gwiazdor nie był zachwycony i to z (przynajmniej) trzech powodów. Po pierwsze scenariusz wydawał mu się „babski” i najzwyczajniej nudny. Po drugie Gable nie chciał zniszczyć swojego wizerunku macho. Nie podobała mu się scena, w której Rhett płakał, a w ogóle co to za pomysł, żeby prawdziwy facet przez dwanaście lat uganiał się za egoistką, która nim pomiata? No i po trzecie aktora przeraziła presja — bał się, że nie sprosta oczekiwaniom całej Ameryki. No cóż.

Clark Gable zagrał Rhetta Butlera, a image „króla Hollywood” na tym nie ucierpiał. Jego Rhett to mężczyzna, który odpala zapałkę od podeszwy, imprezuje w domu publicznym, paląc cygara, grając w pokera i popijając drogie trunki. Niepokornej żonie każe się zamknąć, a w końcu ją rzuca. Słysząc zapewnienia o głębokim uczuciu (pannę Scarlett olśniło po dwunastu latach), wypowiada jedną z najsłynniejszych kwestii filmowych wszech czasów: „Szczerze, moja droga, mam to gdzieś”. Macho. A jednak w wyjątkowych okolicznościach Rhett Butler płacze, co nie uwłacza jego męskości, a jedynie dowodzi, że w gruncie rzeczy jest dobrym, kochającym facetem. Amerykanie pokochali Gable’a jako bohatera Przeminęło z wiatrem.

W filmie pojawiło się kilkoro czarnoskórych bohaterów, między innymi twardo stąpająca po ziemi niania panny Scarlett, wspaniała Mammy. Clark zarekomendował do tej roli swoją dobrą znajomą, Hattie McDaniel. Aktorka, znana dotychczas z radia, stworzyła w Przeminęło z wiatrem niezapomnianą kreację. Premiera filmu miała miejsce 15 grudnia 1939 roku w Atlancie. W stanie Georgia nadal obowiązywała segregacja rasowa, co w praktyce oznaczało, że czarnoskórzy członkowie obsady (w tym Hattie McDaniel) nie mogli uczestniczyć w uroczystym pokazie. Zbulwersowany Gable zagroził, że zbojkotuje wydarzenie. Hattie przekonała go, by tego nie robił, a on pojechał do Atlanty bardzo niechętnie. Być może poczuł się lepiej, gdy McDaniel została pierwszą w historii Afroamerykanką nagrodzoną Oscarem. Sam otrzymał wprawdzie nominację do Nagrody Akademii, ale nie odebrał statuetki za rolę, która uczyniła go legendą.


Carole


W 1932 roku Clark Gable przyjął rolę w romantycznym komediodramacie Dama Kier. Ekranową partnerką „króla” była piękna i błyskotliwa Carole Lombard. W filmie oszust Jerry Stewart podkochuje się w bibliotekarce Connie Randall. Gable wprawdzie podziwiał zgrabne nogi koleżanki, ale wtedy jeszcze się w niej nie podkochiwał. Carole — o dziwo! — pozostała obojętna na urok aktora, którego uznała za bardziej irytującego niż pociągającego.

Oboje byli wówczas zajęci, choć niekoniecznie szczęśliwi. Gable parę lat wcześniej ożenił się z niezbyt interesującą, ale majętną i dość tolerancyjną Rią. Carole natomiast od roku była żoną Williama Powella.

Gdy padł ostatni klaps, Gable i Lombard mogli się pożegnać i ruszyć w przeciwnych kierunkach. Ona z czasem została królową komedii z gatunku screwball. Ogrom swojego talentu zaprezentowała w filmie Napoleon na Broadwayu. W 1933 rozwiodła się z Powellem. Clark w tym czasie romansował (głównie z Joan Crawford) i grał w filmach, do których nie zawsze był przekonany, ale które przeważnie odnosiły sukcesy. Spotkali się ponownie w 1936, na imprezie, której gospodynią była Carole. Towarzyszył jej Cesar Romero. Clark natomiast zjawił się bez żony. Tym razem zaiskrzyło. Tamtego wieczoru, na oczach całej hollywoodzkiej śmietanki, narodziło się niezwykłe uczucie.

Carole Lombard przyszła na świat 6 października 1908 roku jako Jane Alice Peters. Mieszkała w stanie Indiana, a jej rodzinie całkiem dobrze się wiodło. Jane wychowywała się z dwoma starszymi braćmi, z którymi była bardzo zżyta. Uważano ją za typową chłopczycę. Wyrosła na dziewczynę wygadaną, pozytywnie nastawioną i odważną. Uprawiała sport, klęła jak szewc, a dzięki wyjątkowemu poczuciu humoru była bardzo popularna. Do Hollywood trafiła jeszcze w erze kina niemego. Występowała między innymi w komediach slapstickowych Macka Sennetta. Bez większych problemów odnalazła się w filmach dźwiękowych. Co miałoby stanąć na przeszkodzie? Była utalentowana, ambitna, lubiana i bardzo fotogeniczna. Urodzona gwiazda. W dodatku miała rzadką u hollywoodzkich sław płci żeńskiej smykałkę do komedii oraz dystans do siebie.

Trudno się dziwić, że Clark Gable stracił dla niej głowę. Szybko zrozumiał, że Carole Lombard warta była zachodu i że z ich znajomości będzie coś więcej niż przelotny romans. Spędzali razem coraz więcej czasu. Robili sobie kawały, śmiali się, chodzili na ryby i do lasu. Carole była swojską, skorą do zabawy dziewczyną, która nie bała się tarzać po ziemi i brudzić. Mówiła zawsze to, co myślała, a Clark był z każdym dniem bardziej oczarowany jej naturalnością. Mógł być przy niej sobą, czyli w gruncie rzeczy nieskomplikowanym facetem z Ohio. Wprawdzie ona była zdeklarowaną demokratką, a on republikaninem, ale to nie miało większego znaczenia.

Pierwszy raz pokazali się razem na pogrzebie Jean Harlow w 1937. Ich szefowie wpadli w szał. Zwłaszcza Louis B. Mayer. Clark był przecież żonaty! Plotkom nie było końca. Wreszcie Gable postanowił działać i poprosił Rię o rozwód. Ona podeszła do sprawy nie jak odtrącona żona, ale jak rasowa bizneswoman. Na początku marca 1939 roku małżeństwo zakończyło się rozwodem, a trzy tygodnie później Clark poślubił ukochaną Carole — pierwszą kobietę, której nie zawdzięczał nic oprócz chwil prawdziwego szczęścia. Po powrocie z miesiąca miodowego nowożeńcy kupili farmę w Encino, w dolinie San Fernando. Mieli konie, psy i kurczaki. Sprzedawali jajka. Często urządzali przyjęcia dla przyjaciół lub po prostu cieszyli się czasem spędzanym we dwoje. Nie ulega wątpliwości, że byli zakochani i szczęśliwi. Mieli jednak swoje problemy. Clark nie potrafił być wierny, ale to akurat Carole mogła przeboleć. Znacznie trudniej było jej pogodzić się z serią ciążowych niepowodzeń. Gable cierpiał razem z nią. Sam siebie nie podejrzewał o takie pokłady empatii. Dla odmiany to on mógł być dla kobiety wsparciem.

Antidotum na małżeńskie kłopoty miała być działalność charytatywna. Carole przyłączyła się do Czerwonego Krzyża. Sprzedawała też bony wojenne. 12 stycznia 1942 roku wraz ze swoją matką i agentem prasowym Clarka wyruszyła do Indiany, by działać dalej. Gable pracował wtedy na planie Odnajdę cię wszędzie i nie mógł im towarzyszyć. W czasie tej podróży Carole dołączała swój autograf do każdego sprzedanego bonu i być może dzięki temu udało się zebrać imponującą kwotę 2 milionów dolarów. 15 stycznia aktorka była już zmęczona i chciała jak najszybciej być w domu. Może tęskniła za Clarkiem, może chciała omówić ich małżeńskie sprawy albo po prostu posiedzieć na farmie, z dala od tłumów. Agent prasowy Gable’a, Otto Winkler, przekonywał ją, by wszyscy troje wrócili do Kalifornii pociągiem. Carole nalegała na podróż samolotem, co było istnym szaleństwem, biorąc pod uwagę zimową aurę i utrudnienia w ruchu lotniczym. Lombard i Winkler zdecydowali, że rozstrzygnie los i rzucili monetą. Carole wygrała. Następnego dnia weszli na pokład samolotu, który rozbił się o zbocze Potosi Mountain w stanie Nevada. Nikt nie przeżył. Zwłoki Carole zidentyfikowano na podstawie kolczyka z rubinów i diamentów. Był to prezent gwiazdkowy od Clarka. Przez następne lata Gable nosił przy sobie znalezioną w miejscu katastrofy pamiątkę.

Pogrążonemu w rozpaczy aktorowi zaproponowano zorganizowanie pogrzebu wojskowego z honorami, jednak Clark wiedział, że żona życzyłaby sobie kameralnej uroczystości, bez rozgłosu. I właśnie taki pogrzeb miała.

Bliscy przyjaciele i żądni sensacji dziennikarze byli zgodni, że po tragedii Clark Gable nie był już tym samym człowiekiem. Tygodniami błąkał się po farmie. Bardzo schudł, dużo pił. Po zakończeniu pracy nad Odnajdę cię wszędzie wstąpił do wojska i nie obchodziło go, czy zginie. Hitler natomiast wyznaczył nagrodę dla tego, kto przyprowadzi mu Gable’a całego i zdrowego. Po wojnie aktor powrócił do Hollywood jako kapitan.


Powojenne lata


Clark nigdy nie wyprowadził się z Encino. Będąc tam, czuł bliskość Carole. Z czasem jednak dał się przekonać, że trzeba żyć dalej.

W 1947 zagrał ze wschodzącą gwiazdą MGM, zielonooką Avą Gardner, w filmie Handlarze. Spotkali się ponownie na planie Mogambo w 1953. Przy okazji tej produkcji Clark poznał piękną Grace Kelly. Podobno mieli romans, który podobno zakończył się tylko dlatego, że Gable nie chciał ożenić się ze znacznie młodszą panną Kelly. Podobno. Może moment był niefortunny? Gable dopiero co rozwiódł się z Sylvią Ashley. Związek ten miał mu pomóc, ale się nie udało.

Na przełomie lat 50. i 60. było niewiele interesujących ofert. Może z tego prostego powodu, że Clark Gable był już kimś innym. Starszy, mniej atrakcyjny, mniej pewny siebie. Złośliwi mówili, że zaczął odcinać kupony od swojej przedwojennej sławy. Nie był już związany z MGM, a wolnym strzelcom czasem jest trudniej. Zagrał jeszcze między innymi w Prymusie z Doris Day, Zaczęło się w Neapolu z Sophią Loren i wreszcie w Skłóconych z życiem, gdzie partnerowali mu Marilyn Monroe i Montgomery Clift. Był to ostatni film Clarka.


Spokój


W 1955 roku Clark poślubił aktorkę Kay Williams. Sympatyczna i urodziwa blondynka przypominała mu trochę ukochaną Carole. Nie była to wielka miłość, ale, nazwijmy to „ciepłym uczuciem”. Mieli się poznać na pożegnalnej kolacji, którą MGM organizowało dla aktora przed jego wyjazdem na front. Szefowie Clarka zaprosili Kay, aby dotrzymywała towarzystwa gwiazdorowi — wciąż przygnębionemu po śmierci żony. Williams nie przyjęła zaproszenia, choć dzwoniono do niej kilkakrotnie. Dopiero pół roku później, gdy Gable był na urlopie i zatelefonował osobiście, dziewczyna dała się zaprosić na obiad w Encino. Przypadli sobie do gustu, ale ich drogi rozeszły się i przez ponad dziesięć lat nie utrzymywali kontaktu. W międzyczasie każde z nich związało się z kimś innym, ale małżeństwa nie wypaliły. W 1954, ni stąd, ni zowąd Clark odezwał się do Kay, zaprosił na spotkanie i od tej pory byli już nierozłączni. Aktor oświadczył się w maju 1955, prawdopodobnie dlatego, że Kay zaszła w ciążę. Niestety wskutek powikłań po ciężkiej grypie ciąża skończyła się przedwcześnie, a dziecko nie przeżyło. Było to bolesne doświadczenie, ale mimo wszystko pozbierali się i snuli plany na wspólną przyszłość. Clark nigdy już nie był tak szczęśliwy, jak przed katastrofą lotniczą, w której zginęła miłość jego życia, ale przy Kay czuł się dobrze. Pozwalała mu być sobą. Przeklinała, miała cięty język i w tym była podobna do Lombard. Nie próbowała niczego zmieniać w wystroju domu, ponieważ opracowana przez Carole aranżacja wnętrz naprawdę jej odpowiadała. Clark natomiast pokochał dwoje dzieci Kay z poprzedniego małżeństwa. Wiosną 1960 roku okazało się, że pani Gable znów była w ciąży. Uznali to za cud. Biorąc pod uwagę, że ona miała czterdzieści trzy lata, a on pięćdziesiąt dziewięć — faktycznie był to cud. Clark szalał z radości. „W tym domu wreszcie będzie małe dziecko!” — powtarzał.

6 listopada 1960 roku, o czwartej nad ranem, Clarka Gable’a wyrwał ze snu potworny ból głowy. Kay dała mu aspirynę i namawiała, by spał dalej. On jednak czuł się coraz gorzej. Bolała go nie tylko głowa, ale też czuł silny ucisk za mostkiem. Nie był w stanie się ubrać. „Strasznie mnie boli. To chyba niestrawność” — powiedział zmartwionej żonie, która zlekceważyła jego prośby i zadzwoniła po karetkę. Aktor miał atak serca. Kay była przy jego szpitalnym łóżku codziennie, choć on się martwił, że to jej zaszkodzi. Czuł się względnie dobrze i dawano mu spore szanse na szczęśliwy powrót do domu. Żona pożyczyła od jednego z lekarzy stetoskop, żeby Clark mógł posłuchać bicia serca swojego dziecka. 16 listopada odwiedziła go, jak robiła to codziennie. Przyniosła mu parę drobiazgów, o które prosił. Zjedli razem obiad, po czym poszła odpocząć do pokoju po drugiej stronie korytarza. Za dziesięć jedenasta wieczorem obudzono ją, mówiąc, że Gable zmarł. Lekarze zapewniali, że nie czuł bólu. Po prostu zamknął oczy i zasnął. „Patrząc wstecz, zastanawiam się, czy jakakolwiek para ze stażem dwudziestu pięciu lub trzydziestu lat zaznała tyle szczęścia, ile my zaznaliśmy przez pięć lat i cztery miesiące” — wspominała Kay po latach.

Clark Gable, zgodnie ze swoim życzeniem, został pochowany obok Carole Lombard.


Tajemnica


John Clark Gable przyszedł na świat 20 marca 1961 roku. Nie poznał swojego ojca, a Clark nigdy nie zobaczył swojego syna. John nie był jedynym dzieckiem „króla Hollywood”…

Judy Lewis urodziła się w listopadzie 1935 roku. Kilka tygodni po narodzinach została oddana do sierocińca. Dopiero po dziewiętnastu miesiącach biologiczna matka — hollywoodzka gwiazda Loretta Young — oficjalnie dziewczynkę adoptowała. Mała Judy była owocem romansu aktorki z żonatym wówczas Clarkiem Gable’em. Zaiskrzyło na planie filmu Zew krwi. Gable nie dowiedział się o ciąży, a Young nie mogła pozwolić, by skandal zniszczył jej karierę. Wszystko utrzymywała w tajemnicy, a prawdy nie wyjawiła ani Judy, ani swojemu przyszłemu mężowi. Niestety, dziewczynka była nieodrodną córką swojego ojca. Uwagę zwracały przede wszystkim odstające uszy. Matka zdecydowała, że siedmioletnia Judy zostanie poddana bolesnej operacji plastycznej, która zniweluje podobieństwo do biologicznego ojca i zapobiegnie rozmaitym, potencjalnie szkodliwym domysłom. Dziewczyna spotkała Clarka tylko raz, gdy była nastolatką. Nie miała wówczas pojęcia, że to jej ojciec. Clark nigdy się nie dowiedział, że miał córkę. Historia Loretty Young, Clarka Gable’a oraz ich dziecka to jedna z największych tajemnic Hollywood. Świat poznał prawdę wiele lat po śmierci aktora. Pozostało sporo pytań i przypuszczeń. Nie ulega wątpliwości, że ten wątek czyni biografię Clarka Gable’a jeszcze bardziej interesującą. Pozwala też lepiej zrozumieć realia złotej ery Hollywood.

Milczący Hank

Henry Fonda uznawany jest za jednego z najwybitniejszych aktorów w historii kina. Na przestrzeni sześciu dekad wystąpił w ponad stu filmach i stworzył wiele niezapomnianych kreacji, wybierając zazwyczaj role dobrych ludzi walczących o sprawiedliwość społeczną. Rozpatrując filmowe propozycje, nie zastanawiał się, czy film przyniesie zysk, ale jakie niesie przesłanie. Kino było dla aktora narzędziem walki o wyznawane wartości. Nigdy nie porzucił teatru, który dawał mu poczucie zawodowego spełnienia. Świat zapamiętał Henry’ego Fondę jako wielkiego artystę. Rodzina wspomina go jako trudnego człowieka, nieczułego męża i emocjonalnie niedostępnego ojca. Nestor aktorskiej dynastii okazuje się człowiekiem niejednoznacznym, ale bez wątpienia była to niezwykła osobowość.


Chłopak ze Środkowego Zachodu


Rodzina Henry’ego Fondy wywodziła się z okolic Genui we Włoszech, a konkretnie z leżącego w głębokiej dolinie miasteczka o nazwie Fonda — czyli „dno”. Jeden z przodków aktora, markiz de Fonda, podjął próbę obalenia arystokratycznego rządu, by dać obywatelom prawa wyborcze. Nie udało mu się. Uznany za zdrajcę wyjechał do Amsterdamu, gdzie członkowie jego rodziny z każdym pokoleniem stawali się coraz bardziej Holendrami, a blakła ich włoska mentalność. Z czasem potomkowie markiza osiedlili się w Nowym Świecie. W stanie Nowy Jork do dziś istnieje miasteczko Fonda. Jednak pradziadek Henry’ego opuścił Wschodnie Wybrzeże i wyruszył do Nebraski. 16 maja 1905 roku w Grand Island, w stanie Nebraska, urodził się Henry Fonda. Dorastał w mieście Omaha, gdzie jego wiecznie milczący ojciec, William Brace Fonda, prowadził drukarnię. Żona Williama, Herberta, zajmowała się domem i opiekowała trójką dzieci. Patrząc na zdjęcia, można odnieść wrażenie, że była to bardzo szczęśliwa rodzina. Prawdę odkryła dopiero córka Henry’ego, Jane, która dowiedziała się o przypadkach depresji w rodzinie ojca. Nikt nie zawracał sobie głowy terapią, ale problemy emocjonalne miały rzutować na następne pokolenia.

Hank był nieśmiałym chłopcem, spędzającym czas na zdobywaniu kolejnych sprawności harcerskich. Na dziewczęta nie zwracał uwagi. Zmieniło się to w ostatnich latach szkolnych, gdy stał się w wysokim, przystojnym młodym mężczyzną. Nabrał wówczas nieco pewności siebie, a zainteresowanie płcią piękną zapewniło mu z czasem etykietę rasowego podrywacza.

Na Uniwersytecie Minnesoty studiował dziennikarstwo. Przerwał studia i wrócił do rodzinnej Nebraski, gdzie przez pewien czas pracował w Retail Credit Company Equifax Inc, zarabiając trzydzieści dolarów tygodniowo.


Teatr


Gdy Henry miał dwadzieścia lat, przyjaciółka matki zachęciła go do występu w sztuce, którą wystawiała na deskach Omaha Community Hall. Kobieta nazywała się Dorothy Brando. Była matką Marlona i pierwszą osobą, która dostrzegła potencjał Henry’ego Fondy.

Hank pokochał teatr. Interesowało go wszystko: doskonalenie warsztatu aktorskiego i szczegóły przygotowywania produkcji teatralnych. Jednak nie od razu zdecydował, że swoją przyszłość zwiąże z aktorstwem. Oponował jego ojciec, który nie potrafił zrozumieć, jak można „żyć w wymyślonym świecie”, skoro do wyboru jest tyle porządnych zajęć ­– choćby praca w drukarni. Młody Henry spierał się z Williamem, a ten ukarał syna milczeniem. Jednak w dniu premiery spektaklu z Hankiem w roli głównej, cała rodzina — łącznie z ojcem — zasiadła na widowni. Po powrocie do domu jedna z sióstr rzuciła jakąś uwagę w stylu: „To i to mogłeś zrobić lepiej”. Milczący do tej pory ojciec warknął: „Zamknij się! Był doskonały!” Dla Henry’ego była to najważniejsza ze wszystkich recenzji, a wspomnienie tamtej chwili zawsze wywoływało wzruszenie.

W 1928 roku Hank wyruszył na Wschodnie Wybrzeże. W Falmouth, w Massachusetts, nawiązał współpracę z grupą teatralną University Players Guild. Poznał tam Margaret Sullavan, która została jego pierwszą żoną. Jakiś czas później do ekipy dołączył James Stewart. Fondę i Stewarta połączyła przyjaźń trwająca przez resztę życia.

W 1929 Hank zadebiutował na Broadwayu, ale występ w The Game of Love and Death nie okazał się przełomem w aktorskiej karierze. Na przełom musiał jeszcze poczekać.

30 października 1934 roku odbyła się premiera sztuki Farmer bierze żonę. Henry Fonda grał główną rolę. Zachwycił krytyków i publiczność. W 1935 reżyser Victor Fleming zaproponował utalentowanemu aktorowi udział w filmowej wersji Farmera.


Kino


Fonda szybko zrozumiał specyfikę pracy przed kamerą i dostosował styl gry do wymagań kina. Był powściągliwy, wyrazisty i charyzmatyczny. Po sukcesie filmu Fleminga przyszły kolejne propozycje.

W 1938 roku Henry wystąpił u boku jednej z największych ówczesnych gwiazd, Bette Davis, w dramacie Jezebel — dzieje grzesznicy. To Bette wybrała Fondę spośród wielu aktorów ubiegających się o rolę Prestona Dillarda — narzeczonego manipulującej i egoistycznej piękności z Nowego Orleanu. Henry nie zmarnował tej szansy. Po raz kolejny dał się poznać jako aktor niezwykle utalentowany i wszechstronny. Film przeszedł do historii, a odtwórcy głównych ról przyjaźnili się przez 38 lat.

W 1939 Henry zagrał Abrahama Lincolna w reżyserowanym przez Johna Forda dramacie biograficznym Młodość Lincolna. To pierwszy z siedmiu filmów, przy których panowie pracowali razem. Kolejnym był słynny obraz Grona Gniewu z 1940  ekranizacja uhonorowanej Nagrodą Pulitzera powieści Johna Steinbacka. Jest to historia rodziny farmerów z Oklahomy i ich zmagań w czasach wielkiego kryzysu. Henry stworzył tu wyjątkową kreację. Po raz pierwszy nominowano go do Oscara. Rola w Gronach gniewu ugruntowała pozycję aktora w Hollywood. Darryl Zanuck z wytwórni 20th Century Fox namówił Fondę do podpisania siedmioletniego kontraktu.

W latach 40. Hank pracował bez wytchnienia. Występował w komediach, takich jak Lady Eve z 1941 (u boku Barbary Stanwyck) czy The male animal z 1942 (tu partnerowała mu Olivia de Havilland). Był także cenionym aktorem dramatycznym. Często pojawiał się w westernach, między innymi w znakomitym filmie Zdarzenie w Ox-Bow z 1943 oraz w obrazie zatytułowanym Miasto bezprawia, gdzie zagrał legendarnego Wyatta Earpa. W czasie II wojny światowej odbył służbę w marynarce wojennej. Przyznano mu medal zwany Brązową Gwiazdą. Jest to odznaczenie Sił Zbrojnych Stanów Zjednoczonych przyznawane za bohaterską postawę w obliczu wroga.

Wojenna przerwa nie zaszkodziła karierze aktorskiej.

W kolejnej dekadzie Henry Fonda wciąż był na szczycie — jako gwiazda Hollywood i duma teatrów broadwayowskich. Na Broadwayu wystąpił między innymi w przedstawieniu Mister Roberts. Za rolę Douglasa Robertsa otrzymał nagrodę Tony. Na początku lat 50. wyruszył w trwające niemal rok tournée z przedstawieniem Point of no return. Przez następne lata był w ciągłych rozjazdach.

W 1955 roku ponownie współpracował z Johnem Fordem i raz jeszcze zagrał Douga Robertsa — tym razem w kinowej ekranizacji popularnej sztuki. Praca nad filmem miała scementować trwającą od dawna przyjaźń pomiędzy reżyserem a aktorem, jednak po tym, jak Ford spoliczkował Fondę, o przyjaźni można było zapomnieć. Tu zatrzymajmy się na chwilę. Ford chciał zaangażować Hanka i walczył o niego. Producenci z Warner Brothers widzieli kogoś bardziej atrakcyjnego w roli Douga Robertsa — młodego oficera marynarki. Proponowali między innymi Marlona Brando i Williama Holdena. Henry był aktorem cenionym, ale niekoniecznie gwarantował produkcjom sukces kasowy. W przeciwieństwie do Brando. Ford pozostał nieugięty i dopiął swego. Wszystko poszłoby gładko, gdyby nie fakt, że scenariusz filmu znacznie różnił się od sztuki. Zdaniem Fondy ekranizacja nie miała szans na sukces, a wręcz skazana była na porażkę, nie dorównując teatralnej wersji ani dowcipem, ani błyskotliwością. Aktor obwiniał Forda. Już po pierwszym dniu na planie trzeba było oczyścić atmosferę. Gdy Fonda przyszedł do reżysera, ten akurat popijał. Nim Hank skończył przedstawiać swoje argumenty, Ford uderzył go w twarz. Piętnaście minut później reżyser stał przed drzwiami do garderoby aktora i ze łzami w oczach błagał o wybaczenie. Henry przyjął przeprosiny, ale coś skończyło się bezpowrotnie. Parę tygodni później Ford wylądował w szpitalu z zapaleniem woreczka żółciowego, a pracę nad filmem przejął Mervyn LeRoy. Ekranizacja sztuki, wbrew obawom Hanka, odniosła wielki sukces, jednak rozgoryczeni Ford i Fonda nigdy już nie pracowali razem.

Rok później Henry wystąpił jako Biesuchow w adaptacji słynnej powieści Lwa Tołstoja Wojna i pokój. Partnerowała mu Audrey Hepburn. W tym samym roku Alfred Hitchcock powierzył Fondzie rolę w filmie Niewłaściwy człowiek. To bardzo dobry film z gatunku noir, inspirowany autentyczną historią niejakiego Christophera Emmanuela Balestrero, którego niesłusznie oskarżono o napad na firmę ubezpieczeniową.

Rok 1957 okazał się dla Henry’ego Fondy szczególny.

Aktor był od pewnego czasu pod wrażeniem sztuki Reginalda Rose’a, przedstawiającej historię dwunastu przysięgłych, decydujących o winie młodego chłopaka oskarżonego o morderstwo. Jeden z przysięgłych namawia pozostałych do ponownego przeanalizowania dowodów i przedstawionej wersji zdarzeń.

W 1957 Henry Fonda był producentem ekranizacji 12 gniewnych ludzi. Zagrał też główną rolę — Przysięgłego numer 8. Reżyserii podjął się Sidney Lumet. 12 gniewnych ludzi to wybitny dramat sądowy, będący wnikliwym studium ludzkiej psychiki. Obraz nominowano w kilku kategoriach do Oscarów i Złotych Globów. Dziś jest uważany za jedno z największych osiągnięć amerykańskiej kinematografii. Przygotowując się do roli (prawdopodobnie najważniejszej w swojej karierze), Henry wykorzystał osobiste doświadczenie. Gdy miał czternaście lat, poszedł z ojcem do drukarni. Przez okno widzieli, jak okoliczni mieszkańcy powiesili czarnoskórego mężczyznę oskarżonego o gwałt. Potem przedziurawili jego ciało kulami. Nikt nawet nie przedstawił dowodów, nie przesłuchał świadków, nie było żadnego procesu. William tego nie skomentował, ale Henry zrozumiał wiele i zapamiętał, jak powszechnym zjawiskiem jest niesprawiedliwość (zwłaszcza bazująca na nierówności społecznej) i jak ważne jest przeciwstawienie się jej.

W kolejnych latach Henry Fonda stworzył wiele znakomitych kreacji. Lata 60. to pasmo sukcesów. Warto wspomnieć o jego rolach w Burzy nad Waszyngtonem Otto Premingera, Czerwonej linii Sidneya Lumeta czy Pewnego razu na Dzikim Zachodzie w reżyserii Sergio Leone.

W 1974 roku aktor wystąpił w produkcji telewizyjnej Clarence Darrow. Wcielając się w postać słynnego amerykańskiego prawnika, po raz kolejny zachwycił krytyków. Film wyprodukowany przez stację NBC to zgrabnie napisany monodram w reżyserii Johna Richa. Bohaterem jest tytułowy Clarence Darrow — wybitny adwokat działający na rzecz praw człowieka. Choć nie był to szeroko reklamowany film kinowy, mówiono o nim sporo, a dziś jest to bez wątpienia jedna z bardziej interesujących pozycji w filmografii aktora. Dwa lata później Henry zagrał w dramacie wojennym Bitwa o Midway. Partnerowali mu między innymi Charlton Heston, Glenn Ford, Robert Mitchum, Robert Wagner.

W 1981 Henry Fonda przyjął rolę w ekranizacji dramatu Ernesta Thompsona. Nad Złotym Stawem to opowieść o emerytowanym profesorze, który spędza lato w domku nad jeziorem. Towarzyszy mu żona. Z okazji urodzin głównego bohatera nad jezioro przybywa z wizytą jego córka. Ojciec próbuje porozumieć się z młodą, znerwicowaną i zbuntowaną kobietą. Okazuje się to jednak niezwykle trudne.

Film odniósł sukces komercyjny i został uznany za wielkie osiągnięcie artystyczne.

Nad Złotym Stawem partnerowała Henry’emu znakomita Katharine Hepburn. Oboje stworzyli niezapomniane, nagrodzone Oscarami kreacje. Henry Fonda miał 76 lat, gdy przyjmował Nagrodę Akademii. Był wówczas najstarszym laureatem Oscara.

W filmie Nad Złotym Stawem niepokorną Chelsea zagrała Jane Fonda. To ona kupiła prawa do ekranizacji sztuki. Jej prywatne relacje z ojcem — wielkim Henrym Fondą — były znacznie bardziej skomplikowane niż te przedstawione w filmie Marka Rydella.


Hank


Henry Fonda był cenionym aktorem, oddanym swojej pracy w teatrze i przed kamerą. Zdobył wiele nagród i stworzył szereg kreacji, które zapewniły mu miejsce w historii kina. Dla świata był wielkim Henrym Fondą, ale jakim człowiekiem był Hank?

Jako dwudziestokilkuletni chłopak związał się z letnim teatrem University Players. Rok później do grupy młodych aktorów dołączyła nowa koleżanka, niejaka Margaret Sullavan. Była to dziewczyna niebrzydka, utalentowana, troszkę rozpieszczona i lubująca się w sztuce flirtu. Hank był nią oczarowany. Zagrali razem w kilku przedstawieniach, a potem wzięli ślub. Małżeństwo z temperamentną Margaret przetrwało zaledwie dwa miesiące (rozwód sfinalizowano w 1933 roku, po dwóch latach od ślubu). Jim Stewart pocieszał przyjaciela, któremu pierwsza żona złamała serce, wdając się w romans z broadwayowskim producentem, Jedem Harrisem. Fonda długo nie umiał przeboleć tej zdrady. „To mnie zniszczyło” — wyznał po latach.

Po rozstaniu zamknął się w sobie. Pomieszkiwał z Jimmym Stewartem, Joshem Loganem i znanym z radia Marvinem McCormickiem. W tym doborowym towarzystwie panowie klepali biedę. Tymczasem w innej części Manhattanu pewna dama, którą Henry miał wkrótce poznać, pławiła się w luksusach.

Dobra passa zaczęła się zaraz po tym, jak prezydentem Stanów Zjednoczonych został Franklin Dylano Roosevelt. Kariera Fondy nabrała rozpędu. W 1936 pracował w Londynie na planie filmu Księżniczka cygańska. Frances Ford Seymour Brokaw, wdowa po majętnym przemysłowcu, zajrzała któregoś dnia na plan i Henry Fonda wpadł jej w oko. Był wysoki, przystojny, intrygował swoim milczeniem, pewną nieśmiałością. Musiała go mieć. I zdobyła.


Ojciec


W 1936 roku Henry Fonda ożenił się z Frances. Kobieta miała córkę z poprzedniego małżeństwa i optymistycznie zakładała, że stworzą szczęśliwą rodzinę.

Na początku może nawet sprawy miały się dobrze, ale z czasem różnice charakterów, odmienność priorytetów i potrzeb zaczęły obojgu doskwierać. Frances była przyzwyczajona do bywania w towarzystwie i trzymała się elit. Jej rodzina była ponoć spokrewniona z Jane Seymour — trzecią żoną Henryka VIII. Frances nie zaznała biedy, a wśród przedstawicieli wyższych sfer czuła się jak ryba w wodzie. Zapraszała wpływowych przyjaciół do siebie i zachęcała męża, by sami chodzili do znajomych. Oczywiście do jej znajomych. Hank nie miał na to ani czasu, ani ochoty. Nie zgadzali się także w kwestiach politycznych. Fonda na przykład popierał rooseveltowską ideę Nowego Ładu, a Frances niepokoiły i wizje Roosevelta i sam prezydent, o którym zwykła mawiać „ten człowiek”. W 1937 roku para doczekała się córki. Hank był szczęśliwy. Akurat grał z Bette Davis w Jezebel (premiera miała miejsce dopiero w marcu 1938), a kontrakt gwarantował mu, że będzie mógł przerwać pracę i wyjechać, jeśli żona zacznie rodzić. Zaczęła tuż przed Bożym Narodzeniem. Gdy Jane przyszła na świat, pielęgniarki musiały niemal siłą wyrzucać Fondę z sali szpitalnej. Nie mógł się na swoją córkę napatrzeć. Robił jej dziesiątki zdjęć, które dla Jane stały się najcenniejszą pamiątką.

W lutym 1940 urodził się Peter, a Frances zaczęła mieć objawy depresji poporodowej. Nigdy już nie wróciła do pełni zdrowia psychicznego.

Henry z czasem zaczął pozwalać sobie na skoki w bok. Frances czuła się niekomfortowo, wiedząc, że w sąsiedztwie mieszkała z mężem i trójką dzieci Margaret Sullavan. Wprawdzie można było założyć, że akurat z nią Hank nie sypiał, ale wystarczyło, że rozpromieniał się w obecności pierwszej żony. Jednak głównym źródłem konfliktów była częsta nieobecność Hanka, który skupiał się na pracy. Podróżował między Los Angeles a Nowym Jorkiem lub wyruszał w tournée po całym kraju. Gdy gościł w domu, głównie milczał, sprawiając wrażenie niedostępnego. „Hank, błagam, powiedz coś. Cokolwiek!” — prosiła Frances. Na próżno. Fonda nie potrafił komunikować się ze swoimi bliskimi. Dziś powiedziano by, że miał słabo rozwinięta inteligencję emocjonalną. Jednak w szczególnych okolicznościach potrafił się wzruszać. Na przykład, gdy po ataku na Pearl Harbor postanowił wstąpić do marynarki i przed wyjazdem żegnał się z małą Jane. Choć wtedy jeszcze bardzo się lubili, rzadko głaskał ją po głowie, nie miał w zwyczaju śpiewać kołysanek ani opowiadać bajek na dobranoc. Raz, właśnie przed wojennym wyjazdem, zaśpiewał córce, a ona zaśpiewała dla niego. Rozpłakał się.

Tak naprawdę wcale nie musiał walczyć. Dobiegał czterdziestki, miał na utrzymaniu dzieci, więc nikt go nie zmuszał do służby. „To mój kraj i chcę być tam, gdzie wszystko dzieje się naprawdę” — mówił.

Po powrocie z marynarki znów rzucił się w wir pracy. Pojawiły się też kolejne problemy — między innymi zdrowie psychiczne Frances, cierpiącej na psychozę maniakalno-depresyjną.

W 1948 roku Fonda nawiązał romans z niespełna dwudziestoletnią Susan Blanchard, która zasłynęła później jako producentka teatralna i autorka tekstów piosenek. Aktor poinformował żonę o złożonym pozwie rozwodowym i planach poślubienia Susan. Frances załamała się i zgłosiła do szpitala psychiatrycznego Austen Riggs. Tam, 14 kwietnia 1950 roku, popełniła samobójstwo. Henry zorganizował skromny pogrzeb, na którym obecny był tylko on i matka Frances. Przebywającej w szkole z internatem Jane przekazano wiadomość o śmierci matki, zatajając przyczynę. Córka Fondy poznała prawdę dopiero jesienią, gdy koleżanka podsunęła jej pismo z artykułem o ojcu. Dla młodziutkiej Jane było to traumatyczne doświadczenie. Henry zadbał o to, by w domu nigdy nie wspominano Frances.

Wkrótce Jane i Peter poznali Susan Blanchard. Była to piękna młoda kobieta (młodsza od Henry’ego o ponad dwadzieścia lat), która otaczała opieką i jego i dzieci. Córka i syn aktora niemal od razu ją zaakceptowali, a wkrótce byli z nią już bardzo zżyci. Czuli też wdzięczność za to, że nie zgodziła się, by zamieszkali u krewnych. To ona nalegała, by zostali z nią i Henrym. W rodzinie pojawiła się również mała Amy, którą małżonkowie adoptowali. Pozornie wszystko było w porządku. Trzecia żona Henry’ego wniosła spokój, ciepło i nieco radości. Jednak gdy Fonda był w pobliżu, Susan stawała się spięta. Nastoletnia Jane i Peter wyczuli, że w małżeństwie coś nie grało. „Byłam jak japońska żona. Chciałam go tylko uszczęśliwiać” — wspominała Blanchard. W końcu nie wytrzymała i zakończyła związek z mężczyzną, który lekceważył jej emocjonalne potrzeby. Tu trzeba podkreślić, że Hank w ogóle uważał emocjonalne potrzeby (czyjekolwiek) za przejaw słabości. Para rozwiodła się w 1956. Kolejne małżeństwo Fondy, z włoską arystokratką Afderą Franchetti, również było nieudane. Audrey Hepburn przedstawiła ich sobie na planie Wojny i pokoju. Pobrali się w 1957 i rozstali cztery lata później. Jane i Peter nie lubili Włoszki, którą od początku uważali za fałszywą. Gdy macocha zniknęła z ich życia, poczuli ulgę. Mimo wszystko brakowało im kogoś, kto byłby łącznikiem między nimi a wymagającym ojcem.

Peter został wysłany do szkoły z internatem, gdy miał zaledwie sześć lat. Hanka widywał więc rzadko, a każde spotkanie generowało stres. Peter najgorzej wspominał wspólne posiłki. Stół, przy którym siadali, kojarzył mu się z polem minowym ­– Fonda był człowiekiem milczącym, ale potrafił być porywczy i nigdy nie można było mieć pewności, co wyprowadzi go z równowagi. Zdarzało się, że bił syna. Młody wyrastał jednak na nonkonformistę, który z czasem przestał podejmować próby przypodobania się ojcu. Był chłopakiem nieprzeciętnie inteligentnym (IQ 160), zbuntowanym i pyskatym. W pewnym momencie między nim a Henrym trwała otwarta wojna.

Jane, która w dzieciństwie była z ojcem bardzo zżyta i wiedziała, że ją kochał, po śmierci matki zaczęła czuć się przy nim niepewnie. Brakowało jej dialogu, bliskości i akceptacji. Hank podświadomie wyczuwał jej potrzeby, ale — zgodnie ze swoim przekonaniem — uznawał je za przejawy słabości. Trudna relacja z ojcem i jego niemożliwe do spełnienia oczekiwania zniszczyły psychikę Jane. Dziewczyna miała mnóstwo kompleksów i dostała obsesji na punkcie swojej sylwetki. Doszło do tego, że przez pewien czas piła tylko kawę, jadła jogurty i paliła papierosy. Brak pewności siebie sprawił, że nie umiała nikomu odmówić, przez co kilkakrotnie padała ofiarą nadużyć seksualnych, a później wchodziła w dysfunkcyjne związki: najpierw z toksycznym Rogerem Vadimem (reżyserem, pierwszym mężem Brigitte Bardot), potem z aktywistą Tomem Haydenem.

Z czasem zarówno Jane, jak i jej młodszy brat, zaczęli grywać w filmach. Córka Fondy wyruszyła do Nowego Jorku, gdzie skończyła słynne Actors Studio, a potem rozpoczęła karierę na Broadwayu. W 1970 wystąpiła w jednym ze swoich najlepszych filmów Czyż nie dobija się koni? i otrzymała nominację do Oscara. Dwa lata później zagrała w słynnym obrazie Klute i tym razem Akademia Filmowa nagrodziła jej kreację. Drugą statuetkę aktorka zgarnęła w 1979, za rolę w dramacie wojennym Powrót do domu.

Młoda Jane była nie tylko gwiazdą kina, ale już od końca lat 60. także czynną aktywistką. Zaczęła, wspierając radykalną Partię Czarnych Panter. Jednak to dopiero małżeństwo z Haydenem zainspirowało ją do śmiałych, niekiedy wręcz kontrowersyjnych akcji. Walczyła o prawa Indian i wypowiadała się przeciwko wojnie w Wietnamie. W lipcu 1972 wyjechała do Hanoi, gdzie podczas licznych wystąpień podważała słuszność amerykańskich działań i namawiała Amerykanów do wspierania komunistów. Do historii przeszło zdjęcie aktorki siedzącej na dziale przeciwlotniczym. Nazywana od tamtej pory „Hanoi Jane”, przez wielu została uznana za zdrajczynię. Ojciec, który przed laty wyruszył na wojnę, wierząc, że to jego patriotyczny obowiązek, był na córkę wściekły.

Jane kilkakrotnie aresztowano. Raz za posiadanie narkotyków. Choć de facto były to witaminy, a architektem całego skandalu był Richard Nixon, aktorka i tak trafiła za kratki. Henry nie mógł zaakceptować agresywnego aktywizmu Jane, w związku z czym ich relacje stały się jeszcze bardziej napięte. Gdy ktoś zaczepiał aktora i pytał, jak można skontaktować się z jego córką, Fonda odpowiadał: „Pytajcie policji”.

Nie lepiej układały się relacje Hanka z synem, który w jednym z wywiadów telewizyjnych powiedział wprost, że ojciec nie mówi o miłości, bo życie to nie scenariusz filmowy i nie ma w nim gotowych kwestii. Peter dostał swoją szansę w Hollywood i zadbał o to, by nie odziedziczyć charakterystycznego dla Henry’ego typu ról — porządnych ludzi walczących o równość i sprawiedliwość. Pociągali go antybohaterowie, przynajmniej odkąd w jego ręce wpadła powieść Buszujący w zbożu i zaczął identyfikować się z Holdenem Caulfieldem. Najbardziej wyrazistym przejawem aktorsko-synowskiej rebelii była rola w filmie Easy Rider z 1969 roku. To opowieść o dwóch hippisach, którzy wyruszają w motocyklową podróż po Ameryce. Bohaterowie są wyalienowanymi indywidualistami. Dziś nowofalowy obraz Dennisa Hoppera jest dziełem kultowym.

Może Hank nie potrafił porozumieć się z Jane i Peterem, ale na swój sposób bardzo ich kochał, a oni zaczęli, na swój sposób, rozumieć jego emocjonalne ograniczenia. Wprawdzie Jane szukała pomocy u terapeutów, a Peter popalał marihuanę, ale z czasem w życiu starzejącego się Henry’ego i dorosłych już dzieci pojawiły się inne sprawy i całkiem nowe emocje. Gniew przygasał, a wszystko zaczęło się uspokajać.

Ostatni związek Henry’ego Fondy okazał się trwały i zdrowy. Aktor poślubił Shirlee Adams (byłą stewardessę i modelkę) w 1965 roku.

Jane Fonda poznała ją lepiej dopiero na planie Nad Złotym Stawem. Praca nad tym filmem stanowiła dla Henry’ego i Jane nie tylko wyzwanie aktorskie, ale i emocjonalne. Córka odebrała w imieniu Fondy zasłużonego Oscara, nie kryjąc wzruszenia ani dumy.


Pożegnanie


Jane i Peter zapamiętali Henry’ego jako człowieka skupionego wyłącznie na sobie i na aktorstwie, egoistycznego perfekcjonistę, mężczyznę chłodnego i nieprzystępnego, niezdolnego do okazywania miłości i czułości. Patriarcha rodu wybitnych aktorów, wielki Henry Fonda, potrafił wcielić się w każdą postać, ale nie potrafił być ojcem. Obcym ludziom opowiadał, jak bardzo martwił się o swoje dzieci, ale z samymi dziećmi nie umiał czy może bał się rozmawiać. Dopiero pod koniec życia gotów był nawiązać z córką i synem dialog, okazać im odrobinę troski i zrozumienia. Choć udało im się porozumieć, nie mieli już czasu na stworzenie stabilnej, satysfakcjonującej relacji. Wprawdzie ani Jane, ani Peter nie zostali uwzględnieni w testamencie ojca, ale Henry wyraźnie podkreślił, że nie miało to związku z brakiem przywiązania, a jedynie z chęcią zapewnienia finansowego bezpieczeństwa Shirlee i adoptowanej Amy, które wciąż były od niego zależne.

Tuż przed śmiercią Fonda coraz częściej wycofywał się do własnego świata.

Podczas wspólnej pracy Jane ujrzała Henry’ego w innym świetle: „To, jak mój ojciec stał się człowiekiem otwartym na miłość i mniej zagniewanym, ma związek z Shirlee… Żałuję, że nie był w takim związku wcześniej. Pewnego dnia zobaczyłam Shirlee stojącą za jego krzesłem i nagle uderzyło mnie, dlaczego oni tak się kochają. Oboje są w gruncie rzeczy prostymi, skromnymi ludźmi ze Środkowego Zachodu”.

Hank był człowiekiem pełnym sprzeczności. Tak zapamiętał go John Steinbeck, autor Gron gniewu: „Hank wywarł na mnie wrażenie człowieka sięgającego do świata, ale nieosiągalnego; był łagodny, ale potrafił być niebezpiecznie gwałtowny; krytyczny wobec innych, ale i w stosunku do siebie; zamknięty w jakiejś klatce i szukający wolności, a przy tym unikający światła; stawiał opór wewnętrznym ograniczeniom, narzucając sobie wręcz żelazną dyscyplinę. Jego twarz to obraz skłóconych przeciwności”.

Henry Fonda odszedł 12 sierpnia 1982 roku.

Amerykański ideał


Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 22.05
drukowana A5
za 46.27