E-book
11.76
drukowana A5
26.06
Poradnia małżeńska

Bezpłatny fragment - Poradnia małżeńska

Wiersze

Objętość:
66 str.
ISBN:
978-83-8324-886-8
E-book
za 11.76
drukowana A5
za 26.06

Poradnia małżeńska

Przyszło do mnie dwoje takich

ze swoimi problemami

Czuć rozpadu już oznaki

nie poradzą sobie sami


Tyle lat ze sobą żyją

lecz widocznie mają dość

Z żalem swym się już nie kryją

małżeństwo im dało w kość


Zaznajamiam się z problemem

wysłuchuję obie strony

Pogodzić jest moim celem

dwoje ludzi tu skłóconych


W związku ich powiało nudą

już nie patrzą tak na siebie

On w niej widzi babę grubą

ona też nie mówi lepiej


Ja ich pytam czy na starość

chcecie sami być jak palec?

Ulepiliście to ciasto

więc musicie zjeść zakalec


Skoki w bok się kiedyś kończą

a małżeństwo ' święta rzecz”

Weź kobietę swą za rękę

swym domysłom powiedz precz


Nie chcę was tu więcej widzieć

szkoda życia na pierdoły

Lepiej orgazm dziennie mieć

niźli szukać związek nowy


Chcę zobaczyć w waszych oczach

jeszcze raz to pożądanie

Znów kochajcie się po nocach

a nic złego się nie stanie …

Osiemnastka

Ten próg dorosłego życia

na który każdy czeka

Gdy ma się naście lat

a czas jak może — zwleka


Bo wtedy masz już dowód

nie nazwą cię smarkaczem

By wypić — też jest powód

i wszystko jest inaczej


Jeszcze nie taki stary

ale już nie smarkacz

Bierzesz życie za bary

za wszystko odpowiadasz


Uwierz że po latach

zatęsknisz za tym wiekiem

Młodość — to wielka strata

będąc starym człowiekiem


Dopiero to doceniamy

gdy zdmuchniemy świeczki

A miejsca na torcie nie mamy

tudzież przed życiem ucieczki


Kto ma dziś osiemnastkę

niech się na razie cieszy

Tą dorosłości namiastką

w tym wieku już się grzeszy

Grypa w pracy

Nie ma jak to grypa w pracy

zarazki dają na tacy

Jeden smarka — drugi kicha

już kolejka do czajnika


Mus coś wypić gorącego

garść tabletek masz do tego

No i dalej do roboty

aż wychodzą siódme poty


Mógłbyś pójść na chorobowe

wygrzać w łóżku swoją głowę

Lecz niemile to widziane

takie wolne naciągane


No i premię ci zabiorą

bo się z ludźmi nie pierdolą

A że mniejsza będzie gaża

szef tu żalu nie wyraża


Masz być sprawny cały rok

bo inaczej w dupę kop

Na twe miejsce pięciu czeka

więc z frekwencją tu nie zwlekaj


Grypa przyszła — to i pójdzie

a wy czasu nie marnujcie

Tylko dalej do roboty

chyba że chcesz mieć kłopoty? …

Szacunek

Mówią że na szacunek

trzeba sobie zasłużyć

Mieć jasny wizerunek

bez żadnych nadużyć


Mieć zawsze czyste dłonie

niczym nie splamione

Po słabszych stawać stronie

mówić jednym tonem


Mieć uśmiech szczery prosty

dla wszystkich jednakowy

Nie palić za sobą mosty

do działań być gotowym


Nie wstydzić się korzeni

z których się wyrosło

Rodziców swych docenić

także ich rzemiosło


Dorabiać się uczciwie

bez straty dla innych

Pokutować za grzechy

a nie szukać winnych


Czy będą cię szanować?

Na pewno ci prawi

Resztę możesz szokować

lub też brać nienawiść


Ale to już ich problem

ty bądź zawsze sobą

Do ludzi zawsze przodem

prawości ozdobą

Ciało i dusza

Chciała kiedyś dusza

opuścić swe ciało

Bo zbyt duża tusza

a mniejszą by chciało


Męczy się w tym ciele

no bo niewygodne

Jak opuścisz — ostygnie

bądźże mi rozsądne


To nie takie proste

opuścisz — co dalej?

Zaraz będą płacze

tudzież inne żale


Pomęcz się z nim trochę

póki jeszcze młode

Niech choć straci cnotę

może i urodę


A potem rób swoje

zmykaj skąd przybyłaś

Bo pewnie przed laty

w innym ciele żyłaś


Tak to z duszą bywa

strasznie jest ulotna

W ciele się sprzykrzyło

woli być samotna …

Nakrętki

Dlaczego ludzie zbierają

nakrętki z butelek?

A nie na przykład nad morzem

porozrzucanych muszelek


Pytam jednego drugiego

mówią — to na szczytny cel

Lecz ile zebrać tego

by worek był pełen


A potem drugi trzeci

do tony jeszcze daleko

A czas niestety leci

co jak nie zdążysz kolego?


Dlaczego tylko u nas

ludzie nakrętki zbierają?

A jak jest bieda na świecie

pieniądze wysyłają


Powinno być na odwrót

dla naszych dzieci pieniądze

Na zachodzie dobrobyt

po „pepsi” butelek tysiące


Niech oni się w to bawią

ja wolę dać gotówkę

Sprawy się szybciej załatwią

pomyśl — rusz swą makówką!

Rekolekcje

Post to jest dobra pora

na rekolekcje duchowe

Gdy karmisz swoją duszę

z kazania płynącym słowem


Ale to słowo musi

być takie — co przemówi

Nasze grzechy wydusi

kondycję serca poprawi


Bo gdy jest dobre kazanie

to szansa na odnowę

Ziarno zasiane zostanie

wyda owoce zdrowe


A nam się czasem przyda

coś co nas poruszy

Choć prawda niewygodna

no i więdną uszy


Wiem że to już niemodne

rzadko kto z nas korzysta

Nikt przecież na odchodne

nie stanie się ewangelistą


Brniemy w ślepy zaułek

brak nam słów pokrzepienia

Pójdźmy choć raz na próbę

a może doznamy olśnienia …

O czym marzysz

O czym marzysz w wolnej chwili

kiedy jesteś tylko sama?

Żeby wziął cię nieznajomy

i pohuśtał na kolanach


Czy też inne masz marzenia

może bardziej wyuzdane?

By cię pieścił jak nikt dotąd

po tych miejscach zapomnianych


Bo wiadomo że twój partner

nie odgadnie wszystkich myśli

Może trudny ma charakter

i się czasem nie domyśli


A fantazja u kobiety

to jest całkiem inna rzecz

Wymagania ma niestety

jak nie spełnisz — zmiataj precz


Nie masz przecież tylu twarzy

jak filmowy ' mister Grey”

Jeśli na coś się odważysz

to tak musi być okey


A kobieta i tak zrobi

jak jej tylko jest wygodnie

Więc jeśli fantazji nie masz

z powodzeniem wciągaj spodnie

Co by było

Co by było gdyby

człowiek nie musiał jeść?

W jelitach by nie gniła

pchana z żołądka treść


Zębów by nie było

nie miałyby co gryźć

W ustach by nie capiło

człowiek przestałby tyć


Co prawda pewne otwory

zniknęłyby na zawsze

Przeszłyby do historii

bąki i inne smrody


Kobiety jak w powiedzeniu

leżałyby i pachniały

Nie byłoby brudnych garów

lodówki by poznikały


Tylko najgorzej z piciem

to mogłoby pozostać

Bo cóż to by było za życie

jedna wielka rozpacz


Na razie z tego co wiem

wszystko jest po staremu

Więc teraz coś może zjem

bom zgłodniał — nie wiedzieć czemu

Szczyt

Są ludzie którym patrzenie

na góry nie wystarcza

Chcą jeszcze je zdobywać

wysiłkiem się obarczać


Te ośmiotysięczniki

kuszą swymi grzbietami

By zapiąć proporczyki

wspinają się latami


Czasami się udaje

wreszcie któryś zdobyć

Część z nich jednak zostaje

tu zgasło kilka żyć


Wśród wiecznych śniegów lodów

ich ciała spoczywają

Do domu w blasku chwały

zwyczajnie nie wracają


To heroiczny wyczyn

czy też zwykła głupota?

A może tam na szczycie

chcą być bliżej Boga?


Zwyczajny zjadacz chleba

tego nie zrozumie

Widocznie alpinista

inaczej żyć nie umie …

Olimpiada

Przez cztery długie lata

trwają przygotowania

By chętni z całego świata

mogli śledzić zmagania


Najlepszych zawodników

w różnych dyscyplinach

Którzy walczą o medal

solo lub w drużynach


Dopiero teraz widać

co naprawdę są warci

Czy będą się ścigać

lub odpadną na starcie


Każdy wierzy w swój kraj

i jego dopinguje

Bo każdy chce być naj

i złoto go interesuje


Bywa że faworyci

w tym wypadku zawodzą

Pozują jak celebryci

sukcesów zaś nie odnoszą


A wygrywa ktoś inny

nie brany pod uwagę

Ale za to ambitny

mający sportową postawę


By wygrać — trzeba chcieć

całym sercem i ciałem

Nie starczy sama chęć

i strój doskonały

Szatnia

Szatnia powinna się kojarzyć

z miejscem ciepłym i schludnym

Ja mogę tylko pomarzyć

bo jestem w zimnym i brudnym


W te mrozy na termometrze

zaledwie osiem na plusie

Dokoła zimne powietrze

nie mówiąc o spodniach i bluzie


Żadnego ogrzewania

to co nadmuchasz to twoje

Światło na ruch się zapala

normalnie jakieś parodie


Drzwi żadnych nie ma bo po co

przeciąg ciągnie po nogach

Najgorzej jest porą nocną

Betlejem — stajenka uboga!


Ludzie psioczą pod nosem

że zimno jak w jakiejś psiarni

Przecież nie mamy futer

jak jakieś misie polarne


Za to przebiera się człowiek

w rekordowym tempie

Ubierasz wszystko na siebie

po chwili jest już lepiej


Szkoda tylko że firma

zna się na ogrzewaniu

Więc brawa dla prezesa

jestem pełen uznania …

Szkolny mundurek

Minęła raczej bezpowrotnie

era szkolnego mundurka

Do tego granatowe spodnie

dzwony — nie żadne w rurkach


Biały kołnierzyk odpinany

na zmianę do wyprania

Mundurek odporny na plamy

tudzież inne zalania


Wszyscy jednako poubierani

aż było miło popatrzeć

A na ramieniu tarcza uczelni

i to powinno wystarczyć


A teraz w szkole rewia mody

i to już od małego

Smarkacz markowe nosi buty

lub kieckę od ' Armaniego”


Zamiast nauką się zajmować

szpanują na całego

Nie można tego opanować

ściga w tym jeden drugiego


Na co wyrosną nasze dzieci

gdy tylko gadżet im w głowie

Jeszcze komórka i tablecik

i już się mądrzą w pół słowie


Historia lubi się powtarzać

więc może mundurki wrócą

Po co na zazdrość dzieci narażać

na przerwach się tylko kłócą …

Lombard

Nie chodzisz tam na co dzień

bo to nie sklep spożywszy

Sprzedając coś tracisz krocie

lub zastawiasz dorywczo


Idziesz tam jak musisz

zdobyć szybką gotówkę

Złoto lub sprzęt zanosisz

liczysz tu każdą złotówkę


Tracisz dużo w ten sposób

gdy masz nóż na gardle

To też zależy od losu

gdy ten dopada cię nagle


Nie miłe to uczucie

jak coś za bezcen oddajesz

I to przegranej poczucie

gdy się z lichwiarzem zadajesz


Dla nich to szybki zarobek

na krzywdzie ludzkiej wznoszony

Ty tracisz życia dorobek

dobitnie upokorzony


Życzę więc wam i sobie

byśmy nie musieli

W życiu odwiedzić ten obiekt

i na rachunki mieli

Godziny szczytu

Sama przyjemność w korku stać

w godzinach szczytu szczególnie

Kurwica ciebie zaczyna brać

bo ruszasz się w żółwim tempie


Skąd tyle na ulicy aut?

Każdy gdzieś gna bez pamięci

Więc kombinuję jak w lesie skaut

by się do przodu przemieścić


Klaksony światła idą w ruch

każdy każdego pogania

W tym zgiełku można stracić słuch

to jakaś chora jest mania


Lecz do lepszego tu nie idzie

aut będzie coraz więcej

Zakorkowane wszystkie ulice

cywilizacji więc hołd w podzięce


Ludzie wygodni stali się

więc na rowery nie wsiadają

Postęp przyszłości wróży źle

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 11.76
drukowana A5
za 26.06