Kochane Dzieci niech Wam zawsze słońce Świeci
Bajeczki Czytajcie i swoim Koleżankom i Kolegom opowiadajcie
BAJECZKI DLA DZIECI Z UŚMIECHEM BEZ PRZEMOCY Z MORAŁEM
Zapraszam na niesamowitą przygodę w świat ludzi zwierząt ich zwyczajów To doskonała lektura w formie przystępnych i miłych rymowanych wierszyków dla dzieci, i ich rodziców W trakcie przygody czytelnik ma okazję poznać różne ptaki ssaki To są rymowanki i nie tylko łatwe do zapamiętania Dziecko może za tym poznać zwierzaki ptaszki krecika Opisane zdarzenia rozmowy a także zachowania mogą stać się zalążkiem rozmowy a dzieckiem wprowadzenia go świat ludzi i zwierząt żyjących w jego najbliższym otoczeniu Wiele utworów posiada również morał, który z pewnością może posłużyć jako przykład do kształtowania odpowiednich wzorców zachowania u dzieci poprzez zapamiętywanie bajeczek
Kochane nasze dzieciaki mogą się dowiedzieć jakie niesamowite mają pomysły ZWIERZAKI
Autor Gabriel Wasilewski
Lisia para
Lisek chytrusek i lisiczka spryciara
To była niezła leśna para
Na polowanie chodzili do kurnika
Gdzie rolnik tłuste kury zamykał
Lisek chytrusek w pole wyprowadzał rolnika
A lisiczka spryciara wyciągała tłuste kury z kurnika
To polowanie zawsze im się udawało
Lecz tej parze lisków było to za mało
Razem w norze zaplanowali wielki napad
Gdy w zimowy dzień grudniowy wieczór zapadł
Ucięli sobie chytrusek i spryciara poważną rozmowę
Postanowili razem ukraś rolnikowi krowę
Cicho i sprytnie udali się do obory rolnika
Rolnik był sprytniejszy
i na ich poczynania oko przymykał
Spryciara i chytrusek już wyprowadzili rolnikowi krowę
Myśląc że im się udało i szczęście mają nowe
Zbyt swojemu szczęściu i chytrości zaufali
Byli nie ostrożni i na pułapkę się nabrali
Teraz siedzą w klatce i do niczego się nie przyznają
Mówią my jesteśmy nie winni
nas za niewinność trzymają
Krecik
Krecik w swojej norce siedział
O świecie nic nie wiedział
Był pewny i przekonany
Że świat pod ziemią jest kochany
Raz wyszedł na powierzchnie
Zobaczył świat bajeczny jak we śnie
Świat był miły, wesoły i kolorowy
Ta piękność przyprawiła go o zawrót głowy
Zobaczył łąki pełne kwiatów
Pola pełne bławatów
Usłyszał ptaków śpiewanie
Ładnie tu i dobrze jednak tu nie zostanę
Krecik trochę się zasmucił
Kiedy do swojej norki wrócił
Nie mówił o tym nikomu
Ucieszył się że jest u siebie w domu
Dwie papugi
Kłóciły się dwie papugi
Która ma język za długi
Sroki się z nich śmiały
Bo papugi wszystkich obgadywały
Kangur
Kangur jeden dość wspaniały
Chciał zawsze zbierać pochwały
Zorganizować zawody chciał
By w tych zawodach pierwsze miejsce miał
Myślał dzionek i dwie nocki
Nic nie wymyślił jego myśli bezowocne
Aż razu pewnego w lecie rano
Gdy rolnicy zbierali pól siano
Przyszedł mu do głowi pomysł nowy
Cieszył się że zdrowy i honorowy
Urządzimy bokserskie zawody
Każdy weźmie udział; stary czy młody
Arenę urządzimy na tej pięknej łące
Zbierzemy wszystkie kangury biegające
Każdy wstawi się na zawody
Czy to stary czy to młody
Tak też się właśnie stało
Kangurów zebrało nie mało
Każdy chciał order dostać
Żeby drugiemu boksa dać
Kangury stanęły z łapkami do góry
Ustawiły dwa szeregi zwarte jak mury
Bić zaczęły się mocno nie na żarty
Jeden drugiemu dawał ciosy i każdy był uparty
Gdy po godzinie walka ustała
To inwalidów była grupa nie mała
Wszyscy się na coś uskarżali
Pomocy sanitariuszek wzywali
Uszy ponadrywane pod oczami śnice
Pazurki ponadrywane na oczach czerwieńce
Zwyciężonych nie było ani zwycięzców
Ale bardzo fajnie było tylko za dużo sińców
Zajączek
Był sobie mały szaraczek
chodził jak nieboraczek
wszystkiego szaraczek się bał
bo mało jatek miał
raz zwierzył się swemu kumplowi
że ta bojaźń przyprawia go ból głowy
zajączki naradzał się całą noc
pomysłów mieli całą moc
postanowili że od tej chwili
będą się tylko razem bawili
ty będziesz moim ja twoim kolego
my razem jeden za wszystkich wszyscy za jednego
jak postanowili tak zrobili
teraz razem do lasu chodzili
taras już się nie bali nikogo
bo ty jesteś moim a ja twoim kolego
Kaczki i rybki
Kaczki z rybkami chciały się dogadać
Żeby spokojnie rybki zjadać
Lecz rybki wyczuły te intencje
Pomyślały jak skończyć tą interwencję
Dały kaczkom ogonem po dziobach
Zrobiły rybki kaczkom taki obciach
Sroka i sowa
Sroki do sowy na skargę poleciały
Że zawalił im się świat cały
Ktoś ukradł im błyskotki
Które dostaliśmy od ciotki
Sowa mądra głowa tak powiedziała
W tych sprawach jestem doskonała
Wy sumienia nie macie
Same sobie
Wszystko podkradacie
Murzynek
Mały murzynek w cieniu się schował
Było mu gorąco aż się rozchorował
Ja dłużej tego słońca nie wytrzymam
Pójdę tam gdzie zawsze jest zima
Tam będę w chłodzie się wylegiwał
Wszystkie lody z igloo zlizywał
Tam nie będę musiał smażyć się na słońcu
Tam nigdy nie będzie mi gorąco
Murzynek po niebezpiecznych przygodach
Znalazł się na północy okalających go lodach
Był głodny zmarznięty jak sopel lodu
Nie chciał jeść surowych ryb umarłby z głodu
Zawołam ja nie jestem jak Eskimos głupi
Ja nie dam sobie odmrozić pupy
Ja uciekam do mojej kochanej Afryki
Ja nie jestem taki dziki
Uciekam z tej zimnej północy
Gdzie jest zimno w dzień i w nocy
Uciekam do kochanej Afryki gdzie jest cień
Tam jest fajnie i ciepło w noc i w dzień
Eskimos
Na dalekiej mroźnej północy
W czasie długiej polarnej nocy
Wystawił z igloo nos
Uroczy mały Eskimos
Nudzą mnie zimy wybryki
Ja pojadę do ciepłej Afryki
Będę opalał się cały dzień
Nie potrzebny mi będzie cień
Tam są palmy ciepła woda
Ciepła woda urody mi doda
Mały Eskimos uciekł z domu
Nic nie mówiąc nikomu
Przeżył różne tarapaty
Zanim dotarł do Afrykańskiej chaty
Krzyknął coś ty zrobił chłopie
Wyglądasz jak małpa w ukropie
Ja nie jestem taki dziki
Uciekam z tej gorącej Afryki
Do naszej kochanej dalekiej północy
Gdzie jest chłodno w dzień i w nocy
Czapla
Czapla na moczarach
Chodziła w ciemnych okularach
Mówiła że dla niepoznaki
Bo poluje na raki
Bo raki chodzą wspak
A ja powiem tak
Ja raki wyprowadzę w pole
Jednym rakiem się nie zadowolę
Zakładam ciemne okulary
W okularach ma jasne szpary
Raki myślą że ja nic nie widzę
A ja z nich po prostu szydzę
Udaje że nic nie wiem
Kiedy podejdzie rak to go ziem
Dla mnie to jest zabawa
Dla raków to dziwna sprawa
Lecz zdarzyła się rzecz dziwna
Okazało się że czapla jest naiwna
Raki powiedziały tak
Od dziś nie chodzimy wspak
Raki założyły okulary różowe
Dla nich życie było bombowe
Czapli się już nie bały
Z czapli sobie naigrywały
Papuga
Jeden Pan papugę miał
Dla niej serce swe oddał
Papuga żyła w luksusie
Więcej mówić nie muszę
Papuga złotą klatkę miała
Na złotej huśtawce się huśtała
Ze złotej miski jadła przysmaki
Taki miała los,
Właśnie taki
Każdy mówił że w złocie opływa
Szkoda że się złota nie nazywa
Każdy jej zazdrościł