E-book
15.75
drukowana A5
23.68
Polak Węgier — dwa bratanki

Bezpłatny fragment - Polak Węgier — dwa bratanki


5
Objętość:
81 str.
ISBN:
978-83-8351-342-3
E-book
za 15.75
drukowana A5
za 23.68

„POLAK WĘGIER — DWA BRATANKI”

„Węgry i Polska, są jak wieczyste dęby, które wyrastają z różnych pni, ale mają splecione korzenie, byt i siła jednego dębu jest warunkiem drugiego dębu. Dzisiaj nie jest inaczej, kiedy Polska jest silna, to Węgry nie mogą zginąć, a kiedy Węgrzy są silni, to mogą pomagać Polsce. Szacunek dla Polski, szacunek dla Węgrów!”

Słowa premiera Wiktora Orbana podczas przemówienia z okazji 170 rocznicy wybuchu powstania 1848 roku.

DEDYKUJĘ:

WSZYSTKIM SYMPATYKOM PRZYJAŹNI

POLSKO — WĘGIERSKIEJ

ŚWIĘTO NARODOWE — DZIEŃ ŚWIĘTEGO STEFANA I KRÓLA WĘGIER


Dwudziesty sierpnia jest największym Świętem Narodowym Węgier spośród innych świąt, takich jak 15 marca Święto Wiosny Ludów i 23 października Święto Rewolucji 1956 roku.

Święto to jest związane ze Stefanem I założycielem państwa węgierskiego i zwykle rozpoczyna się mszą w Bazylice św. Stefana w Budapeszcie. Po mszy odbywają się główne uroczystości państwowe na Placu Lajosa Kossutha, a później pochody, parady, koncerty, a wieczorem, trwający około pół godziny, pokaz sztucznych ogni.

W kilku zdaniach nakreślę sylwetkę Stefana I króla Węgier. Vajk syn Gejzy (po węgiersku GEZA) otrzymał na chrzcie imię Stefan (ISTVAN). Będąc księciem Węgier z dynastii Arpadów postanowił być królem i założyć państwo chrześcijańskie na wzór zachodni. Do tego samego wniosku doszedł polski król Bolesław Chrobry. Wiedzieli oni, że jeśli tego nie dokonają, to czeka ich los wielu pogańskich plemion, które przestały istnieć.Do założenia państwa chrześcijańskiego była potrzebna aprobata papieża. W tym celu Król Stefan I, jak i również Bolesław Chrobry zabiegali o otrzymanie korony od papieża, która była symbolem państwa chrześcijańskiego.

Jako ciekawostkę historyczną warto przypomnieć, że korona w pierwszej kolejności była przeznaczona dla polskiego króla Bolesława I Chrobrego, a otrzymał ją dużo wcześniej Stefan I, nazwany później Świętym. Jeśli szukamy przyczyny takiego stanu rzeczy, to nasuwają się dwie odpowiedzi. Pierwszą podają historycy:

„Stefan poślubił Gizelę córkę księcia bawarskiego. Stał się tym samym szwagrem cesarza Henryka II, a cesarz ów współpracował z papieżem, podobnie, jak inni cesarzowie Niemiec. W związku z tym papież Sylwester II, za zgodą cesarza Ottona III posłał Stefanowi wspaniałą złotą koronę zwieńczoną krzyżem apostolskim, a wraz z nią list, w którym oficjalnie uznawał władcę Węgrów za katolickiego króla Węgier. Koronacja królewska odbyła się 25 grudnia 1000 r”.

Druga przyczyna wcześniejszej koronacji króla Węgier, moim zdaniem, to bojaźń zachodnich państw przed najazdem pogańskiej armii węgierskiej, która przez kilkadziesiąt lat była groźna siejąc spustoszenia na zajętych terenach.

Byli ponadto przekonani, że król chrześcijański nie pozwoli na takie napady. Mniej obawiali się natomiast Bolesława, który poza konfliktem z Henrykiem II, wyprawy wojenne prowadził na Ruś. Warto zaznaczyć, że Stefan I król węgierski wsparł militarnie Bolesława Chrobrego podczas jego wyprawy przeciwko Rusi Kijowskiej. Był to chyba pierwszy akt przyjaźni między naszymi narodami. Tworzenie kraju chrześcijańskiego nie było łatwe. Stefan I musiał walczyć z ówczesną „opozycją”, na przykład z pogańskim władcą Koppany, którego na szczęście pokonał koło Veszprem.

Stefan król walczył z pogaństwem i umacniał wiarę chrześcijańską nie tylko siłą oręża, ale również poprzez wprowadzenie różnego rodzaju przepisów prawa. Na początku panowania wydał rozporządzenie, w którym na każde dziesięć wsi nałożono obowiązek budowy kościoła. Na jego prośbę na Węgry przybyli duchowni katoliccy z innych krajów w celu nawrócenia ludności na Wiarę Chrystusową. Po koronacji Stefan I utworzył 5 biskupstw oraz arcybiskupstwo w Ostrzychomiu (po węgiersku ESZTERGOM). W ten sposób węgierski monarcha chciał powołać do życia węgierską organizację kościelną, która byłaby niezależna od biskupstw niemieckich. Warto zaznaczyć, że Stefan I dokonał podziału administracyjnego terytorium swojego królestwa dzieląc je na komitaty (węg. MEGYE).

W 1083 roku papież Grzegorz VII dokonał kanonizacji Stefana I króla Węgier. Jest on uznawany za patrona Węgier, królów węgierskich, dzieci, chorych, kamieniarzy oraz murarzy. W roku 2000 kanonizacja Stefana I została uznana przez patriarchę Konstantynopola Bartłomieja.

Jak co roku, z wyjątkiem 2020, będą uroczyste obchody tego Wielkiego Święta. W programie zaplanowano m.in. podniesienie sztandaru, wojskową paradę lotniczą oraz defiladę nowoczesnej armii wojskowej Honvedów, Festiwal Sztuk Ludowych, Ulicę Węgierskich Smaków, marsz żniwiarzy. Oczywiście świętuje cały kraj, na przykład w Esztergom i Veszprem organizowane są festiwale muzyczne, a Debreczyn ma niezwykłą Paradę Kwiatów. W Siofok można wziąć udział w obchodach wina i chleba, a na zamku Holloko obejrzeć turnieje rycerskie.


FAJERWERKI, to WIELKI FINAŁ we wszystkich świętujących miastach ( pokazów odbędzie się około 360), ale oczywiście najbardziej spektakularny zawsze odbywa się nad DUNAJEM.

„Pieśń nad Wisłą”

Pragnę przedstawić czytelnikom Naszej Gazety poemat węgierskiego poety o Polsce i o Polakach. Autorem jest Endre Ady, wybitny poeta klasyk. Co ciekawe wiersz ten napisał ponad 100 lat temu, kiedy Polska nie znajdowała się na mapie Europy. Popatrzmy, jak też Ady Węgier przedstawia Polaków

i Polskę, która dla Niego istniała zawsze.

„Pieśń nad Wisłą” /Endre Ady — rok 1907/

Bóg jest radosnym Panem nad Ziemią

Polskę Pan Bóg strzeże

Wesołym statkiem jest Polonia

Wiecznych rozbitków lecz radosnych zawsze


Na brzegu Wisły jak niegdyś i dziś

Siedzą rozśpiewani rybacy

I kobiety Polonii rodzą wciąż

Coraz to nowe polskie dzieci


Wisła obdarowuje rybami na zawsze

A dzieci wciąż dają Polki

Daremne więc hasło śmierci

Z grobu powstałe „Nigdy Więcej”


Szczęśliwym statkiem stary korab

Gdy na pokładzie dzieci biegają

I nie ma tam śmierci ani piekła

Gdzie śpiewać i dzieci rodzić potrafią


Bóg jest radosnym Panem nad Ziemią

Zbawicielem każdej rasy

Bóg jest Życiem — Alleluja

A życie się nigdy nie skończy

/ Tłum. J. Kaszanits/


Może być zaskoczeniem dla polskiego czytelnika, jak też autor Węgier tak dobrze znał dusze Polaków i Polek. Polak u niego jest wesoły, radosny, Polki natomiast rodzą „wciąż nowe polskie dzieci”. Przyznam, że to zdanie skłoniło mnie do przetłumaczenia tego poematu. Dzisiaj bowiem jest to aktualne, kiedy pewna grupa przedstawicielek śmierci wałęsa się na ulicach naszej stolicy, na szczęście będąc mniejszością, bo jak przedstawia ten fakt redaktor Mirosław Kokoszkiewicz, pod projektem zatrzymaj aborcję podpisało się bez mała milion Polaków, a pod lewackim projektem rozszerzającym prawo do aborcji nie udało się zebrać nawet stu tysięcy podpisów. Dodam, że coraz to częściej odważne Polki deklarują, popularnie nazywane pro life w telewizji, że chcą rodzić dzieci! Chwała im za to!. To o nich pisał Ady ponad 100 lat temu.

„I nie ma tam śmierci ani piekła, gdzie śpiewać i dzieci rodzić potrafią”. Tak!. Polacy udowodnili to po okrutnej wojnie wyniszczającej cały kraj, kiedy przez okres 10 lat z dwudziestu milionów Polaków liczebność wzrosła do 30 mln, pomimo że w kraju szalała „czerwona zaraza”, a ludzie nie żyli dostatnio.

Na początku poematu poeta podkreśla obecność Boga „Polskę Pan Bóg strzeże”. On nie pozwoli na niszczenie kościołów, które są domami Jego. Już się zbierają obrońcy przede wszystkim Straż Narodowa i inni prawdziwi Polacy. Pamiętajmy, że nawet Pan Jezus z natury spokojny i cichy pewnego razu, ludzkim gniewem z biczem w ręku, wygonił z Domu Ojca bezbożnych łajdaków, którzy ten Dom bezcześcili {Jan 2,13—16}. Zastanawiałem się nad zdaniem poety, gdzie pisze że „Siedzą rozśpiewani rybacy” lub „Wesołym statkiem jest Polonia ”i niebawem w myślach znalazłem potwierdzenie. Przecież w okrutnej okupacji niemieckiej Polacy śpiewali wesołe piosenki /nawet na ulicach gdzie było przecież niebezpiecznie/, m.in. Stanisław Grzesiuk, wesoły bard, który przebywał 5 lat w obozie koncentracyjnym. O nich pisał te słowa Ady — „Wiecznych rozbitków lecz radosnych zawsze”.

Na zakończenie poeta podkreśla, że Bóg jest Życiem, a życie się nigdy nie skończy i właśnie teraz kiedy trwa walka o Życie miejmy nadzieję, że Polki wybiorą Życie. Tak też myślał węgierski poeta Endre Ady.

Dwa pomniki

Pomnik gen. Józefa Bema znajduje się na naddunajskim placyku jego imienia. Powstał w 1934 roku. Jego autorami byli János Istók i Tibora Müller. Pomnik wykonany został z brązu. Ma ponad 4 m wysokości. Ukazuje generała Bema wydającego rozkaz zdobycia mostu podczas krwawej bitwy z Austriakami pod Piski 9 lutego 1849 roku. Generał Bem jedną ręką opiera się na temblaku, drugą wskazuje most. Słowa legendarnego rozkazu wyryto na kamieniu przed pomnikiem. Brzmią one następująco: „Odbiorę most albo zginę! Naprzód Węgrzy! Nie ma mostu, nie ma Ojczyzny!”. Zdjęcie Piotr Worwa.

Jeśli chodzi o przyjaźń między Polakami a Węgrami, możemy śmiało powiedzieć, że jest ona ewenementem w skali światowej. Moim zdaniem przyjaźń ta jest darem od Boga, którą należy pielęgnować i przypomnieć zwłaszcza młodemu pokoleniu tak polskiemu, jak i węgierskiemu, między innymi dlatego, iż przez komunę straszliwie zdegenerowano szkolnictwo w naszych krajach. Nauka historii była fałszowana wyjątkowo perfidnie i w znacznym stopniu przemilczana. Moim zamiarem jest przypomnieć ważniejsze fakty historyczne, które spowodowały, że przyjaźń polsko -węgierska istnieje od dawna i jest obecna w czasach dzisiejszych.

W pierwszej kolejności pragnę przywołać postać generała Józefa Bema, wielkiego bohatera wojen wyzwoleńczych na Węgrzech w czasie tzw. Wiosny Ludów w 1849 r. Węgrzy zaraz potem przypominają przyjaźń Bema z Sandorem Petofim, wielkim poetą, wieszczem węgierskim. Petofi był w czasie tej wojny adiutantem swego ojcowskiego, jak go nazywa, przyjaciela. Józefa Bema bardzo lubili zarówno żołnierze, jak i cywile, szczególnie seklerzy, węgierscy górale z Siedmiogrodu. Pokładali wielkie w nim nadzieje na zwycięstwo nad Habsburgami, co stało się faktem w kilku ważnych bitwach. Tę wiarę odzwierciedla wiersz Petofiego, który przedstawiam w surowym tłumaczeniu:


„Że my nie wygramy, przecież Bem jest naszym wodzem,

Od dawna wielkim wolności wojownikiem.

Jak ostre światło idzie na czele przed nami

Krwawa Gwiazda Ostrołęki.

Tak, idzie przed nami wielki Wódz

Po nim młodzież naszej ojczyzny!

Dwa narody są w nas połączone

Jakie dwa narody?

Polski i Węgierski.

Czy jest jakiś los co większą ma moc

Niż te narody, gdy ich jeden cel prowadzi.”


Petofi Sandor uwielbiał Generała Józefa Bema i głęboko wierzył, że dzięki niemu wojsko odniesie zwycięstwo. I odniosło w walkach z Habsburgami wiele zwycięstw.

Węgrzy z wdzięczności dla zasług generała postawili mu pomnik w 1934 roku. Postać Bema, mająca cztery metry wysokości, wykonana z brązu stoi na wysokim cokole. Chciałbym podkreślić, że koszt pomnika nie był bagatelny, a całość została sfinansowana z datków ludności, która nie była zamożna, nie mówiąc o tym, że panował wtedy wielki kryzys w całej Europie. Toteż zwykli ludzie sfinansowali pomnik ukochanego Polaka, mimo upływu czasu od jego działalności. Na cokole pomnika z tyłu widnieje fragment wiersza Petofiego:


‘Och Bem mój wodzu

Wielkość Twej duszy

Ze łzami w oczach

Podziwiam

Gdyby był człowiek

Kogo bym jak Boga wielbił

Ukląkłbym przed Tobą.”


Wracając do pomnika opowiem jeszcze jedną ciekawostkę. Pomnik ten nosi nazwę BEM APO. Co w tym ciekawego? Otóż Apo w języku węgierskim znaczy tato lub ojciec w nieco starszym wieku. Każdy Węgier wie, że Józef Bem dostał miano APO, czyli nasz kochany ojciec, za zasługi dla narodu węgierskiego. Pomnik Generała jeszcze raz odegrał pewną rolę w historii naszych narodów. Był to pamiętny rok 1956.

Węgrzy z sympatią i i ze współczuciem reagowali na wydarzenia, które dziś noszą nazwę Poznański Czerwiec 1956. Wiedzieli, co się stało; na skutek tych wydarzeń i w Budapeszcie wybuchła rewolucja, jesienią 1956 roku. Sympatyzując z Polakami znaczny tłum gromadził się nigdzie indziej, jak przed pomnikiem Generała Józefa Bema. A dalej wiemy, co się wydarzyło.

Drugi pomnik, świadczący o przyjaźni polsko-węgierskiej w czasach współczesnych, która trwać będzie mam nadzieję w nieskończoność, powstał w Tatabanya. To pomnik ofiar katastrofy smoleńskiej. Jeszcze tego pomnika nie widziałem, dlatego mogę jedynie opisać go na podstawie informacji podanej przez dr Miklos Petrasy:

„Pomnik odsłonięto 15 sierpnia 2010 roku (…) Napis wyrzeźbiony na słupie upamiętnia (…) Polaków pomordowanych w Katyniu podczas drugiej wojny światowej, a następnie przypomina o katastrofie samolotu z polską delegacją pod Smoleńskiem. Podczas odsłonięcia pomnika Węgrzy bardzo podkreślili, że chcą w ten sposób solidaryzować się z polskim narodem we wszelkich trudnych dla nas chwilach. Rewanżując się Polakom, którzy nigdy nie zostawili w potrzebie narodu węgierskiego, (…). Świadomość naszej wyjątkowej przyjaźni jest bardzo silna, Węgrzy darzą nas najszczerszą sympatią i postawienie tego pomnika było dla nich odruchem serca, a nie jakąkolwiek deklaracją polityczną.”

Na dowód, że przyjażń polsko węgierska trwa i trwać będzie wiecznie przytoczę na zakończenie fragment przemówienia Wiktora Orbana: „Nasz kraj będzie strzec pamięć tragedii Katynia i Smoleńska, Wybudujemy taką Europę, za jaką ONI walczyli i dla nas błogosławili. Niech Pan Bóg Błogosławi Polskę, niech Pan Bóg broni Węgier.

Pomnik Męczenników Katynia w Tatabánya (węg. Katyńi Mártírok Emlékoszlopa Tatabányán) — obelisk upamiętniający ofiary zbrodni katyńskiej oraz katastrofy polskiego samolotu Tu-154 w Smoleńsku znajdujący się w mieście Tatabánya na Węgrzech, ufundowany przez lokalną społeczność[1].

Młodzi polscy męczennicy

Rewolucja i wojna o niepodległość w latach 1848—49 stały się jednym z najważniejszych wydarzeń we współczesnej historii Węgier. W wielu zażartych bitwach udało się Węgrom dokonać zwycięstwa nad armią austriacką; należy dodać, że dzięki wydatnej pomocy Polaków. Warto tu wymienić wybitnych dowódców, jak gen. Józef Bem, czy gen. Wybicki, którzy dysponowali ponad czterema tysiącami młodych polskich ochotników. Węgrzy niestety niedługo mogli się cieszyć ze zwycięstwa. Upokorzeni Austriacy przygotowali się do kontrataku, ale już nie sami, zaprosili bowiem do pomocy, odwiecznych swych przyjaciół, Moskali. Cesarz Franciszek wysłał oficjalne pismo do cara Rosji Mikołaja I z prośbą o pomoc zbrojną w stłumieniu buntu narodu węgierskiego. Spełniając prośbę car wysłał potężną prawie dwustutysięczną armię, która w kilku kolumnach wdarła się na Węgry. Po zwycięstwie carskiej armii nad Węgrami nastąpił okrutny odwet o wielkiej skali. Haynau, austriacki wódz naczelny na Węgrzech, powołał Trybunał Wojskowy, który skazał setki oficerów i cywilów na śmierć, a jeszcze więcej na więzienie. Jak podają źródła historyczne 6 października 1849 r w Arad stracono 12 generałów. Tego samego dnia w Peszt został stracony pierwszy premier Węgier Lajos Bottyany, a 10 października Laszlo Csani — komisarz rządowy oraz dwaj młodzi polscy oficerowie: książę Mieczysław Korybut Woroniecki i szlachcic Karol Gustaw Abancourt de Frangueville. Właśnie o tych dwóch polskich bohaterach pragnę pisać, abyśmy pamiętali o nich, bo wyróżnili się na polu walki i oddali życie za ojczyznę Węgrów i własną. Jeśli ktoś mi zarzuci, że lekko przesadzam, gdy twierdzę, że oddali życie za własną też ojczyznę, to przytoczę słowa generała Wojsk Polskich Józefa Wysockiego:


„Walczyliśmy razem, wiecie o tym dobrze, nie jako najemcy, nie dla własnych widoków, ale z nadzieją, że nasze powodzenie i wzięty przez nas w nim udział stanie się podstawą do walki dalszej, która jest nieustającym celem życia naszego, do walki o niepodległość Polski”.


Na szczęście generałowie Wysocki i Bem uratowali się przed śmiercią uchodząc do Turcji, podobnie jak Lajos Kossuth, dowódca i gubernator Węgier, który zaocznie otrzymał wyrok śmierci. Ci, którzy zdążyli uciec uniknęli niechybnej śmierci, ci natomiast którzy z jakiegoś powodu nie mogli i zostali, niestety zostali straceni.

Pragnę oddać hołd i szacunek młodym polskim ochotnikom, którzy dzielnie walczyli na Węgrzech o wolność „naszą i waszą”. Wielu bezimiennych bohaterów oddało życie na froncie, a po klęsce stało się męczennikami.

Chcę przypomnieć czyny dwóch znakomitych polskich żołnierzy młodego pokolenia, którzy mogą być wzorem do naśladowania, nawet dla dzisiejszej młodzieży. Pierwszy z nich, to Karol Gustaw d Abancourt, który był polskim szlachcicem, brał udział w kilku bitwach m.in. pod Białym Kościołem i pod Lagendorfem. Już na początku swej kariery w wojsku węgierskim został mianowany sierżantem, a niedługo potem po bitwie pod Lagendorfem awansował na porucznika. Za swe zasługi w wojsku węgierskim otrzymał medal za męstwo i wybitne osiągnięcia na polu bitwy. Niestety, po przybyciu na Węgry rosyjskich wojsk, wzięto młodego Karola do niewoli, a następnie postawiono przed sądem wojskowym i skazano na śmierć. 20 października wyrok wykonano.


Drugi młody bohater Polak, wybitny wojownik, o którym musimy pamiętać, to Książę Mieczysław Korybut Woroniecki. Książę Mieczysław latem 1848 r wstąpił do armii węgierskiej, walczącej wówczas ze zbuntowanymi Serbami. Brał udział w bitwie pod Perlas, gdzie odegrał lwią rolę, w pierwszym znacznym węgierskim zwycięstwie, w wojnie o niepodległość. Po bitwie służył w Siedmiogrodzie, gdzie generał Józef Bem mianował go dowódcą Polskiej Formacji Jeździeckiej w Szamosujvar. Wkrótce potem awansował do stopnia podpułkownika. Wziął udział w bitwie pod Szoregiem. Za męstwo i odwagę w walce otrzymał medal zasługi. Niestety w ostatniej fazie bitwy przeprowadzając samotny rekonesans, został schwytany przez cesarskich żołdaków. Sąd wojskowy skazał go na śmierć. 20 października został powieszony w Peszt.

Warto zaznaczyć, że książę Mieczysław nie dał satysfakcji katom niemieckim — jak opisuje wydarzenie poeta węgierski Alajos Degre:

„Wyrok śmierci przyjął z uśmiechem”.

Oto cały wiersz:


„Bohater baśni, czarujący

Fenomen. Nigdy wyobraźnia

Poetycka nie stworzyła bardziej

Idealnego młodzieńca:

Świeżego jak zroszony kwiat,

Odważnego jak lew. Zawsze był

Pierwszy w bitwach… Wyrok

Śmierci przyjął z uśmiechem, a

(…) z uśmiechem wszedł pod

Drzewo i poszedł w inny świat,

Jakby przechodził z jednego

Salonu do drugiego.”


Pisząc, o tych wybitnych Polakach pragnę abyśmy oddali im hołd i należną im cześć zachowując pamięć o nich. Węgrzy to czynią. Rok rocznie wspominają męczenników z Arad. Postawili pomnik gen. Józefowi Bemowi, ale i młody męczennik Książę Mieczysław Korybut Woroniecki ma pomnik w V dzielnicy w Budapeszcie, natomiast imię i nazwisko drugiego męczennika Karola Abancourta widnieje wśród węgierskich bohaterów na pamiątkowym cokole na Cmentarzu Kerepes w Budapeszcie.

CHWAŁA I CZEŚĆ ICH PAMIĘCI.

Epitafium

KSIĄŻE MIECZYSŁAW KORYBUT WORONIECKI WALECZNY PUŁKOWNIK JAZDY ODDZIAŁU POLSKIEGO 1848/49. W150-tą rocznicę męczeńskiej śmierci pułkownika księcia Mieczysława Woronieckiego pamiatkowy grobowiec odnowił Samorząd Mniejszości Polskiej V-tej dzielnicy Budapesztu 20. październik 1999 // Herceg Mieczysław Woroniecki ezredes vértanuhalálának 150. évfordulója alkalmából a síremléket felújíttatta Belváros — Lipótváros Lengyel Kisebbségi Önkormányzata Budapest, 1999 október 20.

Csernus Menyhért, Imre Szacsvay, Karol Gustaw d’Abancourt de Franqueville, Peter Giron, Miklós Streith, György Kolosy, Gáspár Noszlopy, Károly Jubál, Soma Sárközy to wspólne groby dziewięciuwalk i męczenników rewolucji 1848 r. Spisek Makka na cmentarzu Kerepesi

Braterstwo broni

Powiedzenie „Polak, Węgier dwa bratanki i do szabli i do szklanki” mówi o przyjaźni między naszymi narodami. W drugiej części zdania znajduje się słowo „szabla”, która symbolizuje więcej niż przyjaźń, oznacza bowiem braterstwo i to braterstwo broni; szczere i bezinteresowne!

Popatrzmy, jak w naszej historii Polacy i Węgrzy pomagali sobie wzajemnie, gdy groziło im niebezpieczeństwo. Od strony Polaków najlepszym przykładem na braterstwo broni była gotowość zbrojnej pomocy w czasie rewolucji i powstania Węgrów w 1848—49 r. Polacy, jako jedyni przyszli z pomocą wtedy, gdy Habsburska Austria siłą chciała zdławić powstanie wolnościowe Węgier. Do walki zbrojnej zgłosiło się ponad cztery tysiące ochotników, cywilów i żołnierzy, którzy odruchem serca ofiarowali życie za wolność „bratanków”. Było to wielkie przedsięwzięcie, które wymagało wybitnych organizatorów oraz dowódców wojskowych. I nie zabrakło ich. W pierwszej kolejności należy wymienić nazwisko generała Józefa Wysockiego: był on bowiem głównym wodzem sił zbrojnych, twórcą Legionów Polskich na Węgrzech. Poza nim dzielnie spisali się generał Henryk Dębiński, pułkownik Edmund Śląski i bardzo przez Węgrów lubiany generał Józef Bem. Polacy walczyli w dwóch legionach; pierwszy pod dowództwem gen. Józefa Wysockiego na północy Węgier, a drugi w Siedmiogrodzie. Tam generał Bem objął dowództwo. Walcząc ramię w ramię Polacy i Węgrzy dokonali wielu zwycięskich bitew. Z jaką serdecznością i entuzjazmem przywitano w Budapeszcie polskich żołnierzy. Pięknie ilustruje to artykuł, który ukazał się w roku 1848 w czasopiśmie Kozlony. Oto fragmenty:;Byliśmy dziś świadkami podniosłej uroczystości. Dokonano bowiem poświęcenia sztandaru polsko- węgierskich żołnierzy o godzinie dwunastej na terenie posesji Muzeum Narodowego w Budapeszcie… O godzinie jedenastej 300 polskich żołnierzy- bohaterów wolności przemaszerowało przez most na Dunaju, od strony Budy do Pesztu. Po stronie Pesztu witała ich węgierska orkiestra wojskowa grając marsza Rakoczyego. Koło orkiestry zebrała się ogromna rzesza ludzi, która bezustannie wiwatowała z wielkim entuzjazmem, i szli z nią żołnierze polscy, aż do Muzeum. Tu na schodach był przygotowany prowizoryczny ołtarz, gdzie czekał już ksiądz prałat Samuel, który poświęcił sztandary, jednocześnie wygłosił kazanie…) Od strony polskiej piękne przemówienie wygłosił generał Józef Wysocki. Reakcja i zachwyt tłumu był nie do opisania(…). Polski generał zakończył swoje przemówienie słowami:;Jeszcze Polska nie zginęła” Dalszy los powstańców znany jest z historii: Kajzer austriacki poprosił odwiecznego przyjaciela rosyjskiego cara o pomoc. Ten z ogromną dwustutysięczną armią napadł na Węgry. Nie pomogło bohaterstwo wobec takiej przewagi i Węgrzy musieli skapitulować, a generałowie polscy z żołnierzami musieli Turków prosić o azyl. Notabene nawet Kossuth Lajos, główny wódz powstania, tą trasą emigrował na zachód. Warto przypomnieć dramatyczne, pożegnalne przemówienie generała Józefa Wysockiego:

„Walczyliśmy razem, wiecie o tym dobrze nie jako najemcy, nie dla osobistych widoków, ale w nadziei, że Wasze powodzenie i wzięty przez nas w nim udział stanie się podstawą do walki dalszej, która jest nieustającym celem życia naszego do walki o niepodległość Polski”. Wdzięczny naród węgierski nie zapomniał i nigdy nie zapomni o ich walecznych bratankach. Na upamiętnienie ich bohaterskich czynów postawiono pomnik gen. Józefa Bema, który stoi nad Dunajem oraz popiersie z brązu gen. Józefa Wysockiego, które znajduje się w posesji Muzeum Narodowego w Budapeszcie. Pomniki te również świadczą o braterstwie broni między narodami polskim i węgierskim.

Braterstwo broni — II

Węgrzy nie zapomnieli o bratniej pomocy Polaków w czasie Powstania 1848 roku. Z powodu represji i zemsty Austriaków wielu młodych ludzi — powstańców zamordowano, tak generałów, jak i zwykłych żołnierzy.

Z powodu tak wielkich strat w ludziach Węgrzy nie mogli, większą liczbą żołnierzy, pomagać Polakom, ale nie liczba jest tu istotna, lecz chęć niesienia pomocy.

Kiedy wybuchło w Polsce Powstanie Styczniowe Węgrzy natychmiast przyszli z pomocą i dzielnie walczyli, często oddając życie. Na jednym z grobów węgierskiego żołnierza widnieje napis: „Tu spoczywa major NYARY, bohater spod Panasówki, jeden z czterystu Ochotników Węgrów Powstania Styczniowego”.

W czasie komuny nie uczono nas o historycznej przyjaźni między naszymi narodami, nie był bowiem wygodny dla nich fakt, że coś takiego istniało i nadal istnieje, to też dopiero w XXI wieku, w dobie cyfryzacji, dowiedziałem się, że 8 marca 1864 roku podpisano w Paryżu traktat polsko-węgierski wymierzony przeciwko Austrii i Rosji. Ze strony Powstańczego Rządu Narodowego sygnował go Józef Ordęga, zaś ze strony Narodowego Komitetu Węgier Gyórgy Klapka. Traktat ów zatwierdził Romuald Traugutt. Należy dodać, jak zaznaczył Piotr Wroński, że „oba narody Polacy i Węgrzy hołdowali zasadzie, że trzeba wziąć stronę ofiar, nie katów i w imię tej zasady niejednokrotnie składali daninę krwi”.

Nastąpił wiek XX, okropny, krwawy, z dwoma wojnami światowymi. Tuż po zakończeniu I Wojny Światowej powstała Odrodzona Polska, w Rosji natomiast powstał nowy ustrój- bolszewicki z zakusami zagarnięcia całej Europy. Polska padła pierwsza jego ofiarą, kiedy zaatakowano ją w 1920 roku. W imię braterstwa broni Węgrzy natychmiast pospieszyli Polakom z pomocą. Zgłosiło się ponad 20 tysięcy ochotników chcących walczyć ramię w ramię z Polakami. Niestety Czechosłowacja i Rumunia nie zgodziły się na przejście węgierskiego wojska przez granice ich krajów. Po długich staraniach Teleki Pal, ówczesny premier Węgier, wywalczył zgodę Rumunii i w ten sposób udało się Węgrom dostarczyć do Polski, własną koleją, broń i amunicję. Na początku lipca 1920 roku rząd Węgier, z Telekim na czele, podjął decyzję o udzieleniu pomocy Polsce przekazując, nieodpłatnie i dostarczając w krytycznym momencie wojny, zaopatrzenie wojskowe, w tym 48 mln naboi karabinowych do Mausera, 13 mln naboi do Manlichera, amunicję artyleryjską, 30 tysięcy karabinów Mauser i kilka milionów części zapasowych, 440 kuchni polowych, 80 pieców polowych. Poza tym 12 sierpnia 1920 roku do Skierniewic dotarł transport m.in. z 22 milionami naboi do Mausera z Fabryki Weissa w Csepel. W tym zaopatrzeniu wojskowym najważniejszą rzeczą była oczywiście amunicja, natomiast zwróciłbym uwagę na pozycję „30 tysięcy karabinów”. Jeśli nie mogli przyjść z pomocą ochotnicy węgierscy, bo to im udaremniono, to ten dar w postaci karabinów spowodował, że wielu nowych ochotników polskich wzięło karabiny do ręki. Polacy nie kryli wdzięczności za pomoc otrzymaną od Węgrów. Szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego gen. Tadeusz Rozwadowski powiedział przedstawicielowi Węgierskiego Sztabu Generalnego: „Zapamiętaj sobie, że my nigdy nie zapomnimy Węgrom tego szlachetnego zamiaru, z jakim chcieli służyć nam szczerą pomocą w najcięższych dla nas chwilach (…). Byliście JEDYNYM narodem, który naprawdę chciał nam pomóc”.

Jest tablica upamiętniająca militarną pomoc węgierską dla Polski w latach 1919—1921 na placu Marszałka Józefa Piłsudskiego w Warszawie, na której widnieje dwujęzyczny tekst, a w zakończeniu wielkimi literami napis;

„Wdzięczny naród polski”

Jeśli chodzi o pomoc Węgrów należy podkreślić rolę Pal-a Teleki. Był on dwukrotnym premierem Węgier w latach 1920—1921 i 1939—1941 i wielkim przyjacielem Polski. Pomagał Polakom w czasie wojny polsko-bolszewickiej, a także w obliczu niemieckiej agresji w 1939 roku. Gdy Teleki po raz drugi sprawował urząd, latem 1939 roku, nie zawahał się odmówić Hitlerowi udziału w zbrojnej agresji na Polskę.

Po ataku Niemców i Sowietów, to dzięki NIEMU Węgry przyjmowały uciekających polskich żołnierzy i ludność cywilną.

W 2001 roku, za wybitne zasługi w niesieniu pomocy polskim uchodźcom w czasie II Wojny Światowej, Pal Teleki został pośmiertnie odznaczony, przez Prezydenta RP, Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej. Poza tym został postawiony Pomnik Pala Teleki w Krakowie. Rzeźba Wielkiego Przyjaciela Polski stanęła na terenie Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej przy ul. Rajskiej 1. 4.11.2020 w Krakowie stanął pomnik Pála Telekiego. Fot. Janusz Ślęzak (IPN)

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 15.75
drukowana A5
za 23.68