E-book
7.88
drukowana A5
38.66
Poezje strachu

Bezpłatny fragment - Poezje strachu


Objętość:
171 str.
ISBN:
978-83-8414-317-9
E-book
za 7.88
drukowana A5
za 38.66

Wszystkie postaci i wydarzenia przedstawione w tej książce są fikcyjne a ich ewentualna zbieżność z rzeczywistymi jest jedynie przypadkowa. Książka przeznaczona wyłącznie dla dorosłych czytelników.


Część 1

Opowieść o miłości bez granic

Piękna kobieta

Piękna kobieta

z duszą Indianina

uwiodła jednego z mężczyzn

stałem w kącie świata

i słuchałem dziwnych opowiadań

o umieraniu

inni prowadzili własne gry

i ich życie było oddzielone


zostajemy sami

i jak wariaci myślimy

o seksie i naiwności

jak złudne są myśli

o czystym świecie

schowaj się w ramiona

kobiety upiora

— chcę opowiedzieć o próżności

i o tym jak to wszystko się zaczęło

z początku było zafascynowanie

i kolorowe oszustwo

śmieliśmy się do licznych przechodniów

i było wesoło

złowrogi pies nie nadchodził

nie było powodów do niepokoju

spełnienie bajek

tak jest najlepiej

dalej były tańce

i nieznane zabawy


kto więc przyprowadził do nas żal

huśtawka klimatów

jak zawsze

oni się całują

a ty nie jesteś już jej mężczyzną

Z jasności utkany

Z jasności utkany

karmiony przyjaźnią

powstał z prawdy

w dziwną noc zachwytu


nie pytajcie o radę

bo gdy ona nadejdzie

ubrana w skutki

i zakazane spojrzenia

tak, w słabości ukryty

niechby w głupiej radości

ciesz się z sukcesu

przemijania

tam dalej

gdzie kończy się droga

widzieliśmy zdziwienie

z opuszczonymi głowami

tłum wielki

wymachiwał rękami

i czekał

skradziony talizman

ich dziwne głosy

i marsz w bezsensownej nadziei

także towarzystwo

w znudzeniu rozbiły namioty

kolorowy ten obóz

jakby jednak umarły

gdzieś zgubił dawne marzenia

w pustce konających oczekiwań

na wybawienie, które stało się ich przekleństwem

Znak twarzy

Znak twarzy

smak ust

powrót starszej pani

w tym przewrotnym miejscu

po skończonej zabawie

miałem dosyć głupot

pyszałkowatych przewodniczek


czekając na ciebie

wszedłem na wzgórze buntu

nieprzejednanych kalectw

moich niespełnionych marzeń

nierealnych podobno


więc tym razem

ta prawda będzie o mnie

o początkach fascynacji

i odkrytych uczuciach

wzbierającej fali zazdrości

o miłości mogącej zrobić wszystko

łącznie z jej znudzeniem

i obłędem dotkniętego


tak dzisiaj skończy się wreszcie

z butelki pomocą usnę nareszcie

uśmiech zbliżenie we śnie z moją miłą

smutek uderzy ze zdwojoną siłą

ale dopiero jutro

Słychać szept

Słychać szept

wędrówki po lesie

dwojga ludzi

czuję zapach tamtej chwili

— wiesz kochałam się tu z nim

— myślę, że już zostałem opętany

i w tym miejscu jest wspaniale

dopóki nie nastąpi

przerwany sygnał

telefonu czasu

mowa ciała

zapewni im bezpieczeństwo

na jakiś czas

niech poczują domniemane szczęście

chyba zrodziła się w nim zazdrość

upadlająca go jeszcze bardziej

w cudzych i we własnych oczach

otwarta wystawa

nawet dla prześladowców

wykorzystajmy ten dzień

wszyscy

zanim nie zostanie

nic nie znaczące wspomnienie

Pijani przewodnicy

Pijani przewodnicy

rozpowiadają pierwsze pogłoski

po okolicznych targowiskach

tam kupisz swój grzech

od cierpiącej kobiety


w swym łonie

trzyma

dziecko rozpaczy

drzemie

i całkiem smacznie

wychodzi mu ten sen


tam się spotkamy

rozpoczniemy rozgrywki

jak co roku

będziemy się cieszyć

z naszego współtworzenia

dzisiejszej gry

jak co roku

będziemy się martwić

Weź pochodnię światła

Weź pochodnię światła

chcę powiedzieć ci

to co już przeżyłem

prawdą niech będą

migocące słowa przerażenia

utopijne szczęście…

było tak — ja wiem

ale przestrzegam wciąż

nie zakłócajcie spokoju

leśnych ludzi

to co budzi twą radość

będzie jutro zapomniane

ostatni list

dostałem

lecz pamiętam

(bo nie sposób zapomnieć miłości do anioła)

znów minął rok

idę naprzód

samotne ulice

i właściwie to mnie nie ma

i właściwie nie żyję

Zanurzony w ciemności pokoju

Zanurzony w ciemności pokoju

ciężki oddech

otępiały wzrok uzbrojony

w pozostałość uśmiechu

wszystko zmarnowałeś

piosenka się skończyła

emocje opadły

nieznajoma odeszła

Wzburzony pogardą

Wzburzony pogardą

nie przyjął do siebie

złej wiadomości

ani nic z otaczającego kręgu

tańczyłem dziś

tak jak zwykle się tańczy

jak melodyjne spacery

w ciemności nieznanych okolic

w objęciach śmierci

w najprawdziwszej bliskości

jedynej przyjaciółki

więc stało się

no cóż

myślałem dziś o tym

opuściłyście mnie wy

anielskie siostrzyczki

diabelskie czarownice

odebrały chęć czarów

zrzuciły z powrotem

w mętność zwyczajności

nie odbierając pamięci

po przebytej przygodzie

cichy, lecz zdecydowany

znów z głupkowatym uśmiechem

odbił się od czarnej ściany

i zaczął latać

Krótka rozmowa

Krótka rozmowa

ich dziwne szepty

— pójdziesz ze mną?

— chodźmy

i wiesz dobrze było tego wieczoru

noc była długa

i nie miało się to szybko skończyć

ławka, tajemnica i gromada kotów

z dobrą panią

spacer pomimo niebezpieczności

miał swój urok

suchy wdzięk, po raz ostatni

na swój sposób

znałem ją

no bo wiesz, to nie ma sensu

żadnej przyszłości

po co przyszłość gdy trwa chwila

źli ludzie dziwnie spokojni

opuszczona knajpa i żywy sklep

jedyny pocałunek

i już słychać poranek

noc się skończyła


gdy wyłączysz czas

wówczas brak odległości

i wspaniała atmosfera

Widziałem dobrego człowieka

Widziałem dobrego człowieka

i jego złe myśli

nie pasował mi ten egoistyczny wizerunek

co kryje się za tą maską?

wskazówka na dłoni

niech uzmysłowi tą sytuację

gdy otworzysz

pamiętaj o opanowaniu

twe znikome emocje

histeryczny śmiech — jego

i ognisko powoli wygasa

idziesz spać do obcego domu

Nie zależy mi na Was

Nie zależy mi na was

niebieskie kobiety

przekleństwo ogarnęło

wasze grzeszne ciała

zapach pożądania

nie wznieci płomienia

nie zabierze żalu

nie chcę waszych czarodziejskich światów

ani łask

bezdomne ptaki

oszukańcze…

nie znajdzie indianin towarzysza

ktoś opuści go w końcu

w swej podróży

przez tysiące krain

anioł uwielbiał

tajemniczy rytuał

ziemskiego seksu

zbyt bardzo by docenić

nie istniejące już rzeczy

— na koniec zgubisz swe skrzydła

opadniesz w ramiona

księcia z bagien, króla śmieciarzy

z pewnością stracisz swój powab

no cóż, zamki budowane są

tylko w umysłach dzieci

zbyt często używane słowo

zabrało wszelkie znaczenie

przyniosło płacz i wewnętrzne okaleczenie

wypalony umysł

pogrążony

w żalu i szaleństwach nocy

w niezrozumiałej przez ciebie opowieści

o trzech najważniejszych rzeczach

o kluczu do szczęścia i dzielących przeszkodach

i w końcu nadejdzie ten dzień

gdy nóż

odnajdzie odpowiednie miejsce

właściwy czas

na zadanie bólu

za krzywdy własne i pozostałych zwierząt

Przez piętro wysokości

Przez piętro wysokości

nie wypadniesz

przytrzymają cię dziś jeszcze

zanim zdołasz uciec

wbrew własnej woli

ochota na spalenie

niepełna

jak kochać życie

i korzystać

jak pełna pomysłów

w przeżywaniu nowych wrażeń

ogólna sympatia

jakby nie istniała

sztuczna niechęć

stworzona przez zazdrość

głupich dziewczyn z sąsiedztwa

zwyczajny mężczyzna

pragnął niezwykłej kobiety

podziwianej

jedni się płaszczyli

inni ciekawie mówili

zręcznie się bawili

wspaniale wypełniając

codzienny czas

nie może się to udać

pragniemy czegoś innego

choć sen znów zaprzecza

że to takie proste

Ci ludzie z sąsiedztwa

Ci ludzie z sąsiedztwa

mają swoje sprawy

swoje awantury i zwątpienia

z pewnością…

nie znam ich

niech dziś przeżycia

odpowiedzą na me zawołanie

gniew w ciemnym tunelu przestał być atrakcją

wówczas zainteresowanie stało się znikome

to Ty

odpowiesz w końcu na pytania

(tak stare, że aż zapomniane)

wzbudź ciekawość, tą historią snów

niech muzyka znów zagości w naszych sercach

— och! zaczynam pamiętać tamte czasy

choć na razie słabo

no dalej zaczynaj

— a więc był wieczór

pamiętam dokładnie

okolice z pewnością kiedyś znane

lecz wiem że było już inaczej

może nie obco, raczej smutno

tam coś musiało się stać

zrozumcie to co mówię

wspomnienia ożywają nocą

a ja nie chcę iść spać

już nie

ucieczka przestała być rozwiązaniem

on pojawił się niespodziewanie

w nikomu nie pojęty sposób

jego ruchy stawały się całkiem mechaniczne

właściwie pomyślał — wariuję

no i co mam rację

no pewnie że mam

nie, nie, nie

opadły emocje twojego zła

odpłynę pustym okrętem

w nic nie znaczącym uśmiechu

Znów w rozpaczy

Znów w rozpaczy

kolejnych widowisk

chęć niesamowita

wyrzucić z siebie

na zawsze

czar anioła

koniec niebieskich opowieści

i krępujących przyzwyczajeń

czas nie rozwiązał

przestał pomagać

opuścił i przegrał

ty masz rację

to nie miało

nigdy nastąpić

Alkohol podbudował

Alkohol podbudował

jak zawsze

moje własne drogi

więcej możliwości

i wiara w istniejącą niewinność

że wszystko może jeszcze się spełni

pieprzyliśmy się jak szaleni

zwyczajnie, lecz w ekstazie szaleństwa

a tak pragnę się kochać

i po zwróceniu zmysłów

w normalnym spojrzeniu

poczułem obrzydzenie

do tego rodzaju rozrywek

niewyobrażalną chęć

dotyku złej kobiety

jej niszczącej miłości

nieosiągalnej

W niebieskich korytarzach

W niebieskich korytarzach

straszyliśmy dzieci

krępujące wrażenia

odbierały dziwne moce

uliczny przewodnik

wskazał

grubsze niebezpieczeństwo

ściągnęliśmy ubrania

i ruszyliśmy za nim (nadzy, czyści)

w dół potoku

tam gdzie kończy się droga

w dół potoku

tam gdzie zostawiliśmy szaleństwo

wkrótce rozpalą się dawne ogniska

poczujesz smak niezręcznych pocałunków

odkryjesz to co już zapomniane

więc chodźmy dziś

wszyscy

w dół potoku

Skowyczne piosenki

Skowyczne piosenki

wiesz, kochaliśmy się

to były nasze przygody

takie zwyczajne

wiesz…

wtedy cudowne emocje

piękno pośród brzydoty

całej przestrzeni

trwającego przedstawienia

w naszych ciałach

przyjdź do mnie dziś

nieważne porozumienie

wspólna przeszłość

tylko to co teraz

dotyk w zapomnieniu

przed tym co się już stało

Koło

Koło

magia koła

wiadomości interesując

przerażają

zawsze w kole, zawsze w kole

cóż los

kolejne spojrzenie

kolejni ludzie

kolejne koło

w środku, w rdzeniu

lepiej wiedzieć

lepiej dysponować siłą

szczerą chęcią skurwysyństwa

przyjaciele się kłócą

przyjaciele odchodzą

koło, koło

mieć, schwytać

zniknąć

Zobaczmy własne grzechy

Zobaczmy własne grzechy

gdzie tkwi nasz początek

a tam zwykle

rodzi się potwór

bez szczątków niewinności

potężna postać

zagubiona

w swojej młodości

w wybranej przez was przeszłości

bądźcie świadkami przypadku

Coś się skończyło

Coś się skończyło

wiem

te nasze wspólne lata

miłość promienna

boski alkohol w żyłach

potęguje uczucie ciepła, bezpieczeństwa

i bliskości dwojga przyjaciół

i strach odpływa, żegna się

poszedł

zmieni wygląd i przyjdzie pod inną postacią

kobiety anioła

bo miłość do kobiety bez czułości

lecz po wspólnych przeżyciach

jest inna

po ucieczce z domu więzienia

zbliżyć się do śmierci

życia normalnego, codzienności

szarych zachwytu

zacząć próżniacze życie

wolnego żebraka i wolnego niewolnika

we własnych nałogach

w małości istoty

( pan śmiech się śmiał, ta jego mowa

przypominała mi raczej skowyt niż ostrzeżenie )

ta podróż w takt starej muzyki

w rozwinięciu umysłu

by objąć kawałek własnej całości

przeglądam stare mapy

do świata złudzeń

niezrozumiałej poezji

potępianej nawet przez stwórcę

ta ochota na nieznane

kończy się zwykle na początku

także cel nie zostanie osiągnięty

lubię kolor jej włosów

i wszystko o niej

zapach niewinności

połączony z ciałem

otwiera pożądanie

i wyzwala krzyk namiętności

ona jest różna

jest piękna i biała

jest najważniejsza

Piętno czasu

Piętno czasu

odgradza nas

zostajemy sami

na nieznanej drodze życia

bezradni, samotni

odchodzimy coraz dalej

gdzieniegdzie

w oparciu o ramiona

fałszywych przyjaciół

staramy się dostrzec

promyk jasności

nie widać nic

wśród zakłamania nocy

rozpusta dnia codziennego

pochłania nas, przenika

po drodze potykamy się

o przeszkody fałszu,

zakłamania, grzechu

droga jest kręta

gdzie idziesz?

omijając ślepe uliczki

szukamy celu, którego niema

przeczytaj dziennik starego człowieka

deszcz gniewu

znów spadnie na wszystkich

i zakiełkuje nową siłą

batalionu zła

Nadchodzi taki moment

Nadchodzi taki moment

zawahania, psychicznej rozterki

nawet gdy wszystko jest dobre

i jeszcze nie przestało smakować

to coś jakby siedziało

i nie mogło wyjść

chyba zło

czym zaszokować, być zauważonym

znów…

czy posiadam jeszcze takie możliwości?


ta fala strachu odpływa

balansujemy

a listy są czytane

nie mogę spać

takie rozczarowanie

blask, ciemność, różne stroje

nie przestajesz

ty nie powiesz nic złego

o niej

zastanawiam się dlaczego

można zrobić wiele krzywd i kochać

wciąż siebie i ją

tak, teraz siadłem i myślałem

o powiedzmy materialnych rzeczach

o prostocie, jakże ważnej

o przyjaciołach i o tym

że tutaj

bardzo dużo mam

Gwałtowna fala uczuć

Gwałtowna fala uczuć

zamknięta w pustce bez dna

kręte drogi szukania miłości

radości z nadchodzących…

bezideowa wolność

w imię niespełnionych marzeń

sen o czyimś szczęściu

bezradne głosy sumienia

narastający wrzask

stary człowiek wciąż pisze

grzech wciąż wyciska piętno

na strach

mamo, dziecko się boi

chce czerpać twe życie

sens, szczęście

zmartwychwstanie

starczy uśmiech zatriumfował

gdzie jesteś?

mechanizmy bólu

wśród seksualnych orgii

Opowieść o miłości bez granic

Opowieść o miłości bez granic


sekretne drogi

w umocnionym pancerzu

przed światem

jeszcze szczelniej

chronią twoje wnętrze

tam wtedy po cholernej pogodzie

szerokie szaliki dawnych znajomych

płacz pokazowy

i poszli

po chwili stypa zamieniła się w gorącą zabawę

rodziły się uczucia

jej najlepsza przyjaciółka

przeżywała orgazm

wino, śmiechy, ożywione twarze

sztuczne grymasy lalek

zmarłych się nie wspomina

trzeba myśleć o przyszłości


ty nad jej grobem

rozmawiałeś z aniołem

że po innej stronie światła

będzie nadal żyła

przytulał cię

lecz nie chciał teraz pomóc

kazał na coś czekać

oszukał cię

ten cholerny anioł

nie zrozumiał twego bólu


nieprawdopodobna siła

alkoholu, leków

i innych niespodzianek

pomaga w waszych spotkaniach

pokonałeś śmierć

a sen uczyniłeś rzeczywistością

jesteś dumny, lecz wkurwiony

jak ktoś czasem

budzi cię

z jakiegoś powodu

pomagając w egzystencji

„gdy ciało niszczeje, duch rośnie w siłę”

nie jesteś tutaj potrzebny

wróć do niej

do waszego domu…


...dość tego

w końcu

po licznych cierpieniach

ktoś wreszcie

znalazł skuloną postać

twojego pustego ciała

tylko dlaczego

dopiero teraz

odkrył brak duszy

i ucieczkę życia

po tak długim czasie


idziesz nieznanym korytarzem

ciemniejszym od opisów w książkach

i wcale nie czujesz

miłego ciepła

tak ci się wydaje

że długie oczekiwanie jedności

po miniętym podnieceniu

zamieniło się w niepokój

wciąż rosnący

jak blisko prawdy

gdy ona była z nim

radosne szepty kochanków

zagłuszały twój wrzask

no cóż

w niebie

panują inne zwyczaje

tylko że stąd

nie można już

nigdzie uciec


marzenia

te prawdziwe

pozostaną marzeniami

nie kaleczcie już swego życia

przestańcie już marzyć

Kukiełki mocy

Kukiełki mocy

pod ich wpływem

poznałem smak zwycięstwa

wśród wzorowych

tylu nieuczciwych

każdy łaknie jak pies

garści złota

każdy jest panem

w swym wizerunku


tam się widzieliśmy

pozostały miejsca

od kwiatów

i rozmów

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 7.88
drukowana A5
za 38.66