Wszystkie postaci i wydarzenia przedstawione w tej książce są fikcyjne a ich ewentualna zbieżność z rzeczywistymi jest jedynie przypadkowa. Książka przeznaczona wyłącznie dla dorosłych czytelników.
Część 1
Opowieść o miłości bez granic
Piękna kobieta
Piękna kobieta
z duszą Indianina
uwiodła jednego z mężczyzn
stałem w kącie świata
i słuchałem dziwnych opowiadań
o umieraniu
inni prowadzili własne gry
i ich życie było oddzielone
zostajemy sami
i jak wariaci myślimy
o seksie i naiwności
jak złudne są myśli
o czystym świecie
schowaj się w ramiona
kobiety upiora
— chcę opowiedzieć o próżności
i o tym jak to wszystko się zaczęło
z początku było zafascynowanie
i kolorowe oszustwo
śmieliśmy się do licznych przechodniów
i było wesoło
złowrogi pies nie nadchodził
nie było powodów do niepokoju
spełnienie bajek
tak jest najlepiej
dalej były tańce
i nieznane zabawy
kto więc przyprowadził do nas żal
huśtawka klimatów
jak zawsze
oni się całują
a ty nie jesteś już jej mężczyzną
Z jasności utkany
Z jasności utkany
karmiony przyjaźnią
powstał z prawdy
w dziwną noc zachwytu
nie pytajcie o radę
bo gdy ona nadejdzie
ubrana w skutki
i zakazane spojrzenia
tak, w słabości ukryty
niechby w głupiej radości
ciesz się z sukcesu
przemijania
tam dalej
gdzie kończy się droga
widzieliśmy zdziwienie
z opuszczonymi głowami
tłum wielki
wymachiwał rękami
i czekał
skradziony talizman
ich dziwne głosy
i marsz w bezsensownej nadziei
także towarzystwo
w znudzeniu rozbiły namioty
kolorowy ten obóz
jakby jednak umarły
gdzieś zgubił dawne marzenia
w pustce konających oczekiwań
na wybawienie, które stało się ich przekleństwem
Znak twarzy
Znak twarzy
smak ust
powrót starszej pani
w tym przewrotnym miejscu
po skończonej zabawie
miałem dosyć głupot
pyszałkowatych przewodniczek
czekając na ciebie
wszedłem na wzgórze buntu
nieprzejednanych kalectw
moich niespełnionych marzeń
nierealnych podobno
więc tym razem
ta prawda będzie o mnie
o początkach fascynacji
i odkrytych uczuciach
wzbierającej fali zazdrości
o miłości mogącej zrobić wszystko
łącznie z jej znudzeniem
i obłędem dotkniętego
tak dzisiaj skończy się wreszcie
z butelki pomocą usnę nareszcie
uśmiech zbliżenie we śnie z moją miłą
smutek uderzy ze zdwojoną siłą
ale dopiero jutro
Słychać szept
Słychać szept
wędrówki po lesie
dwojga ludzi
czuję zapach tamtej chwili
— wiesz kochałam się tu z nim
— myślę, że już zostałem opętany
i w tym miejscu jest wspaniale
dopóki nie nastąpi
przerwany sygnał
telefonu czasu
mowa ciała
zapewni im bezpieczeństwo
na jakiś czas
niech poczują domniemane szczęście
chyba zrodziła się w nim zazdrość
upadlająca go jeszcze bardziej
w cudzych i we własnych oczach
otwarta wystawa
nawet dla prześladowców
wykorzystajmy ten dzień
wszyscy
zanim nie zostanie
nic nie znaczące wspomnienie
Pijani przewodnicy
Pijani przewodnicy
rozpowiadają pierwsze pogłoski
po okolicznych targowiskach
tam kupisz swój grzech
od cierpiącej kobiety
w swym łonie
trzyma
dziecko rozpaczy
drzemie
i całkiem smacznie
wychodzi mu ten sen
tam się spotkamy
rozpoczniemy rozgrywki
jak co roku
będziemy się cieszyć
z naszego współtworzenia
dzisiejszej gry
jak co roku
będziemy się martwić
Weź pochodnię światła
Weź pochodnię światła
chcę powiedzieć ci
to co już przeżyłem
prawdą niech będą
migocące słowa przerażenia
utopijne szczęście…
było tak — ja wiem
ale przestrzegam wciąż
nie zakłócajcie spokoju
leśnych ludzi
to co budzi twą radość
będzie jutro zapomniane
ostatni list
dostałem
lecz pamiętam
(bo nie sposób zapomnieć miłości do anioła)
znów minął rok
idę naprzód
samotne ulice
i właściwie to mnie nie ma
i właściwie nie żyję
Zanurzony w ciemności pokoju
Zanurzony w ciemności pokoju
ciężki oddech
otępiały wzrok uzbrojony
w pozostałość uśmiechu
wszystko zmarnowałeś
piosenka się skończyła
emocje opadły
nieznajoma odeszła
Wzburzony pogardą
Wzburzony pogardą
nie przyjął do siebie
złej wiadomości
ani nic z otaczającego kręgu
tańczyłem dziś
tak jak zwykle się tańczy
jak melodyjne spacery
w ciemności nieznanych okolic
w objęciach śmierci
w najprawdziwszej bliskości
jedynej przyjaciółki
więc stało się
no cóż
myślałem dziś o tym
opuściłyście mnie wy
anielskie siostrzyczki
diabelskie czarownice
odebrały chęć czarów
zrzuciły z powrotem
w mętność zwyczajności
nie odbierając pamięci
po przebytej przygodzie
cichy, lecz zdecydowany
znów z głupkowatym uśmiechem
odbił się od czarnej ściany
i zaczął latać
Krótka rozmowa
Krótka rozmowa
ich dziwne szepty
— pójdziesz ze mną?
— chodźmy
i wiesz dobrze było tego wieczoru
noc była długa
i nie miało się to szybko skończyć
ławka, tajemnica i gromada kotów
z dobrą panią
spacer pomimo niebezpieczności
miał swój urok
suchy wdzięk, po raz ostatni
na swój sposób
znałem ją
no bo wiesz, to nie ma sensu
żadnej przyszłości
po co przyszłość gdy trwa chwila
źli ludzie dziwnie spokojni
opuszczona knajpa i żywy sklep
jedyny pocałunek
i już słychać poranek
noc się skończyła
gdy wyłączysz czas
wówczas brak odległości
i wspaniała atmosfera
Widziałem dobrego człowieka
Widziałem dobrego człowieka
i jego złe myśli
nie pasował mi ten egoistyczny wizerunek
co kryje się za tą maską?
wskazówka na dłoni
niech uzmysłowi tą sytuację
gdy otworzysz
pamiętaj o opanowaniu
twe znikome emocje
histeryczny śmiech — jego
i ognisko powoli wygasa
idziesz spać do obcego domu
Nie zależy mi na Was
Nie zależy mi na was
niebieskie kobiety
przekleństwo ogarnęło
wasze grzeszne ciała
zapach pożądania
nie wznieci płomienia
nie zabierze żalu
nie chcę waszych czarodziejskich światów
ani łask
bezdomne ptaki
oszukańcze…
nie znajdzie indianin towarzysza
ktoś opuści go w końcu
w swej podróży
przez tysiące krain
anioł uwielbiał
tajemniczy rytuał
ziemskiego seksu
zbyt bardzo by docenić
nie istniejące już rzeczy
— na koniec zgubisz swe skrzydła
opadniesz w ramiona
księcia z bagien, króla śmieciarzy
z pewnością stracisz swój powab
no cóż, zamki budowane są
tylko w umysłach dzieci
zbyt często używane słowo
zabrało wszelkie znaczenie
przyniosło płacz i wewnętrzne okaleczenie
wypalony umysł
pogrążony
w żalu i szaleństwach nocy
w niezrozumiałej przez ciebie opowieści
o trzech najważniejszych rzeczach
o kluczu do szczęścia i dzielących przeszkodach
i w końcu nadejdzie ten dzień
gdy nóż
odnajdzie odpowiednie miejsce
właściwy czas
na zadanie bólu
za krzywdy własne i pozostałych zwierząt
Przez piętro wysokości
Przez piętro wysokości
nie wypadniesz
przytrzymają cię dziś jeszcze
zanim zdołasz uciec
wbrew własnej woli
ochota na spalenie
niepełna
jak kochać życie
i korzystać
jak pełna pomysłów
w przeżywaniu nowych wrażeń
ogólna sympatia
jakby nie istniała
sztuczna niechęć
stworzona przez zazdrość
głupich dziewczyn z sąsiedztwa
zwyczajny mężczyzna
pragnął niezwykłej kobiety
podziwianej
jedni się płaszczyli
inni ciekawie mówili
zręcznie się bawili
wspaniale wypełniając
codzienny czas
nie może się to udać
pragniemy czegoś innego
choć sen znów zaprzecza
że to takie proste
Ci ludzie z sąsiedztwa
Ci ludzie z sąsiedztwa
mają swoje sprawy
swoje awantury i zwątpienia
z pewnością…
nie znam ich
niech dziś przeżycia
odpowiedzą na me zawołanie
gniew w ciemnym tunelu przestał być atrakcją
wówczas zainteresowanie stało się znikome
to Ty
odpowiesz w końcu na pytania
(tak stare, że aż zapomniane)
wzbudź ciekawość, tą historią snów
niech muzyka znów zagości w naszych sercach
— och! zaczynam pamiętać tamte czasy
choć na razie słabo
no dalej zaczynaj
— a więc był wieczór
pamiętam dokładnie
okolice z pewnością kiedyś znane
lecz wiem że było już inaczej
może nie obco, raczej smutno
tam coś musiało się stać
zrozumcie to co mówię
wspomnienia ożywają nocą
a ja nie chcę iść spać
już nie
ucieczka przestała być rozwiązaniem
on pojawił się niespodziewanie
w nikomu nie pojęty sposób
jego ruchy stawały się całkiem mechaniczne
właściwie pomyślał — wariuję
no i co mam rację
no pewnie że mam
nie, nie, nie
opadły emocje twojego zła
odpłynę pustym okrętem
w nic nie znaczącym uśmiechu
Znów w rozpaczy
Znów w rozpaczy
kolejnych widowisk
chęć niesamowita
wyrzucić z siebie
na zawsze
czar anioła
koniec niebieskich opowieści
i krępujących przyzwyczajeń
czas nie rozwiązał
przestał pomagać
opuścił i przegrał
ty masz rację
to nie miało
nigdy nastąpić
Alkohol podbudował
Alkohol podbudował
jak zawsze
moje własne drogi
więcej możliwości
i wiara w istniejącą niewinność
że wszystko może jeszcze się spełni
pieprzyliśmy się jak szaleni
zwyczajnie, lecz w ekstazie szaleństwa
a tak pragnę się kochać
i po zwróceniu zmysłów
w normalnym spojrzeniu
poczułem obrzydzenie
do tego rodzaju rozrywek
niewyobrażalną chęć
dotyku złej kobiety
jej niszczącej miłości
nieosiągalnej
W niebieskich korytarzach
W niebieskich korytarzach
straszyliśmy dzieci
krępujące wrażenia
odbierały dziwne moce
uliczny przewodnik
wskazał
grubsze niebezpieczeństwo
ściągnęliśmy ubrania
i ruszyliśmy za nim (nadzy, czyści)
w dół potoku
tam gdzie kończy się droga
w dół potoku
tam gdzie zostawiliśmy szaleństwo
wkrótce rozpalą się dawne ogniska
poczujesz smak niezręcznych pocałunków
odkryjesz to co już zapomniane
więc chodźmy dziś
wszyscy
w dół potoku
Skowyczne piosenki
Skowyczne piosenki
wiesz, kochaliśmy się
to były nasze przygody
takie zwyczajne
wiesz…
wtedy cudowne emocje
piękno pośród brzydoty
całej przestrzeni
trwającego przedstawienia
w naszych ciałach
przyjdź do mnie dziś
nieważne porozumienie
wspólna przeszłość
tylko to co teraz
dotyk w zapomnieniu
przed tym co się już stało
Koło
Koło
magia koła
wiadomości interesując
przerażają
zawsze w kole, zawsze w kole
cóż los
kolejne spojrzenie
kolejni ludzie
kolejne koło
w środku, w rdzeniu
lepiej wiedzieć
lepiej dysponować siłą
szczerą chęcią skurwysyństwa
przyjaciele się kłócą
przyjaciele odchodzą
koło, koło
mieć, schwytać
zniknąć
Zobaczmy własne grzechy
Zobaczmy własne grzechy
gdzie tkwi nasz początek
a tam zwykle
rodzi się potwór
bez szczątków niewinności
potężna postać
zagubiona
w swojej młodości
w wybranej przez was przeszłości
bądźcie świadkami przypadku
Coś się skończyło
Coś się skończyło
wiem
te nasze wspólne lata
miłość promienna
boski alkohol w żyłach
potęguje uczucie ciepła, bezpieczeństwa
i bliskości dwojga przyjaciół
i strach odpływa, żegna się
poszedł
zmieni wygląd i przyjdzie pod inną postacią
kobiety anioła
bo miłość do kobiety bez czułości
lecz po wspólnych przeżyciach
jest inna
po ucieczce z domu więzienia
zbliżyć się do śmierci
życia normalnego, codzienności
szarych zachwytu
zacząć próżniacze życie
wolnego żebraka i wolnego niewolnika
we własnych nałogach
w małości istoty
( pan śmiech się śmiał, ta jego mowa
przypominała mi raczej skowyt niż ostrzeżenie )
ta podróż w takt starej muzyki
w rozwinięciu umysłu
by objąć kawałek własnej całości
przeglądam stare mapy
do świata złudzeń
niezrozumiałej poezji
potępianej nawet przez stwórcę
ta ochota na nieznane
kończy się zwykle na początku
także cel nie zostanie osiągnięty
lubię kolor jej włosów
i wszystko o niej
zapach niewinności
połączony z ciałem
otwiera pożądanie
i wyzwala krzyk namiętności
ona jest różna
jest piękna i biała
jest najważniejsza
Piętno czasu
Piętno czasu
odgradza nas
zostajemy sami
na nieznanej drodze życia
bezradni, samotni
odchodzimy coraz dalej
gdzieniegdzie
w oparciu o ramiona
fałszywych przyjaciół
staramy się dostrzec
promyk jasności
nie widać nic
wśród zakłamania nocy
rozpusta dnia codziennego
pochłania nas, przenika
po drodze potykamy się
o przeszkody fałszu,
zakłamania, grzechu
droga jest kręta
gdzie idziesz?
omijając ślepe uliczki
szukamy celu, którego niema
przeczytaj dziennik starego człowieka
deszcz gniewu
znów spadnie na wszystkich
i zakiełkuje nową siłą
batalionu zła
Nadchodzi taki moment
Nadchodzi taki moment
zawahania, psychicznej rozterki
nawet gdy wszystko jest dobre
i jeszcze nie przestało smakować
to coś jakby siedziało
i nie mogło wyjść
chyba zło
czym zaszokować, być zauważonym
znów…
czy posiadam jeszcze takie możliwości?
ta fala strachu odpływa
balansujemy
a listy są czytane
nie mogę spać
takie rozczarowanie
blask, ciemność, różne stroje
nie przestajesz
ty nie powiesz nic złego
o niej
zastanawiam się dlaczego
można zrobić wiele krzywd i kochać
wciąż siebie i ją
tak, teraz siadłem i myślałem
o powiedzmy materialnych rzeczach
o prostocie, jakże ważnej
o przyjaciołach i o tym
że tutaj
bardzo dużo mam
Gwałtowna fala uczuć
Gwałtowna fala uczuć
zamknięta w pustce bez dna
kręte drogi szukania miłości
radości z nadchodzących…
bezideowa wolność
w imię niespełnionych marzeń
sen o czyimś szczęściu
bezradne głosy sumienia
narastający wrzask
stary człowiek wciąż pisze
grzech wciąż wyciska piętno
na strach
mamo, dziecko się boi
chce czerpać twe życie
sens, szczęście
zmartwychwstanie
starczy uśmiech zatriumfował
gdzie jesteś?
mechanizmy bólu
wśród seksualnych orgii
Opowieść o miłości bez granic
Opowieść o miłości bez granic
sekretne drogi
w umocnionym pancerzu
przed światem
jeszcze szczelniej
chronią twoje wnętrze
tam wtedy po cholernej pogodzie
szerokie szaliki dawnych znajomych
płacz pokazowy
i poszli
po chwili stypa zamieniła się w gorącą zabawę
rodziły się uczucia
jej najlepsza przyjaciółka
przeżywała orgazm
wino, śmiechy, ożywione twarze
sztuczne grymasy lalek
zmarłych się nie wspomina
trzeba myśleć o przyszłości
ty nad jej grobem
rozmawiałeś z aniołem
że po innej stronie światła
będzie nadal żyła
przytulał cię
lecz nie chciał teraz pomóc
kazał na coś czekać
oszukał cię
ten cholerny anioł
nie zrozumiał twego bólu
nieprawdopodobna siła
alkoholu, leków
i innych niespodzianek
pomaga w waszych spotkaniach
pokonałeś śmierć
a sen uczyniłeś rzeczywistością
jesteś dumny, lecz wkurwiony
jak ktoś czasem
budzi cię
z jakiegoś powodu
pomagając w egzystencji
„gdy ciało niszczeje, duch rośnie w siłę”
nie jesteś tutaj potrzebny
wróć do niej
do waszego domu…
...dość tego
w końcu
po licznych cierpieniach
ktoś wreszcie
znalazł skuloną postać
twojego pustego ciała
tylko dlaczego
dopiero teraz
odkrył brak duszy
i ucieczkę życia
po tak długim czasie
idziesz nieznanym korytarzem
ciemniejszym od opisów w książkach
i wcale nie czujesz
miłego ciepła
tak ci się wydaje
że długie oczekiwanie jedności
po miniętym podnieceniu
zamieniło się w niepokój
wciąż rosnący
jak blisko prawdy
gdy ona była z nim
radosne szepty kochanków
zagłuszały twój wrzask
no cóż
w niebie
panują inne zwyczaje
tylko że stąd
nie można już
nigdzie uciec
marzenia
te prawdziwe
pozostaną marzeniami
nie kaleczcie już swego życia
przestańcie już marzyć
Kukiełki mocy
Kukiełki mocy
pod ich wpływem
poznałem smak zwycięstwa
wśród wzorowych
tylu nieuczciwych
każdy łaknie jak pies
garści złota
każdy jest panem
w swym wizerunku
tam się widzieliśmy
pozostały miejsca
od kwiatów
i rozmów