E-book
14.7
drukowana A5
24.68
drukowana A5
Kolorowa
49.44
Poezja Wszechświata

Bezpłatny fragment - Poezja Wszechświata

CZĘŚĆ II

Objętość:
120 str.
ISBN:
978-83-8384-625-5
E-book
za 14.7
drukowana A5
za 24.68
drukowana A5
Kolorowa
za 49.44

WSTĘP

Drogi Czytelniku!

Antologia pt. „Poezja Wszechświata” jest wspólnym projektem autorów, członków grupy poetyckiej „Wszechświat Poezji”, pragnących podzielić się swoją twórczością z innymi.


Wszechświat zbudowany jest z galaktyk, w skład których wchodzą gwiazdy, planety, mgławice, satelity, planetoidy, asteroidy, komety, gazy i pyły. To bogactwo wszechświata wpłynęło także na dobór różnorodnej tematyki wierszy, które autorzy w niniejszej książce mają przyjemność zaprezentować, tak, by czytelnik nie był znużony, a wręcz przeciwnie — czerpał przyjemność z czasu poświęconemu poezji.


Mamy nadzieję, że i Ciebie, nasz Czytelniku, zaczarujemy mocą słowa, aforyzmem i wartością przekazu, dzięki czemu przeniesiemy w inny wymiar, w świat pełen uczuć i emocji, a przede wszystkim w tętniący życiem wszechświat słowa. To poetycka podzięka za to, że jesteś tu z nami.


Życzymy zatem, drogi Czytelniku, przyjemnej lektury!

— autorzy tomiku „Poezja Wszechświata” —

„POEZJA WSZECHŚWIATA”

Pomysłodawcą powstania niniejszej antologii była

Monika Orman.


Tekst do druku złożyła Monika Orman.


Prawa autorskie zastrzeżone.

Przy publikacji lub rozpowszechnianiu wierszy zawartych

w antologii „Poezja Wszechświata” należy koniecznie

podać imię i nazwisko ich autora.

GRAŻYNA BINDUGA

Grażyna Binduga urodziła się w Gnieźnie, obecnie mieszka w Rzeszowie na Podkarpaciu. Pisze wiersze już od szkoły średniej w której prowadziła też kronikę szkolną. Jest wielką miłośniczką gry w szachy. Brała udział w różnych turniejach i zdobywała nagrody. Interesuje się rysowaniem, pisaniem. Autorka publikuje w różnych grupach poetyckich, na Facebooku uzyskując uznanie czytelników. Wydała pierwszy tomik poezji pt. „W Korytarzach Duszy” w 2022r. Brała udział w Antologii Poezji Maryjnej, Antologii Poezji Religijnej „Poetyckie rozmowy z Bogiem”, w 2022r Antologii Grupy InterPoetica „W Przestrzeni wrażliwości” w 2024r Antologii „W Krainie Poezji i Prozy” w 2023r. Jeżeli chodzi o pisanie autorka inspiruje się własnymi przeżyciami, miłością do przyrody, ludzi, do poezji w której odnalazła radość i cel życia.

W oceanie…

Między oceanami żyjemy,

każdy w swej głębinie jak ryba płynie.

W oceanie SPOJRZEŃ...jest głębia nieodgadniona.

W oceanie CISZY...jest głębia myśli…

W oceanie SNU...jest głębia tajemna…

W oceanie MIŁOŚCI...jest głębia niekończących pocałunków…

W oceanie DNI...jest głębia chwil…

W oceanie POEZJI...jest głębia słów..

W oceanie DUSZY… głębia marzeń…

Życie jest wielkim słonym oceanem,

który się burzy.

W oceanie ciszy… zatapiam się

i upijam się własnymi myślami.

Jak w rauszu podekscytowana, szukam ich głębi..

Zatapiam się w prawdę…

Im dosięgam jej głębi, to boli jeszcze więcej.

W oceanie myśli…

szukam marzeń, których nie dogonię,

bo jestem nielotem, aniołem bez skrzydeł,

plamą na ścianie.

Widzę lustra… lustro oceanu jest czyste, błyszczące,

piękne ale niebezpieczne i prawdziwe.

Szukam swego lustra rozbitego w czasie,

na kawałki.

Nadziejo posklejaj mnie na nowo,

bym była natchnieniem...tworzeniem…

lustrem...istnieniem.

By me oczy choć żyją, nie umierały w nim

w jego głębinie.

— Grażyna Binduga —

Ubierz mnie życie

Ubierz mnie życie w szczęście,

nie tylko na dzień, na dwa,

abym wiedziała że świat jest piękny,

może dłużej niech trwa.


Popatrz w oczy me i powiedz, że kochasz mnie, bo ja

kocham cię, takie jakieś jest

choć rachunek, za wszystko wystawiać chcesz.


Ubierz mnie życie w miłość,

może z nią lepiej będzie mi się żyło.

Weź mnie pod rękę, gdy już nie będę młoda,

dobrego wina sobie nalej i mi podaj.


Ubierz mnie w to o co cię proszę, a gdy już będę taka

wystrojona, jak twoja żona… dam ci wszystkiego po trosze.


Nie odchodź ode mnie za prędko,

nie odchodź za daleko....trwaj przy mnie...nim serce pęknie,

trwaj do końca jak wierna rzeka.


Ubierz mnie tak, niech patrzy na mnie z podziwem świat,

ubierz jak żonę,

bo ja i ty to jedno ciało przez Boga stworzone stworzone.


— Grażyna Binduga —

Kim jestem?

Kim jestem?

Wulkanem namiętności,

małym na Niebie słońcem,

jakimś jestestwem w tej dżungli ludzkości

i pełnym miłości sercem.


Jestem… pustelnią w której nie ma Ciebie

i gasną świece zapalone, gaśnie miłości

płomień. Jestem...tworzeniem swego świata,

dni trajektorią i mego życia historią.


Ja, nazwana człowiekiem

jestem smutkiem, szczęściem,

oazą spokoju i nadziei,

siewcą dobra na ziemi i ludzkim grzechem.


Dziś jestem a jutro, chcę być, lecz nie wiem

bo ono do mnie nie należy, dziś jest moje.

Jestem… drzewem w swej genealogii,

światłem wśród ciemnych dróg,

życiem, które  dał mi Bóg.


Jestem… zapatrzeniem w dobro tego świata,

prawdą niewzruszoną i krzykiem ptaków nad Weroną.

Jeszcze jestem… szczęściem, śmiechem,

nocą i dniem, letnim deszczem, nicością

a kiedyś Nieskończonością!


— Grażyna Binduga —

Wołam cię…

Wołam Cię każdego dnia,

tłukąc się jak wiatr do Twego okna

a Ty zasuwasz kotarę do swego serca,

jesteś zimnym soplem.


Krzykiem ptaków Cię wołam

jak skowronek o świcie a tu pustka dookoła,

i nie tańczy we mnie życie.


Wołam Cię milczeniem,

moim wzrokiem, nieustannie,

moim w Ciebie zapatrzeniem,

moją miłością, moją samotnością

a Ty jesteś Antarktydą, jakimś kamieniem.


Moją miłość w szafie na półce serca ułożyłam i odsuwam

ją co dnia,

zamykając na klucz wspomnienia,

aby nie odleciały jak Ty niebieski ptaku.


Jesteś moim smutkiem najcenniejszym,

moją czasu epopeją, roztańczoną ćmą pośród nocy, moją

utraconą nadzieją.


Moim bólem serca, moją kokainą,

która mnie przy życiu trzyma

i zżera od środka, niewidzialna tak.

Spalasz mnie każdego dnia,

gasnę z wolna, ale mym sercem wołam Cię!

— Grażyna Binduga —

Nasza Wenecja

Podaruj mi swoją  miłość, swoje spojrzenie,

otwórz serce, nie daj na spalenie.

Zakwitnij jak róża bez kolców w moim sercu,

a ja będę ją podlewał miłością,

stań ze mną na ślubnym kobiercu,

cieszmy się naszą przyszłością.


Jesteś moją Panią, moją Afrodytą

Moją Bogini, moją Muzą Errato,

moim szczęściem jedynym

i całym moim światem.


Podaruj mi Twoją Miłość największą,

podaruj mi ten diament najdroższy,

który będę go nosił przez życie,

podaruj mi Swoje serce.


A ja obdaruję Cię naszyjnikiem swej Miłości,

nałożę go na Twą piękną szyję,

pod stopy ułożę z niej dywan,

bo ja na tym świecie dla Ciebie żyję.


Zapraszam Cię do mej pustelni,

zostań już ze mną, nie bój się kochać

gdy serce śpiewa, oddaj się miłości,

popłyniemy gondolą  przez naszą Wenecję,

gdzieś do krainy szczęśliwości.


— Grażyna Binduga —

MACIEJ BŁACH

Zamiłowanie autora tych wierszy poezją miłosną zaczęło się dawno temu, gdy na swoje 16 urodziny dostał wspaniały prezent od swojej pierwszej w życiu dziewczyny Joasi. Był to notes zapisany jej własną ręką z różnymi wierszami miłosnymi różnych autorów. I chociaż teraz jest już emerytem to notes, z którym nie rozstał się przez całe życie zainspirował go do założenia na YouTube własnego kanału Poezja Romantyczna Maciej Błach, na którym już od ponad roku recytuje wiersze o miłości różnych autorów, z którymi wiążą go czasami bliskie relacje.

Brzmienie ciszy

Co jest największym szczęściem mym

O tym opowiem dzisiaj ci

Więc proszę o nic już nie pytaj mnie

Wszystkiego zaraz sama dowiesz się

Powiem ci największym szczęściem jest mieć ciebie

Z tobą być Razem przez życie iść

Tylko z tobą


Chwila gdy poznałem cię

Była w Andrzejkowy dzień

Było wtedy wiele dziewcząt tam

Było wtedy wielu chłopców tam

I my dwoje ze sobą tańczyliśmy pierwszy raz

I tylko ty i ja I nikt inny


Teraz jeszcze powiem ci

Co miłością zowie się

Sama o tym chyba dobrze wiesz

Chociaż masz dopiero naście lat

Powiem ci że miłość jest to cisza która brzmi

Wciąż bezustannie brzmi

Na dnie duszy


Ciągle z tobą pragnę być

I przez życie razem iść

Więc chodź ze mną czasem szepnij mi

Że mi wierną będziesz wszystkie dni

Więc choć ze mną i powiedz mi że kochasz

Kochasz mnie A ja odpowiem ci to samo

— Maciej Błach —

Rzuciłaś mnie

Byłaś ze mną wszędzie

Gdzie ja tam i ty

Kochałem niezmiernie Ciebie wszystkie dni

Byłaś dla mnie wszystkim

Każdym zwykłym dniem

A gdzieś teraz jest


Czemu to zrobiłaś

Czemu mnie rzuciłaś

Odeszłaś za innym w nieznany świat

Czy ci się znudziłem

Czy czymś naraziłem

No powiedz mi wreszcie bo wciąż kocham cię

Powiem sobie trudno

Tak już musi być

Nic mówić ma próżno

Nie będę dzisiaj ci

Sama tego chciałaś

I los też tak chciał

Więc cóż robić mam


Ręce rozłożyłem

I nic nie robiłem

Dlatego do dzisiaj jestem sam

Innej nie poznałem

I już nie kochałem

Ty byłaś jedyną w życiu mym


— Maciej Błach —

Anioł

Nadejdzie dzień gdy znów zobaczę cię

I wzrokiem swym znów zauroczysz mnie

Bo twych oczu blask, niebieskich oczu blask

Zawsze blisko mnie w każdym moim śnie


Chcę z tobą być o tym dobrze wiesz

Dla ciebie wszystko zrobię jeśli chcesz

Całe życie swe poświęcić mogę ci

Tyś jego celem, treścią wszystkich dni


Każdy na świecie anioła swego ma

I wierzy w niego jemu wszystko da

Tyś aniołem mym, Najświętszą Panią jest

Dla ciebie życie, dla ciebie wszystko bierz


Nadejdzie dzień gdy znów spotkamy się

I usta nasze znowu złączą się

Bo ust Twoich smak najdroższy w świecie mi

Już chcę być z Tobą do końca moich dni


— Maciej Błach —

Bez tytułu

Zgadzam się na ten świat

Na którego nie ma rad

Nie ma dziś i nie będzie

Chyba za sto lat


No bo cóż robić mam

Kiedy autem wciąż ktoś gna

Kiedy huk kiedy zgiełk

Kiedy wszystko kręci się

Lecz nadejdzie taki czas

Kiedy wszyscy skończą wraz

No bo huk bród smród

Nie pozwolą dłużej trwać


A wtedy ludzie otworzą swe oczy

I powiedzą jak można było tak żyć

Przebudzą się ze snu, lecz spali zbyt długo

Zniszczenia nie cofnie już nic


— Maciej Błach —

Epitafium

W wieczornej mgle spojrzeniem swym

Błądzę wkoło szukając cię

Po twarzy mej spływają łzy I ból straszliwy serce rwie

Każdego dnia od chwili śmierci twej

Modlę się i wierzę że Bóg sprawi bym choć na chwilę

mógł

Popatrzeć i ujrzeć cię znów


A przecież ty odeszłaś w dal

Lecz serce me kocha wciąż

I w piersiach mych żal straszny żal

Już nigdy nie zobaczę cię


Puste są dla mnie wszystkie dni

Tak bardzo brak mi spojrzeń twych

Ja będę zawsze kochał cię

I twym wspomnieniem będę żył

Stoję dziś przed ołtarzem z gwiazd

Tak bardzo chciałbym być tam

Bo pamięć ma zbyt silna jest

Wybuchnie rozsypie się w pył


Bezmyślnym wzrokiem ogarniam świat

Który bez ciebie tak pusty jest

Nie mogę się pogodzić z tym

Że śmierć zabrała mi cię

Napis na grobie twym czytam dziś tysięczny raz

Bo imię twe nie daje żyć więc pójdę tam za tobą dziś

Bo nie mam już nie mam po co żyć Nie ma cię

— Maciej Błach —

SABINA BOCHENEK

Poetka urodzona w 1974 w Toruniu. W 2010 przeprowadziła się do miasta w Małopolsce o nazwie Libiąż. Wieloletnia działaczka społeczna na terenie miasta Libiąż i poza nim. Od pewnego czasu dzieli się swoimi wierszami na grupach poetyckich, gdzie bierze czynny udział w warsztatach aby szkolić się w różnych stylach -formach pisania wierszy. Jej pasją są zwierzęta i muzyka.

Lustro prawdy

Spoglądam w ciebie każdego dnia

przed każdą nocą zerknę

gdy się odbija światło dnia

i smutek trzyma za ręce


wiesz że prawdę powiem tobie

chociaż nie zawsze chcesz ją usłyszeć

raz wyglądasz bardzo dobrze

są smutne dni co wolę cię nie widzieć


powiedz mi lustereczko

bo tobie ufam przecież

czy smutek rysuje się na twarzy

tak bardzo pragnę to wiedzieć


choć smutek głęboko w sercu

pragniesz schować czasami

przede mną go nie ukryjesz

to samo z uśmiechem czy łzami


co począć moje lusterko

by zawsze być szczęśliwą

zdradzam swe tajemnice

przed tobą jestem uczciwą


ciesz się dniem i nocą

każdy dzień przynosi emocję

będziesz szczęśliwą wtedy

gdy siebie pokochasz najmocniej

— Sabina Bochenek —

Zagubiona na prerii

Kroczę po omacku

życia ciągnę sieci

jak koń udający słonia

przez prerie chcę uciec

step się kończy

wąwóz widać w oddali

ciepło zimno

naprzemiennie

serce żarem pali

dusza została

zgubiona po drodze

jak ostnica

lub maleńka kostrzewa sina

przez wiatr rozdmuchana

przelatuję na oślep po sawannie

czy wpadnę do wąwozu

może wiatr mnie powstrzyma

zagubiona w beznadziei

jedno tylko pytanie

staje w smutku drodze

to nowy początek

czy koniec mnie ciągnie

w otchłani ostatnią dobę

to nie czas mój jeszcze

i na mnie nie pora

ciężar w przepaść spadnie

wrócę spod wąwozu

nim w sidła popadnę

— Sabina Bochenek —

Skrawek nieba

Pośród hortensji błękitu nieba

jest nasz nieznany szlak

zerkam w głąb siebie

tego mi trzeba

by iść naprzód nie wspak

nogi prowadzą zawsze do domu

gdzie szczęście czeka mnie

wśród kwiatów hortensji

mój skrawek nieba

ku wolności mnie pchnie

dziękuję za to co mnie spotyka

za każdy miniony dzień

za lekcję naukę której dotykam

i która ociera się

wśród kwiatów niebios

i ptasich śpiewów

jestem w tym miejscu co chcę

dotykam ręką w ogrodzie krzewów

mam wszystko co woła mnie

to jest mój świat to jestem ja

i mój skrawek nieba

docenisz to tak jak i ja

gdy przyjdzie taka potrzeba


— Sabina Bochenek —

Nieznane wśród gwiazd

Niby blisko jest a jednak daleko

okiem go objąć i człowiek nie zdoła

choć tajemniczy wszechwładny wszechmocny

to niejednego śmiałka tam zawoła


wysyłane doń są statki kosmiczne

każdy odkryć chce rąbek tajemnicy

i chociaż gwiazdy sięgają do okien

to dzień wraz z nocą są jak na ulicy


i światło przestrzeń się tam załamuje

jednak każdy z nas chce zerkać w nieznane

a zwykły człowiek tego nie pojmuje

i na wiadomość z kosmosu czekamy


gwiazdy są niczym mieszkańcy na ziemi

planety okna być może ich domów

czy to my ludzie poznajemy wszechświat

a może jednak poznają nas oni


— Sabina Bochenek —

Za późno na później

Na później możesz odłożyć


Nie napisany jeszcze list


Na później stertę ubrań


Do prasowania mających iść


Na później odłożyć możesz


wyjście do sklepu do kina


Nie odkładaj na później mnie


Bo nie wiem kiedy nadejdzie


Ostatnia moja godzina


— Sabina Bochenek —

SYLWIA BOCHNACKA

Sylwia Bochnacka -urodzona w latach 80-tych, absolwenta filologii polskiej Uniwersytetu Jagiellońskiego i Wydziału Logopedii na Uniwersytecie Pedagogicznym w Krakowie. Prywatnie, mama dwojga cudownych dzieci i żona wspaniałego mężczyzny. Od zawsze zafascynowana materią słowa, stąd wybór drogi zawodowej. Wyznająca zasadę, że jeśli czegoś nie da się zamknąć w słowa, to zapewne to nie istnieje. Od wczesnej młodości pisze wiersze „do szuflady”, choć coraz bardziej dojrzewa do decyzji o pokazaniu ich światu, póki co w przestrzeni wirtualnej, a obecnie na łamach niniejszego tomiku.

A gdyby tak

A gdyby tak schwytać księżyc,

zamknąć w pułapce czasu,

granice dnia nadwyrężyć

i noc zatrzymać zawczasu?


By dłużej móc cieszyć się Tobą,

księżyc zamknę słoikiem,

będzie nam tylko ozdobą

lub na wyłączność świetlikiem.


Jako zakładnik kochanków,

co mu rozkażę, to spełni!

Zaćmi się o poranku

lub lico pokaże w pełni.


Choć zwykle siwy i blady,

przy nas się zarumieni,

z wstydu, że blask jego słaby,

bo większa dziś światłość na ziemi.


— Sylwia Bochnacka —

Z kwiatów

Z kwiatów utkana ma dusza,

z maleńkich strzępków tęczy,

z wszystkiego, co mnie porusza,

a czasem z tego, co dręczy


Gdy w zmysłach niepokój słyszę,

spowijam wszystko w nadzieję,

z pokładów dobywam ciszę,

gdy w sercu huragan szaleje.


Wrażliwość to czasem przekleństwo,

lecz z nią świat oglądam z zachwytem.

Namiętność i zmysłów szaleństwo

Przez życie mi przewodnikiem.


— Sylwia Bochnacka —

Za horyzontem

Za horyzontem dzień dogasa,

słońce niechętnie kuli głowę,

promień ostatni przędzie w lasach,

jak pajęczyny kolorowe.


Księżyc nieśmiało zerka młody,

by wytęsknionej dotrwać chwili,

gdy twarz swą ujrzy w lustrze wody,

nim nocy wrota nam uchyli


Potem rozpruje ostrzem ciemność,

gwiazdy rozsypią się po niebie,

gdy będziesz chciał znów być tu ze mną,

ich blask sprowadzi mnie do Ciebie.


— Sylwia Bochnacka —

Babę zesłał Bóg

Gdy się martwisz, co to będzie

i powtarzasz: „O mój Boże!”

Ja Kochany wejdę wszędzie,

nawet, gdzie diabeł nie może


Na nic prawa i zakazy,

jeśli czegoś potrzebuję,

złamię je i ze dwa razy,

wszelkich metod tu spróbuję.


Nic nie stanie na przeszkodzie,

bo gdy szczęście w tle majaczy,

będę szła nawet po wodzie,

wierząc, że mi los wybaczy


Niech się każdy ze mną liczy!

Jak mi kiedyś wróżka rzekła:

Może wygląd Anielicy,

lecz natura rodem z piekła


— Sylwia Bochnacka —

Szczęście

Pomiędzy tym, co już było,

a tym, co wkrótce będzie,

przed wzrokiem się ukryło

i czeka Twoje szczęście.


Jeśli otworzysz duszę

i szybko wyciągniesz dłonie,

wskoczy w nie z animuszem,

bo pragnie być znalezione.


Taki cel jego bycia

i sens szczęścia istnienia,

że masz nim wypełniać życie

i smutki w radość przemieniać.


Gdy czekasz na coś wielkiego,

co z siłą tsunami powala,

wiedz, że nic bardziej mylnego,

bo szczęście mieszka w detalach.


— Sylwia Bochnacka —

MICHAŁ CHOJECKI

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 14.7
drukowana A5
za 24.68
drukowana A5
Kolorowa
za 49.44