E-book
14.7
drukowana A5
24.55
drukowana A5
Kolorowa
49.23
Poezja Wszechświata

Bezpłatny fragment - Poezja Wszechświata

CZĘŚĆ I

Objętość:
119 str.
ISBN:
978-83-8384-624-8
E-book
za 14.7
drukowana A5
za 24.55
drukowana A5
Kolorowa
za 49.23

WSTĘP

Drogi Czytelniku!


Antologia pt. „Poezja Wszechświata” jest wspólnym projektem autorów, członków grupy poetyckiej „Wszechświat Poezji”, pragnących podzielić się swoją twórczością z innymi.


Wszechświat zbudowany jest z galaktyk, w skład których wchodzą gwiazdy, planety, mgławice, satelity, planetoidy, asteroidy, komety, gazy i pyły. To bogactwo wszechświata wpłynęło także na dobór różnorodnej tematyki wierszy, które autorzy w niniejszej książce mają przyjemność zaprezentować, tak, by czytelnik nie był znużony, a wręcz przeciwnie — czerpał przyjemność z czasu poświęconemu poezji.


Mamy nadzieję, że i Ciebie, nasz Czytelniku, zaczarujemy mocą słowa, aforyzmem i wartością przekazu, dzięki czemu przeniesiemy w inny wymiar, w świat pełen uczuć i emocji, a przede wszystkim w tętniący życiem wszechświat słowa. To poetycka podzięka za to, że jesteś tu z nami.


Życzymy zatem, drogi Czytelniku, przyjemnej lektury!


— autorzy tomiku „Poezja Wszechświata” —

„POEZJA WSZECHŚWIATA”

Pomysłodawcą powstania niniejszej antologii była

Monika Orman


Tekst do druku złożyła Monika Orman.


Prawa autorskie zastrzeżone.

Przy publikacji lub rozpowszechnianiu wierszy zawartych

w antologii „Poezja Wszechświata” należy koniecznie

podać imię i nazwisko ich autora.

JACEK ADAMCZYK

Jacek Adamczyk urodzony 03.07.1967 w Radomiu, z którym związany jest do dnia dzisiejszego. W 1988 roku ukończył Technikum Elektronicznym. Naukę kontynuował, studiując na Wydziale Ekonomicznym WSI RADOM. Był członkiem L.A Radomiak Radom oraz Młodzieżowej Orkiestry Dętej ( obecnie -Grandioso Radom ).

Dla Oli

Niejeden lok, figlarny śmiech,

Twa minka mnie zniewala.

Złościsz się gdy mówię nie,

na wszystko Ci pozwalam.


Przepięknym snem Twe życie jest,

którego jestem świadkiem,

a dokąd zmierzasz? Nie wie nikt!

Przyszedł czas pisać białą kartę.


Wśród wspomnień Twych dziecięcych lat

Wycieczek, zabaw, śmiechu, łez.

Największym skarbem jesteś mym.

Mojemu życiu dajesz sens.


Gdy tata zawsze rację ma,

a Ty już wiesz, że to jest On.

To zostaw wszystkie stare dni,

by znaleźć to, co Ci się śni!


Gdy spotkasz kiedyś smutne dni.

Potkniesz się o … lub stracisz blask.

Z radością wtedy przyjmę Cię

i uśmiech wnet przywrócę Ci.


— Jacek Adamczyk —

Niespełniona miłość

Niespełniona miłość,

zarysowany blat,

pusta butelka,

nie brat nie kat.

Język Cię świerzbi,

ale odejść musi.

Słaba, wiotka,

płacze, klęka, prosi.

Już nie,

już nie musi.

Ona: czekała,

czeka,

zaczeka…

Już nie,

już nie musi.

Twarda, nieugięta

śmieje się w dal.

Sama na obczyźnie

wśród podobnych skał.

Niespełniona miłość,

wyschnięte łzy,

nie Ja,

nie Ty,

nie My …


— Jacek Adamczyk —

Ustup

Zamknięta przeszłość,

domknięte drzwi,

program przewodnik

jest w mojej krwi.

Góry, doliny, Zakopane,

kawa ze Staśkiem,

Staśkiem góralem.

Koników cztery,

bryczek ze sześć,

karczma Tradycja,

było co jeść.

Ustup, Lewiatan,

bus, apteka,

cała hipoteka.

Było, nie było,

nie kapią łzy.

Nie siedzieć czas

przyśnił się mi.

Westchnąć,

uśmiechnąć się,

wyciągnąć wnioski.

Jest biała karta,

nie płacę więcej

za żadne troski.

Słońca nie było,

był miesiąc maj,

śliwowica Łącka

coś w sobie ma.


— Jacek Adamczyk —

Ram, pam, pam

Szósta rano czas już wstawać.

Kawa, słodzik wrzątkiem zalać.

Mleka dodać dwie kropelki

takiego, ze szklanej butelki.


Zerknie w lustro z błyskiem w oku,

,,warto Piękną mieć na oku”.

Kibić z lekka powygina.

Stanie nagle, pęd zatrzyma.


Dwa,,michałki” przytłamszone

są koszulką przemoczoną.

Pot z nich spływa już obficie

jest na wdzianku ich odbicie.


Miejsca dla nich ciut brakuje

nikogo to nie krępuje.

Obraz ten dla oka miły.

Myśli mam już w słodszej chwili.


Piękno, powab, czar, uroda

nic tu więcej się nie doda.

Strużki potu te na brzuszku,

cicho szepczą, kończ Kwiatuszku.


Chłodny prysznic dla ochłody

wnet odpadną wszelkie wrzody.

Piękny uśmiech, luźna mina,

tak Kwiatuszek dzień zaczyna.

— Jacek Adamczyk—

X,y,z

Miesiąc mamy letni. Pogoda jest w kratkę,

a Ja jestem smutna, bo mąż ma kochankę.


Kochałam Go bardzo. Sercem, duchem, ciałem.

Na pamiątkę po nim, dziecko mi zostało.


Jesteśmy tak sami lat już kilkanaście.

Bardzo się kochamy przyziemne, radośnie.


Życie mnie nie nudzi. Dzień za dniem mi mija.

Nikogo nie kocham tak jak mego syna.


Każdy ma swój pomysł jak żyć na tym świecie.

Nie jest łatwo przetrwać samotnej kobiecie.


Czasem kiedy leżę, na boku lub wznak,

z sumy wielu zdarzeń wyłania się ślad.


Tak naprawdę kochać i nie dzielić szat:

najpierw kochać siebie potem cały świat.

— Jacek Adamczyk —

DANUTA IRENA CHMIELOWSKA

Danuta Irena Chmielowska urodziła się w roku 1949 we Wrocławiu. Jest absolwentką UG, emerytowaną nauczycielką, od 50 lat mieszkanką Gdyni. W swoich wierszach życie wynosi do rangi poezji. Promuje się jako rejestratorka myśli, uczuć i snów w Klinice Życia. Debiutowała w Antologii Grupy Wiersze pt.,,Poezja głębią duszy” w roku 2023.W tymże roku miała też swój debiut książkowy pt.,,Rymowanki Buni Danki”. Ma również swój udział w Antologii pt.,,Kreatywność bez granic 2023 r. i Antologii grupy Wiersze pt.,,To, co w życiu ważne” 2024 r. Swój drugi tomik wierszy zatytułowany,,Zawsze mieć nadzieję” wydała w r.2024. Jest członkiem kilku grup poetyckich na FB. Swoje wiersze prezentuje w kwartalniku NewSpirit. Swoje miejsce odnajduje także w poetyckich slamach. W przygotowaniu ma tomik wierszy na 100-lecie urodzin Gdyni.

O czym marzy kobieta

O czym marzy kobieta

gdy na nią nikt nie czeka

gdy nocą się budzi i

sen ucieka jak wiatr

a wokół cisza aż strach

o czym myśli kobieta

gdy sen od niej ucieka

i noc wokół czarna

ona swe myśli i pragnienia

w słowa odziewa

ona szuka wspomnienia

kiedy szczęśliwa była

i szczęściem obdarzała

i przywołuje tego którego kochała

nie szuka nowych miłości

nie marzy o nowych wrażeniach

ona tęskni i śni o tamtej nocy

gdy dla niego światem całym była

i królową nocy się objawiła

dla tego wspomnienia co noc się budzi

tamtego wspomnienia nic nie ostudzi…


— Danuta Chmielowska —

16.09.24

Jakże cudowne jest życie

Jakże cudowne jest życie

gdy fiołki kwitną w głowie

a świat ci jest życzliwy

gdy cię nic nie boli

i jesteś panią sama w sobie

nikt ci nic nie każe

śpisz rano do woli

nigdzie się nie śpieszysz

celebrujesz ranek powoli

witasz słońce i ptaki

dzień który wstaje

wspominasz senne marzenia

do śniadania je dodajesz

czasem tak wygląda ranek emeryta

czasem ktoś rankiem o zdrowie zapyta

czy taki dzień lubię

owszem moi mili

gdy nic człowieka nie boli

uśmiechem dzień się wita

oczy się śmieją

z radia leci muzyka…

,, Hej, dzień się budzi…””


— Danuta Irena Chmielowska —

12.09.24

Moje serce

Moje serce w poniewierce

zbyt kruche na współczesne czasy

zdruzgotane problemami świata tego

zbrukanego i fałszywego

żyje podtrzymywane xarelto i progilato

lecz nie godzę się na to…

chcę żyć na maxa ostatnie lata

przeżywać świadomie uroki życia

bez wspomagaczy

na żywo a nie z ukrycia

jak zbieg ukrywający się przed wrogiem

pragnę Twojego i mojego szczęścia

a nie problemy i żywoty wszędzie chore ubogie…

gdzie spojrzę bieda choroby śmierć czyhają

w Polsce i na świecie ludzie ludzi zabijają

moje serce z trudem to znosi

RATUJE MNIE NADZIEJA

i chemia w zapasie

ale jak długo

DŁUGO NIE DA SIĘ…


— Danuta Chmielowska —

11.09.24

Gdynia dzisiaj

GDYNIA dzisiaj. MEWY

Jak w filmie Alfreda Hitchcock’a

wrzeszczą i łopoczą skrzydłami.

Gromadą spadają na ziemię,

czując żer rzucony czyjąś ręką.

Zaciekle szarpią wielkie kawały

w obawie że ktoś zaraz zabierze

albo przegoni gdzieś dalej.

Czujnie zerkają czarnymi oczkami

gotowe atakować przeciwnika.

Hałas jak na perskim jarmarku

aż do serca i krwi przenika,

bo kolejne ptaszyska nadlatują

czyniąc zamęt wśród ptaków.

Dziobami wściekle się odpychają

ze skrzydeł lecą białe pióra

i w górę wznosi się biała chmura.

Rzucone jadło szybko znika,

odlatują ptaki ze śmietnika…

Siadają na dachach w pobliżu,

czekają aż znowu ktoś tutaj się zbliży…


— Danuta Chmielowska —

Dobre rady

(inspiracja wierszem Ady Luz Marquez "Słowa starej uzdrowicielki")

Dokucza mi okropnie ból stawów kręgosłupa.

Nie, to boli mnie życie moje całe,

dni i noce przez ciebie zranione,

smutki różne niezawinione, boli mnie ciężar życia,

boli mnie też głowa.

Nie, to bolą mnie myśli o biednej mej Ojczyźnie,

gdzie człowiek człowiekowi wilkiem,

a wszystko się w popiół sypie.

Krtań mnie też boli.

Nie, to boli mnie to, czego nie mówię,

bo prawda w oczy kole, nie każdy chce ją słyszeć.

I żołądek boli niekiedy.

Nie, to ból duszy, która nie trawi niesprawiedliwości

I oczy bolą, gdy widzą tyle niegospodarności.

A serce? ono boli najbardziej, gdy brak jest miłości…

Miłość jest lekiem na wszystkie bóle,

lecz nie kupisz jej w aptece.

Musisz ją sam odnaleźć i zaaplikować,

jeśli chorobę chcesz pokonać…

— Danuta Chmielowska —

KASIA DOMINIK

Ambasadorka DKMS Polska, członkini Stowarzyszenia Pacjentów Po Przeszczepie Szpiku Kostnego w Katowicach, Stowarzyszenia Autorów Polskich O/Warszawa II, Zrzeszenia Literatów Polskich im. Jana Pawła II w Chicago. Członkini m.in. Internazionale Associazione Polacca Międzynarodowego Stowarzyszenia Polonijnego i Stowarzyszenia Literackiego Tilia. Publikacje m.in. w: „Akant”, „Wytrych”, „Odra”, „Post Scriptum”, „Epea”, „Moja Przestrzeń Kultury”, „Czas Literatury”, „Gazeta Kulturalna”, „LiryDram” oraz projekcja na murach przy ul. Brackiej 2 w Krakowie — Emultipoetry.eu. Z zawodu historyk, ale z zamiłowania pisarka. Autorka licznych publikacji naukowych i historycznych oraz 19 tomików autorskich.

Uczucie nieproszonych oczów

Przychodzi jak niechciany gość,

wkrada się w serce,

zalewa twarz,

wiąże zastygłe usta,

spojrzeniem szuka ucieczki.


Unosi się kurzem krążącym

w myślach. Niepewnością, co będzie dalej,

dźwiga ciężar ciszy.


W lustrze widzisz odbicie,

którego decyzja, oddech, krok

stają się milczącym głazem

skrywającym krzyk.


Z czasem — jak znikająca mgła

— ustępuje miejsca akceptacji.


— Kasia Dominik —

Lżejsza o jedno słowo: Wybaczam

Zanim wiatr zdmuchnie moje ślady z ziemi,

puszczam w niepamięć noc owianą bólem

i łzy cierpienia na życia pościeli.


Przebaczam myśli i słowa nieczułe.

Usuwam z serca zawistne spojrzenia.

Zawierzam Bogu krzywdy poniektóre.


Na białej kartce, którą dniu wydzieram,

dziękuję niebu, list śląc do przeszłości

tam, gdzie doznałam radości dekagram.


Jeszcze na koniec, aby twarz rozwiośnić,

naklejam znaczek pachnący nadzieją,

że jak przeminę — słowik świt ogłosi.


— Kasia Dominik —

Rozrzutna bez miary w rozłące

Zniewala umysł, poniewiera serce,

jest niczym fantom, który kradnie dusze.

Nim się spostrzegłam, byłam już w rozterce,

boś odszedł cichcem tam, gdzie kwitną grusze.


Gdy się zjawiła, gmatwałam się w myślach,

stałam się wiotka jak trzcina na wietrze

i wciąż pisałam wiersze o motylach,

aby ukoić roztęsknione wnętrze.


Nie chciała minąć, by wróciła miłość.

Była jak chmura na błękitnym niebie.

Łzy o poranku układała w całość,

gdy ją prosiłam, by oddala Ciebie.


Dniu beznamiętny i nocy bezsenna,

oddalcie tęskność — dla mnie to gehenna.


— Kasia Dominik —

Kraina wiecznego zawieszenia

Wędruję cieniem

pośród nieodkrytych wcieleń,

gdzie czas jest gęstą mgłą,

a każdy krok staje kołkiem w gardle.

Wszystko tutaj szepcze

popiołem opadający na zimną ziemię.

Śnię o ogniu, który dawno zgasł,

rozmawiam z drzewami bez liści,

z korzeniami w niebie.

Zdradzają tajemnice, których nawet świt

nie chce znać.

Tam, gdzie zegar wieczności stoi,

wskazówki zamarły,

licząc godziny, które nigdy nie nadejdą.

Kruki milczą, choć ich oczy błyszczą do czerwoności.

A ludzie — dusze wciąż szukające nie wiedzą czego

— kroczą w ciszy

niedokończonej modlitwy,

która nigdy nie znajdzie Boga.

Czekają na słońce, który nigdy nie wzejdzie.


Wędruję po śladach grzechu pierwotnego

bez wyraźnego początku

i widoków na koniec.


— Kasia Dominik —

Drzewo

W aksamitnym garniturze

splata korzenie z mgły

Gałęziami — dłońmi zegarmistrza

zlicza sekundy nieistniejące


Zielone liście rozpościera

w takt słowiczego śpiewu

zaginionych nut

i kruszy w deszczu łzy księżyca —

korę zasilając marzeniami

których nie zna


Na koronie kładzie niebo

wewnątrz pnia skrywa ścieżki

do świata gdzie czas

zapomniał imienia


Chyląc się ku ziemi

szeptem opowiada historie

których nigdy nie było a jednak są


Drzewo od kołyski aż po trumnę


— Kasia Dominik —

KLAUDIA GASZTOLD

Autorka urodziła się w 1997 roku w Toruniu. Ukończyła prawo na uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. Jest mediatorem. Jest autorką tomiku poezji,, taka sama a całkiem inna,,. Jest współautorką antologii,, róże poezji,,,,piękno słowa,, i,, poezja wiosny,,. Interesuje się poezją sztuką naturą psychologią wiktymologią i reinkarnacją. Interesuje się wisznuizmem, gaudija i kulturą wschodu.

Widziałam / Bezsenna noc

Widziałam


widziałam dziś konia

konia widziałam perskiego

co tańczył w strugach deszczu


deszcz pachniał makaronem

długim jak ten las

las za którym konie gnają

by deszczu przebic smugi


— Klaudia Gasztold —


***


Bezsenna noc


bezsenna noc

w samotności

męczy bardziej

niż dzień przespany

wspólnie na kanapie


tylko wiatr odbija się od ścian

strącając śnięte liście z drzew

zostawiając nam

pękniętą ramę zegara


— Klaudia Gasztold —

Znajdziesz mnie

znajdziesz mnie w poezji

wydrukowanych starannie egzemplarzach

zachowanych na twardych dyskach

wersach o różnych częstotliwościach


nawet jeśli nie wiesz czym jest poezja

wystarczy się zatrzymać by czas zwolnił

usłyszeć każdy centymetr ciszy

oddychać tak by wszystko stało się lekkie


a ja będę gdzieś pomiędzy tym

znajdziesz mnie bez mapy i kompasu

w poezji nie ma prostych dróg

to dzięki krętym myślom człowiek jest stały

podniecająco nieprzewidywalny


znajdziesz mnie w poezji

znajdziesz choćbyś nie szukał

tam gdzie powiadają że jestem


— Klaudia Gasztold —

Ja jestem

ja jestem tylko kamieniem

przerzucanym z kąta w kąt

czasem ciepło dłoni czyjejś czuję

by później z hukiem przywitać płot


powiedz

czy nie szkoda Ci sił

by niszczyć rzeźby natury

by łamać kręgosłup części ziemi

domu Twoich przodków

i Twój zarazem kąt?


ja jestem tylko kamieniem

przerzucanym z kąta w kąt

chwilę mam przyjaciół

w rzędzie jak żołnierze

by później z rozmachem

rozproszyć się po świecie


czy nie żal Ci sił

niszczyć czegoś

co będzie częścią Twej pamięci

gdzie kwiaty będą lśnić

kwiaty polne rosłe

niemówiące nic


— Klaudia Gasztold —

Dni ciemnieją / Chciałabym

DNI CIEMNIEJĄ


dni ciemnieją

wydłużając rzęsy

coraz bledszego księżyca


słońce niedługo

okryje się mroźną rosą

ośnieżając tak niedawno zieloną trawę


— Klaudia Gasztold —


*


CHCIAŁABYM


chciałabym z Tobą

palić mosty

niech wszystko runie w ciemną wodę

zostańmy sami na planecie

bez tlenu


chciałabym z Tobą

zachorować na…

razem z Tobą pożegnać ten świat

już od dawna zarażony

wirusem zła


— Klaudia Gasztold —

MONIKA (GAŁDA) HEBDA

Monika Hebda –urodzona w 1978r. pochodzi z Podkarpacia. Pisanie jest dla niej alternatywnym sposobem wyrażania emocji, przeżyć, przemyśleń. Swoją twórczość publikuje za pośrednictwem Internetu, używając nazwiska rodowego Gałda. Członek Mieleckiego Towarzystwa Literackiego im. Marii Błażków w Mielcu. Jej wiersze ukazały się w „Assumpcie” (kwartalnik parafii Przecław (2015—2024), w „Artefaktach” (Mielecki Rocznik Literacko-Kulturalny 2015—2016), w „Poezji dzisiaj” (miesięcznik literacki nr 117), w „Dygresjach” (rocznik wydawany przez Mieleckie Towarzystwo Literackie 2017—2023) oraz w miesięczniku „Nasz Dom-Rzeszów” 6(212) czerwiec 2023, w alumnach Podkarpackiego Uniwersytetu Ludowego z siedzibą w Tuszymie „Pozwólmy mówić słowom”(2023). Wydała dwa tomiki poezji: „W stroju Ewy”(2017) oraz „Alternatywa”(2023).

Kosmos wyobraźni

w skafandrze marzeń

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 14.7
drukowana A5
za 24.55
drukowana A5
Kolorowa
za 49.23