WSTĘP
Drogi Czytelniku!
Antologia pt. „Poezja Wszechświata” jest wspólnym projektem autorów, członków grupy poetyckiej „Wszechświat Poezji”, pragnących podzielić się swoją twórczością z innymi.
Wszechświat zbudowany jest z galaktyk, w skład których wchodzą gwiazdy, planety, mgławice, satelity, planetoidy, asteroidy, komety, gazy i pyły. To bogactwo wszechświata wpłynęło także na dobór różnorodnej tematyki wierszy, które autorzy w niniejszej książce mają przyjemność zaprezentować, tak, by czytelnik nie był znużony, a wręcz przeciwnie — czerpał przyjemność z czasu poświęconemu poezji.
Mamy nadzieję, że i Ciebie, nasz Czytelniku, zaczarujemy mocą słowa, aforyzmem i wartością przekazu, dzięki czemu przeniesiemy w inny wymiar, w świat pełen uczuć i emocji, a przede wszystkim w tętniący życiem wszechświat słowa. To poetycka podzięka za to, że jesteś tu z nami.
Życzymy zatem, drogi Czytelniku, przyjemnej lektury!
— autorzy tomiku „Poezja Wszechświata” —
„POEZJA WSZECHŚWIATA”
Pomysłodawcą powstania niniejszej antologii była
Monika Orman
Tekst do druku złożyła Monika Orman.
Prawa autorskie zastrzeżone.
Przy publikacji lub rozpowszechnianiu wierszy zawartych
w antologii „Poezja Wszechświata” należy koniecznie
podać imię i nazwisko ich autora.
JACEK ADAMCZYK
Jacek Adamczyk urodzony 03.07.1967 w Radomiu, z którym związany jest do dnia dzisiejszego. W 1988 roku ukończył Technikum Elektronicznym. Naukę kontynuował, studiując na Wydziale Ekonomicznym WSI RADOM. Był członkiem L.A Radomiak Radom oraz Młodzieżowej Orkiestry Dętej ( obecnie -Grandioso Radom ).
Dla Oli
Niejeden lok, figlarny śmiech,
Twa minka mnie zniewala.
Złościsz się gdy mówię nie,
na wszystko Ci pozwalam.
Przepięknym snem Twe życie jest,
którego jestem świadkiem,
a dokąd zmierzasz? Nie wie nikt!
Przyszedł czas pisać białą kartę.
Wśród wspomnień Twych dziecięcych lat
Wycieczek, zabaw, śmiechu, łez.
Największym skarbem jesteś mym.
Mojemu życiu dajesz sens.
Gdy tata zawsze rację ma,
a Ty już wiesz, że to jest On.
To zostaw wszystkie stare dni,
by znaleźć to, co Ci się śni!
Gdy spotkasz kiedyś smutne dni.
Potkniesz się o … lub stracisz blask.
Z radością wtedy przyjmę Cię
i uśmiech wnet przywrócę Ci.
— Jacek Adamczyk —
Niespełniona miłość
Niespełniona miłość,
zarysowany blat,
pusta butelka,
nie brat nie kat.
Język Cię świerzbi,
ale odejść musi.
Słaba, wiotka,
płacze, klęka, prosi.
Już nie,
już nie musi.
Ona: czekała,
czeka,
zaczeka…
Już nie,
już nie musi.
Twarda, nieugięta
śmieje się w dal.
Sama na obczyźnie
wśród podobnych skał.
Niespełniona miłość,
wyschnięte łzy,
nie Ja,
nie Ty,
nie My …
— Jacek Adamczyk —
Ustup
Zamknięta przeszłość,
domknięte drzwi,
program przewodnik
jest w mojej krwi.
Góry, doliny, Zakopane,
kawa ze Staśkiem,
Staśkiem góralem.
Koników cztery,
bryczek ze sześć,
karczma Tradycja,
było co jeść.
Ustup, Lewiatan,
bus, apteka,
cała hipoteka.
Było, nie było,
nie kapią łzy.
Nie siedzieć czas
przyśnił się mi.
Westchnąć,
uśmiechnąć się,
wyciągnąć wnioski.
Jest biała karta,
nie płacę więcej
za żadne troski.
Słońca nie było,
był miesiąc maj,
śliwowica Łącka
coś w sobie ma.
— Jacek Adamczyk —
Ram, pam, pam
Szósta rano czas już wstawać.
Kawa, słodzik wrzątkiem zalać.
Mleka dodać dwie kropelki
takiego, ze szklanej butelki.
Zerknie w lustro z błyskiem w oku,
,,warto Piękną mieć na oku”.
Kibić z lekka powygina.
Stanie nagle, pęd zatrzyma.
Dwa,,michałki” przytłamszone
są koszulką przemoczoną.
Pot z nich spływa już obficie
jest na wdzianku ich odbicie.
Miejsca dla nich ciut brakuje
nikogo to nie krępuje.
Obraz ten dla oka miły.
Myśli mam już w słodszej chwili.
Piękno, powab, czar, uroda
nic tu więcej się nie doda.
Strużki potu te na brzuszku,
cicho szepczą, kończ Kwiatuszku.
Chłodny prysznic dla ochłody
wnet odpadną wszelkie wrzody.
Piękny uśmiech, luźna mina,
tak Kwiatuszek dzień zaczyna.
— Jacek Adamczyk—
X,y,z
Miesiąc mamy letni. Pogoda jest w kratkę,
a Ja jestem smutna, bo mąż ma kochankę.
Kochałam Go bardzo. Sercem, duchem, ciałem.
Na pamiątkę po nim, dziecko mi zostało.
Jesteśmy tak sami lat już kilkanaście.
Bardzo się kochamy przyziemne, radośnie.
Życie mnie nie nudzi. Dzień za dniem mi mija.
Nikogo nie kocham tak jak mego syna.
Każdy ma swój pomysł jak żyć na tym świecie.
Nie jest łatwo przetrwać samotnej kobiecie.
Czasem kiedy leżę, na boku lub wznak,
z sumy wielu zdarzeń wyłania się ślad.
Tak naprawdę kochać i nie dzielić szat:
najpierw kochać siebie potem cały świat.
— Jacek Adamczyk —
DANUTA IRENA CHMIELOWSKA
Danuta Irena Chmielowska urodziła się w roku 1949 we Wrocławiu. Jest absolwentką UG, emerytowaną nauczycielką, od 50 lat mieszkanką Gdyni. W swoich wierszach życie wynosi do rangi poezji. Promuje się jako rejestratorka myśli, uczuć i snów w Klinice Życia. Debiutowała w Antologii Grupy Wiersze pt.,,Poezja głębią duszy” w roku 2023.W tymże roku miała też swój debiut książkowy pt.,,Rymowanki Buni Danki”. Ma również swój udział w Antologii pt.,,Kreatywność bez granic 2023 r. i Antologii grupy Wiersze pt.,,To, co w życiu ważne” 2024 r. Swój drugi tomik wierszy zatytułowany,,Zawsze mieć nadzieję” wydała w r.2024. Jest członkiem kilku grup poetyckich na FB. Swoje wiersze prezentuje w kwartalniku NewSpirit. Swoje miejsce odnajduje także w poetyckich slamach. W przygotowaniu ma tomik wierszy na 100-lecie urodzin Gdyni.
O czym marzy kobieta
O czym marzy kobieta
gdy na nią nikt nie czeka
gdy nocą się budzi i
sen ucieka jak wiatr
a wokół cisza aż strach
o czym myśli kobieta
gdy sen od niej ucieka
i noc wokół czarna
ona swe myśli i pragnienia
w słowa odziewa
ona szuka wspomnienia
kiedy szczęśliwa była
i szczęściem obdarzała
i przywołuje tego którego kochała
nie szuka nowych miłości
nie marzy o nowych wrażeniach
ona tęskni i śni o tamtej nocy
gdy dla niego światem całym była
i królową nocy się objawiła
dla tego wspomnienia co noc się budzi
tamtego wspomnienia nic nie ostudzi…
— Danuta Chmielowska —
16.09.24
Jakże cudowne jest życie
Jakże cudowne jest życie
gdy fiołki kwitną w głowie
a świat ci jest życzliwy
gdy cię nic nie boli
i jesteś panią sama w sobie
nikt ci nic nie każe
śpisz rano do woli
nigdzie się nie śpieszysz
celebrujesz ranek powoli
witasz słońce i ptaki
dzień który wstaje
wspominasz senne marzenia
do śniadania je dodajesz
czasem tak wygląda ranek emeryta
czasem ktoś rankiem o zdrowie zapyta
czy taki dzień lubię
owszem moi mili
gdy nic człowieka nie boli
uśmiechem dzień się wita
oczy się śmieją
z radia leci muzyka…
,, Hej, dzień się budzi…””
— Danuta Irena Chmielowska —
12.09.24
Moje serce
Moje serce w poniewierce
zbyt kruche na współczesne czasy
zdruzgotane problemami świata tego
zbrukanego i fałszywego
żyje podtrzymywane xarelto i progilato
lecz nie godzę się na to…
chcę żyć na maxa ostatnie lata
przeżywać świadomie uroki życia
bez wspomagaczy
na żywo a nie z ukrycia
jak zbieg ukrywający się przed wrogiem
pragnę Twojego i mojego szczęścia
a nie problemy i żywoty wszędzie chore ubogie…
gdzie spojrzę bieda choroby śmierć czyhają
w Polsce i na świecie ludzie ludzi zabijają
moje serce z trudem to znosi
RATUJE MNIE NADZIEJA
i chemia w zapasie
ale jak długo
DŁUGO NIE DA SIĘ…
— Danuta Chmielowska —
11.09.24
Gdynia dzisiaj
GDYNIA dzisiaj. MEWY
Jak w filmie Alfreda Hitchcock’a
wrzeszczą i łopoczą skrzydłami.
Gromadą spadają na ziemię,
czując żer rzucony czyjąś ręką.
Zaciekle szarpią wielkie kawały
w obawie że ktoś zaraz zabierze
albo przegoni gdzieś dalej.
Czujnie zerkają czarnymi oczkami
gotowe atakować przeciwnika.
Hałas jak na perskim jarmarku
aż do serca i krwi przenika,
bo kolejne ptaszyska nadlatują
czyniąc zamęt wśród ptaków.
Dziobami wściekle się odpychają
ze skrzydeł lecą białe pióra
i w górę wznosi się biała chmura.
Rzucone jadło szybko znika,
odlatują ptaki ze śmietnika…
Siadają na dachach w pobliżu,
czekają aż znowu ktoś tutaj się zbliży…
— Danuta Chmielowska —
Dobre rady
(inspiracja wierszem Ady Luz Marquez "Słowa starej uzdrowicielki")
Dokucza mi okropnie ból stawów kręgosłupa.
Nie, to boli mnie życie moje całe,
dni i noce przez ciebie zranione,
smutki różne niezawinione, boli mnie ciężar życia,
boli mnie też głowa.
Nie, to bolą mnie myśli o biednej mej Ojczyźnie,
gdzie człowiek człowiekowi wilkiem,
a wszystko się w popiół sypie.
Krtań mnie też boli.
Nie, to boli mnie to, czego nie mówię,
bo prawda w oczy kole, nie każdy chce ją słyszeć.
I żołądek boli niekiedy.
Nie, to ból duszy, która nie trawi niesprawiedliwości
I oczy bolą, gdy widzą tyle niegospodarności.
A serce? ono boli najbardziej, gdy brak jest miłości…
Miłość jest lekiem na wszystkie bóle,
lecz nie kupisz jej w aptece.
Musisz ją sam odnaleźć i zaaplikować,
jeśli chorobę chcesz pokonać…
— Danuta Chmielowska —
KASIA DOMINIK
Ambasadorka DKMS Polska, członkini Stowarzyszenia Pacjentów Po Przeszczepie Szpiku Kostnego w Katowicach, Stowarzyszenia Autorów Polskich O/Warszawa II, Zrzeszenia Literatów Polskich im. Jana Pawła II w Chicago. Członkini m.in. Internazionale Associazione Polacca Międzynarodowego Stowarzyszenia Polonijnego i Stowarzyszenia Literackiego Tilia. Publikacje m.in. w: „Akant”, „Wytrych”, „Odra”, „Post Scriptum”, „Epea”, „Moja Przestrzeń Kultury”, „Czas Literatury”, „Gazeta Kulturalna”, „LiryDram” oraz projekcja na murach przy ul. Brackiej 2 w Krakowie — Emultipoetry.eu. Z zawodu historyk, ale z zamiłowania pisarka. Autorka licznych publikacji naukowych i historycznych oraz 19 tomików autorskich.
Uczucie nieproszonych oczów
Przychodzi jak niechciany gość,
wkrada się w serce,
zalewa twarz,
wiąże zastygłe usta,
spojrzeniem szuka ucieczki.
Unosi się kurzem krążącym
w myślach. Niepewnością, co będzie dalej,
dźwiga ciężar ciszy.
W lustrze widzisz odbicie,
którego decyzja, oddech, krok
stają się milczącym głazem
skrywającym krzyk.
Z czasem — jak znikająca mgła
— ustępuje miejsca akceptacji.
— Kasia Dominik —
Lżejsza o jedno słowo: Wybaczam
Zanim wiatr zdmuchnie moje ślady z ziemi,
puszczam w niepamięć noc owianą bólem
i łzy cierpienia na życia pościeli.
Przebaczam myśli i słowa nieczułe.
Usuwam z serca zawistne spojrzenia.
Zawierzam Bogu krzywdy poniektóre.
Na białej kartce, którą dniu wydzieram,
dziękuję niebu, list śląc do przeszłości
tam, gdzie doznałam radości dekagram.
Jeszcze na koniec, aby twarz rozwiośnić,
naklejam znaczek pachnący nadzieją,
że jak przeminę — słowik świt ogłosi.
— Kasia Dominik —
Rozrzutna bez miary w rozłące
Zniewala umysł, poniewiera serce,
jest niczym fantom, który kradnie dusze.
Nim się spostrzegłam, byłam już w rozterce,
boś odszedł cichcem tam, gdzie kwitną grusze.
Gdy się zjawiła, gmatwałam się w myślach,
stałam się wiotka jak trzcina na wietrze
i wciąż pisałam wiersze o motylach,
aby ukoić roztęsknione wnętrze.
Nie chciała minąć, by wróciła miłość.
Była jak chmura na błękitnym niebie.
Łzy o poranku układała w całość,
gdy ją prosiłam, by oddala Ciebie.
Dniu beznamiętny i nocy bezsenna,
oddalcie tęskność — dla mnie to gehenna.
— Kasia Dominik —
Kraina wiecznego zawieszenia
Wędruję cieniem
pośród nieodkrytych wcieleń,
gdzie czas jest gęstą mgłą,
a każdy krok staje kołkiem w gardle.
Wszystko tutaj szepcze
popiołem opadający na zimną ziemię.
Śnię o ogniu, który dawno zgasł,
rozmawiam z drzewami bez liści,
z korzeniami w niebie.
Zdradzają tajemnice, których nawet świt
nie chce znać.
Tam, gdzie zegar wieczności stoi,
wskazówki zamarły,
licząc godziny, które nigdy nie nadejdą.
Kruki milczą, choć ich oczy błyszczą do czerwoności.
A ludzie — dusze wciąż szukające nie wiedzą czego
— kroczą w ciszy
niedokończonej modlitwy,
która nigdy nie znajdzie Boga.
Czekają na słońce, który nigdy nie wzejdzie.
Wędruję po śladach grzechu pierwotnego
bez wyraźnego początku
i widoków na koniec.
— Kasia Dominik —
Drzewo
W aksamitnym garniturze
splata korzenie z mgły
Gałęziami — dłońmi zegarmistrza
zlicza sekundy nieistniejące
Zielone liście rozpościera
w takt słowiczego śpiewu
zaginionych nut
i kruszy w deszczu łzy księżyca —
korę zasilając marzeniami
których nie zna
Na koronie kładzie niebo
wewnątrz pnia skrywa ścieżki
do świata gdzie czas
zapomniał imienia
Chyląc się ku ziemi
szeptem opowiada historie
których nigdy nie było a jednak są
Drzewo od kołyski aż po trumnę
— Kasia Dominik —
KLAUDIA GASZTOLD
Autorka urodziła się w 1997 roku w Toruniu. Ukończyła prawo na uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. Jest mediatorem. Jest autorką tomiku poezji,, taka sama a całkiem inna,,. Jest współautorką antologii,, róże poezji,,,,piękno słowa,, i,, poezja wiosny,,. Interesuje się poezją sztuką naturą psychologią wiktymologią i reinkarnacją. Interesuje się wisznuizmem, gaudija i kulturą wschodu.
Widziałam / Bezsenna noc
Widziałam
widziałam dziś konia
konia widziałam perskiego
co tańczył w strugach deszczu
deszcz pachniał makaronem
długim jak ten las
las za którym konie gnają
by deszczu przebic smugi
— Klaudia Gasztold —
***
Bezsenna noc
bezsenna noc
w samotności
męczy bardziej
niż dzień przespany
wspólnie na kanapie
tylko wiatr odbija się od ścian
strącając śnięte liście z drzew
zostawiając nam
pękniętą ramę zegara
— Klaudia Gasztold —
Znajdziesz mnie
znajdziesz mnie w poezji
wydrukowanych starannie egzemplarzach
zachowanych na twardych dyskach
wersach o różnych częstotliwościach
nawet jeśli nie wiesz czym jest poezja
wystarczy się zatrzymać by czas zwolnił
usłyszeć każdy centymetr ciszy
oddychać tak by wszystko stało się lekkie
a ja będę gdzieś pomiędzy tym
znajdziesz mnie bez mapy i kompasu
w poezji nie ma prostych dróg
to dzięki krętym myślom człowiek jest stały
podniecająco nieprzewidywalny
znajdziesz mnie w poezji
znajdziesz choćbyś nie szukał
tam gdzie powiadają że jestem
— Klaudia Gasztold —
Ja jestem
ja jestem tylko kamieniem
przerzucanym z kąta w kąt
czasem ciepło dłoni czyjejś czuję
by później z hukiem przywitać płot
powiedz
czy nie szkoda Ci sił
by niszczyć rzeźby natury
by łamać kręgosłup części ziemi
domu Twoich przodków
i Twój zarazem kąt?
ja jestem tylko kamieniem
przerzucanym z kąta w kąt
chwilę mam przyjaciół
w rzędzie jak żołnierze
by później z rozmachem
rozproszyć się po świecie
czy nie żal Ci sił
niszczyć czegoś
co będzie częścią Twej pamięci
gdzie kwiaty będą lśnić
kwiaty polne rosłe
niemówiące nic
— Klaudia Gasztold —
Dni ciemnieją / Chciałabym
DNI CIEMNIEJĄ
dni ciemnieją
wydłużając rzęsy
coraz bledszego księżyca
słońce niedługo
okryje się mroźną rosą
ośnieżając tak niedawno zieloną trawę
— Klaudia Gasztold —
*
CHCIAŁABYM
chciałabym z Tobą
palić mosty
niech wszystko runie w ciemną wodę
zostańmy sami na planecie
bez tlenu
chciałabym z Tobą
zachorować na…
razem z Tobą pożegnać ten świat
już od dawna zarażony
wirusem zła
— Klaudia Gasztold —
MONIKA (GAŁDA) HEBDA
Monika Hebda –urodzona w 1978r. pochodzi z Podkarpacia. Pisanie jest dla niej alternatywnym sposobem wyrażania emocji, przeżyć, przemyśleń. Swoją twórczość publikuje za pośrednictwem Internetu, używając nazwiska rodowego Gałda. Członek Mieleckiego Towarzystwa Literackiego im. Marii Błażków w Mielcu. Jej wiersze ukazały się w „Assumpcie” (kwartalnik parafii Przecław (2015—2024), w „Artefaktach” (Mielecki Rocznik Literacko-Kulturalny 2015—2016), w „Poezji dzisiaj” (miesięcznik literacki nr 117), w „Dygresjach” (rocznik wydawany przez Mieleckie Towarzystwo Literackie 2017—2023) oraz w miesięczniku „Nasz Dom-Rzeszów” 6(212) czerwiec 2023, w alumnach Podkarpackiego Uniwersytetu Ludowego z siedzibą w Tuszymie „Pozwólmy mówić słowom”(2023). Wydała dwa tomiki poezji: „W stroju Ewy”(2017) oraz „Alternatywa”(2023).
Kosmos wyobraźni
w skafandrze marzeń