Wstęp
Drogi Czytelniku!
Antologia pt. „Poezja Letnich Serc” jest wspólnym projektem autorów, członków grupy poetyckiej „Aleją Słów”, pragnących podzielić się swoją twórczością z innymi. Pomysł na tę książkę narodził się latem, stąd tematyka publikowanych wierszy pozostaje w ścisłym związku z tą jakże piękną porą roku. Lato to czas, na który z utęsknieniem czekamy — pełen magii, cudownych zachodów słońca, letnich miłości, które być może miały szansę przerodzić się w trwałe uczucia. To okres wakacyjnych wyjazdów, podczas których błądząc z głową w chmurach, marzymy, rozkoszując się piękną aurą, nabieramy energii i sił witalnych. Przyroda jest w pełnym rozkwicie, a my korzystamy z jej szczodrych darów, sycimy wielobarwnością i różnorodnością smaków natury. Wtedy ma się wrażenie, że i wena poetów podsyca ich twórczość, owocując piękną, letnią poezją. Mamy nadzieję, że i Ciebie, nasz Czytelniku, zaczarujemy mocą słowa, aforyzmem przekazu i dzięki temu przeniesiemy w inny wymiar, w świat pełen uczuć i emocji. To poetycka podzięka za to, że jesteś tu z nami.
Życzymy zatem, drogi Czytelniku, przyjemnej lektury!
— autorzy tomiku „Poezja Letnich Serc” —
Poezja Letnich Serc
Pomysłodawcą powstania niniejszej antologii była
Monika Orman wraz z Administratorkami Grupy Poetyckiej
„Aleją Słów” — Agnieszką Knapik i Aldoną Jańczak.
Tekst do druku złożyła Monika Orman.
Prawa autorskie zastrzeżone.
Przy publikacji lub rozpowszechnianiu wierszy zawartych
w antologii „Poezja Letnich Serc” należy koniecznie
podać imię i nazwisko ich autora.
AGNIESZKA KNAPIK
Poetka pochodząca z woj. kujawsko — pomorskiego. Poezja to jej pasja od nastoletnich lat. Jest administratorem grupy poetyckiej na portalu społecznościowym Facebook pt. „Aleją Słów”. Poza główną pasją, jaką jest poezja, aktywnie ćwiczy i spędza mnóstwo czasu ze swoim psem. Jest pełną życia optymistką, która ma poczucie humoru i kocha piękno przyrody.
Lato pełne rozkoszy
(sonet krymski)
Kiedy mnie dotyka lazur tajemnic
i słyszę istoty pośród sklepienia
serce gdzieś drży w mroku fale się pienią
a ja mam ochotę cała się spełniać
Lato mnie dotyka snów oparami
świat jest inny czuły niemal różany
rozkładam się w słońcu blaskach polany
siebie czuć tak pragnę i się omamić
W letniej księdze kwiatów chcę pachnieć makiem
spijać pocałunki lekkich motyli
zachwycać się szeptem łąk cudnych brzmieniem
Rozkochani w sobie za dnia i w nocy
w namiętnej rozkoszy tańczymy walca
tyś moim kochankiem ciała uroczym
— Agnieszka Knapik —
19.07.2023 r
Smak miłości…
Karmazynowy przypływ miodowych obłoków
roztopionych snem słońca pośród chwil magicznych —
i ten błysk zakochania czułam jak sól w oku
gdy całowałam ciepło szklanych zniczy
Jednak wiem to nie koniec — dodałam łez szczyptę
do deseru z truskawek i dwie krople wina
przywróciłam smak miodu — nim lato uszczypnę
i zapłonie na ogniu serc miłość wykwintna
Będzie smakować gruszą dojrzałego drzewa
pod którym się osłonię przed ulewną falą
ona w nas tak soczyście wierszem się rozśpiewa
i wszystkie łąki świata smak zapamiętają
Potem wezmę strof garście i w proch je rozgniotę
rzucę w morze szerokie by ujrzeć bursztyny
rumiany zapach nieba poczuć mam ochotę —
smakujesz przecież wiatrem obłoków z wód płynnych
By cię odnaleźć przepis mam z miodowej tęczy
tam miłość jest obiadem w dzień o każdej porze
bo przecież serce które karmisz snem nie męczysz —
i sycie najedzona siebie w nim położę
— Agnieszka Knapik —
25.06.2024 r
Złoty wir…
(strofa saficka + akromonogram)
Spojrzenie blasku — wiem to ty kochanie,
elf kołysany dźwiękiem fali morskiej,
jaśminem zmroku zapachniesz — kochaniem,
mym będziesz brzaskiem.
Melodia złota błyśnie nam w niebiosach,
harf wir się ziści i zaczniemy tańczyć,
ćwierk słysząc w sercach, ty przyfruniesz bosa —
aurą szarańczy.
Złotą tęsknotą drży obraz pamięci
i ślad zostaje zamazany bólem,
mówiąc, że anioł cię do łez zniechęcił —
łuną świt tulę.
— Agnieszka Knapik —
15.07.2024 r
W nieznanej nam ciszy…
(wiersz wolny)
tu…
zawędrował tylko wiatr
i skrawek mojej nadziei
lecz czy czas coś odmienił
niebo w kolorze whisky
dotyka mojej duszy
i pieści…
pieści
pocałunkiem zachodu
i Bożym zamyśleniem
tam rozpuściłeś życia korzenie
i nie wrócisz
lecz czy czas jeszcze coś powtórzy
w przygaszonym słońcu
poczułam zapach danej ci róży
na tym moście
po którym szłam bez jutra
i bez ciebie
przez chwile byłam w niebie
tu…
mam złote odbicie twojego istnienia
w nieznanej ciszy
kocham cię najmilszy
KOCHAM
jak wieczność
kocha świat
i płomienne rozmarzenie
w takich obrazach mnie dotykasz
będąc moim cieniem
i pijana z wdzięczności
ja się rozpływam miły
w twoich objęciach nabieram siły
one mnie do świątyni ciszy przyprowadziły
samotność…
tu jej nie ma kochanie
tylko podejdź stopa za stopą
i podnieś blasku kamień
to będę ja
zapożyczony z raju
pełen twojego kochania
bo taka miłość
nigdy nie spowalnia
KOCHAJ
w nieznanej ciszy
ptaki kołyszą dusze
i wiem
przy tobie być muszę
a jeśli chwila upojenia
porwie twoje serce
w taką ciszę wszystkie gwiazdy
dla ciebie policzę
i zatańczymy przy naszej piosence
spójrz…
toń wody będzie nam sceną
i utoniemy w objęciach zapomnienia
tylko ty tego widoku
w sobie nie zmieniaj
— Agnieszka Knapik —
27.06.2024 r
Oda do morza…
Jakież jesteś wzburzone, lecz melancholijne,
może piszesz legendę o tym co widziałeś,
ty w niebieskiej tonacji lśnisz na nieba linie,
pod moimi stopami łez kryształy białe.
Przelewasz swe radości grając słońc muzykę
i lekko uspakajasz szepczącą naturę,
już się we mnie rozgaszczasz rozmajonym szykiem,
twoją bryzą swe ciało namiętnie otulę.
Jesteś porywające i brzeg nie ma końca,
tyś głębin pamiętnikiem zapisany deszczem,
każdą z chwil ukoiłeś, choć była raniąca,
och morze, ja dla ciebie w odbiciu fal błyszczę.
Jak płynące bałwany, zakochane w soli,
twych gładkich wód dotykam i ślę ci spojrzenie,
jeszcze raz cię zapragnę przytulić powoli,
więc połóż mnie na sobie, gdy przyjdę z omdleniem.
Duszy szczęścia nie bronisz, boś nieba azylem
i kołyszesz koszmary istot potarganych,
kiedyś martwa przybędę, schowasz mnie w wód pyle
i zabliźnią się wszystkie moje życia rany.
— Agnieszka Knapik —
16.05.2024 r
ALDONA JAŃCZAK
Aldona Jańczak, urodzona w 1966 r. w Pleszewie. Od ponad trzydziestu lat pracuje jako nauczycielka języka polskiego. Jest założycielką Teatru prawie Wielkiego. To amatorski teatr działający lokalnie i skupiający uczniów, nauczycieli i rodziców. Autorka pięciu tomików. I współautorka kilkudziesięciu antologii. Jej pasją jest poezja i teatr.
Samotna niesamotna
Jest ciche miejsce tętniące spokojem
gdzie szeptem szumi złoty łan pszenicy
gdzie z niebem dzielę błękity na dwoje
i w zieleń wrastam nie martwiąc się niczym
samotna jabłoń trzy na miedzy grusze
i chlebne pola w skowronkowym śpiewie
czas nie istnieje tutaj nic nie muszę
świat z boku został gdzie nie pytam nie wiem
w oczach jak w lustrze przegląda się słońce
wiatr chłodzi rany troską zadawane
nareszcie mogę marzenia dokończyć
szarość zasłonić kwietnym parawanem
latem więc ginę w szczęśliwej samotni
lubię gdy we mnie zachwyt się stokrotni
— Aldona Jańczak —
Teraz nie potem
Lato jest mgnieniem krótkim ciepłym deszczem
jesień przemija nie powrócą zimy
ślepcy naiwni że czas mamy jeszcze
ciągle myślimy
Wiatr przysypuje westchnienia na plaży
i w zapomnienie unosi pieszczoty
a mogło przecież tyle się przydarzyć
teraz nie potem
Mogliśmy zmieścić świat w jednej minucie
oddychać wolniej nie czuć na chybcika
w zieloną ciszę czasem z czasem uciec
w bezczasie znikać
— Aldona Jańczak —
Latem nieletnia
Usiadła miłość na brzegu morza
sny ją przygnały
w te strony
siedzi stęskniona na drżenia czeka
wierząc
że zdarzą się jeszcze
tonie w błękitach nieba i wody
już zapomniała jesienie
rozgrzana
falom posyła westchnienia
i znowu szepcze słowa gorące
i znowu rozkwita
tuli się miłość
w słońcu lat jej ubywa
w dłoniach kołysząc znajome dłonie
pośród dotyków odżywa
dorosła miłość latem nieletnia
na zabój się kocha
— Aldona Jańczak —
SABINA BOCHENEK
Poetka urodzona 03.11.1974 w Toruniu. W 2010 przeprowadziła się do małego miasta w Małopolsce o pięknej nazwie Libiąż. Terapeutka do spraw uzależnień i technik BHP. Żona, matka, babcia i siostra. Wieloletnia działaczka społeczna na terenie miasta Libiąż i poza nim. Jej pasją są zwierzęta, lubi śpiewać, pogrywa na gitarze, a przede wszystkim uwielbia pisać wiersze dla siebie, bliskich i rodziny Od pewnego czasu dzieli się swoimi wierszami na grupach poetyckich, gdzie otrzymuje wiele cennych wyróżnień. Wyróżniona między innymi nagrodą Grand Prix przez Magdalenę Rochoń za wiersz do obrazu jej autorstwa „Nie opuszczaj mnie”.
Podróż pobudza zmysły
Każda podróż zaczyna się od nadziei
masa planów w głowie się kłębi
pomysły czego oczekujemy
i nieskazitelne pokłady chęci
tym razem było inaczej
spontan żadnych złudzeń
obudzić się już na miejscu
na plaży nieznanej cudzej
samolot doleciał na miejsce
kafejka i ciepła kawa
pobudza nasze zmysły
a w sercu muzyka grała
plaża pełna obcych nam ludzi
wiatr melodie radosne nucił
szybko się zaaklimatyzowaliśmy
po to na wakacje wyruszyliśmy
od zgiełku polskich odgłosów
słychać wszystkie inne
na wczasach za granicą
nikomu to niedziwne
pogoda dopisała jak nigdy
serce z tęsknoty krzyczało
że dom jest tam pusty i zimny
wakacje zakończone lato przeleciało
wszędzie jest dobrze
przez krótką choćby chwilę
najlepszy nasz dom pełen miłości
w kraju gdzie czoło w podzięce chylę
— Sabina Bochenek —
Ogród marzeń
Mam swój skrawek nieba na ziemi
w ogrodzie wśród zieleni
choć trawa nie zawsze skoszona
słonko tu zawsze zagląda
mam swój ogród marzeń
od zgiełku ruchliwych ulic
czasami zajrzą do niego motylem
są ze mną przez krótką chwilę
i pszczółka spija nektar z kwiatów
co w nim sobie rosną
uwielbiam swój skrawek ogrodu
magiczny jest każda porą
jest w nim coś takiego
co magią może się zwać
kolory ziemi i czyste powietrze
to oto z wdzięcznością dbam
dla ciebie może nie jest idealny
a ja wdzięczna jestem za niego
że mogę sobie w nim usiąść
bezpiecznie popatrzeć w niebo
— Sabina Bochenek —
Jak co roku
Spakuję kilka sukienek
włożę dwie pary butów
ze dwie letnie bluzeczki
upchane do walizeczki
a jeśli ta walizka
okaże się za mała
wezmę jej starszą siostrę
by w kącie samotnie nie stała
spakuję więcej rzeczy
być może wszystko się przyda
z walizkami w świat wyruszę
i tyle będzie nas widać
pojedziemy w lasy i góry
może dotkniemy też chmury
zwiedzimy zimne i ciepłe kraje
weźmiemy co los nam daje
a kiedy do domu wrócimy
walizki w kącie będą znów stały
odpoczną kilka miesięcy
nim w drogę znów wyruszymy
— Sabina Bochenek —
Zaślubiona
Lato jest we mnie
i chcę aby tam zostało
chcę nosić promienie słońca
bo tego jest zawsze mało
latem bywają burze
jak i na drogach życia
zaraz tęcza wychodzi
uśmiech za serca chwyta
piegi na moim nosie
jak gwiazdy w letnią noc
więcej lata jest we mnie
dzięki niemu mam moc
źdźbła trawy skoszone
po których biegać lubię
tyle jest we mnie lata
jakbyśmy byli po ślubie
— Sabina Bochenek —
Szklana tafla
Jezioro ma twój zapach i twój smak
codziennie nim się rozkoszuję
piękna szklana toń moje zmysły
wciąż ujmuje
lubię być blisko ciebie
w jeziorze nogi z tobą moczyć
otwieramy nowy przedział
który nas zauroczy
gładka szklana tafla
jak twoje jedwabne ciało
móc się w jeziorze z tobą zamoczyć
nic by się takiego nie stało
poznawać się w niepewności
dochodzić do perfekcji
jak dotyk dna jeziora
może w nim się wykąpiemy
gdy przyjdzie na to pora
— Sabina Bochenek —
TADEUSZ HUTYRA
Poeta urodził się w Rajczy, jednej z najpiękniejszych miejscowości turystycznych w Polsce. Jako osiemnastoletni chłopak wyjechał do Krakowa, był członkiem Solidarności i wziął udział w demonstracjach o uwolnienie więźniów politycznych. Osiem dni przed stanem wojennym wyemigrował do Nowej Zelandii, aktualnie mieszka w Belgii. Zaczął swoją przygodę z poezją stosunkowo niedawno, bo w roku 2013, ale z prawdziwym impetem, najpierw na światowych stronach w języku angielskim i wkrótce potem w języku polskim. Napisał sporo ciekawych wierszy w obu językach i opublikował szereg tomów i tomików, zarówno swoich autorskich jak i we współpracy z innymi autorami, między innymi: „Boski chór”, „Nuvonalis”, „Szkatułkę czyli miłość archaniołów”, „Zemstę archanioła”, „Pałac królów”, „Miłość i wieczność”, „Kochankowie wieczności”, „Polska w szacie wolności”, „Persja w szacie wieczności”, „Orfeida”, „Symfonia Polską zwana” i inne… Wszystkie te tomy są opublikowane w wersji papierowej w lulu.com i kdp amazon. Jego wiersze są również opublikowane w światowym Journalu Spillwords oraz na jego profilu w Facebooku (jako Thaddeus Hutyra) i w grupach petyckich SYMFONIA POETÓW, PISARZY I ARTYSTÓW, Wszechświat Poezji, Planeta Poezji i innych.
Enigma
.
Sam już nie wiem, czy życie we mnie wrze, czy tylko się tli
Gdyby przeliczyć wszystkie te lata w siedmiomilowe buty
Z całą pewnością byłoby to stukrotne okrążenie Ziemi
A czuję się tak, jakbym astronautą, choć jam, Boże, stąd!
.
Refleksje krążą we mnie tak, jak planety wokół Słońca
Jak nawet gwiazdy w swoich mgławicach, galaktykach
Niemniej i w cząsteczkach atomów, bozonów, kwarków
Bóg wie, czego jeszcze, poznania nigdy kres, to zapewne!
.
Refleksje drążą się we mnie, płomieniem mi z ogniska
Co albo bucha strzeliście w samo niebo, albo i przygasa
Iskierki niczym moje myśli, kołatające się w mojej głowie
Ach! Spokoju! Tego mi potrzeba w tym szalonym świecie!
.
Raz burzy się we mnie, jakby fale sztormu rozrywały skałę
To cisza wraca, słonecznie w moim mózgu. Enigma to cała.
A tymczasem nieproszone Słońce zagląda na siłę do domu
Nie da się wytrzymać, zbyt upalne to lato! Zmiana klimatu!
— Tadeusz Hutyra —
Dyrygent w ekstazie
/Z cyklu: Beatrycze, Beatrycze/
.
Za każdym razem, Beatrycze, kiedy cię muskam swoimi ustami i to w gorączce niesłychanej
Wytryskują ze mnie iskrzące się promienie, takie, że nam wiosną i latem zarazem w Słońcu
Wiesz, muskam raz, jak najbardziej delikatnie, bo ciało twoje aksamitnymi płatkami róży
I smakuję cię na swoim języku, delektując się tobą euforycznie, nie mogąc zaprzestać
.
I… Boże!, to dźwięki z pianina! A-dur! C-dur! Ich całe melodie! I Chopin mi się śni!
Muskam raz drugi a to smyczek i skrzypce! Wyginasz się jak baletnica, a jam tym smyczkiem!
I, Boże, A-dur! C-dur! Znowu! Muskam dziesiątki razy i to już jest szalona muzyka
Do tańca naszych gorących ciał i spragnionych siebie serc! Istna symfonia! Filharmonia!
.
Czy dobrze słyszę i czuję? Muskam raz jeszcze, i raz jeszcze. I nie dowierzam sam sobie
Bo z twojego ciała, pianina, dźwięki bajeczne! Tym bardziej muskam, w szalonym tempie!
A dźwięki te mi nagrodą: g-moll op. 23, F-dur op. 38, As-dur op. 47, f-moll op. 52 *
Boże, czyż to ballady Chopina? Wnet jednak nowe dźwięki, nowe melodie, oddaję się im.
.
Ach! Beatrycze, gdziekolwiek cię musnę, tam dźwięki jakby z Niebios całych, i alleluja!
Każda cząstka ciebie mi harfą, lutnią, wiolonczelą… Dyrygentem jam już z batutą, w ekstazie! I wiesz, to piękne, nasze polskie lato chórem nam entuzjastycznym, w ciągu dnia i nocy Ach! Jak gorąco, jak dobrze w basenie! Słońce nas łapie promieniami, letnie Słońce, zazdrosne!
* g-moll op. 23, F-dur op. 38, As-dur op. 47, f-moll op. 52
/ballady Chopina, zródło wyszukiwarka Google/
— Tadeusz Hutyra-
Ławka
.
Skromna ławka na Krakowskich Plantach,
W gadatliwej, ludzkiej i ptasiej muzyce…
Ileż ludzi na niej usiadło! Że aż skrzypiało!
Ławka nie jest już w stanie tego zliczyć!
.
Któż na niej nie usiadł, samotny czy w parze,
Choćby na krótką, króciutką choć chwilę!
Choćby nawet w myślach samych,
Wiedziony niezmierną tęsknotą!
.
Czesław Miłosz, gdy wrócił do Polski,
Wisława Szymborska, gdy dostała Nobla.
Olga Tokarczuk w pośpiechu,
By zanotować coś w swoim notesie.
Jerzy Stuhr ze swoim synem,
Gdy ten czterolatkiem…
Ewa Demarczyk, w jej myślach,
Koncert w Piwnicy pod Baranami.
A i Karol Wojtyła, zanim został Papieżem.
.
Tak to było od niepamiętnych czasów!
Pewnie i Tadeusz Kościuszko na niej usiadł,
Tuż przed bitwą pod Racławicami.
Mickiewicz, Słowacki, Norwid…
Z całą pewnością Stanisław Wyspiański,
Jego ‚Wesele’ prawie, że już gotowe…
.
Tak będzie i w przyszłości, bliskiej i dalekiej,
Ławka będzie gościć, z całą serdecznością,
Niejednego wielkiego Polaka…
A i będzie wdzięczna, jak zawsze dotąd,
Gdy i zwykli rodacy chętnie na niej usiądą.
.
A tymczasem lato w całej pełni,
Słońce dyrygentem w muzyce.
Jego batuta, w jego drżących promieniach,
A muzyka tak czysta, jak Polska cała!
.
Kwiaty na Plantach i rozłożyste drzewa,
Wtórują do muzyki, tkliwie i cnotliwie.
W niej po trochu Chopin i Penderecki…
A i tu — O! Dziwo! — I rap, i pop, i nawet rock!
Nic dziwnego! To dzisiejsza młodzież!
W niej cała Polska w melodiach, ale i świat!
— Tadeusz Hutyra —
Ona nie lalką
CHÓR:
.
Słońca ci trzeba, Słońcem się więc stań.
Odeszła od ciebie, trudno, takie jest życie.
Raz się jest na wozie, innym razem pod wozem,
Ale, jeśli los życzliwy to znowu na wozie.
.
Ona! Twoja Beatrycze! Twoja Julia!
Twoja jedyna! Jakże mogła cię opuścić!
Byłoby to upadkiem samego anioła
A kto wie, czy i nie rozpadem Niebios!
.
ON:
.
A jednak stało się! Odeszłaś w siną dal
A ja pozostałem na mokrej ziemi,
W kałuży swoich własnych, słonych łez.
Bom kochał cię nad życie! I, Julio, wciąż!
.
Smutna refleksja w pierzynie tysięcy nocy,
Ona nie lalką! Żadnych już szans, by ją mieć!
A jutro zaraz z rana Słońce zacznie prażyć
Nieznośne lato, pali się ziemia, jak moje serce!
— Tadeusz Hutyra —
Zazdrość
.
Zazdrosna wiosna, dziewczyna z wiankiem,
Zazdrosna jesień, w kolorowej szacie,
Zazdrosna zima, aż zbladła do biała z zazdrości.
.
A to dlatego, że lato odwróciło głowę od nich.
Uroczy kochanek, nie w głowie mu te dziewczyny.
Ma ich do koloru, do wyboru! Tu teraz, w jego porze!
— Tadeusz Hutyra —
BARBARA PAWLIK
Żona, mama, babcia. Urodzona w niewielkiej miejscowości Jadowniki Mokre, pośród malowniczych pól, jezior, lasu. Ma na uwadze zawsze, że życie mija zbyt szybko i trzeba się cieszyć każdą darowaną chwilą, radować każdym dniem. Nawet kiedy pada ocierać krople deszczu łez, powstawać i znów cieszyć się promieniami wschodzącego słońca, życiem jakie Bóg nam podarował. Wiersze są jej miłością, dzieli się z innymi na swoim Blogu,,Poezja sercem pisana Basi,, Uczestniczy w warsztatach grupowych na Facebooku i ma za sobą kilka antologii z innym autorami. Wydała wiersze w swoim tomiku,,Między ziemią a niebem”
„Życie jest szczęściem
Ale też czasem pasmem trudnych momentów
Bólu tęsknot wylewanych łez
Więc tylko z wiarą nadzieją i miłością przyjmuj każdy dzień
Tak aby na ustach wciąż jaśniał uśmiech życzliwe słowo
Bo każdy dzień już drugi raz się nie powtórzy
Żyj najpiękniej jak potrafisz
Nie zapominaj, że jesteśmy tylko pielgrzymami na tej ziemi”
Posyłam Wam uśmiech
Wysyłam wam uśmiech lato nam trwa
miejcie go zawsze każdego dnia
niechaj osłodą waszą będzie
mówi dzień dobry zawsze i wszędzie
Posyłam uśmiech choć skwar tak pali
niechaj przybędzie do was z oddali
niechaj nadziei kropelki da
wniesie łut szczęścia kiedy go brak
Może smutno a życie trapi
osłody uśmiech poda na tacy
od serca życzliwość każdego dnia
szarość niech znika promienność trwa
Niechaj odsunie trudy i znoje
odpędzi życiowe niepokoje
niechaj troszkę zmieni ten świat
podajmy uśmiech każdego dnia
Nic nie kosztuje a radość wnosi
piękny blask z serca przecież przynosi
życzliwość z głębi szczerość prostotę
uśmiech zostawiam na dziś i potem
17.07.2024 Barbara Pawlik
Letnia miłość
Letnia miłość ma pracy teraz wiele
tyle miłości tyle szczęścia dookoła się ściele
ptaki kochają motyle i ludzie
wiele czułości spotkasz po wiosennej szarudze
zaplata warkocze lata w słońcu skwarze albo kwiatach
czule podaje dłoń serdeczności od serca
taka radosna piękna letnia miłość najszczersza
Zabierz ją na jesienne i zimowe dni
niech będzie zawsze kwitła jak dziś
niech ogrzewa i żarem pali trwa blisko nie z oddali
niechaj zawsze będzie piękna życia nitki cudne przędzie
a kiedy jesienne nadejdą dni
wspomnienia niech rozpalą szare dni
Przywołają chwile szczęśliwego lata
niech trwa ta piękna miłość do skończenia świata
19.07.2024 Barbara Pawlik
Łany zbóż
Łany zbóż w polu się złocą mężczyźni koszą kosą
kobiety odbierają w upale choć miedzę ścinają też wytrwale
snopy stawiają w panienki które słońce ogrzewa jaskrawe
aby potem zwieść drabiniastym wozem
i wymłócić maszyną w stodole
Jakże odległe pokoleń to czasy teraz bizon wjeżdża masywny
zetnie i wymłóci wszystko w parę chwil
technika przecież nie stoi w miejscu
udogodnień wszędzie tysiące
trudu pracy rolnika niech ubywa a nie wzrasta
ale pamiętać o trudach ojców trzeba pielęgnować i basta
Bądźmy jak te kłosy zbóż w polu żyzne i dające plon
dobrym zaczynem chleba po żniwach
niech trud pracy rolnika będzie doceniany
niech smakuje i nie brakuje w świecie chleba
a wiejska kromka smakuje jak kiedyś pajda pachnąca zbożem
wspomnieniami pozostanie z wiejskich ojczystych pól
25.07.2024 Barbara Pawlik
Zatapiam wzrok
Zatapiam wzrok w jeden punkt nieba
wypatruję znajomego cienia
chciałbym jeszcze raz zobaczyć twoją twarz
spojrzeć w twoje oczy wziąć cię za rękę
i pobiec plażą po gorącym piasku
gdzie słychać mewy głos
Usiąść znów w kafejce nad morzem
tej naszej tylko naszej usłyszeć bicie twego serca
i morza szum ciepły dotyk rąk
tylko my no może jeszcze wiatr
co dla nas cichutko gra miłosną pieśń
Gdzie teraz o miła jesteś
kafejka pusta a ja brzegiem spaceruję samotny
i czekam na twój powrót z wielką tęsknotą
Czy niebo odda mi ciebie
19.07.2024 Barbara Pawlik
Jezioro
Jezioro ma twój zapach twój smak
ilekroć się w nim przeglądam zanurzam twarz
czuję woda odbija twój obraz twoją postać
brak mi ciebie tak bardzo tęsknię
Nawet nie wiesz jak ogromnie
bo cię nie ma obok
Znów co noc biegnę przytulić wspomnienia
odbicie jasnych twych oczów ciepła dotyku
byłaś moja wspomnienia są wyłącznie moje
tylko tęsknoty które palą jak lawa gorąca
jak żar promieni słonecznych
tak bardzo bolą
Ale Jezioro ma twój smak twój zapach
należysz do mnie
wspomnienia są moje
nic mi ich nie zabierze
14.07.2024 Barbara Pawlik
KRYSTYNA ROMANOWSKA
Krystyna Romanowska z domu Szpara. Urodziła się w Warszawie i nadal tu mieszka. Obecnie na emeryturze. Jest osobą bardzo wrażliwą, wiele w życiu przeszła, nadal życie rzuca jej kłody pod nogi, cierpi i szuka wytłumaczenia dlaczego? Swoje przemyślenia wplata w swoje wiersze, widzi niesprawiedliwość, ludzkie cierpienia. Poezja jest balsamem, nutką ukojenia, w niej wykrzyczy — co boli, wylewa łzy na kartach goryczy. Jak każdy poeta lubi bujać w obłokach. Jej wiersze można odnaleźć na jej profilu na Facebooku i na profilach literackich. Własne marzenie zawarła w słowach:
„uwalniają się we mnie słowa wiersza
i muzyka która w mej duszy zaczęła grać
wplatam się w nokturnów dźwięki
słyszę ogrom spadających gwiazd
na nowo odradza się ziemia
ludzkie serca melodie miłości zaczynają grać”
Uśmiech lata
Piękny słoneczny dzień
jeszcze lato
uśmiechy śle
promień słońca
do oka wpadł
popłynęła żalu łza
niedługo nadejdzie ten dzień
uśmiechy lata
ukryją się
odfruną cudowne motyle
tylko w pamięci
pozostaną te chwile które
urzekły nas
w ten
letni czas
Nie zapominaj że ono jeszcze trwa
wirują nutki radości
uchwyć je
ukryj na serca dnie, a kiedy
przyjdzie nostalgii czas
wyfruną zagrają pryśnie smutek
chwile szczęścia rozkwitną w nas
bo lato znów swój uśmiech
ofiaruje nam
— Krystyna Romanowska —
Letni wiatr
Gonię letni wiatr
schował się za
krzew jaśminu
do sadu wpadł
już miałam
za poły
złapać go
wyśliznął się
w dywan
maków wpadł
poczułam tę słodką
delikatną czerwień
a zapach
uniósł w górę
ku obłokom
ten rozbrykany
ciepłem muskający wiatr
— Krystyna Romanowska —
Moje letnie marzenie
Zakwitły letnie kwiaty
letni wiatr obudził mnie
serce zaczęło raźniej bić
moje marzenia w stronę słońca
zaczęły biec
—
ujrzałam morze zaszumiało
morską bryzą zapachniało
a ja poczułam szczęścia smak
tak bardzo było mi tego brak
—
na gorącym piasku opalam się
błękitne niebo nad plażą
ciepłymi promieniami słońce muska mnie
znalazłam się w moim raju
—
kocham ten obszar okno na świat
tu czuję wolność
moich marzeń skrzydlata przestrzeń
nocne spacery pod baldachimem nieba
księżyc oświetlający drogę
a my błądzimy wśród konstelacji gwiazd
wtuleni zakochani w sobie
szum morza i wiatr szemrzą melodie
romantycznie upajając nas
—
tu widzę swój magiczny świat
brzask słońca przed świtem
wstający poranek
zanurzony w palecie barw
zwiastuje nowy dzień
nowe radosne życie
czasem zwariowane
—
najpiękniejsze zachody słońca
tu dusza osiąga szczyt
wśród marzeń zaczyna pląsać
— Krystyna Romanowska —
Przepis na letnią miłość
Dzika plaża rozbudza tajemniczością zmysły
szum fal muzyką miłości kołysze
zatop się w tej chwili która trwa
serce powędruje w rozmarzeniem malującą dal
—
zanurzcie się w feerii zachodzącego słońca
ciała muskane promieniami słońca
rozbudzają libido
rozgrzane do czerwoności