Przez Jej Słowo Do Słowa…
„Wydaje się bowiem […] że piszemy nie palcami, lecz całą swą osobą. Nerw, który zawiaduje piórem, okręca się wokół każdego włókna naszej istoty, przewleka przez serce, przenika wątrobę.” W tych słowach, Virginia Woolf bardzo esencjonalnie tłumaczy czym naprawdę staje się pisanie i jak powinniśmy na to spojrzeć. Jestem pewna, że dokładnie tak jest również w atramentach Agnieszki Mieczkowskiej. Ambrose Bierce, mówi z kolei, że „Dobrze pisać, to czynić myśl widzialną”. Agnieszka czyni myśl nie tylko widzialną, ale pomaga nam zrozumieć to co przeżywa, pokazuje również nam samym, co jest ważne, na co świat staje się głuchy… Swego odbiorcę zmusza do myślenia, prowokuje do zadumy. Jej wiersze niezwykle mocno do mnie przemawiają. Jako aktorka widzę w nich nie tylko wartość moralną, lecz również jakość artystyczną. Pozostawiają wiele przestrzeni na przeżywanie i interpretacje własne. Autorka niczego nie narzuca. Proponuje, ofiarowuje i wkłada w to tak wiele siebie, że niemal słychać bicie jej serca między wersami przepełnionymi świadomością i prawdą.
Agnieszka Maria Maracewicz
„Neurobiolodzy piszą, że uprawianie i percepcja sztuki stymuluje uwagę poznawczą zwiększając jej trwałość i koncepcję, co sprzyja rozwojowi myślenia analitycznego, abstrakcyjnego i kontekstualnego, a tym samym poprawia możliwości umysłowe. Obcowanie z pięknem specyficznie stymuluje dopaminowy układ nagrody- jest przyjemne, pociągające i bezpieczne. Psychiatria nie zna leku, który łączyłby wszystkie te cechy. Agnieszka je zna. Pisze wiersze.
Doktor Wiesław Rutkiewicz
Ludzka egzystencja
By wytłoczyć z siebie niemoc
Przecież widzę, patrzę
Pół odczuwam,
Ale wierzę niestety
Tylko trochę
Powiedz mi Boże dlaczego?
Tylko czemu piszę
jak półcień
Tylko myślę
jak półczłowiek
Tylko robię
jak półcień
Żyję a umieram
Każdego dnia
I rodzę się
Tylko chwilami pragnę
I wtedy odczuwam siebie.
Chora
Patrzysz na mnie
niemym wzrokiem.
Twoje uczucie umarło
w jednej chwili.
Wypalasz niemo jednego
papierosa za drugim
i chcesz bym odpowiedziała
na Twoje pytanie.
Teraz wiesz co znaczy
być za kratami
Boisz się nawet wolności,
bo możesz utracić
znów wolność i zdrowie.
Radość
Słucham rechotu żab
Zwracam się do nich z prośbą
Może zrozumie mnie
Szum wody
Wiatr będzie moim przyjacielem
Cieszę się, że w końcu
Ktoś mnie zrozumie
To będzie moim ciepłym
Wspomnieniem.
Prebudzenie
Kiedy ranek budzi się
Gdy się budzisz
Na tym miejscu
Gdy zrozumiesz gdzie jest sens
Chociaż kratki masz przed okiem
I czasem smutnym patrzysz wzrokiem
To się nie martw
Możesz stąd wyjść
I na wszystko przyjdzie czas
Musisz patrzeć przed siebie
Wtedy poczujesz, że
Jesteś u siebie.
Bycie sobą
Jeszcze pozostały marzenia
Jeszcze wierzę w poznanych
Przyjaznych ludzi
Jeszcze wierzę, że
nie wszystko stracone
Gdyż pragnę
Odnaleźć prawdziwą
drogę życia
I nie chcę się bawić
W kogoś kim nie jestem
Myślę, że pozostanę sobą
Choćby miało to być
Tylko w małej cząstce.
Wiara
By wierzyć,
Że czarne to czarne
By zrozumieć,
Że białe to białe
Wszystko w tym życiu
Jest możliwe
Tylko trzeba w to
Uwierzyć i zapomnieć
O szarości,
Która tylko przytłacza.
Chodzący robot
Niedawno prosiłam Boga
O nieuleczalną chorobę
Myślałam: po cóż żyć
kiedy czuję się tylko
zepsutym, chodzącym robotem?
Dziś naprawdę nie wiem
Kim jestem
I myśl o tym
sprawia mi ból
— bez pamięci
— bez wspomnień
— bez miłości
Żyjąc już umarłam-
— dlaczego tak wcześnie?
Gonitwa myśli
Kolejny ranek
Kolejny dzień
Kolejna noc
Kolejny krok
Patrzę jak inni
Też cierpią
Jak pomóc sobie i innym?
Gdzie odnajdę
Spokój duszy?
Gdzie jest moja legenda życia?
Pustka i już nie mnie nie ma
To tylko chwila
I zlewam się z tłem.
Modlitwa
Modlitwa-
— jak wierny obraz
Utrzymany w tonie
Ceglastego serca
Lśni za ścianą
Murów klasztornych
Modlitwa-
— jak łkanie
uspokaja duszę.
Oddech
Szukałam oddechu i przestrzeni
Zamknięta w imadle pustki
Tylko ja i Bóg
Jesteśmy przyjaciółmi
Jak dobrze, że
On mnie kocha.
Taka sama jak inni
Nie jestem inna od innych
Pomimo tego, że więcej
Odczuwam
Więcej przeżywam
Więcej cierpię
Ale za to więcej pragnę
Więcej dążę
Więcej cenię
Więcej szanuję
Padam i chcę się podnieść
Nie każdy zna to odczucie.
Niepozorne pragnienia
Serce pęknięte na pół
A ja omdlewam i patrzę
Na co?
Przecież czuję
Dla kogoś
Czemu nie dla siebie?