E-book
5.88
drukowana A5
14.72
Poezja dla ludzi

Bezpłatny fragment - Poezja dla ludzi


Objętość:
28 str.
ISBN:
978-83-8155-207-3
E-book
za 5.88
drukowana A5
za 14.72

Roślina

Na parapecie jest sobie roślina —

W ziemi maleńkie ziarenko…

Chłopak, co ledwie dorosłość zaczyna,

Poznał dziewczynę, ach! Piękną…


Świątek czy piątek, zawsze przychodziła

I razem ją podlewali…

Pęd swój nieśmiało z ziemi wychyliła,

A oni wciąż się zbliżali…


Suma summarum rozkwitła tak samo,

Jak miłość pomiędzy nimi…

Tak piękna, krucha, taka delikatna

I młoda, cała w zieleni…


Lecz dnia pewnego ona wyjechała

I obiecała zadzwonić…

Jednak telefon milczał dni, tygodnie —

A chłopak się zbyt nie przejmował.


Jego sąsiadka ma niewinną minkę

I kształtne, sterczące piersi…

Z nią odszedł, a biedną, młodziutką roślinkę

Zostawił na smutne zeschnięcie.

Ogrzej mnie

Jest zimno, świat tonie w jesiennej szarości,

Deszcz pada, liść frunie, wiatr wieje zaciekle…

A ja, choć w piecu mam ogień jak w piekle,

Jestem zmarznięta aż do szpiku kości.


Ogrzej mnie, proszę, swoim dobrym słowem,

Uśmiechem, gestem, przyjaznym spojrzeniem…

Przeżyję istne duszy ocieplenie,

Gdy twoja głowa spocznie obok mojej.

Czy pamiętasz

Pamiętasz jeszcze, jak mi przysięgałeś,

Że już przenigdy nic nas nie rozdzieli?

Pamiętasz jeszcze, jak się zarzekałeś,

Że my jesteśmy dla siebie stworzeni?


„Tyś jest jedyną” — z twoich ust to padło;

„Nie ma już innych” — twoje własne słowa.

Wszystko zniknęło, niczym sen, widziadło,

Zostały tylko pustka i choroba.


Twa nowa miłość — przyznaję, wyględna,

W jej jasnych oczach człek po prostu tonie…

A jednak dumam — Czy jest odpowiednia?

Czy jak ty umie w cztery dni zapomnieć?

Utopia

Jestem tutaj panem,

Więc macie czcić mnie.

Moje słowo prawem

(a co, może nie?).

Jam wspaniałomyślny:

Dałem wolność słowa.

Jeśli tak nie myślisz —

Trumna już gotowa.


Wyjazd za granicę

Surowo wzbroniony —

Tam wszystkie dzielnice

Ma diabeł szalony.

Nikt nie jest ci obcy,

Masz blisko rodzinę…

No, powiedz, mój chłopcze —

Czy to nie jest miłe?


Na cóż kobiety,

Delikatne tak

Mają swe ręce

Pracą ciężką niszczyć?

Przecież są kruche,

Jak wiosenny kwiat…

Niechaj mężczyźni

Trudzą się i myślą.


Dzieci w przedszkolu

Niechaj mówią już,

Jak bardzo cenią

i kochają „wujka”.

A jeśli któreś

Nie powie, to cóż…

Na grobie taty

Zakwili, jak sójka.


Czemu się cały

Świat uczepił nas?

Przecież tu mamy

Istną utopiję…

Umiemy cofnąć

I przyspieszyć czas,

A poza tym — kto

Znalazł Atlantydę?

Bajka o głąbie i jego żonie

Niedawno temu, lecz daleko stąd

(za siódmą górą, jak to w bajkach bywa)

Żył sobie bardzo przyzwoity ktoś,

Lecz — na nieszczęście — móżdżek miał, jak ryba.


Do trzech doliczyć — to była dlań kaźń,

Czytaniem dał się straszyć jak horrorem;

Gdy ktoś mu podał wynik „dwa plus dwa”,

Orzekł: „Ty chyba jesteś profesorem”.


Jednak był w jego życiu mały cud:

Miał piękną niczym nimfa morska żonę.

Istną boginkę! — głos miała jak miód,

A piersi niczym mleko kokosowe!


Kiedy do domu z pracy wrócił raz,

Zastał sytuację trochę niecodzienną;

Wieszak zajmował nieznany mu płaszcz,

Drzwi do sypialni zaś na klucz zamknięto!


Pukał i stukał — nie otworzył nikt;

Słychać jedynie jakieś dziwne dźwięki:

Szelest pościeli, śmiechy („hihihi!”)

Skrzypienie łóżka, cmoknięcia i jęki…


Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 5.88
drukowana A5
za 14.72