E-book
14.7
drukowana A5
48.54
Poésie

Bezpłatny fragment - Poésie

Objętość:
151 str.
ISBN:
978-83-8189-886-7
E-book
za 14.7
drukowana A5
za 48.54

Część I

Śpieszmy się  kochać




„Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko umierają.”

W głowie tylko tą myśl mam,

 Żyje, lecz na każdego przyjdzie pora.

Prędzej czy później
Nie unikniemy śmierci,

 Przyjdzie po każdego.

Łudzimy się każdego dnia,

Że nas to ominie, że przecież
Nas to kompletnie nie dotyczy,

Lecz ona przyjdzie niespodziewanie,

 I już Ciebie na tym świecie
Nie będzie

Świat Mój

Budzę się ciągle z tego snu

Z tej nuty nadziei

Zaczynam szeroko oczy otwierać

 Co przez sen ten  ciągle zamykane były 
 Od światła dnia uciekające,

 Barw, kolorów  rozmaitych, spokoju  szukające 

 Spoglądające na świat pomazany

Chwili przedtem był jeszcze normalny

Taki kolorowy, taki piękny on był

Lecz, teraz szarość zagościła …


 Ale nie ma nie ma go
Nie ma mojego kochanego świata

Co o barwach kwiatu jabłoni był

Przyjaźń

Cóż za rzecz leci tam wysoko w góry,

Cóż za lekkość,

Z, którą


Leci i leci ponad chmury.

Chodź smutne ma kolory

To już w locie jest wesoły.


I nie smutne mu są twarze

Ludzi smutnych i ponurych

To spogląda w dół przez okna.


Wyszukuje czyjegoś ogona.

I chodź przyjaciela nie ma blisko

Piękne jest mu w locie wszystko.

Nikt

Kiedy wróci smutku czas

Kiedy z oczu deszcz łez spłynie.

Nikt nie przytuli mnie, nie pocieszy

Zostanie tylko pustka, pustka, którą

wypełnić tylko ty potrafisz.

Srebrna Góra

Boje się że nie wrócą dni, że zapomną

Wierz w lepszych nas, lecz

Czy nadejdzie czas, czas w, którym

Zostanie namiastka tego co było?

Namiastka słów twoich?

Tylko czas może wskazać nam,

Czy nadejdą lepsze dni.

Czego spodziewać się mam?

Po minutach, godzinach, miesiącach par?

Czas zatrzymać mówisz nie da się.

Tłumacze że to woda przejrzysta w źródle, które płynie i płynie

I stanąć nie może …

Rozłąka

Nastaje noc, nastaje rozłąki czas.

Lecz czy los złączy jeszcze nas, ale

i zły być, rozdzielić w dwie strony i zapomnieć.

Czekam, czekam z ni cierpliwością na ten dzień.

Długich godzin nie widziałam Twojego wzroku.

Twojego ciała, którego mi tak bardzo teraz

brak.

Być silą mówisz, wytrwasz, przecież to proste.

Nie.

Staram się być silą, taką jak chcesz.

Nie daje już rady. STOP.

Zatrzymaj się, boje się, nie daje rady.

Musze puścić twoją rękę i zagłębić się w

Świat zwanym zapomnieniem.

Stań i obejrzyj się

Stanę nad brzegiem zielonym

Stanę, aby zrobić rozbieg

I ruszyć z większą energią.

Stanę by zakochać się ten pierwszy raz.

Stanę nad rzeką przejrzystą.

Upadnę i zamknę szkatułkę zwaną pamięcią

Twą.

Zginę by żyć dla ciebie tylko.

Zginę by zapomnieć

cudownych słów mowę.

Zginę by już nie ranić ludzi kochanych.

Co Ci pozostaje

Mam słowa, mam dotyk i miłość twą.

A jednak


A jednak brak mi Ciebie.

Lata mijają, ludzie się starzeją,


Godziny snu uciekają nie pewne.

Ja nadal Cie nie mam


Chce odejść nie wrócić, stanąć bez sensu

Mówisz poczekaj będzie dobrze.


Nie Kochany nic nie jest dobrze.

W moim sercu pustka zostaje,


Pustka, którą kiedyś Ty zapełniałeś.

Myślałam że łatwo będzie zapomnieć.


Nie najłatwiej stracić, niż zapomnieć

Zapomnieć tego jednego pieprzonego dnia,


tych słów wzburzenia.

Słów dających mi kiedyś


Otuchę, oparcie, ochronę, radość.

Teraz nie dają mi nic,


Prócz bólu, Prócz łez,

Łez straconych przez głupi gest.


Żegnaj, nie wrócę z Tobą już w te miejsca.

Pozostaną Ci tylko wspomnienia, których ja nie zapomnę.

Wierszowanka

Ludzie nieznający miłości pytają się czym jest miłość?

Miłość to niekończąca się radość,

Która trwać może tyle ile wytrzymasz.

Ale i ona napotyka przeszkody,

Jest silna jak huragan, ale też krucha jak szkło.

Może się rozbić na drobny mak,

Mak, którego nie da się skleić.

Deszcz

Dziś już słów nie pojmuje,

Leże tu i maluje.

Maluje me oczy spuchnięte,

Maluje usta bezbarwne.

Znów na mych oczach zagościł deszcz.

Raz radosny, teraz już coraz bardziej..

Smutny … samotny

Zabita myśl

Myślałam że miłość to szczęście,

Że to latarnia okazująca zbłąkanym drogę,

Drogę niosącą za sobą szczęście, radość,

zaufanie, niezmienne od wielu tygodni uczucie.

Myślałam, że ta jedna rzecz …

Ta jedna, jedyna rzecz zmieni moje życie.

Życie, którego mi tak brakuje …

Myślałam, ale myślenie nie wystarczy.

Myśleć, już nie myślę

Po co??

Po co kiedy już Ciebie już nie ma.

Nie ma tej bladej jak papier skóry,

Nie ma soczystych ust,

Nie ma nic prócz łez,

Prócz rozczarowania, lecz jak ono przyszło wiesz?

Ja też nie wiem.

Kocham nienawidzić

Kocham Cie Palancie kocham.

Słów mi już brak by przekonać Ciebie,

By okazać Ci moją miłość,

Rosnące w dalszym ciągu uczucie.

Zapomniane prze Ciebie uczucie.

Nie potrafię ci pokazać co serce me czuje.

Czuje miłe ciepło kiedy

To Ty jesteś blisko mnie,

Teraz twoich oczach widzę

Tylko mroźne spojrzenie.

Moje uczucie kiedyś moce i najbardziej promieniujące

Słabnie.

Moja dusza robi się szara, taka bez uczuć

Taka bez miejsca na koleją miłość.

Stoję dziś przed Tobą, ale nie czuje już nic.

Dawniej tętniąca serce przy Tobie stanęło,

Zamarzło niczym lód nie do rozkucia.

Kochać mogłam

Przychodzę do Ciebie

Smutna, znudzona, trochę przytłumiona.

Stoję przy Tobie.

Z trudem w głosem próbuje powiedzieć słowa

Słowa tak dla mnie ważne.

Według Ciebie były one żartem.

Kolejnym pieprzonym żartem, który

Skończył się tragicznie,

Zupełnie inaczej niż bym chciała.

Teraz to Ty stoisz przy mnie

Samotny, smutny, przytłoczony.

Lecz ja już nie stoję

Leże w głębokiej, brązowej przestrzeni

W śród tęczowych, pachnącą łąką kwiatach.

Twoje oczy powoli zaczęły zanikać

W bez silnych łzach

Kładących się na Twoich policzkach.

Widziałam to z góry.

Tak góry, znikomej na przestrzeni wieków.

Lecz nie ma już ani góry, ani mnie.

Czy tak lepiej jest???

Uczucie

Może to żałosne, niedojrzałe i niedobre,

Ale zostałeś mi w głowie, chyba już na dobre.

Sama z tym uczuciem zostałam

Bo wyznać go nie umiałam.

Lecz wierze, wręcz marze zawsze,

Że przyjdzie dzień miłości Twej.

Przyjdzie z ulgą lub w

Zapomnienie odejdzie jak zwykły sen.

Droga

Idę drogą widzę wesołych ludzi,

Ludzi, którzy nie udają jak Ty.

Widzę szczęście.

Ale czekaj, Ciebie tutaj nie ma

Czemu?

Zapomniałam Ty szczęśliwym

Być nie możesz.

Pamiętam jak by to było wczoraj,

Mówiłeś mi że ludzie to dziwne stworzenia.

Takim byłeś Ty nie ci ludzie.

Idę widzę ludzi, już nie tak kolorowych.

Takich radosnych jak wcześniej.

To, Ty.

Ty opanowałeś ich serca.

Czemu?

Wiem zamęt i bałagan to twoja wina.

Cofnij się. Idź sobie.

Nie psuj nic już.

Zniszczyłeś moje życie,

Nie niszcz innych.

To ja Radość, to ja proszę.

Szczęście

Tak przykro mi z Twojego powodu

Nie mogę już być z Tobą.

Męką moją jest nieobecność twoja.

Nie usłyszę Twoich słów troski, uwielbienia.

Dziś idę szarą drogą, widząc szarych ludzi.

Widzę że moje tęczowe kolory szarzeją,

Marnieją jak gdyby odchodziły z całą radością.

Ale, co to widzę człowieka,

Który po mimo brzydkiej szarości świata,

Uśmiecha się.

To człowiek, po mimo smutku,

Raduje się jakąś małą rzeczą.

Teraz to zauważyłam to naprawdę piękne.

Była to szkarłatna, niekująca róża.

Róża zwana nadzieją.

Serca dwa

Może nie jestem dziś ładniejsza,

Może bardziej smutniejsza.

Mniej radośniejsza, bardziej skromniejsza.

Nie widzę w sobie już miłości.

Ty zniknąłeś, nie wiem na jak długo.

Stojąc przy oknie, wypatrując Ciebie,

Moje małe, czerwone serduszko …

Jest bardziej kruche niż zawsze.

Ja, staje się jak burza,

Jak deszcz spływający po rynnie

Śpiewam smutną piosenkę o miłości.

Gorzki smak samotności

Został w mych ustach.

Ostatni raz spoglądam w szarą przestrzeń tego świata.

Lecz w niej widzę Ciebie.

Teraz grasz pod gmachem mego domu.

A moje oczy zaczynają niezapomnianą walkę,

Walkę z deszczem.

Kochałeś, kochasz, i co dalej???

Nie wiem, lecz wiem żeby żyć chwilą,

Bo kiedyś może ich nam zabraknąć.

NIE pewność

Sprawiłeś, że moje serce

Znów szybciej zabiło.

Oszalało, gdy Ciebie zobaczyło.

Znów moje serduszko rozpaliło

Brakowało mu, Twojego

Dotyku, wzroku, Twego głosu.

Znów jesteś przy mnie.

Lecz czy zostaniesz,

Czy nie odejdziesz zbyt szybko?

Leże teraz przy Tobie

Głaszcze Twoje brązowe, puszyste włosy.

Nie myśląc już o dalekiej przyszłości.

Myślę co dzień da.

Co dziś się stanie.

Los przecież może być okrutny i niesprawiedliwy.

Teraz już wiem że,

Nie muszę wiedzieć przyszłości.

Przyszłość to przecież niespodzianka,

Której nie możemy się doczekać

Przez wiele lat.

Miłość

Znam miłość, znam ją tak dobrze,

A jednak nie znam jej wcale.

Przecież dla każdych jest inna.

Jedni zakochują się dla pieniędzy,

Drudzy dla seksu,

Jeszcze inni dlatego bo się w sobie zakochali.

Ktoś rzec by mógł

Przecież, miłość nie istnieje.

Jest takie uczucie, taki poryw serca.

Lecz każdy odczuwa ją inaczej,

Jedni słabo, inni nie co mocniej.

Ale przychodzi taki czas,

Gdzie ludzie u ludzi nie ma miłości

Zostają tylko łzy, smutek i złuda czasem nadzieja,

Że będzie lepiej.

Nadzieja

A gdyby tak zgasł światełek nadziei blask,

Gdyby już nigdy zabłysnąć nie miały

Stały by tu dalej?

Płomyk nadziei zwany,

Już nigdy by miał nie zabłysnąć?

A przecież ona tak ważną jest w świecie całym.

Gdyby nie ona nie było by nas ludzi.

Gdyby nie ona byli byśmy bardziej

Szarzy, bardziej ponurzy niż zawsze

Nadziejo jesteś tam?

Jeśli tak zostań z nami,

Nie odchodź potrzebna nam jesteś.

Ludziom, pragnących marzeń,

Ludziom, z chorobami,

Ludziom, z trudnościami,

Nadziejo nie odchodź.

****

Jestem zagubiona, nieco zmęczona,

Wręcz niezdatna do życia.

A życie to przecież,

To taki piękny kwiat.

Czasem kolorowy, czasem szary.

Nie raz piękny i rozłożony

Niczym mak dojrzewający w polu.

Ale i upadły być może,

Niczym upadłe anioły.

Bez

Bez Ciebie dni się dłużą

Bez Ciebie mi smutno

Bez ciebie wszystko ruina się staje

Bez Ciebie swe piękno tracę

Bez Ciebie moje życie traci

Sens.

Samotność

Jednak nie została tu sama,

Ale zostałam z myślą zapomnienia.

Jak kiedyś, z Tobą było mi dobrze,

Tak teraz bez Ciebie serce mi się kraje.

I więcej dni przemija

Tym więcej smutku i łez we mnie.

Więcej nienawiści i brak przebaczenia.

Bez Ciebie

Chodź wiatr nie chuchnął

Chodź wiatr nie dmuchnął.

Ja wciąż się kołyszę

Niczym liście pod czas burz.

Nie mogę przestać myśleć

O tym że nie zobaczę Cie.

Kiedy twoja twarz stanie się Bledsza

Oczy zaś zimne staną jak szkło.

Serce wyleci w czarną przestrzeń.

Sama tu zostanę

W tym smutnym, szarym

Bez Ciebie świecie.

Smutnym, szarym świecie …

Silność bez

Nie widziałam Go już tak długo,

Zostałam tu sama?

Nie opuszczaj,

Kochanie wygrasz z tym.

Mamy siłę,

Mamy siebie.

Lecz czy wygrasz?

Zrób to dla mnie

Nie zasypiaj,

nie zostawiaj mnie

Znów

Znów Ciebie widziałam,

Znów uczucie rozpoznałam.

Wróciły tamte chwile

Nie zapomniane, srogie, najukochańsze

I znów być sama zaczęłam

Znów smutku mi przybyło

Znów serce ukłon zrobiło

Chodź chwile niektóre zanikłe

Bez barwne spoczywają.

Pojawiają się nowe jaśniejsze trochę.

Eh serce mi złamało.

Być sobą nie potrafię

To serce pokazało.

Smutno

Dziś widzę oczy twoje w barwach innych

Siedzę tu Sama bez Ciebie

Smutno mi, okropnie mi,

Samotno mi

Sama nie wiem czy dobrze mi

Czy mi źle

Księżniczka

Jestem gwiazdą na niebie

Księżniczką mogę być dla Ciebie,

Lecz Ty dotknąć słowami tylko

Możesz.

Daleko Ci do Mnie.

I choć z sił całych próbujesz

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 14.7
drukowana A5
za 48.54