E-book
11.03 7
drukowana A5
18.75
drukowana A5
Kolorowa
40.12
Podwórkowe Biuro Detektywistyczne
30%zniżka

Bezpłatny fragment - Podwórkowe Biuro Detektywistyczne

Franek, Krysia i Wojtuś na wakacjach w Darłowie

Objętość:
50 str.
ISBN:
978-83-8414-219-6
E-book
za 11.03 7
drukowana A5
za 18.75
drukowana A5
Kolorowa
za 40.12

Podwórkowe Biuro Detektywistyczne

Jeśli jeszcze mnie nie poznaliście i nie czytaliście o naszych przygodach w poprzednich książkach z cyklu Podwórkowe Biuro Detektywistyczne, to najpierw się przedstawię.


Jestem Franek, mam dwanaście lat, chodzę do szóstej klasy, mam żółte jak słonecznik włosy i niebieskie oczy. Jestem szefem Podwórkowego Biura Detektywistycznego, które mieści się w moim pokoju. Moją asystentką i niezawodną współpracowniczką w rozwiązywaniu detektywistycznych zagadek jest moja siostra Krysia, która ma też niebieskie oczy, tak jak ja, ale ciemniejsze włosy, w kolorze cukierków toffi, ma dziesięć lat i chodzi do czwartej klasy. Naszą „przeszkodą” w prowadzeniu biura, ale taką cudowną, śmieszną i słodką jest nasz najmłodszy brat Wojtuś, który ma już roczek, i wyrywa nam kartki z naszego notesu, w którym zapisujemy zeznania świadków, co bardzo utrudnia prowadzenie śledztwa, w dodatku często musimy go pilnować, kiedy mama gotuje albo wychodzi do sklepu, a tata jest w pracy. Wojtuś najbardziej lubi „bitwy pluszakowe.” Polegają na tym, że my z Krysią rzucamy w niego pluszowe zabawki, a on się śmieje i odrzuca je do nas. Oczywiście Wojtuś zawsze wygrywa, bo jak się ma roczek, to tak już jest i tyle. Ale zaraz, miałem napisać wam więcej o naszym biurze, ale w tej chwili nie dam rady, bo mama strasznie krzyczy. Biegnę zobaczyć, co tam się stało w kuchni, może to nawet będzie sprawa dla detektywa!

Rozdział I

Płyn do mycia naczyń i mokra kaczka

— Gdzie jest płyn do mycia naczyń?? — zawołała zdenerwowana mama, kiedy późnym wieczorem odkryła, że nigdzie nie ma płynu. — Kupiłeś, kochanie płyn, tak jak prosiłam? — zapytała taty, który miał nos utkwiony w laptopie, bo kończył właśnie do pracy jakiś ważny projekt architektoniczny.

— Ja dałem ten płyn Krysi! — szybko usprawiedliwił się tata.

— Krysia! Kryyysiaaa! — mama była głośna jak syrena alarmowa Ochotniczej Straży Pożarnej.

— Krysia się kąpie! — zawołałem ze swojego pokoju, bo wołanie mamy było straszne, jakby pożar wybuchł!

Nagle jakaś postać w ręczniku z narysowaną na nim kaczą z żółtym dziobem przebiegła jak błyskawica z łazienki do kuchni wręczyła mamie płyn do mycia naczyń i zostawiając za sobą kałużę wody z powrotem wpadła do łazienki.

— Ten płyn był w łazience, postawiłam go obok szamponu! — zawołała morka “kaczka” i z szybkością błyskawicy zatrzasnęła drzwi od łazienki.

— Boże i jeszcze jakaś kaczka zmoczyła całe mieszkanie — załamała ręce mama

To oczywiście była Krysia — moja siostra — ona jest najlepsza!

Mama chciała wytrzeć podłogę, ale kiedy przyszła z ręcznikiem kuchennym, okazało się, że pośrodku kałuży siedzi Wojtek i rozmazuje mokre plamy po panelach.

Mama usiadła obok niego i załamała ręce, ale potem zaczęła się śmiać i powiedziała:

— Chciałam wszystko zrobić sama, żebyście mieli wolny wieczór, ale że tak to wygląda, to podzielimy się zabawą — Franek, ty myjesz garnek w odnalezionym płynie do mycia naczyń, tata wytrze podłogę, a ja przebiorę Wojtusia w suche spodenki.

— To niesprawiedliwe! — zawołałem — a Krysia?

— Krysia będzie detektywem! — zarządziła mama.

— Ale, jak to? — zdziwiłem się.

— Napisała do mnie przed chwilą wasza babcia, że zginęła jej ulubiona bursztynowa broszka i trzeba ją odnaleźć.

Odetchnąłem z ulgą. Bezsensowne zadanie! Babcia już kilkanaście razy dzwoniła albo pisała, że ją zgubiła, a kiedy szliśmy do niej, żeby ją odnaleźć, okazywało się, że leży w drewnianej szkatułce razem z innymi ozdobami. Krysia następnego dnia poszła do babci, by odnaleźć broszkę w kształcie srebrnego ślimaka z bursztynem pośrodku. Myślała, że to nie będzie nic wielkiego, ale tym razem okazało się, że to prawdziwa sprawa dla prawdziwego detektywa!

Rozdział II

Zaginiona broszka

Krysia, pełna zapału, zjawiła się u babci z notatnikiem i lupą w ręku. Babcia przywitała ją z uśmiechem, pomimo zmartwienia, które ją trapiło.

— Krysieńko, tym razem naprawdę jej nigdzie nie ma! — westchnęła. — Przeszukałam całą szkatułkę, wszystkie szuflady, a nawet kieszenie płaszczy!

Krysia zmarszczyła brwi. To rzeczywiście wyglądało poważnie. Rozejrzała się po pokoju.

— Babciu, czy ktoś ostatnio cię odwiedzał?

— No wiesz, listonosz przyniósł emeryturę, pani Zosia z sąsiedztwa wpadła na herbatkę, a wczoraj był Waldek, mój sąsiad z pierwszego piętra, ale on na pewno nic nie wziął!

Krysia zanotowała wszystko w swoim notesie i zaczęła przeszukiwać mieszkanie. Zaglądała pod poduszki, do szafek, nawet pod dywan. Nagle zauważyła coś dziwnego — szkatułka, w której zawsze leżała broszka, była nieco przesunięta, jakby ktoś ją podnosił i odkładał z powrotem.

— Babciu, czy ktoś ostatnio dotykał twojej szkatułki?

Babcia zastanowiła się.

— Ach, Waldemar ją oglądał! Zajrzał nawet do środka i oglądał broszkę. Mówił, że te bursztyn, ukryty w środku srebrnego ślimaka jest piękny i wyglądaj jak kropla miodu w słońcu, w obramowaniu ze srebra… — rozmarzyła się babcia, wspominając słowa Waldemara.

Krysia zamyśliła się. Wyglądało na to, że ten miły Waldek, może być złodziejem. Jednak babcia tak się oburzyła na te podejrzenia, że Krysia postanowiła wysnuć łagodniejszą hipotezę. Może broszka gdzieś się zawieruszyła, gdy Waldemar podnosił pudełko z biżuterią? Postanowiła przeprowadzić dokładniejsze śledztwo…

Krysia podeszła do szkatułki i ostrożnie podniosła ją ze stolika. Przejechała palcem po jego powierzchni — zauważyła drobny ślad kurzu w miejscu, gdzie wcześniej stała.

— Babciu, czy szkatułka zawsze stoi dokładnie tutaj? — zapytała.

Babcia spojrzała zdziwiona.

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 11.03 7
drukowana A5
za 18.75
drukowana A5
Kolorowa
za 40.12