E-book
10.29
drukowana A5
30.36
Podróże w siebie

Bezpłatny fragment - Podróże w siebie

Zabawy słowami


Objętość:
139 str.
ISBN:
978-83-8221-645-5
E-book
za 10.29
drukowana A5
za 30.36


Dedykuję osobie, która była moim światem

i pozostanie na zawsze inspiracją.

Słowa

W zderzeniu z prawdziwymi emocjami poznajemy siebie.

W milionach uniesień, kilometrach bólu, niezmierzonej tęsknocie a nierzadko i w samotności tak powszechnej w dzisiejszym,

gwarnym świecie, gubimy sens czegokolwiek.

A jednak pozostaje czekanie. Z jakąś niepojętą siłą przyjmujemy

irracjonalność zdarzeń byle tylko nie gasić nadziei. Wiara w cud, wyparcie i nieustanna walka z myślami pochłania całą energię życia przemieniając codzienność w niekończące się chwile udręki pozbawiając przy tym możliwości celowego i racjonalnego działania.

Zaklęty krąg emocji.


Radość, ufność, nienawiść, przygnębienie, żałoba, rozpacz i czasem nowa siła — to wszystko razem w jednym worku z powodu miłości i postrzegania świata na swój indywidualny sposób.

I niepowtarzalnej indywidualnej wrażliwości.


Kiedy dzieje się coś wielkiego, szukamy słów, by wyrazić siebie, ale szybko się okazuje, że nie ma tych właściwych dla opisania prawdziwego siebie i tego wstrząsu, który rozkłada ciało na

czynniki pierwsze od środka dostarczając tak niezwykłych i złożonych przeżyć. Każde słowo wydaje się za małe, niepełne, nieadekwatne i tylko bawiąc się słowami, konstruując strzępy myśli, czasem niedokończone, oznajmiamy światu, że dotyka nas coś niezwyczajnego.

Niepewność

Piękno

Bywa blisko

Tuż obok

Zaklęte

W postać kobiety

Poraża swym baskiem

Prowokuje

Zabija

Gdy próbujesz nadać mu

Imię

Bo kiedy już znasz imię, ten ktoś JEST.

Oswojony, Twój, znany. Nie boisz się już. I zakwitasz.

Ale sięgać po coś wielkiego jest zawsze wyzwaniem i jednocześnie trwogą.

Bogowie

Nie po to stworzyli

Słońce

Aby słaby człowiek

Chciał je pozyskać dla siebie

Ono samo

Rozdaje blaski

I zachodzi

Kiedy ma na to ochotę

I czasem parzy

By mocniej je

Kochać

Fascynacja

Kiedy przychodzi fascynacja a ty wypełniony po brzegi chęcią

odkrywania co zakryte, pchany przez instynkt do zrywania

wszelkich barier i jednocześnie hamowany świadomością kruchości i delikatności materii szukasz dróg bycia sobą.

Ścierają się dwa żywioły — pragnienie i żądze oraz strach przed zniszczeniem.


Chcesz i boisz się chcieć zbyt śmiało.

Ale nie możesz rezygnować nie spróbowawszy.


Czy lepiej smakować życie, ucząc się nowego i czasem czegoś nie

lubić, czy rezygnować w obawie, że coś może okazać się mniej smaczne a potem już zawsze żałować zaniechania?

ŻYCIE czasem smakuje

                      sami przyprawiamy je EMOCJAMI


Kiedy

Uśmiechem

Swym

Sprawiasz

Że usta twoje

Płoną

We mnie

Chcę

Chodzić

Ścieżkami

Wspomnień

Raz jeszcze

I spalać się

Od twej

Bliskości


Dotykam

Nieśmiało

Chwil twoich

Drżąc

Kiedy wypełniam

Ciebie

Uśmiechem

Co boli

Gdy widzę

Zapach

Który

Tylko

Pozostał


Ocierasz się

O mnie

I zapach

Twój

Pochłaniam

Łapiąc

W dłoń

Chwilę

Pełną

Spojrzeń

Twych

Nim

Zgasną


Dotykasz

Świata

Mego

Delikatnie

Oplatając

Zapachem

Zatłoczony

Umysł

Powiewem

Obecności

Zmiatasz

Myśli

Do podziemia

I częstujesz

Uśmiechem

Nim

Zgaszą go

Sidła

Nocy


Otwierasz

Bramy

Do świata

Innego

Blaskiem spojrzenia

Wrzucasz w otchłań

Myśli

Nieuczesanych

Natrętnych

I śmiałych

Dotykiem

Ciepła

Wprawiasz w drżenie

I myśli

Zamieniasz w słowa

Wypowiadane z trwogą

By świat ich nie porwał

Do ludzi nieznanych

By Ciebie nie powiał

Gdzie słowa

Dotykiem

Stać się

Nie mogą


Niesiony

Twoim oddechem

Łapię słowa

Gorące

Boski szept

Tak bliski

Pod palcami aksamit

Delikatna szyja

I piersi

Znajduję twe serce

Językiem wyczuwam

Jego rytm

Już znam twą bieliznę

Granatową

Zamykam oczy

I wsuwam głęboko

Myśli

Pod poduszkę

Budzę się

Jeszcze czuję

Zapach

Twej skóry

Wilgotne palce

Uśmiecham się


Czy to mój świat?


Gorące

Myśli

Rozsypane

Do szarej codzienności

Zawisły

Gęsto

Nad każdą chwilą

Dnia

Gdzie spojrzę

Zapalam

Miliony świetlików

Jesteś wszędzie

Zbieram fragmenty

Twego ciepła

Ostrożnie

By nie rozwiać zapachu

Czasem nawet

Cię widzę

Jakbyś była

Naprawdę

Trochę

Moja


Otoczona

Codziennością

Patrzysz

Z daleka

Kamienna

Bez uśmiechu

Jak nie ty


Obce bóstwo


Wtapiasz się w moją

Ciemność

Czasami

Twe ciało płonie

Zdzieram zasłonę

Granatową

Świątyni

Twojej

I pływasz

Cała mokra

W zaparowanych szybach

Pośród stepów

Życia

Zatopiony myślami

W boskim źródle

Czuję

Jak bardzo JESTEŚ


Moje bóstwo


W mroku

Dotykam cię

Więc

Jesteś

Na chwilę

Rozpalam myśli

Aż wstaje dzień

I czuję twój zapach

Na swoich dłoniach

Mokrych

Od strachu

Że roztopiłem

Twe ciało

Dotykiem

Zbyt śmiałym


Zamknąłem

Oczy

I byłaś tam

Sama

W moim

Ciemnym świecie

Zapaliłem światło

Stworzyłem

Twój cień


Przysłonił myśli moje


Obudziłem

Ciemne ja

Pragnienia

Jasne

Zgasiły noc

I ujrzałem

Ciebie

Lśniącą

W tunelu

Zbłąkanych myśli

Teraz chcę

Ciemnością mą

Dotykać cię


Bezsenna

Noc

Gaszę

Myśli

Rozpalone

Od słów

Twoich

Szybko

Nim wstanie świt

I parzyć

Zaczną

Nierealnością

Swoją


Zagubiony

W mocnym

Uścisku

Kolorowych

Zapachów

Twych słów

Bezradnie

W blasku światła

Potykam się

O występy

Zwykłej

Codzienności

I sklejam

Rozbite myśli

Na bezdechu

By nie zmienić

Kierunku

Wiatru

Uczuć


Uwięziony

W twoim

Świecie

Potykam się

O myśli

Moje

Rozpamiętując

Atłasowe ciepło

Twego ciała

Szukam cię

Wciąż

Pod palcami

Drżenie ust

Czerwonych

I mokry smak

Twych tajemnic

Czuję

Bez końca

I szukam cię

Jutro

I wszędzie

Zatopiony

W zapachu

Którego mi

wciąż

Za mało


Ubrana

W taniec

Myśli moich

Zakwitasz

W cieniu

Kradnąc

Czerwienią

Spojrzenia

Gdy jesteś

I gdy cię nie ma

Wirują twe

Słowa

Ubieram chwile

Zapachem twoim

I jesteś

W uśmiechu dnia

W ciemności nocy

Rysuję cię

Oddechem

Twym

Bliskim

Ulotna?


Na chwilę?


Chwile

Wypełnione

Tobą

Opadły

Na mnie

Jak mgła

Co

Wzrok

Pochłania

A dotykiem

Karmić

Nie umie

Skradasz się

Codziennie

Cichutko

Po betonie

Pracy

Który przywala

Wszystkie chwile dnia

Boso

I delikatnie

Krusząc żwir

Zostawiasz ślady

Owijasz płaszczem

Tęsknoty

I nadajesz sens

Pustym

Krokom


Potykam

się

O minuty

Za gęste

Od spojrzeń

W poszukiwaniu

Wiadomości

Od ciebie

Zamieniłaś

Dzień

Na minuty

Wypełnione Tobą

Za ciasno

W myślach moich

Od wczoraj

Za dużo

Jesteś

Dotykasz mnie

Obecnością swoją

W drżeniu myśli

Spowalniasz czas

Arytmia ciała

I dreszcz

Bo

Jesteś

I nie ma Cię

Aż tyle


Dotyk

Twój

Czuję

Rozkwitasz

We mnie

Bardzo

Po brzegi

Wypełniony

Dreszczem

Szukam

Zapachu

Na dłoniach

Swoich

Który pozostał

Za mało

Od wczoraj

By wierzyć

Że byłaś


Czy śniłem?


Minuty

Pełne

Ciebie

Oplatają dzień i noc

Rozpalasz

Oddechem

Co mi go dałaś

W ustach

Swych mokrych

I tajemnicą

Co pozostała

Uwodzisz boleśnie

Bo klucz

Wciąż gotowy

By drzwi te otworzyć

I czuć smak

Wilgotny

Ciepły

I drżenie gładkości

Co nosisz

Sekretnie

Czy miejsce

To dla mnie

Czy mogę

Czy trzeba

I znikasz

I jesteś

I czuję

I szukam

I myślę

I tęsknię

I chcę

I się boję

Bo dzień jeden

Za mało mi

Ciebie


Otulony

W Ciebie

Mam siłę

Postrzępione myśli

Chwytam

Namiętnie

Próbując poznać

Jak bardzo

Dzisiaj

Ty

Jesteś

Moim

Wczorajszym

Oddechem


Obecności

Szukam

Swojej

W tobie

Delikatnie

Czytając słowa

Którymi

Dotykasz świata

Mego

Nadając znaczenie

Tak różne

Czasem

I uczę się

Znaków

Aby rozumieć

Co znałem dotąd

I mówić

W języku

Twoim


Noc

Wypełniona

Zapachem

Twoim

Myśli gorące

Zamieniam w dotyk

I poznaję Ciebie

Bardzo

Aż jesteś

Moja

Całkowicie

W ciemności

O świcie

Intensywnie

Czuję

Myśli

Ciepłe


Już nie parzą


Boso

Stoisz

Przede mną

W objęciach

Pochłaniam ciepło

Boso

Wtulony

Rozkołysany

Odczuwam drżenie

I chcę tak

Blisko

Być

Jeszcze bliżej

Z Tobą

I w Tobie

Rano zmęczony

Mokry

Od ciepła

I Twej wilgoci


Naszej


Z Tobą

Złączony


W środku nocy

Boso

Jesteś

Uwalniasz

Spojrzeniem

Dreszcz

Cisza wiruje

We mnie

Motyle w brzuchu

Składam się

Z cząstek

Tak wielu

Drżących

Mrowienie w rękach

I bose stopy

Cię czują

Wypełniasz

Mnie

Sobą


Dotykam

Cię

W środku

Nocy

Głęboko

Zostajesz

We mnie

Zbierając zapach

Chwil gorących

Topię minuty

W muzyce

Z Tobą

Do świtu

Pośrodku

Burzy

Wciąż bardziej

Głodny

Okruchów

Ciebie


Powietrze

Burzowe

Otacza mnie

Codziennie

Kiedy

Rodzisz się

We mnie

Od nowa

Wyładowania

Dreszczu

Wspomnień

Nocy

Nieustannych

I czekam

Na dotyk

Twój

Co

Porazi mnie

Piorunem

Rozkoszy

Raz jeszcze


W odbiciu

Oczu Twoich

Znalazłem

Niebo

Emocji

Czytałem duszę

Twoją

Uważnie

Zatopiony

W bliskości

Co dałaś ją dla mnie

I wlałaś obficie ciepło

I drżę jeszcze

Nadal

Zatapiając myśli

Uparcie

W spojrzeniu zamglonym

Spełnionym

Uśmiechem malowałaś

Każde drgnięcie warg

Wypełnionych oddechem

Boskiego powiewu

Co chłodził

Gorące ciała

Zbyt słabo

I ciepło tej chwili

Intensywnie

Żyje

Wciąż

We mnie


Przez

Głębię

Oczu

Wilgotnych

Wchodziłem

Uniesiony

W przeżywanie

Ciebie

Zawieszony

W chwili

Nieistniejącej

Dotąd

Nikogo nie znałem

Tak

Wcześniej

Uroczyście

Tak zachłannie

W szczegółach

Tak

Za mało


Z duszą


Dotykać

Ciebie

Mi wciąż

Za mało

Przytulać się

Potrzebuję

I już umiem

Od Ciebie

Ten blask

Co każe

Chcieć Cię

Na nowo

I więcej

I mocniej

I znów

W objęciach Cię

Mieć

Dotykiem

Bosej stopy czuć

I wtulać

się

W mokre ciało

Rozgrzane


Zaczarowany

Nocą

Składam się dziś

Z oddechów

Twoich

Cały

Z westchnień

Zapachu

I słów

Z dotykiem pomieszanych

Rozkoszy

Uniesień

I smaku

Ciebie

I nie chcę

Chwil nowych

Chcę wracać

Chcę być

Wciąż

W niebie

Z Tobą


Zbieram krople

Rosy

Z ciała Twego

Wzorkiem

Zmieniając na zawsze

Obrazy Ciebie

I siebie

W strugach wody

Dotykam pleców

I ramion

Z boskiego pisaku

I lepszej gliny

Tak blisko

Ty przy mnie

Dotykasz

Mnie

Chwilą dziewiczą

Tak pierwszą

Jedyną

Ulotną

I drżę

Ze spłynie

Za szybko


Szczyptę

Ciebie

Do smaku

Chwil

Potrzebuję

Codziennie

Im więcej

Chwil

Twoich

We mnie

Tym mniej

Smaku

W każdym

Dniu

Bez

Ciebie

Pożądanie

A kiedy znasz już wszystkie tajemnice i w samotne wieczory

rozbudzasz fantazje cały twój świat zanurza się w męskości

absolutnej.

Już nie ma świata, który znałeś dotąd.

Pochłonęła Cię nowa rzeczywistość, gdzie wszystko jest

niezwyczajne, wielkie, tajemnicze i pełne uniesienia.

I masz swój raj.

Do którego ledwo wszedłeś a już wiesz, że wyjść nie chcesz nigdy, bo cale życie zbudowałeś na tej nowej wizji i nie liczy się już nic

spoza kręgu, w którym utknęły twoje emocje.


Armia myśli męskich atakuje tak mocno wyobrażoną kobiecość, że żadne słowa nie opiszą ciebie, co czujesz, czym jesteś i jak się spełniasz.

A Ty pragniesz bliskości tak bardzo, że chcesz być niemal złączony w każdej chwili, by odczuwać jedność z absolutem.

Na nieustannym głodzie.

Niekończący się taniec emocji i nieopisany zachwyt ciałem kobiety. Wciągnięty w otchłań chcesz w niej pozostać.


Zatopiony

W twym

Wilgotnym smaku

Dotykam wspomnień

Wzrokiem

Dziurawiąc

Obłoki kawy

Widzę cię obok

Czarując zapachem

Leżysz przede mną

Bezbronna

Gorąca

Drażnisz me zmysły

I już nie mogę

I wchodzę do środka

I mam cię

W ustach

Jesteś tak

Słodka

Już trochę moja

Kochana


Szarlotka


Myślami

Dotykam

Twego ciała

Pochylasz się

Szepczesz

Wchodzę

Na chwilę

Do

Wspomnień

Ogarniasz mnie

Swoim ciepłem

Skrapiasz

Wilgocią

Płonę

Coraz bardziej

Ginę

W głośnym oddechu

Wybucham

Jak grzmotu płomień

I

Koniec

Wspomnień


Ogarnięty

Ciemnością

Szukam cię

Po omacku

Przed chwilą tu byłaś

Kochaliśmy się

Pamiętam twe ciało

Jeszcze czuję

Zapach

Jeszcze drżę

Szukam


Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 10.29
drukowana A5
za 30.36