Fikcja
Obcy dla siebie, a ramię jej mokre.
Może się znają, lecz raczej w to wątpię.
Zasną z nadzieją, że zastanie Polkę.
Gorycz została, bo rano po mordzie.
Zaczynam myśleć, że to była fikcja.
Może się stało, a może to wizja.
Okno otwarte i chłód znów przykrywa.
Szukam jej w tłumie, a ona Filipa.
Ślad jej uścisku widnieje na ręce.
Widzi to podmiot i jego wspomnienie.
Ona umarła, więc pogódź się wreszcie.
Wiedz, że umarła, lecz tylko dla ciebie.
Spojrzenie
Pan widzi, co widzę?
Pan widzi, co słyszę?
Pan pójdzie i sprawdzi, bo boję się krzyczeć.
Że jak to złe wieści?
Nikogo tam nie ma?
Po co patrzyłem?
Jest tam ktoś teraz?
Nikogo wciąż nie ma, a ręce mam mokre.
Proszę powiedzieć, że kochałem mocniej.
Proszę o spokój, mówi pan Ryszard.
Jak ma być spokój, jak chłód mnie przykrywa?
KochaNIE
A taki piękny świat,
lecz bez pięknych barw,
bo twe oczy są
tak na inny świat
zwrócone.
Mały mój jest świat
i pusty, szary tak.
Takie życie jest
przewrotne.
Miejsca obok są,
więc bardzo proszę, wsiądź,
bo za dużo mam
na głowie.
Taras, krzesło, stół.
Proszę, może wróć.
Wszystko czeka dziś
na ciebie.
Może kochasz go?
Jeśli tak, to co?
Oby to nie błąd.
na zdrowie.
Urodziny są,
lecz bez gładkich rąk.
na moment.
Pokochałem raz,
lecz nie było tak,
kochanie.
Pij
Przecież obcy są dla siebie,