E-book
22.05
drukowana A5
35.25
Poczucie własnej wartości

Bezpłatny fragment - Poczucie własnej wartości

Jak uwierzyć w swoją kobiecą wartość?

Objętość:
195 str.
ISBN:
978-83-8273-008-1
E-book
za 22.05
drukowana A5
za 35.25

PARĘ SŁÓW WSTĘPU

Przed Tobą pięć niezwykłych tygodni… Potem nic już nie będzie takie samo. Oczywiście tylko wtedy, jeśli dasz sobie zgodę na to, aby Twoje życie diametralnie się zmieniło.

Dużo czasu zajęło mi pisanie tej książki, pomimo że nie jest ona obszerna. Jednym z powodów był fakt, że nie czułam pewności, czy chcę pisać o sobie, doszłam jednak do wniosku, że ta pozycja niesie ze sobą wartość tylko wtedy, kiedy pokazane jest prawdziwe życie. Takie namacalne, z którym ogromna grupa kobiet może się utożsamiać.

Kiedy rozmawiam z kobietami o ich problemach, doświadczeniach, dzieciństwie, jakże często widzę powielające się schematy! Moje życie, choć inne niż wielu kobiet, także zostało zbudowane z podobnych elementów żalu, marzeń, zapłakanych nocy i radości, która kryła się gdzieś głęboko.

Jesteśmy tak bardzo do siebie podobne! A to sprawia, że moje problemy z poczuciem własnej wartości mogą też być Twoimi problemami. Moje rozwiązania — mogą przysłużyć się także Tobie.

Zapraszam Cię do pracy ze mną przez te pięć tygodni. Nie chciałabym, abyś przeczytała tę książkę i odłożyła ją na półkę. To nie jest tego typu pozycja. Zależy mi, abyś potraktowała go, jak przewodnik.

Jeśli dopiero zaczynasz przygodę z pracą nad własnym poczuciem wartości, będzie to dla Ciebie idealny wstęp do dalszego rozwoju.

Jeśli już budujesz swoją wartość, wierzę, że ta książka pozwoli Ci poczuć w sobie jeszcze większą moc, że stanie się uzupełnieniem Twojej dotychczasowej wiedzy albo inspiracją.

Będzie mi bardzo miło, kiedy po skończonej pracy z tą książką, napiszesz do mnie i zostawisz mi parę słów na jej temat — w wiadomości, na mojej stronie na Facebooku albo na stronie książki.

A teraz usiądź i rozpocznij swój pierwszy dzień pracy. :)

Tydzień 1, czyli o miłości do siebie

MOTYWACJA

„Ty, jak nikt we Wszechświecie, zasługujesz na swoją miłość”…

Nie zawsze w to wierzyłam — właściwie nie wierzyłam przez większość własnego życia. Wszystko, co robiłam, było ukierunkowane na zadowalanie innych. Ludzie mnie otaczający mieli naprawdę dobrze. Ja wtedy sama dla siebie się nie liczyłam, więc dlaczego inni mieliby traktować mnie, jak kogoś wartościowego?

Stawiałam siebie na samym końcu ogonka. Nie słuchałam siebie, zaciskałam zęby i szłam dalej tak, aby innym było dobrze.

A za każdym razem miałam z sobą samą coraz mniejszy kontakt…

Pamiętam, jak na studiach nie wyłączałam telefonu ani na chwilę, bo nigdy nie było wiadomo, kiedy ktoś zdecyduje się napisać do mnie sms z prośbą o przyniesienie moich notatek (które cieszyły się wielkim powodzeniem). Jestem typem skowronka, wstaję wcześnie, ale też wcześnie chodzę spać. Tymczasem studenci pisali do mnie w sprawie notatek koło dwudziestej drugiej czy dwudziestej trzeciej, gdy ja już spałam.

Pewnego razu zobaczyłam przed jednym z egzaminów, że każdy, dosłownie każdy, siedzący przed salą egzaminacyjną miał ksero moich notatek. Notatki pożyczyłam zaledwie kilku osobom…

Poczułam się w pewnym sensie dumna, ale z drugiej strony miałam dziwne wrażenie wykorzystania. Tylko chwilowe, bo zaraz potem stwierdziłam — ja, „siostra miłosierdzia”, jak nazywała mnie moja mama — że przecież przysłużyłam się innym i nie mam powodów do uczucia dyskomfortu.

Służenie mam we krwi. Ta książka to także moje służenie — wobec Ciebie.

Ale teraz służę z zupełnie innego powodu. Kiedyś robiłam to dlatego, żeby zdobyć uznanie wśród otaczających mnie ludzi i dlatego byłam zawsze na każde zawołanie.

Bywało, że płakałam, bo nie miałam czasu na zrobienie czegoś dla siebie (chyba że akurat nikt niczego ode mnie nie chciał), bywało, że dawałam siebie wbrew swojej woli, czując się potem jak totalny nieudacznik, nic nie warty śmieć. Tak było, a ja nie chcę niczego przed Tobą ukrywać.

Bo jak inaczej nazwać to, jak bardzo siebie nie szanowałam i pozwalałam na to innym?

Nie kochałam siebie. Nawet siebie nie lubiłam, bo targana emocjami nabywanymi od osób, z którymi akurat się spotykałam, miałam wahania nastrojów. Byłam kłótliwa, płakałam manipulując w tej sposób innymi, krzyczałam, popadałam w depresję…

Miałam siebie dosyć. Kiedy w 2006 r. spotykałam się z pewnym chłopakiem, który cierpiał na cyklofrenię, zaczęłam dostrzegać u siebie problemy, które byłam w stanie nazwać. Wtedy właśnie podjęłam decyzję o tym, że chcę nad sobą pracować i zmienić własną niechęć do siebie. Pomógł mi w tym o dziwo chłopak, który sam ze sobą miał problemy. Widząc to, co działo się z nim, patrzyłam na siebie i dostrzegałam rzeczy, których wcześniej nie potrafiłam rozpoznać.

Wybrałam się nawet do psychologa, do którego i on chodził. Ponieważ mi nie pomógł, poszłam do innego, ale również nie zostałam zrozumiana, a wręcz pomieszało się we mnie jeszcze bardziej. Wysyłali mnie do psychiatry, który, nie patrząc nawet na mnie, chciał po prostu wypisać mi leki.

Psycholodzy mi nie pomogli, dlatego postanowiłam sama sobie pomóc. Byłam bardzo zdeterminowana.

To była długa droga. Nie było wtedy praktycznych książek tego typu ani zbyt dużo dobrych warsztatów, które mogłyby mnie ukierunkować. Nie było webinarów, facebooka w Polsce chyba też nie było (przynajmniej mnie na nim nie było). Uczyłam się, czytając książki i wprowadzając konkretne zasady w swoim życiu. Przez te lata pokochałam siebie mocno, uwierzyłam, że jestem warta tego wszystkiego, czego pragnę, że jestem wartościową kobietą dokładnie taką, jaką jestem.

I dopiero wtedy, kiedy pokochałam siebie, mogłam pokochać szczerze inne osoby. Postawiłam wtedy granice.

To był trudny czas. Wiele osób odwróciło się ode mnie, bo nagle przestałam być na zawołanie. Bo zaczęłam mówić „nie”. Zmieniły się także relacje z moimi rodzicami, ale o tym później.

Wiele moich znajomych odeszło. Stara ja odeszła tak samo, jak ci znajomi. Ale zrobiliśmy miejsce na nowe znajomości, które pielęgnuję do dziś, na nową mnie, która dziś inspiruje wiele kobiet w ramach mojej działalności.

Przeszłam długą i bardzo trudną drogę. Popełniłam w tym czasie wiele błędów. Zamykałam się w sobie, czując potrzebę przeanalizowania siebie, jaką się stawałam, zastanawiając się, czy to jest faktycznie osoba, którą chcę się stać.

Nie byłam rozumiana przez osoby, które były wtedy blisko mnie. Zarzucano mi egoizm i egocentryzm. Zarzucano mi, że myślę tylko o sobie, a nie o innych. Bolało, ale czułam podskórnie, że tak musi być, że te osoby są zaskoczone miłością, jaką zaczęłam wyrażać wobec siebie samej. Potem przeczytałam, że to jest naturalny proces i najlepsze, co wtedy możesz zrobić, to po prostu to zaakceptować i iść dalej wyznaczoną przez siebie drogą.

Dziś kocham siebie i osoby, które przetrwały przy mnie, mogą się cieszyć moją miłością nie tylko do siebie, ale dużo pełniejszą i prawdziwszą miłością do nich samych. Taka jest nagroda za to, że podjęłam decyzję o swojej zmianie i trwaniu w niej, pomimo licznych problemów.

Jeśli chcesz o tym ze mną porozmawiać, napisz do mnie. Z chęcią Ci odpowiem, bo wiem, że moje doświadczenie jest inspiracją do zmiany dla wielu kobiet. Może będzie także dla Ciebie.

Pamiętaj najważniejszą zasadę — to Ty najbardziej zasługujesz na własną miłość. Od Ciebie zaczyna się cała miłość świata.

Żeby, mimo konfliktów czy różnicy zdań,

być wobec innych w porządku,

trzeba najpierw być w porządku wobec siebie.

Dominika Lebda

ĆWICZENIA

ZADANIE 1

Z poniższym szablonem pracuj przez cały miesiąc. W linijkach od 1 do 31 wpisz daty, a kwadraciki zakreśl, jeśli wykonałaś zadanie.

Twoje zadanie to powtórzenie sobie 10x każdego dnia „Kocham cię, (imię)”. Na głos. Patrząc sobie w oczy. Na koniec, kiedy powtórzysz to 310 razy, pomyśl, co czujesz po tej miesięcznej przygodzie i opisz swoje wrażenia.

Możesz skserować sobie ten szablon 12 razy i praktykować to ćwiczenie przez cały rok.

Dlaczego w ogóle proszę Cię o to? Bo wśród kobiet, z którymi pracowałam, zdecydowana większość nie potrafiła tego zrobić. Stawały przed lustrem i albo się śmiały same do siebie, kiedy miały powiedzieć sobie „Kocham cię”, albo nie przechodziło im to przez gardło. Były też kobiety, które zaraz po tym, jak te magiczne słowa wypłynęły z nich ust, rozpłakały się.

Ja też nie miałam lekko na początku. Z tym zadaniem zetknęłam się właśnie w 2006 roku i wpłynęło ono na mnie bardzo mocno. Ale zanim zdołałam je wykonać, zanim byłam w stanie wyznać sobie miłość, patrząc sobie w oczy, minęło bardzo dużo czasu…

Spróbuj. Zaobserwuj to, co się z Tobą dzieje. Może ciśnie Cię w gardle? Zastanów się wówczas, czy nie jest tak, że tłumisz w sobie swoje prawdziwe ja?

Czy przypadkiem nie jest tak, że chciałabyś czasem powiedzieć czy zrobić coś innego, ale tego nie robisz z obawy przed krytyką, wyśmianiem albo z jakiekolwiek innego powodu, który Cię umniejsza?

A może czujesz ucisk w splocie słonecznym, tuż pod sercem miedzy żebrami?

Jeśli energia przepływa przez Ciebie bez zakłóceń, czyli nie odczuwasz w tym miejscu ucisku, masz w sobie moc i siłę, aby realizować siebie w zgodzie ze sobą.

Ale zobacz, co się dzieje, kiedy zaczynasz odczuwać strach albo stres. Czujesz ucisk pod żebrami, dłonie zaczynają Ci się pocić i wyłącza Ci się Twój nowy ewolucyjnie mózg, a funkcjonuje jedynie ten gadzi, pierwotny. Jesteś nastawiona na ewentualną walkę, a na pewno na ratowanie siebie.

Czy wtedy jesteś w stanie rzeczywiście czuć się pewną siebie kobietą? Nie. Nie ma takiej możliwości, bo energia w Twoim splocie słonecznym została zablokowana. A zatem i Twoja moc i świadomość własnej wartości.

Spot słoneczny powiązany jest także z przewodem pokarmowym, co w momentach stresu także jest mocno odczuwane przez wiele osób.

Pomyśl, co się z Tobą dzieje, kiedy patrzysz na siebie i wyznajesz sobie miłość.

Który z powyższych objawów pojawia się u Ciebie?

A może doświadczasz czegoś zupełnie innego? Będzie mi bardzo miło, jeśli napiszesz do mnie i opowiesz, jak przetrwałaś to zadanie. :)

ZADANIE 2

Wypisz 10 rzeczy, za które dziś jesteś sobie wdzięczna. Może to być związane z jakimś Twoim zachowaniem wobec innych, ale też zachowaniem wobec siebie samej, sugerującym szacunek i miłość do siebie. Może to być decyzja, którą sama podjęłaś, a która jest dla Ciebie oznaką miłości do siebie. Ty sama wiesz najlepiej, za co możesz być sobie wdzięczna.

My, Polki, mamy często taką tendencję, że jeśli wyrażamy wdzięczność, to jedynie komuś innemu, natomiast zupełnie nie widzimy, jak wiele zawdzięczamy same sobie.

Pamiętam jedną kobietę, z którą pracowałam jakiś czas temu. Miałam poczucie, że w żadnej z sytuacji życiowych nie była obecna ona sama. W jej mniemaniu wszystko, absolutnie wszystko zawdzięczała losowi lub innym, nawet jeśli, patrząc z boku, każdy wyraźnie widział, jak wielki był jej wkład w życie rodzinny i firmy, w której pracowała.

Na komplementy w jej stronę reagowała zmieszanym śmiechem, tłumacząc od razu, że to przecież nie jej zasługa. W domu była na każde zawołanie rodziny i mimo że ich relacje były naprawdę wspaniałe, to wszyscy domownicy nauczyli się, że ona jest zawsze wtedy, gdy jej potrzebują, rzucając to, co właśnie robiła.

Jak zapewne się domyślasz, nigdy nie miała czasu dla siebie, ale mówiła o tym z żalem. Zdawała sobie sprawę, że sama sobie tego czasu nie daje, ale „przecież rodzina jest najważniejsza”.

Rodzina natomiast, z jednej strony cieszyła się, że ta kobieta jest zawsze, gdy jest potrzebna, ale z drugiej dzieci marzyły o mamie, która nie będzie zmęczona i która będzie spędzała z nimi czas w radości i w spokoju, a nie myśląc o tym, że zaraz po wspólnym czasie jedzie załatwić sprawę męża, który tego dnia nie miał na to czasu.

Trochę czasu minęło, zanim zrozumiała, że dopiero kiedy zadba o sobie samą, będzie w stanie z radością i w pełni harmonii zadbać o resztę bliskich. Powoli uczyła się zauważać, ile dotąd robiła i doceniać swoją pracę. Nauczyła się też, że wszelkie decyzje, jakie podejmowała, wymagały od niej nie lada odwagi i przeanalizowania wszystkiego.

Wdzięczność wobec siebie weszła jej w krew i podobnie będzie z Tobą, bo domyślam się, że, skoro pracujesz nad własnym poczuciem wartości, z wdzięcznością dla sobie samej możesz mieć jakiś problem.

W moim przypadku było podobnie. Zawsze siebie obwiniałam, zamiast sobie dziękować. Wiele lat upłynęło, zanim przestałam siebie samą krytykować i zaczęłam dostrzegać wartość we własnych decyzjach i działaniach.

Dopiero jakiś czas temu przeczytałam gdzieś o słoiku wdzięczności i taki sobie sprawiłam. Kupiłam mały dekoracyjny słoiczek z kokardką i postawiłam go w sypialni. Zobowiązałam się sama przed sobą, że każdego wieczoru będę wrzucała do niego zwykłe kolorowe karteczki z jakimś dobrym słowem dla siebie po minionym dniu.

Pisałam, za co byłam sobie wdzięczna albo jakie działanie w moim wykonaniu mi się podobało. Wrzucałam tam też karteczki z notatką, za co jestem wdzięczna światu, więc innym ludziom albo naturze.

Znalazły się tam takie elementy, jak śpiew pracujących w moim ogrodzie pszczół, niezwykle uroczy wschód słońca, przebijający się przez rolety, przemiła pani w obsłudze klienta w urzędzie…

Uczyłam się tej wdzięczności. Uczyłam się, jak skupiać się na tych pięknym doznaniach, zamiast szukać dziury w całym (tak, teraz wiem, że narzekanie to często szukanie dziury w całym).

Dziś już zupełnie nie mam z tym problemu, a wręcz jestem postrzegana z boku jako niepoprawna optymistka. Mnie jednak często szkoda czasu na drążenie trudnych czy kłopotliwych tematów, skoro mogę spożytkować swoją energię gdzieś zupełnie indziej.

Ja uczyłam się tego kilka lat, mam jednak nadzieję, że Tobie przyjdzie to dużo szybciej. Kluczem do tego jest — kontakt z samą sobą. Kiedy zaczynasz siebie słuchać, zaglądać w siebie, zatrzymywać się, aby Twoje własne uczucia dochodziły do Twojej świadomości, kiedy dasz sobie zgodę na ten kontakt, to na początku może Ci być trudno.

Ale uwierz mi, że gdy przebrniesz przez tą pierwszą warstwę, kiedy pozwolisz na uświadomienie sobie, że doznałaś krzywdy albo że sama ją wyrządziłaś, potem już będzie tylko lepiej. Kiedy pozbędziesz się tego ciężaru z serca, który dotąd tak bardzo Cię przygniatał, że wygodniej było schować go głęboko w sercu i jeszcze przydeptać, aby łatwiej wpasował się w dno, to poczujesz ogromną ulgę.

Nikt tak nie potrafi człowieka skopać, jak on sam siebie. Przyjmij do siebie, że to, co kiedyś miało miejsce, stało się. Nie cofniesz czasu, żeby naprawić to, co było. Możesz natomiast od dziś uznać tamto i ruszyć do przodu z nową energią.

Zacznij od pokochania siebie i podziękowania sobie.

ZADANIE 3

Kiedy podczas pracy z kobietami zadaję pytanie, czym jest dla Ciebie sukces, zwykle słyszę te same odpowiedzi. Zapewne domyślasz się, jakie, bo są to typowe stereotypowe reakcje.

A czym sukces jest dla Ciebie?

Zatrzymaj się na chwilę i pomyśl, zanim przejdziesz dalej.

Czy przychodzi Ci na myśl ta znajoma, która pnie się po szczeblach kariery i co chwilę niemal słyszysz, że właśnie po raz kolejny awansowała?

A może przyszła Ci na myśl Twoja ulubiona aktorka i Twoje skrywane marzenie, że czasem chciałabyś być na jej miejscu? Albo pisarka?

Niezależnie od tego, czy jest to aktorka, pisarka, siostra, która jakimś cudem znalazła się w telewizji, czy ktokolwiek, kto pnie się na szczeblach kariery, sukces kojarzy się powszechnie z poszanowaniem społecznym, sławą i dużymi pieniędzmi.

A w prawdziwym życiu sukces to coś więcej. To dzień bez narzekania. To poranek, który rozpoczynasz z uśmiechem bez bólu, który towarzyszył Ci przez ostatnie tygodnie. To momenty, kiedy masz możliwość zatrzymać się i w spokoju wypić kawę czy herbatę. To decyzja, dzięki której od teraz Twojej rodzinie będzie lepiej.

To wszystko to sukcesy, których najczęściej na co dzień nie zauważamy. Ale właśnie dlatego chcę, żebyś w tym tygodniu skupiła się na takich rzekomo małych rzeczach, a potem je wypisała w poniższym szablonie.

Jest w moim życiu bliska mi kobieta, która w pewnym sensie cierpi na brak dowartościowana przez rodziców, głównie matkę. W takim domu się wychowywała i dopiero niedawno zaczęła dostrzegać, jak wiele dobrego dzieje się w jej życiu. Rozmowy z mamą są trudne. Autorytetem mamy są nie tylko realne osoby, które można oglądać w telewizji, ale także osoby fikcyjne, chociażby postaci z seriali.

Ta bliska mi kobieta słyszy czasem ogromny zawód w głosie mamy, która opowiada jej zrezygnowana, jaka to szkoda, że jej nie córka nie awansowała, jak Ola z Klanu (czy innego serialu, nie oglądam, więc nie do końca jestem pewna, czy dobrze zapamiętałam).

Dla tej pani sukces to prestiż. Dla tej bliskiej mi kobiety sukcesem jest, że może wstać, o której chce, zabrać się do pracy, kiedy chce. Zrobić sobie przerwę, kiedy chce. Zrobić sobie wolne, kiedy chce. Totalna wolność. I to jest jej wielki sukces.

A Ty? Jak Ty to widzisz?

Wypisz 10 sukcesów, jakie dziś odniosłaś. Pamiętaj, że sukcesy to nie tylko to, co wydaje się spektakularne, ale każda najdrobniejsza rzecz, która wymagała od Ciebie pracy i zaangażowania.

Sukcesem może być poranne wstanie, jeśli spotkało Cię coś, co trzyma Cię w łóżku. Sukcesem może być radosny uśmiech Twojego dziecka, które wychodzi z choroby, a Ty trwałaś przy nim przez wiele ciężkich godzin. Sukcesem może być upieczony własnoręcznie chleb, który dotąd nie chciał wyjść.

Rozejrzyj się. Jestem przekonana, że znajdziesz wiele powodów, aby być dziś z siebie dumną.

ZADANIE 4

Na koniec zależy mi, abyś zastanowiła się, czy w trudnych sytuacjach udzielasz sobie wsparcia, jakiego zapewne udzielasz bliskim Ci osobom? Czy traktujesz siebie, jak kogoś wartościowego? Czy raczej uznajesz, że nie ma znaczenia, co Ty sądzisz, czego Ty pragniesz, ważne, że inni są zadowoleni?

Kiedy następnym razem będziesz miała problem, pokłócisz się z kimś, pojawi się w Twoim życiu stresująca sytuacja, stań obok siebie i spójrz na siebie z dystansem. Potraktuj siebie jak swoją przyjaciółkę, zadaj sobie mnóstwo pytań, obserwuj swoje zachowanie i swoje emocje. Nie oceniaj — przyglądaj się i nazywaj.

Kiedy pojawia się ocena, zapewne zdegradujesz siebie do najniższej półki. Jeśli po prostu przyjmiesz to, co się z Tobą dzieje, bez jakiejkolwiek oceny, zwyczajnie zaakceptujesz, wówczas jesteś w stanie spojrzeć na sytuację i na swoje uczucia z dystansu. Dzięki temu zrozumiesz, co w rzeczywistości w Tobie siedzi.

Kiedy reagujesz nawykowo, nie ma tu przestrzeni do poznania siebie prawdziwej. Nie zastanawiasz się, nie zbliżasz się nawet do swojego serca i swoich emocji. Więc skąd możesz wiedzieć, dlaczego wciąż popełniasz te same błędy? Skąd możesz wiedzieć, dlaczego wszechświat czy Bóg dał Ci takie a nie inne życie?

Jest wśród moich dalszych znajomych pewna kobieta, która narzekanie ma we krwi. Znamy się ponad dwadzieścia lat i nie pamiętam okresu, w którym ona podchodziłaby do życia w naturalnie pozytywny sposób. Za każdym razem podczas naszej rozmowy słuchałam, jak źle jej w życiu, jak bardzo jest poszkodowana.

Na nic niestety zdały się moje nakierowujące pytania, że może to wszystko ma swój cel? Swój sens? Według Viktora Frankla, psychiatry, który przebywając w obozach koncentracyjnych opracował podstawy logoterapii, wszystko ma swój sens. Gdzieś indziej przeczytałam, że to, co nas spotyka w danym momencie, jest dla nas możliwością do pracy nad różnymi obszarami naszego życia. I ta teoria do mnie przemawia.

Sama przecierpiałam w swoim życiu wiele — jak powtarzam od kilku moich książek, kiedy przyjdzie czas, pojawi się pełna autobiografia, w której opiszę swoje życie jeszcze pełniej, ale to jeszcze nie jest odpowiedni moment.

Wystarczy jednak, żebyś wiedziała, że nie życzyłabym takiej przeszłości żadnemu dziecku.

Wiem dziś, że te wszystkie sytuacje miały swój sens. Dzisiaj, z perspektywy osoby, która podjęła próbę pracy nad sobą, wiem, że wszystko, co dotąd działo się w moim życiu, stworzyło osobę, którą obecnie jestem.

I dzięki temu mogę z pełną świadomością stwierdzić, że zawsze taka byłam — ale tylko głęboko w środku, nie pozwalając swojej prawdziwej naturze wyjść na wierzch. Kierował mną ogromny strach przed odrzuceniem, bałam się oceny, która niechybnie by się pojawiła.

Ale co by się stało, gdybym żyła w harmonii ze sobą od czasów dzieciństwa?

Co by się stało, gdybyś Ty była sobą przez cały czas i skupiała się na tym, że ktoś inny może Cię skrytykować?

Według niektórych teorii, inni ludzie zajmują się nami przez jeden procent swojego życia. Jeden procent! Powiedzą coś o Tobie i natychmiast o Tobie zapomną.

Spójrz na siebie. Cokolwiek robisz, niezależnie od tego, czy jesteś pełna wiary w siebie, czy wręcz przeciwnie, robisz coś i myślisz o sobie. Czasem w kontekście innych osób, ale to mieści się właśnie w tym jednym procencie. Pozostała część to kolejne skupienie uwagi na kimś innym w ciągu całego dnia, po czym ponownie wracasz do tego, co ty czujesz, co Ty robisz, co masz zamiar zrobić, itd.

Dodatkowo, zauważyłam, że wszystkie te obawy, które pojawiają się w nas przed uzewnętrznieniem czy pokazaniem prawdziwej twarzy, są w większości wykreowane przez nas samych. Większość z nich nigdy nie będzie miała miejsca. To nasz umysł, bardzo niepewny w danej sytuacji, tworzy te wszystkie niekorzystne efekty bycia sobą. To nasza niepewna podświadomość próbuje przekonać Cię, że inne życie jest niebezpieczne.

Czy odzywa się wtedy w Tobie taki wewnętrzny krytyk? Co takiego mówi? Jego słowa są bardzo ważne, bo to Twoje, być może nieuświadomione lęki. Pamiętaj, że w Twoich uczuciach nie ma niczego złego. Złe może być tylko zachowanie. Nabierz do siebie dystansu — dzięki temu będziesz w stanie lepiej siebie zrozumieć. Przeanalizuj odpowiedzi na pytania:

Dlaczego tak się poczułam?

Czego tak naprawdę potrzebuję w tej sytuacji?

Czego mi brakuje?

Tydzień 2, czyli co możesz o sobie powiedzieć?

MOTYWACJA

Nigdy nie potrafiłam mówić o sobie dobrze, w superlatywach. Niestety, w moim domu mówiło się jedynie o brakach, o wadach, o błędach. Nigdy nie chwaliło się za nic ani nie wyrażało jakiejkolwiek aprobaty. Moi rodzice sami nie zostali tego nauczeni, dlatego nie mam im tego za złe. Nie zmienia to jednak faktu, że przez to ja także nie nauczyłam się mówić innym, jak są wspaniali, jak świetnie im poszło, jak jestem z nich dumna, ani nie mówiłam tego do siebie samej.

Pierwsze próby zwracania się zdrobniale do innych trenowałam na praktykach pielęgniarskich na moich studiach. Podglądałam koleżankę, która mówiła do swoich małych podopiecznych „słoneczko”, „maleństwo”, itd, a ja, jak uczeń, trenowałam na swoich maluchach. Po latach praktyki nie miałam już z tym problemu, ale wciąż nie potrafiłam mówić tak o sobie.

Jak nie raz już pisałam, pracę nad sobą samą zaczęłam dopiero w 2006 r., pod koniec studiów. Odkryłam wtedy coś takiego jak afirmacja. Słyszałaś o niej? Afirmowanie czegoś to opisywanie tego w sposób pozytywny. Ale żeby móc o sobie mówić pozytywnie, musiałam dowiedzieć się, co dobrego jest we mnie. Z jakich pozytywnych elementów się składam?

Wtedy przeczytałam o zadaniu, aby w ciągu 10 minut wypisać 50 pozytywnych informacji na swój temat. Usiadłam któregoś dnia i zaczęłam… Wypisałam 6. Czas mijał, a ja kompletnie nie wiedziałam, co takiego jeszcze mogę napisać. Wszystko już zostało wyczerpane! Pomijając, że to, co wypisałam, także napawało mnie wstydem — bo czy faktycznie ja taka byłam, czy to tylko moje wielkie życzenia?

Nie zamierzałam nawet nikomu tego pokazywać, bo jeszcze okazałoby się, że wcale tak nie jest, a ja zostałabym uznana za egocentryczkę. A jak wiesz, bardzo dbałam o to, co inni o mnie myślą i mówią. Zakładałam maskę osoby, u której wszystko gra, i tylko nieliczni byli dopuszczani do problemów, jakie miałam…

„Jeśli nie czujesz się komfortowo ze sobą,

nie możesz się czuć komfortowo z innymi”…

Dokładnie tak — moja własna obecność mnie krępowała do czasu, aż zaczęłam nad sobą pracować, a i w okresie pierwszych lat błądzenia w samorozwoju także często takie chwile się zdarzały. I tak samo czułam się wśród obcych sobie osób.

Mam wrażenie, że postrzegano mnie jako osobę towarzyską, bo organizowałam imprezy w mieszkaniu, do którego się wyprowadziłam (dzięki rodzicom), bo spotykałam się z wieloma chłopakami, czasem jednocześnie, szukając u nich akceptacji mojej osoby, bo śmiałam się podczas grupowych rozmów. Ale nikt nie wie, jak źle czułam się w towarzystwie osób, z którymi nic mnie nie łączyło albo jeszcze nie zdążyło połączyć, bo widziałam ich po raz pierwszy.

Nikt też nie wie, jak bardzo nie wierzyłam w pozytywne słowa w moim kierunku, wypowiadane przez inne osoby. Kiedy słyszałam, że komuś na mnie zależy, nie uwierzyłam ani razu w tamtych czasach totalnego chaosu emocjonalnego i mentalnego. Kiedy słyszałam, że ktoś chce spędzić ze mną życie, nie wierzyłam. Bo dlaczego ze mną, skoro jest tyle dużo bardziej wartościowych ode mnie kobiet?

Przekreśliłam wiele związków i znajomości, ale chcę, żebyś wiedziała, że to nie jest żal. Wierzę w przeznaczenie i w to, że każda osoba oraz każde zdarzenie z naszego życia ma ogromny wpływ na to, kim jesteśmy dziś. Wszystko ma swój sens. Tamte moje związki i znajomości ukształtowały mnie obecną, kobietę, wierzącą w siebie niezachwianie i mającą mnóstwo miłości do innych.

Dziś nie mam problemów, aby mówić o sobie w superlatywach, ale nie oznacza to, że uważam siebie za nieomylną. Jestem człowiekiem i jak każdy, mam prawo się pomylić. Jednak dziś widzę to obiektywnie i traktuję każdą taką sytuację jak naukę, a nie jak punkt, który ktoś odbiera mi z mojej puli poczucia własnej wartości.

Jak wiesz, nie miałam swojego nauczyciela, który prowadziłby mnie za rękę po moim samorozwoju, dlatego moja praca była długa. Ale Ty możesz oprzeć się na moim doświadczeniu i mojej chęci pomocy Tobie, dlatego liczę, że wykonasz zadania, które dla Ciebie przygotowałam, a potem podzielisz się nimi w naszej grupie, albo chociaż napiszesz w te sprawie do mnie wiadomość prywatną.

Pamiętaj, że tylko praca daje efekty. A jeśli jesteś prowadzona przez kogoś, kto ma w danym temacie doświadczenie, tym efekty będą większe. Razem możemy zdziałać naprawdę dużo.

„Moc możemy świadomie kształtować.

Gdy z niej korzystamy,

tym bardziej ją wzmacniamy.”

Ewa Mukoid

ĆWICZENIA

ZADANIE 1

Bardzo jestem ciekawa, jak Ty wykonasz to zadanie. Weź dzisiejszy szablon i wypisz 50 pozytywnych informacji na swój temat. W pierwszej chwili zadanie to może wydawać się trudne, jednak ostatecznie będziesz w stanie wypełnić puste pola. Mocno w Ciebie wierzę.

Co możesz wypisać?

Elementy swojego wyglądu (na pewno jest coś, co podoba Ci się w Twoim wyglądzie), cechy swojego charakteru (pomyśl obiektywnie, stań z boku i przypomnij sobie, co mówią o Tobie bliscy Ci ludzie), wiedzę na jakiś temat, umiejętności, które posiadasz, talenty, jakie posiadasz.

Jest tego cała masa. Może dojść do sytuacji, że zabraknie Ci miejsca. To dobrze, to bardzo dobry znak. Ale tylko pod warunkiem, że te pięćdziesiąt informacji na Twój temat, to informacje, które do Ciebie przemawiają.

Piszę Ci o tym, bo potkałam się raz z szablonem, w którym widniały hasła, jakby wypisane ze słownika. Kobieta ta absolutnie nie czuła się ze sobą dobrze, a w jej życiu pojawiały się sytuacje, które ją przygniatały i dodatkowo obniżały poczucie własnej wartości. Dużo rozmawiałam z nią o jej problemach i czarnowidzeniu, nastawieniu na kryzys, zamiast na sukces. A potem przeczytałam na szablonie, że jest optymistką, że jest skuteczna, pewna siebie, wartościowa, itd.

Miałam wrażenie, że czytam o kimś innym. Patrzyłam na tą listę i widziałam niemal oczami wyobraźni, jak szuka kolejnego przymiotnika, który mógłby określić kobietę.

Może się mylę. Może ona w głębi siebie tak o sobie myśli, ale z jakiegoś powodu ta prawdziwa jej wersja przysłonięta została przez rzeczywistość? To nie była moja klientka, tylko znajoma, której dałam ten szablon po jednej z trudniejszych rozmów. Nie prowadziłam z nią żadnego programu rozwojowego, więc nie wiem do końca, skąd to wszystko się u niej wzięło.

W międzyczasie nic się nie zmieniło i jej życie stopniowo, ale sukcesywnie się zawalało. Ale lista pozytywnych opinii na swój temat została wypisana w ciągu godziny.

Nie chciałabym, abyś tak podeszła do tego zadania. Chciałabym, abyś naprawdę czuła, że cecha, którą wypisujesz, jest rzeczywiście Twoją cechą. Chciałabym, żebyś podeszła do tego zadania nie przy okazji, ale naprawdę usiadła i zastanowiła się nad sobą. Może Ci to zająć nawet cały ten tydzień, ale bądź pewna pozytywnych informacji, które o sobie napiszesz. Trzymam za Ciebie kciuki.

ZADANIE 2

Wypisz w punktach, z jakimi pytaniami zgłaszają się do Ciebie inne osoby.

Jakich rad od Ciebie oczekują?

Jeśli przychodzą do Ciebie z jakimś problemem, widocznie uznają, że jesteś w stanie im pomóc. W czym jesteś tak dobra, że inni Ci ufają?

Czego oczekują od Ciebie?

Wypisz wszystkie cechy charakteru, jakie są potrzebne do spełnienia próśb innych osób oraz umiejętności i wiedzę, które posiadasz. Zobaczysz wówczas, jakie dodatkowe cechy posiadasz.

Poprzez to zadanie chcę Ci uświadomić, że masz w sobie dużo więcej wartości, której być może sobie nie uświadamiasz. Wartości, która jest Twoją wielką siłą i może być Twoim motorem do działania.

Kiedy popatrzysz na siebie oczami innych osób, które Cię doceniają i dla których w jakiejś dziedzinie jesteś autorytetem, a przy okazji jesteś otwarta na to, co się wokół Ciebie dzieje, możesz wreszcie zacząć dostrzegać to, co być może dotąd Ci umykało.

Czy nie byłoby pięknie uwierzyć w końcu przyjaciółce, która podziwia Cię za Twój spokój wewnętrzny albo za to, jak świetnie potrafisz się zorganizować? Czy przyjemnie byłoby z myślą, że jesteś kobietą, która jest ceniona za samodzielność i za to, że potrafi sobie poradzić w każdej sytuacji? Albo która tak doskonale gotuje, że wszyscy domownicy tylko czekają na kolejny posiłek…

Zapytałam kiedyś jedną z moich przyjaciółek, w czym według niej jest dobra. To pytanie mocno ją zaskoczyło. Długo nie dostałam żadnej odpowiedzi. Ja sama natychmiast podałabym jej kilka obszarów, ale chciałam, aby to ona spojrzała na siebie z boku i poszukała w sobie tej wartości. Po długiej chwili powiedziała mi, że nawet jeśli coś przychodzi do głowy, to głupio jej o tym mówić. Od dziecka była uczona, że ma się nie chwalić, że „dziewczynki nie powinny się przechwalać”.

Znasz to? Z czymś Ci się to kojarzy?

Jeśli czytasz tę książkę, to znaczy, że sama szukasz w sobie większej wartości, a to oznacza, że przez poprzednie lata bardzo Ci jej brakowało.

Podejrzewam, że znaczna większość współczesnych kobiet była wychowywana w takim nurcie. Dziewczynka miała być tzw. „grzeczna”.

W moim słowniku nie ma nawet takiego słowa. Kiedy jakiś czas temu mój syn wrócił z przedszkola i powiedział mi, że dostał nagrodę, „bo był grzeczny”, zapytałam go, co to znaczy, że był „grzeczny”. Odpowiedź mnie nie zaskoczyła… Usłyszałam, że „słuchał pani”… Pozostawię to bez komentarza, dziecku oczywiście wytłumaczyłam, jak to z tym byciem „grzecznym” i „nieposiadaniem własnego zdania” jest.

Dziewczynka miała siedzieć cicho, najlepiej tak, żeby za bardzo nie było jej widać. Miała się uśmiechać i być posłuszną. Oczywiście, nie w każdym domu panował taki model, ale z zdecydowanej większości tak.

Współczesne kobiety pozbawione poczucia własnej wartości pochodzą nie tylko z tego typu domów. Znam też wiele takich, gdzie za wyrażanie własnego zdania dostawało się tzw. „manto”. Albo dziewczynki były zamykane w pokojach, miały szlabany, itd.

Generalnie wszystko skłania się ku temu, że my, jako dzieci, nie byłyśmy dowartościowywane, a kiedy próbowałyśmy tę wartość w sobie zobaczyć lub chciałyśmy ją pokazać innym, tłamszono ją w nas.

Moja przyjaciółka o której pisałam wyżej, wyrosła w takim właśnie domu. Kiedy podczas naszej rozmowy chciała powiedzieć coś dobrego na swój temat, nie potrafiła, bo od razu odczuwała wstyd, jak wtedy, gdy była mała. Natychmiast odzywało się w niej jej wewnętrznego dziecko (które ma w sobie każda z nas). Dziecko, które zostało brutalnie skrzywdzone psychicznie.

Jeśli i Ty masz taki opór, spróbuj go obejść. Zaakceptuj, że jest. On jest częścią Ciebie. Jedyne, co możesz zrobić, to przyjąć go, jako element Twojej osobowości, a potem pracować nad samorozwojem, przede wszystkim nad poczuciem wartości.

Nie walcz ze sobą. Walka ma złą energię. Bardzo smutną i bardzo destrukcyjną. Przyjmij wszystko, co dotyczy Ciebie z miłością i stań się jedną piękną pełnią.

Tylko kiedy ukochasz w sobie swoje wewnętrzne dziecko, możesz pełniej żyć jako dorosła kobieta. Ty sama potrzebujesz dać sobie więcej miłości i więcej wyrozumiałości. Potrzebujesz bardziej otoczyć siebie samą opieką.

Spróbuj zrobić to właśnie w tym tygodniu. Nigdy nie będzie lepszego momentu niż TERAZ.

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 22.05
drukowana A5
za 35.25