Zabawa
Klub, sobota ty i koledzy twoi.
Ty przy barze po drinka stoisz.
Telefon się odzywa, pewnie żona dzwoni.
Nie chcesz już tej ciągłej monotonii.
Zawsze po pracy do domu wracał.
Stwierdził że, dziś mu się to nie opłaca.
Poszedł do klubu z kumplami, na parę małych piwek.
W miejsce gdzie, spotkasz parę tanich dziwek.
Sms do żony o treści przyjdę później.
Na razie między nimi, zrobiło się luźniej.
Żona rozumiała że, z kumplami chciał wyjść.
Odpisała mu tylko, nie za późno przyjdź.
Włącza telewizor i ogląda film.
Nie myśląc co się dzieje z nim.
A on piwko, drink i tak po kolei.
Już powoli rozmowa z nim się nie klei.
Jedynie co chce, to dziś iść na całego.
Wypił jeszcze drinka małego.
Noc jest ich, szaleją w tym klubie.
Po pijaku krzyczy, takie życie lubię.
Kumple słuchają co on do nich gada.
Przed ołtarzem przysięgę żonie składał.
Że do śmierci będzie jej wierny.
Alkohol plus dziwka jest wynik mierny.
Obrączkę zdjął, by szukać przygód.
Dziwka dziś da dużo mu wygód.
A one wiesz, jak to one.
Mają w dupie że, on ma żonę.
Idą z każdym bez względu na wiek.
Taki biznes dziwki jest.
Jednemu z kumpli nie podoba się to.
Że chce iść z dziwką spędzić tą noc.
Chce mu prze mówić kurw...do rozsądku.
To co on chce zrobić, to jest nie w porządku.
W domu żona na ciebie czeka kurw… a.
I tak poszedł z nią mając go za durnia.
By było śmieszniej w tym klubie też była.
Koleżanka jego żony i do niej zadzwoniła.
Przyjedź tu tylko bądź spokojna.
Dla niego chwila była upojna.
Nie wie że żona jedzie tam.
Gdzie on zabawia się z dziwką sam.
Zabawa wymknęła się spod kontroli.
Przez głupotę co budował spierdoli.
Miała być przygoda, a tragedia wyszła.
Nie wiedziała że, za takiego chama wyszła.
Długo nie mogla się po nim pozbierać.
Dziwka została dziwką, a on wyszedł na frajera.
MASZ W DOMU ŻONĘ, A SZUKASZ PRZYGÓD.
WIEM JEDNO JEST Z CIEBIE PRZYGŁUP.
WIĘCEJ STRACISZ NIŻ GOŚCIU ZYSKASZ.
BO NIC CI NIE DA PIERWSZA LEPSZA DZIWKA.
Wspomnienia
1.Pamiętam kiedy byłem mały.
Nie wiedziałem o co w życiu gramy.
Bo taki mały wtedy Artur był.
Nie miał na nic, za dużo sił.
Lata leciały zawsze do przodu.
Wtedy mieszkałem jednym z bloku.
I czas pójścia do przedszkola.
Kurw… już zaczęła się ta szkoła.
Powoli wchodziłem do tej gry.
Były dni że, czułem się zły.
Potem 6 lat podstawówki.
Nie paliłem wtedy z lufki.
Stan ducha inny jak było się młodym.
Te wyjazdy na szkolne zawody.
Stanie wieczorem kolo bloku.
Słuchanie non stop rapu i hip hopu.
Pierwsze libacje alkoholowe.
Dziś już inne rzeczy są na głowie.
Pierwsze piwko, pierwsza nalewka.
Na wszystko wtedy totalna olewka.
Z ziomami pierwsze faje
Teraz dla innych to nałogiem się staje.
Pierwsze imprezy z całym gronem.
Trzeźwienie nie raz gdzieś tam pod domem.
Te same zawsze pyski znajome.
Wspomnienia z tamtych lat są piękne.
Mimo tylu lat niektóre są we mnie.
Z ziomami nie jeden przypał.
Artur nie jedno piwo wychlał.
Powiedz co jest piękniejszego
Od wspomnień swoich i własnych kolego.
Wspomnienia przeminą jak każdy.
Byłem młody lecz robię się starszy.
Lubie sobie powspominać.
I wspominam bo przyszła ta chwila
2.To były początki trzynastolatka.
Nie raz na mnie nakrzyczała matka.
Nie bylem grzeczny jak inni.
Jak SOKÓŁ bylem dla wielu dziwny.
Byłeś inny jak piłeś tu browary.
To już byłeś nie lubiany,
Była niby miłość, pierwsza i druga.
Dałem się miłości oszukać.
Gimnazjum klasa trzecia.
Jak ten czas szybko zleciał.
Trzynaście zamieniło się na szesnaście.
Tak zapierdziela ten czas właśnie.
Koniec gimnazjum kurw… wreszcie.
Klasa 3a mam to na względzie.
Czas i tak w końcu przemija.
Na wspominki przyszła chwila.
Wkracza się teraz do świata dorosłych.
Inaczej mówiąc do świata mocnych.
Życie to skurwiel, może być kiepskie.
Nie jeden poczuł to będąc jeszcze dzieckiem.
Każdy lubi sobie powspominać.
Jak minęła mu młoda chwila.
Te czasy już nigdy nie wrócą.
Młodość i starość w życiu się kłócą.
A ja jeden z pierwszych.
Od młodego chciał być mężny.
Umieć wszystko rozwiązywać.
Hu...mnie obchodziło kto jak się odzywał.
Bylem młody, jestem już starszy.
Życie to życie to nie teatrzyk.
Jeszcze nie raz sobie przypomnę.
Póki nie umrę o pewnych chwilach nie zapomnę.
Portfel
1.Sobotni wieczór znów spędzasz w klubie
Ja tam rzadko bywać lubie
Patrzysz jak ona swoja dupą kręci
Wtedy swoje chęci trzymasz na uwięzi
Lubi być gwiazda i świecić najjaśniej
Gdy gestem pokazuje ze na ciebie patrze
Idziesz pod bar na małego drinka
Na jej ustach czerwona szminka
Skąpa bluzka, krótka spódniczka
Obcasy fajki i zapalniczka
Drink za drinkiem aż będzie humorek
By potem w tańcu zrobić furorę
Jazda na maksa kreci ją ta muza
Szuka wzrokiem naiwnego łobuza
Jakiś podszedł do niej jest nachalny i ja wkurza
Szuka dalej kręcąc dupą na parkiecie
Wie ze spotka naiwnego przecież
Który tam mógłby się jej oprzeć
Ona o tym wie bardzo dobrze
W końcu atutów myśli że ma sporo
Wyciąga z kieszeni paczkę marlboro
Siada zapala i czeka na okazje
Gdy któryś się nabierze a ona skradnie mu wyobraźnie
Na razie nikogo takiego nie ma
Zero pola do popisu bo pusta jest scena
I gdy Dz-ej zapodaje rytmiczny kawałek
Idzie sama tańczyć się nie poddaje
Na horyzoncie jest jeden i tańczy sam
Ona w głowie ma już ułożony plan
Podbija i wygina się jak sprężyna
Zadowolona jego mina
Właśnie dla niego przyszła ta chwila
Co ma mu ten wieczór umilać
Przytula się do niego czas na drugi etap
Tak łatwo swojego ciała nie sprzeda
Erotyczny taniec on cały zadowolony
Zawiodły wszystkie środki obrony
Dla niego była już jak bogini
Zaprosił ją na drinka, bo co miał uczynić.
Lubisz to i czujesz się jak w niebie
Gdy faceci gną do ciebie
Czujesz się wtedy jak parkietu królowa
Chciałabyś wszystkich sobie wychować
Tak naprawdę jesteś zwykłą szmatą
Dobrze wiesz co na ciebie kładą
Dajesz dupy każdy wie o tym
Jego portfel to dla ciebie narkotyk.
2.Po drinku idzie znów na parkiet
Nawet nie wie ze masz na imię Bartek
Szczerze to ja to nawet nie obchodzi
To ty sam sobie szkodzisz
Ona ma ciebie w dupie taka penera
A tobie uciekają złotówki z portfela
One takie tanie nie są a ty cały czas na nią czekasz
I gdy dz-ej zapodaje kolejnego seta
Ona już do innego ucieka
Jej spojrzenie i usta sprawiały że
W żyłach już gotuje mu się krew
On nie ogarnia już tej sytuacji wiem
Po prostu ma ochotę zabawić się
A ona robi go w sumie w hu… a
Już teraz z innym się buja
A ilu jeleni znajdzie jeszcze dziś
Co po pijaku myślą ze ona jest miss
Nogi zgrabne nie jednego tam skusi
Wtedy tam diabeł kusi
Ona wypięta tańcząca przy tobie
Każdy inny ogier staje się jego wrogiem
Nie opuści już jej za nic
Nie ma barier do przekraczania granic
Myślał że będzie jego tylko tą nocą
Poszła gdzieś on czeka bo jest idiotą
Szuka ja w klubie i chce ja znaleźć
Choć w koło wiele innych panien
Dla niego tylko ona jest tu księżniczką
Hormony buzują mu strasznie szybko
Znalazł ją i jest w ciężkim szoku
Ona innego ma już u boku
Robi z nim to samo co zrobiła z tobą
Podchodzi z gniewem nie jest już sobą
Wyskakuje z łapami na kolesia
Ochrona już do was zmierza
Po plaskaczu dostajecie w bramie
Ona się z was śmieje a wy macie po zabawie
I dwóch takich sie nabrało
Jej i tak jest jeszcze mało
Dali się nabrać zdarza się
Tylko ty nie daj nabrać się
Ona właśnie na to liczy
I gdy ty swój hajs liczysz
By ci go zabrać dla niej to żaden wyczyn
Takie jak ona miej ziomek gdzieś
Nigdy nie bądź jeleniem nie
Mimo ze trudno jest ci się jej oprzeć
Próbujesz fajną kobietę dostrzec
Lecz to tylko szmata która cie wykorzystuje
Nie patrzy na serce tylko na hajs i furę
A ty w takim klubie to dla niej eden
Znudzisz się jej szybko i opuści ciebie
Wyglądają niewinnie i bezinteresownie
Myślą tylko ile mieści twój portfel
Patrze dalej jak dajesz się nabierać
Jak z ciebie robi frajera
Ciężko zarobiony hajs, ona łatwo ci odbiera
Nie patrzy w środek serca tylko portfela.
Los jest niesprawiedliwy
1.Zawsze kiedy wstaje rano
Dziękuje Bogu ze następny dzień ujrzeć mi dano
Mam rodzinę jestem z tego dumny
Naszego życia nie budują koturny
Ilu jest dzieci bez rodzica
Czasem gdy to widzę bierze mnie kurwica
Jeśli zabrała rodzica śmierć, wiem zdarza się
Wielkie współczucie tobie ślę
Ile rodziców się rozwodzi
Ile jest takich rodzin