E-book
12.6
drukowana A5
27.21
Po Prostu życie

Bezpłatny fragment - Po Prostu życie

Objętość:
74 str.
ISBN:
978-83-8273-807-0
E-book
za 12.6
drukowana A5
za 27.21

Zabawa

Klub, sobota ty i koledzy twoi.

Ty przy barze po drinka stoisz.

Telefon się odzywa, pewnie żona dzwoni.

Nie chcesz już tej ciągłej monotonii.

Zawsze po pracy do domu wracał.

Stwierdził że, dziś mu się to nie opłaca.

Poszedł do klubu z kumplami, na parę małych piwek.

W miejsce gdzie, spotkasz parę tanich dziwek.

Sms do żony o treści przyjdę później.

Na razie między nimi, zrobiło się luźniej.

Żona rozumiała że, z kumplami chciał wyjść.

Odpisała mu tylko, nie za późno przyjdź.

Włącza telewizor i ogląda film.

Nie myśląc co się dzieje z nim.

A on piwko, drink i tak po kolei.

Już powoli rozmowa z nim się nie klei.

Jedynie co chce, to dziś iść na całego.

Wypił jeszcze drinka małego.

Noc jest ich, szaleją w tym klubie.

Po pijaku krzyczy, takie życie lubię.

Kumple słuchają co on do nich gada.

Przed ołtarzem przysięgę żonie składał.

Że do śmierci będzie jej wierny.

Alkohol plus dziwka jest wynik mierny.

Obrączkę zdjął, by szukać przygód.

Dziwka dziś da dużo mu wygód.

A one wiesz, jak to one.

Mają w dupie że, on ma żonę.

Idą z każdym bez względu na wiek.

Taki biznes dziwki jest.

Jednemu z kumpli nie podoba się to.

Że chce iść z dziwką spędzić tą noc.

Chce mu prze mówić kurw...do rozsądku.

To co on chce zrobić, to jest nie w porządku.

W domu żona na ciebie czeka kurw… a.

I tak poszedł z nią mając go za durnia.

By było śmieszniej w tym klubie też była.

Koleżanka jego żony i do niej zadzwoniła.

Przyjedź tu tylko bądź spokojna.

Dla niego chwila była upojna.

Nie wie że żona jedzie tam.

Gdzie on zabawia się z dziwką sam.

Zabawa wymknęła się spod kontroli.

Przez głupotę co budował spierdoli.

Miała być przygoda, a tragedia wyszła.

Nie wiedziała że, za takiego chama wyszła.

Długo nie mogla się po nim pozbierać.

Dziwka została dziwką, a on wyszedł na frajera.


MASZ W DOMU ŻONĘ, A SZUKASZ PRZYGÓD.

WIEM JEDNO JEST Z CIEBIE PRZYGŁUP.

WIĘCEJ STRACISZ NIŻ GOŚCIU ZYSKASZ.

BO NIC CI NIE DA PIERWSZA LEPSZA DZIWKA.

Wspomnienia

1.Pamiętam kiedy byłem mały.

Nie wiedziałem o co w życiu gramy.

Bo taki mały wtedy Artur był.

Nie miał na nic, za dużo sił.

Lata leciały zawsze do przodu.

Wtedy mieszkałem jednym z bloku.

I czas pójścia do przedszkola.

Kurw… już zaczęła się ta szkoła.

Powoli wchodziłem do tej gry.

Były dni że, czułem się zły.

Potem 6 lat podstawówki.

Nie paliłem wtedy z lufki.

Stan ducha inny jak było się młodym.

Te wyjazdy na szkolne zawody.

Stanie wieczorem kolo bloku.

Słuchanie non stop rapu i hip hopu.

Pierwsze libacje alkoholowe.

Dziś już inne rzeczy są na głowie.

Pierwsze piwko, pierwsza nalewka.

Na wszystko wtedy totalna olewka.

Z ziomami pierwsze faje

Teraz dla innych to nałogiem się staje.

Pierwsze imprezy z całym gronem.

Trzeźwienie nie raz gdzieś tam pod domem.

Te same zawsze pyski znajome.

Wspomnienia z tamtych lat są piękne.

Mimo tylu lat niektóre są we mnie.

Z ziomami nie jeden przypał.

Artur nie jedno piwo wychlał.

Powiedz co jest piękniejszego

Od wspomnień swoich i własnych kolego.


Wspomnienia przeminą jak każdy.

Byłem młody lecz robię się starszy.

Lubie sobie powspominać.

I wspominam bo przyszła ta chwila


2.To były początki trzynastolatka.

Nie raz na mnie nakrzyczała matka.

Nie bylem grzeczny jak inni.

Jak SOKÓŁ bylem dla wielu dziwny.

Byłeś inny jak piłeś tu browary.

To już byłeś nie lubiany,

Była niby miłość, pierwsza i druga.

Dałem się miłości oszukać.

Gimnazjum klasa trzecia.

Jak ten czas szybko zleciał.

Trzynaście zamieniło się na szesnaście.

Tak zapierdziela ten czas właśnie.

Koniec gimnazjum kurw… wreszcie.

Klasa 3a mam to na względzie.

Czas i tak w końcu przemija.

Na wspominki przyszła chwila.

Wkracza się teraz do świata dorosłych.

Inaczej mówiąc do świata mocnych.

Życie to skurwiel, może być kiepskie.

Nie jeden poczuł to będąc jeszcze dzieckiem.

Każdy lubi sobie powspominać.

Jak minęła mu młoda chwila.

Te czasy już nigdy nie wrócą.

Młodość i starość w życiu się kłócą.

A ja jeden z pierwszych.

Od młodego chciał być mężny.

Umieć wszystko rozwiązywać.

Hu...mnie obchodziło kto jak się odzywał.

Bylem młody, jestem już starszy.

Życie to życie to nie teatrzyk.

Jeszcze nie raz sobie przypomnę.

Póki nie umrę o pewnych chwilach nie zapomnę.

Portfel

1.Sobotni wieczór znów spędzasz w klubie

Ja tam rzadko bywać lubie

Patrzysz jak ona swoja dupą kręci

Wtedy swoje chęci trzymasz na uwięzi

Lubi być gwiazda i świecić najjaśniej

Gdy gestem pokazuje ze na ciebie patrze

Idziesz pod bar na małego drinka

Na jej ustach czerwona szminka

Skąpa bluzka, krótka spódniczka

Obcasy fajki i zapalniczka

Drink za drinkiem aż będzie humorek

By potem w tańcu zrobić furorę

Jazda na maksa kreci ją ta muza

Szuka wzrokiem naiwnego łobuza

Jakiś podszedł do niej jest nachalny i ja wkurza

Szuka dalej kręcąc dupą na parkiecie

Wie ze spotka naiwnego przecież

Który tam mógłby się jej oprzeć

Ona o tym wie bardzo dobrze

W końcu atutów myśli że ma sporo

Wyciąga z kieszeni paczkę marlboro

Siada zapala i czeka na okazje

Gdy któryś się nabierze a ona skradnie mu wyobraźnie

Na razie nikogo takiego nie ma

Zero pola do popisu bo pusta jest scena

I gdy Dz-ej zapodaje rytmiczny kawałek

Idzie sama tańczyć się nie poddaje

Na horyzoncie jest jeden i tańczy sam

Ona w głowie ma już ułożony plan

Podbija i wygina się jak sprężyna

Zadowolona jego mina

Właśnie dla niego przyszła ta chwila

Co ma mu ten wieczór umilać

Przytula się do niego czas na drugi etap

Tak łatwo swojego ciała nie sprzeda

Erotyczny taniec on cały zadowolony

Zawiodły wszystkie środki obrony

Dla niego była już jak bogini

Zaprosił ją na drinka, bo co miał uczynić.


Lubisz to i czujesz się jak w niebie

Gdy faceci gną do ciebie

Czujesz się wtedy jak parkietu królowa

Chciałabyś wszystkich sobie wychować

Tak naprawdę jesteś zwykłą szmatą

Dobrze wiesz co na ciebie kładą

Dajesz dupy każdy wie o tym

Jego portfel to dla ciebie narkotyk.


2.Po drinku idzie znów na parkiet

Nawet nie wie ze masz na imię Bartek

Szczerze to ja to nawet nie obchodzi

To ty sam sobie szkodzisz

Ona ma ciebie w dupie taka penera

A tobie uciekają złotówki z portfela

One takie tanie nie są a ty cały czas na nią czekasz

I gdy dz-ej zapodaje kolejnego seta

Ona już do innego ucieka

Jej spojrzenie i usta sprawiały że

W żyłach już gotuje mu się krew

On nie ogarnia już tej sytuacji wiem

Po prostu ma ochotę zabawić się

A ona robi go w sumie w hu… a

Już teraz z innym się buja

A ilu jeleni znajdzie jeszcze dziś

Co po pijaku myślą ze ona jest miss

Nogi zgrabne nie jednego tam skusi

Wtedy tam diabeł kusi

Ona wypięta tańcząca przy tobie

Każdy inny ogier staje się jego wrogiem

Nie opuści już jej za nic

Nie ma barier do przekraczania granic

Myślał że będzie jego tylko tą nocą

Poszła gdzieś on czeka bo jest idiotą

Szuka ja w klubie i chce ja znaleźć

Choć w koło wiele innych panien

Dla niego tylko ona jest tu księżniczką

Hormony buzują mu strasznie szybko

Znalazł ją i jest w ciężkim szoku

Ona innego ma już u boku

Robi z nim to samo co zrobiła z tobą

Podchodzi z gniewem nie jest już sobą

Wyskakuje z łapami na kolesia

Ochrona już do was zmierza

Po plaskaczu dostajecie w bramie

Ona się z was śmieje a wy macie po zabawie

I dwóch takich sie nabrało

Jej i tak jest jeszcze mało

Dali się nabrać zdarza się

Tylko ty nie daj nabrać się

Ona właśnie na to liczy

I gdy ty swój hajs liczysz

By ci go zabrać dla niej to żaden wyczyn

Takie jak ona miej ziomek gdzieś

Nigdy nie bądź jeleniem nie

Mimo ze trudno jest ci się jej oprzeć

Próbujesz fajną kobietę dostrzec

Lecz to tylko szmata która cie wykorzystuje

Nie patrzy na serce tylko na hajs i furę

A ty w takim klubie to dla niej eden

Znudzisz się jej szybko i opuści ciebie

Wyglądają niewinnie i bezinteresownie

Myślą tylko ile mieści twój portfel

Patrze dalej jak dajesz się nabierać

Jak z ciebie robi frajera

Ciężko zarobiony hajs, ona łatwo ci odbiera

Nie patrzy w środek serca tylko portfela.

Los jest niesprawiedliwy

1.Zawsze kiedy wstaje rano

Dziękuje Bogu ze następny dzień ujrzeć mi dano

Mam rodzinę jestem z tego dumny

Naszego życia nie budują koturny

Ilu jest dzieci bez rodzica

Czasem gdy to widzę bierze mnie kurwica

Jeśli zabrała rodzica śmierć, wiem zdarza się

Wielkie współczucie tobie ślę

Ile rodziców się rozwodzi

Ile jest takich rodzin

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 12.6
drukowana A5
za 27.21