Przedmowa
Życie jest tylko tak dobre,
jak dobrym Ty
robisz je sobie.
Dziękuję Ci, jeśli trzymasz w ręce tę złożoną i wydrukowaną przeze mnie książeczkę! Wiedz, że w ten sposób właśnie dzielimy się sobą i tworzymy połączenia, dla których odległość czy wiek są bez znaczenia :) Twoja otwartość jest dla mnie tak samo ważna, jak moja.
Trzeci raz dzielę się z Tobą moimi myślami i odczuciami, będąc znów w innym miejscu w życiu, choć pozornie w tym samym. Nie pisałam o miłości romantycznej, gdy zaczynałam publikować swoje wiersze. Nie czułam wchodzenia w dość klasyczną, kobiecą tematykę, niemniej czas mnie zweryfikował. Doświadczanie relacji międzyludzkich i wyciąganie z nich nauk okazuje się być moją drogą, więc o tym piszę dużo.
W przeciągu ostatniego roku zgłębiłam kolejne istotne dla mnie tematy, które wprowadziły w życie więcej świadomości. Przełomem dla mnie było odkrycie mechanizmów związanych z syndromem DDA / DDD oraz cechy osobowości zwanej wysoką wrażliwością. Z obu zagadnień zaczerpnęłam dużo wiedzy o samej sobie, nie unikając przy tym błędu utożsamienia się z jednym i drugim na jakiś czas. Całe szczęście, szybko odpuściłam. Widzę, że różne teorie psychologiczne czy duchowe to dla nas dobre drogowskazy, jednak samą drogę wyznaczamy my, bogatsi o wiedzę i doświadczenie.
Ten tomik może nie mieć tak pozytywnego wydźwięku jak dwa poprzednie. A może jest to tylko moje wrażenie? Minione półtorej roku było dla mnie dość wymagającym czasem, a to jest jego podsumowanie. Był to jednak czas rozwijający, jak każdy. Być może przeczytacie się w czymś, co tylko pozornie jest moje — na to liczę! Dobrej lektury! Jeśli chcecie się podzielić swoimi wrażeniami — zapraszam na fejsbuka Po drugiej stronie lustra! :)
„Szczęście”
Szczęście
bierze się skądś.
Czy na pewno
z zewnątrz?
Ciebie?
Z drugiego człowieka,
z którym projektujesz
dom i spełnienie?
W szczegółach?
Z wyśnionej sytuacji,
w której będzie najlepiej,
choć ona przyszłą nierealnością
straszy i cieszy
jednocześnie?
Czy może z bycia
w sobie, w tym,
co tu i teraz
czuję, myślę i robię?
Odpowiedz sam(a) sobie.
„Mokrość”
Poranki teraz
są wyjątkowo głodne
rosy.
Mokrość pnie się w górę
źdźbłami trawy
i wnika we pnie.
I we mnie.
(Osusz mnie.)
„To ja”
Zapach poziomek
w gorącej trawie.
Czerwień
od słońca płonąca.
A w środku
przyjemność chłodna.
To ja.
„100 ciężarków”
Sto ciężarków
wzdłuż linii kręgosłupa
dość utrudnia
kroki w przód.
Myślałam,
że większość
zrzuciłam już
wolą myśli i słów.
Tak mało
siebie znałam.
„Nic pewnego”
Życie mnie tak cieszy
może dlatego,
że mam świadomość,
że to nic pewnego.
I, że nieczęsto
zanurzam się
w niecodzienność,
więc celebruję ją
zawsze.
Im mniej mam,
tym mam więcej.
Siebie.
Dziękuję.
„Z umiarem”
Z umiarem
to lepiej,
niż ze strachem
przed nadmiarem
czy niedomiarem.
Z umiarem
to się szczęście
na twarzy rumieni,
w słonecznym żarze
szuka cienia,
a w zimnej ciemności
światła ciepłego.
Z umiarem
wszystko smakuje lepiej.
Kąsek waty cukrowej,
szczypta soli z dna morza,
ziarnko kawowej goryczki
i cytryny kwaśna esencja.
Z umiarem
doceniam każde doświadczenie.
„W górze”
Gdzieś tam w górze
umysł łagodnieje.
Rozpuszcza myśli światło słońca,
bo bliżej
nieba i galaktyki.
Wywiewa przez uszy
niepokój
wiatr napełnia
szumem liści.
Wychodzisz pełna emocji,
a schodzisz spokojnie pusta
i lżejsza o kilka
kilogramów myślokształtów.
Bliżej sensu już.
Czyszczenie w temperaturze 60 stopni,
na 1200 obrotów.
„My bez historii”
Mrugam.
Obłok przepływa,
ptak przelatuje,
realny świat.
Nie dowierzam.
W umyśle przecież
intensywnie żyję
na wspak.
A wtem Twój dźwięczny głos,
Twój zapach w nozdrzach
stopuje myśli tłok.
Jesteś.
Jestem.
Realnie.
Bez dopowiedzeń, bez ocen.
„Oda do poranka”
O poranku,
który wkradasz się
między rzęsami
i rozjaśniasz białym pędzlem
kolor źrenic,
sny rozplatając
i przywracając
świadomość bycia.
Dziękuję.
Każdy nowy Ty
to świeża chęć życia.
„Uwolnienie”
Uwolnienie
ma moje imię,
nie Twoje,
choć wiem,
że jesteśmy w nim
oboje.
„Czym miłość jest?”
Czy miłość nie jest
prostym zrozumieniem,
że cierpienie
jest wspólnym mianownikiem
wszystkich nas?
Czyli zrozumieniem
braku miłości
do nas samych,
w naszych sercach?
„Bliżej siebie”
Bliska prawdy jestem,
choć daleko
od Ciebie,
czuję bliskość,
pozbawioną słów.
Bliżej siebie.
„Szepty”
„Po co?” — podszeptuje serce,
zmęczone już
biciem w częstotliwości
bólu i niezgody.
„Zaakceptuj proszę i chodźmy.”
— po cichu szturchając:
„Nie wiesz ile jeszcze jest dni.”
„Drzewa”
Drzewa już śpią…
Nie przeszkadzaj mi.
Próbuję wtopić się
w czarną płachtę ciszy
i zobaczyć ich sny.
„Spada-nie”
Wpadasz
głosem spokojnym
do mojego poranka.
Spada
łza z nieba
ze mnie
Upada
na ziemię
ze smutku,
z miłości,
ze wzruszenia.
Nie wypada
mówić o miłości,
gdy zegar tyka
odmierzając czas
nas…
„Jesień”
Czuję Cię
(w) jesień,
moje serce.
To jest czas
tylko dla Ciebie.
„Dłonie”
Dłonie są dwie,
choć tak rzadko
spotykają się
w geście wdzięczności
lub w chłodzie powietrza.
Cztery
to już jest ciepło
na cały jesienny mrok.
„Być i nie być”
Ciepło — zimno,
gdy promień
znika za obłokiem.
Gdy mój wzrok
wpatrzony w Twoją źrenicę,
nie moją.
Być razem
i umieć być
osobno,
z samą sobą.
To jest sztuką.
„Przed deszczem”
Dziś wszystko zdążyło
przed deszczem.
Kilka westchnień
wdzięczności porannej
w słońcu chłodnawym,
dwa łyki kawy
zbyt gorzkiej
na żółkniejącej trawie.
Kilka słów pospiesznych
między jednym klaksonem,
a cichym zawodzeniem
dróg w mieście.
Kilka kropli smutku
w rwącej rzece radości,
cichy pomruk zadowolenia.
Kilka zmarszczeń brwi,
zmartwienia.
Kilka cumulusów baranich,
kilka łez z nich,
deszcz…
A życie w tym po prostu
jest.
„Lato”
Lato wróciło
na kilka minut,
między myślami o chłodzie,
między liśćmi