Po drugiej stronie lasu
Po drugiej stronie lasu
tylko drzewa śpiewają
za dnia.
A nocą cichną, ramiona splatając,
kołysząc się czasem w rytm
spadających gwiazd,
nucą kołysankę,
mi.
Dziecku Ziemi,
schowanemu wśród pni.
— Mojej kochanej Babci Helenie
Przedmowa
Drugi raz dzielę się z Wami myślami i emocjami. Drugi raz robię to w kilku prostych słowach, celowo. Mam nadzieję, że w ten sposób przekażę siebie najwyraźniej. Szczerze mówiąc, zawsze najbardziej cieszy mnie odbiór, Wasz odbiór.
Wierzę, że pomimo różnych zawodów, sytuacji życiowych czy różnych ścieżek wszyscy doświadczamy życia bardzo podobnie. Wierzę, że w środku wszyscy jesteśmy tacy sami: dobrzy, spragnieni dobra dla siebie samych, życzący dobrze innym.
Wierzę, że każdy i każda z nas doświadcza życia na swój sposób, jednak wszyscy potrafimy czerpać z tego, co budujące i rozwijające. Wierzę, że każda przytrafiająca się sytuacja może być przekuta w cenną naukę, nawet jeśli najpierw mocno doprawiamy ją dramatem.
Wierzę, że sam fakt tego, że żyjemy, jest wystarczającym powodem do wdzięczności. A to, co wydarza się w środku nas i wokół to nasza indywidualna historia, na którą możemy się otworzyć i którą możemy tworzyć.
Tych kilka słownych okruchów to rejestr moich doświadczeń z minionego roku, od lipca 2018 do lipca 2019. Sporo z nich ma krótką formę, ponieważ było tworzone z myślą o Instagramie „Po drugiej stronie lustra.” Zaskakująco dla mnie, sporo z nich jest o miłości w związku, która wcześniej wydawała mi się tematem zbyt powszednim, zwłaszcza w kobiecej poezji. Jednak przyszło i do mnie, wraz z nowym doświadczeniem.
Krótkie teksty, które znajdziecie w tym tomiku, nawiązują do niektórych wierszy. Poczułam, że tym razem chcę stworzyć pewnego rodzaju słownik mojego sposobu myślenia. Też dlatego, że rozmawiając na co dzień z różnymi osobami widzę w nas wspólny mianownik — może coś, co jest cenne dla mnie, będzie też cenne dla Ciebie? :)
„Po drugiej stronie Lasu” to też ukłon w stronę tych wszystkich osób, które były i/lub są w moim życiu i towarzyszą mi na różnych etapach mojej drogi. Dziękuję Wam wszystkim za słowa, czyny, myśli i uczucia!
Jeśli trzymasz tę książeczkę w ręku to mam nadzieję, że przeczytasz siebie choć w jej małym wycinku. Jest ona o mnie i nie o mnie — w końcu wszyscy jesteśmy podobni w naszym człowieczeństwie.
Lato
Dziś już ponad połowa Ciebie
za nami.
Za krótszymi nocami,
za krzewów kwiatami.
Już poranny chłód
i mokre drzewa
i owoc dojrzewa.
Zostań.
Po drugiej stronie Lasu
Czasem życie wydaje
chować się
za tą brunatno-zieloną
kurtyną drzew.
Po drugiej stronie lasu.
Kochać szczęśliwie
Kochać Cię tak nie mogę,
bo taka miłość pcha do działania,
zasłania oczy i oddech spowalnia.
Kochać Cię mogę bezwarunkowo,
gdy serce czuje tylko,
gdy nie myślę głową
i kiedy przestrzeń mam dla siebie.
Więc nie będzie poetycko, ckliwie
czy nostalgicznie.
Bo miłość mamy w sobie, szczęśliwie.
Kochać
Są dwie. Kiedy przyłożysz jedną do drugiej to krawędzie zespalają się tak bardzo, że nie widzisz pęknięcia. Wiesz, że stworzą całość.
Mamy więc jabłko. Jednak naturą jabłka jest to, że zawsze jest całe i pełne. Najpierw malutkie, niedojrzałe, potem tętniące barwą, smakiem i zapachem.
A jednak (w)mówiono nam, że jesteś-my jak dwie połówki jabłka. Niepełni, choć pełni braków, warunkowani tym, co stworzymy z innymi, a raczej z innym lub inną. Wmówioną nam, że dopóki nie pojawi się ta jedyna i wyjątkowa osoba, która wypełni nas miłością, nie będziemy szczęśliwi. Naprawdę?
Kochać to piękna rzecz. Kochać romantycznie, kochać rodzicielsko, kochać dziecięco. Kochać najbliższe dusze, kochać tych, których nie znasz, a w których uśmiechu odnajdujesz siebie. Kochać zwierzęta, drzewa — tak, to jest piękne.
I kochać siebie.
Brzmi banalnie? Mam pytanie: kto wie jak to się robi? Skoro wszystkich nauczono nas, że mamy szukać tej miłości na zewnątrz, w innych ludziach?
Nie znam odpowiedzi, uczę się. Dla mnie miłość do siebie to łagodność wobec siebie. To dawanie sobie czasu, dosłownie i w przenośni. To bycie z samą sobą w taki sposób, jak chcę. To puszczanie myślenia, że muszę wciąż robić czegoś pożytecznego. To odpoczywanie nie tylko wtedy, gdy sobie na to „zasłużę”, lecz wtedy, gdy potrzebuję. To spotykanie się z tymi osobami, które czuję i wtedy kiedy czuję, że chcę się spotkać — nie, gdy ktoś inny tego oczekuje.
To dla mnie siadanie z piórem i zeszytem na trawie, albo na porannej kawie, albo z przyjaciółką na schodach jej domu. Mimo, że inne rzeczy gonią. To moment, w którym daję sobie prawo do tego, że mogę być sama dla siebie i cieszyć się tym byciem. Nie krytykować, nie gonić do pracy, coś ugotować tylko dla siebie.
To tworzenie dobrego dnia dla siebie samej i przeze mnie samą, bez udziału innych ludzi — choć ci nieraz go wzbogacają. To bycie z drugą osobą, które pcha do rozwoju różnymi sytuacjami, ale przede wszystkim dzieli z Tobą bliskość i najważniejsze dla Ciebie rzeczy. To uświadamianie sobie jak dużo można nauczyć się w relacji, gdy przestajemy się wzajemnie oskarżać i obwiniać.
Trywialne? Być może, nieważne. Możesz spróbować. Ja uczę się tego, że czując się dobrze z samą sobą i będąc coraz lepsza dla siebie mogę tworzyć też prawdziwsze relacje z innymi.
W górach
Uwielbiam chodzić sama.
Szybko, przed siebie, w dół i w górę.
Po porozrzucanych kamieniach,
po ścieżkach z suchą trawą,
w wietrze, słońcu czy w chmurach.
Wymieniając się uśmiechem ze zziajanymi,
czy tymi, którzy już z górki,
młodszymi, starszymi.
Ze zwierzakami, które z daleka uśmiechają się
życzliwie na powitanie.
Mogłabym zwolnić trochę,
gdyby obok mnie ktoś taki, jak ja.
Ze stopą twardo na ziemi,
z sercem w ogniu
i z głową w obłokach.
Przyjaciele
Przyjaciele.
Czasem mówią tak niedużo,
a robią tak wiele.
Czasem
tylko tych kilka par uszu i oczu,
uderzeń serca
zsynchronizowanych
Słucha,
czyta,
bije
też dla mnie.
W Lesie,
gdzie ciemność nowiu nieraz panuje,
wnet lampka świetlika
— dziękuję.