E-book
44.1
drukowana A5
52.86
Po czym oceniasz drugą osobę? Wyglądzie? Plotkach znajomych? Czy sam poznajesz czy szufladkujesz kogoś tylko ze względu na kogoś opinie? Opowiem Ci historię.

Bezpłatny fragment - Po czym oceniasz drugą osobę? Wyglądzie? Plotkach znajomych? Czy sam poznajesz czy szufladkujesz kogoś tylko ze względu na kogoś opinie? Opowiem Ci historię.


Objętość:
23 str.
ISBN:
978-83-8273-575-8
E-book
za 44.1
drukowana A5
za 52.86

Moja Historia

Hej mam na imię Anna pochodzę z malej miejscowości w województwie kujawsko -pomorskim pisze to by zwrócić uwagę na to, że nie zawsze nazwisko, pochodzenie świadczy o tym kim jesteśmy, zresztą przeczytaj a sam/a zdecydujesz czy tak nie jest.


Anna


Urodziłam się w małej miejscowości praktycznie to wieś, jeden sklep, a ludzie różni albo już starsi, którzy po prostu tam mieszkają bo ojcowizna albo alkoholicy i chodzące zera. Nigdy nie przywiązywałam wagi do miejsca w której się urodziłam, ponieważ nie mamy na to wpływu jak się rodzimy. Dla mnie liczy się człowiek i to co ma w sercu jednak ten świat chyba ma inne zasady. Urodziłam się w ubogiej rodzinie jednak zawsze sobie radziliśmy raz lepiej, raz gorzej ale zawsze do przodu. Życie na wsi toczy się inaczej, wolniej. Otoczenie natury, spokój, cisza, chyba, że do kogoś przyjedzie ktoś samochodem którego ludzie nie znają to tylko w oknach sąsiadów firanki się ruszają. Nigdy nie zdawałam sobie sprawy jak ludzie potrafią być podali i zawistni.


Bardziej uważałam, że najpierw trzeba poznać człowieka aby go ocenić jednak myliłam się, niestety.


Życie Anny


Jak mówiłam wychowałam się na wsi oprócz uroków natury i spokoju, moje życie miało drugie dno a mianowicie rodzina ojca, której niestety nie tolerowałam. Inne mieliśmy poglądy na życie. Ja pragnęłam się kształcić zdobywać doświadczenia, udowodnić sobie, że mogę wszystko jeśli tylko chce a oni hmm.. wola piwo i dla nich liczy się ilość dzieci nie ważne z kim niż nauka, wykształcenie. Jak by nie moje nazwisko, które miałam po tacie było by mi łatwiej, jednak no niestety trzeba było walczyć i udowadniać, ale to za chwile, gdyby tak wszystko przychodziło ludziom z łatwością to chyba byśmy pomarli z nudy a tak chociaż ta walka i chęć dążenia do celu ukształtowały mój charakter i dawały siłę.


Rodzina


Jak mówiłam moje nazwisko opiewało zła opinia ludzie nie znając mnie już mnie oceniali. Wystarczyło powiedzieć w szkole bądź urzędach Iksinski to już krzywe spojrzenia i o to ta z tej patologii, pewnie też przyszła po zasiłek, albo którym dzieckiem od kogo jestem. Na początku naprawdę zrażało mnie to, nienawidziłam swojego nazwiska było mi wstyd je nosić obwiniałam tatę o wszystko za to jaką chora ma rodzinę, że ludzie na mnie krzywo patrzą. Było ciężko tym bardziej, że ja byłam, jestem cholernie ambitna, chciałam zdawać do szkoły policyjnej i nie mogłam sobie pozwolić na zła opinie. Powiem Wam, że z czasem zrozumiałam, że nie mogę winić ojca za to jaką ma rodzinę jedynie mogę robić wszystko by udowodnić ludziom jaką osoba jestem i sami niech ocenia mnie, nie po tym jak się nazywam lecz po tym jakim jestem człowiekiem.


Szkoła


Ciężko wspominam lata gimnazjum i liceum, gdyż kto nie miał markowych ubrań nie należał do elity był tym gorszym. Jeszcze ja z tym kochanym nazwiskiem, tragedia pierwsze czytanie obecności i pytanie nauczycieli od której mamy jestem i czy moja mama będzie chodziła na wywiadówki. Czy od razu kuratora maja dać? Straszne uczucie poczułam się jak we więzieniu osadzona z góry i te spojrzenia innych i szepty po klasie tragedia. Pierwsze tygodnie wiadomo osadzania mnie, nikt nie chciał ze mną siedzieć w ławce, nie miałam z kim pogadać bo co miałam powiedzieć mamo ludzie mnie nie lubią? Nie należałam do osób zwierzających się, bądź płaczących, po prostu dałam sobie i im czas by mnie poznali. Szczerze było bardzo trudno docinali mi na każdym kroku jednak było warto bo z czasem zobaczyli we mnie człowieka, normalną zwykłą dziewczynę, która chce być lubiana po prostu. Miałam przyjaciółkę i koleżanki chodź długo to trwało, trochę łez kosztowało jednak wytrwałam i byłam z siebie dumna. Nauczyciele później sami przyznali się, że zrobili błąd oceniając mnie od razu a nie dając mi szansy na poznanie mnie jako osoby. Wiadomo było czasami mi smutno, chodź tego nie okazywałam dziewczyny w moim wieku chodziły już na randki, miały swoich chłopców a ja no cóż, nie wiedziałam dlaczego ale nie miałam chłopaka. Niby chłopcy się mną interesowali ale ja nie koniecznie nimi. Nie to abym była wybredna po prostu nie interesowali mnie rówieśnicy a starsi, wstydziłam się. Jako szczupła blondynka o zielonych oczach i swoich wdziękach miałam adoratorów jednak nie chciałam jak to się mówi być w związku. Pragnęłam dążyć do swoich celów i przykładałam się do tego co konieczne.


Marzenia i cele


Jak mówiłam na początku bardzo pragnęłam zdać do szkoły policyjnej bardzo mnie to interesowało. Zdałam. Byłam z siebie dumna jednak mój brat i tato mieli inne zdanie. Jednak nie brałam zbyt mocno tego do siebie i postanowiłam, że zrobię wszystko aby jak najlepiej wypaść. Szkołę wspominam dobrze i źle. Wiadomo bywały i dobre i złe momenty jednak, każdy moment życia czegoś nas uczy, bynajmniej ja tak sobie zawsze tłumaczyłam. Zacznę może od tych dobrych. Kiedy dostałam się do szkoły policyjnej byłam bardzo szczęśliwa z dwóch powodów pierwszy wiadomo no szkoła, nauka musztry, broń, mundur, wiadomo a drugi, nie będę sama, gdyż moja przyjaciółka też tam się dostała. Byłam bardzo szczęśliwa odliczałam dni do rozpoczęcia się roku i … Zaczęło się nie koniecznie tak jak chciałam, chyba za szybko się ucieszyłam, gdyż moja przyjaciółka stwierdziła, ze będzie dojeżdżała do szkoły a miałyśmy być razem w pokoju w internacie dwa rozdzielili nas i nie byłyśmy w jednej klasie. No po prostu super rozpoczęcie roku. Załamałam się trochę ale czekałam co dalej i kogo będę miała w pokoju. Po rozpoczęciu i podzielenia na klasy, nadszedł czas na podział pokoi. Dostałam kluczyk w ogóle byłam pierwsza w internacie. Dotarłam do pokoju i no cóż, zobaczyłam trzy łóżka, czyli ze mną miały mieszkać jeszcze dwie osoby, pomyślałam w duchu o matko, nie zdążyłam się obrócić a w drzwiach stanęła dobrze zbudowana blondynka, uśmiechnięta, sympatyczna. Pozytywne wrażenie na mnie zrobiła nazywała się Kaja. Cała noc przegadałyśmy jak to dziewczyny. Okazało się, że nasza koleżanka z pokoju dojedzie następnego dnia, więc miałyśmy czas aby się poznać. Kaja pochodziła też z malej miejscowości jednak miała zamożnych rodziców, ziemię, była ustawiona, jednak była jednocześnie zwyczajna i ciepła dla ludzi. Szczerze dużo mi pomagała, dzięki niej otworzyłam się na ludzi, stałam się bardziej pewna siebie. Nadszedł ranek i poznałyśmy Kinie. Skromna, dziewczyna, bardzo miła i wysoką. Z naszej trójki ja byłam najniższa. Ale czy mi to przeszkadzało nie, dzięki nim czułam się fajnie, pierwszy raz nikt nie oceniał mnie po nazwisku. Szkoła szczerze była super ludzie i nauczyciele tez dla mnie to była nowość, że są życzliwi i normalni ludzie, którzy nie oceniają, nie krytykują cię. Nie mówię, że cały czas było kolorowo jednak w większości tak cieszyłam się tym, że uczę się i mogę strzelać z broni, że jeździmy na poligony, kręciło mnie to. Trzy lata szkoły minęły jak okiem odjąć i ciężko było się żegnać. Po szkole zapisałam się na państwowe egzaminy do policji. Miałam wszystko ułożone, przygotowane i… niestety klops. Zaliczyłam egzamin jednak drugi i trzeci etap bym nie zdała, gdyż policjant musi mieć nieposzlakowana opinie czyli sprawdzają rodzinę najbliższa szlak. Wystarczyło wrzucić na bęben moje nazwisko a tam szkoda gadać… Wtedy myślałam, że moje życie właśnie straciło sens. Cała nauka, plany ambicje i co wszystko na nic. Byłam wściekła. wyładowałam złość na rodzicach, teraz wiem, że to było złe, ale wtedy po prostu myślałam że świat mi się zawalił, że nie mam już celów.

Mama podsunęła mi pomysł żebym spróbowała do więziennictwo albo straży miejskiej jednak tu i tu zero odzewu.


Dorosłe życie


Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 44.1
drukowana A5
za 52.86