Akapit: Miłość jest tylko jedna, lecz czy na pewno to jest, to czym mnie obdarzasz?
1. Nowa szkoła
Warszawa 1995 r.
Iza! Choć Mama zrobiła pyszne naleśniki! Woła moja młodsza siostra Kornelia. Był, to mój pierwszy dzień w szkole więc postanowiłam się do niego dobrze przygotować, ubrałam białą koszulę, czarną spódnicę i czarne szpilki, rozpuściłam włosy i wyprostowałam je prostownicą, aby wyglądały ładnie w tym szczególnym dniu, jakim było rozpoczęcie roku szkolnego, po patrzyłam, która godzina, była 8:15, więc miałam jeszcze trochę czasu dla siebie, rozpoczęcie, zaczynało się, o 9:00 więc miałam jeszcze trochę czasu, żeby, zjeść śniadanie, mojej mamy już nie było, zapewne wyszła wcześnie rano do pracy.
Zabrałam torebkę i ruszyłam w kierunku szkoły. Szkoła była blisko mojego domu, jakieś 600 m więc nie miałam daleko, wysłałam szybko SMS-a do Nel i weszłam i zamknęłam drzwi i ruszyłam w stronę szkoły, gdzie miało się odbyć rozpoczęcie szkolne, po 40 minutach do tarłam na miejsce, szybko weszłam do środka budynku szkolnego i rozglądałam się za salą, w której miało się odbyć rozpoczęcie szkolne, nagle usłyszałam dźwięk mikrofonu i po pędziłam w jego kierunku najszybciej jak, mogłam z myślą, że jeszcze zdążę, za nim dyrektorka zacznie przemowę, i miałam rację, zdążyłam, w ostatniej chwili nim zaczęła mówić, usiadłam na najbliższym krześle obok mojej najlepszej przyjaciółki Nel, z Nel znałyśmy się praktycznie od dziecka i wszędzie chodziłyśmy razem, była moją jedyną przyjaciółką, której ufałam ponad wszystko, uściskałam ją na przywitanie i powiedziałam:
— Kochanie drugie śniadanie — powiedziała Mama.
— Ach, tak, dziękuje mamo — odpowiedziałam Iza.
— I nie zapomnij wrócić punktualnie do domu, mam dziś bardzo ważne spotkanie w pracy — powiedziała Mama.
— Oczywiście mamo. — odpowiedziałam grzecznie Iza.
— Ty tak samo Kornelia i pilnuj się siostry — powiedziała, do mojej młodszej siostry mama.
— Dobrze mamo — powiedziała Kornelia.
Wychodząc, pomachałyśmy mamie na pożegnanie i udałyśmy się w stronę szkoły. Idąc, tak w ciszy myślałam o tym by zdać tegoroczny egzamin maturalny na piątkę i w końcu móc iść do pracy, żeby w końcu się usamodzielnić, nie wiedziałam jednak, że tego roku poznam, kogoś z kim będę chciała dzielić resztę swojego życia.
Dziesięć minut później …
Po dziesięciu minutach doszłyśmy do szkoły, miałyśmy farta, że mama zapisała nas do tutejszej szkoły w naszym miasteczku, dzięki temu mogłyśmy zaoszczędzić trochę pieniędzy, nie wydając na bilety autobusowe. Gdy, weszłyśmy do szkoły, rozebrałyśmy kurtki i powiesiłyśmy je na wieszaku, który stał w szatni, modliłam się, tylko żeby, nikt nie ukradł nam kurtek, bo miałyśmy zupełnie nowe, raz założone, pierwszą lekcję miałam w sali biologicznej, więc nie byłam zbyt przerażona, gdyż z biologią nie miałam najmniejszego problemu, nauczyciel przedstawił mnie klasie:
— Drodzy uczniowie to jest wasza nowa koleżanka Iza — powiedział Pan Baner.
— Hej! Mam na imię Iza — Odpowiedziałam na przywitanie Iza.
Cała klasa odpowiedziała równocześnie: — Witaj w naszej klasie Izabello! — powiedzieli Uczniowie.
Nauczyciel wręczył mi, podręcznik a ja dałam mu swój arkusz do podpisu.
— Proszę tam, masz miejsce, usiądź — powiedział Pan Bender.
Dziś, skupimy się, na mitozie podziałów cząsteczek cebuli podzielcie je na poszczególne fazy mitozy a grupa, która pierwsza ukończy to zadanie, zdobędzie złotą cebulę — ciągnął nauczyciel.
— Część, Mam na imię Iza — odparłam Iza.
I wtedy nasze oczy się, spotkały, patrzył na mnie z ciekawością, poszłam za radą nauczyciela i posłusznie zajęłam miejsce w ławce, usiadłam koło chłopaka o czarnych włosach i niebieskich oczach, wyglądał dość sympatycznie, ale nie mówił, nic, postanowiłam zrobić pierwszy krok i przedstawić, się pierwsza chłopak spojrzał na mnie i powiedział:
— Miło mi Jestem Jim Wiza — powiedział, chłopak.
— Miło mi cię poznać Jim — odpowiedziałam Iza.
Postanowiłam kontynuować naszą rozmowę.
— Długo już tu chodzisz? — zapytałam Iza.
— Prawie drugi rok — powiedział Jim.
— Oo to długo — odpowiedziałam Iza.
— Tak, to prawda nie dawno się tu przeprowadziliśmy z Arizony, gdyż moi rodzice się rozwiedli i wolałem zostać z mamą — powiedział Jim.
— Rozumiem. Przykro mi Jim — powiedziałam Iza.
— To nic takiego, po prawdzie jestem już dorosły więc czas po prostu ułożyć też i swoje życie — powiedział Jim.
— Chciałabyś może, abym, pokazać ci resztę szkoły? — zapytał Jim.
— Jasne! Jeśli to nie kłopot dla ciebie, byłabym bardzo wdzięczna — odpowiedziałam Iza.
— Ty pierwsza — powiedział Jim.
— W porządku — odpowiedziałam Iza.
— To Profaza — odparłam Iza.
— Mogę sprawdzić? — zapytał Jim.
Jim zerknął przez mikroskop, zdziwiony odpowiedział — Profaza — Jim.
— Mówiłam — odparłam Iza.
— Dlaczego nie mieszkasz z tatą też? — zapytał Jim.
Lekko zbita z tropu musiałam się zastanowić co odpowiedzieć na to pytanie:
— Eh, to skomplikowane — odparłam Iza.
— Spróbuję zrozumieć — powiedział Jim.
— Eh. Mój tata odszedł od nas jakieś 7 lat temu, gdy byłam jeszcze dzieckiem, nie utrzymuje kontaktu ani ze mną, ani z moją młodszą siostrą, po prostu, go nie ma w naszym życiu, gdyż mama opowiadała, że ma swoje z jakąś inną kobietą — odpowiedziałam Iza.
— Oj rozumiem, przepraszam — powiedział Jim.
— Nic się nie stało, po prostu czasem tak się dzieje, ale nie mam na co narzekać, gdyż nasza mama się stara jak może, aby niczego nam z siostrą nie brakowało, czasem pracuje do późna — dodałam Iza.
— Rozumiem, może w padłbym, do ciebie w któryś dzień przeszlibyśmy się do kina czy coś — dodał Jim.
— Jasne, w sumie, czemu nie, to nie głupi pomysł — odpowiedziałam Iza.
— Poznamy się też trochę bliżej — dodał Jim.
— Oczywiście, jeśli nie masz, nic, przeciwko — dodał Jim.
— Jasne, że nie mam — odpowiedziałam Iza.
— Super, to może w weekend? — zapytał Jim.
— Jasne, o której godzinie jeszcze powiedz — zapytałam Iza.
— Okey skup my się na lekcji, żeby to skończyć do dzwonka — powiedziałam Iza.
— Racja — przyznał mi rację Jim.
Resztę lekcji przesiedzieliśmy w ciszy, gdy za brzęczał, dzwonek spakowałam zeszyty i podręcznik z piórnikiem, Jacob nie odstępował mnie ani na krok.
— Rozumiem, a bo miałam się pytać, co sądzisz o tutejszych dziewczynach z naszej szkoły — zapytałam zaciekawiona Iza.
— Hmm… powiem, że mnie trochę zaskoczyłaś tym pytaniem — odpowiedział Jim.
— Dlaczego? Przecież to nic strasznego hehe — zażartowałam Iza.
No dotąd żadna dziewczyna nie odważyła się zadać mi tego pytania — powiedział Jim.
— Rozumiem — odpowiedziałam Iza.
— Więc jak? — ciągnęłam dalej rozmowę Iza.
— Powiem ci, że nie lubię wyrafinowanych lalek — powiedział Jim.
— Oo, no jedną mamy w szkole Caroline — odparłam Iza.
— Wiem i właśnie dlatego odrzuciłem jej propozycję bycia razem — powiedział Jim.
— Auł, na prawdę? — spytałam, z niedowierzaniem Iza.
— Tak — odpowiedział Jim.
— Ale ty wydajesz, się być inna niż reszta dziewcząt z tej szkoły — dodał Jim.
— Oo, dziękuję — odpowiedziałam zaskoczona Iza.
— Nawet mnie intrygujesz, może dałabyś mi się bliżej poznać — powiedział Jim.
— Jeśli chcesz, nie ma problemu, może dam ci swój numer — powiedziałam Iza.
— Byłbym bardzo wdzięczny — dodał Jim.
Pośpiesznie wyszukałam w telefonie swój numer i wpisałam go, w telefonie chłopaka zapisując się pod nazwą Iza.
Gdy już zapisałam, numer w jego telefonie posłusznie mu go podałam:
— Proszę bardzo — powiedziałam Iza.
— Super, dziękuję Iza — powiedział Jim.
— Nie ma problemu, jak coś pisz telefon mam zazwyczaj przy sobie — powiedziałam Iza.
— W porządku dużo masz, dziś lekcji — zapytał Jim.
— Jeszcze z pięć — powiedziałam Iza.
— mógłbym cię, odprowadzić do domu, jeśli, nie masz, nic, przeciwko — ciągnął Jim.
— Jasne, że nie, będzie mi bardzo miło — dodałam Iza.
— Super, to czekaj na mnie w szatni po lekcjach okey — powiedział Jim.
— W porządku — dodałam Iza.
— Do zobaczenia — powiedział Jim.
— Do zobaczenia Jim — odpowiedziała Iza.
— Muszę iść na kolejną lekcję, będę czekać przed szkołą po niej na ciebie — powiedział Jim.
Gdy tylko Jim obrócił się i poszedł w kierunku sali gdzie, miał swoją ostatnią lekcję, pośpiesznie ruszyłam, w stronę sali gdzie miałam swoją następną lekcję.
Gdy weszłam do sali nauczyciela jeszcze nie, było, miałam szczęście, pośpiesznie zajęłam swoje miejsce w ławce przy mojej najlepszej przyjaciółce Nel i wyjęłam zeszyt oraz podręcznik z ćwiczeniami, gdy tylko byłam już gotowa, Nel zaczęła mnie wypytywać o rozmowę z Jimem.
— I jak poszło? — zapytała Nel.
— Dobrze, po szkole Jacob zaproponował, że mnie odprowadzi do domu — odpowiedziałam Iza.
— Serio?? — zdziwiła się Nel.
— Tak — odpowiedziałam pełna nadziei Iza.
— No to koniecznie musisz mi potem wszystko odpowiedzieć — powiedziała Nel.
— Może tak o szesnastej?, Jeśli ci odpowiada — powiedział Jim.
— Jasne, może być i tak mało co wychodzę, z domu — dodałam Iza.
— No to już od teraz będziesz — ciągnął Jim.
— Więc do zobaczenia — powiedziałam Iza.
— Do zobaczenia Iza — odpowiedział Jim.
Czułym głosem I w tym momencie Jim mnie pocałował.
— Rany … Jim — powiedziałam Iza.
— O co chodzi? — zapytał Jim.
— Zaskoczyłeś mnie tym pocałunkiem — powiedziałam Iza.
— Ale, chyba nie jesteś na mnie zła za to? — zapytał Jim.
— Nie, no skąd, tylko trochę zaskoczona, w przyszłym tygodniu, jeśli nie będziesz, miał, nic, przeciwko to przedstawię cię mojej najlepszej przyjaciółce — powiedziałam z zapytaniem w głosie Iza.
— Jasne, Nie ma problemu, kochanie — powiedział Jim.
Dwa tygodnie Później… Minęły dwa tygodnie i nadszedł ten dzień, w którym miałam przedstawić Jima, mojej przyjaciółce Nel, umówiłyśmy się na jedenastą w okolicy parku, oczywiście Jim poszedł ze mną, gdyż też chciał poznać moich znajomych. W końcu byliśmy parą i miał do tego pełne prawo, a że był o jedną klasę wyżej, czułam, się trochę, smutno wiedząc, że za niedługo już będziemy się widywać tylko w wolne, chwilę, gdy będzie szedł do pracy. Byłam jednak nastawiona pozytywnie do naszej przyszłości, ponieważ zapowiadała się obiecująco. Po lekcjach poszłam do szatni i biorąc kurtkę i resztę swoich rzeczy, pomaszerowałam w kierunku domu, gdzie czekała na mnie moja młodsza siostra razem z mamą.
Całą drogę myślałam o Jimie i o tym, co mi wyznał, nadal ciężko było mi w to uwierzyć, że taka dziewczyna jak ja ma szanse u takiego chłopaka jak on, może faktycznie, nie lubił wyrafinowanych panienek z bogatych domów, które przechwalały się, ile to one nie mają i jakie to one są piękne, chociaż inteligencji brak … nie raz dziękowałam Bogu, że może nie jestem boginią piękności, ale jestem na tyle mądra i poukładana, że w któryś dzień znajdzie się, ten jedyny, któremu nie będzie zależeć na urodzie i zabawię na parę nocy.
Jim był właśnie jednym z tych chłopaków, którzy chcieli mieć dziewczynę, a nie tanią dziwkę na jedno nocną przygodę, jak to mówili za czasów moich dziadków, byłam tak zamyślona nad tym, że nawet nie zauważyłam przyglądającemu się mi nieznanemu mężczyźnie, który bacznie mnie obserwował i gdy tylko odwróciłam głowę w jego stronę, przestawał mi się przyglądać tak, jakby mnie śledził, choć wmawiałam sobie, że pewnie jestem zmęczona po całym dniu i tylko coś mi się musiało przywidzieć, odstawiłam temat obserwującego mnie nieznajomego na późniejszy czas, lecz nie miałam pojęcia, że to właśnie miał być początek mojego horroru, w którym tak naprawdę się znalazłam. Za dzwoniłam do Nel oraz do Jacoba, żeby spotkać się z nimi w tym samym miejscu, oczywiście Jacob przyjechał pierwszy, wysiadając z auta czule, przytulił mnie na przywitanie.
— Cześć kochanie — powiedział Jim.
— Hej misiu — odpowiedziałam czule Iza.
— Jak na dziś się masz — zapytałam Jim.
— w porządku — odpowiedziałam Iza.
— Coś się stało? Wydajesz się trochę zmartwiona — powiedział Jim.
— To nic takiego — powiedziałam Iza.
— Na pewno?? — dopytywał Jim.
— Powiem ci później, na spokojnie — oznajmiłam Iza.
— Dobrze — odpowiedział Jim.
— Odezwę się jak, wrócę z rozmowy u szefa — powiedział Jim.
— Dobrze, ja tym, czasem zabiorę się za obiad — powiedziałam Iza.
— Dobrze skarbie, kocham cię, do później — powiedział Jim.
— Ja ciebie też — powiedziałam Iza.
Klik! Połączenie zakończone.
Miałam tylko nadzieję, że nieznajomy przestał się mi przyglądać, gdyż było bardzo dziwne, facet, którego widziałam pierwszy raz, na oczy bacznie obserwował każdy mój najmniejszy ruch, zaczęłam się nawet zastanawiać czy nie jest, aby przypadkiem w jakimś stopniu upośledzony, gdyż wszystkich, których znałam do tej pory nigdy, tak nie robili, skierowałam się do najbliższego sklepu, aby, zrobić jeszcze zakupy za nim pójdę, do domu nie zastanawiając się już zbytnio, czy nieznajomy dalej stoi tam, gdzie stał i nadal się na mnie gapi, czy też nie, wzięłam wózek i zaczęłam krążyć po sklepie w poszukiwaniu produktów, które miałam kupić na dzisiejszy obiad, znalezienie wszystkiego zajęło mi z 15 minut, ale w końcu po sprawdzeniu ponownie listy, upewniając się, że mam wszystko, udałam się w stronę kasy, za którą siedziała starsza ruda kobieta, szybko wyłożyłam zakupy na taśmę i skierowałam się na koniec kolejki, żeby nie blokować przejścia innym, zapłaciwszy kartą, spakowałam wszystkie potrzebne rzeczy do reklamówek i odwiozłam wózek sklepowy na miejsce, wychodząc, powiedziałam: — Do widzenia i, udałam się w stronę domu, idąc, tak samotnie, rozmyślałam nad ostatnimi wydarzeniami z tygodnia i zastanawiałam się co jedno i drugie, nie mają ze sobą wspólnego.
10 minut później…
Gdy weszłam, na piętro gdzie mieszkałam, w bloku razem z moją mamą i siostrą wchodząc, po schodach zauważyłam, że drzwi od domu są lekko uchylone .....nie dużo myśląc, weszłam o jeden stopień wyżej, aby nie być zauważoną w razie, gdyby ktoś nieznajomy wyszedł z mieszkania, szybko wzięłam telefon do ręki i zadzwoniłam na policję, na połączenie nie musiałam jednak długo czekać, oficer odebrał po dwóch sygnałach:
— Komenda społeczna słucham — odezwał się Komendant główny policji.
— Dzień dobry Iza Gruz z tej strony dzwonię, gdyż drzwi do mieszkania są otwarte, a, wychodząc do sklepu, wiem, że je zamykałam — powiedziałam nerwowym głosem Iza.
— Czy oprócz pani był ktoś jeszcze w domu przed pani wyjściem? — zapytał komendant główny policji.
— Nie, ale od pewnego czasu obserwuje mnie jakiś nieznany mężczyzna — powiedziałam Iza.
— Rozumiem, wysyłam patrol na miejsce, proszę nie wchodzić na razie do domu do przyjazdu policji — powiedział komendant główny policji.
— Oczywiście, pośpieszcie się — powiedziałam zdenerwowanym głosem Iza.
Czekając, na przyjazd policji byłam coraz bardziej nerwowa, nie wiedząc, kto i jak mógł wejść do mojego mieszkania i czego mógł w nim szukać, bo nie byłam ani bogata, ani nie miałam nic aż tak wartościowego w domu, żeby ktoś w nim miał powód coś szukać, modliłam się w duchu, że to tylko jakiś chory żart ze strony tutejszych dzieciaków, lecz nie wiedziałam, że prawdziwy koszmar dopiero miał się zacząć.
2. Nagła sytuacja
Po godzinie radiowóz policji był już przed naszym blokiem, wiedziałam, że będzie z tego niezła afera, gdyż tutejsi sąsiedzi byli bardzo ciekawi i lubili plotkować, o wszystkim, co się u danej osoby działo, więc wiedziałam, że i naszej rodziny to nie o minie.
— Dzień dobry pani! — powiedział policjant.
— Dobry wieczór — odpowiedziałam grzecznie Iza.
— A więc niech pani mówi, na spokojnie co się wydarzyło? — zapytał policjant.
— Gdy weszłam na próg domu, zauważyłam dziwnie otwarte drzwi, od razu postanowiłam, że państwa zawiadomię, gdyż bałam się o swoje życie — odpowiedziałam Iza.
— I słusznie, nie powinna pani przebywać w domu sama tym, bardziej, że włamywacz może się ukrywać gdzieś w środku — powiedział policjant.
— Nie przychodzi mi do głowy żadne miejsce, gdzie mogłabym się zatrzymać na tę chwilę, oprócz domu u mojego chłopaka — powiedziałam grzecznie Iza.
— Oo bardzo dobrze, to się akurat świetnie składa, daleko mieszka pani partner? — zapytał komendant policji.
— Parę domów od mojej uliczki — odpowiedziałam grzecznie Iza.
— Świetnie! Więc dobrze by było, gdyby pani się na jakiś czas u niego zatrzymała, dla własnego bezpieczeństwa, oczywiście będziemy obserwować pani dom, ale to tylko tyle, na dalsze działania musimy, trochę poczekać aż znajdziemy jakieś tropy włamywacza — powiedział policjant.
— Oczywiście panie władzo! — odpowiedziałam grzecznie Iza.
— Z naszej strony to wszystko, gdyby coś się działo, proszę dzwonić, a i najlepiej by było, gdyby pani tej nocy nie zostawała sama w domu — powiedział policjant.
— Oczywiście, zaraz zadzwonię do mojego chłopaka, przyjdzie tu i poproszę, żeby został — powiedziałam Iza.
— Doskonale, w takim razie życzymy miłego wieczoru, do widzenia — powiedzieli policjanci.
Gdy wyszli szybko, wzięłam telefon do ręki i od razu zadzwoniłam do Jima, aby powiadomić go o zaistniałej sytuacji, po 3 sygnałach Jim odebrał:
— Halo?? — powiedział po drugiej stronie Jim.
— Halo skarbie, to ja — powiedziałam Iza.
— Iza?? Coś się stało? — zapytał Jim.
— Tak, była u mnie policja — wyszeptałam nadal wstrząśnięta Iza.
— Policja??!!, Ale po co? Co się stało??? — pytał Jim.
— Ktoś mnie obserwuje od dłuższego czasu, ostatnio widziałam podejrzanego mężczyznę, szedł za mną aż do mojego domu, gdy próbowałam do niego zagadać, to po prostu uciekł — powiedziałam Iza.
— Dlaczego nie powiedziałaś mi o tym od razu — ciągnął zdenerwowany Jim.
— Nie chciałam cię martwić, i tak masz już wystarczająco dużo na głowie, poza tym myślałam, że to tylko moje przypuszczenia — powiedziała Iza.
— Kochanie musisz mi mówić, gdy coś się dzieje, pamiętaj, kocham cię i martwię się o ciebie, nie jestem, sobie w stanie wyobrazić co bym zrobił, gdyby coś ci się stało — ciągnął Jim.
— Wiem, powinnam była od razu ci o tym powiedzieć, przepraszam, chciałam najpierw sprawdzić, czy faktycznie ktoś mnie nachodzi — powiedziała płaczliwym głosem Iza.
— Dobrze, spokojnie, nie mam do ciebie o to pretensji, ale proszę cię mów mi, gdy coś się dzieje, przyjadę do ciebie, dziś i zostanę na noc, mam nadzieję, że twoja mama mnie nie udusi, porozmawiamy też z nią na ten temat — powiedział Jim.
— Lepiej jej na razie nie denerwować i tak chodzi na nocne zmiany, więc dodatkowy stres mógłby jej tylko zaszkodzić — powiedziała Iza.
— No, dobrze, to zostawimy to na razie między sobą, ale będę przychodzić do ciebie co wieczór i zostawał, w tym przypadku spakuję trochę rzeczy, codziennego użytku, żebym miał je na miejscu — powiedział Jim.
— Jej naprawdę, dziękuję ci kochanie, że to dla mnie robisz — powiedziała Iza.
— Przecież jesteś moją dziewczyną, w życiu bym cię nie zostawił w takiej sytuacji, ty zrobiłabyś dla mnie to samo, tak naprawdę — powiedział Jim.
— Racja, za dobrze, mnie znasz — powiedziałam Iza.
— Na wylot — dodał żartobliwie Jim.
Minęły może z 5 sekund ciszy …
— Okey, więc za godzinkę jestem u ciebie — powiedział Jim.
— Dobrze, skarbie będę czekać — powiedziała Iza.
— Kocham cię — powiedziałam Iza.
— Ja ciebie też słońce, kocham cię ponad wszystko — powiedział Jim.
— Do zobaczenia skarbie — powiedziałam Iza.
— Czekaj na mnie Iza — powiedział Jim.
Rozmowa zakończona
Gdy Jim się rozłączył, wzięłam parę swoich ubrań, zamknęłam okno i poszłam wziąć prysznic do łazienki, chciałam, się odświeżyć po całym dniu za nim przyjdzie Jacob, weszłam, do łazienki zamknęłam drzwi i weszłam pod prysznic, kropelki wody spływały, po moim ciele zmywając ze mnie cały dzisiejszy dzień, który nie był wcale taki łatwy do przetrawienia, nagle usłyszałam:
TRACH!!!
Pośpiesznie zakręciłam wodę i wyszłam spod prysznica, nie będąc pewna, czy ktoś nie chodzi, po domu nie wychodziłam z łazienki, wzięłam telefon i szybko zadzwoniłam do Jima, nie musiałam długo czekać na rozmowę Jim, odebrał po jednym sygnale:
— Halo Iza — powiedział Jim.
— Jim chyba ktoś jest w domu, słyszałam jakiś trzask — powiedziałam przerażona Iza.
— O cholera! Już jestem obok, twojego płotu wchodzę, do środka gdzie jesteś? — zapytał przerażony Jim.
— W łazience pod prysznicem na górze — powiedziałam wystraszona Iza.
— Nie wychodź, póki cię nie zawołam — powiedział Jim.
— Dobrze, skarbie — odpowiedziałam, nadal trzęsąc się ze strachu Iza.
Czekając aż, Jim sprawdzi wszystkie pomieszczenia w domu, pośpiesznie się wytarłam ręcznikiem i ubrałam w piżamę, wzięłam się za mycie zębów i suszenie włosów, jakieś 5 minut później ktoś za pukał do drzwi.
PUK!!
Aż pod skoczyłam w miejscu i z lekkim przerażeniem zapytałam:
— Kto, Kto tam? — spytałam wystraszona Iza.
— To ja skarbie Jim, wpuść mnie — powiedział Jim.
Pośpiesznie przekręciłam zamek w drzwiach.
Klik!
— Jim!! — wykrzyczałam Iza.
— Jestem tu — powiedział Jim.
— I jak? — zapytałam zdenerwowana Iza.
— Ani żywego ducha, może ci się zdawało — powiedział Jim.
— Kochanie, myślisz, że oszalałam?! — zapytałam zdenerwowana Iza.
— Niee, wcale tak nie pomyślałem, po prostu, może ci się coś śniło — powiedział Jim.
Popatrzyłam zaskoczona na niego, po czym potrzebowałam chwili, aby przeanalizować, to co przed chwilą powiedział Jim.
— Gdyby mi się to śniło z pewnością, bym ci o tym powiedziała, przez telefon, gdy rozmawialiśmy! — powiedziałam wściekła Iza.
— Oj skarbie, nie chciałem tego w ten sposób powiedzieć, przepraszam, nie gniewaj się na mnie — mówił błagalnym głosem Jim.
Idąc, do pokoju w samym ręczniku widziałam kontem oka stęsknione spojrzenie Jima, wiedziałam, że jemu też brakuje tych dni, gdy mieliśmy więcej czasu na wspólne wypady na miasto albo wspólnie spędzaliśmy go w moim łóżku pod kocem z pizzą i Shake truskawkowym.
Nic dziwnego w końcu tak rzadko się widywaliśmy od czasu, gdy poszłam do pracy, ale miałam pewien pomysł jak nadrobić ten stracony czas z Jimem.
— Kochanie — powiedziałam do Jima Iza.
— Tak, myszko? — zapytał Jim.
— Może by tak puścić film, poprzytulać się, i pogrzeszyć trochę, mam na ciebie ochotę -powiedziałam tęskniącym głosem — Iza.
— W sumie to dobry pomysł, obydwoje potrzebujemy chwili relaksu — przyznał rację Jim.
— Tak, powinno nam to dobrze zrobić, chcesz coś do picia kochanie, bo idę do kuchni — powiedziałam Iza.
— Możesz mi przynieść cole, jeśli jest — powiedział Jim.
— Jasne, nie ma problemu skarbie — odpowiedziałam Iza.
Gdy tak szłam na dół, nadal myślałam o dzisiejszych dziwnych głosach w domu, zupełnie jakby ktoś mnie obserwował, ale kto mógł być na tyle zdesperowany, aby chcieć mi zrobić krzywdę?
Nie znam nikogo takiego, nie mam też żadnych wrogów, którzy by mi źle życzyli, no oprócz Caroline, ale przecież szkołę skończyliśmy jakieś sześć miesięcy temu, więc jaki miałaby powód, aby mnie skrzywdzić, chyba że… tu wcale nie chodzi o mnie a o Jima!
— O cholera! — powiedziałam Iza.
— Co się stało?? — zapytał Jim.
— Teraz sobie uświadomiłam, że może w tym wszystkim chodzi o ciebie, a nie o mnie — powiedziałam ze strachem w głosie Iza.
— Dlaczego tak myślisz, że chodzi o mnie? — zapytał zdziwiony Jim.
— Pamiętasz jak Caroline była o ciebie zazdrosna, że wybrałeś mnie na swoją dziewczynę zamiast jej? — zapytałam Iza.
— No tak, pamiętam, ale co to ma do rzeczy? — pytał zdziwiony Jim.
— Właśnie dużo, ona może się na mnie teraz mścić za to, że jesteś ze mną i chcieć się mnie pozbyć, aby się do ciebie zbliżyć — powiedziałam Iza.
— Iza czy ty słyszysz sama siebie? — zapytał Jim.
— Wiem, jak to wygląda, ale zobacz, że ona już od dawna próbowała zrobić wszystko, żeby tylko, mnie upokorzyć przed tobą, abyś ze mną zerwał, naprawdę nie widzisz tego Jim? — pytałam zmartwiona Iza.
— Może i masz trochę racji — potwierdził Jim.
— Trochę??, Jim ja wiem, że tak jest, znam, ją lepiej niż ty — powiedziałam z pełnym przekonaniem w głosie Iza.
— No dobrze, przepraszam cię Iza — powiedział Jim.
— W porządku Jim, ale więcej, nie rób czegoś takiego potajemnie za moimi plecami — powiedziałam stanowczo Iza.
— Obiecuję ci kochanie, że więcej, tego nie zrobię — powiedział smutnym głosem Jim.
— Nacieszmy się lepiej swoją obecnością, to będzie, najlepsze co w tym momencie zrobimy razem — powiedziałam Iza.
— Masz rację — powiedział Jim.
Jim zaczął mnie czule całować i dotykać po ciele, rozpływałam się pod jego paraliżującym dotykiem.
— … Jim, — wyszeptałam cicho Iza.
— Tak? — przerwał na moment Jim.
— Kocham cię — powiedziałam czułym głosem Iza.
— Ja też, cię kocham Iza, najbardziej na świecie — powiedział Jim.
Spędziliśmy razem wspaniałą noc, nie mogłam uwierzyć, że to moje życie, czułam się taka szczęśliwa, tym, bardziej, że lata leciały nam nie ubłagalnie i wiedziałam, że z roku na rok będzie coraz lepiej.
Oboje pracowaliśmy, więc było nas stać na większość przyjemności, ale z jednego powodu nie byłam zadowolona, czułam, że Jim nie mówi mi wszystkiego, lecz nie chciałam na niego naciskać, aby się nie zraził, poza tym byliśmy ze sobą już rok, nie było co się martwić.
Przecież się kochaliśmy, nic nie mogło nas tak łatwo rozdzielić, Jim nie był tym typem faceta, który zmienia zdanie z dnia na dzień, musiałam być po prostu spokojna i cierpliwa a na pewno wszystko się powoli ułoży, położyłam się do łóżka obok Jima, przykryłam się kołdrą i wtulając, się w niego zamknęłam powieki i za nim zasnęłam, powiedziałam jeszcze czule do niego:
— Kocham cię Jim, bardzo — powiedziała Iza.
— Ja ciebie też kocham, moja droga, jesteś moim największym szczęściem, jakie mnie w życiu spotkało — powiedział Jim.
Po tych słowach rozluźniając się całkowicie, powoli zapadałam w głęboki sen, za nim całkiem usnęłam, pomyślałam jeszcze w myślach, jak będzie wyglądać nasze życie za dwa lata, marzyłam o tym, aby założyć rodzinę i być już blisko Jima już zawsze, powoli zmęczenie dawało mi, o sobie znać, odezwałam się po chwili:
— hmm… Sama nie wiem, może, już też zmęczenie daję mi się we znaki, pracuje w końcu 12 godzin dziennie — powiedziałam Iza.
— Może dobrze będzie, jak trochę odpoczniesz, myślę, że trochę odpoczynku ci nie zaszkodzi, tym, bardziej, że prawie wcale nie masz czasu dla siebie — powiedziała siostra Charlotte.
— Może faktycznie masz rację Charlotte, zdrzemnę się odrobinę — powiedziałam, ziewając Iza.
— Dobranoc siostro, w razie co będę w kuchni — powiedziała Charlotte.
— Okey, dobranoc Charlotte — powiedziałam Iza.
Charlotte wyszła, zamykając za sobą drzwi, ja jeszcze przez chwilę leżałam tak, myśląc tak o tajemniczej postaci, którą widziałam za oknem, nie miałam najmniejszych wątpliwości, że był to mężczyzna i to starszy o bynajmniej parę ładnych lat.
Za nim zasnęłam, wstałam, aby zamknąć okno, nie chciałam, aby nieznajomy wszedł w nocy do mojego pokoju, jeszcze by mnie porwał albo nie daj bóg, zgwałcił.
Nie chciałam dopuszczać do siebie tych myśli, ale jedna po drugiej krążyły, w mojej głowie nie dając mi spokoju, w końcu po szoku, jakim doznałam, wzięłam się w garść i powiedziałam;
— Zadzwonię do Jima, niech lepiej zostanie u mnie na noc, nie chcę zostać tu tej nocy sama — powiedziałam nadal przestraszona Iza.
— Myślę, że to dobry pomysł, tym, bardziej, że ten facet może się tu dalej gdzieś kręcić, też nie powinnam zostawać sama tej nocy, zadzwonię, do Jacoba — powiedziała Charlotte.
— Do Jacoba? — zdziwiłam się Iza.
— No tak, to mój chłopak od tygodni — powiedziała Charlotte.
— Nie wiedziałam, że masz chłopaka — powiedziałam zdziwiona Iza.
— Bo nic nie mówiłam, mama też nic nie wiem, bo jeszcze nie zdążyłam jej powiedzieć — oznajmiła Charlotte.
— Może na razie nic jej nie mów, poczekaj, aż będzie cię pewni, że, to, to — powiedziałam Iza.
— Dobrze, w sumie masz rację, mogłaby się wkurzyć — powiedziała Charlotte.
— Nie tyle wkurzyć, pewnie wręcz dałaby nam szlaban na miesiąc — powiedziałam Iza.
— No to też, fakt, nie chciałabym siedzieć w pokoju, zanudziłabym się na śmierć — powiedziała Charlotte.
— Więc lepiej, nie zdenerwuj mamy — powiedziałam do siostry Iza.
— Nie, będę, spokojnie Iza — powiedziała Charlotte.
— Wiesz, że mama ma swoje powody do niezadowolenia — powiedziałam hardo Iza.
— Wiem, wiem Iza spokojnie, będzie wszystko okey, lepiej skup się na tym, że dziś też Jim ma przyjść na noc do ciebie — powiedziała Charlotte.
— Jim! No tak, zupełnie o nim zapomniałam, że dziś też nocuje u mnie — wyszeptałam zła na samą siebie Iza.
— Lepiej się przygotuj, o której ma przyjść Jim? — pytała Charlotte.
— O dwudziestej — odpowiedziałam Iza.
— No to radziłabym, ci się pośpieszyć zostało ci może z trzydzieści minut — powiedziała Charlotte.
— Co??? — spytałam zdziwiona Iza.
Prędko sprawdziłam godzinę w telefonie i aż stanęłam zamurowana, Charlotte miała rację, miałam trzydzieści minut na to, aby, wszystko przygotować przed przyjściem Jima.
— Charlotte czemu mnie zagadałaś? Mam mało czasu, żeby, wszystko teraz ogarnąć za nim przyjdzie Jim — powiedziałam załamana Iza.
— Nie martw się, pomogę ci, wszystko ogarnąć będzie wszystko na czas — powiedziała Charlotte.
— Naprawdę?? — spytałam zdziwiona Iza.
— Oczywiście, jesteś moją siostrą, zrobiłabyś dla mnie to samo — powiedziała Charlotte.
— Jejku, bardzo ci dziękuję droga siostro — powiedziałam ze łzami w oczach Iza.
— No już, już, bo rozmażesz sobie makijaż, a wyglądasz przepięknie, szkoda by było wszystko malować na nowo — powiedziała Charlotte.
— Jesteś kochana, droga siostro, nie wiem, jak ci się odwdzięczę — powiedziała Iza.
— Spokojnie, coś wymyślimy — powiedziała Charlotte z uśmiechem na twarzy.
W tym momencie o pokoju wszedł Jim, od razu, gdy tylko nas zauważył, od razu się przywitał:
— Cześć kochanie!, witaj Charlotte! — powiedział Jim.
— Cześć Jim! — powiedziała Charlotte.
— Hej, kochanie! — przywitałam się czule, całując Jima w policzek Iza.
— Nie zdążyłam przygotować dla nas tego wieczoru, wybacz mi, właśnie miałyśmy się brać z Charlotte za to — powiedziałam smutno Iza.
— Nic się nie stało, z chęcią pomogę wam też w tym, aby poszło sprawniej — powiedział Jim.
— Ale, naprawdę nie musisz, poradzimy sobie, skarbie ty odpocznij — powiedziałam zatroskanym głosem Iza.
— Pewne jesteście?? — pytał Jim.
— Tak — powiedziały równocześnie Iza i Charlotte.
— Dobrze, Skoro, tak uważacie — powiedział Jim.
Jim położył się na moim łóżku, aby trochę odpocząć, a ja razem z Charlotte poszłyśmy na dół do kuchni, aby na spokojnie porozmawiać, kiedy doszłyśmy do kuchni, przymknęłam drzwi, aby zapewnić nam nieco prywatności i przeszłam do rzeczy:
— Więc mów, jaki on jest? — spytałam moją siostrę Iza.
— Jest taki, kochany i męski, nie umiem dokładnie ci tego powiedzieć, ale jest inny niż ta cała banda dzieciaków z naszego rocznika — powiedziała Charlotte.
— Czyli rozumiem, że jest od ciebie starszy, tak? — zapytałam pytająco moją siostrę Iza.
— Może odrobinkę — powiedziała zawstydzona Charlotte.
— Rany… Charlotte tylko nie na rób głupot, proszę cię, bo inaczej mama nas zabije obydwie — powiedziałam z troską w głosie Iza.
— Nie bój się, wiem, na razie nic nie planuję, jeśli o to ci chodzi — powiedziała zawstydzona Charlotte.
— Mam nadzieję — powiedziała Iza.
— Iza, pamiętaj, że ja też chciałbym kiedyś mieć z tobą dzieci — powiedział Jim.
— Wiem, kochanie — odpowiedziała Iza.
Na samą myśl, że mogłabym mieć z Jimem dzieci i założyć rodzinę, robiło mi się ciepło na sercu. Miałam wielkie szczęście, że los dał mi tak wspaniałego chłopaka, jak Jim.
Byłam, naprawdę wielką szczęściarą mogąc być, jego dziewczyną ciekawa byłam tylko tego, że nagle Caroline przestała nas nachodzić i dała nam wreszcie spokój.
Ciężko było nam żyć przy ciągłym napastowaniu naszej dwójki.
Miałam nadzieję, że wreszcie zaczniemy, żyć tak jak planowaliśmy, bez tych ciągłych nieszczęść, które nam się przytrafiały, bo to była nasza szansa, na normalne, spokojne i szczęśliwe życie razem.
Jim był moim całym światem, był mężczyzną, z którym miałam spędzić resztę swojego życia starzeć się i przeżywając wszystkie szczęśliwe, chwilę, jednak był to tylko początek, prawdziwy koszmar miał się dopiero zacząć.
3. Rywalka
Kolejnego dnia, gdy się obudziłam, wiedziałam, że czeka mnie nie, miły dzień, choć mógł zapowiadać się bardzo obiecująco, że z powrotem do szkoły wrócą też problemy z Caroline, choć bardzo chciałam, uniknąć spotkania z nią to jednak wiedziałam, że to niemożliwe.
Więc zebrałam się, na odwagę i przygotowań do szkoły policealnej gdzie jak się dowiedziałam, miała też uczęszczać Caroline, na samą myśl o tym robiło mi się niedobrze i miałam ochotę puścić pawia wprost na nią.
Wszystkich bym zaakceptowała, kto by tam uczęszczał oprócz niej, wyrozumiałej i pustej lali z bogatego domu, która potrafiła zrobić wszystko, aby pogrążyć każdą osobę, która stała na drodze jej sławie, podeszła do mnie pewnym siebie krokiem i ze złośliwym uśmiechem przywitała się ze mną:
— Część wieśniaku! — powiedziała złośliwym tonem Caroline.
— No część plastiku — powiedziałam tak głośno, jak potrafiłam na całą szkołę Iza.
— Nie myśl sobie, że Jim będzie z tobą na zawsze, on w końcu zrozumie, że kocha tylko mnie i to ja jestem tą, na którą zasługuje! — powiedziała wrednym tonem w głosie Caroline.
— Wiesz, co ci powiem? Żal mi cię, łudzisz się, że Jim zostawi mnie po tym, jak się zaręczyliśmy i przyleci do ciebie jak pies do suki? — powiedziałam z zapytaniem Iza.
— Tak, bo ja zasługuję na niego bardziej niż ty! — ciągnęła zaciekle Caroline.
— Oj Caroline, było, by dobrze, gdybyś przestała bujać w obłokach i zeszła na ziemię, Jim nigdy nie będzie twój! — oznajmiłam stanowczo Iza.
— Zobaczymy — powiedziała przekonana w głosie i odwróciwszy się tyłem odeszła w przeciwnym kierunku Caroline.
— Cholerna lafirynda! — pomyślałam w duchu Iza.
Odwróciwszy się, w przeciwnym kierunku poszłam na lekcję włoskiego, do sali sto dwadzieścia.
Gdy dotarłam, do sali wszyscy uczniowie siedzieli już na swoich miejscach w ławkach, szybko zajęłam swoje miejsce obok Nel i wyjęłam zeszyt do języka włoskiego, Nel, która siedziała, obok mnie zapytała przyciszonym głosem:
— Gdzie ty byłaś? — zapytała zdziwiona Nel.
— Aaa… szkoda mówić, wredna suka — powiedziałam nadal trochę poddenerwowana Iza.
— Niech zgadnę, znowu ona, Caroline? — zapytała pewnie Nel.
— A kto by inny?! — odpowiedziałam niechętnie Iza.
— Chcę mi odbić Jima — powiedziałam przybita Iza.
— Iza naprawdę myślisz, że jej się to może udać? Przecież iloraz jej inteligencji nie dorasta twojej do pięt — powiedziała Nel.
— Może i masz rację, ale pomimo że jestem, zaręczona z Jimem to boję się, że jej się to może udać — powiedziała przybitym głosem Iza.
— Jim nie jest tego typu facetem, żeby po tak długim czasie, jakim jesteście już razem, polecieć nagle do innej z dnia na dzień, a już na pewno nie do Caroline, ona nie jest w jego typie — ciągnęła Nel.
— Miejmy nadzieję, że masz rację — powiedziała Iza.
— Nie wiem, co bym zrobiła, gdyby Jim z dnia na dzień mnie porzucił, chyba bym się totalnie załamała — powiedziała Iza.
— Nie martw się, to się nigdy nie stanie, przecież się kochacie, a gdy dwoje ludzi naprawdę coś do siebie czuje, to nie rozstają się z dnia na dzień — mówi Nel.
— Może i masz rację, dobrze jest mieć taką przyjaciółkę jak ty Nel — powiedziała z wdzięcznością w głosie Iza.
— I wzajemnie Iza — odpowiedziała, łapiąc moją dłoń pod ławką Nel.
— A teraz, skup my się na lekcji, zanim pani Ashley nam da uwagę — powiedziała Nel.
— Masz rację — powiedziała Iza.
Resztę lekcji przesiedziałyśmy w ciszy, gdy zabrzęczał dzwonek, zaczęłam pakować swoje rzeczy i pośpiesznie ruszyłam w stronę drzwi.
Cieszyłam się, że został mi tylko WF i geometria, chciałam jak najszybciej być w domu, aby móc odpocząć i przytulić się do Jima, teraz niczego nie pragnęłam bardziej niż tego, by móc się wtulić w niego i trochę zapomnieć o nie przyjemnym dniu i Caroline, która ciągle próbowała ze mną rywalizować o Jima.
Uznałam, że film, wino i kolacja dobrze nam zrobi, tym bardziej że Jim też wróci z pracy zmęczony i też będzie potrzebować mojej uwagi, więc postanowiłam przygotować relaksujący nastrój na tle romantycznym, Jim lubił, gdy byliśmy tylko we dwoje, a ja nie mogłam zaprzeczyć, że był to jeden z moich najbardziej ulubionych chwil spędzających z nim na świecie.
Moja mama kolejny raz miała nocną zmianę, więc mogliśmy cieszyć się sobą do woli, miałam tylko nadzieję, że już nie spotka mnie nic nieprzyjemnego w nadchodzącym czasie, bo takich chwil akurat nie brakowało w moim życiu.
Następnego dnia, gdy wróciłam, ze szkoły zdjęłam buty i powiesiłam kurtkę na tutejszym wieszaku przy wejściu do domu i poszłam na górę do swojego pokoju, gdy weszłam do niego, położyłam plecak przy biurku, odwróciłam się tyłem do łóżka i usiadłam na nim, aby trochę odpocząć.
Leżałam tak chyba z 30 minut, gdy nagle ogarnęła mnie świadomość, że nie jestem sama w domu.
Usłyszałam nagle stukanie na dole w kuchni, gdy poszłam sprawdzić co to takiego, zauważyłam w ciemności jakiś cień nieznajomego mężczyzny, widocznie czegoś szukał, ponieważ był tak skupiony na poszukiwaniach, że nawet nie zauważył mojego nadejścia, po pięciu minutach, które zdawały się, wiecznością zadałam nieznajomemu pytanie:
— Kim jesteś? Co...co robisz w moim domu? — zapytałam przerażona Iza.
Nieznajomy dostrzegł mnie i uciekł przez drzwi, które okazały się otwarte, dziwiłam się, bo przecież mama zawsze je zamyka, mnie też nie zdarzyło się zostawiać otwartych drzwi.
Pobiegłam za nim w nadziei, że jeszcze uda mi się go dogonić, lecz było ciemno i trudno było mi określić w którym kierunku, nieznajomy mężczyzna uciekł.
Zrezygnowana, wróciłam do domu i zadzwoniłam od razu do Jima, aby poinformować go o niedawnej sytuacji, która miała miejsce w moim domu, po trzech sygnałach Jim w końcu odebrał:
„„Rozmowa
— Halo? — powiedział w słuchawce zaspanym głosem Jim.
— Jim, skarbie, to ja Iza — powiedziałam nerwowo Iza.