Tom Pierwszy
Wstęp
W chwilach kiedy ma się stać coś, wielkiego lub groźnego czy też bardzo niezwykłego. Pojawiają się wówczas najczęściej ludzie obdarzeni niezwykle wielką mocą nadaną im przez samego Pana. Można przecież powiedzieć zbliża się, jakaś zagłada cywilizacji i biblijna Apokalipsa? Ostrzeżenia przed naszą zagładą, są bardzo wyraźne. Ukazują się też niezwykle tajemnicze zdarzenia i różne znaki ostrzegające nas wszystkich, wiernych imieniu Chrystusa. Takie same właśnie, jak przewidział i opowiedział o nich, swoim uczniom sam Zbawiciel. Mówił wtedy o znakach które mają się pojawić, kiedy nadchodzić będzie kres wszystkiego i nastąpi powtórne nadejście jego samego, jako Mesjasza, sędziego wszystkich i wszystkiego, by wydać na nas ludzkość. Oraz na każdego z nas osobno, Ostateczny wyrok. Na pytanie swoich uczniów. Jakie to będą znaki mistrzu? Jezus odpowiedział. Sami je zobaczycie i sami będziecie wiedzieli, zorientujecie się po owych znakach, że nadchodzi ten czas. Dziś te znaki już się nam objawiły. Jest już niemal koniec roku 2018 i wielkimi krokami zbliża się rok następny,2019. Co się stanie? Nic? Stanie się bardzo wiele, tragicznych zdarzeń. Jak masakry chrześcijan w imię islamu. To wszystko dzieje się nie w koszmarnym śnie to dzieje się naprawdę, teraz. Bowiem mamy Anioły i Demony w życiu realnym, na świecie. Za klarownym tytułem tego szkicu kryje się barwne spektrum ujęć problemu. Zacznijmy od szatana. Jeden z katolickich teologów w pokaźnym dziele święci swe pożegnanie z diabłem, inny, protestancki, utrzymuje, że duchy i demony należą do świata, z którym nauki przyrodnicze i technika kategorycznie się rozprawiły. A Biblia? Stary Testament nie jest zainteresowany duchami i aniołami, lecz Bogiem jednym i jedynym. W Nowym Testamencie szatan nigdy nie jest przedmiotem przepowiadania Jezusa, który swego działania nie pojmował jako walki z nim. Dopiero po śmierci Jezusa na scenie chrześcijańskiej tradycji zaroiło się od aniołów i diabłów. Wspomnieć też należy o nieprzewidzianych negatywnych następstwach, jakie wiara w szatana wyzwoliła w obłędzie opętania — o polowaniach na czarownice i prześladowaniach żydów. Inne stanowiska są mniej radykalne. Niektórzy autorzy odrzucają wprawdzie wiarę w demony wraz z opartą na nich praktyką egzorcyzmów, nie negują jednak istnienia szatana. Wielu teologów skłania się ku interpretacji Paula Tillicha, dla którego aniołowie i diabły są „konkretnie-poetyckimi symbolami określonych idei i mocy bytu”. Symbole te wskazują na dialektykę istnienia, na nieprzerwaną walkę między budującymi a niszczycielskimi siłami osobowości, społeczeństwa i historii. Główny kierunek wczesnochrześcijański zna trzy różne podporządkowane Bogu duchy: aniołów, demonów i szatana. Warto poświęcić im kilka refleksji.
ANioły i Demony
Zapytam zatem czytelnika Czy wierzycie w anioły? Kim są anioły? Czym są demony? Sprawa dotyka tematu tej książki jak religii Chrześcijańskiej i Islamskiej. Oraz pytania co sprowadza nam Islam Anioły czy raczej dręczące nas demony? Z takim lub podobnym pytaniem spotkać się można dość często. Odpowiedź na nie zależy od tego, co pytani rozumieją przez swoją wiarę. W sensie najbardziej radykalnym i wewnętrznym wiara oznacza postawę człowieka, który całkowicie i bez zastrzeżeń powierza się Bogu, postawę, która głęboko wiąże się z miłością i nadzieją. Powierzyć się Bogu znaczy widzieć sens własnego życia w poszukiwaniu i znajdywaniu Boga, w oddaniu się Mu z nadzieją i miłością także w śmierci. Już tutaj jesteśmy na tropie myśli, że wiara w aniołów jest z gruntu inną postawą niż wiara w Boga. Wśród rozlicznych danych biblijnych zatrzymajmy się tylko na tych, które istotę aniołów uwypuklają w ich roli Bożych wysłanników, osłaniających człowieka i towarzyszących mu w umieraniu. W prześledzeniu wielu odnośnych tekstów, które ze względu na rozmiar trudno tu przytaczać dosłownie, Czytelnika pozostawić musimy sam na sam. Co o aniołach mówi nam nauczanie Kościoła?
W epoce średniowiecza zwołany został IV Sobór Laterański w roku 1215, na którym ogłoszono dokument o aniołach, i jest to do dziś jedyna uroczysta oficjalna deklaracja na ich temat. Trzy Osoby Boskie są jednym wszystkich rzeczy początkiem, stwórcą wszystkiego, co widzialne i niewidzialne, co duchowe i materialne. Ten jeden Bóg wszechmocną swoją potęgą, od początku czasu, utworzył jednakowo z nicości i jeden, i drugi rodzaj stworzeń, jak istoty duchowe i materialne, aniołów i świat, a na koniec naturę ludzką, jakby łączącą te dwa światy, złożoną z duszy i ciała. Diabeł bowiem i inne złe duchy zostały przez Boga stworzone jako dobre z natury, ale sami uczynili się złymi. Tę naukę z 1215 roku powtórzył prawie dosłownie Sobór Watykański I w 1870 roku. Obydwa sobory nie wspominają o jakiejś rzeczywistej pośredniczącej misji aniołów. W całej historii Kościoła przyjmuje się ich istnienie, lecz nigdy nie zostało ono zdefiniowane jako obowiązujący dogmat, co oznaczałoby, że chrześcijanie nie muszą wierzyć w egzystencję tych czysto duchowo osobowych istot. Chrześcijanin wierzy w Boga Trój jedynego. Mimo to poetyckie pojęcie anioł zrosło się nierozerwalnie z ludzkim życiem i przeniknęło do naszego codziennego języka. A bierze się to stąd, że my możemy wprawdzie mieć bezpośrednie przeżycie Boga, jest ono jednak jednocześnie i pośrednie dokonuje się bowiem poprzez medium „rzeczy stworzonych”.
Skądinąd zakodowało się w nas cudne przeświadczenie, że w sensie ścisłym ludzie są dla innych ludzi aniołami oczywiście i na odwrót. Mogą być dla siebie niebem i piekłem. Ludzie w ten sposób stać się mogą wysłannikami i zwiastunami Boga, innych dotykać, czy z sobą jednać. Wcale nie tak rzadko usłyszeć można przecież wyznanie. Jesteś moim aniołem. Słowo anioł ma to do siebie, że z lekkością przenosi się na drugiego. Istnieje szkockie powiedzenie. Aniołowie potrafią fruwać, ponieważ traktują siebie lekko. Naturalnie, przestrzegać należy przed ludźmi, którzy dla drugich ustawicznie chcą być aniołami, An ponieważ nie traktują siebie lekko, lecz ze śmiertelną powagą. Aniołowie w ludzkiej postaci istnieją jednak rzeczywiście.Istnieją też siły i moce, pozytywne lub negatywne, które są nieosobowe, a przy tym wywierają na nasze życie decydujący wpływ. Jeżeli wpływy te są pozytywne, wówczas poszerzają się możliwości i horyzonty naszego życia, swobodnie możemy nabrać tchu i odprężyć się. Także i te błogie stany są wysłannikami Boga, siłami odbudowy, rekonstrukcji, których przeżywanie zawdzięczamy Stwórcy. Często mówi się wtedy o energiach, których przypływ człowiek odczuwa niemal fizycznie. O aniołach mówić możemy i tam, gdzie nasze działania i czyny wywarły dobry wpływ na nas samych i na innych. Faktycznie: nasze czyny są naszymi aniołami, dobre czy złe. Także losowe cienie stać się mogą dla nas ochronną tarczą, którą zawdzięczamy rzeczywistości nie z tej ziemi. Istnieją więc aniołowie osobowi i nieosobowi.Ideał anioła stać się może jednak antropologicznie bardzo niebezpieczny, ponieważ kwestionuje, względnie deprecjonuje, fundamentalny wymiar bycia człowiekiem jego cielesność. Teresa z Lisieux, w nawiązaniu do biblijnego passusu: Czyż nie wiecie, że będziemy sądzili także anioły? Ktoś kiedyś niemal przed stu laty postawił sobie pytanie. Co odróżnia człowieka od aniołów? I odpowiada sam sobie. Człowiek ma ciało. Podatność na cierpienie wynosi nas ponad aniołów. Między Bogiem a człowiekiem istnieje więź krwi. Bóg jest nam o wiele bliższy od wszystkich aniołów. Aniołowie nie mogą być tak szczęśliwi jak ludzie, albowiem jak pisze święta Teresa, być lepszym od anioła znaczy być osobą miłującą sercem, ciałem i krwią. Stary Izrael zna wiarę w duchy demony wyrządzające szkody, które trawionego gorączką chorego osaczają jak dzikie zwierzęta, albo jak Bóg wypuszczający z kołczana strzały, aby zadać mu rany. Na źródła informujące o pochodzeniu fenomenu demonów natrafiamy dopiero w czasach Nowego Testamentu w opowiadaniu o grzechu i karze aniołów, oraz pozabiblijna etiopska Księga Henocha wers 6 do 16. Według tego mitu aniołowie zadający się z ludzkimi kobietami byli karani degradacją i musieli opuścić niebo. Wyrosła na tym gruncie etiologia demonów mówi: Przedstawiane jako giganci półludzkie dzieci upadłych aniołów wzajemnie się zabijają, a z ich zwłok wydobywają się demony, które odtąd, bezcieleśnie, sieją na ziemi spustoszenie. Wykształcenie się wczesno żydowskiego mitu zainspirował starszy mityczny przekaz o małżeństwach bogów z Księgi Rodzaju. Podczas gdy aniołom obcy jest popęd seksualny i nie rozmnażają się one jako, upadli aniołowie i demony opanowane są przez bardzo silny instynkt płciowy. Pozostając na gruncie Starego Testamentu, trzeba powiedzieć, że za zło odpowiedzialny jest człowiek, że demony i figura szatana nie mają tu większego znaczenia i że nawet u Hioba za sprawcę cierpienia uważany jest Bóg. Pochodzenie grzechu i winy łączone jest z człowiekiem. Właściwe opętanie człowieka przez szatana nie jest w ogóle tematem dla Starego Testamentu. Demoniczne duchy występują tu tylko na peryferiach i raczej w sensie metaforycznym.Nowy Testament zderza się natomiast ze światem, w którym mity grecko hellenistyczne przenikały już do judaizmu. W języku nowotestamentowym słowo szatan, względnie diabeł występuje tylko w liczbie pojedynczej i jest wyraźnie odróżniane od demonów. Nowy Testament nigdy nie mówi o wypędzeniu diabła, szatan nigdy nie jest przedmiotem egzorcyzmów, lecz występuje jako silny kontrpartner Jezusa i Boga. W roli kusiciela przystępuje wyłącznie do Jezusa. Nowy Testament nie mówi nigdzie, że szatan nakłania człowieka do grzechu lub do złego. A jeżeli Judasz opisany jest jako diabeł albo mąż przechwycony przez diabła, wówczas wyraźnie zarysowany zostaje niepojęty wewnętrzny status tego ucznia. W podobny sposób jako szatan przedstawiony zostaje przez Jezusa Piotr, ponieważ usiłuje Go odwieść od męki i śmierci i występuje jako kusiciel. Dlatego też w Piotra nigdy nie wmawiano opętania, a jego działaniu nie przypisywano diabelskiego podłoża. Gdy Jezus sam nazwany zostaje przez faryzeuszy szatanem czyli Belzebubem, wówczas w interpretacji Ewangelisty występuje tenże właśnie jako kontrpartner, który obrazuje negatywną a przecież z gruntu nierealną możliwość Jezusa.
Nieodparcie powstaje wrażenie, że nowotestamentowi narratorzy pragną wyeksponować Jezusowe tak w stosunku do Boga i do woli Ojca. W szatanie ukazana zostaje tylko inna możliwość, Nie, rzucane Bogu jest jednocześnie upersonifikowane.Inaczej ma się sprawa z demonami. Zaskakujące jest, że w Nowym Testamencie demony nie występują jako siły podżegające do grzechu, podczas gdy w tradycji żydowskiej jawią się jako wspólnicy szatana. Z tym nie spotykamy się w Nowym Testamencie. Demony nie zakłócają bezpośrednio stosunku Boga i człowieka. Owszem, są opisywane jako duchowe siły sprowadzające na człowieka choroby i wyrządzające fizyczne szkody. W liczbie sięgającej aż po legion wdzierają się w człowieka i znów mogą z niego wychodzić. Ich opis, szczególnie u Synoptyków, sprawia wrażenie, że człowiek zostaje przez nie opętany, tak że przestaje być sobą. Tego typu zawłaszczenie przez demona nigdy nie jest jednak rozumiane jako osobista wina człowieka z takim ujęciem sprawy Jezus polemizuje. Również wypędzenie demonów nie jest u Jezusa egzorcyzmem we właściwym tego słowa znaczeniu, jak było to w rytualnym zwyczaju w judaizmie, lecz dokonuje się w kontekście orędzia zbawienia człowieka. Zamanifestowany ma być fakt, że z przyjściem Jezusa świat zostaje oddemonizowany. Pokazane ma być, jak cudownie Bóg działa dla człowieka i uwalnia go od najróżniejszych chorób. Człowiek, miotany przez siły demoniczne, wyzwolony zostaje ku temu, co pozytywne, do zbawienia i pokoju. W tym sensie wypędzanie demonów przez Jezusa staje się znakiem wyzwolenia z ogólnej sytuacji zatracenia człowieka. W ślad za Chrystusem władza nad demonicznymi siłami dana jest także uczniom. W świetle literackich rodzajów biblijnych wypowiedzi można dostrzec, jak mało Staremu i Nowemu Testamentowi zależy na dogmatycznym uściśleniu postaci szatana, złych sił i demonów. Są one raczej formą wyrazu dla permanentnego zagrożenia człowieka. W intrygę tego krótkiego rozważania iż szatan wpisał się już siłą rzeczy i dość obszernie w poprzedni paragraf o demonach. Spoglądam na dwa tytuły książek: Realność szatana, swego rodzaju zwięzły almanach o tytułowym bohaterze, i Lumiere&Vie z 1993 roku, zatytułowany Le diable sur mesure. Diabeł ponad miarę w całości poświęcony szatanowi. Nasuwa się myśl, że w niniejszym eseju szatan zasługuje pewnie na osobne zakwaterowanie. W literaturze zagwarantował sobie niepodważalną pozycję. Przykładem tego mogą być chociażby. Pod słońcem szatana Georgesa Bernanosa, Doktor Faustus Thomasa Manna, Esej o diable Giovanniego Papiniego, Rozmowy z diabłem. Czy wiara w diabła jest filarem chrześcijaństwa? Czy można wierzyć w diabła? Odpowiedź będzie inna, ale równocześnie podobna do tej, gdy pytaliśmy o wiarę w aniołów. Czasownik wierzyć w języku polskim występuje w trzech podstawowych kolokacjach: wierzyć w coś wierzyć komuś wierzyć w kogoś. Pierwszy modus wierzenia ma charakter raczej neutralny. Inaczej ma się sprawa w dwu pozostałych przypadkach, a więc z wiarą komuś i wiarą w kogoś. Wierzyć komuś lepiej zawierzyć to darzyć drugiego głębokim i bezwarunkowym zaufaniem człowiek wie, że tutaj czeka na niego szczęście. Wierzyć w kogoś jest natomiast synonimem oświadczenia, że tego kogoś, tę drugą osobę się kocha. Język chrześcijański związał te treści ze stosunkiem człowieka do Boga, w sensie pełnym i właściwym wierzyć, zawierzyć i siebie powierzyć możemy tylko Bogu i wierzyć tylko w Niego. Mając to wszystko na uwadze, należy powiedzieć, że w szatana z całą pewnością wierzyć nie można, skoro wedle chrześcijańskiego wyobrażenia jest on ucieleśnieniem zła i nieszczęścia. Będąc chrześcijanami, nie możemy miłować Złego. Dlatego też wiara w szatana ani w wiekuiste potępienie nie mogła znaleźć się w żadnym wyznaniu wiary Kościoła. Postawa chrześcijan w odniesieniu do Złego nie może być oddana za pomocą czasownika wierzyć lecz jedynie i wyłącznie przez bezokolicznik wyrzekać się, co zresztą dzieje się w czasie obrzędu udzielania sakramentu chrztu. W sensie religijnym i teologicznym diabeł nie należy do skarbca chrześcijańskiej wiary. Katechizmowym absurdem byłoby pytanie o wiarę w szatana. Jednak ktoś mógłby zripostować jeżeli nie ma szatana, nie ma i piekła. Tego rodzaju rozumowanie nie ma żadnych podstaw. To, co zwiemy piekłem, może istnieć także bez wiary w diabła Krótko mówiąc grzech jest rzeczywistością antropologiczną, a nie demonologiczną. Innymi słowy, tam, gdzie odpowiedzialność za grzech spada na człowieka, gdzie chodzi o jego zbawienie lub potępienie, tam zawsze i wszędzie zakłada się istnienie osobistej winy jednostki. To nie diabeł może pozbawić człowieka zbawienia, lecz sam człowiek pozbawia się zbawiającego Boga, sam odwraca się od zbawienia. Czy oznacza to, że rzeczywiście możemy pożegnać się z diabłem? Jak dotąd, daleko nie zaszliśmy. Sęk pewnie w tym, że brak nam kryteriów do rozstrzygnięcia zasygnalizowanego w tytule tego podrozdziału problemu. Cóż możemy powiedzieć o Złym, skoro nie jest on przedmiotem bezpośredniego Objawienia? Za przyjęciem poglądu, że szatan jest bytem osobowym, przemawiałyby przypisywane mu cechy: chytrość, kamuflaż, przebiegłość, wyrafinowanie, inteligencja. Z drugiej jednak strony jeżeli pełnia życia cechuje tylko Boga, wtedy to, co jest najbardziej radykalnie przeciwne tej pełni, stacza się nad przepaść nicości. Diabeł to siła niszczycielska, destrukcja, to swego rodzaju „nic”. Jeżeli Bóg jest osobowy, to szatan stacza się nad przepaść nie-osoby. Trudno odnosić do niego pojęcie osoby w sensie określonej godności. Szatan jawi się jako zakłamanie, jako perwersja osobowej godności.Joseph Ratzinger, zgłębiając specyficzne właściwości pierwiastka demonicznego, zwraca uwagę na szatańską bezobliczowość, anonimowość, która cechuje go jako istotę bytującą pomiędzy uchwytnymi kategoriami. Wynika z tego bardzo ważny wniosek: Gdy pytam o to, czy diabeł jest osobą, właściwa odpowiedź winna wtedy brzmieć, że jest on nie-osobą, że jest rozkładem i rozpadem osobowości; dlatego cechą dlań charakterystyczną jest to, że występuje bez oblicza, że jego właściwą siłą jest to, iż jest nierozpoznawalny. Jedno pozostaje w każdym razie pewne, że owo między jest siłą realną lepiej jest skupiskiem sił, a nie tylko sumą ludzkich podmiotów ja. Jest to więc jakaś rzeczywistość rozpostarta między dwoma biegunami ja i ty. Papież Benedykt XVI a Josef Ratzinger odwołuje się przy tym do myślenia dalekowschodniego, które choroby psychiczne tłumaczy nie tylko zachwianiem równowagi przez owo między. To między jest siłą decydującą o losach człowieka, moc ta wymyka się spod kontroli mojego ja. W stenogramie metafizycznej konferencji prasowej szatana w usta szatana wkłada słowa. Nie zależy mi na tym, by moje istnienie było uznane, zależy mi na tym, by dzieło zniszczenia nie osłabło. Wiara albo niewiara w mój byt nie wpływa na rozmiar mojej surowej pracy.
Bezosobowość i bezobliczowość decydują o sile szatana. Jeśli nawet istnieje on osobowo, to w sensie tego słowa dalekim od zwykłego, normalnego życia. Całkowita negatywność wymyka się przecież wszelkim próbom dokładniejszych ustaleń. Zbadanie fenomenu opętania też nie prowadzi dalej. Empirycznie nie sposób bowiem rozstrzygnąć, czy dany przypadek opętania da się wyjaśnić za pomocą psychologii, czy też kryje się za nim jeszcze coś innego. Możemy się nie wiem jak wysilać, a szatan pozostanie zagadką, rzeczywistością zagmatwaną, niedającą się rozjaśnić. Pewnie dlatego, że tak mało o nim wiemy, musimy tak dużo o nim mówić. Tajemnica zła w tym i samego islamu jako pokrętnie rozumianej religii należy do permanentnego i podstawowego doświadczenia każdego chrześcijanina. Człowiek bardziej lub mniej wyraźnie i dramatycznie czuje się wystawiony na działanie groźnej rzeczywistości, czyhającej na niego zasadzki, której nie sposób ominąć. Ta potworna moc przewija się we wszystkich naszych doświadczeniach. W tę złą i przewrotną rzeczywistość człowiek czuje się niejako zanurzony. Atmosfera ta jawi się jako by powiedzieć z łacińska, jako sytuacja rodzaju nijakiego, ale zarazem kryjąca w sobie moment osobowy. Zło jako takie ukazuje się zawsze dopiero wtedy, gdy dosięga człowieka-osobę; atakuje go w całej jego intymności. Jeżeli człowiek ulegnie temu natarciu, osobowa rzeczywistość ulega zmianie. W tym przedziwnym procesie zło staje się zdarzeniem osobowym. Jednak czy uporaliśmy się ze złem, próbując je uosabiać? Oto jest pytanie.
Zobaczyliśmy tak niepokojące obrazy wszyscy na całym świecie.Na własne oczy. Jak ten powyżej. Oto płonie jak żagiew symbol chrześcijaństwa w Paryżu. Katedra Notre Dame. W płonącym stosie ukazuje się nam sam Jezus Chrystus. Sceptycy powiedzą. Bzdury,to tylko złudzenie. Czy na pewno? Czy my wierzący jednak zrozumiemy ten obraz i to ostrzeżenie? Jest to pytanie na które nie każdy znajdzie odpowiedź. Bowiem bardzo wielu powie. To przypadek i związek bardzo tragicznych okoliczności. Jednak my wierzący wiemy że to są właśnie znaki o których mówił sam zbawiciel.Przenieśmy się zatem w czasie, i zobaczmy co się będzie działo, w tych dwóch latach. Tak bardzo znamiennych dla całego naszego świata.
Teksty źródłowe. Codex Giga, s, Rękopisy Michael de Nostradamus przepowiednie, Manuskrypt Voynicha
Okładka Płonąca Katedra Notre Dame zdjęcie z Paryża z 2019 roku. Obrazy Hansa Memlinga jako ilustracje, Chorągiew Wielkiego Mistrza zakonu Krzyżackiego. Ilustracje. Michał Anioł Buonarroti, Codex Giga, s, Manuskrypt Wojnicza oraz inne ryciny średniowieczne i zdjęcia współczesne
Zakony rycerskie
Od początku jedenastego wieku, chrześcijaństwa miał bronić powołany do życia, w 1071 roku mocą bulli papieskiej zakon Joannitów, rycerzy Maltańskich który jako pierwszy zakon rycerski uczestniczył w pierwszej krucjacie przeciwko islamowi i odbicia z ich zaborczych rąk świętego miasta Jerozolimy, gdzie na jej gruzach dokonywał wielkiej chwały. W 1128 roku papież powołał do życia, już drugi zakon rycerski nazwany od Templum czyli świątynia, zasilony rycerzami zakonnikami Templariuszami, i także dołączył go do wypraw krzyżowych. Najpóźniej bo, w roku 1191 papież Klemens III powołał do życia i zaraz skierował do trzeciej wyprawy krzyżowej zakon, Najświętszej Marii Panny nazwany też Krzyżakami od czarnego krzyża, noszonego na płaszczach zakonnych.
Gdzie z wielkim poświęceniem oblegali i bili się z hordami islamskimi o Akkę, dzielni nad wyraz Templariusze, wraz z innymi rycerzami i krzyżowcami zakonnymi. Przez wszystkie wieki chrześcijaństwa, wszystkie zakony rycerskie wiernie służyły panu Bogu lub sobie samym, zależnie jak się im w życiu ułożyło. Tak że na świecie został tylko w końcu jeden zakon męski, Krzyżacy z siedzibą dziś w Wiedniu, a wcześniej w Polskim Malborku na pomorzu bałtyckim. Po upadku potęgi zakonu Krzyżackiego w bitwie pod Grunwaldem, z królem polskim Władysławem II Jagiełłą w 1410 roku. Zakon ten nigdy nie odzyskał ani ziem pomorza gdańskiego ani ziemi chełmińskiej. Twierdza i stolica zakonu Malbork na zawsze została już w rękach polskich aż do dziś dnia, i stanowi pomnik walki o niepodległość tego nad wyraz Polskiego i nad wyraz chrześcijańskiego kraju.
Abdykacje
Jest dziś już bardzo późna jesień, w miesiącu listopadzie, 2018 roku a na początku, dwudziestego pierwszego wieku, na tronie papieskim w Watykanie zasiada zaciekły wróg zalewu islamskiego na Europę papież Jan Paweł III. Przybrawszy po Karolu Wojtyle Janie Pawle II, kolejne takie samo imię papieskie, a jako już drugi Polak zasiada na tronie watykańskim. To kardynał z Polski ksiądz i uczony pięćdziesięcioletni profesor teologii, dominikanin Tymoteusz Branicki. Odziedziczywszy tron papieski po zbyt pokojowo nastawionym ojcu świętym Franciszku, który jako już drugi papież, w ostatnim czasie, poddał się dziwnej abdykacji na swój wniosek i prośbę kolegium kardynałów. Toteż w tym samym roku. Przeniósł się on także do domu świętej Marty, gdzie zamieszkiwał od początku swojego bardzo niedługiego pontyfikatu, wraz z drugim zdetronizowanym przez samego siebie, papieżem Benedyktem XVI. Jako byli papieże obaj modlą się tam wspólnie i bardzo żarliwie o utrzymanie jako takiego pokoju i spokoju na świecie. Szok jaki ogarnął świat chrześcijański po drugiej już abdykacji papieskiej, w historii kościoła ustąpił rezygnacji i straszliwej apatii wiernych na całym świecie. Tym bardziej że od 2015 roku, na Europę, płynął nieustannie potok muzułmańskiej inwazji. Nie powstrzymany żadnym dyplomatycznymi zabiegami. Na dodatek podsycało islamską inwazję, postanowienie ONZ o przestrzeganiu przez państwa członkowskie, paktu o emigracji. Którego ani Polska ani kraje Wyszehradzkie, nie podpisały. Bunt rodzimych europejczyków szczególnie w zeświecczałej Francji, pod prezydenturą nieudolnego prezydenta, zwanego makaronem. Manuela Macrona. Jest tłumiony z nieopisaną agresją przez policję francuską w całym kraju. To samo dzieje się, niemal we wszystkich krajach europejskich. Wystawionych jak na odstrzał przez politykę, powoli ustępującej z areny politycznej kanclerz Niemiec Angelę Merkel zwaną złośliwie wszędzie wśród jej licznych przeciwników Makrelą. Czy byłego polskiego Polskiego premiera Donalda Tuska, a obecnego przewodniczącego Rady Europy. Wszystkie okoliczności wraz z polityką multikulti, idą w kierunku nieuchronnego upadku Chrześcijańskiej Europy w zastraszającym tempie. Jedynym papieżem poza Janem Pawłem II, który otwarcie przeciwstawiał się temu upadkowi był dzisiejszy papież emerytowany Benedykt XVI. Józef Ratzinger, zmuszony prawdopodobnie do ustąpienia z tronu świętego Piotra.
Wobec tych wszystkich burzliwych i nieprzewidzianych wypadków Watykan musiał ogłosić kolejny wybór papieża. Konklawe było tak burzliwe w kaplicy Sykstyńskiej jak mało kiedy. Bo przecież żaden z kandydatów do objęcia tronu świętego Piotra nie mógł uzyskać, jak zwykle wymaganej liczby głosów. Po ponad trzech tygodniach sporów, targów i wzajemnego przenoszenia się stron i kandydatów. Większość głosów kardynalskich otrzymał w końcu, kardynał z czarnego lądu, znany wszystkim szanowany przez ogół całego kardynalskiego oficjum, czarnoskóry kardynał z Nigerii Francis Arinze. Na co wszyscy zebrani na konklawe kardynałowie, odetchnęli w końcu z ulgą. Po czym przewodniczący kolegium kardynalskiego kardynał Antonio Borgeze, oraz kardynałowie Bertone i Sodano zapytali kardynała Arinze. Czy przyjmujesz godność ojca świętego? Czarnoskóry Kardynał wstał, podniósł obie ręce w górę, złożył jak do modlitwy. Po czym rzekł bardzo znamienne słowa. W imię ojca i syna i ducha świętego. Nie przyjmuję godności, jaką na mnie bracia kardynałowie nakładacie. Konsternacja wybuchła jeszcze większa niż po samym, ogłoszeniu nazwiska przyszłego ojca świętego. Kardynał Francis Arinze uciszył zgromadzonych swoich współbraci, i powiedział dość głośno i wyraźnie po łacinie. Pomny na proroctwa Sybilli iż jeśli papieżem zostanie czarnoskóry kapłan. Kościół nasz święty ulegnie teraz, najpewniej totalnej zagładzie, po czym nastąpi być może koniec świata? Kto może to wiedzieć? Jeśli nie sam duch święty, będący teraz wśród was moi bracia?
Tylko duch święty wie najlepiej kto będzie najgodniej reprezentował samego Jezusa Chrystusa, a on mi mówi nie bierz na swoje sumienie tego obowiązku i godności dal siebie zostaw to innym. Ponadto moi bracia. Nie mam zamiaru sprawdzać, na własnej czarnej skórze, prawdziwości tego proroctwa. Proszę zwolnijcie mnie z obowiązku przyjęcia pierścienia rybaka i papieża naszego kościoła. Na placu świętego Piotra, po raz dziesiąty z kolei, pojawił się czarny dym z komina dobrej i złej nowiny. Jak i czarne były nastroje wszystkich chrześcijan na całym świecie. Tak też po wielu, trudnych dniach cichych sporów i kłótni, przepychanek, zażartych konsultacji w końcu na tron papieski trafił, po raz drugi papież znad Wisły i znowu z Krakowa. Tłumy wiernych kościoła katolickiego, przyjęły to za pomyślny znak niebios i modły wiernych zagłuszyły wściekłą, tłuszczę islamskich przybyszy zza morza śródziemnego, chociaż na jedną chwilę. Na placu przy bazylice Świętego Piotra w Watykanie już od dawna a i od samego konklawe tak rozpanoszyło się, islamskie obozowisko namiotów, że miejsca dla synów i córek, kościoła świętego trzeba było szukać niemal siłą.
Obozowisko byle jak skleconych bud, sklepików i barów z kebabem śmierdzących kozim mięsem, nie pozwalającym wiernym w imię ojca i syna i ducha świętego, niemal wykonać znaku krzyża zapełniało plac aż po kolumnadę przy ulicy Via Apia. Fekalia i fetor islamskich odchodów roznosiły się smrodliwym zapachem aż daleko za sam plac, na ulicę przylegającą do Watykanu. Za którą nie było nic lepiej. Wszędzie stały budy i leżały materace islamskich imigrantów. Brudne i mokre materace, stare kartony, plastikowe torby fruwały w powietrzu, jak w każdej niemal stolicy europejskiej. Bowiem na około stu przechodniów wiecznego miasta, blisko pięćdziesięciu było wyznawcami Allacha. Ci zaś nie zważali ani, na świętość miejsca i lżyli je ponad wyraz, bardzo hojnie. Nie zważając w żadnym wypadku, na goszczących ich mimo swej woli europejskich chrześcijan. Na samym placu świętego Piotra, przecież kiwały się, tłumy pijanych wyrostków o ciemnej karnacji, wbrew nauce islamu, zabraniającej picia alkoholu. Stojący grubym murem przed wejściem do bazyliki, z nożami w łapach, raczej skutecznie odstraszają wiernych. Za to rozkładane dywaniki zajmują miejsca dla wiernych kościoła rzymskiego. A plac świętego Piotra, przypomina święte miejsce islamu Mekkę.
Policja uzbrojona po zęby, dziwnie bezradnie otaczała i oddzielała jednych wyznawców Chrystusa, od tych drugich bezczelnych wyznawców Allacha, bez specjalnie im okazywanego entuzjazmu, czy stanowczości, a raczej jak widać na pierwszy rzut okiem, z pewnymi obawami przed dalszą eskalacją napięcia pomiędzy wyznawcami dwóch nie znoszących się nawzajem religii. Na placu świętego Piotra palą się liczne ogniska wzniecane przez koczujących Arabów, Afrykanów i wszelkiego innego rodzaju islamskiego śmiecia z całego świata, napływającego masowo, przynajmniej od 2014 roku do bram Europy. Żebrzących o litość wpierw na pływających tratwach, do wrót Europy i Watykanu, a później podpalających swych dobroczyńców bez żadnej litości.
Islamscy wojownicy przybrani wpierw w żebraczą pokorę, płyną i płynęli od mniej więcej 2015 roku wielkimi tłumami, dzień w dzień i noc w noc do Europy. Na wszystkim co się utrzymuje choć nawet przez chwilę na wodzie. Płynęli i płyną na pontonach, kutrach rybackich i wszelkiego innego rodzaju, ledwie pływających statków płynących wprost niezliczonymi stadami z drugiej strony morza, i walącymi do ich raju, suchym lądem z Turcji przez Grecję. Ale po dostaniu się do bram świata i Unii Europejskiej, za jaką i cel podróży, między innymi sobie obrali i ten zakątek rzymskiego boga bezczeszczą bezustannie. Bez pardonu podrzynają gardła każdemu, komu się im uda zabić bezkarnie. Gwałcą kobiety i dzieci, mordują w imię Allacha. Wrzeszcząc przy każdej okazji, jak opętani. Allachu akbar!!! Dostępu do Bazyliki świętego Piotra, broni uzbrojona po zęby już nie w tradycyjne halabardy, ale w ostrą amunicję i w karabiny maszynowe M16 gwardia Papieska. Tylko obawy islamistów że zostaną zastrzeleni, natychmiast jak stado wściekłych psów, przy wszczęciu jakichkolwiek rozruchów. Skutecznie odstrasza ich od wdarcia się do bezpośredniego wnętrza Bazyliki i znieważania katolickich mszy świętych.
Chrześcijanie i wszyscy rzymskokatoliccy wierni, są wprowadzani na nabożeństwa do wnętrza tego kościoła, jak i innych w wiecznym mieście, pod kordonami wojska. Tu na placu świętego Piotra pod ochroną gwardii papieskiej która, ledwo zaprowadza jako taki spokój na samym placu. Ojciec święty Jan Paweł III widząc co się dzieje wokoło kościoła, ale jako Polak nie miał aż takich obaw jak wszyscy premierzy czy prezydenci państw europejskich. Jednak działać było trzeba i to szybko, bo prawie wszystkie kraje unii europejskiej z wyjątkiem Polski, Czech, Węgier czy Słowacji były wolne jako tako, od zalewu pseudo imigrantów. Natomiast wszystkie kraje wolnej europy przeradzały się w coraz szybszym tempie w państwa islamskie, lub groziło im to już za niewielką chwilę. Prawo szariatu islamiści chcieli by wprowadzić wszędzie i to już. Najlepiej tu w samym sercu Chrześcijaństwa od zaraz.
Szalone prawo szariatu panoszyło i próbowało się wciskać od, przynajmniej półtora roku na ulice wszystkich wielkich miast całej europy. Od strony morza śródziemnego aż po daleko na północ leżącą Islandię. Na rzymskim lotnisku Fiumicino ruch samolotów o tej porze dnia był duży jak i zwykle, właśnie na czarnym podjeździe dla kołujących po lądowaniu samolotów, pasażerskich podchodził wolno pod terminal pasażerski Boeing 737 z napisami PLL Lot na burtach, z Warszawy. Przyleciał właśnie wezwany do Rzymu przez ojca świętego, sam arcybiskup Wojciech Karwat, z Krakowa który był znawcą islamskich obyczajów jak i ekspertem od spraw trudnych w kościele katolickim. Gdyż przez kilka dobrych lat był na misji w Syrii, jako biskup pomocniczy tamtego episkopatu. Toteż zaraz po niezbędnej odprawie, wsiadł do podstawionej papieskiej limuzyny i udał się na wzgórza Watykanu.
Na pytanie skierowane do papieskiego kierowcy dlaczego jadą do Watykanu, okrężną dalszą drogą? Usłyszał odpowiedź. Księże arcybiskupie Rzym jest prawie cały w niewoli islamu, w centrum walki, z wojskiem, policją jak i wszystkie inne włoskie i europejskie miasta. Musimy omijać te bardziej niebezpieczne miejsca z dala, bardzo szerokim łukiem. Mogli by nam wszystkie szyby w samochodzie powybijać. Ksiądz arcybiskup, pokiwał z nieudawanym ubolewaniem głową, i powiedział tylko. Jedźmy, jedźmy tylko trochę prędzej, ojciec święty czeka na mnie, od dwóch dni. Papież Jan Paweł III przyjął księdza arcybiskupa Karwata, zaraz niemal niezwłocznie na swoich prywatnych apartamentach. Zaś bez zbędnych ceregieli, wyłuszczył księdzu arcybiskupowi o co mu chodzi. Mój księże arcybiskupie, sprawa jest bardzo, i to bardzo poważna. No wobec tego pilnie słucham, ojca świętego jako jego sługa uniżony, powiada ksiądz arcybiskup Karwat. Księże arcybiskupie już za prezydenta Georga Busha islamska fala imigrantów poczęła przeć na Europę, jak ksiądz wie. Niech ksiądz popatrzy przez okno na dół placu co się tam wyprawia. Jednak początek wszystkiego myślę miał, gdy runęły dwie wieże WTC w Nowym Jorku.
To wszystko co się dzieje dziś najpewniej jest z kolei związane z całym nieszczęściem z 11 września 2001 roku przez atak na nowojorskie WTC, gdzie runęły w ogniu dwie wieże. Później zaś z całą tą przeklętą islamską wiosną, gdzie nie potrzebnie dla nas, obalono wielu dyktatorów tego świata. Związanej z upadkiem Saddama Huseina w Iraku, czy zamordowanego Muamara Kadafiego w Libii. Oraz z samym prezydentem Buschem. Bowiem prezydent Bush, jak ksiądz pewnie wie a może i nie? Był i jest do dziś dnia, członkiem tajnego stowarzyszenia założonego dawno, na uniwersytecie Yale w New Haven w stanie Connecticut. Zwanego przez jego wszystkich wyznawców stowarzyszeniem Czaszki i Kości. Które nienawidzi islamu, jak ognia piekielnego. Te z kolei stowarzyszenie ma swoje bardzo ciemne i wielce tajemnicze interesy i działania, które nie wiadomo czemu, mają ogromny wpływ nawet na dzisiejszą politykę innych przywódców, generalnie składa się to tajemnicze towarzystwo z chrześcijan. Jest nawet ten uniwersytet posiadaczem manuskryptu Voynicha o którym za chwilę księdzu opowiem co się z nim dzieje. Ale na razie powiem, że istne cuda z tym manuskryptem się wyprawiają a wynikły właśnie w ostatnich dniach. Zna ksiądz arcybiskup ten manuskrypt? Znam oczywiście jak każdy antykwariusz i uczony, ale jest to stek bardzo niezrozumiałego bełkotu. Jak by mnich który go pisał, był niezrównoważony psychicznie albo pod wpływem czegoś mocniejszego. Powiedział arcybiskup Karwat. Spokojnie, jak za chwilę księdzu opowiem, co z nim się wyprawia, to z butów ksiądz wyskoczy jak i ja, jak się o tym dowiedziałem. Ale po kolei, uniwersytet Yale ma nawet wpływ na działanie i decyzje nowego prezydenta USA Donalda Trumpa. Choć ten, jako katolik można powiedzieć jest bardziej niż pewnym sojusznikiem chrześcijaństwa a po naszej raczej stronie, stoi jak dobry mur. Z resztą jak zawsze stany zjednoczone stały, na straży porządku w świecie, tak jest i dziś. Czyli jak by nie patrzeć na problem zachowania pokoju w świecie, stoją USA na straży dobra, całego kościoła świętego. Ale odszedł w 2017 roku prezydent, USA Barak Hussain Obama. To także wyznawca Allacha bardziej niż na pewno, bo w naszym świecie chrześcijańskim, się takich imion dzieciom nigdy nie nadaje.
Ale co ja mam, do tego? Jak się zwie Obama czy Husajn czy Abdullah i tak na jedno wychodzi. Zapytał niezbyt pewnie, ksiądz arcybiskup. Zaraz księdzu arcybiskupowi, wszystko wyjawię i wyjaśnię. Widzi ksiądz sam co się dzieje? Widzę jak i każdy człowiek i rzymski katolik widzi, bo strach na plac świętego Piotra, wychodzić bez obstawy. Albo i w ogóle. Właśnie i tego ja jako nowy papież z Polski, widzieć nie chcę i tolerować nie mogę. Mało tego, ja jako papież nie będę tolerował, niczego co jest niezgodne z porządkiem naszego kościoła. Ale ja? W czym mogę pomóc ojcu świętemu? Ponadto co mam zatem, zrobić z tym problemem, ojcze święty? Zapytał arcybiskup. Chwilka spokojnie i po kolei. Ja jako pasterz kościoła katolickiego mam go chronić, mam też chronić owieczki kościoła i samego Chrystusa, a nie bardzo mogą. Oraz co najgorsze nie mam jak, słowem? Dziś prawie nikt go nie posłucha, moi poprzednicy na darmo przestrzegali, całą radę europy i co? Prawa człowieka i poprawność polityczna oraz Multi culti, ważniejsze są niż odwieczne nakazy wiary i kościoła. Tymczasem wściekły, zalew islamu i radykalnych imamów, islamistów, czy terrorystów spod znaku isis, za chwilę zetrze nas chrześcijan z powierzchni ziemi. Przykładem moich dawnych poprzedników ustanowię kolejną chyba, wyprawę krzyżową. Ale nie dla zdobycia Jerozolimy, tylko dla zachowania wiary tu, na miejscu w całej Europie. W Rzymie chociaż by samym. Rozpadającym się kościele świętym na świecie, jak choćby nasze kościoły we Francji.
Walka o życie chrześcijan
Jako kościół katolicki musimy my, sami stanąć do walki, jak święty Jerzy, czy Michał archanioł. Rozumie mnie ksiądz? Przecież to nie jest zgodne z doktryną naszego kościoła. Nie zabijaj, to nasze jedno z najważniejszych dziesięciu przykazań. Jedno z nich, tylko to jest główna prawda. Przerwał księdzu nagle papież. Ale pan Jezus Chrystus nie po to, ustanowił nam kościół święty, aby ten w proch się rozsypał, bez naszej pomocy. Bez naszego wsparcia tak modlitwą jak i czynem samym, wszystkich chrześcijan. Działajmy też wspólnie jak już mówiłem, raczej w imieniu świętych Archanioła Michała i Gabriela. Staniemy na czele wojska niebieskiego jak sam święty Jerzy który walczył ze smokiem. Teraz tym smokiem jest panoszący się wszędzie islam.Chyba mnie ksiądz rozumie, dobrze?
Musimy wziąć na wzór pierwszych papieży, ustanawiających wyprawy krzyżowe. Czy samego świętego Jerzego i innych świętych walczących o kościół. Nie jak jego męczennicy, ale obrońcy kościoła świętego, stanowczą siłą. Bo i siła przeciw nam stoi i to bardzo wielka, cały islam. Albo nawet powiem inaczej, za przykładem moich poprzedników papieży, wojujących mieczem we wszystkich wyprawach krzyżowych. Czyli co? Mamy znowu zabijać niewiernych w imię Chrystusa? Zapytał ksiądz arcybiskup. Zabijać? Nie chyba nie. Na razie musimy ich wypędzać, i znosić oraz przenosić nawet siłą ich tam, gdzie jest miejsce islamu. Jak innego wyjście nie będzie to i niestety tak, choć wzdragam się przed czynami niedozwolonymi w kodeksie dziesięciu przykazań. Ale powoli dojdziemy, do tego o co mi, tak naprawdę idzie.
Nad całym naszym, kościołem świętym wisi klątwa nie dotrzymania wiary panu bogu. Naszemu panu bogu, nie Allachowi, ani innemu buddzie czy jakimkolwiek przesądom i zabobonom. Ale właśnie naszemu ojcu, synowi i duchowi świętemu, jako słudzy trójcy świętej i całego kościoła świętego, jesteśmy to winni. Na te też rozważania, księdzu powiem jeszcze inaczej, biorę to jak by na swoje sumienie. A oni co? Ci tam po co tu siedzą na placu świętego Piotra? Nie są raczej, synami naszego kościoła? Nie są i nigdy nie będą. Są za to naszymi śmiertelnymi wrogami. Ojciec święty, pokazał prawą ręką z pierścieniem rybaka na palcu, na plac świętego Piotra. W imię swojego Allacha, mają unicestwić nasz trwający ponad dwa tysiące lat kościół święty? Nigdy zatem i przenigdy, nie dopuszczę do tego. Powtarzam, na to nigdy nie pozwolę, raz że mi nie wolno a dwa, że ja jako papież, nie chcę upadku kościoła. Na co ksiądz arcybiskup, przestraszony nieco, albo i jeszcze bardziej, powiedział. Przecież na same terytorium Watykanu jeszcze, nam islamiści nie weszli. Na co papież wstał szybko, podszedł do okna za wielką szybą pancerną, skąd wygłaszał co środowe i niedzielne pozdrowienia wiernym. Co ksiądz opowiada jak to, nie weszli? Niech ksiądz sobie popatrzy? Nie weszli? Na całe terytorium Europy weszli, albo rozlali się jak czarna zaraza, jak dżuma. Tu weszli do samego serca i najświętszego miejsca wszystkich chrześcijan. Terytorium Watykanu to jeszcze, jest sam plac świętego Piotra, a ten już jest pod władzą dziczy i stale pod okupacją niewiernych. Ojciec święty mówi mi o tym wszystkim bardziej jak jakiś rasista, a nie jako dobrotliwy pasterz kościoła. Powiedział odważnie arcybiskup.
Ojciec święty nagle przerwał rozmowę, zasłaniając sobie oczy obu rękoma. I powiedział. Wie ksiądz arcybiskup co? Miałem właśnie jakąś dziwną i koszmarną wizję. Co ojciec święty widział? Widziałem jak płonęła na początku 2019 roku, w Paryżu katedra Notre Dame. Ale to chyba niemożliwe? Odpowiedział sam sobie papież. Kto wie? Przy polityce jaką prowadzi dziś Francja wszystko jest możliwe. Odpowiedział zmieszany nieco arcybiskup. Wracajmy do tematu, bo obraz był tak straszny że nie mogę dojść do siebie. Księdza jako Polaka i arcybiskupa wyznaczam zaś, na tą krucjatę jako głównego inkwizytora jeśli tak dziś można powiedzieć. Bo i świętą inkwizycję muszę reaktywować i powołuję z powrotem od dziś dnia do życia. Na nowo, jeśli to grzech, spadnie na mnie na nikogo innego. Wy wszyscy zakonnicy, gwardia szwajcarska, wojska NATO, będziecie zaś rycerzami Chrystusa, jak ci tam są wojownikami Allacha. Tak mi dopomóż bóg i nasi wszyscy święci. Co na to ONZ? Rada europy? Cały świat w końcu? Islamski? A co mnie obchodzi świat islamski, tak jak my chrześcijanie obchodzimy ich? Nic ich, nie obchodzimy, może ksiądz być pewny. Co mnie tu ksiądz próbuje, po za tym, wmawiać? Zapytał nagle papież.
Jak wielu kardynałów i biskupów ostatnio jak ich powiadomiłem o swoich planach. W zgorszenie wielkie wpadło. Unia europejska nie daje sobie rady w ogóle. Oni naprawdę niczego nie potrafią, zrobić z sensem. Cała Rada europy i państwa niektóre, jak Niemcy czy Francja albo Szwecja i kilka innych, prowadzą całą Europę i samych siebie, do zguby i zagłady. Albo do przyjęcia prawa dzikiego szariatu, tylko. Na ulicach stolic i miast europy, islamiści palą flagi narodowe swoich gospodarzy. Normalne to jest? Nie nie jest. To tak jak ja, na przykład zaprosiłem księdza do siebie a ksiądz, by wziął i zasiadł za mnie na tronie papieskim. Bo uważał by, że trzeba mnie także szybko zastąpić bo ja fałszywą wiarę głoszę. Albo coś gorszego, że głoszę zamiast naszej ewangelii, wiarę w Allacha.
Porównanie może jest niezbyt zgrabne ale prawdziwe w stosunku do wyznawców islamu, niestety i jedyne. Wszyscy decydenci w całej niemalże unii europejskiej, zasłaniają się ciągle prawami człowieka. Szanuję je i ja, ale ci tam drący gęby Allachu akbar nie szanują nic, nawet siebie nawzajem wyrzynają i wysadzają w powietrze w imię Allacha. Czy ksiądz jest na to, jeszcze głuchy i ślepy? Powiadomiłem i poprosiłem o wsparcie siły włoskiej policji i wojska na jutro. Zmusiłem niejako prezydenta Włoch i prezydenta USA o przydzielenie nam pomocy i wojsk marines do usunięcia islamu z placu świętego Piotra. I taką deklarację pomocy mam zapewnioną. Bo przecież plac świętego Piotra jest integralną częścią Watykanu i musimy go oczyścić z islamu sobie sami, pewni też, że pomogą nam co mądrzejsi prezydenci i premierzy ale ich mało jest.
Bardzo mało. Jak pozwolono islamistom wleźć, bez pytania na nasz plac, tak bez niczyjej nawet zgody go oczyszczę. To teren państwa Watykańskiego i nasze tu prawa obowiązują a nie jakiś przybłędów nie wiadomo skąd. Opróżni nam ksiądz arcybiskup wpierw plac świętego Piotra i to zaraz jutro z samego ranka. Bo sami nie będziemy a do pomocy przybędą dziś jeszcze, nocnymi lotami, wezwani zakonnicy zakonu Najświętszej Marii Panny Krzyżacy i oddziały marines z rozkazu prezydenta Trumpa. Tak w nawiasie bogu dzięki że on właśnie został prezydentem USA a nie Hilary Clinton. Wie ksiądz arcybiskup co? Wielki mistrz Bruno Plater jak mu w rozmowie telefonicznej najpierw powiedziałem, do czego chcę zakon Krzyżacki użyć. Zaniemówił przez chwilę i pyta ponownie. Czy ja dobrze słyszę, mój ojcze święty? Dobrze ksiądz, jako wielki mistrz zakonu, słyszy powiadam mu, jutro księdza chcę widzieć też w stolicy apostolskiej. Słuch księdza naprawdę, nie myli. W końcu się do czegoś przydadzą. Dobrze że ich zakonu, moi poprzednicy nie rozwiązali, a Jagiełło nie rozniósł ich całkiem w strzępy, i nie wdeptał w piach pod Grunwaldem, z kretesem. Chociażby żal mi, bardzo wiernych kościołowi zakonów Joannitów i Templariuszy. Ale i tych swoją bullą także reaktywuję i powołam do życia a rycerzy do zakonów nam nie zabraknie. Ale skąd ojciec święty, weźmie aż tylu Krzyżackich zakonników? Czy Joannitów albo jeszcze gorzej skąd wziąć tylu Templariuszy? Istnieje jeszcze szkocki ród San claer, to bezpośredni, i tajemniczy starożytny ród związany z samą Marią Magdaleną. Nie wydaje się ojcu świętemu że wkracza ojciec święty, w świat Leonarda da Vinci i jego wydumany kod, na obrazie ostatnia wieczerza? A co to ma do rzeczy, nie mówię o Leonardzie da Vinci, ale o rodzie San cle, ar, zwanym po naszemu święta krew, toteż z nimi wiążę nadzieje na reaktywację zakonu Templariuszy. Zresztą zakon Templariuszy i tak istnieje wprawdzie w stanie szczątkowym jak i Krzyżacy. Jednak wszystko się da odbudować w imię prawdziwej wiary. Porozumiałem się już z ich mistrzami i obiecali też współpracę No dobrze, ale samych krzyżaków niespełna tysiąc w całej Europie tyko jest. Albo nawet i nie tyle. Na razie do oczyszczenie placu wystarczy i tylu nawet. To nawet za dużo. Wydałem już bullę papieską o wstępowanie do zakonu Najświętszej Marii Panny, tak dla żonatych jak i kawalerów, zaciągi poszczególne komturie będą same czyniły. A ksiądz i wielki mistrz zakonu Krzyżackiego, Bruno Plater ją rozpowszechni na razie po każdej parafii, oraz diecezji aż do skutku. Wstępować będą mogli do zakonu jako współbracia, nawet żonaci mężczyźni zdolni do noszenia broni po wojsku i przeszkoleni a zdolni do walki i oporu. Zaś chętnych do walki z islamem, przepraszam, właściwie z islamistami i ich parszywym prawem szariatu, nigdzie w żadnej parafii czy diecezji nie zabraknie. Albo niech ksiądz popatrzy na Maltę choćby.
Siedziba rycerzy maltańskich, przesławnych Joannitów, czy kawalerów maltańskich. Malta dziś jak wygląda? Lepiej nie opowiadać, łódź za łodzią, ponton za pontonem, lezie jak po nitce do kłębka? Inwazja to nie wędrówka ludów i ucieczka przed wojną. Fałszywe teorie. La Valletta to jak jakiś Kair prawie. Albo Bagdad czy inne islamskie miasto. Grecja, wszystkie piękne wyspy, jedno szambo i roznosząca się zaraza. Włoska wyspa Lampedusa pierwsza staje się przystankiem do unii. A straż przybrzeża ładuje na morzu śródziemnym, na pokłady statków ratowniczych, i dalej do Europy, do Europy. W jednym tygodniu średnio od trzech, do dziesięciu tysięcy niby uchodźców, unia wali nam na łeb. Pod płaszczykiem czego? Chyba swojej głupoty i tolerancji multi culti. Cała Italia, najgorsze to zapchane islamistami Niemcy, Francja, Szwecja. Belgia, Holandia, wszystkie kraje Beneluksu. Szkoda gadać. Gdzie się tylko ta zaraza islamska rozlazła, nastaje kompletna ruina, wszystko zaśmiecone i za przeproszeniem zasrane, że służby komunalne miast, choćby Paryża czy Berlina albo Rzymu, przestały sprzątać co i gdziekolwiek. Jeszcze żeby to oni, uszanowali nie swoje prawa jako nie ich są. Albo i zwyczaje religie naszą, ale gdzie tam nigdy. Dość już naprawdę jest tego złego, to jak by szatan na ziemię sam zszedł i do piekła brał. Tylko w Polsce i kilku krajach środkowej europy islam, się nam jeszcze nie rozpanoszył, na razie.
Przecież dlaczego tylko, takie kraje jak Węgry, Polska, Czechy, Słowacja są wolne? Prezydenci i premierzy tych narodów, jakoś inaczej myślą. I nasz polski naród od wieków najwierniejszy matce bożej i Jezusowi. Wszędzie w europie za to tylko jeden ogień, smród i ubóstwo, większe niż za średniowiecza w trzynastym wieku. To wojna, i to straszna a bezwzględna wojna, wyłącznie stricto religijna. Ja jako ojciec kościoła na to pozwolić nie mogę przecież, aby oni wyrżną bez litości, moją, naszą i całą Chrystusową owczarnię. Chociaż pan Jezus nauczał, jak ci ktoś policzek wymierzy nadstaw zaraz i drugi, tymczasem musimy zawiesić jak by na kołku ten stary chrześcijański nakazany przez pana Jezusa obyczaj. Przecież ja już w przeciągu dwóch miesięcy. Wszystkich naszych młodszych rezerwistów gwardii papieskiej powołałem do służby z powrotem, straże wokół granic Watykanu znacznie podwoiłem, a nawet potroiłem. Aby mi islamiści nie wleźli do Watykanu samego. Zakupiłem trochę po cichu jak jakiś spiskowiec, nową broń, dla gwardii i zakonników, głównie w Stanach Zjednoczonych i w Polsce.
Na razie tylko za wiedzą Prezydenta Donalda Trumpa, moją własną i kolegium kardynałów. Prezydentów Europy uprzedziłem iż nie zgadzam, się jako papież na multiculti, ani na żadną islamizację europy czy świata. Oni twierdzą albo islam i prawo szariatu albo wasza śmierć. A ja im mówię nie, albo my albo wy. Bo my, będziemy jako kościół katolicki, walczyć nawet sami, przeciw władzom Europy o wolność i zachowanie wiary, a co dla nas najważniejsze o przeżycie naszego kościoła. Niech sobie islam żyje tam, gdzie miejsce jego, a nie tu, tylko nie tu. Nic nam do nich, a im niech nie będzie nic do nas. Trzeba po prostu się bronić i koniec, innego wyjścia nie mamy. Rozumie ksiądz arcybiskup? W jakiej sytuacji postawiła kościół nasz unia europejska? Rozumiem ojca świętego dobrze i jako tako popieram. Jak to, jako tako? Nie ma tu żadnego miejsca na jakąkolwiek byle jakość, ani co do istoty naszej wiary, ani dla sposobu naszego życia.
Transport broni dla Watykanu, idzie już kontenerowcem do nas, jeszcze dziś w nocy, ma być w porcie. Mamy i swoją ze starych zapasów naszej gwardii papieskiej. Pojmuje ksiądz? Halabardy i berdysze? Odpowiedział pytaniem ksiądz arcybiskup Karwat. Kpi ksiądz arcybiskup sobie ze mnie? Zapytał papież już mocno zniecierpliwiony, jak by nijaką postawą księdza arcybiskupa. Na co ten, zreflektował się w samą porę i powiedział. Pojmuję tyko to, co mi ojciec święty mówi, ale się w głowie mi to wszystko, po prostu nie mieści. Powiedział trochę niepewnie arcybiskup, z pewną rezerwą co do planów papieskich. A mnie się ma mieścić? Czy naszemu kolegium kardynalskiemu albo zwykłym wiernym kościoła katolickiego czy innego? Też się nikomu w głowach to nie mieściło, że wojna o panowanie Chrystusa nad światem idzie, a jak nie wojna o niego i całkowite zwycięstwo, jedyne co nas tylko czeka to piekło zwane po łacinie ładnie, nie inaczej jak… Inferno.
Wojna krzyżowa i krucjata o utrzymanie się przy Chrystusie obecnie, to jedyny ratunek dla nas i dla całego chrześcijaństwa na świecie. Rano zepchnie mi ksiądz, niewiernych i wiernych za plac świętego Piotra, przy pomocy samej gwardii papieskiej, krzyżaków i marines. Chociaż na noc z katolików, nikt na placu nie zostaje z obawy o własne życie. Będzie łatwiej i szybciej wypchnąć islam z placu świętego Piotra. Plac świętego Piotra to jest, plac Chrystusowy od wieków, słyszy ksiądz? A nie proroka macho albo łachmanometa. I koniec zbędnych dyskusji o jakiejś tam szeroko pojętej etyce. Oni nie mają żadnych zahamowań, i żadnej etyki. Więc i ja nie będę miał. Bóg mnie osądzi, za moje czyny. Zresztą nie będę się zastanawiał nad niczym dalej, muszę ratować kościół święty i koniec. No to się rozumiemy chyba prawda? Zapytał papież patrząc prosto w oczy arcybiskupa.Na co ten skinął tylko głową że zgadza się na wszystkie nakazy, ojca świętego. Zgodnie z zasadą iż papież jest nieomylny. No to czym prędzej. Albo natychmiast ustawi ksiądz arcybiskup, straże przy samym placu, a wejście będzie wolne tylko dla wyglądających na stu procentowych europejczyków i wiernych kościoła rzymskiego czy wzbudzających stu procentowe zaufanie. Nawet dwustu procentowe zaufanie i ksiądz będzie za to przede mną odpowiedzialny. Trzeba bardzo uważać bo islamiści dla zdrady potrafią, oszukać i przyjąć nawet dla zamydlenia oczu symbole i krzyż święty na siebie. Takie sobie sposoby wymyśliło państwo islamskie. Po czym tak będzie do kiedy się całkiem nie uporamy z tym niepowstrzymanym do tej pory zalewem niewiernych. Jak i oni na nas tak samo powiadają.
Co mnie prześladują co chwila? Jakieś czarne widoki zagłady kościoła? Pomyślał ojciec święty. A głośno dodał.Natomiast zaraz, jutro. Po porannym oczyszczeniu placu świętego Piotra. Poleci ksiądz chyba do Waszyngtonu, któregoś dnia do Prezydenta Trumpa, z misją specjalną do nich amerykanów, bo na niego jako nowego prezydenta USA i kraje wyszehradzkie, jedynie możemy naprawdę liczyć. Ale jeszcze zobaczymy, bo tu jest na razie, i tak jak w samym centrum ognia wojny. Prezydent Trump już o tym wie, od kilku dni co chcę zrobić. A swoim zwyczajem, nawet nie okazał żadnego zdziwienia na mój pomysł, czyli mam sojusznika i to najważniejszego. Powiedział tylko, popieram ojca świętego w całej pełni. Co mnie ucieszyło niezmiernie bo już byłem sam w beznadziejnej desperacji. Co mam robić, ja papież? Wojna z islamem? Jak by nie do pomyślenia przecież? W dzisiejszym świecie ale jednak. Prezydent Trump, pierwsze swoje dekrety wydał o niczym innym, jak za wstrzymaniem zalewu islamu do stanów zjednoczonych.
Powiadomiłem o swoich planach, i niby niecnych zamiarach, także większość prezydentów panujących dziś w Europie. Niby okazywali jakieś tam wzburzenie tylko że, po cichu wspierają mnie każdy z nich, w planie zupełnego może uda się bezkrwawego, oczyszczenia europy. Rozmawiałem nawet z prezydentem Putinem, poparł mnie w całej rozciągłości i obiecał pomoc jak by co. No ale tu jest NATO i nie można go wciągać w nasze wewnętrzne sprawy. Chociaż i Rosja jest łakomym kąskiem dla zamachu na prawosławie. A ta cała ta banda i rada europy w Brukseli, nie pojmuje nic i jest więcej niż bezradna. Rada europy? To po prostu czyste kpiny, a ich co miesięczne obrady nad opanowaniem zalewu tak zwanych imigrantów są tyle warte co zeszłoroczny śnieg. Szkolenia straży granicznej w Libii, ze śmiechu można się przewrócić, jakie szkolenia? Liczyć już całkiem nie można nawet jako członka NATO na Turcję że się zmiłuje i zatrzyma islam w swoich granicach, tylko idiota może uwierzyć Erdoganowi ich prezydentowi.
Prezydent Erdogan celowo zwali islam nam do europy na złość właśnie radzie europy, Niemcom i Holandii. Unia europejska zamiast zatrzymywać, wszystko co tu płynie, na morzu śródziemnym i zawracać. Bez względu na petycje islamskie i konsekwencje, w ONZ. Nie zawraca z powrotem ale wali wszystkich jak leci, na kontynent tysiącami co dziennie. Nie będziemy patrzeć jak zwali się nam za chwilę, cały islam tu, bo tam im się nie chce siedzieć i marzy się im szariat w europie. Zasiłki wolność, się im marzy a nie pokora i praca. Nie, tak nie będzie. Tych co są tu, spychać do morza, miasto po mieście. Dla przykładu wskażę na Izrael otoczony jest z każdej strony przez islam ze świętym miastem w Jerozolimie, Betlejem czy innych? I co? Oni radzą sobie z islamistami, radzą. Bo trzymają ich krótko za pysk i pod bronią. Inaczej dawno byśmy zapomnieli że było kiedyś jakieś państwo Izrael. Tu jest taka sama historia tylko nie toczy się po naszej myśli, jak tam. Trzeba ich spychać do skutku. Wioska po wiosce, las po lesie, śmietnisko po śmietnisku i oczyszczać Europę do końca. Aż nie będzie tu ani jednego. Rozumie mnie ksiądz?
Przecież zaraz wybuchnie o to wojna? Wojna jest już od dawna, tylko my europejczycy, jesteśmy w innej dziwnej jakiejś za przeproszeniem głupiej i paranoicznej świadomości. Dziś cała prawie Europa żyje jak, za czasów Adolfa Hitlera pod okupacją islamską, kropka i koniec. Zjednoczeni w pierwszej i drugiej wojnie światowej dali radę zniszczyć najpierw zakusy Niemiec do podboju świata, a później w 1945 roku faszyzm starli z ziemi jako zło i destrukcję. Teraz my zjednoczeni pd krzyżem świętym dla nas, uratujemy Europę przed zagładą. A jak nie? To oni nas wyślą prędzej, do bram świętego Piotra, niż księdzu się wydaje. Cała ta komisja europejska śmie nakładać, bzdurne kary finansowe, na jakieś nieposłuszne państwa i przeciwne przyjęciom nakładanych kwot na jakiś tam islamistów w unii? To już jest koszmarny absurd. Jak by ci ludzie na stanowiskach w Brukseli byli do prawdy i bez przesady pozbawieni rozumu? Czy nawet podstawowego instynktu samozachowawczego? Niech idą się leczyć lepiej do psychiatrów, jeśli jeszcze żyją w ogóle. A teraz weźmy się do tych tajemniczych ksiąg. Powiedział ojciec święty.
Rękopis Inferno in nomine Dei
Powiem księdzu, w zaufaniu że mamy tu z jakimiś niezrozumiałymi i niewytłumaczalnymi, zjawiskami tak na świecie jak i w samym Watykanie. Są to takie rzeczy, że gdybym je ujawnił opinii publicznej natychmiast kazano by mnie zbadać, przez zespół biegłych psychiatrów.Albo zrzucić z tronu Piotrowego od razu.
Jednak aby wprowadzić księdza w to co się dzieje naprawdę, teraz zdradzę księdzu największą tajemnicę archiwów Watykańskich. I to co jest tak niepojęte i niezrozumiałe w taki sposób, aby wytłumaczyć sobie pewne zjawiska racjonalnie i naukowo a tych nie idzie pojąć normalnymi zmysłami.Bo oto zupełnie niedawno. Pojawił się ni stąd ni z, owąd, jakiś dziwny średniowieczny rękopis. Odszukaliśmy go w bibliotekach Watykanu, albo raczej sam się on odszukał parę dni temu, całkiem bardzo dziwnym przypadkiem w naszych archiwach. Jest to rękopis z XIII wieku, spisany po zakończeniu ostatniej wyprawy krzyżowej, o losach kościoła rzymskiego, w klasztorze ojców benedyktynów gdzieś w alpach włoskich. Wypadł sobie sam z półki, ksiądz arcybiskup sobie wyobraża? Spadł na podłogę i otworzył się na stronie o której teraz mówimy, jak by nigdy nic. W takie różne cuda wprawdzie jako wykształcony teolog. Ja nie za bardzo wierzę, ale fakt jest faktem, ksiądz bibliotekarz Roncalli na którego oczach się to stało, bo szukał czegoś innego na innej półce. Oniemiał po przeczytaniu tekstu który usłużnie się mu sam otworzył z hukiem na podłodze biblioteki. Pewnie przypadek, rzekł ksiądz arcybiskup Karwat. Oczywiście przypadek, jak że by inaczej jak nie przypadek, powiedział wątpiąco ojciec święty. No więc bibliotekarz.
Podniósł księgę i zaczął czytać, po czym zaraz, jak zapoznał się z tekstem mi to przyniósł tu. A widział by ksiądz arcybiskup, jak się darł przerażony po drodze. Ojcze święty, ojcze święty! Aż echo po korytarzach za nim szło a straże szwajcarskie myślały, że islamiści wdarli się do wnętrza Watykanu. Ten rękopis nigdy nie był w naszych zbiorach zapisany ani skatalogowany. Pisze tam że, zagłada kościoła przyjdzie z za morza śródziemnego, jeszcze w roku 2018, a ten rok właśnie teraz mamy albo raczej jego końcówkę. Nazywa się ta księga, jakoś tak bardzo groźnie, jak by dla nas stanowiła oczywiste ostrzeżenie. Oto jak by nie inaczej brzmi ten tytuł jak, Inferno in nomine Domini. Nakazałem też, zaraz jak przeczytałem notatkę, o sprawdzenie rękopisów Michaela de Nostradamusa, których kilka mamy w swoich archiwach. Gdzie w jego zapiskach na wiek XXI, istnieje taka sama wzmianka o wojnie pomiędzy islamem a chrześcijaństwem na śmierć i życie. Jest w tych obu rękopisach, jedna i to jedyna konkluzja, że jeśli kościół katolicki sam nie stanie do walki, przeciw swoim wrogom wówczas. Armagedon przyjdzie po nas wcześniej niż ktokolwiek sobie o tym z nas chrześcijan i przytomnych ludzi pomyśli. Proszę oto oba te rękopisy leżą na stole obok siebie proszę je wziąć i przeczytać na stronach założonych, moją zakładką.
To jednak nie są jedyne ostrzeżenia. Co dziwniejsze jeszcze, w Bibliotece królewskiej w samym Sztokholmie, opanowanym dziś prawie przez islam. Znajduje się jak ksiądz wie, tak zwana wielka księga, znana też jako biblia diabła z Podłazić. Czyli znany wszystkim pod łacińską nazwą Codex Gigas diabelska wersja biblii, czyli manuskrypt pisma świętego. Z wielkim wizerunkiem diabła. Na tych kartach z kolei dotyczących zapisek na marginesach, pojawiły się takie same ostrzeżenia, o czym wiem z telefonu Dyrektora Davida Svenssona z biblioteki królewskiej ze Szwecji. Gdyż tamte zapiski na marginesach zaczęły nagle dymić albo kopcić, i wywołały alarm przeciw pożarowy. W samo południe przedwczoraj. Przy czym wcale nie spłonęły, ale zadymiły tylko, jak jakiś niepojęty do tej pory ostrzegawczy znak. Dym i alarm zostały natychmiast zauważone, odczytane i przekazano ich treść nam, natychmiast do Watykanu. Dalej idąc za tymi wszystkimi dziwnymi wypadkami ostatnich dni. Niezrozumiały dla nikogo do przedwczoraj znany średniowieczny rękopis zwany też manuskryptem Wojnicza, zagadka wszystkich kryptologów od lat, czy też badaczy pisma średniowiecznego, otworzył się na stronie jaką ksiądz widzi na fotografii i stał się nagle czytelny i zrozumiały, a co z tego fragmentu wynika? To samo co i z trzech poprzednich stanie kościół rzymski do walki o przetrwanie albo zginie, w płomieniach ognia piekielnego, zaś szatan będzie miał ucztę z ludu bożego. To to tak prawie samo jak by otworzyła się czwarta pieczęć z siedmiu pieczęci, księgi apokalipsy świętego Jana. No może nie dokładnie? Ale zawsze, bardzo podobnie i na szczęście że pieczęcie apokalipsy się jeszcze nie otwarły. Ale kto wie?
Jakie znaki jeszcze mogą nadejść oby tylko nie przyszły za późno. Ja tam wprawdzie nie wezwałem księdza na pogaduszki literacko teologiczne albo astrologiczne ale, wszystkie dziwne znaki w księgach średniowiecza otwierają się jak by same bez niczyjej pomocy, dziwne to jest czy nie? Chociaż sama nasza tu rozmowa, gdyby nie odbywała się w pewnej tajemnicy. Ktoś postronny mógłby ją uznać za rozmowę dwóch pacjentów szpital psychiatrycznego. Papież gada o wojnie i o pieczęciach albo o znakach i chce wojny. Nie do przyjęcia. Z drugiej strony to jak by, za przyczyną ducha świętego, albo i samego szatana, dziś tego nie można na razie z całą pewnością stwierdzić. Ponadto upoważnia mnie to i tak, do walki z najeźdźcami i ich przeklętą islamską inwazją. Wskazówki nawet jak by je uważać za bardzo głupie i przypadkowe nawet, mówią same za siebie. Samo pismo święte jak już wspomniałem i ostatni rozdział Apokalipsa według świętego Jana, też o tym fakcie przypomina, choć nie tak jak tu bezpośrednio.
W takich czasach przyszło nam żyć, że nie wiadomo jak się zachować, ale ta niewiedza może nas kosztować życie nasze i naszych wiernych, proszę księdza arcybiskupa. Jesteśmy wszyscy teologami i cud nie jest nam obcym zjawiskiem a tu albo cud albo ostrzeżenie jest oczywiste. Na dziś dam księdzu spokój, od moich teorii spiskowych. I tak wciągam cały kościół katolicki w jakiś spisek. Trudno albo my albo islam w europie, ale wolę żebyśmy my zwyciężyli. Niech mi ksiądz idzie się teraz położyć, bo późno jest już i odpocznie, od samego rana zaczynamy wyzwolenie z łap niewiernych. Musimy zaraz przed mszą poranną ruszyć w jak by nie było, w krwawy czy nie ale bój o nasz plac świętego Piotra. Najpierw oczyszczenie samego placu świętego Piotra, Rzymu, Włoch i całej europy durnej, łatwowiernej i to posłusznej komu? Islamowi. Niech idzie ksiądz już, bo muszę się pomodlić, abym i ja nie zwariował, dopiero była by zabawa. A i tak będą gadali że papież oszalał, i trzeba go zdymisjonować, bo do czego to się bierze, nie wspomaga imigrantów i ofiar wojny w Syrii.