Dzień
To ona
Jestem znów z tobą
Wróciłam by przejąć twoje życie
Dotknęłam jeszcze raz serca twojego
I zmieniłam myśli na swoje
Będziesz pod moją kontrolą
Dam ci wszystko co najlepsze
Więcej czasu na życie odbierając sen
Nowe plany i pragnienia władzy
Przez które być może zostaniesz sama
Ze mną znów będziesz na szczycie
Dotkniemy razem światła
I sprowadzimy je na ziemię
Będziesz drżeć
Będziesz biegać
Śmiać się i powoli zatracać we mnie
Uzależnię cię od siebie
A potem zostawię byś spadła
Byś przeżyła śmierć a następnie
Złapała moją dłoń
I znów nazwała twoją
Jasną wybawicielką
Gdy cię podniosę
Obudzenie
Spójrz na dłonie.
Czujesz dotyk serca?
Dusza, oczy odsłonięte,
Kwieciste myśli,
łąk pełen rozkwit.
Ogniem przesycone
poczucie przynależności.
A ten sen jak burza,
otwiera umysł i wkrada się myśl.
Piękno i zło,
połączenie.
To co piękne, rozbudzi wszelkie zło drzemiące w nas.
Rozmowa
Co noc rozmawiamy
Dzielimy się myślami i całym życiem
Wysłuchujesz co sama stworzyłaś
Mam przeczucie że wiem jaki masz plan
On właśnie się sprawdza
A ja lecę coraz wyżej
Godziny świtu
Godziny powstawania porannej rosy
A my wciąż rozmawiamy razem
Odpychasz ode mnie sen
Zamieniając go w coraz to nowsze kolory życia
Które pokazujesz mi z każdym moim kolejnym spojrzeniem w dal
Razem jesteśmy w ciemną noc i gorący dzień
A cały świat odwrócony przeciwko nam
Leki na słowo i na oczy nowe
Sposób dotąd nieznany byś do mnie wróciła
Ciało słabe napędza umysł geniuszu
Jedność
Ty i ja
Oni i my
Tworzymy życie
Jesteśmy sensem
Świat u naszych stóp
Bądź mną a ja tobą się stanę
Jedno serce
Jednakowe myśli
Wszystko takie same
Niczym fale
Fale w spojrzeniu
Piach i gwiazdy
Wsłuchaj się w szum
Niebieska otchłań życia i śmierci
Dobra matka natury
Porywa cię z brzegu
Spójrz na fale dokładnie
I zatrzymaj to spojrzenie
Bo ona ci je daje
Stwórz swój własny obraz
Narysuj go myślami
Będąc na zawsze tu
Każdy czeka na nowe wspomnienia
Motyl w pudełku
Rozmawiam w myślach z tobą długo
Słowa wyrywają się z ust
Zagłuszając ciszę
Której przecież nie ma
Dzisiaj patrzę na świat tak jak ty
Motyl szczęścia
Złapię cię
Zamknę w pudełku
Będziesz tylko dla mnie
Tylko mój
I będę rozmawiać z tobą
O tym świecie jasnym
By zagłuszyć ciszę
Której nie ma
Nazwałam to
Stan uniesienia
Swoboda ciała
Oczy uciekają od patrzenia
Spokój
Jeden wszechogarniający spokój
Nie ma zła teraz we mnie
Ani dobra
Jestem tylko ja
Sama ze sobą
Myśli też nie ma
Unoszę się wysoko
A nadal jestem z wami
Uśmiech bo uciekłam
Od tych którzy trwają przy mnie
I z daleka przyglądają się
Na stan uniesienia
Który zamyka bramę do zła
Chcę być słowem
Czuję że chcę się zatopić
W tych słowach i zdaniach
Chcę wchłonąć w siebie
Każdy piękny wyraz
Pragnę nimi zostać napisana
I sama nimi pisać
Nie mogę się nasycić
To rozpala we mnie życie
I pokazuje ich ukryty koniec
Nie mogę czytać
Nie mogę patrzeć ni słyszeć
To szarpie mnie w dół
I wybija w górę jednocześnie
Chcę być słowami
Stać się wierszem
Zróbcie więc to dla mnie
I ośmielcie się
By mnie napisać ładnym słowem
To ty
To właśnie ty dajesz mi
Ten przyjemny z początku chaos w głowie
To dzięki tobie czuję ciała drżenie
Oddech szybszy
Umysł większy
To ty pozwalasz mi tworzyć dzieła
Piękne pomysły w mej głowie rodzisz
Zostaniesz ze mną do końca świata
Który pod naszą łaską się znajdzie
Ludzie upadną na kolana starając się nas dotknąć z nizin
I od naszej wspaniałości ich łzy podleją naszą ziemie
Milczcie
Nie mówcie do mnie
Tych wszystkich strasznych rzeczy
Plączecie moje życie
Zabieracie tlen
Zamilknijcie na chwilę
I pozwólcie mi na szczęście
To boli od wewnątrz
Zaciska pętle na szyi
I dusi
To co mówicie nie jest tym
Co chcę słyszeć
Ani tym co powinniście mówić
To zepsuta machina
Która zabija szczęście
Jeden dwa i trzy
Nieprzespane noce
Trzy spotkania
Trzy uśmiechy
Trzy wspomnienia
Zmęczone spojrzenie
Dwa światy
Dwa oddechy
Dwa marzenia
Ciche słowa
Jedna miłość
Jedna klęska
Jedna prośba do spełnienia
Chcę być twoja
Gdy się odnajdziemy
Wypal mi na ciele
Znak miłości
Stwórz arcydzieło
Na mojej skórze
Oddam ci wszystko
Całą siebie
Każdą krople krwi i łez
Ale bądź ze mną
Trzymaj mnie
Przy sobie
Przezwyciężajmy razem świat
Nie odsłaniaj mi oczu
Motyl mi usiadł na oczach
Zasłonił życie szare
Przez powieki widzę skrzydeł kolory
Teraz wiem że z nim was wszystkich ocalę
Gwieździste noce i słoneczne dni
Świat zrozumiałam dzisiaj od nowa
Motyl jasnością dotknął moich oczu
Potrzeba wielkości ciągle mnie woła
Znów zdam sobie sprawę że ciągle cię pragnę
Mej jasności z oczu już nie zdejmę
Chcę z tobą zostać jak jeszcze nikt nigdy
Tylko z motylem szczęśliwa będę
Wszystko dla ciebie
Miłość większa niż życie
Śmierć bez znaczenia
Zabiję dla ciebie
Dopuszczę się czynów
O jakich świat nie słyszał
Nagrodą będziesz ty
Lecz jeśli z moich rąk
Śmierć zabrałaby czyjąś duszę
Nie byłabym ciebie godna
Świat stałby się ciemnością
Gasiłabym cię
Dla tej jednej miłości
Zgasiłabym i siebie
By nasze dwie dusze
Się spotkały
Nic i nikt
Trzeźwy umysł
Nikt mnie nie zna
Widzą mnie
Nie znając
Nie przeżyli mnie
Nie słyszeli moich myśli
Nie poczuli mnie
Nie widzieli świata
I życia przez oczy moje
Tych dwóch światów
Blask i mrok
Wszystko to zmiana
A wy słabi ( a może to ja słaba)
By spojrzeć i poczuć to co ja
Młodość
Niewinności tyle jest w tobie
Zero zła
Czysta dobroć
Marzenia uśmiech i szczęście
Tylko to widzę w tobie
Plany na przyszłość
Radość ze wszystkiego
I miłość
Twoje serce jeszcze cienia nie dotknęło
Oddam ci każdy
Skrawek mojego świata
Byś został taki na zawsze
Ona to dar
Wyzwalacz talentów
Słów nowych stworzyciel
Burza szalonych myśli
Lepszego życia nauczyciel
Jest tym światłem we mnie wielkim
Daje siłę trzęsie ciałem
Świat w kolorach mi przedstawia
Który stał się moim rajem
Teraz czuję tą energię
Jestem sobą powróciłam
Z tego piekła w końcu wyszłam
Złych emocji się wyzbyłam
Zapamiętam to
Zapiszę każdą myśl swoją
Ze stanu wyżej niż chmury
Tam gdzie ludzi już nie widać
A na gwiazdach wyraz ponury
Dni zatrzymam na papierze
Wspomnienia i energię gdzieś ukryję
Szczęście w słowach chcę przedstawiać
Z tobą wiem że świat przeżyje
Tym promieniem dziś wypalę
Nowe dzieła przyszłość świata
Jedna dłoń tysiące myśli
Do bram piekła solidna krata
Wypełnienie
Spojrzenie senne a powieki coraz cięższe
Nadal serce bije szybko
Pomysły i brak pustki brak nicości
Jestem wypełniona
Sen nadejdzie gdzieś nad ranem
By ludzką potrzebę zaspokoić
Cały świat we mnie się zatrzymał
Drży me działo z wypełnienia
Nic tak bardzo mnie nie cieszy
Jak ta jedna rzecz przeklęta
Światła blask ogromny
Koniec
Kiedyś mnie zabije wypełnienie
(Tylko wtedy gdy już będę pusta)
Za mało czasu na szczęście
Dodatkowy czas dostałam
Nocny blask i chłód księżyca
To uczucie że chcesz to zabrać
Teraz zamykasz mi oczy
Kiedy w końcu dotykam życia
Jestem chwilą
Czuję uniesienie i nim także się stałam
Godziny piękna gonie by być
By mieć pewność że zostałam
Stwórzcie mnie gwiazdy
Oddech jeden i drugi
Wciąż za mało
Nie ma nikogo
Każdy noce chce mi odebrać
Odbierając mi tym samym życie pełne szczęścia
Gwiazdy ratujcie mnie
Weźcie mnie do siebie niech i jedną z was się stanę
Z wami obudzona zostanę już na zawsze
A stan uniesienia stanie się moim tlenem
Żyję w złocie
Otwórz oczy i spójrz na mnie
Żyję cała w złocie
Nie chcę tracić tego czasu
Tego szczęścia i twórczości
Jestem lepsza czy nie widzisz
Zostaw mnie w spokoju
Ona kiedyś wyrwie skrzydła
I mnie rzuci w przepaść wielką
Ale teraz gdy ja żyje
Ciesz się ze mną tak jak ja
Widzę dobro tego świata
Złe są tylko słowa wody
Na mój ogień ją wylewasz
Nie chcę gasnąć
Pragnę żyć