Część 1
Ja kocham
Drogi W,
jesień zawitała do mego domostwa. Październik pomalował wszystkie drzewa ognistymi kolorami, a mnie przystroił w stary płaszcz. Mógłbym go oddać do naprawy, gdybym tylko miał trochę czasu i szczęścia. Gdybym jeszcze był sobą…
Przyjaciele odwrócili się ode mnie. Przywiał wiatr od Wschodu i pozabierał ich w daleki świat. Zostałem praktycznie sam, a nocy nie tylko więcej za oknem. Również w mojej duszy stało się ciemniej. Cisza pogasiła wszystkie światła i nadzieje.
Grywałem bez powodzenia w karty. Zdarzało mi się zapijać troski. Bywałem na dnie, gdzie czułem się królem. Wreszcie wrzesień postawił mnie na nogi. Rozstałem się z samotnością, zacząłem żyć dla siebie i poczułem, że moje życie obudziło się z martwego snu.
Myślałem, że los wreszcie napisał mi szczęśliwe zakończenie. Jakże srogo się pomyliłem. Zupełnie niespodziewanie ja… Ja…
Ja zakochałem się
Wielkie to dla mnie cierpienie, choć miłość przecież jest najpiękniejszym uczuciem. Moja miłość jest nieszczęśliwa, skryta, tragiczna i nigdy się nie spełni. Jestem gotów oddać całego siebie bez pewności, że nie zginę od tego.
Myślałem, że nigdy nie poznam jej smaku. Będę ją gonić lub wymykać się z jej objęć. Jednakże schwytała mnie i zburzyła cały porządek. Dla jej jednego słowa mogę nie jeść, nie spać, mniej przeklinać, spoważnieć. Wszystko zrobiłbym dla niej i to przekleństwo mej duszy.
Jeśli moja miłość nie kocha jak ja…
Umrę.
Wierzę tylko w jedną miłość
Kiedy mnie już spotka
Cały świat mi się rozpadnie
Potracę wszelkie znaczenia
Moje serce podzieli się na dwa
Jedno z nich oddam Tobie
Przestanę żyć tylko dla siebie
Kiedy mnie już spotka
Chcę, by rozpaliła mi krew
Niech poczuję silną pewność
Wtem postawię wszystko co mam
Zaryzykuję dla tego uczucia
Dla bliskości Twojej duszy
Kiedy mnie już spotka
Przestanę od niej uciekać
Oddam każdy oddech
By została w moim domu
I oddam cały mój czas
By napisać dla nas historię
Kiedy mnie już spotka
Rezon rozbije się jak szkło
Miękkie nogi, przyspieszony puls
Serce wyrwie się do Ciebie
Więc spróbuj kochać mnie tak
Jakby się miało nie powtórzyć
Kiedy mnie już spotka
Nie wypuszczę jej z rąk
Poświęcę dla niej wiele
Mógłbym oddać nawet życie
Bo w tym cała jest istota
Kiedy zamieniasz Ja na My
Kiedy mnie już spotka
Porzucę myśli samotności
Choć nie wierzę, że potrafię
Będę Cię kochać prawdziwie
I nikomu innemu serca nie oddam
Bo wierzę tylko w jedną miłość
Naszą
Wierna rzeka
Pisz do mnie słowa
Z lądów dalekich
Z mórz odległych
Słowa pełne miłości
Lekkie, najczulsze
W każdą Twą myśl
Pisz do mnie słowa
Pisz, nim odejdzie dzień
Pisz do mnie
A ja jak
Wierna rzeka
Będę trwać
By kochać Ciebie
Poczekam, aż wrócisz
I zostaniesz ze mną
Więc płyń do mnie
Nim zmienię się w noc
Pisz do mnie słowa
Z lekkości serca
W każdą zimną chwilę
Słowa ciepłe i chmurne
Chcę w nich utonąć
Chcę z nimi zasypiać
Pisz do mnie słowa
Pisz, nim ogarnie mnie sen
Pisz do mnie
A ja jak
Wierna rzeka
Będę trwać
By kochać Ciebie
Poczekam, aż wrócisz
I zostaniesz ze mną
Więc płyń do mnie
Nim zmienię się w sen
Pisz do mnie słowa
O małych szczęściach
Ukrytych pośród łez
Słowa pisane z pasji
Które nauczą mnie kochać
Przy Tobie poczuję się sobą
Pisz do mnie słowa
Pisz, bo kocham Cię
Pisz do mnie
A ja jak
Wierna rzeka
Będę trwać
By kochać Ciebie
Poczekam, aż wrócisz
I zostaniesz ze mną
Więc płyń do mnie
Nim zmienię się w łzy
Pisz do mnie słowa
Słowa gorące jak krew
Zanim przyjdzie zima
Zanim moje serce skuje lód
Szukam śladu Twych ust
I nowego listu od Ciebie
Więc pisz do mnie słowa
Pisz, bo bez Ciebie pomrę
Pisz do mnie
A ja jak
Wierna rzeka
Będę trwać
By kochać Ciebie
Poczekam, aż wrócisz
I zostaniesz ze mną
Więc płyń do mnie
Nim zmienię się w śmierć
Bądź
Bądź latarnią morską
Która wskaże mi port
Bądź ciszą na morzu
Gdy porywa mnie sztorm
Bądź polnym kwiatem
Który pięknem zachwyca
Bądź lekkim wiatrem
Który przywieje szczęście
Bądź żywą wodą
Ugaś me pragnienie
Bądź jak dzwonu dźwięk
Który zabije mój strach
Bądź przyjemnym snem
Który przyśni się raz
Bądź aniołem stróżem
W każdą minutę życia
Bądź silnym ramieniem
Uratuj przed przepaścią
Bądź ciepłym uśmiechem
Prawdą, którą chcę znać
Bądź gwiazdą Wenus
Kocham Cię jak Mars
Bądź głosem rozsądku
Za którym pójdę wszędzie
Bądź księgą tajemniczą
Odkryję jej serce i duszę
Bądź mą słabością i siłą
Zbrodnią, karą, winą
Bądź moim drugim sercem
Ja kocham, kocham Cię
Bądź tchnieniem
Bądź spełnieniem
Bądź mi miłością
Czasem cierpieniem
I kochaj mnie
Jak ja Cię kocham
Nie opuszczaj
Nie bywaj
Tylko bądź
Chciałbym umrzeć jesienią
Wśród żółtych liści klonu
W któryś dzień październikowy
Może w jeden z cieplejszych
Z silnej tęsknoty za Tobą
Lub z głupiej miłości po Tobie
Może przez prozaiczną starość
Chciałbym umrzeć jesienią
Wśród gwiazd blado płonących
W zimną noc przy blasku świec
Zatracony w Twoich ramionach
Z obietnicą wielkiego uczucia
Z żalem, że się nie powtórzy
I los nie pozwoli nam na więcej
Chciałbym umrzeć jesienią
Wśród jesiennej melancholii
Wierząc w swoje prawdy
Których szukałem całe życie
Wierząc, że miłość jest po coś
Że jest silniejsza niż śmierć
Wierząc, że zawsze Cię odnajdę
Chciałbym umrzeć jesienią
Wśród korzennych smaków
Zanim potracę wszelkie zmysły
Zanim zapomnę, że Cię kocham
I choć wiele mostów runęło
Pożegnanie stało się mym imieniem
Za Tobą pójdę nawet do piekła
Bo chciałbym Cię kochać wiecznie
Wśród najgorętszych barw jesieni
Tak jak liść, jak ciepły wiatr
Chcę utkwić w Twojej pamięci
Z silniej tęsknoty za Tobą
Lub z głupiej miłości po Tobie
Chciałbym umrzeć jesienią
Moje życie było szczęśliwe
Dzięki Tobie
Lovesong
Kocham Cię
I to mój wielki pech
Czy możemy być razem?
Czy szukam właśnie
Twej bliskości?
Kocham Cię
I to jest słabość ma
Chcę być Ci szczęściem
Chcę żyć dla Ciebie
Nawet bardziej niż
Dla siebie
Gdziekolwiek jesteś
Chcę być tuż obok
Gdziekolwiek jesteś
Tęsknię za Tobą
Gdziekolwiek jesteś
I tak myślę o nas
Gdziekolwiek jesteś
Patrzę przez łzy w dal
Jesteś za daleko
A ja jestem sam
Kocham Cię
I to poważny błąd
Nie jesteś dla mnie
Mimo to wciąż łudzę się
Nie skończę na dnie
Kocham Cię
Choć to takie głupie
Lecz musisz wiedzieć
Że nigdy wcześniej
Nie potrafiłem tak kochać
Weź moje serce
Gdziekolwiek jesteś
Chcę być tuż obok
Gdziekolwiek jesteś
Tęsknię za Tobą
Gdziekolwiek jesteś
I tak myślę o nas
Gdziekolwiek jesteś
Patrzę przez łzy w dal
Jesteś za daleko
A ja jestem sam
Kocham Cię
Czy to jest naiwne?
Powiedz jedno słowo
Zabij lub daj życie
Niewiele stracę
Kocham Cię
I to kara mej duszy
Bo chcę w każdą chwilę
Przytulić się do Ciebie
Nie wypuść mnie z rąk
Nie pozwól odejść
Gdziekolwiek jesteś
Chcę być tuż obok
Gdziekolwiek jesteś
Tęsknię za Tobą
Gdziekolwiek jesteś
I tak myślę o nas
Gdziekolwiek jesteś
Patrzę przez łzy w dal
Jesteś za daleko
A ja jestem sam
Kocham Cię
I to moje cierpienie
Nikogo więcej nie chcę
Nawet jeśli kocha szczerze
Nie mogę być z Tobą
Bez Ciebie…
Nie żyję
Część 2
Ja cierpię
Drogi W,
miłość porywa mnie na skrajność myśli. Spowity czernią snuję się po cichym mieszkaniu. Niewiele jem. Chce mi się pić, żeby podsycić w sobie ogień, który pewnie by mnie spalił. Gdybyś mnie zobaczył, pewnie strach ogarnąłby Twą duszę. I ja boję się samego siebie. Unikam wszelkich spotkań z własnym odbiciem.
Ta miłość nie dla mnie stworzona. Mój Boże, cóż mam ze sobą począć? Pragnę zapomnieć, że się kiedykolwiek zakochałem. Wyobrażam sobie rozstanie i to zabija mnie. Odbiera mi wszelki sens. Może będzie łatwiej znieść ten cały ból, to cholerne pragnienie kochania.
Niełatwo jest być człowiekiem. Niełatwo nosić w sobie potrzebę bliskości. Przyjacielu mój, zabierz mnie gdzieś na drugi koniec świata. Odbierz mi pamięć i wszystkie wspomnienia. Niech nie dręczą mnie w każdym śnie. Znam ciężar swej winy. Żałuję porywu serca.
Ja cierpię
I kim mam teraz być? Na co zamienić swoje uczucia? Na nieczuły kamień, który do końca życia będzie mą karą? Czy na zimny lód, co ochroni resztki mego szczęścia przed tym okrutnym światem?
Modlę się, przyjacielu. Litanie, różaniec, zwykły pacierz.
Niech to przestanie trwać.
Niech kocham, nawet nieszczęśliwie.
Byle dłużej już nie cierpieć.
Do piekła przez miłość
Moje serce zabijam
Powoli
Każdy cios przynosi
Ulgę
Wszystko co do Ciebie czuję
Co odbiera mi spokój
Pragnę wyrwać z siebie
I przerobić na popiół
Cóż mam do stracenia?
Kruchość serca, głupie myśli?
Kochać Cię to wielki grzech
Nie kochać — nagła śmierć
Do piekła przez miłość
Do piekła przez Ciebie
Jak zapomnieć o Tobie?
Jak mam rozgrzeszyć siebie?
Próbuję zabić wszelkie uczucia
Trzymam nóż wymierzony w serce
Miłość przynosi mi wiele cierpienia
I przez nią nie mogę trafić
Moje serce zabijam
Skutecznie
Każdy cios przynosi
Zapomnienie
Daj mi chociaż jeden powód
Bym mógł powstrzymać się
Zbyt łatwo przychodzi zranienie
Ciągnie mnie do czynów złych
Daj mi tylko jedno słowo
I zadam ostateczny cios
Chyba, że też mnie kochasz
Wtedy zabierz z ręki nóż
Do piekła przez miłość
Do piekła przez Ciebie
Jak zapomnieć o Tobie?
Jak mam rozgrzeszyć siebie?
Próbuję zabić wszelkie uczucia
Trzymam nóż wymierzony w serce
Miłość przynosi mi wiele cierpienia
I przez nią nie mogę trafić
Moje serce zabijam
W bólach
Każdy kolejny cios
Jest prosty
Nie liczę na łagodną karę
Choć zawiodłem tylko siebie
Łatwiej było mi złamać serce
Niż zapomnieć, że istniejesz
Mógłbym oddać Ci wszystko
Lecz zatraciłem swoją duszę
Próbowałem się okłamywać
Przegrałem
Do piekła przez miłość
Do piekła przez Ciebie
Jak zapomnieć o Tobie?
Jak mam rozgrzeszyć siebie?
Próbuję zabić wszelkie uczucia
Trzymam nóż wymierzony w serce
Miłość przynosi mi wiele cierpienia