E-book
23.63
drukowana A5
Kolorowa
72.23
Paweł z Eginy Medyczne kompendium w siedmiu księgach

Bezpłatny fragment - Paweł z Eginy Medyczne kompendium w siedmiu księgach

Księga VI — Chirurgia

Objętość:
155 str.
ISBN:
978-83-8440-006-7
E-book
za 23.63
drukowana A5
Kolorowa
za 72.23

Księga V — Chirurgia

Tom VI

red.: dr Łukasz Nowok

Aleksandra Jendyk


Naszym Mamom

Słowem wstępu

Pomimo powstawania licznych prac na temat historii medycyny, nie doczekaliśmy się jeszcze w Polsce kompleksowego tłumaczenia, czy chociażby swobodnego opracowania materiałów dotyczących medycznej wiedzy naszych przodków. Tak jak przed kilkunastu laty mogliśmy się doczekać reprintu traktatu dotyczącego szkoły salernitańskiej, czy przeglądowej pracy dotyczącej pracy medyków, tak wciąż brakuje nam ogólnodostępnej bazy źródłowej, która pozwoliłaby nam poznać zarówno sposób myślenia medyków przełomu starożytności i średniowiecza, jak też dała podbudowę pod poznanie i ocenę ich pracy.

Taki jest też cel tego cyklu prac, którego trzeci tom z siedmiu opracowań autorstwa Pawła Egenity, będzie miał wypełnić lukę w wiedzy i materiale źródłowym niezbędnym dla pracy historyków, a także części lekarzy. Z jednej strony wzbogaci on dostępną literaturę medyczną o (w moim odczuciu) najcenniejsze zabytki starożytnej nauki, z drugiej natomiast pozwoli odnaleźć punkt wyjścia dla dzisiejszej, tak bardzo zaawansowanej medycyny, która nieraz daje odczuć, że zapomniała skąd się wywodzi.

Głównym problemem z jakim musimy się zmierzyć jako ludzie współcześni badający dzieje medycyny starożytnej i średniowiecznej jest nasze podejście do tematu. Powszechnie pokutuje w naszej mentalności przeświadczenie o zacofaniu i prymitywizmie dawnej medycyny, co upowszechniło się dzięki pisarzom i badaczom okresu oświecenia, oraz późniejszym przedstawieniom w popkulturze. W tym miejscu należy ponownie zaznaczyć, co jeszcze nie raz będzie miało miejsce, że średniowieczni lekarze nie podejmowali swoich decyzji przeciwko pacjentowi, ale posługując się najlepszą dostępną dla nich wiedzą, robili co w ich mocy, by go uleczyć, albo przynajmniej zatrzymać postęp choroby.

W wielu wypadkach wynikało to też ze specyficznego podziału specjalizacji medycznych, o czym tylko pobieżnie tutaj wspomnę. Medyków okresu starożytności i średniowiecza można podzielić na lekarzy ran, czyli dzisiejszych chirurgów, lekarzy, którzy starali się diagnozować pacjenta poprzez zbieranie obszernego wywiadu i obserwacji, zielarzy, którzy pod napływem zwyczajów arabskich przekształcili się w aptekarzy i operatorów, których dzisiaj moglibyśmy bardziej przyrównać do dzisiejszych ratowników medycznych, a także znachorów, którzy świadczyli swoje usługi głównie ludności ubogiej i wiejskiej. W chwili gdy pierwsi w zachodniej Europie nie tylko nie starali się ze sobą współpracować, ale wręcz podważali wzajemnie swoje kompetencje, tak zielarze i znachorzy dysponując tylko wiedzą zdobytą przez doświadczenie, starali się pomóc potrzebującemu, co niejednokrotnie kończyło się dla nich posądzeniem o czary. Zdecydowanie inaczej sytuacja wyglądała na terytoriach Europy południowej, czyli pograniczu powstających państw słowiańskich i Cesarstwa Bizantyjskiego. Tutaj właśnie, pierwotnie zakonserwowana, nauka medyczna wzbogacona następnie o odkrycia arabskie współpracowała ze sobą.

Niewolno nam zapominać, że przez cały omawiany przez nas okres podstawą medycyny zarówno zachodniej jak i bizantyjskiej była starożytna teoria humoralna nazywana również teorią cieczy, która zakładała istnienie czterech cieczy występujących w organizmie i wiążących się z czterema głównymi organami, odpowiadającymi zarazem czterem żywiołom (powietrze, ziemia, ogień i woda). Tak też odpowiednikiem ognia w organizmie miała być wątroba i związana z nią żółta żółć. Serce jako odpowiednik powietrza odpowiadało za krew, mózg będący synonimem wody za śluz, a związana z ziemią śledziona za czarną żółć. Zgodnie z tym poglądem zachowanie równowagi pomiędzy wszystkimi czterema organami, żywiołami, cieczami miało zapewnić organizmowi zdrowie, a jej zachwianie doprowadzało do wystąpienia określonej choroby, dla podjęcia której leczenia należało zastosować medykamenty o właściwościach przeciwnych. Teorii tej właśnie była podporządkowana większość wykorzystywanych przez lekarzy terapii mających na celu wyrównanie poziomów cieczy, czy też humorów w organizmie pacjenta. Zachowane przekazy wskazują jednoznacznie, że bizantyjscy medycy praktykowali zgodnie z zaleceniami Hipokratesa i Galena, których prace, jak wiadomo, przekazali później medykom arabskim.

W tym miejscu należy zwrócić uwagę na człowieka uważanego za ojca medycyny, a mianowicie Hipokratesa, którego prace i obserwacje stały się solidnym fundamentem nauk medycznych dla przyszłych pokoleń. Według niego choroba jest procesem biologicznym, stanowiącym reakcję organizmu na czynniki środowiskowe, niewłaściwy tryb życia czy inne bodźce, a nie jak często uważano karą zsyłaną przez bogów czy demony. Zgodnie ze spostrzeżeniami Hipokratesa każdy organizm jest obdarzony naturalną siła leczniczą przez co dąży do przywrócenia zachwianej infekcją równowagi. Idąc tym tropem, ojciec medycyny zakładał, że ważniejsze od samej diagnozy jest prognozowanie losów chorego. Zgodnie z tą ideą przywrócenie zdrowia choremu jest głównym zainteresowaniem lekarza. Z tekstów, których autorstwo przypisuje się Hipokratesowi, możemy dowiedzieć się, że leczenie powinno opierać się na wspomaganiu naturalnych procesów regeneracyjnych organizmu, a terapia nigdy nie powinna szkodzić pacjentowi, co było również krytyką działań określanych dziś jako terapia uporczywa.

Hipokratejskie spojrzenie na medycynę zaczęło zanikać wraz z rozwojem chrześcijaństwa. Dopiero nauki Hildegardy z Bingen i Paracelsusa, którzy głosili iż to Bóg pokazał i zalecił środki lecznicze, a wszystkie łąki i pagórki są aptekami, przyczyniły się do ponownego rozwoju nauk medycznych. Warto tutaj również zwrócić uwagę na pierwsze kroki mające na celu zaadaptowanie medycyny do potrzeb nowej religii. Miejsce demonów zsyłających choroby i boga Asklepiosa zajęli święci patronowie, za wstawiennictwem których chory miał starać się o uzdrowienie. Tak też miejsce Asklepiosa zajął święty Łukasz Ewangelista, w religii prawosławnej określany równym apostołom. W początku IV wieku, grono patronów lekarzy i świętych za wstawiennictwem których można było prosić o uzdrowienie zostało powiększone o świętych męczenników Kosmę i Damiana, którzy jako chrześcijańscy lekarze zostali ścięci za panowania cesarza Dioklecjana w 303 roku.

Ważnym elementem diagnozowania pacjenta przez lekarzy bizantyjskich była obserwacja, czyli technika sugerowana już przez ojców medycyny. Stąd też lekarz przed postawieniem diagnozy przystępował do dokładnych oględzin pacjenta. Opierały się one na obserwacji koloru i gęstości moczu i kału, koloru i charakteru zmian skórnych, sposobu wymowy, częstości i siły oddechów, koloru białek i wielkości źrenic, a także pulsu pod względem jego szybkości, zmienności i siły. Ponadto Jan Zachariasz Aktuarius, będący lekarzem nadwornym basileusa Andronika II Paleologa dla ułatwienia i przyspieszenia badania moczu, skonstruował w XIV wieku specjalną fiolkę do badania moczu, czym przyczynił się do rozwoju późniejszej dziedziny nazywanej urologią. Jego wynalazek dzielił mocz na jedenaście części, które były przypisane do poszczególnych części ciała pacjenta. Miejsce w którym w fiolce pojawiał się osad lub zmiana kolorystyczna, sugerowały medykowi, która część ciała pacjenta została zaatakowana przez schorzenie. Po dokonaniu diagnozy lekarz podejmował próbę likwidacji zaistniałej anomalii. Zgodnie z obowiązującymi zasadami podejmowano się tego przez wydanie pacjentowi odpowiednich zaleceń względem diety lub zmiany trybu życia — zwiększenia lub zmniejszenia aktywności fizycznej. Rzadziej niż w późniejszych wiekach przepisywano leki. Wynikało to z kilku prozaicznych powodów. Pierwszym była dostępność — pierwotnie, do wykrystalizowania się zawodu aptekarza to lekarz musiał sporządzać odpowiednie medykamenty. Kolejnym było przekonanie, że leki należy zlecać dopiero w ostateczności, kiedy dieta i zmiana stylu życia nie pomagają, bądź choroba przybiera na sile. W tym wypadku możemy zauważyć znaczącą rozbieżność pomiędzy medycyną średniowieczną a współczesną, kiedy to wszelkiego rodzaju medykamenty są przepisywane bez zastanowienia. Ostatnią ze stosowanych kuracji było upuszczanie krwi, które w zgodzie z obowiązująca teorią humorów miało regulować poziom cieczy w organizmie pacjenta. Należy tutaj zauważyć, że zabieg ten nie był tak powszechnie stosowany w średniowieczu jak przekazuje nam to popkultura czy badacze okresu nowożytnego. Ponadto upuszczanie krwi za pomocą skalpela lub specjalnie przygotowanych do tego stalowych, zaostrzonych rurek było znacznie częstsze w Europie Zachodniej niż w medycynie bizantyjskiej.

W tym miejscu docieramy do autora niniejszej pracy, czyli Pawła z Eginy. Ten żyjący w latach 625—690 lekarz i chirurg biegle władał zarówno greką jak i łaciną. O życiu Pawła niestety nie wiemy zbyt wiele. Wiadomo natomiast, że podróżował zarówno po terenie Cesarstwa Bizantyńskiego jak i po świecie islamskim, gdzie przekazywał swoją wiedzę i prace arabskim uczonym. W jego dziełach wielokrotnie możemy znaleźć odniesienia do największych autorytetów medycy: Hipokratesa, Galena czy Aleksandra z Tralles. Paweł ze względu na swoje największe dzieło (Epitomes iatrikes biblio hepta, czyli Medyczne Kompendium w siedmiu księgach), z którym właśnie możemy się mierzyć, jest nazywany ostatnim antycznym encyklopedystą. Całość dzieła jest zbiorem aktualnej wiedzy medycznej wschodu i zachodu, dzięki czemu udało się ją zachować dla potomnych.

Dokładność z jaką Paweł opisał sposoby przeprowadzania poszczególnych zabiegów do dzisiaj budzi zdziwienie licznych badaczy. Ponadto w swojej pracy opisał sześćdziesiąt dwa rodzaje tętna mogące wystąpić w czasie choroby, a także jako pierwszy w historii opisał zatrucie ołowiem. Dodatkowo autor poświęcił w niej wiele miejsca opisowi wyglądu i zastosowania poszczególnych narzędzi chirurgicznych. Dalej w tomie poświęconym chirurgii zwraca uwagę na potrzebę utrzymywania narzędzi chirurgicznych w nieskazitelnej czystości, a także sugeruje zatrudnianie przez chirurgów operatorów, którzy mieliby wykonywać lżejsze zabiegi a także dbać o jakość narzędzi. Z jednej strony może to świadczyć nie tylko o większej wiedzy lekarzy bizantyjskich, ale także o ich świadomości dotyczącej potrzeby zachowania zasad higieny w miejscu pracy oraz szpitalu.

Praca Pawła z Eginy została po raz pierwszy wydana drukiem w języku greckim w Wenecji w 1528 rok. Kolejne wydanie ujrzało światło dzienne już dziesięć lat później w Bazylei i było tłumaczone na język łaciński. Trzecie wydanie zostało opublikowane w języku angielskim przez Francisa Adamsa w roku 1834. Wersja angielska została również wzbogacona o komentarze, czyli była pierwszym pełnoprawnym wydaniem źródłowym. Jak zatem widzimy, od ukazania się dzieła w VII wieku, musiało upłynąć ponad osiem stuleci, do pierwszego ukazania się drukiem i prawie tysiąc do jego pierwszego naukowego opracowania. Zgodnie z tym, niniejsze opracowanie jest drugim kompletnym wydaniem Kompendium medycznego w siedmiu księgach w historii i zarazem pierwszym w języku polskim. Niniejsze opracowanie powstało na podstawie najpełniejszych wydań z 1528 i 1538 roku. Było to spowodowane chęcią pracy i przedstawienia tekstu, który nie jest skażony poglądami i spostrzeżeniami innych badaczy.

Dla zachowania jak najlepszego układu pracy, podjąłem decyzję o zachowaniu jej oryginalnego charakteru, czyli publikacji każdej księgi w formie osobnego tomu. Niniejsza Księga VI otrzymała podtytuł zgodny z jej główną tematyką brzmiący Chirugria, który pozwoli na łatwiejsze odnalezienie się w całym zbiorze. Z decyzją dotyczącą wydawania każdego tomu jako osobnej książki, związana też jest druga decyzja o zamieszczeniu na końcu każdego tomu jedynie skróconej bibliografii, by dopiero w tomie ostatnim zamieścić pełen zapis bibliograficzny.

Również w tym tomie, wzorem poprzednich, autor przedstawia sposoby sporządzania leków i ich aplikowania. Tym razem w ich składzie poza tradycyjnie pojawiającymi się elementami roślinnymi i mineralnymi, często występują składniki zwierzęce. Należy zauważyć, że już w pierwszym tomie pojawiał się klej zajęczy w przypadku ząbkowania u niemowląt, jednak w medykamentach prezentowanych w tej księdze częste zastosowanie znajduje mięso, tłuszcz i wydzieliny bobra. Dziś ten składnik jest w Polsce niemalże nie do zdobycia, tak też nie zachęcamy do polowania na bobry w celu sprawdzenia skuteczności ich elementów, a przyjęcie na wiarę, że niegdyś bóbr był traktowany jako element lekarstw. Trzeba też zwrócić uwagę, że jak do tej pory zdążyliśmy się przyzwyczaić do zalecania jako lekarstwa takich ciekawostek jak woda z miodem, czy ocet z miodem lub ocet z wodą, bądź też proszków powstałych na skutek rozdrabniania minerałów, tak w tym tomie do środków leczniczych zostały dołączone takie elementy jak miedź, kreda, rtęć lub ołów, które dzisiaj nie są postrzegane jako bezpieczne do stosowania. Stąd też zdecydowanie odradzam próbowanie przedstawionych w tym tomie kuracji, a bardziej potraktowanie ich jako ciekawostki i pewnego poglądu na starożytną i średniowieczną wiedzę medyczną.

Wstęp autora

Skomponowałem ten utwór dla uzyskania pełnego zbioru wiedzy starożytnych pisarzy, którzy w swoich notatkach nie pomijali niczego, co było przydatne dla ich sztuki. Dlatego podjąłem się tej czynności, tworząc traktat, który jak się wydaje posłuży jako komentarz dla tych, którzy nie mogą się zdecydować na konsultację. Wydaje się dziwne, że lekarze nie posiadają komplementarnych i oficjalnych, jak to nazwać, streszczeń, w których zawarte są wszystkie sprawy służące do natychmiastowego użycia podczas leczenia, a które często zaniedbujemy, a które mogą przyspieszyć proces [leczenia]. Mając na uwadze, że konieczność szybkiego działania pomaga w leczeniu jak mawiał Hipokrates, a lekarze w miastach mają zbyt wiele książek by poszukiwać [rozwiązań], a [lekarze] na polach i miejscach pustynnych czy morskich statkach gdzie także pojawiają się choroby nie mają ich wcale, powstaje ta praca. Trzeba jednak pamiętać o wszystkich prawidłach sztuki uzdrawiania i wszystkich substancjach z nim związanych. Dlatego skompilowałem ten krótki zbiór z dzieł starożytnych i dołożyłem niewiele z własnych spostrzeżeń, które sam wypróbowałem w swojej praktyce. Zaznajomiłem się z wieloma najwybitniejszymi pisarzami w zawodzie [lekarza], szczególnie z Orybazjuszem, który pisał później niż Galen i zawarł w pracy najważniejsze co związane ze zdrowiem i z ich prac wybrałem to co najlepsze. Nie było to proste, gdyż samo dzieło Orybazjusza obejmuje siedemdziesiąt ksiąg, a inna praca Eustacjusza pozbawiona jest wielu chorób, a w innych podaje się niepełny opis i błędny sposób leczenia. Dlatego obecna praca zawierać będzie opisy, przyczyny i metody leczenia wszystkich chorób, czy to dotyczących całego organizmu, czy poszczególnych jego organów i to nie w sposób skrócony, ale tak obszerny jak to tylko możliwe.

W pierwszej księdze znajdziesz wszystko co dotyczy higieny, oraz ochrony zdrowia w zależności od pór roku, temperamentów i tak dalej. Także są tutaj [przedstawione] zastosowania różnych artykułów spożywczych.

W drugiej wyjaśniono cały przebieg gorączki, wraz ze wszystkimi jej rodzajami, objawami i wywoływanymi przez nią chorobami, a także z przyczynami ich powstawania, metodami leczenia i skutkami ich przebycia.

Trzecia księga odnosi się do schorzeń występujących od czubka głowy, schodząc do stóp i sposobów ich leczenia.

Czwarta poświęcona jest chorobom wewnętrznym, a także widocznym, które nie ograniczają się do jednej części ciała, ale wpływają na jego całość. Dotyczy również jelit i żyjących w nich robaków.

W piątej opisuję rany i ukąszenia jadowitych zwierząt, a także choroby przez nie [zwierzęta] przenoszone i metody ich leczenia. Potem piszę o szkodliwych substancjach.

W szóstej księdze zawarte jest wszystko co dotyczy chirurgii. Zarówno to co dotyczy się mięsistych części [ciała] jak i ekstrakcji czy też kości, obejmując złamania i dyslokacje.

Siódma księga zawiera opis właściwości lekarstw, od prostych po złożone, a także tych spraw, o których zapomniałem wspomnieć w poprzednich sześciu księgach. Nie uważałem za stosowne przedstawiać wszystkich preparatów, aby nie wywoływać zamieszania, ale jedynie takich, które są skuteczne i które łatwo znaleźć.

I. Przedmowa do części chirurgicznej

Ująwszy traktat o sprawach chirurgicznych w podział dotyczący zabiegów ręcznych wykonywanych na tkankach miękkich oraz w opis złamań i zwichnięć kości, rozpoczniemy od tego, co odnosi się do tkanek miękkich, zachowując przy tym zwyczajową zwięzłość.

A zatem, zaczynając ponownie od części górnych, najpierw przedstawimy zabiegi wykonywane na głowie, a w szczególności przyżeganie wierzchołka czaszki.

II. Przyżeganie głowy w leczeniu zapalenia oczu, duszności i słoniowacizny

W zapaleniu oczu, spowodowanym spływem (humoru) z części wyższych, oraz w duszności, wywołanej nadmiarem wydzieliny resztkowej, która z głowy spływa w dół do klatki piersiowej i tam, zalegając, szkodzi znajdującym się w niej częściom, stosuje się przyżeganie środka głowy w następujący sposób.

Najpierw ogoliwszy włosy wokół ciemienia, przykłada się rozżarzone żelaza ukształtowane na wzór pestek oliwek i wypala skórę aż do kości, po czym — gdy strup odpadnie — zeskrobuje się kość. Niektórzy, wypalając nawet samą kość, doprowadzają do oddzielenia się jej cienkiej płytki, aby umożliwić łatwiejsze wydzielanie i odprowadzanie wilgoci (humorów) z głowy; w tym celu utrzymują owrzodzenie otwarte przez pewien czas, a następnie pozwalają mu się zabliźnić.

W leczeniu słoniowacizny (elephantiasis) niektórzy wypalają pięć strupów (eschara) na głowie: jeden z przodu, powyżej miejsca zwanego bregmą; drugi poniżej tego, nieco ponad czołem, na granicy owłosienia; trzeci na miejscu zwanym potylicą; pozostałe dwa na częściach zwanych łuskami kości (kośćmi skroniowymi), nad uszami jeden po stronie prawej, drugi po lewej. W ten sposób, poprzez usunięcie kilku płytkich warstewek kości, uzyskują umożliwienie parowania i odpływu zgromadzonych, gęstych humorów z głębiej położonych części głowy, a także zapobiegają uszkodzeniu wzroku. Przykłada się również inne żelazo przyżegające do okolicy śledziony, aby — poprzez powstały w skórze strup — wpłynąć na główny narząd odpowiedzialny za powstawanie humoru melancholijnego.

III. Wodogłowie (Hydrocephalus)

Schorzenie wodogłowia otrzymało swoją nazwę od szczególnej właściwości płynu, który ma naturę wodnistą. Występuje ono u niemowląt, wskutek niewłaściwego ściśnięcia ich głowy przez położne podczas porodu, albo też z jakiejś innej, niejasnej przyczyny; albo z powodu pęknięcia naczynia lub naczyń, gdy wynaczyniona krew przekształca się w obojętny (nieczynny) płyn; albo w wyniku rozrzedzenia (humorów), które przesączają się i gromadzą pomiędzy skórą a okostną. Płyn bowiem może powstawać: albo między okostną a skórą, albo między okostną a kością, albo między kością a oponą mózgową.

W przypadkach, gdy płyn tworzy się między skórą a okostną, występuje miękki guz, jednolitego koloru, bez bólu, z uwypukleniem, pod którym znajduje się jedynie cienka warstwa tkanki — guz łatwo ugina się pod palcami i równie łatwo powraca do swego kształtu. Gdy umiejscowiony jest między okostną a kością, wszystkie pozostałe objawy są podobne, lecz obrzęk jest twardszy, wolniej się ugina, jest wyczuwalny jakby przez grubsze tkanki i jest bardziej bolesny. Kiedy zaś płyn znajduje się między oponą mózgową a kością, również występuje obrzęk, ale nie tak podatny na dotyk i trudniej wyczuwalny — z tym że ugina się pod silniejszym uciskiem; kości niemowląt, ponieważ są świeżo ukształtowane, mają bowiem naturę bardziej podatną. Dzieje się tak zwłaszcza wtedy, gdy w wyniku poszerzenia szwów płyn przedostaje się ku powierzchni. Można to łatwo stwierdzić po tym, że pod uciskiem płyn cofa się do głębszych części. W takich przypadkach ból jest większy, cała głowa jest rozdęta, czoło wysunięte naprzód, oczy są unieruchomione i często łzawią. W takich przypadkach odradzamy jakąkolwiek ingerencję chirurgiczną, choć niektórzy usuwają fragment kości za pomocą trepanacji — jak zostanie to opisane w dziale o złamaniach kości czaszki. Natomiast jeśli płyn jest wytworzony między skórą a okostną i obrzęk jest niewielki, można wykonać jedno cięcie poprzeczne przez jego środek. Jeśli jednak płyn znajduje się między okostną a kością, a guz jest duży, wykonuje się dwa skrzyżowane nacięcia w jego środku; a jeśli jest jeszcze większy — trzy, na wzór greckiej litery Η. Po operacji, po opróżnieniu zbiornika i przyłożeniu odpowiednich opatrunków, bandażuje się miejsce i nasącza winem oraz oliwą aż do trzeciego dnia. Następnie, rozluźniwszy bandaże, można doprowadzić do wygojenia poprzez przykładanie małych tamponów; a jeśli kość wolno pokrywa się ziarniną, można ją lekko zeskrobać.

IV. Nacięcie tętnicy (Arteriotomia)

W przewlekłych odpływach z oczu oraz w przypadłości zawrotów głowy stosujemy praktykę nacinania tętnic znajdujących się za uszami. Dlatego, po ogoleniu tylnej części głowy i wyczuciu palcami przebiegu tętnicy — co łatwo uczynić dzięki jej pulsacji — zaznaczamy czarnym atramentem linię cięcia o długości dwóch palców, a następnie nacinamy aż do kości. Jeśli zabieg ten nie przyniesie skutku, należy odmierzyć odległość trzech palców od małżowiny usznej i wykonać cięcie poprzeczne, przecinając tętnicę aż do momentu, gdy krew zacznie tryskać skokami (per saltum), a narzędzie dotknie kości. Po umiarkowanym upuszczeniu krwi należy naciąć okostną, aby wskutek rozdęć nie uległa zapaleniu; następnie należy zeskrobać kość i umieścić w ranie lniany, klinowaty sączek. Leczenie dopełnia się za pomocą opatrunków. Jeżeli jednak mimo to kość pozostaje odsłonięta, należy ponownie ją zeskrobać w podobny sposób.

V. Angiologia, czyli nacięcie naczyń skroniowych oraz ich przyżeganie

W hemikraniach (jednostronnych bólach głowy) oraz w przewlekłych lub ostrych odpływach, gdy oczy dotknięte są gorącym i żrącym wysiękiem powodującym rozgrzanie i obrzmienie mięśni skroniowych, wszyscy zalecają dla ich wyleczenia zabieg angiologii. Dlatego, po ogoleniu włosów w okolicy skroni i wyczuciu palcami właściwego miejsca, należy zastosować ciepłe okłady i założyć bandaż wokół szyi. Gdy naczynia staną się widoczne, ich przebieg trzeba zaznaczyć atramentem, po czym — odciągając skórę lewą ręką lub palcami asystenta — wykonać powierzchowne nacięcie nad naczyniem. Następnie, całkowicie przecinając skórę i rozciągając brzegi rany hakami, odsłaniamy naczynie przy pomocy narzędzi używanych do operacji na częściach błoniastych i unosimy je, gdy zostanie całkowicie oddzielone od otoczenia. Jeśli naczynie jest małe, należy je naciągnąć i skręcić za pomocą tępego haka, a potem przeciąć tak, aby dało się uchwycić jego część. Jeżeli jednak jest duże, trzeba pod nie podłożyć podwójną ligaturę przeciągniętą za pomocą igły — z surowego lnu lub innego mocnego materiału. Najpierw wykonuje się proste nacięcie naczynia lancetem flebotomicznym i upuszcza umiarkowaną ilość krwi; następnie zawiązuje się ligatury na obu końcach odsłoniętego naczynia i przecina odcinek pośredni, który można usunąć natychmiast lub dopiero przy zmianie opatrunków. Niektórzy, bez dokonywania jakiegokolwiek przecięcia, przyżegają naczynia odpowiednio głęboko rozpalonymi żelazami o kształcie pestki oliwki. Po zabiegu należy zastosować suche, delikatne tampony oraz nałożyć podłużny kompres z opatrunkiem. Po usunięciu tych opatrunków leczenie doprowadza się do końca za pomocą proszków sprzyjających ziarninowaniu, środków nakładanych na tamponach oraz leków sprzyjających zabliźnianiu — przy czym nici i ligatury wcześniej wypadają samoistnie wskutek zgorzeli.

VI. Hypospathismos

Nazwa tego zabiegu chirurgicznego pochodzi od rodzaju narzędzia, które się w nim stosuje. Uciekamy się do niego wówczas, gdy na oczy kieruje się obfity i gorący wysięk. Twarz bywa zaczerwieniona, a w okolicy czoła pojawia się uczucie, jakby przechodziły po nim robaki lub mrówki. Dlatego, po uprzednim ogoleniu włosów na czole, należy pozwolić żuchwie poruszać się swobodnie, a omijając miejsce, w którym widoczne jest działanie mięśni skroniowych, wykonać na czole trzy proste, równoległe nacięcia, każde o długości dwóch palców, sięgające kości i oddalone od siebie o około trzy szerokości palca. Po dokonaniu nacięć przykładamy narzędzie zwane hypospathistēr, i poszerzamy przecięcie od lewej skroni do nacięcia środkowego, rozdzielając całą leżącą między nimi tkankę wraz z okostną. Następnie przesuwamy szpatułkę od nacięcia środkowego ku pozostałym, i przykładamy ostrze ostro zakończonego noża do pierwszego rozcięcia tak, aby jego ostra krawędź zwrócona była ku tkankom pod skórą, a tępa ku kości; przesuwamy je aż do nacięcia środkowego, przecinając wszystkie naczynia biegnące z głowy ku oczom, przy czym nie naruszamy zewnętrznej skóry. Tak samo przesuwamy ostrze od nacięcia środkowego do ostatniego, przecinając naczynia w ten sam sposób. Po umiarkowanym upuszczeniu krwi, wyciskamy skrzepy i sporządzamy trzy skręcone sączki, z których każdy umieszczamy w jednym rozcięciu, a następnie przykładamy kompres zwilżony wodą i zabezpieczamy go bandażem. Następnego dnia obmywamy nie tylko owrzodzenia, lecz także mięśnie skroniowe oraz uszy winem i oliwą — z powodu zapalenia; a trzeciego dnia, po zdjęciu opatrunków, stosujemy obfite polewania, a następnie kończymy leczenie przy pomocy sączków nasączonych basiliconem rozpuszczonym w olejku różanym.

VII. Periscyphismus

Kiedy liczne, głęboko położone naczynia kierują obfity wyciek do oczu, uciekamy się do operacji zwanej periscyphismus. Towarzyszą jej następujące objawy: przede wszystkim oczy chorego są wycofane i małe, wzrok słaby, kąciki oczu nadżarte, a powieki owrzodzone, włosy wypadają, a z oczu spływają bardzo rzadkie, żrące i gorące łzy; występuje głęboki, ostry i gwałtowny ból głowy oraz częste kichanie. Głowę należy najpierw ogolić, tak jak wyżej powiedziano, i omijając miejsca, gdzie pracują mięśnie skroniowe, wykonać nacięcie poprzeczne, rozpoczynając przy lewej skroni i kończąc przy drugiej. Nacięcie powinno się zaczynać i kończyć tam, gdzie nie ma mięśni; jego przebieg ma być nieco powyżej czoła, z unikaniem szwu wieńcowego. Leonidas zaleca wykonywać nacięcie w połowie czoła. Gdy kość zostanie odsłonięta, utrzymujemy brzegi rany [oddalone] od siebie za pomocą tamponów i obfitych pęczków [opatrunków], i wiązaniem na końcach przecięcia. Następnie — jak wcześniej wspomniano — przemywamy winem i oliwą. Po zdjęciu opatrunków, jeżeli stan zapalny ustępuje, możemy skrobać kość, aż zacznie się ona pokrywać ziarniną, a następnie dokończyć leczenie metodą sprzyjającą wytwarzaniu się nowej tkanki (incarnatio), stosując proszki ziarninujące. Wśród nich znajduje się mieszanina: mąki pszennej 2 drachmy, kalofonii 1 drachma, oraz proszek zwany cefalicznym, a także środki ziarninujące przygotowane z kamienia pumeksowego. Dzięki temu, że skóra zostaje pogrubiona gęstą blizną, a ujścia naczyń zwężone, ustaje kierowanie się wycieku do oczu, jak wcześniej.

VIII. Szycie górnej powieki i inne sposoby operowania trichiasis

Distichiasis jest nienaturalnym wzrostem włosków, dodanym do naturalnego rzędu włosów powiek; i bierze początek z defluksji [wycieku], kiedy zdarza się, że napływa na to miejsce humor, który nie jest gryzący ani żrący; albowiem ten, który jest bardziej gryzący, słony lub inaczej drażniący, kiedy zatrzyma się w tych częściach, niszczy naturalny szereg włosków. W tym więc stanie niekiedy uciekamy się do szycia górnej powieki, a czasem także w phalangosis, gdy powieka nachyla się do wewnątrz, a phalanx, czyli rząd włosków, jest odwrócony; a czasem w zwiotczeniu powieki, gdy naturalny rząd włosków drażni gałkę oczną.

Posadziwszy pacjenta na siedzeniu, czy to naprzeciw nas, czy po lewej ręce, wywijamy górną powiekę na zewnątrz, i jeśli ma długie włoski, chwytamy je między palec wskazujący a kciuk lewej ręki; lecz jeśli są bardzo krótkie, przesuwamy igłę mającą nić przez środek tarczki od wewnątrz na zewnątrz; następnie, rozciągając powiekę lewą ręką za pomocą tej nici, ostrzem skalpela trzymanego w prawej ręce, wywinąwszy i odwróciwszy powiekę, za nicią wykonujemy dolne nacięcie wewnątrz włosków, które drażnią oko, ciągnące się od większego kąta oka do mniejszego, wzdłuż tarczki. Po tym podcięciu, wyciągnąwszy nić i podłożywszy mały kompres pod kciuk lewej ręki, rozciągamy brew ku górze. Następnie, ułożywszy inne małe kompresy na kątach oka po obu stronach, polecamy stojącemu z tyłu asystentowi rozciągać powiekę za ich pomocą. Potem, za pomocą skalpela używanego do szwów, wykonujemy pierwsze nacięcie, zwane veruted [kształtu verutum, czyli krótkiego oszczepu], nieco powyżej włosków pozostających w stanie naturalnym, ciągnące się od kąta do kąta i przenikające tylko na głębokość skóry; a następnie wykonujemy nacięcie zwane lunated [w kształcie półksiężyca], rozpoczynające się w tym samym miejscu co poprzednie, i prowadzone ku górze na taką wysokość, aby objęło całą nadmierną skórę, i kończące się w taki sam sposób jak ono. W ten sposób cała skóra ujęta w obrębie nacięć będzie miała kształt liścia mirtu; tę część, przebijając haczykiem (tenaculum) w kącie po prawej stronie, odcinamy całą. Następnie, obmywszy skrzepy gąbką, łączymy brzegi nacięcia trzema lub czterema szwami, zaczynając od środka, prowadząc samą igłę przez podcięcie. Nić powinna być z wełny; a odciąwszy jej nadmiar, nie tuż przy szwach, lecz tak, aby pozostawić trzy palce długości, rozciągamy tę pozostałość na czole i przytwierdzamy ją za pomocą któregokolwiek z plastrów aglutynujących. Włoski powieki należy uwolnić od szwów końcem igły.

Taki jest powszechny i bezpieczny sposób wykonywania tej operacji chirurgicznej. Niektórzy unikają preparowania skóry, i dlatego po dolnym nacięciu, rozciągnąwszy nadmierną skórę za pomocą kleszczy używanych przy operacjach na powiekach, odcinają ją skalpelem i zakładają szwy, jak opisano powyżej. Jeśli jednak drażnienie przez włoski dotyczy jedynie części powieki, właściwie trzeba ograniczyć operację do tej części. Następnie mocząc kompresy w oksykracie i nakładając je na miejsce, zabezpieczamy je bandażami, dalej zwilżając opatrunki rozcieńczonym oksykratem aż do trzeciego dnia; po czym je zdejmujemy, i odciąwszy nadmiar nici, nacieramy powieki szafranem, glaucium albo którymś z koliriów przeciwzapalnych, jak to sporządzone z szafranu i róż. Jeśli jednak szwy ulegną zapaleniu, stosujemy jeden z miękczących plastrów i koimy oko wstrzyknięciem jaj zmieszanych z mlekiem. Gdy zaś ligatury się poluzują, przecinamy je i wyciągamy.

Znam pewną osobę, która, dokonawszy preparowania skóry powieki, jak wyżej wspomniano, nie uciekła się do szwów, lecz dokonała wyleczenia maścią gojącą; albowiem, gdy rana się zabliźniła, powieka, będąc nieco ściągnięta, zmusiła włoski do nachylenia się na zewnątrz. Podobnie inna osoba, nie stosując ani preparowania powieki, ani dwóch zewnętrznych nacięć, lecz wykonawszy jedynie dolne nacięcie, rozciągnęła fałd powieki palcami lub haczykiem, i przyłożywszy dwie trzciny lub płytki tej samej długości co powieka i tak szerokie jak przy flebotomii, skręciła ligaturę wokół nich na obu końcach; i tak cała skóra z tyłu, nie będąc odżywiana, a z tego powodu pozbawiona życia, odpadła w ciągu dziesięciu, lub najwyżej piętnastu dni wraz z trzcinami lub płytkami, pozostawiając ledwie dostrzegalną bliznę.

IX. Przypalanie powiek środkami leczniczymi

Przypalanie powiek środkami żrącymi było przez wszystkich starożytnych jednogłośnie potępiane — obawiano się bowiem, że ich żrąca ostrość zaszkodzi oczom; a także dlatego, że gdy przypalenie zostanie wykonane zbyt silnie, powstaje schorzenie zwane lagophthalmos, w którym powiek nie można zamknąć, a wzrok jest łatwo uszkadzany przez wszystko, co dostaje się do oka. Ponieważ jednak wielu cierpiących na podrażnienie powodowane przez rzęsy nie jest w stanie znieść nawet nazwy operacji z użyciem szwu, jesteśmy z konieczności zmuszeni, wbrew naszej woli, uciec się do przypalania środkami leczniczymi. Oto jedna z takich mieszanek: wapna niegaszonego 2 drachmy; mydła galijskiego albo zwykłego 2 drachmy; niektórzy dodają także 4 drachmy aphronitrum. Składniki te ucieramy z przecedzonym ługiem, albo ługiem mydlanym, albo innym ługiem — np. otrzymywanym z fig lub dębu — i po zmieszaniu z moczem młodego mężczyzny, który nie osiągnął jeszcze dojrzałości, nakładamy na powiekę na końcu narzędzia (specillum), w miejscu ukształtowanym na wzór liścia mirtu. Przypalamy w zakresie odpowiadającym operacji z użyciem szwu. Gdy skóra zostaje przypalona przy pierwszym nałożeniu, usuwamy jej tyle, ile potrzeba, za pomocą gąbki, po czym nakładamy lek powtórnie i pozostawiamy, aż miejsce ściemnieje. Jeśli nie ściemnieje — nakładamy trzeci raz. Gdy skóra ściemnieje i wytworzy się strup, usuwamy lek, po czym stosujemy kąpiele i obmywanie, aż strup odpadnie; następnie należy doprowadzić do wygojenia za pomocą pęczków z paździerzy oraz zmiękczających koliriów.

X. Laghthalmos, czyli zajęcze oko

Oko zajęcze (lagophthalmos) stwierdza się u tych osób, u których powieki są podciągnięte ku górze. Dolegliwość ta powstaje albo z natury, albo na skutek blizny po ranie; a ta mogła powstać samoistnie albo w wyniku operacji z użyciem szwu lub przypalania (jak wspomniano wyżej), jeśli zostały wykonane niewłaściwie. W takim przypadku nawet umiarkowana poprawa jest możliwa tylko wtedy, gdy powieka jest dostatecznie gruba. Należy bowiem naciąć bliznę, a gdy brzegi zostaną rozdzielone za pomocą sączka, stosować bandażowanie aż do zakończenia leczenia, unikając środków silnie wysuszających, a korzystając z tych, które są tłuste i rozluźniające — takich jak sok z kozieradki nalany na miejsce oraz maść z czterech składników zwana basilicon, nakładana na sączek.

XI. Szycie dolnej powieki i jej przypalanie lekami

Dolna powieka podlega tym samym dolegliwościom powodowanym przez rzęsy co górna; gdy jest większa niż naturalnie, ulega wywinięciu (ectropion), a także podlega phalangosis i distichiasis. Dlatego należy wykonać operację szwu w taki sam sposób, jak w przypadku górnej powieki, lecz w odwróconej kolejności — zaczynając od nacięcia łukowatego, ze względu na przeszkodę sprawianą przez krew, a następnie wykonując nacięcie poprzeczne. Natomiast nacięcie podcinające należy całkowicie pominąć, gdyż dolna powieka, z powodu swego naturalnego ciężaru, wywija się łatwo sama. Całe dalsze postępowanie należy przeprowadzić tak samo, jak przy szyciu górnej powieki, z tą różnicą, że końców nici nie przykleja się do czoła. Jeśli w tym przypadku chory nie zgadza się na operację i woli przypalanie lekami, sposób ten został już wcześniej opisany.

XII. Ektropium, czyli wywijanie się dolnej powieki

Ektropium dolnej powieki powstaje z tych samych przyczyn, co lagophthalmos górnej powieki, z tą tylko różnicą, że nie występuje naturalnie, lecz pojawia się czasem wskutek rozluźnienia (wiotkości) spowodowanego lekami mającymi takie działanie, które zastosowano przy zapaleniu; czasem zaś wywinięcie powstaje wskutek niewłaściwie wykonanego szycia lub przypalania (opisanych wcześniej). Bierzemy więc igłę uzbrojoną w podwójną nić i przebijamy masę mięsistą, przesuwając ją od lewego kąta oka ku prawemu, a następnie, za pomocą nici przytwierdzonej do obu końców igły, napinamy skórę igłą i nacinamy ją skalpelem, równocześnie usuwając igłę. Jeżeli po tym zabiegu powieka powróci do właściwego kształtu i obróci się do wewnątrz, ta operacja wystarczy. Jeśli jednak wywinięcie utrzymuje się pomimo usunięcia masy mięsistej, przykładamy grzbiet specillum do naciętej powieki i, po wewnętrznej stronie powieki, wykonujemy dwa nacięcia, rozpoczynające się w obu kątach poprzedniego nacięcia i zbiegające się ostrym wierzchołkiem — jak litera grecka A. Następnie wycinamy ten fragment, tak aby jego ostry czubek znajdował się u dołu — przy gałce ocznej, a część szeroka u góry — przy stępie. Potem zespalamy oddzielone części igłą z wełnianą nicią, zadowalając się dwoma szwami. Jeżeli zaś ektropium zostało wywołane nieprawidłowym szyciem albo przypalaniem, wykonujemy proste nacięcie wzdłuż pierwszej blizny, pod włoskami stępu, i — po rozdzieleniu jej brzegów — wypełniamy ranę tamponami, stosując takie same środki jak w lagophthalmos, aż do zetknięcia się zszywanych części.

XIII. Anabrochizm i przypalanie żelazem

Kiedy włosy drażniące oko nie są liczne, lecz znajduje się tylko jeden, dwa lub najwyżej trzy, blisko siebie położone, aprobujemy zabieg zwany anabrochizmem. Zatem biorąc bardzo cienką igłę, przewlekamy przez jej ucho kobiece włosie (włosy kobiety) albo cienką nić lnianą i łączymy oba jej końce w taki sposób, aby przewleczona nić lub włos tworzyły podwójną pętlę. Następnie przewlekamy przez tę pętlę inną taką samą nić lub włos, i przebijając igłą stęp (chrząstkę powieki) w miejscu, gdzie pojawiają się nienaturalne włosy, wprowadzamy włos lub włosy w tę pętlę za pomocą wziernika do ucha, i pociągamy ku górze. Jeżeli włos rzęsy jest w nią uchwycony, podnosimy pętlę; lecz jeśli jeden lub więcej włosów wypadnie, wtedy ponownie — za pomocą pierwszej wprowadzonej nici — opuszczamy pętlę i, wprowadzając raz jeszcze włos lub włosy, ponownie je unosimy. Jeżeli zaś jest tylko jeden cienki włos drażniący oko, unosimy wraz z nim inny włos rzęsy, nacierając je gumą lub inną kleistą substancją, i zginając tak, aby przylgnęły do skóry. Niektórzy, preferując przypalanie zamiast anabrochizmu, wywijają powiekę na zewnątrz i, za pomocą szczypczyków włosowych, wyrywają drażniący włos — jeśli jest tylko jeden lub dwa, albo trzy, jeśli tyle ich jest. Następnie przykładają dwugłowe specillum, lub douszny wziernik, lub inne niewielkie narzędzie rozgrzane, do miejsca, z którego włos lub włosy zostały usunięte. Gdyż poprzez takie ściągnięcie skóry kolejny włos już nie wyrasta.

XIV. Hydatydy

Hydatyda jest tłustawą substancją, naturalnie umiejscowioną pod skórą powieki, która u niektórych osób — zwłaszcza u dzieci o bardziej wilgotnym usposobieniu — zwiększa się, aż zaczyna powodować przykre objawy przez obciążanie oka, a przez to wywoływanie spływów. Powieki więc, pod brwiami, wyglądają na wodniste i nie mogą być podnoszone w należyty sposób; a jeśli, gdy naciskamy je palcami, rozchylimy palce, przestrzeń między nimi uwypukla się. Najbardziej dokuczają im spływy o brzasku, i nie mogą patrzeć bezpośrednio pod promienie słońca, lecz łzawią i są poddani stałym zapaleniom oczu. Dlatego, umieściwszy pacjenta w odpowiedniej pozycji, uciskamy powiekę palcem wskazującym i środkowym, nieco od siebie odsuniętymi, tak aby zebrać wodnistą zawartość między nimi, a pomocnikowi — stojącemu z tyłu i trzymającemu głowę — polecamy umiarkowanie naciągnąć powiekę na środku brwi. Następnie, biorąc lancet używany do upuszczania krwi, wykonujemy poprzeczne nacięcie pośrodku, nie dłuższe niż przy wenesekcji, i o takiej głębokości, by przeciąć skórę albo wręcz dotknąć samej hydatydy; lecz należy to czynić ostrożnie. Wielu bowiem, zanurzając narzędzie zbyt głęboko, przecięło rogówkę albo uszkodziło jakiś mięsień powieki. Jeśli hydatyda ukaże się od razu, wyciągamy ją; jeśli nie — ponawiamy niewielkie nacięcie. Gdy stanie się widoczna, chwytamy ją palcami owiniętymi miękką tkaniną i, poruszając na boki i okrężnie, wyciągamy. Po usunięciu hydatydy moczymy podwójny opatrunek w oksykracie i przykładamy do miejsca. Niektórzy nakładają roztarte sole, na końcu specillum, na nacięcie, aby — jeśli jakaś część hydatydy pozostała — została rozpuszczona. Po usunięciu, gdy nie ma zapalenia, dokonujemy wyleczenia za pomocą koliriów stosowanych w postaci nacierania, albo przy użyciu lycium, glaucium lub szafranu. A gdy występuje zapalenie — leczymy odpowiednimi kataplazmami i innymi środkami.

XV. Zrośnięcie powiek

Górna powieka ulega zrośnięciu czasem z dolną tarczką, czasem z tunica adnata (spojówką), a czasem z samą rogówką. Ta choroba utrudnia ruchy oka. Dlatego, przykładając wziernik douszny do szerokiego brzegu powieki albo naciągając ją narzędziem hakowatym, uwalniamy zrost za pomocą skalpela używanego w operacji skrzydlika (pterygium), uważając, aby nie zranić rogówki, aby nie spowodować procidentia (wypadnięcia). Po nacięciu, obmywszy oko, rozdzielamy powieki tamponami, aby zrost nie powstał ponownie, i przykładamy wełnę nasączoną jajem; po trzecim dniu uciekamy się do rozrzedzających i gojących koliriów.

XVI. Chalazia, czyli guzy przypominające grad

Chalazia jest zestaleniem bezczynnego płynu w powiece. Jeśli występuje po zewnętrznej stronie powieki, po przecięciu zewnętrznej części powieki poprzecznie skalpelem, wydobywamy chalazion za pomocą łyżeczki do ucha albo jakiegoś podobnego narzędzia, i gdy nacięcie jest duże, a jego brzegi rozchylone, łączymy je szwem i stosujemy jakiś plaster. Jeśli jednak jest małe, pomijamy szew i w pozostały sposób dokonujemy takie samego leczenia. Lecz jeśli chalazion jest wewnętrzny, tak że prześwituje przez chrząstkę, po odwinięciu powieki na zewnątrz i poprzecznym rozcięciu jej od wewnątrz wydobywamy go i stosujemy przemywanie słoną wodą.

XVII. Acrochordon i Encanthis

Acrochordon powieki oraz ten guz przy większym kącie oka, zwany encanthis, chwytamy cęgami do tkanek, i wycinając go skalpelem, stosujemy roztarte chalcitis.

XVIII. Pterygie

Ta choroba powstaje na skutek nerwowej (ścięgnistej) błony, która rozpoczyna się najczęściej przy wielkim kącie oka i stopniowo rozprzestrzenia się ku wnętrzu. Szkodzi oku zarówno przez to, że utrudnia ruch gałki wskutek wywoływanych przez siebie przykurczów, jak i dlatego, że posuwając się naprzód, zasłania źrenicę. Te więc, które są cienkie i białawe, jako najłatwiejsze do wyleczenia, operuje się w następujący sposób: po rozchyleniu powiek i uchwyceniu pterygium narzędziem haczykowatym o niewielkim wygięciu, napinamy je, a następnie, biorąc igłę mającą w uszku koński włos oraz mocną, lnianą nić, i nieco zagiętą na końcu, przekłuwamy nią pterygium pośrodku. Za pomocą nici wiążemy pterygium i unosimy je ku górze, podczas gdy włosem rozdzielamy i jakby „przepiłowujemy” część przy źrenicy aż do jej końca; pozostałą zaś część przy wielkim kącie odcinamy u podstawy skalpelem używanym przy operacji szwu, pozostawiając jednak naturalną tkankę kąta oka, aby po jej usunięciu nie wystąpiło łzawienie. Niektórzy, rozciągając pterygium jak wyżej za pomocą nici, wycinają całe pterygium narzędziem zwanym pterygotomos, uważając pilnie, by nie dotknąć rogówki. Po zakończeniu operacji nakładamy na to miejsce odrobinę roztartych soli i przykładamy nieco wełny zwilżonej jajem. Po zdjęciu tego opatrunku przez dłuższy czas wpuszczamy do oka słoną wodę. Jeśli pojawi się stan zapalny, stosujemy środki opisane przy jego leczeniu.

XIX. Stafiloma

Stafiloma pochodzi od choroides i wynika z osłabienia, a powstaje czasem wskutek defluksji, a czasem w następstwie owrzodzenia. Operujemy na nim nie po to, by przywrócić wzrok — bo to niemożliwe — lecz aby zmniejszyć zniekształcenie, na które cierpi pacjent. Dlatego, po przeprowadzeniu igły od dołu ku górze przez podstawę stafilomy, wprowadzamy drugą igłę, mającą podwójną nić, od kąta oka po stronie ręki ku drugiemu, przez podstawę stafilomy; i pozostawiając pierwszą igłę, przecinamy podwójną nić i z jej pomocą zawiązujemy część stafiylomy ku górze, a część ku dołowi. Następnie, po wyjęciu igły, przykładamy wełnę zmoczoną jajem. Po usunięciu opatrunków łagodzimy oczy zmiękczającymi zakrapianiami, aż do czasu, gdy ligatury odpadną wraz ze stafilomą.

XX. Ropostek

Co do hypopyon oczu, wystarczy podać opis Galena, który jest następujący:

Pewien okulista naszych czasów, imieniem Justus, wyleczył wiele przypadków hypopyonu przez potrząsanie głową. Sadzał ich więc prosto na krześle i, ujmując ich głowę z obu stron ukośnie, potrząsał nią tak, że mogliśmy wyraźnie widzieć ropę opadającą w dół; i z powodu ciężaru substancji pozostawała ona na dole, chociaż zaćmy nie pozostają. I dalej, mówi: Nierzadko wyprowadzamy ropę swobodnie, nacinać nieco rogówkę powyżej miejsca, gdzie wszystkie powłoki oka się łączą. Miejsce to nazywane jest przez jednych iris, a przez innych corona. Tak brzmią słowa Galena w jego dziele O metodzie leczenia. Po wypływie ropy oczyszczamy wrzód przez zakrapianie wodą miodową albo sokiem kozieradki z dodatkiem pewnej ilości miodu, a następnie stosujemy dalsze leczenie.

XXI. Zaćma

Zaćma jest nagromadzeniem bezwładnych płynów na rogówce przy źrenicy, przeszkadzającym widzeniu albo uniemożliwiającym wyraźne widzenie. Powstaje najczęściej z powodu zakrzepnięcia i osłabienia ducha wzrokowego, i z tego powodu choroba ta raczej atakuje ludzi starych i tych, którzy zostali osłabieni przez długotrwałą chorobę. Wywołują ją również gwałtowne wymioty, uderzenie i wiele innych przyczyn. Te rodzaje zaćmy, które dopiero zaczynają powstawać, jako że nie są odpowiednimi przypadkami dla chirurgii, zostały omówione w Księdze Trzeciej. Teraz podamy cechy tych, które są już w pełni uformowane i nabrały spoistości. Wszyscy więc, którzy mają zaćmę, widzą światło mniej lub bardziej, i dzięki temu odróżniamy zaćmę od amaurozy i jaskry (glaucoma); gdyż osoby dotknięte tymi dolegliwościami światła wcale nie postrzegają. Dlatego też Galen znakomicie poucza nas co do spoistości i różnic zaćm oraz które rodzaje powinny być operowane. Zamknąwszy oko dotknięte zaćmą, i dużym palcem naciskając powiekę ku oku, i poruszając ją z naciskiem to na tę, to na tamtą stronę, następnie otwierając powieki i obserwując zaćmę w oku — jeśli nie nabrała jeszcze spoistości, następuje pewien przepływ pod wpływem nacisku palca, i początkowo wydaje się szersza, lecz natychmiast odzyskuje dawny kształt i wielkość. Natomiast w tych, które nabrały spoistości, nie zachodzi żadna zmiana co do szerokości ani kształtu na skutek nacisku. Ponieważ jednak ten objaw jest wspólny dla tych, które mają spoistość umiarkowaną, i tych, które są nadmiernie zbite, odróżniamy te przypadki między sobą po ich barwie. Te bowiem, które mają barwę żelazistą, ciemnoniebieską lub ołowianą, mają spoistość umiarkowaną i nadają się do wgłobienia; natomiast te, które przypominają gips lub grad, są nadmiernie zbite. Po stwierdzeniu tych okoliczności, zgodnie z zaleceniem Galena, umieściwszy chorego naprzeciw światła, lecz nie na słońcu, starannie obwiązujemy zdrowe oko, a po rozchyleniu powiek drugiego, w odległości od części zwanej iris w kierunku małego kąta, mniej więcej na wielkość gałeczki specillum, następnie czubkiem perforatora zaznaczamy miejsce przeznaczone do przekłucia; i jeśli jest to lewe oko, operujemy prawą ręką, a jeśli prawe — lewą; i obracając czubek perforatora, który jest zagięty na końcu, silnie przebijamy miejsce zaznaczone aż dotrzemy do pustej przestrzeni. Głębokość przekłucia powinna być taka, jaka jest odległość źrenicy od iris. Zatem, uniesiemy perforator ku wierzchołkowi zaćmy (gdyż miedź narzędzia widać przez przejrzystość rogówki), spychamy zaćmę ku częściom dolnym; i jeśli natychmiast zostanie zniesiona w dół, odpoczywamy chwilę; lecz jeśli się podnosi, ponownie ją przyciskamy. Po wgłobieniu zaćmy obracamy perforator i delikatnie go wyjmujemy. Następnie, obmywszy wodą i zakropiwszy do oka nieco soli kapadockiej, nakładamy zewnętrznie nieco wełny zmoczonej w białku jajka z olejkiem różanym i obwiązujemy, a równocześnie obwiązujemy zdrowe oko, aby się nie poruszało. Potem umieszczamy chorego w pomieszczeniu podziemnym [ciemnym i chłodnym] i polecamy mu zachować zupełny spokój oraz skromną dietę; a opatrunki mają pozostać, jeśli nic nie przeszkodzi, aż do dnia siódmego, po którym je zdejmujemy i sprawdzamy wzrok, pokazując mu jakiś przedmiot — lecz pacjenta nie pochylamy w czasie operacji ani zaraz po niej, aby przez intensywny wysiłek zaćma nie podniosła się z powrotem. Jeśli zapalenie stanie się gwałtowne, zdejmujemy opatrunek przed siódmym dniem i kierujemy naszą uwagę na leczenie tego stanu.

XXII. Agilops, czyli przetoka łzowa

Agilops jest ropnym obrzmieniem pomiędzy wielkim kątem oka a nosem; jest to schorzenie trudne do wyleczenia z powodu cienkości tkanek oraz obawy przed uszkodzeniem oka przez współdziałanie. Dlatego, gdy ropień pęknie na powierzchni, usuwamy całą wypukłość aż do kości; a jeśli przetoka ma kierunek ku policzkowi, należy ją całkowicie otworzyć, i jeśli kość jest zdrowa — oskrobać ją; lecz jeśli zajęta chorobą — wypalić ją kauterami, przykładając do oka gąbkę zwilżoną zimną wodą. Niektórzy, po wycięciu chorej tkanki, używają rozwieracza i tworzą przejście dla płynu lub ropy do nosa; my jednak poprzestajemy na samym wypalaniu, używając kauterów właściwych dla agilops, i wypalamy tak długo, aż odpadnie cienka blaszka kości.

Po wypaleniu stosujemy soczewicę z miodem albo preparat złożony ze skórki granatu z miodem oraz inne środki wysuszające. Jeśli agilops ma kierunek ku kątowi oka i wcale nie zmierza ku powierzchni, wówczas lancetem do operacji pterygium lub do upuszczania krwi rozcinamy tkanki między kątem oka aż do ropnia, usuwamy głęboko położoną tkankę, i stosujemy umiarkowanie wysuszające środki. Szkło sproszkowane działa zadziwiająco wysuszająco, podobnie aloes z manną. Pozostałe szczegóły dotyczące leczenia przetoki łzowej podaliśmy w Księdze Trzeciej.

XXIII. Zarośnięcie przewodu słuchowego zewnętrznego

To schorzenie bywa czasem wrodzone, spowodowane przez błonę, która zamyka wejście do ucha; bywa przy tym albo powierzchowne, albo głęboko położone. Powstaje także w późniejszym okresie życia, w następstwie wcześniejszego owrzodzenia przewodu słuchowego: narastająca mięsista tkanka zatyka wówczas przejście. Jeśli zatem błona zamykająca otwór znajduje się głęboko, próba leczenia jest niebezpieczna; mimo to można podjąć próbę jej przecięcia cienkim narzędziem. Jeśli jednak jest powierzchowna, przecinamy ją ostrym nożem, a w razie potrzeby wycinamy całkowicie. Gdy obecny jest mięsisty wyrośl, można go wyciąć skalpelem używanym przy zabiegu usuwania pterygium lub polipa. Następnie, skręcając z lnianej szmatki knot o grubości odpowiadającej przewodowi słuchowemu, moczymy go w wodzie, posypujemy startym chalkitisem lub podobnym proszkiem, i wprowadzamy do przewodu, aby zapobiec ponownemu narastaniu tkanki. Jeśli wystąpi stan zapalny, należy go szybko usunąć. W razie krwawienia z przewodu słuchowego można zastosować gąbkę nasączoną zimną wodą oraz inne odpowiednie środki.

XXIV. Ciała, które dostały się do przewodu słuchowego

Do przewodu słuchowego dostają się nie tylko kamyki, lecz także szkło, fasola i pestki z chleba świętojańskiego. Z tych kamyki i szkło zachowują swój pierwotny rozmiar, natomiast fasola i pestki chleba świętojańskiego, chłonąc naturalną wilgoć ciała, pęcznieją i powodują bardzo silne bóle. Należy więc usuwać je za pomocą wyciorka do ucha, haczyka albo kleszczyków, albo też poprzez silne potrząsanie głową, gdy ucho spoczywa na okrągłej desce. W podobny sposób można usuwać ciała obce przez wysysanie ich trzciną; tak samo z wodą, jeśli wleje się do ucha — przy czym na zewnętrzną część trzciny, przykładanej do ucha, nakłada się wosk, aby uniemożliwić wydostawanie się powietrza. Kamyki i podobne ciała usuwa się również, owijając wełnę wokół wyciorka do ucha, smarując ją żywicą terpentynową lub inną lepką substancją i wprowadzając ostrożnie do przewodu słuchowego. Jeśli to nie pomaga, podaje się do nosa środek kichający (sternutatorium), zatykając usta i nozdrza. Jeżeli żadna z metod nie przyniesie efektu, zanim pojawi się stan zapalny, drgawki i groźne objawy, należy usunąć ciało obce chirurgicznie. W tym celu, po właściwym ułożeniu pacjenta, z uchem zwróconym ku górze, u podstawy ucha, za tzw. płatkiem, wykonuje się niewielkie, półksiężycowate nacięcie, a następnie za pomocą okrągłej części wyciorka wydobywa się ciało, które się tam zaklinowało. Po jego usunięciu ranę należy zszyć, a leczenie prowadzić zgodnie z zasadami stosowanymi w świeżych ranach.

XXV. Polip

Polip (polypus) jest to nienaturalny guz powstający w nosie; nazwany tak z powodu podobieństwa do morskiego polipa — ponieważ przypomina jego tkankę, a także dlatego, że tak jak owo zwierzę chwyta mackami rękę tego, kto próbuje je ująć, tak i ta choroba w podobny sposób zatyka nozdrza, sprawiając trudności zarówno w oddychaniu, jak i w mówieniu. Dlatego te rodzaje polipów, które są twarde, nieustępliwe, nieco sine i złośliwe — jako że mają charakter nowotworowy (carcinomatous) — nie powinny być w ogóle naruszane. Natomiast te, które są bardziej kruche, gąbczaste, nieczułe i niezłośliwe, należy poddać zabiegowi chirurgicznemu. Posadziwszy pacjenta na miejscu wystawionym na promienie słońca, otwieramy nozdrza lewą ręką, a w prawej trzymamy nóż do polipów, którego końcówka ma kształt liścia mirtu z lekkim wgłębieniem. Ostrzem tym obcinamy polip lub guz mięsisty, przykładając końcówkę narzędzia do miejsc, w których tkanka przyczepia się do nosa. Następnie obracając narzędzie, wydobywamy odciętą masę mięsistą jego częścią wklęsłą. Jeśli widzimy, że światło nosa zostało całkowicie oczyszczone, przystępujemy do leczenia. Jeśli jednak jakaś część polipa pozostała, bierzemy inne narzędzie przeznaczone do usuwania polipów i jego końcówką usuwamy resztki przez silne naciąganie, skręcanie i zeskrobywanie. Złośliwe polipy wypalamy rozżarzonymi cewnikami kulistymi, a po wypaleniu stosujemy leczenie właściwe dla oparzeń. Po operacji starannie osuszamy miejsce zabiegu i wstrzykujemy do nosa oksykrat lub wino. Jeżeli płyn spływa przez sklepienie jamy ustnej do gardła, operację wykonano prawidłowo. Jeśli nie spływa, oznacza to, że w okolicy kości sitowych lub w górnej części nosa znajdują się masy mięsiste, do których narzędzia do polipów nie dotarły. Bierzemy zatem nitkę umiarkowanie grubą, jak sznurek, i wiążemy na niej węzły w odstępach na dwie lub trzy szerokości palców. Następnie wprowadzamy ją do otworu dwugłowego specillum i przesuwamy drugi koniec specillum ku otworom sitowym, przeprowadzając go podniebieniem i do ust. Potem, chwytając oba końce, piłujemy jakby węzłami te mięsiste masy. Po zabiegu utrzymujemy światło nosa rozwarte za pomocą knota przypominającego knot lampy. Po trzech dniach niszczymy pozostałości za pomocą trochisku lub podobnych środków, a jednocześnie stosujemy na to miejsce środki wysuszające. Następnie przechodzimy do trochisków gojących, a jeśli zachodzi potrzeba — przez cały okres leczenia trzymamy w nosie ołowiane rurki.

XXVI. Okaleczenia

Gdy uszy lub wargi zostały okaleczone, odtwarzamy je, najpierw oddzielając (odcinając) skórę poniżej, a następnie zbliżając do siebie brzegi ran; później usuwamy stwardniałe miejsca, i dopiero wtedy zszywamy oraz sklejamy je razem.

XXVII. Epulis i Parulis

Epulis jest mięsistym wyroślem, które tworzy się na dziąsłach obok jednego z zębów; natomiast parulis jest ropniem powstającym w pobliżu dziąseł. Epulis unosimy więc kleszczykami do tkanki lub haczykiem i wycinamy; parulis zaś nacinamy okrężnie i wypełniamy cięcie tamponami. Wiem, że często, gdy otwarto ją jedynie zwykłą lancetą do upuszczania krwi i usunięto ropę, choroba ustępowała. Po zabiegu zalecamy płukanie ust winem, następnie wodą miodową, a później nanosimy na ranę Proszek Kwiatowy, aż do ukończenia leczenia. Jeśli jednak martwica zajmie dziąsła i nie ustępuje po odpowiednich aplikacjach, musimy wypalić miejsce środkami kauteryzującymi o kulistym zakończeniu.

XXVIII. Wyrywanie zębów

Naciąwszy [tkankę] wokół zęba aż do zębodołu, należy stopniowo rozchwiać ząb przy pomocy narzędzia do wyrywania zębów, a następnie go wyciągnąć. Jeśli jednak jest spróchniały, należy najpierw zatkać ubytek małym tamponem, aby nie złamał się pod naciskiem narzędzia. Po usunięciu zęba można usunąć pozostałą tkankę posypując ją drobno roztartymi solami, a następnie stosować płukanki z wina lub oksykratu aż do ukończenia leczenia. A ponieważ czasem tworzą się dodatkowe (nadliczbowe) zęby, te, które osadzone są w zębodole, należy zeszlifować dłutkiem, natomiast te, które nie są w nim umocowane — usunąć narzędziem do wyrywania zębów. Jeśli jakiś ząb rośnie do nienaturalnych rozmiarów lub jest złamany, można zeszlifować wystającą lub nadmierną część pilnikiem. Blaszki, które z nim się łączą, można usunąć zależnie od potrzeby wklęsłym końcem specillum, skrobakiem, lub pilnikiem.

XXIX. Zwężenie języka, czyli o osobach z podciętym językiem (ankyloglossus)

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 23.63
drukowana A5
Kolorowa
za 72.23