E-book
7.88
drukowana A5
32.03
Pasażer

Bezpłatny fragment - Pasażer


Objętość:
87 str.
ISBN:
978-83-8324-477-8
E-book
za 7.88
drukowana A5
za 32.03

Filozofia

Pasażer

Pasażer na gapę

patrzy przez okno

na te wszystkie rozbiegane oczy

samotne matki


pchają te swoje wózki

dzieci urywają lusterka

samochodom na kredyt

mędrcy skaczą na główkę


system zabija wolność

prawda głęboko pod powiekami

uśmiecha się

i prosi nadzieję do tańca


a słońce czeka

zaraz zacznie się lato

skończy się szkoła

od życia nie ma urlopu


Pasażer na gapę

patrzy przez okno…

4:36

4:36 księżyc odchodzi w samotność

Słońce jeszcze się nie ujawniło

Krety przemykają cichcem

Tylko uważne ucho je wysłyszy


Obrazy utrwalone w podświadomości

rozpoznają rodzącą się przyszłość

Która zazdrości wierzącym

Kochankowie światła jeszcze śpią


Jest niebiesko i zielono

Radio gra rock’n'rolla

Niezapomniane wieczory

Zamykają swoje ulubione knajpy


Trzeźwość nieśpiesznie dopija kawę

Otowo czeka na przyjaciół

A życie budzi się

Malując uśmiechy na twarzach lunatyków


Gdzieś tam materialiści przesłuchują prawdę

Gdzieś tam mistycy wypatrują zapomnianych bogów

Gdzieś tam są perspektywy rozwoju, zarobku

Gdzieś tam miłość zakłada kolejną rodzinę


A ja?

A ja właśnie wstałem

Nie do końca wiem po co

Ufoszek

Niezidentyfikowany obiekt latający

przystanął na chwilę by zastukać w drzewo

Niby jak dzięcioł

lecz to nie on


Zbyt dostojny to gość

w czarnym smokingu

Po coś przyleciał do Otowa?

Szykowny posłańcu aniołów


Czy kiedyś cię jeszcze zobaczę?

Czy ta chwila miała znaczenie dla kosmosu?

Tego się nigdy nie dowiem

Odlatujesz w milczeniu


Niedopowiedziany

by zrobić przyjemność

komuś innemu

Tango

Życie płynie w jelitach

straconego czasu

a Ty wiecznie wracasz

do tych chwil


wiesz jak jest nie wiesz jak będzie

czarny smok pożera swój ogon

i człowieka z liściem na głowie

on posiadł wiedzę


Już przestał dawno się przejmować

i karać się za przeszłość

odpływa powoli

tam gdzie mieszka ona


Mądrość

jego ostatnia kochanka.

Szczepionka

Wzburzone wody oceanu spokojnego

Żanetą wypłukane złe myśli

złe słowa, źli ludzie


Życie to nie Kana Galilejska

nie napiję się z Tobą wódki przyjacielu

nie utopię życia w gorzale


W godzinę największego nieszczęścia

odchodzi Najważniejszy

zostaję sam z lustrem


Tylko kot on wie

jak dziecko we mgle

broczy przez opary ziół


Starożytne modlitwy, nowoczesne metody

nic mi już nie pomoże

mogę się tylko zaszczepić


Ostateczne zadanie

przyjąć szczepionkę na zło

tylko którą?

Stan Faktyczny

Już nie ma dzikich plaż

maskarada znaczeń

jednoznaczna masakra


przebierańcy na ulicach

wstydzą się swoich twarzy

zakazano uśmiechu


zostały tylko oczy

pragnące życia

jak w Bejrucie

przed wybuchem Bomby


Tylko poeci

się jeszcze dziwią

nie ma piwnicy

zostały barany

Nogi

Nogi pod stołem

szukają inspiracji

ręce zajęte papierosem

3 minuty wytchnienia


bezsens egzystencji

że tak powiem zagląda

przez szybę pustych miast

szczęście umknęło gdzieś za rogiem


sami sobie

sami w sobie

na zewnątrz jesień


pożółkłe liście spadają w czas

ptaki wydłubują resztki niebytu

ściółka śpi

Drugie żeglowanie Platona

Pływam w wyobraźni

łódką niebieską

dobijam do brzegu samotności

tam gdzie nikt nic nie rozumie


Latam w oparach poezji

8 metrów kwadratowych

pokoju sumienia

a ja pod sufitem wokół lampy


odtąd dotąd

donikąd

trudne wyrazy

tańczą pod podłogą


Pływam w wyobraźni

niebieską łódką

tylko brzegu nie widać

Bez tytułu

Tak jest z kranu wieczności

leci czas nasz określony

wskazówkami spojrzeń


Tak jest rury czasem przeciekają

hydraulików marzeń aż za wiele

partaczą robotę


gry w klasy

i gacie na gumie

kto nie skacze ten nie rozumie


Yerba mate rozpuszcza toksyny

popiół w płucach nie doskwiera

już tak bardzo


odchodzi tchnienie śmierci

czułe myśli nieśmiertelnych

na chwilę przed zmierzchem

Papieros

Najlepsze co mogę zrobić z życiem

to zapalić papierosa

puścić z dymem przeszłość

puścić bąka


i patrzeć

i słuchać

i czuć


Jak kos o poranku

jak nocna jaskółka

jak dźwięk pustej struny

na wietrze


rozlegam się powoli

rozpościeram ramiona czasu

nie wiem ile mi zostało

ale postaram się.

Życie

Od życia nie ma odpoczynku

uważność mruży oczy

szeroko rozkładają ręce

szukając Jezusa


wyzwolenia od mąk

w obawie przed wieczną winą

piją w Galileji wino

aż po blady świt


Kolejna pełnia księżyca

gdzieś tam rodzi się następny Buddha

przesilenie znaczeń

Wyobraźnia

Moja wyobraźnia puszcza bąki

nosem

pod wodą


kolorowe jak tylko potrafi

maluje niebo tęczą

rozbłyska noc polarna


i ziemia się styka z niebem

tańcząc walca

na trzy


raz dwa i trzy

i tak do końca świata

i jeszcze raz i jeszcze raz


karuzela wspomnień

rozmytych czasem znaczeń

nie szczędzi batów


ale trzeba biec

póki nie widać jeszcze mety

to nie koniec sztafety


jeszcze nie

Noc

Noc jest długa

jak lot z szóstego piętra

nie mieszkam już w bloku


Noc jest młoda

jak brzoza

o poranku


Noc jest czysta

jak wódka

gdzieś tam


Noc jest czarna

jak serce bez Ciebie

a ona gdzieś śpi


Noc jest jak rana

otwarta

co krwawi


Nocy ciemnozielona

tylko ty znasz

sekrety najszczersze


I te myśli o przyszłości

o czwartej nad ranem

jakoś to będzie


Blues już śpi

był na spacerze

w tym lesie


czekam świtu

razem z kolejnym

papierosem

Poranek kojota

Niedopita kawa

niedopita wódka

niedorżnięte panienki

i ten poranek jego mać


Zrobić jajecznicę,

przygotować fajki

posłuchać deszczu za oknem

jest plan


I coś jeszcze

i coś jeszcze

zawsze zapominam

obym zdążył sobie przypomnieć


Zanim wiatr zdmuchnie mnie z planszy

zanim zagrają ostatniego marsza

zanim odpłynę w ostatni rejs

i tak dalej i tak dalej


Wpław przez życie

woda wybacza grzechy

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 7.88
drukowana A5
za 32.03