E-book
14.7
drukowana A5
57.5
Pas cnoty

Bezpłatny fragment - Pas cnoty

Historia i współczesność


5
Objętość:
283 str.
ISBN:
978-83-8324-287-3
E-book
za 14.7
drukowana A5
za 57.5

Szanowny Czytelniku!


Oddaję w Twoje ręce książkę będącą efektem ponad 15 lat badań historii pasów cnoty oraz ich współczesnego wykorzystywania. Jest ona poszerzoną wersją wcześniejszej publikacji „Pas cnoty: mity a rzeczywistość” (2022), która ograniczała się wyłącznie do zagadnień historycznych, choć i w tym zakresie była nieco uboższa.

Co mnie skłoniło do napisania książki o pasach cnoty prócz niewątpliwej fascynacji tym tematem? Mogę wymienić tu dwa główne powody: kompletny brak analogicznych publikacji na polskim rynku wydawniczym oraz bardzo niską świadomość społeczną w przedmiotowej kwestii. Zwłaszcza ostatnia okoliczność była dla mnie ważna. Gdyby bowiem przeprowadzić badanie opinii publicznej na temat tego, czym jest pas cnoty oraz kiedy i w jakim celu był używany, prawdopodobnie większość odpowiedzi brzmiałaby mniej więcej następująco:

Pas cnoty to takie średniowieczne żelazne majtki zamykane na kłódkę, którymi zazdrośni rycerze i kupcy wyruszający na wyprawy zniewalali swe żony, by uniemożliwić im seks z innymi mężczyznami podczas ich nieobecności.

Opis ten — choć tkwi głęboko w świadomości społecznej — jest mitem, mającym niewiele wspólnego z rzeczywistością. Jak zatem wygląda prawda? W niniejszej pracy postaram się udzielić odpowiedzi na to pytanie i obalić szereg legend dotyczących pasów cnoty, a także omówić ich zastosowania we współczesnych praktykach seksualnych.

Ze względu na poruszaną tematykę książka przeznaczona jest wyłącznie dla osób dorosłych.

Andrzej Poszeniczny,

marzec 2023 r.

Część I: Historia

1. Początki

Zacznijmy od tego, gdzie i kiedy wynaleziono pas cnoty. Zagadnienie to jest przedmiotem niekończących się dyskusji wśród osób zainteresowanych tematem. Jedni twierdzą, że pas cnoty jest wynalazkiem europejskim. Drudzy dowodzą, że przywędrował do Europy z obszarów Bliskiego Wschodu lub północno-wschodniej Afryki. Niektórzy upatrują jego korzeni w starożytności. Inni przekonują, że na odwrót — jest on dopiero osiemnasto- lub dziewiętnastowiecznym wymysłem. Czy możliwe jest rozstrzygnięcie tych sporów? Moim zdaniem tak, choć jest to trudne z dwóch powodów. Po pierwsze, współcześnie nie występuje ani jeden egzemplarz klasycznego pasa cnoty, którego wiek zostałby naukowo potwierdzony. Zarówno muzea, jak i osoby prywatne, które posiadają nieliczne zachowane egzemplarze żelaznych majtek, nie kwapią się z prowadzeniem badań w tym zakresie. Mogły by one wykazać, że artefakty te zostały wykonane o wiele później niż się je datuje, co obniżyłoby ich wartość (mającą znaczenie dla prywatnych kolekcjonerów) lub negatywnie rzutowało na renomę danego muzeum, które latami prezentowało fałszerstwo jako oryginał. Dlatego obecnie poważne muzea — jeżeli posiadają w swych zbiorach pasy cnoty — zazwyczaj unikają ich publicznego eksponowania, choć są od tego wyjątki, np. muzeum w weneckim Pałacu Dożów. Brak wiarygodnych dowodów materialnych sprawia, że analizując zagadnienie rodowodu pasa cnoty musimy oprzeć się na różnych źródłach historycznych. I tu pojawia się drugi problem. Źródeł takich jest bardzo mało, a ich treść — w interesującym nas zakresie — uboga. Niestety, innej możliwości nie ma, więc trzeba zadowolić się tym, co jest dostępne.

Pas cnoty ze zbiorów weneckiego muzeum w Palazzo Ducale. Według tradycji należał on do księcia Francesco II da Carrara (1359–1406).

Starożytność

W dyskusjach o pochodzeniu pasa cnoty często przewija się teza, że był on znany starożytnym Grekom i Rzymianom. Zwolennicy tej koncepcji przedstawiają na jej potwierdzenia mit opowiadający o tym, jak bóg rzemiosła i kowalstwa Hefajstos (Wulkan) wykuł pas cnoty dla swej niewiernej małżonki, bogini Afrodyty (Wenus), która zdradzała go z bogiem wojny Aresem (Marsem). Niektórzy wskazują nawet jego źródło — ma nim być Odyseja Homera. Po co jednak analizować mit, skoro wiemy, że nie dotyczy on rzeczywistych wydarzeń? Odpowiedź jest prosta — treść utworu świadczy o stanie świadomości jego autora. Autentyczny opis mitologiczny zawierający wyraźne odniesienie do pasa cnoty dowodziłby, że istniał on już w starożytności. Niestety, wbrew twierdzeniom zwolenników tezy o starożytnym rodowodzie żelaznych majtek, ani Odyseja ani żadne inne źródło starożytne takiego odniesienia nie zawiera. Przytoczona powyżej legenda powstała znacznie później (w okresie nowożytnym) i jedynie luźno bazuje na dwóch autentycznych elementach greckiej mitologii, opisanych w Iliadzie i Odysei, wg których:

1) atrybutem Afrodyty był magiczny pas (ale nie cnoty, tylko ozdobny element ubioru), który sprawiał, że bogini była pożądana przez każdego mężczyznę (Iliada, księga 14);

2) Hefajstos, dowiedziawszy się o romansie Afrodyty z Aresem, wykuł niewidzialną sieć, w którą schwytał kochanków i wystawił ich na pośmiewisko (Odyseja, księga 8).

Afrodyta pożycza swój pas Herze, Elisabeth Vigée Le Brun,1781 r.

Dla uczciwości trzeba jednak przyznać, że istnieje pewien fragment Odysei, który bywa współcześnie postrzegany jako nawiązanie do pasa cnoty. Jest nim opowieść o tesalijskiej księżniczce Tyro, zgwałconej przez Posejdona (Odyseja, księga 11). W anglojęzycznych przekładach w formie prozy pojawia się sformułowanie, że Posejdon — nim posiadł swą ofiarę — ściągnął jej pas dziewiczy lub pas panieński. Polskie tłumaczenia wierszowane w ogóle pomijają kwestię ściągnięcia pasa. Tu drobne wyjaśnienie. W starożytnej Grecji i Rzymie pas taki był elementem stroju młodych kobiet symbolizującym ich dziewictwo/panieństwo. Był to zwykły kawałek materiału (zazwyczaj wełny) zawiązany na biodrach. Zgodnie z obyczajem, zadaniem pana młodego w trakcie nocy poślubnej było go rozwiązać, symbolicznie otwierając sobie dostęp do ciała żony. Wspomina o tym m.in. rzymski poeta Catullus w wierszu nr 67, z którego zwrot zonam solvere virgineam (rozwiązać pas dziewiczy), będący metaforą pozbawienia dziewictwa, został na język polski wyjątkowo nieszczęśliwie przetłumaczony jako „utracić pas (cnoty)”. Wracając do Odysei. Skąd wątpliwość, o czym mówi nam tu Homer? Stąd, że na wstępie fragmentu dotyczącego Tyro nazwał ją żoną Kreteusa, przez co mamy sprzeczność — mężatkę noszącą pas panieński. Problem ten można rozwiązać dwojako. Albo uznać, że do zgwałcenia doszło jeszcze przed zawarciem małżeństwa z Kreteusem albo przyjąć, że Tyro w trakcie małżeństwa nosiła rodzaj pasa mającego „chronić” ją przed pozamałżeńskim seksem. Czy możemy więc przyjąć, że Homerowi znana była koncepcja pasa cnoty? Raczej nie, a przynajmniej nie w obecnym znaczeniu tego pojęcia. Jeżeli nawet uznamy, że Tyro w Odysei nosi pas, to nie chodzi tu o żelazne majtki, tylko coś, co można określić jako symboliczny pas cnoty. Czemu symboliczny a nie rzeczywisty? Po pierwsze, w starożytnej Grecji — podobnie jak w różnych kulturach Bliskiego Wschodu — popularne były różnego rodzaju ozdobne pasy kobiece noszone na biodrach (patrz: pas Afrodyty). Po drugie, gdyby Homer zamierzał opisać prawdziwy pas cnoty — czyli coś niespotykanego w starożytnej Grecji — najpewniej poświęciłby mu więcej miejsca w swym poemacie, aby jego odbiorcy zrozumieli, o czym mówi. Tak więc możemy przyjąć, że pas mitycznej Tyro nie tyle miał pozbawiać ją możliwości współżycia, co odstraszać potencjalnych adoratorów przypominając im, że łono księżniczki jest „własnością” miejscowego króla. Jak wiadomo, naruszanie własności króla bywa niebezpieczne, chyba że się jest… bogiem.

O wiele dalej w walce z potencjalną konkurencją posunąć się miała królowa asyryjska Semiramida, której historię Giovanni Boccaccio spisał w biograficznym dziele De mulieribus claris (O słynnych kobietach). Semiramida była niezwykle zazdrosna o swego syna i nie chodzi tu jedynie o wieź czysto emocjonalną… Dla młodego księcia współżycie z matką nie było zapewne szczytem marzeń, zwłaszcza gdy w najbliższym otoczeniu (pałacu) miał wiele pięknych i z pewnością chętnych panien w swym wieku. Co więc zrobiła królowa? Oddajmy głos pisarzowi:

(Semiramida) obawiając się, że służące spółkowaniem skradną jej syna — jak niektórzy by chcieli — pierwsze użycie pasów wykoncypowała, wszystkie swe dwórki zamknięciem opasała: co, jak powiadają, obserwuje się wśród Egipcjan i Afrykańczyków.

Semiramida — ilustracja z manuskryptu „De mulieribus claris”.

Patologiczna miłość do syna i zazdrość o niego nie wyszły jednak na dobre Semiramidzie — syn miał w końcu dość, więc matkę… zabił. Czy zatem mamy „winną” wynalezienia pasa cnoty? Bynajmniej. Sam zarzut kazirodztwa stawiany był Semiramidzie już w starożytności. Po raz pierwszy sformułował go rzymski historyk Pompejusz Trogus, żyjący za panowania cesarza Oktawiana Augusta. Nikt przed Boccacciem nie twierdził natomiast, że Semiramida zakuła swe służki w pasy cnoty. Skąd więc pisarz zaczerpnął wiedzę o tym? A może po prostu zmyślił tę historię, by uatrakcyjnić swoje dzieło i trafić w gusta ówczesnych czytelników? Niestety, dziś już raczej nie uzyskamy odpowiedzi na te pytania. Opisana przez niego historia może kryć jednak ziarno prawdy. Wskazówką jest tu stwierdzenie Boccaccia dotyczące używania pasów cnoty w Afryce. Paradoks polega na tym, że ani w starożytności ani w średniowieczu w Afryce z nich nie korzystano, a przynajmniej brak jest jakichkolwiek dowodów na tę okoliczność. Na obszarze tym stosowana była jednak infibulacja, której warto poświęcić kilka słów.

Infibulacja to — w przypadku kobiet — zamknięcie wejścia do pochwy poprzez jego zaszycie lub zakolczykowanie. W pierwszej z tych form praktykowana jest masowo do dziś w niektórych krajach Sahelu (m.in. Sudan, Somalia, Mali) w połączeniu z najdotkliwszą formą obrzezania, polegającą na wycięciu łechtaczki oraz mniejszych i większych warg sromowych. Powstała rana jest zaszywana, pozostawiane są jedynie dwa niewielkie otwory (albo jeden) umożliwiające oddawanie moczu i odpływ krwi menstruacyjnej. Dlatego współcześnie termin infibulacja zazwyczaj stosowany jest jako synonim tej barbarzyńskiej praktyki. W ujęciu historycznym infibulacja to jednak znacznie mniej okrutna metoda zamykania pochwy poprzez jej zakolczykowanie. Współcześnie jest ona praktykowana przez niektóre miłośniczki piercingu. Pochodzenie infibulacji jest niejasne, niemniej pewnym jest, że była znana w starożytności. Przyjmuje się, że zabieg ten wykonywany był w starożytnym Rzymie jako rodzaj przymusowej antykoncepcji dla niewolnic. Jego nazwa pochodzi od łacińskiego słowa fibula, oznaczającego spinkę, klamrę lub broszę ale również metalowy pierścień, którym łączono przekłute wargi sromowe. Najpewniej praktyka kolczykowania sromu wywodzi się jednak nie z Rzymu, tylko z obszaru wokół Morza Czerwonego, gdzie mogła być znana wcześniej niż został założony Rzym.

Kobieta współcześnie infibulowana metalowym pierścieniem.

Do kwestii infibulacji prawdopodobnie odnoszą się też dwa fragmenty Starego Testamentu (żydowskiej Tory), w których pojawia się wątek składania darów na cele sakralne. W Księdze Wyjścia (35:22) Izraelici oddają swoje kosztowności na budowę Przybytku Mojżeszowego, z kolei w Księdze Liczb (31:50) składają Bogu dziękczynno-przebłagalną ofiarę z łupów zdobytych na Midianitach. W obu tych fragmentach wśród darów składanych przez Izraelitów, występuje słowo kumaz, którego znaczenie jest nie do końca jasne. We współczesnych przekładach Biblii jest ono z reguły tłumaczone jako złote ornamenty, naszyjniki, koraliki, bransolety i temu podobne kobiece ozdoby. O wiele ciekawsza interpretacja tego słowa funkcjonuje jednak w tradycji żydowskiej. Talmud objaśnia, że słowo to jest skrótem wyrażenia kaan mokom zima (tu jest miejsce lubieżności) i oznacza metalowy przedmiot w kształcie sromu, noszony przez kobiety w miejscu intymnym (traktat Szabat 64a:20—21). Określany jest on też jako „biżuteria wewnętrzna”, noszona pod ubraniem (traktat Berachot 24a:15). W opinii żyjącego w XI w. we Francji rabina Szlomo ben Ichaka (znanego bardziej pod skrótowym pseudonimem „Raszi”), uznawanego za jednego z najwybitniejszych komentatorów Tory i Talmudu, biżuteria ta miała charakter użytkowy i służyła do infibulacji — dziewczętom najpierw przekłuwano wargi sromowe, a następnie zakładano kumaz, zamykając im w ten sposób pochwy, żeby nie mogły współżyć z mężczyznami. Praktykę taką Raszi odniósł do plemienia Midianitów, komentując fragment Księgi Liczb (komentarz do Berachot 24a:15). Nie wypowiedział się natomiast, czy wśród Żydów — których dotyczy fragment z Księgi Wyjścia — kumaz miał identyczne zastosowanie, czy też był wyłącznie ozdobą (wpiętą w srom albo zawieszoną na biodrach). Jaki związek ma kumaz z pasem cnoty, prócz tego, że służył uniemożliwieniu kontaktów seksualnych osób go noszących? W zasadzie nie ma żadnego. Jeśli jednak przeczytamy tłumaczenia wspomnianych fragmentów Tory na język angielski (lub inny europejski) dokonywane zwłaszcza w kręgach żydowskiej ortodoksji, wówczas istnieje możliwość, że kumaz — ze względu na jego funkcję — zostanie przetłumaczony właśnie jako pas cnoty:

We therefore wish to bring an offering for God — any man who found a gold article of women’s jewelry, be it an anklet, a bracelet, a ring, an earring, or a chastity belt — to atone for our souls before God for any lustful thoughts we may have had toward the Midianite women.

Czytając takie tłumaczenie osoba nie mająca wiedzy o talmudycznych interpretacjach tego fragmentu będzie przeświadczona, że mówi on o metalowych majtkach, tylko wykonanych ze złota (!), a nie z żelaza. Ukazuje to dobitnie, że nawet współcześnie infibulacja może zostać utożsamiona ze stosowaniem pasa cnoty. Tym bardziej okoliczność taka mogła mieć miejsce w średniowieczu. Jest zatem wysoce prawdopodobne, że Boccaccio — opierając się na niesprawdzonych i szczątkowych informacjach, interpretowanych w sposób zgodny z logiką epoki — mógł błędnie potraktować infibulację jako używanie pasa cnoty. Czy prawdziwa jest więc historia o Semiramidzie? Raczej nie, bo jest ona postacią legendarną. Natomiast hipotetyczną sytuację, w której bliskowschodnia królowa żyjąca około 1000 lat p.n.e. nakazałaby infibulować swoje służące (zwłaszcza będące niewolnicami) należy uznać za całkiem prawdopodobną.

Podsumowując zagadnienie pasa cnoty w starożytności możemy z całą pewnością stwierdzić, że nie był on znany w tamtej epoce.

Średniowiecze

Początki średniowiecza to tak zwane wieki ciemne, tj. czas od końca V w. do połowy X w. Okres ten postrzegany jest jako czas całkowitego upadku kultury, m.in. ze względu na niewielki zasób źródeł pisanych jaki po nim pozostał. Co ciekawe, właśnie wtedy po raz pierwszy pojawia się pojęcie „pas cnoty” (łac. cingulum castitatis). Czyżby zatem barbarzyńskie ludy z północy i wschodu, które podbiły ziemie zachodniego cesarstwa rzymskiego przyniosły ze sobą koncepcję żelaznych majtek? Nic z tych rzeczy. Pas cnoty, o którym teraz mówimy, jest metaforą pojawiającą się w ówczesnych chrześcijańskich traktatach teologicznych. Wśród ich autorów wymienić można papieża Grzegorza I (VI w.), czy błogosławionego Alkuina (VIII w.), a z późniejszych — świętego Bernarda z Clairvaux (XII w.) czy Nicolasa de Gorron (XIII w.). Skąd się wzięła ta przenośnia? Z Biblii, a konkretnie z listu Świętego Pawła Apostoła do Efezjan (6:10—20). Apostoł naucza w nim, aby prowadząc duchową walkę ze złem wierni byli niczym żołnierze: mają wziąć „miecz ducha” i „tarczę wiary”, nałożyć „zbroję Boga” i „hełm zbawienia” oraz „przepasać się prawdą”, co stanowi odniesienie do pasa, przy którym noszony był miecz. Ostatnia z tych metafor wyewoluowała z czasem w „pas cnoty”, który nie ma jednak nic wspólnego z żelaznymi majtkami, lecz jest symbolem prawdy oraz czystości duchowej, obejmującej też moralność seksualną. Od czasów wczesnochrześcijańskich pas postrzegany był bowiem jako symbol wytrwałości wobec pokus cielesnych. Czemu tak było? Ze względów czysto praktycznych. Gdy mężczyzna nosił na wierzchu szaty pas (zwłaszcza z przywieszonym mieczem lub inną bronią białą), to współżycie bez jego zdejmowania było po prostu niewygodne dla obojga partnerów. W tym kontekście warta uwagi jest biografia św. Tomasza z Akwinu napisana przez współczesnego mu Wilhelma z Tocco (XIII/XIV w.), przeora zakonu dominikanów w Neapolu. Według niej św. Tomasz został uwięziony przez swą rodzinę niezadowoloną z przyłączenia się przezeń do zakonu dominikanów, postrzeganego — ze względu na jego żebraczy charakter — jako zakon niegodny dla młodzieńca z możnego rodu. W trakcie uwięzienia bracia Tomasza wystawili go na próbę, sprowadzając do niego prostytutkę. Akwinata wygnał ją ze swej komnaty płonącą żagwią. Następnie prosił Boga, by więcej nie wodził go na tak ciężkie pokuszenie i obdarzył go pasem wiecznego dziewictwa, po czym zapadł w sen. We śnie przybyły do niego dwa anioły, które przemówiły: Oto z woli Boga opasujemy cię pasem cnoty, którego żadna pokusa nie rozwiąże. Czy autor miał tu na myśli pas cnoty we współczesnym rozumieniu? Nie. Chodziło mu o zwykły pas, mający jedynie symboliczne znaczenie.

Symbolika ta po dziś dzień kultywowana jest w wielu katolickich zgromadzeniach zakonnych, których habity są w jakiś sposób przepasane, czego najlepszym przykładem są dominikanie, noszący często do habitów skórzane pasy typu wojskowego z przypiętym różańcem jako „duchową bronią”.

Anioły opasują Św. Tomasza z Akwinu mistycznym pasem czystości, Diego Velázquez, 1632 r.

W okresie pełnego średniowiecza (XI — XIII w.) symbolika pasa zaczęła z wolna obejmować też nowe zagadnienie, jakim była wierność sobie dwojga kochanków. Zauważalne jest to w twórczości Marii z Francji (XII w.), której poemat Guigemar opowiada o miłości tytułowego bohatera (rycerza) do bezimiennej damy. Kochankowie rozstając się wymieniają się specyficznymi „podarkami” — zawiązują sobie wzajemnie węzły na elementach ubrania (ona jemu na koszuli, on jej na pasie, którym owinął jej gołe ciało), zapewniając się, że nie pokochają nikogo, kto nie będzie potrafił ich rozwiązać. W późniejszym czasie pas ten chroni damę przed zgwałceniem przez innego rycerza, który zapałał do niej nagłą miłością — nie mogąc rozwiązać supła, napastnik odstępuje od swego zamiaru. Poemat ten bywa postrzegany jako pierwsze źródło opowiadające (w metaforyczny sposób) o użyciu pasa cnoty. Czy słusznie? Moim zdaniem nie. Zwolennicy powyższej tezy w ogóle nie biorą pod uwagę kontekstu, w jakim Guigemar założył pas swej wybrance serca. W poemacie jest bowiem wskazane, że dama ma starego, nieatrakcyjnego męża, który więzi ją w domu, co skądinąd nie uniemożliwia jej przez półtora roku zdradzać go z Guigemarem. Dopiero gdy zostają przyłapani in flagranti, a mąż damy zmusza Guigemara do wyjazdu z kraju, dochodzi do pożegnalnej wymiany. Pas cnoty możemy więc wykluczyć, tym bardziej, że bardzo podobny motyw występuje w innym utworze Marii z Francji, gdzie nie ma już żadnych wątpliwości co do symbolicznego znaczenia pasa. W poemacie Eliduc zakochana w tytułowym bohaterze dziewczyna obdarowuje go na znak swej miłości pierścieniem i pasem, który później rycerz ów nosi.

Kolejnym utworem, często przedstawianym jako zawoalowany opis stosowania pasa cnoty jest uchodzący za arcydzieło późnośredniowiecznej poezji miłosnej (by nie rzec erotycznej) Livre du Voir-Dit, napisany przez Guillaume de Machaut około 1365 r. Zawiera on następujące strofy:

Potem zacna dama objęła mnie

i sięgnęła po mały klucz,

ze złota wykonany ręką mistrza,

po czym rzekła:

noś ten klucz przyjacielu i pilnuj go,

bo jest to klucz do mego skarbu.

Czynię cię odtąd jego panem,

i powinieneś być panem tylko jego.

Kocham go bardziej niż me prawe oko,

bo jest w nim mój honor, moje bogactwo

i to, czym mogę być szczodra.

[…]

(Dama)

Przebóg! Otworzy ją klucz

ten tylko, który nosisz

i kiedy tego zapragniesz.

[…]

(Rycerz)

Jako że klucz, który noszę, otwiera

skrzynię ze skarbem tak bogatym i łaskawym,

w którym tkwi cała radość, łaska i słodycz,

nie wątp, że będę go strzegł

na ile Bóg i siły mi pozwolą!

Przyniosę ci go tak szybko, jak będę mógł,

by ujrzeć łaskę, chwałę i bogactwo

tego miłującego skarbu.

Na pierwszy rzut oka wydaje się, że dama wręcza rycerzowi klucz do swego pasa cnoty, kryjącego się za metaforą skrzyni, w której zamknięty jest skarb, czyli ciało. Taką dość pruderyjną interpretację stosowano w XIX i na początku XX w. Przeczytajcie jednak wiersz powtórnie, przyjmując, że klucz i skrzynia ze skarbem to odpowiednio męskie i żeńskie genitalia. Czyż teraz sens wiersza nie staje się pełniejszy?

Którą interpretację uznamy za trafniejszą nie ma jednak większego znaczenia, bo doszliśmy do okresu późnego średniowiecza w którym pas cnoty jest już znany. Skąd to wiemy? Ze wspomnianego już De mulieribus claris, które napisane zostało w latach 1361—1362, czyli nieco wcześniej niż Livre du Voir-Dit. Prawdopodobnie jest to najstarszy tekst, w którym znajduje się jednoznaczne odniesienie do pasa cnoty we współczesnym rozumieniu. Boccaccio z pewnością sam pasa nie wymyślił, tylko przywołał w swym dziele coś, co jemu i choćby części potencjalnych czytelników było już znane. Dlatego można zasadnie sądzić, że pas cnoty powstał kilkadziesiąt lat przed napisaniem De mulieribus claris, czyli na przełomie XIII i XIV w. Gdzie to nastąpiło? Prawdopodobnie w północnych Włoszech, ze szczególnym uwzględnieniem Florencji, czyli miasta, w którym żył i tworzył Boccaccio. Wskazuje na to wydany około 1405 r. traktat wojenny Bellifortis (łac. Mocny w wojnie), napisany przez niemieckiego żołnierza, lekarza i inżyniera Konrada Kyesera, stacjonującego przez kilka lat w Padwie z oddziałem bawarskich najemników, zawierający pierwsze graficzne wyobrażenie pasa cnoty.

Rysunek żelaznych majtek każdorazowo poprzedzony jest żartobliwym wierszykiem:

Jest to pas kobiet florenckich żelazny i twardy, po środku otwierany. Klucz zamknął, otworzył, więc uwolniona będzie.

Niestety, autor nie przedstawił żadnego bardziej rozbudowanego opisu pasa, a zwłaszcza tego, kto go wynalazł ani przez kogo i w jakich okolicznościach był on używany. Zwracam tu jednak uwagę na drugie zdanie powyższego wierszyka, które badacze tematyki pasów cnoty z reguły całkowicie pomijają, nie dostrzegając w nim nic ciekawego. Tymczasem, w mojej opinii, jest to niezwykle lapidarny opis krótkotrwałego użycia pasa cnoty — pas zostaje najpierw założony kobiecie, potem zdjęty, a kobieta zostaje uwolniona, czyli nie nosi go długo. Czemu jest to tak istotne? Wyjaśnię dalej.

„Bellifortis”. W pierwszych egzemplarzach manuskryptu (z lewej) ilustracja pasa cnoty była prostsza, w późniejszych (z prawej) bardziej szczegółowa.

Na ile wiarygodne jest dzieło Kyesera? Wielu badaczy zażarcie kwestionuje jego wartość poznawczą. Zarzucają nierealny kształt pasa na ilustracji, twierdzą, że nie dałoby się go nosić, wreszcie podnoszą, że żartobliwy ton Kyesera — w połączeniu z szeregiem innych fantastycznych wynalazków opisanych w jego dziele — świadczy, że mamy do czynienia z niewybrednym żartem, będącym przejawem erotycznych fantazji autora. Niektórzy rozwijają tę koncepcję twierdząc, że jest to złośliwość skierowana pod adresem florenckich kobiet, spowodowana ich niedostępnością i odrzucaniem przez nie żołnierskich zalotów. Inni odwrotnie — postrzegają pas cnoty Kyesera jako szyderstwo z niemoralności i nietypowych upodobań seksualnych Włochów. Choć akceptuję częściowo ten ostatni pogląd, to według mnie zarzuty stawiane Kyeserowi są nietrafne. Czy rysunek z Bellifortis jest realistyczny? Nie, podobnie jak większość rysunków w średniowiecznych manuskryptach, których celem było nie tyle idealne odwzorowanie rzeczywistości, co przekazanie pewnej idei. Trzeba tu podkreślić, że Kyeser mógł na własne oczy pasa cnoty nigdy nie widzieć. Bardzo możliwe, że wiedział o nim jedynie z opowieści, zaś ilustracja z Bellifortisa przedstawia wyłącznie to, jak go sobie wyobrażał. Pomimo tego, w pełni oddaje ona koncepcję pasa cnoty jako metalowych „majtek” zamykanych z przodu, z perforowaną częścią w kroczu umożliwiającą odpływ moczu. Zilustrowanego pasa nie dałoby się nosić? Jest to zarzut ogólny, który można odnieść praktycznie do każdego pasa cnoty wzoru, który umownie nazwać możemy „średniowiecznym”. Kyeser w swej książce robi sobie żarty i fantazjuje? Jak najbardziej i to nie jeden raz. Biorąc jednak pod uwagę zdawkowość opisu pasa cnoty, to jedyną rzeczą, jaką mógł tu Kyeser zmyślić jest pochodzenie tego wynalazku. Oczywiście, możemy spekulować, że autor Bellifortisa mógł np. czuć niechęć do florentczyków (lub florentynek), więc ze złośliwości przypisał akurat im używanie pasa cnoty. Nie mamy jednak ku temu żadnych obiektywnych przesłanek. Jak zatem należy traktować dzieło Kyesera? W mojej opinii, jest to po prostu drugie źródło, które potwierdza, że w drugiej połowie XIV w. na północy Włoch pas cnoty był znany, co pozwala wyciągnąć pewne wnioski odnośnie miejsca i czasu jego wynalezienia. Nie przedstawia ono natomiast realistycznego odwzorowania pasa cnoty.

Omawiając Bellifortisa warto zwrócić uwagę na jeszcze jedną kwestię. Tradycja przypisuje wynalezienie pasa cnoty słynącemu z okrucieństwa władcy Padwy, księciu Francesco II da Carrara (1359–1406), tj. władcy na dworze którego pod koniec XIV w. przebywał… Kyeser. Przypadek? Nie sądzę. Pas, który miał rzekomo opracować i stosować Francesco II wobec swej żony (lub którejś z konkubin) możemy zresztą do dziś podziwiać na wystawie w zbrojowni weneckiego Palazzo ducale. W rzeczywistości książę nie mógł być jednak wynalazcą pasa, skoro Boccaccio pisał o nim już w latach 1361—1362, a więc gdy Francesco II miał zaledwie… 2—3 lata. Skąd zatem wzięła się legenda przypisująca wynalezienie pasa cnoty Francesco II? Jest ona niczym innym jak elementem czarnego PR-u, zrobionego pośmiertnie księciu przez wenecjan, którzy po wygranej wojnie z Padwą wiarołomnie go uwięzili, a następnie wraz z dwoma synami zamordowali. Jak wiadomo, historię piszą zwycięzcy. Ukazanie Francesco II jako tyrana i seksualnego okrutnika miało na celu przekonanie mieszkańców Padwy do zaakceptowania „wyzwolenia” ich przez Wenecję spod panowania rodziny Carraresi. Służyło też usprawiedliwieniu zabójstwa jej ostatnich przedstawicieli mogących dążyć do odzyskania władzy nad miastem. Warto również zauważyć, że pierwsza informacja o posiadaniu przez wenecjan pasa cnoty należącego rzekomo do Francesco II pochodzi dopiero z 1548 r. — pojawia się ona przeszło 140 lat po śmierci księcia. Najprawdopodobniej więc pas będący elementem muzealnej ekspozycji w pałacu dożów nie ma jakiegokolwiek związku z księciem, któremu przypisuje się jego stworzenie. Nie ma zresztą pewności, czy jest to pas o którym wspomniano w 1548 r. Co ma z tym wszystkim wspólnego Kyeser? Możliwe, że to właśnie Bellifortis oraz wiedza o służbie jego autora na dworze w Padwie natchnęły wenecjan do posądzenia Francesco II o wynalezienie pasa cnoty.

Podsumowując rozważania o tym, kiedy powstał pas cnoty, możemy stwierdzić, że jest to wynalazek późnośredniowieczny. Czy prawdziwy jest więc popularny stereotyp, że wykorzystywany był on przez rycerzy wyruszających na krucjaty? Uwzględniając przybliżoną datę jego wynalezienia (około 1300 r.) oraz trwający od końca XI w. do końca XIII w. okres krucjat do Ziemi Świętej (czy też ogólniej przeciwko Arabom), możemy przyjąć, że — przynajmniej w teorii — jego użycie było możliwe w trakcie ostatnich wypraw. Czemu nie w praktyce? Wyjaśnię to nieco dalej.

Na zakończenie jeszcze drobna uwaga natury językowej, mająca jednak ogromne znaczenie dla osób prowadzących kwerendę źródeł historycznych. Jak już wspominałem, pojęcie pasa cnoty było kiedyś elementem chrześcijańskiej symboliki teologicznej. Jego utożsamienie z przyrządem mającym uniemożliwiać seks nastąpiło w językach europejskich znacznie później. Pas cnoty w dzisiejszym znaczeniu zaczyna pojawiać się w XVII w. ale dopiero w XIX w. określenie to się ugruntowało i zaczęło dominować. We wcześniejszych źródłach pasy cnoty są określane w bardzo różny sposób, m.in. jako pas florencki (ewidentny wpływ Bellifortisa), obręcz żelazna (G. Tallemant des Réaux, Historiettes), pęta (F.M. Misson, Nouveau Voyage D’Italie) pas dziewiczy/panieński (Ch. Flittner, Zeichen und Werth der verlezten und unverlezten Jungfrauschaft) lub opisowo, np. przyrząd do pętania kobiecej natury (P. Brantome, Vies des dames galantes). Najbardziej problematyczne określenie znajduje się chyba w De mulieribus claris, co zresztą nie powinno dziwić, bo prekursor danego zagadnienia ma zawsze najtrudniej. W łacińskim oryginale dzieła Boccaccia występuje słowo femoralium, oznaczające w średniowieczu element garderoby noszony na biodrach, np. spodnie, majtki czy fartuch. Samo w sobie nie pozwoliłoby ono zinterpretować tego tekstu jako dotyczącego pasa cnoty, jednak wynika to jednoznacznie z treści po nim następującej. Dlatego gdy przeszukujemy zdigitalizowane źródła historyczne, samo wpisanie frazy „pas cnoty” w dowolnym języku z reguły przyniesie bardzo ograniczony rezultat.

Pierwotne zastosowanie pasa cnoty

Pas cnoty został już wynaleziony. Ale czym był i do czego służył? Większość czytelników pomyśli sobie teraz: co za głupie pytanie, przecież odpowiedź jest oczywista! Wbrew pozorom nie jest, a przynajmniej nie w całości.

Szkic pasa cnoty znalezionego przez Antona Pachingera.

Zanim zaczniemy rozważania w tej kwestii, przyjrzyjmy się uważnie szkicowi pasa cnoty znalezionego pod koniec XIX w. przez austriackiego etnografa i kolekcjonera Antona Pachingera. Jak twierdził, był on w 1889 r. obecny przy pracach renowacyjnych kościoła w jednym z prowincjonalnych miasteczek Górnej Austrii. W ich trakcie odkryty został w podłodze kościoła bezimienny grób, prawdopodobnie z XVII w. Po wydobyciu i otwarciu ołowianej trumny okazało się, że znajduje się w niej szkielet młodej kobiety pochodzącej z zamożnej rodziny. Wiek Pachinger ocenił na podstawie pełnego uzębienia, a status społeczny w oparciu o pozostałości ubrania zmarłej. Najciekawsze kryło się jednak pod resztkami ubioru. Miednica szkieletu tkwiła bowiem „uwięziona” w żelaznym pasie cnoty pokrytym resztkami skórzanej podszewki. Za zgodą zakrystiana Pachinger zabrał pas i wysłał do Monachium w celu konserwacji. Pas znajdował się początkowo w kolekcji jego odkrywcy, później trafił do prywatnej kolekcji w Monachium, skąd został przekazany do Niemieckiego Muzeum Zamków i Okuć (Deutsches Schloss- und Beschlägemuseum) w Velbert koło Essen, gdzie znajduje się po dzień dzisiejszy. Dla zwolenników poglądu o noszeniu w dawnych czasach przez kobiety pasów cnoty znalezisko Pachingera ma niemalże status Świętego Graala. Dla przeciwników tej teorii jest ono z kolei solą w oku, wobec czego starają się je dyskredytować, często sięgając po kompletnie absurdalne argumenty. Spójrzmy jeszcze raz na szkic. Czy dostrzegacie w nim — jak twierdzi Albrecht Classen — pas przepuklinowy lub aparat ortopedyczny usztywniający złamaną miednicę? Ja też nie, zwłaszcza w sytuacji, gdy zamyka się go na 2 kłódki… Znaleziska Pachingera nie należy jednak traktować bezkrytycznie. Po pierwsze, jego wiarygodność jest umiarkowana. Cała historia odnalezienia pasa pozbawiona jest szczegółów, które pozwoliłyby na jej weryfikacje. Brak jest zwłaszcza miejsca, w którym pas został rzekomo znaleziony. Poza tym — jak to ujął sam Pachinger w jednym z wywiadów — pasy cnoty są niezwykle pożądanym obiektem kolekcjonerskim, a podaż autentyków jest niemal zerowa, przez co prawie każdy taki egzemplarz to falsyfikat. Biorąc pod uwagę, że pas ten zmienił później właściciela, trafiając do innej kolekcji, wysoce prawdopodobnym jest, że Pachinger — kierując się chęcią zysku i sławy — wymyślił po prostu ciekawą historię by uautentycznić posiadany egzemplarz. Po drugie, nawet jeśli uznamy relację Pachingera za wiarygodną, to samo odkrycie pasa cnoty w trumnie nie mówi nam nic o okolicznościach, w jakich zmarła nosiła go za życia. Nie wiemy bowiem nic o tym, kim była, w jakich relacjach rodzinnych pozostawała, czemu za życia nosiła pas cnoty i wreszcie dlaczego została w nim pochowana.

Niezależnie od wątpliwości co do autentyczności przedstawionego pasa, jego konstrukcję i kształt możemy uznać za wzorcowe dla pasów typu średniowiecznego. Zastanówmy się teraz, jak mógł być on używany. Dla ułatwienia przyjmijmy, że pas został wykonany na wymiar dla kobiety mającej go nosić i leży na niej jak ulał (co w rzeczywistości raczej rzadko miało miejsce). Czy oznacza to, że mogła go ona nosić dowolnie długo na ciele? Absolutnie nie. Czemu? Ze względu na właściwości ludzkiego ciała oraz ówczesnych pasów cnoty. Pasy te wykonywane były ze zwykłej stali (rdzewnej), bowiem stal nierdzewną wynaleziono dopiero w drugiej połowie XIX w. Tym samym przy ciągłym noszeniu pasy te ulegałyby błyskawicznej korozji pod wpływem nieustannego kontaktu z wilgocią w postaci moczu, potu, wydzieliny z pochwy, krwi miesięcznej i kału, ewentualnie wody, którą próbowałaby się podmyć nieszczęsna „nosicielka” pasa. A co z ciałem kobiety? Uwzględniając, że pas cnoty o takim kształcie przy każdym ruchu wpijałby się w uda, a po zardzewieniu działałby jak papier ścierny, możemy być pewni, że po kilku tygodniach jego noszenia krocze kobiety byłoby jedną wielką raną, która najpewniej uległaby zakażeniu. Zważywszy poziom ówczesnej medycyny, rokowania co do wyzdrowienia byłyby niepewne. Ile więc mogła przeciętna zdrowa kobieta nosić taki pas cnoty, bez poważniejszego uszczerbku na ciele? Z przeprowadzonego współcześnie eksperymentu ze zrekonstruowanym pasem cnoty tego typu wynika, że po 15 minutach (!) chodzenia w nim, kobieta nosząca go miała bolesne otarcia skóry. W mojej ocenie, jeżeli kobieta po założeniu pasa bardzo mocno ograniczyłaby poruszanie się, mogła wytrzymać w nim kilka — kilkanaście godzin. Czas noszenia pasa prawdopodobnie mogło nieco wydłużyć wyłożenie go miękkim materiałem (niewielkie dziurki idące wzdłuż wszystkich krawędzi pasa służyły do doszycia podszewki) lub założenie go na odpowiednio grubą bieliznę. Ale jak to — powie ktoś — przecież bielizna uniemożliwiałaby korzystanie z toalety! Oczywiście, tyle że załatwianie potrzeb fizjologicznych w samym pasie na ciele, zwłaszcza takim z podszewką, zasadniczo też nie wchodziło w rachubę. Po co więc otwory? Prawdopodobnie miały one dwojakie zastosowanie. Pierwsze z nich miało charakter awaryjny — jeśli kobieta naprawdę musiała załatwić potrzebę, a nie mogła szybko zdjąć pasa, to z dwojga złego lepiej żeby próbowała uczynić to przez otwór w pasie niż go nie mając. O drugim zastosowaniu napiszę nieco później. Po zdjęciu pasa ciało musiało odpocząć, tym dłużej, im dłużej był pas noszony. Czy możliwe było więc noszenie pasa codziennie z przerwą na noc? Wydaje się, że niektóre panie były w stanie tak funkcjonować przez jakiś czas, o ile mogły zdejmować pas do korzystania z toalety. Jest to jednak przypuszczenie oparte na relacjach z późniejszego okresu, dotyczących pasów o odmiennej konstrukcji. Tak czy inaczej, noszenie pasa cnoty przez kobietę wymagało współdziałania ze strony jej mężczyzny, który kilka razy w ciągu doby musiał swą partnerkę uwalniać. Dlatego między bajki możemy włożyć wszystkie opowieści o rycerzach czy kupcach zamykających w pasach żony na czas swoich dalekich wojaży. W rzeczywistości kobieta uwięziona w pasie cnoty na tak długi czas zapewne nie dożyłaby powrotu męża, umierając w męczarniach na skutek zakażenia spowodowanego uszkodzeniami jej ciała przez pas.

Pas cnoty ze zbiorów muzeum de Cluny, mający według tradycji należeć do Katarzyny Medycejskiej. Niewielkie wymiary pasa wykluczają jednak, by dość korpulentna królowa mogła go nosić.

Skąd wziął się mit o zamykaniu kobiet w pasach cnoty na czas wypraw? Tego się raczej nie dowiemy. Z pewnością za jednego z wielu współwinnych jego powstania możemy uznać — a jakże by inaczej — Konrada Kyesera. Jest to jednak wina nieumyślna. Gdyby Kyeser zobrazował pas cnoty w dziele poświęconym np. ówczesnej medycynie czy obyczajowości, albo — na podobieństwo Boccaccia — w dziele historycznym, wówczas zapewne wielu jego czytelników inaczej wyobrażałoby sobie zastosowanie pasa. Pech chciał, że Kyeser napisał traktat militarny, co mogło wywoływać wrażenie, że używanie pasa cnoty było elementem prowadzenia ówczesnych wojen. Oczywiście, ktoś może zarzucić, że przeceniam wpływ Kyesera na utrwalenie się tego stereotypu. Może i tak, niemniej trzeba pamiętać, że na przełomie średniowiecza i renesansu Bellifortis był dosyć popularnym dziełem, zwłaszcza we Włoszech, a na pomysłach Kyesera opierał się m.in. Leonardo do Vinci tworząc projekty swoich machin, więc nie można powiedzieć, że była to księga nikomu nieznana.

Do czego więc ten cały pas cnoty? Odpowiedź zaskoczy pewnie wielu czytelników. W omawianym okresie pas cnoty pełnił dokładnie taką samą funkcję jak pełni współcześnie — był w pierwszej kolejności… seks-zabawką. Stanowił namacalny przejaw władzy mężczyzny nad seksualnością kobiety i dominacji nad nią, co wielu mężczyzn podniecało (i do dziś podnieca). Wróćmy na moment do kwestii otworów w pasie. Czemu jeszcze mogły one służyć? Otóż umożliwiały stymulację stref erogennych zniewolonej partnerki bez jego zdejmowania, dzięki czemu ułatwiały zabawę. A zęby w otworach? Jeżeli dany pas miał być w założeniu noszony na gołe ciało, to wycinanie w nim ostrych zębów byłoby ryzykowne, zwłaszcza w okolicach sromu. Wargi sromowe mają to do siebie, że potrafią wciskać się w szczeliny pasów, więc ostre zęby stanowiłyby poważne ryzyko dla kobiety. Dlatego w większości pasów albo w ogóle ich nie było albo miały charakter symboliczny. Najlepszym przykładem mogą być tu pasy z Muzeum Hrabstwa Kalmar oraz Narodowego Muzeum Wieków Średnich w Paryżu. Oba mają ząbkowany otwór przedni, jednak stymulacja okolic pochwy przy pomocy palca, języka czy wąskiego przedmiotu nie stanowiłaby poważniejszego problemu. Z odbytem jeszcze łatwiej — otwory tylne są większe i zębów w ogóle nie mają. Warto też zwrócić uwagę na kunsztowne zdobienia, które w połączeniu z delikatną konstrukcją pasów wskazują, że nie miały one charakteru „użytkowego”, lecz stanowiły ozdobę kobiecego krocza, cieszącą oczy zamożnych miłośników perwersji w trakcie erotycznych zabaw. Czy teraz już rozumiecie co zapewne miał na myśli Kyeser pisząc klucz zamknął, otworzył, więc uwolniona będzie?

Pas cnoty ze zbiorów Muzeum Hrabstwa Kalmar.

Jeżeli pasy cnoty służyły początkowo głównie do uatrakcyjniania życia seksualnego, to czemu ich używanie w omawianym okresie jest przedstawiane głównie jako przejaw przemocy wobec kobiety powodowanej chorobliwą zazdrością? Z dwóch powodów. Po pierwsze, choć zachowania sadomasochistyczne towarzyszą ludzkości od zawsze, dopiero XIX wiek przyniósł pierwsze rozważania w ich zakresie, w dodatku raczej powierzchowne. Wcześniej postrzegano je w Europie jako przejaw zazdrości albo „zwykłego” okrucieństwa i nie zgłębiano ich seksualnego podłoża. Najlepszym przykładem tego typu rozumowania jest niezwykły raport policyjny, sporządzony prawdopodobnie w okresie panowania Ludwika XVI (lata 1774—1792). Jego nietypowość polega zarówno na zagadnieniu, którego dotyczy, formie, jak i okolicznościach powstania. Zawiera on bowiem obszerny i precyzyjny, a zarazem niezwykle barwny i poetycki opis posiadłości barona de La Haye zwanej La petit maison (Mały domek), sporządzony dla zaspokojenia ciekawości króla w tym zakresie. Kilka jego stron poświęconych jest salonowi kąpielowemu połączonemu z garderobą, w której znajdują się:

[…] ubrania, z pomocą których uzyskujemy różne iluzje, które pozwalają nam znaleźć się w towarzystwie bogini, mieszczki, zakonnicy, pasterki; pasy cnoty — maski zdolne uwieść zazdrosnych, niczego nie brakuje w tej łazience […].

Z raportu wywnioskować zatem możemy, że mężczyźni, których podniecają panie w pasach cnoty to zwykli zazdrośnicy, nawet jeśli pas został założony wyłącznie dla zabawy, podobnie jak pozostałe kostiumy z garderoby. Swoją drogą, raport ukazuje, że fetyszystyczne przebrania wcale nie są wynalazkiem tak współczesnym, jak mogłoby się wydawać.

Drugim powodem, dla których pasy cnoty są kojarzone z zazdrością jest fakt, że przypadki zniewolenia kobiet wbrew ich woli rzeczywiście się zdarzały i to one — choć w praktyce bardzo rzadkie — zdominowały społeczną świadomość.

Żelazne gorsety

Na marginesie rozważań o pasach cnoty warto również wspomnieć o nieco mniej znanym elemencie garderoby torturującym przez wieki kobiece ciała jakim były żelazne gorsety. Gorset jest ubiorem znanym w Europie już od starożytności, jego pierwowzorem jest obcisły ubiór noszony przez mieszkanki Krety w epoce brązu (kultura minojska). Na przestrzeni ponad trzech tysięcy lat jego forma bardzo mocno ewoluowała, by osiągnąć apogeum rozwoju w pierwszej połowie XX w., w postaci kunsztownie skrojonych gorsetów wiktoriańskich i edwardiańskich, mających zapewnić noszącym je kobietom przysłowiową talię osy, czy skomplikowanych gorsetów sznurowanych wachlarzowo (ang. fan-lacing corset).

Żelazny gorset. Egzemplarz z odkrytym biustem, elementami odwodzącymi barki do tyłu, wysokimi plecami oraz długim szpicem okrywającym podbrzusze. Nosząca go elegantka miała doskonale płaski brzuch, idealnie proste plecy i wyeksponowane piersi, jednak okupione to było z pewnością strasznym dyskomfortem.

Dążenie do nadania kobiecej sylwetce „doskonałych” kształtów poprzez jej ściśnięcie i maksymalne usztywnienie sprawiło, że w połowie XVI w. — tj. na mniej więcej 300 lat przed wprowadzeniem stosowanych do dziś usztywnień w postaci stalowych brykli i fiszbinów (stalek) — pojawiły się gorsety wykonywane nie z tekstyliów czy skóry, lecz w całości z metalu. Określa się je zazwyczaj mianem żelaznych gorsetów, choć wykonywane były również ze stali i mosiądzu. Gorsety te przypominały niezwykle obcisłą, perforowaną zbroję, zazwyczaj sięgającą po bokach od bioder po pachy. Przód i tył mogły być dłuższe (wyższe), sięgając obojczyków i łopatek. Częstym elementem był skierowany ku dołowi długi szpic, osłaniający podbrzusze, służący maksymalnemu spłaszczeniu brzucha i wymuszeniu wyprostu tułowia. U niektórych kobiet mógł de facto pełnić rolę pasa cnoty. Gorsety te, podobnie jak niektóre zbroje, miały konstrukcję zawiasową, zamykane były różnego typu zamknięciami umieszczonymi zazwyczaj na plecach lub na jednym z boków, rzadziej na przedzie. Współcześni badacze z reguły wyrażają pogląd, że gorsety tego typu nie były elementem mody, lecz środkiem ortopedycznym. Na dowód tego przywołują słowa szesnastowiecznego francuskiego lekarza, Ambroise’a Paré, który opisał je jako środek leczenia deformacji tułowia. Wydaje się jednak, że gorsety te miały również typowo modowe zastosowanie. Świadczą o tym dwa fakty. Po pierwsze, w angielskim piśmiennictwie dotyczącym ubiorów okresu elżbietańskiego określane są one jako iron corset cover czyli żelazne przykrycie gorsetu. Wskazuje to, że metalowy gorset nie pełnił samoistnej roli, tylko był uzupełnieniem zwykłego gorsetu materiałowego, stanowiącego element kobiecego stroju.

Eleonora Toledańska, Agnolo Bronzino, 1545.

Po drugie, jedyne historycznie udokumentowane zamówienie na wykonanie przez płatnerza dwóch takich gorsetów złożyła w 1549 r. księżna Eleonora Toledańska. Zważywszy, że była zdrową i niezwykle urodziwą kobietą, mającą wówczas 27 lat, wykluczyć można w jej przypadku względy ortopedyczne, tym bardziej, że skłonność księżnej do noszenia bardzo ciasnych ubiorów ściskających (i spłaszczających) klatkę piersiową widać doskonale na jej portretach pędzla Agnolo Bronzino. Możemy się domyślać, że nie była ona jedyną ówczesną elegantką, skłonną torturować swe ciało noszeniem żelaznego pancerza dla osiągnięcia idealnego wyglądu. Żelazne gorsety nigdy się nie rozpowszechniły, zapewne ze względu na wysoką cenę i trudność ich wykonania (w porównaniu z materiałowymi) oraz skrajną niewygodę ich noszenia. Spotykane były incydentalnie do XVIII w. Jako ciekawostkę można jeszcze dodać, że znany jest również z tego okresu przypadek wykonania gorsetu z jeszcze bardziej nietypowego materiału — drewna.

2. Zazdrość i perwersja

Przez blisko 200 lat od publikacji Bellifortisa, pasy cnoty nie doczekały się jakiegokolwiek realistycznego opisu ich stosowania. Pojawiają się one incydentalnie w grafikach i literaturze pięknej tamtego okresu, przy czym są to zazwyczaj dzieła o charakterze satyrycznym. Najwybitniejszym przykładem takiego utworu jest szesnastowieczna powieść Gargantua i Pantagruel Francois’a Rabelais’a, będąca lekturą szkolną. Jeden z jej bohaterów rozjuszony wizją niewierności swej przyszłej małżonki deklaruje:

Niechże mnie zaraz porwie diasek z czarnym białkiem w oku, jeśli nie zamknę mojej żony na kłódkę bergameńską, ile razy tylko wydalę się z mego seraju.

Nie muszę chyba wyjaśniać, czym była owa „kłódka”. Ciekawostką jest tu określenie bergameńska, czyli pochodząca z Bergamo. Jak widać, miasto to dołączyło w oczach francuskiego pisarza do „elitarnego” kręgu północnowłoskich miast (po Florencji, Padwie i Wenecji), których mieszkańcom przypisywano wytwarzanie i używanie pasów cnoty.

Dopiero XVII w. przynosi większą ilość źródeł, które można uznać za wiarygodny opis używania pasów cnoty. Analizę zacznijmy od Żywotów pań swawolnych (Vies des dames galantes) Pierre’a Brantome’a (1540—1614), we wspaniałym przekładzie Tadeusza Boya-Żeleńskiego na język staropolski, oddającym klimat XVI w.:

Za czasu króla Hendryka, był nieiaki kramarz, który przyniósł na iarmark Świętego Germana tuzin pewnych munsztuków dla spętania przyrody niewieściey; które to machiny uczynione były ze żelaza y opasowały iak pasek y obeymowały ią z dołu y zamykały się na kluczyk; a tak subtylnie uczynione, iż gdy raz biała głowa była spętana, nie mogła sobie dać folgi ku tey słodkiey lubości, iako że ieno parę drobnych dziurek w niey miała dla oddania uryny. Powiedaią, że było iakich pięć czy sześć mężów, niegodziwych zazdrośników, którzy zakupili te opaski y spętali niemi swoie żeny w ten sposób iż mogły sobie powiedzieć: „Żegnayeie, dobre czasy“. Wszelako nalazła się iedna, która wystarała się o ślusarza barzo subtylnego w swoiey sztuce, któremu gdy pokazała to narzędzie y swoie własne y wszytko, gdy raz mąż wyiechał w pole, on przyłożył się do tego tak pilnie, że ukuł fałszywy klucz, którym ta pani otwierała y zamykała swą przyrodę o każdey porze y kiedy miała wolą. Zasię mąż nigdy na nic nie wpadł. Y folgowała sobie do syta w tey słodkiey lubości, naprzekór temu mózgowcowi, oszalałemu zazdrosnemu rogalowi, który ciągle mnimał się bydź bezpieoznym od stanu rogatego. Przedsię ten niedobry ślusarz, który sporządził fałszywy klucz, popsował mu wszytko; ba lepiey uczynił, wedle tego co mówią, gdyż on był pirszym który pokosztował tego przysmaku y uczynił go rogalem: czego można się było spodziewać, Wenera bowiem, która była naycudnieyszą białągłową y k..wą wszechświata, miała Wulkana, kowala y ślusarza za męża, który był wielgi prostak, brudny kulas y barzo szpetny.

Powiedaią wiele więcey: że było wielu galanów, godney szlachty ze dworu, którzy pogrozili w taki sposób onemu kramarzowi, że, ieśli się odważy kiedy przynosić takowe specyały, hnet go utłuką; y że ma iuż nie wracać y wyrzucić wszytkie ine które mu zostały w zapasie; co też uczynił, y odtąd nie było iuż o nim słychu. W czym barzo był roztropny, dosyć by to było bowiem aby wytracić połowę świata, wyludniaiąc go przez takie pętania, zamki y więzy natury, szpetne a omierzłe nieprzyiacioły rozmnożenia pogłowia ludzkiego.

Jakie wnioski możemy wysnuć z tej historii? Po pierwsze, istniał popyt na takie „specjały”, skoro kramarz w stosunkowo krótkim okresie jarmarku sprzedał ich 5 lub 6 sztuk, czyli połowę swego towaru. Po drugie, jeśli pasy były sprzedawane jako wyrób gotowy, to szansa, że nadawały się do długotrwałego noszenia przez kobiety była zerowa. Żelazne majtki to nie jest element garderoby typu „one size fits all”. Czy wiarygodny jest zatem fragment o zniewolonej przez męża kobiecie, która musi uciekać się do pomocy kowala aby się uwolnić? Moim zdaniem jest to fantazja autora, mająca na celu wyszydzenie koncepcji pasa cnoty jako środka zapewnienia wierności i ukazanie kary, jaka może spotkać zazdrośnika. Oczywiście, nasuwa się tu również pytanie, czemu inne niewiasty spętane przez „niegodziwych mężów” nie szukały analogicznej pomocy… Po trzecie — najważniejsze — publiczny handel takimi wyrobami był wówczas postrzegany jako niemoralny, przez co „godna szlachta” przepędziła kramarza. Pytanie tylko, z czego wynikało to jej święte oburzenie. Współczesny punkt widzenia podpowiada, że szarmanckich szlachciców rozgniewała sprzedaż przedmiotów do krzywdzenia kobiet i — mówiąc dzisiejszym językiem — ograniczania ich wolności seksualnej. Wskazuje na to pośrednio również ostatnie zdanie przytoczonego fragmentu, w którym sam autor odnosi się do tej kwestii. Osobiście mam tu nieco odmienną teorię. Panowie szlachta nie byli chyba aż tak bardzo postępowi jak nam się wydaje, a zgorszyć ich mogło robienie na jarmarku odpowiednika dzisiejszego sex-shopu.

Szesnastowieczna niemiecka ilustracja satyryczna wyśmiewająca koncepcję pasa cnoty. Mąż zabiera klucz od pasa żony, jednak jej kochankowie tylko czekają, aż się oddali. Ośle uszy na kapeluszu męża symbolizują głupotę.

Kolejne dwa przypadki pochodzą z Danii. Są one w pełni wiarygodne, bowiem wiedzę o nich czerpiemy z historycznych dokumentów sądowych. W 1609 r. za znęcanie się nad żoną i założenie jej pasa cnoty skazany i uwięziony został Siegfried von Rindscheidt, pan majątku Herningsholm. Zmarł w lochach zamku Dragsholm w 1621 r. Niestety, brak jest jakichkolwiek bliższych informacji, jak wyglądał pas cnoty, który Magdalene Olufsdatter Munk zmuszona była nosić. Drugi przypadek miał miejsce w 1633 r., zaś jego sprawcą był ewangelicki pastor. Dokładny opis tego wydarzenia zawiera wydany w 1655 r. katalog muzealny, w którym duński profesor medycyny, historyk i etnograf Ole Worm opisał eksponaty, które zgromadził w prywatnym gabinecie osobliwości. Jednym z nich, jest przedmiot określany jako „strażnik cnoty” (custos pudicitiae). Jego historia jest następująca. Na wyspie Falster żyła znana z prawości kobieta, którą mąż zaczął jednak bezpodstawnie podejrzewać o niewierność i znęcać się nad nią — bił ją kijem i chłostał batem, następnie własnoręcznie uszył z płótna spodenki sięgające piersi, sznurowane rzemieniem, który zabezpieczany był przy pomocy kłódki. Gdy pastor wychodził z domu, zmuszał żonę by zakładała ten ubiór. Noszenie go było męką, gdyż kobieta nie mogła załatwiać w nim potrzeb fizjologicznych. Pomimo tego znosiła taką sytuację przez kilka miesięcy. W końcu jednak nie wytrzymała i poskarżyła się swoim znajomym, którzy zaaranżowali spotkanie z udziałem pokrzywdzonej i jej męża. W trakcie spotkania znajomi zmusili kobietę do pokazania spodenek założonych pod suknię. Zgromadzone osoby zareagowały oburzeniem widząc bezpodstawne okrucieństwo wobec powszechnie szanowanej kobiety. Mąż próbował się tłumaczyć, jednak nikt nie dał wiary jego wyjaśnieniom. Sprawa trafiła wkrótce do sądu. Sędzia zażądał, by pastor niezwłocznie uwolnił żonę z pasa cnoty. Mężczyzna jednak odmówił, chełpiąc się przy tym swoim wynalazkiem i zasugerował, by sąd puścił go wolno. W tej sytuacji sąd nakazał rozcięcie spodenek, pastora zaś skazał na infamię i banicję. Spodenki przechowywane były przez lata w depozycie sądu, aż w końcu trafiły w ręce autora.

Pas cnoty pojawia się też w Historyjkach Gedeona Tallemanta des Reaux (1619—1692), pisarza cenionego za cięte pióro oraz wiarygodność relacji. W jednej z nich opisał on prowokację wymierzoną w Nicolasa le Jay, przewodniczącego paryskiego parlamentu (sądu apelacyjnego). Do przewodniczącego zgłosiła się po pomoc urocza młoda dama, twierdząc, że jej zazdrosny mąż założył jej „obręcz żelazną”. Prośbie takiej przewodniczący oczywiście nie mógł odmówić, zwłaszcza, że — jak to ujął autor — nad wyraz go ona rozpaliła. W konsekwencji, pas bardzo szybko okazał się być słabym zabezpieczeniem cnoty damy….

Dziełem wartym uwagi jest również książka Nicolasa Choriera napisana około 1680 r., znana pod wieloma tytułami (m.in. jako Satyra Sotadica, Dialogi Luizy Sigei czy Szkoła panien), uchodząca za pierwszą łacińskojęzyczną powieść pornograficzną. Prawdopodobnie jest to również pierwszy utwór, w którym na określenie przyrządu uniemożliwiającego współżycie użyto nazwy pas cnoty (cingulum pudicitiae). Książka ta zawiera też bardzo precyzyjny opis pasa cnoty, do noszenia którego przymuszona zostaje jedna z jej bohaterek. Pas ten składać miał się z przypominającej nieco współczesną podpaskę złotej kratownicy długiej na 6 cali (15 cm) i szerokiej na 3 cale (7,5 cm), zakrywającej pochwę i okolice, umożliwiającej oddawanie moczu bez jej zdejmowania. Do rogów kratownicy przymocowane miały być 4 łańcuchy owinięte jedwabną tkaniną. Przednie łańcuchy oplatały biodra i łączyły się w okolicach krzyża z tylnymi, gdzie wszystkie spinane były razem kłódką. W niemieckojęzycznym wydaniu tej książki z 1791 r. (pt. Frauenzimmer-Schule) widnieje również rycina, która przedstawia kobietę ubraną w pas o konstrukcji zgodnej z opisem.

Ilustracja pasa cnoty w książce Frauenzimmer-Schule, 1791 r.

Czy pasy tego typu były rzeczywiście stosowane, co znalazło odbicie w literackiej fikcji? Zdecydowanie nie. Pas ten jest wyłącznie przejawem fantazji Choriera, której zapewne nigdy nie próbował zmaterializować i wcielić w życie. Gdyby spróbował, wiedziałby, że pas o takiej konstrukcji nigdy nie spełni swojej funkcji, bo niezależnie jak ciasno zostanie zapięty, będzie można go zsunąć z ciała. Opis Choriera — choć nierzeczywisty — pokazuje jednak, że w XVII w. wśród osób zainteresowanych tematem istniała świadomość niepraktyczności pasów mających klasyczną formę żelaznych majtek. Stąd próba wymyślenia czegoś, co mogłoby je zastąpić.

Skoro analizując dzieło Choriera odeszliśmy od literatury faktu, warto odnieść się jeszcze do erotyku La Cadenas (Kłódka), napisanego w 1716 r. przez młodego Woltera. Podmiot liryczny wiersza rozpacza nad niegodziwością wyrządzoną jego zamężnej kochance (a zarazem jemu) przez starego, zazdrosnego męża, który założył kobiecie pas cnoty, uniemożliwiając konsumpcję ich cudzołożnej relacji. Czy jest to opis prawdziwego doświadczenia pisarza? Wydaje się to raczej wątpliwe. Prędzej jest to przejaw perwersyjnych fascynacji dwudziestolatka.

Kolejną sytuację, w której kobieta zmuszana była do noszenia pasa cnoty opisał hrabia Claude Alexandre de Bonneval w swych Wspomnieniach. Miała ona (rzekomo) miejsce na początku XVIII w. we włoskiej miejscowości Cosme, w której hrabia stacjonował ze swym oddziałem. Do uszu hrabiego dotarły plotki, jakoby jeden z zamożnych mieszkańców trzymał swą żonę w pasie cnoty. Hrabia zaciekawiony tą informacją postanowił ją sprawdzić. Nawiązał więc kontakt z kobietą i pod nieobecność jej męża spotkał się z nią. Informacja okazała się prawdziwa — kobieta nosiła rodzaj kolczugi okrywającej jej łono, przytwierdzonej wieloma łańcuszkami do pasa zamykanego kłódką. Hrabia próbował zdjąć kobiecie pas cnoty, jednak się to nie udawało. W końcu doszedł do wniosku, że mąż z pewnością ma więcej kluczy i musi trzymać je schowane w domu. Poszukiwania przyniosły efekt — klucz się znalazł, a hrabia przyprawił rogi zazdrosnemu mężczyźnie i to niejednokrotnie, bo dorobił klucz. Niestety, pieniactwo hrabiego nie pozwoliło mu zachować romansu w sekrecie. Zamiast tego, na krótko przed wyjazdem z miejscowości odesłał dorobiony klucz zazdrosnemu mężowi, z informacją, że więcej nie będzie mu on już potrzebny. Znieważony mężczyzna zażądał satysfakcji. W trakcie pojedynku zdradzony mąż zapowiedział, że gdy zabije już hrabiego, odetnie mu głowę, pokaże ją swej wiarołomnej żonie, po czym ją też pozbawi życia. Nie zrealizował jednak swych gróźb, bo po długiej walce hrabia przeszył jego pierś rapierem.

Czy historia ta jest prawdziwa? Prawdopodobnie jest to opowieść zmyślona przez autora Wspomnień dla ich uatrakcyjnienia. Niewątpliwie, doskonale wpisuje się ona w awanturniczy i barwny żywot hrabiego. Niezależnie jednak od jej wiarygodności uwagi warta jest konstrukcja opisanego pasa cnoty. Wydaje się on modyfikacją pasa przedstawionego w Szkole panien, który jednak — odmiennie niż jego pierwowzór — mógł być skutecznie zapięty na ciele kobiety. Wspomnienia hrabiego wskazują, że kobieta mogła nosić go 2—3 dni, bo na tyle zostawiać miał ją bez nadzoru mąż. Pytanie, czy tak rzeczywiście było, pozostanie bez odpowiedzi.

Następny opis niedobrowolnego noszenia przez kobietę pasa cnoty zawarty został w rękopisie Dziennika Regencji (Journal de la Régence) autorstwa Jeana Buvata (1660—1729), bibliotekarza Biblioteki Królewskiej w Paryżu. W 1721 r. francuska księżniczka Charlotte Aglaé d’Orléans (określana w Dzienniku jako Panna de Valois, tj. w sposób, w jaki tytułowana była na francuskim dworze) wydana została za mąż za księcia Francesco III d’Este, następcę tronu Modeny. Małżeństwo to okazało się jednak od samego początku nieudane. Obsesyjna zazdrość księcia sprawiła, że zmusił on swą małżonkę do noszenia pasa cnoty. Nie były to jednak metalowe majtki, tylko szeroki pas welwetowej tkaniny (zapewne zbliżony w formie do gorsetu), do którego przymocowana była perforowana osłona krocza, umożliwiająca załatwianie potrzeb fizjologicznych, wykonana najpewniej ze szlachetnego metalu, np. srebra. Dziennik nie podaje, jak długo księżna zmuszona była taki pas nosić. Wydaje się jednak, że polityczne konsekwencje problemów małżeńskich pary sprawiły, że księciu dosyć szybko wyperswadowano takie traktowanie małżonki. Buvat czyni też obserwację, że stosowanie pasów cnoty jest we Włoszech dość rozpowszechnione nawet wśród osób niższych stanów. Trudno w sposób jednoznaczny ocenić, ile prawdy jest w relacji Buvata. Żadne inne źródło nie potwierdza, by księżna zmuszona została do noszenia pasa cnoty. Możliwe, że to właśnie wątpliwości co do wiarygodności tego fragmentu sprawiły, że nie znalazł się on w pierwszym książkowym wydaniu tego dzieła, które miało miejsce dopiero w 1865 r., czyli przeszło 100 lat po śmierci autora.

Jednym z najciekawszych dokumentów dotyczących pasów cnoty jest mowa oskarżycielska niejakiego Freydiera, adwokata z Nimes. Reprezentować miał on pannę Marię Lajon w procesie przeciwko panu Pierre’owi Berlhe, zarzucając temu ostatniemu „uwiedzenie” (polegające na niczym innym jak wielokrotnym zgwałceniu) jego klientki, uwięzienie jej i zniewolenie pasem cnoty. Pas ten miał formę zapinanych na kłódkę spodenek otwartych w kroczu, pokrytych drucianą siatką. Spodenki w wielu miejscach były też zaplombowane woskowymi odciskami pieczęci, uniemożliwiającymi ich niezauważalne zdjęcie lub dostęp do intymnych części ciała. Niestety, nie wiemy jak się skończył ten proces, o ile w ogóle miał on miejsce. Oskarżenie to nie znajduje potwierdzenia w archiwach sądowych ani innych źródłach. Jego rozbudowana i wyszukana forma jest niewątpliwie popisem retoryki prawniczej, jednak dzieło to zdaje się mieć bardziej charakter publicystyczny i moralizatorski, niż stanowić przykład realnego wystąpienia przed sądem. Nie można jednak wykluczyć, że zostało ono napisane pod wpływem zetknięcia się jego autora z podobnym przypadkiem w ramach praktyki prawniczej.

W 1863 r. francuski pułkownik Raoul du Bisson odbył podróż po krajach północno-wschodniej Afryki, którą kilka lat później zrelacjonował w książce Kobiety, eunuchowie i wojownicy Sudanu. W trakcie swej wyprawy pułkownik zaobserwował, że gdy mieszkanki sudańskich haremów są z nich wypuszczane bez nadzoru eunuchów, mają zakładane prymitywne, improwizowane pasy cnoty. Pasy te istotnie różniły się jednak od swych europejskich odpowiedników. Ich głównym elementem był kawałek trzciny cukrowej o długości stopy (około 30 cm), którego krótsza część wtykana była kobiecie w pochwę, dłuższa zaś znajdowała się między nogami. W trzcinie wydrążony był otwór, przez który przewlekano mały łańcuch, który po ciasnym owinięciu wokół bioder spinany był kłódką. Pasy te miały stale przypominać kobietom, że są własnością swych panów oraz zadawać im dyskomfort, skłaniający je do jak najszybszego powrotu do haremu w celu oswobodzenia od tego narzędzia tortur. Chodzenie z takim przyrządem było dla nadzianej nań kobiety bolesnym doświadczeniem, uniemożliwiało siadanie, wymagało też dużej ostrożności, by trzcina nie uszkodziła jej ciała. Co jednak najciekawsze, kobiety same wybierały tę metodę kontroli, preferując ją niż wyjście w towarzystwie eunucha.

Pasy cnoty dla kobiet i mężczyzn z katalogu firmy Rainal (ojciec), Paryż, 1872 r.

W Europie XIX w. to czas ogromnej zmiany jeśli chodzi o pasy cnoty. Stają się one środkiem walki z onanizmem. Ma to dwojaki skutek. Po pierwsze, modyfikacjom ulega konstrukcja. Żeby sprawdzić się w nowej roli, pasy muszą bowiem szczelniej okrywać ciało, a jednocześnie nadawać się do długotrwałego noszenia. Powstają też po raz pierwszy pasy przeznaczone dla mężczyzn. Po drugie, pasy cnoty przestają być w percepcji społecznej wyłącznie narzędziem perwersji, stając się środkiem medycznym, który można swobodnie wytwarzać i kupować. Do I wojny światowej każdy szanujący się wytwórca sprzętu ortopedycznego ma w swej ofercie pasy cnoty dla osób płci obojga i nie wstydzi się tego reklamować w firmowych katalogach czy nawet w prasie.

Pasy cnoty dla kobiet (z lewej) i mężczyzn (z prawej) z katalogu firmy Carl Wendschuch, Drezno, 1910 r.

Jednocześnie pasy nie tracą swej pierwotnej funkcji. Ich łatwa dostępność sprzyja wykorzystywaniu ich zarówno w konsensualnych praktykach sadomasochistycznych jak i w charakterze narzędzia przymusu wobec osoby (zazwyczaj kobiety) podejrzewanej o niewierność. Podobnie jak miało to miejsce wcześniej, pasy występują też w różnego rodzaju utworach pornograficznych, rozpowszechnianiu których sprzyja rozwój drukarstwa. Za wyjątkowo skandaliczną pozycję w tym zakresie uchodziła swego czasu książka pod znamiennym, acz nieszczególnie zaskakującym tytułem Pas cnoty autorstwa Eugena Carre. Jej wydawca został w 1884 r. skazany za obrazę moralności publicznej na karę 6 dni więzienia i 500 franków grzywny. Zwiększyło to jedynie zaciekawienie publiki książką, dając jej darmową reklamę. Umożliwiło też autorowi napisanie obszernej i ciekawej mowy obrończej na rzecz swego wydawcy, która wygłoszona została przed sądem apelacyjnym. Okazała się ona skuteczna, bo wydawca został uniewinniony. Co ciekawe, mowa ta w kolejnych wydaniach dodawana była jako wstęp do książki. Jak widać, szczególna skandaliczność nie pociągała we Francji poważniejszych konsekwencji karnych. Dwadzieścia lat później temat nie budzi już tak wielkich emocji, dlatego wydawcy publikacji tego typu starali się budować wokół nich atmosferę skandalu. Doskonale widać to w reklamie napisanej w 1905 r. książki Pas cnoty. Historia i zastosowania współczesne autorstwa Jeana Fauconneya, posługującego się pseudonimem „doktor Caufeynon”, pod którym opublikował popularną serię książek dotyczących zagadnień związanych z seksem. Aby przyciągnąć uwagę czytelników, dziełko to przedstawiane było następująco:

Reputacja tego studium jest powszechnie znana. Nikt inny tak umiejętnie nie omówił wstydliwej kwestii pasów cnoty, zarówno dawnych jak i współczesnych. Każdy powinien zadrżeć na myśl o tym, że w XX w. takie haniebne praktyki w dalszym ciągu mają miejsce w wyższych sferach. Prócz tekstu zamieszczone zostały kolorowe, sugestywne i najbardziej bulwersujące ilustracje oraz reprodukcje fotografii ukazujących pasy cnoty na organach płciowych.


Kobiety w pasach cnoty — fotografia erotyczna z książki doktora Caufeynona.

Tu trzeba nadmienić, że od chwili narodzin fotografii erotycznej (czy też pornograficznej) pasy cnoty były dość popularnym elementem zdjęć tego rodzaju. Do dziś można łatwo znaleźć w Internecie fotografie z przełomu XIX i XX wieku przedstawiające roznegliżowane panie ubrane jedynie w metalowe „majtki” różnego typu. Pasy te — niekiedy bardzo ciekawie i kunsztownie zdobione — miały wyłącznie wartość wizualną. Wyglądały interesująco na fotografii, ale nie nadawały się do dłuższego noszenia. Nie uświadczy się natomiast fotografii przedstawiających kobiety w typowo użytkowych, skórzano-metalowych pasach wytwarzanych przez zakłady ortopedyczne jako środek przeciwko masturbacji. Jak się można domyślać, uchodziły one za ciężkie, brzydkie i niezbyt podniecające, a przez to niewarte uwiecznienia.

XIX w. to również okres, w którym dla dominacji mężczyzny nad kobietą i kontroli jej ciała starano się wynajdywać różnego typu naukowe uzasadnienia. Ówcześni lekarze (niemal wyłącznie mężczyźni) odkryli m.in. występowanie u kobiet zaburzenia psychicznego zwanego szałem macicy, przejawiającego się nadmierną — w ich mniemaniu — chęcią współżycia seksualnego. Zajrzyjmy do słownika medycznego z 1894 r.:

Szał macicy — rodzaj melancholijnego delirium, które powstaje z nieuporządkowanego pragnienia współżycia, którym córki, wdowy i zamężne kobiety są czasami dotknięte i co pozbawia je używania rozumu do tego stopnia, że nie znają miary w swych słowach i czynach, zapraszają mężczyzn za pomocą wszelkiego rodzaju nieprzyzwoitych gestów lub wyrażeń aby cieszyć się ich względami, którym odmówić ich szał uniemożliwia. Przypadłość ta nazywana jest również nimfomanią, niektórzy ludzie określają ją też nazwą histeria.

Leczenie — Kilku autorów zaleca wycięcie łechtaczki; możemy tylko protestować przeciwko tej barbarzyńskiej metodzie, która zresztą daje słabe rezultaty. Ćwiczenia aż do zmęczenia, oszczędne jedzenie, unikanie lubieżnych lektur, obscenicznych obrazów i widowisk. Umysł chorej można też skłaniać ku ideałom religijnym. Unikanie zbyt długiego leżenia w łóżku. Stosowanie pasa cnoty. Orzeźwiające napoje. Hydroterapia. Płyn kosmetyczny do narządów intymnych ze słabym roztworem chlorowodorku kokainy.

W takiej sytuacji nie może dziwić, że władze państwowe, w tym sądy, zazwyczaj dość pobłażliwie traktowały przypadki zmuszania kobiet do noszenia pasów cnoty. Przykładem tego może być sprawa pana Hufferte, właściciela fabryki dżemu w Bordeaux. W 1892 r. został on aresztowany w związku z wielokrotnym zgwałceniem i uwięzieniem nieletniej robotnicy swojej fabryki, Anny B. Gehenna dziewczyny zaczęła się gdy miała zaledwie 13 lat, krótko po rozpoczęciu pracy w fabryce. Została wówczas zwabiona przez fabrykanta do jego domu i zgwałcona. Pracodawca zagroził jej zwolnieniem z pracy w przypadku, gdyby ujawniła, do czego doszło. Stosując ten mechanizm szantażu Hufferte później jeszcze wielokrotnie gwałcił dziewczynę. Następnie, gdy zmarła babcia Anny, pod opieką której dziewczyna żyła, Hufferte wykorzystał okazję, by uczynić dziewczynę swą niewolnicą seksualną. Umieścił w tym celu nastolatkę u swojej zaufanej znajomej, niejakiej Lambeye. Pod „opieką” Lambeye nieszczęsnej Annie założony został pas cnoty, aby nie mogła zaspokajać swojego popędu seksualnego w inny sposób, niż poprzez współżycie ze swym „panem”. Zniewolenie dziewczyny trwało 4 lata, do momentu, gdy udało się jej uciec od swego oprawcy i jego totumfackiej. Z pomocą dalszych krewnych pokrzywdzona doprowadziła do wszczęcia śledztwa, aresztowania i postawienia przed sądem obojga jej dręczycieli. Hufferte skazany został na karę 2 lat więzienia, Lambeye zaś… uniewinniona.

Bardzo głośnym przypadkiem zniewolenia kobiety była też sprawa Jeana Parata i jego żony Luizy. W październiku 1908 r. paryska policja kryminalna wkroczyła do domu aptekarza Jeana Parata w związku z pogłoskami, że bije i więzi on swoją żonę. Podejrzenie się potwierdziło. Nieszczęsną kobietę znaleziono przykutą za szyję do ściany i łóżka. Miała też założone specjalne spodenki, które przypięte były łańcuchami do obręczy zamkniętej na jej szyi, tak, że nie mogła ich samodzielnie zdjąć z ciała. Kobietę uwolniono i przewieziono na komisariat po czym zatrzymano jej męża. Co typowe dla przypadków przemocy w rodzinie, uwolniona zaczęła prosić, by mężowi nie stawiać żadnych zarzutów i puścić go wolno ze względu na dobro ich wspólnych dzieci. W zaistniałej sytuacji prokurator przychylił się do prośby kobiety i po skonfiskowaniu narzędzi zniewolenia oraz udzieleniu surowej reprymendy aptekarzowi pozwolił parze wrócić do domu. Początkowo Parat zachowywał się poprawnie wobec małżonki, jednak wkrótce kobieta bardzo pożałowała swej łaskawości wobec męża. Po miesiącu aptekarz na powrót założył kobiecie na szyję stalową obręcz i przykuł ją łańcuchami, wyjaśniając, że jest to konieczne by nie zdradzała go z innymi mężczyznami i nie uciekła od niego. Łańcuchy, którymi była przytwierdzona pozwalały jej tylko leżeć lub siedzieć na łóżku albo usiąść na krześle stojącym tuż obok. Korzystanie z toalety odbywało się wyłącznie za pozwoleniem męża, który w tym celu musiał odpinać łańcuchy. Wkrótce Parat doszedł do wniosku, że trzymanie żony w ścisłym zamknięciu i kajdanach niedostatecznie chroni jej cnotę. Od tego momentu kobieta niemal całą dobę spędzała ubrana w specjalny worek z grubej i szorstkiej tkaniny pokrytej kolczugą. Zakrywał on szczelnie nogi i tułów aż po talię, na której był ciasno zapięty metalową obręczą. Uwięziona kobieta wkrótce zaszła ze swym oprawcą w ciążę. Aptekarz nie widział potrzeby, aby na czas porodu uwolnić żonę z łańcuchów czy też sprowadzić do niej lekarza lub położną. Poród odebrał osobiście. Męka Luizy Parat trwała ponad rok, kres jej położyła w lutym 1910 r. interwencja policji poinformowanej przez któregoś z sąsiadów o krzykach bitej kobiety dochodzących często z domu aptekarza. Tym razem sprawca został aresztowany, a żona łatwo uzyskała rozwód i prawo opieki nad dziećmi. Istnieją jednak rozbieżności co do konsekwencji, jakie mężczyzna poniósł. Wg jednej wersji, został pociągnięty do odpowiedzialności karnej i skazany na karę więzienia. Wg drugiej, umieszczony został w szpitalu psychiatrycznym, z którego zwolniono go zaledwie dwa miesiące później, bo zachowywał się jak normalny człowiek.

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 14.7
drukowana A5
za 57.5