E-book
17.64
drukowana A5
28.71
Pamiątka ostatniej wieczerzy

Bezpłatny fragment - Pamiątka ostatniej wieczerzy

Przeistoczenie czy wspomnienie?


5
Objętość:
106 str.
ISBN:
978-83-8351-346-1
E-book
za 17.64
drukowana A5
za 28.71

Wstęp

Do najbardziej znanych wydarzeń z życia Jezusa Chrystusa należy bez wątpienia ostatnia wieczerza. Być może przyczyną tego stanu rzeczy jest to, że chyba mało jest fragmentów z ewangelii, które są tak rozmaicie rozumiane, jak właśnie opis spożycia ostatniej wieczerzy. Ta rozmaitość rozumienia musiała zaowocować oczywiście tym, że różnice interpretacyjne związane z tym fragmentem wywoływały w historii Kościoła niekończące się spory. Uniemożliwiały one porozumienie teologów, którzy wydawali się zgadzać się ze sobą pod względem wszystkiego. Ale czy rzeczywiście jest o co się spierać tak zawzięcie? Czy spory wokół rozumienia ostatniej wieczerzy musiały doprowadzić do niekończącej się wojny, która skutkiem były nawet ofiary śmiertelne? Czy krótki epizod z życia Jezusa musiał doprowadzić do tak wielu podziałów wśród Jego uczniów? Z jednej strony to tylko jeden wieczór z życia Jezusa, kilka słów i gestów mających miejsce podczas uroczystej wieczerzy. Z drugiej strony wciąż brak jest porozumienia co do znaczenia tego wydarzenia nie tylko pomiędzy największymi wyznaniami jak katolicy i protestanci, ale także wśród samych protestantów i innych wyznań uznających tylko Biblię za źródło prawdy.

Szczególnym zagadnieniem, które wciąż jest przyczyną największego sporu, którego końca nie widać, jest kwestia tego, czy na pamiątce wieczerzy ma miejsce cudowna przemiana chleba w Ciało Jezusa Chrystusa. Ci bowiem, którzy mają odmienne zdanie uważają, że pamiątka ostatniej wieczerzy jest tylko spotkaniem wspominającym dzieło Jezusa dokonane dla zbawienia człowieka. Celem tej rozprawy jest znalezienie odpowiedzi na pytanie, które stanowisko jest właściwe i zgodne z ze Słowem Bożym.

Najlepszym sposobem dojścia do tego celu będzie wybranie odpowiedniej metody. W tej rozprawie obrano metodę polegającą na badaniu nie tylko Pisma Świętego, ale też pism należących do tak zwanej Tradycji Kościoła. Wykorzystanie Pisma Świętego nie powinno nikogo dziwić. Jednak wykorzystanie tego, co składa się na Tradycję, może wzbudzać różne uczucia. Aby uniknąć nieporozumień, należy przede wszystkim ustalić sobie, czym ona właściwie jest. Zgodnie z punktem 81 „Katechizmu Kościoła Katolickiego” „Pismo święte jest mową Bożą, utrwaloną pod natchnieniem Ducha Świętego na piśmie. Święta Tradycja słowo Boże przez Chrystusa Pana i Ducha Świętego powierzone Apostołom przekazuje w całości ich następcom, by oświeceni Duchem Prawdy, wiernie je w swym nauczaniu zachowywali, wyjaśniali i rozpowszechniali”. A zatem Tradycja ma być także Słowem Bożym otrzymanym od Chrystusa i Ducha Świętego przez apostołów (zapewne tych dwunastu) przekazanym ich następcom, którzy oświeceni Duchem Bożym wyjaśniają je i przekazują.

Tutaj pojawia się kilka wątpliwości. A mianowicie. Gdzie można znaleźć treść tego Słowa Bożego? Po drugie, kim są ci następcy apostołów, którzy otrzymali to Słowo i oświeceni Duchem Bożym przekazują je i wyjaśniają dzisiaj? Jest to wyjaśnione w p. 862 KKK. Dlatego Kościół naucza, że „biskupi z ustanowienia Bożego stali się następcami Apostołów jako pasterze Kościoła; kto więc ich słucha, słucha Chrystusa, a kto nimi gardzi, gardzi Chrystusem i Tym, który posłał Chrystusa”. Tak więc tymi, co otrzymali Słowo Boże nieutrwalone w Piśmie Świętym i przekazują je dla nas, są dzisiaj biskupi rzymskokatoliccy. A ich nauczanie stanowi treść tej Tradycji. Rzecz oczywista, biskupi nauczają nie tylko dzisiaj. Toteż do Tradycji zalicza się też pisma, które powstawały na przestrzeni wielu setek lat i są owocem działalności teologicznej, jaką oni prowadzili.

W trakcie omawiania roli Tradycji nie sposób nie wspomnieć o tak zwanych ojcach i doktorach Kościoła. Bowiem w języku religii katolickiej, w najogólniejszym znaczeniu Tradycja to przekazywanie wiary poprzez Biblię, następnie poprzez pisma ojców, doktorów Kościoła, decyzje soborów i dokumenty papieskie. Ojcowie Kościoła to funkcjonujące w Kościele katolickim określenie wielkich mężów pierwszych 6—7 wieków, którzy objaśniali wiarę za pomocą swoich pism. Typowy ojciec Kościoła charakteryzuje się takimi głównymi cechami jak świętość życia, prawowierne nauczanie i uznanie jego tytułu przez Kościół. Tytuł „doktorzy” w Kościele katolickim odnosi się do tych świętych, którzy przyczynili się do znacznego pogłębienia znaczenia misterium Boga i wydatnie powiększyli bogactwo doświadczenia chrześcijańskiego. W odróżnieniu od tytułu „ojciec Kościoła”, tytuł doktor przysługuje wybitnym osobistościom wszystkich wieków.

Aby rozwiązać postawiony w tej rozprawie problem badawczy, nadano jej następującą strukturę. W pierwszym rozdziale zostały zebrane najważniejsze i najstarsze teksty mówiące o tak zwanej eucharystii. W drugim autor przyjrzy się ciekawemu dogmatowi związanego z eucharystią, a jest nim dogmat o przeistoczeniu. W trzeci rozdział jest poświęcony sporom, jakie rodzą się w związku z interpretacją tak zwanej mowy Jezusa o chlebie. W czwartym zostanie poddane analizie sprawa ofiarniczego charakteru eucharystii. Rozdział piąty to przegląd najciekawszych cudów eucharystycznych. W ostatnim rozdziale autor będzie szukał odpowiedzi na pytania, po co Jezus zasiadł do ostatniej wieczerzy i po co do jej pamiątki mają przystępować Jego wyznawcy.

1. O eucharystii

1.1. Eucharystia w oficjalnych dokumentach Kościoła rzymskokatolickiego

To, co jest znane jako łamanie chleba lub pamiątka ostatniej wieczerzy, nazywane jest w Kościele katolickim eucharystią. Dla właściwego zrozumienia tego, czym jest eucharystia w Kościele rzymskokatolickim, niezmierne ważne jest to, że jest ona sakramentem. Każdy, kto miał z katolicyzmem chociaż minimalny kontakt przekonał się, że sakrament w nauce tego Kościoła to rzecz niezmiernie ważna. Sakramenty są tutaj wręcz podstawą, na której jest budowane nauczanie.

Zgodnie z punktem 1130 „Katechizmu Kościoła Katolickiego” sakramenty są skutecznymi znakami łaski, ustanowionymi przez Chrystusa i powierzonymi Kościołowi. Przez te znaki jest nam udzielane życie Boże. Obrzędy widzialne, w których celebruje się sakramenty, oznaczają i urzeczywistniają łaski właściwe każdemu sakramentowi. Przynoszą one owoc w tych, którzy je przyjmują z odpowiednią dyspozycją. Tak więc sakramenty umożliwiają udzielanie ludziom odpowiednich łask przez Boga. Ale nie to jest tutaj najistotniejsze. Warto więc jeszcze zacytować p. 1129: Kościół naucza, że dla wierzących sakramenty Nowego Przymierza są konieczne do zbawienia. „Łaska sakramentalna” jest łaską Ducha Świętego, udzieloną przez Chrystusa i właściwą każdemu sakramentowi.(…) Tak więc każdy sakrament, w tym eucharystia jest konieczny do zbawienia! Należy więc uznać, że jeśli ktoś nie będzie przyjmował we właściwy sposób sakramentów zatwierdzonych przez Kościół katolicki (do których należy eucharystia), będzie potępiony. Będzie to jeszcze dokładniej rozpatrywane w dalszej części rozprawy.

Aby lepiej zrozumieć funkcjonowanie eucharystii, jako sakramentu, należy jeszcze raz przyjrzeć się punktowi 1130. Tak więc, jako sakrament, komunia święta jest skutecznym znakiem łaski, ustanowił ją Chrystus, a jej udzielanie zostało powierzone Kościołowi. I — co ważne — eucharystia jest obrzędem widzialnym, który oznacza i urzeczywistnia właściwie sobie łaskę. Sprawdzić więc należy, jak te wszystkie właściwości wyglądają w przypadku sakramentu sakramentów, jak to zwykło się nazywać ten znak niewidocznej łaski Bożej.

Jakie więc łaski ma przynieść człowiekowi eucharystia? Zgodnie z punktem 1325 Eucharystia oznacza i urzeczywistnia komunię życia z Bogiem i jedność Ludu Bożego, przez które Kościół jest sobą. Jest ona szczytem działania, przez które Bóg w Chrystusie uświęca świat, a równocześnie szczytem kultu, jaki ludzie w Duchu Świętym oddają Chrystusowi, a przez Niego Ojcu. Widać teraz, dlaczego komunia święta jest nazywana najświętszym sakramentem. Jednak dla kogoś niewtajemniczonego w terminologię katolicką ten punkt może być w ogóle niezrozumiały. Na potrzeby tej rozprawy wystarczy zrozumieć, że spożywanie opłatka mszalnego jednoczy człowieka z Bogiem i z innymi członkami kościoła, daje uświęcenie i jest największą i najważniejszą formą oddawania czci Bogu.

Bardziej znaczące jest jednak to, że sakrament komunii jest Najświętszą Ofiarą, ponieważ uobecnia jedyną ofiarę Chrystusa Zbawiciela i włącza w nią ofiarę Kościoła. Używa się także nazwy ofiara Mszy świętej, „ofiara pochwalna” (Hbr 13, 15), ofiara duchowa, ofiara czysta i Święta, ponieważ dopełnia i przewyższa wszystkie ofiary Starego Przymierza. Czy chleb i wino kładzione na ołtarzu, spożywane następnie przez wiernych może uobecniać Ofiarę Chrystusa? Czy może dopełniać i przewyższać wszystkie inne ofiary Starego Testamentu? Będzie jeszcze mowa o tym później.

Kolejna kwestia, której nie sposób pominąć, związana jest z nadzwyczajnym zjawiskiem, który ma mieć miejsce w trakcie sprawowania eucharystii. Najbardziej zwięźle jest o tym napisane w p. 1376 „Katechizmu Kościoła Katolickiego”. Sobór Trydencki streszcza wiarę katolicką, nauczając: „Ponieważ Chrystus, nasz Odkupiciel, powiedział, że to, co podawał pod postacią chleba, jest prawdziwie Jego ciałem, przeto zawsze było w Kościele Bożym to przekonanie, które święty Sobór wyraża dzisiaj na nowo, że przez konsekrację chleba i wina dokonuje się przemiana całej substancji chleba w substancję Ciała Chrystusa, Pana naszego, i całej substancji wina w substancję Jego Krwi. Święty Kościół katolicki słusznie i właściwie nazwał tę przemianę przeistoczeniem”. Jak już wspomniano we wstępie, przemianie tej będzie poświęcony cały rozdział.

Niezmierne istotne jest to, o czym już wspomniano, jest to, że eucharystia, podobnie jak inne sakramenty jest konieczna do zbawienia. Z jakiego więc powodu przenajświętszy sakrament jest do tego potrzebny? Najwymowniejsza odpowiedź znajduje się chyba w punkcie 1405: Nie mamy pewniejszego zadatku i wyraźniejszego znaku wielkiej nadziei na nowe niebo i nową ziemię, w której zamieszka sprawiedliwość, niż Eucharystia. Istotnie, ile razy celebruje się to misterium, „dokonuje się dzieło naszego odkupienia” i „łamiemy jeden chleb, który jest pokarmem nieśmiertelności, lekarstwem pozwalającym nam nie umierać, lecz żyć wiecznie w Jezusie Chrystusie”. Jasne więc jest, że człowiek uczestnicząc we mszy i przystępując do komunii dostępuje odkupienia grzechów i w wyniku tego otrzymuje życie wieczne! W związku z tym, kto nie spożywa ich, nie może dostąpić odpuszczenia grzechów, a zatem będzie na zawsze potępiony!

1.2. Eucharystia w Piśmie Świętym

Rzeczą oczywistą jest to, że określenie „eucharystia” nie pojawia się w Piśmie Świętym ani razu. Za moment ustanowienia sakramentu eucharystii uznaje się spożycie przez Jezusa ostatniej wieczerzy. Nie będą przywoływane fragmenty opisujące to wydarzenie w Piśmie Świętym, gdyż będą szczegółowo analizowane w dalszej części rozprawy. Tutaj można podkreślić, że ciekawostką jest to, iż opis tego wydarzenia znajduje się w trzech pierwszych ewangeliach. W „Ewangelii Jana” jest pominięty. Zdaniem niektórych pierwszy obrzęd łamania chleba jest utrwalony tylko przez ewangelistę Łukasza. A gdy siedział z nimi za stołem, wziął chleb, pobłogosławił i łamiąc, podawał im. Wtedy otworzyły się im oczy i poznali go, lecz on zniknął im z oczu. I mówili między sobą: Czy nasze serce nie pałało w nas, gdy rozmawiał z nami w drodze i otwierał nam Pisma? /Łk 24: 30—32/ Jest to fragment historii, która miała miejsce krótko po zmartwychwstaniu Jezusa. Ukazał się on dwom uczniom. Oni nie poznali Go jednak. Miało to miejsce w czasie jakiejś podróży. Skoro zbliżał się wieczór, uczniowie ci namówili Jezusa, aby poszedł z nimi do gospody. Sam opis posiłku jest jednak zbyt skąpy, aby bez wątpliwości stwierdzić, że Jezus celebrował z tymi uczniami pamiątkę wieczerzy. Nie wiadomo, czy wypowiedział słowa, które zostały wypowiedziane w trakcie ostatniej nocy z Apostołami. Po prostu łamał chleb i składał dziękczynienie.

Pierwszy wzmianka o sprawowaniu pamiątki wieczerzy w historii pierwotnego Kościoła znajduje się w „Dziejach Apostolskich”. Trwali oni w nauce apostołów, w społeczności, w łamaniu chleba i w modlitwach. (…) Każdego dnia trwali zgodnie w świątyni, a łamiąc chleb po domach, przyjmowali pokarm z radością i w prostocie serca; Chwaląc Boga i ciesząc się przychylnością wszystkich ludzi. A Pan dodawał kościołowi każdego dnia tych, którzy mieli być zbawieni. /Dz 2: 42, 46—47/ Kolejny opis biblijny znajduje się w dwudziestym rozdziale tej samej księgi. W pierwszym dniu po szabacie, kiedy zebraliśmy się na łamanie chleba, Paweł, który nazajutrz zamierzał odjechać, przemawiał do nich i przedłużył mowę aż do północy. /Dz 20: 7/ Na podstawie tego opisu można wyciągnąć ciekawe wnioski. Na podstawie wcześniejszych opisów można było odnieść wrażenie, że na łamanie chleba spotykano się codziennie. Tutaj wybrano pierwszy dzień tygodnia, czyli dzień odpowiadający dzisiejszej niedzieli. Nie oznacza to od razu tego, że spotykano się co tydzień. Jest też taka możliwość, że wybór dnia jest przypadkowy lub powód wybrania takiego dnia jest nieznany. To, że ta wspólnota spotkała się w pierwszy dzień po szabacie nie wyklucza tego, że spotykali się, aby łamać chleb także w inne dni. Drugi wniosek, tym razem pewny, jaki można wyprowadzić na podstawie tego opisu jest taki, że łamaniu chleba towarzyszyło przemawianie. Może przemawiano, aby dać świadectwo, aby opowiedzieć o jakimś działaniu Boga, ale najprawdopodobniej celem przemawiania było nauczanie.

Ostatni opis łamania chleba z „Dziejów Apostolskich” pojawia się w opisie morskiej podróży Pawła do Rzymu. Gdy okręt natrafił na trwający tygodniami sztorm, wszyscy tracili nadzieję. Kiedy zaczynało świtać, Paweł zachęcał wszystkich do posiłku: Dziś już czternasty dzień, jak trwacie w oczekiwaniu bez posiłku, nic nie jedząc. Dlatego proszę was, abyście się posilili, bo to przyczyni się do waszego ocalenia, gdyż żadnemu z was włos z głowy nie spadnie. A to powiedziawszy, wziął chleb i podziękował Bogu wobec wszystkich, a gdy złamał, zaczął jeść. Wtedy wszyscy nabrali otuchy i posilili się. /Dz 27: 33—36/ Opis ten może jednak być świadectwem wiary Pawła, który mimo beznadziejnej sytuacji nie przestawał Bogu dziękować, także przy posiłku.

Na podstawie tego, co zostało do tego miejsca przywołane, nasuwa się jeden główny wniosek, Skoro w czasach pierwszych chrześcijan sprawowanie wieczerzy nazywano łamaniem chleba, to najważniejsza wydaje się być tutaj ta czynność. Wspólne łamanie chleba nawiązywało do Jezusa Chrystusa, który poniósł śmierć dla zbawienia każdego, kto w Niego uwierzył.

Jeśli chodzi o interpretację fragmentów przywołanych wyżej, bywa jednak inaczej. Są stanowiska, zgodnie z którymi łamanie chleba oznacza tutaj po prostu wspólny posiłek. W tamtych czasach i w tamtej kulturze wspólny posiłek to oznaka bardzo silnych więzów łączących osoby wspólnie jedzące. Nieobyczajne było wspólnie jeść z kimś przypadkowym, nieznanym, a nawet znanym, ale niebędącym kimś bliskim.

Łatwo zauważyć, czytając ewangelie, że zwyczajem Jezusa było zasiadanie do posiłku z celnikami, grzesznikami i w ogóle ludźmi z marginesu społecznego. Wywoływało to oburzenie faryzeuszy i uczonych w Piśmie, którzy uznawali siebie za sprawiedliwych przed Bogiem. Gdy Jezus siedział w domu za stołem, przyszło wielu celników i grzeszników i siedzieli wraz z Jezusem i Jego uczniami. Widząc to, faryzeusze mówili do Jego uczniów: Dlaczego wasz Nauczyciel jada wspólnie z celnikami i grzesznikami? /Mt 9: 10—11/ Tak więc zgoda na spożywanie z kimś posiłku była okazaniem przychylności. Skoro Pan domu wstanie i drzwi zamknie, wówczas stojąc na dworze, zaczniecie kołatać do drzwi i wołać: Panie, otwórz nam! lecz On wam odpowie: Nie wiem, skąd jesteście. Wtedy zaczniecie mówić: Przecież jadaliśmy i piliśmy z Tobą, i na ulicach naszych nauczałeś. /Łk 13: 25—26/ Wspólne jedzenie i picie miałoby tutaj świadczyć o tym, że osoby słyszące taki zarzut chlubili się bliskimi relacjami z Jezusem. Należy więc przyznać rację tym, którzy uważają, że wspólne łamanie chleba może oznaczać po prostu wspólne jadanie posiłków. Wiele bowiem wskazuje na to, że w czasach pierwotnego Kościoła sprawowanie wieczerzy Pańskiej były zawsze połączone ze wspólnym jedzeniem posiłku. Jest to określane mianem agape.

Najdokładniejszy opis takiej agapy znajduje się w „Pierwszym Liście do Koryntian”. Nie jest to jednak opis pozytywny. Są to słowa, za pomocą których Paweł Apostoł strofuje zbór w Koryncie za to, że nagannie obchodzę pamiątkę ostatniej wieczerzy. Strofowanie to zaczyna się od następujących słów: Kiedy więc się zbieracie, nie jest to spożywanie wieczerzy Pańskiej. Każdy bowiem najpierw je własną wieczerzę i jeden jest głodny, a drugi pijany. Czyż nie macie domów, aby jeść i pić? Albo czy gardzicie kościołem Bożym i zawstydzacie tych, którzy nic nie mają? Co mam wam powiedzieć? Czy mam was pochwalić? Za to was nie chwalę. /1 Kor 11: 20—22/ Z opisu wynika to, że na „spożywanie wieczerzy Pańskiej” przychodzono z własnym jedzeniem. W zborze korynckim jednak najwidoczniej niektórzy zjadali to, co sami przynosili i z tego powodu głodni pozostawali ci, co z powodu, być może, biedy nie przynosili wiele lub nic. Wyglądało to najprawdopodobniej tak, że przychodzili biedni, podchodzili do stołu w nadziei, że bogaci podzielili się i odstąpili im coś. Ale jak się okazywało, że nie zostało dla nich nic, bo zostało zjedzone przez innych, odchodzili zawstydzeni. Jednak zupełnie niepojęte jest to, że w trakcie wieczerzy Pańskiej potrafiono się upić. Fakt ten jest używany w sporach pomiędzy zwolennikami używania na tym nabożeństwie wina alkoholowego i tymi, co preferują sok winogronowy. Ci pierwsi twierdzą, że skoro używali wina z procentem, to także pili je dla wprowadzenia się w stan upojenia. Jednak fragment ten nie mówi, co było używane jako symbol krwi Pana. Pewne jest tylko to, że Paweł gani tych, co upijają się i tyle. Pewne jest to, że przynoszono wino alkoholowe lub inny napój odurzający po to, aby się zabawić. Gdyby to była objętość wina potrzebna tylko do wypicia na pamiątkę, to ciężko uznać, że było tego tak dużo, aby się odurzyć.

Ja bowiem otrzymałem od Pana to, co wam przekazałem, że Pan Jezus tej nocy, której został wydany, wziął chleb; A gdy złożył dziękczynienie, połamał i powiedział: Bierzcie i jedzcie, to jest moje ciało, które za was jest łamane. Czyńcie to na moją pamiątkę. Podobnie po wieczerzy wziął też kielich, mówiąc: Ten kielich to nowy testament w mojej krwi. Czyńcie to, ilekroć będziecie pić, na moją pamiątkę. /1 Kor 11: 23—24/ Paweł Apostoł nie był obecny na ostatniej wieczerzy. W związku z tym otrzymał naukę o tym, czym jest i jak ma być obchodzona jej pamiątka bezpośrednio od Chrystusa. Słowa te kieruje w związku z tym, że koryntianie, jak widać, nie zachowywali się należycie w spotkaniu, jakim jest spożywanie wieczerzy Pańskiej. Zgodnie ze słowami Pawła o powadze sytuacji decyduje tylko to, że jest to jedzenie i picie na pamiątkę Chrystusa. Nie ma ani słowa o tym, że w darach eucharystycznych obecny jest prawdziwy Chrystus. Ani słowa też o tym, że jest obecny w nich chociaż duchowo. Ciekawostka. Wspomniane wcześniej strony konfliktu dotyczącego picia wina w czasie łamania chleba nie otrzymują na podstawie tego opisu żadnej wskazówki na swoją korzyść. Jest tu tylko mowa o kielichu; ani słowa o tym, co w nim było.

Ilekroć bowiem będziecie jedli ten chleb i pili ten kielich, śmierć Pana zwiastujecie, aż przyjdzie. /1 Kor 11: 26/ W tym miejscu Słowo Boże wskazuje na skutek godnego spożywania pamiątki wieczerzy Pańskiej. Wspólne łamanie chleba, spożywanie go, picie z kielicha ma przypominać o dziele Chrystusa dla uczestniczących. Dla świata jest to forma głoszenia o śmierci Pana końca świata.

Jeśli chodzi o listy nowotestamentowe fragmentem, który coś mówi o spożywaniu wieczerzy Pańskiej, jest jeszcze szesnasty werset dziesiątego rozdziału „Pierwszego listu do Koryntian”. Kielich błogosławieństwa, który błogosławimy, czy nie jest wspólnotą krwi Chrystusa? Chleb, który łamiemy, czy nie jest wspólnotą ciała Chrystusa? To, że kielich jest wspólnotą krwi Chrystusa, a chleb — wspólnotą Jego ciała oznacza zapewne społeczność z tymi, co zostali obmyci krwią Pana i uświęceni przez Niego. W innych tłumaczeniach jest właśnie słowo „społeczność” albo „jednoczenie się” lub „udział”.

Na tym kończą się wzmianki o łamaniu chleba znajdujące się w Biblii. Łatwo można zauważyć pewną rzecz. Fragmentów tych jest bardzo niewiele, ponadto są one dość krótkie i niezbyt szczegółowe. Jeśli porównać ilość i objętość tych miejsc z ilością i objętością mówiących o miłości, modlitwie lub moralności dysproporcja jest ogromna. Naprawdę skąpy materiał jak na kwestię, która w Kościele katolickim zajmuje centralne miejsce.

1.3. Obchodzenie pamiątki wieczerzy Pańskiej w pozabiblijnych relacjach z okresu starożytności

1.3.1. Najpopularniejsi autorzy, którzy w swych pismach wypowiadali się na temat łamania chleba i pamiątki ostatniej wieczerzy

Relacje biblijne dotyczące łamania chleba kończą się na I wieku. Brakuje jakichkolwiek pozabiblijnych informacji na ten temat pochodzących z okresu 70—140 r. Najprawdopodobniej, skoro Jezus ustanowił pamiątkę swej męki i śmierci w czasie wieczerzy paschalnej, to sposób jej obchodzenia był podobny do żydowskiego rytuału tej wieczerzy. Główną częścią pamiątki było więc błogosławieństwo przaśnego chleba i wina. Gdy się przegląda historyczne opracowania na ten temat, należy podchodzić ostrożnie zwłaszcza do źródeł pochodzących od autorów rzymskokatolickich. Zwyczaj łamania chleba, a nawet zwykłe nabożeństwo z kazaniem nazywają oni eucharystią i mszą świętą. Nie znaczy to od razu, że spotykano się po to, aby dokonać transsubstancjacji.

Początkowo określeniem „eucharystia” oznaczano tylko modlitwę dziękczynną wypowiadaną podczas łamania chleba. Słowo to pochodzi bowiem od greckiego „eucharistía” znaczącego „dziękczynienie”, „wdzięczność”. Później nazwę tą przeniesiono na cały obrzęd. „Msza” pochodzi od łacińskiego skrótu „missa” oznaczającego „zwolnienie”, „odprawienie”, „odesłanie”. Słowami tymi kończono każde zgromadzenie liturgiczne, ale około 400 roku zaczęto używać tego określenia w odniesieniu do wszystkich czynności liturgicznych, a w poł. V w. — jedynie do sprawowania eucharystii. Po raz pierwszy słowa „msza święta” na oficjalne określenie mszy świętej użył papież Leon Wielki w jednym z dokumentów z 445 r.

Celem tego rozdziału nie jest jednak przebadanie wszystkich dostępnych źródeł historycznych wzmiankujących o pamiątce wieczerzy, czy zwyczaju łamaniu chleba. Nie ma takiej potrzeby, gdyż celem tej rozprawy jest ustalenie tego, czym, zgodnie ze Słowem Boga, jest obchodzenie pamiątki ostatniej wieczerzy. Potrzebny jest więc tylko przegląd tych źródeł, które są najstarsze, mówią o tym najwięcej i najbardziej konkretnie. Zrobienie takiego przeglądu pokazuje wyraźnie, że do końca epoki ojców kościoła (koniec VIII w.) brak jest źródeł pisanych, których tematem jest łamanie chleba. Jest o tym wspominane tylko w dziełach poświęconych innym zagadnieniom. Owszem, można nazwać traktatem o łamaniu chleba niektóre kazania i listy pochodzące z tego okresu, ale ich autorzy takiego tytułu im nie nadali.

Według autorów książek katolickich przykładem tekstu z II w. mającym świadczyć o eucharystii (nie ma tu jednak opisu jej celebrowania) sprawowanej w takiej postaci, jaka jest obecnie, jest „List do Rzymian” Ignacego Antiocheńskiego, uznanego za świętego biskupa Antiochii, żyjącego na przełomie I i II w. Sprawdzić więc należy, czy rzeczywiście tak jest. Piszę do wszystkich Kościołów i wszystkim powtarzam, że umieram za Boga z własnej woli — jeśli tylko wy mnie nie przeszkodzicie. Zaklinam was, nie bądźcie mi życzliwi nie w porę. Pozwólcie mi stać się żerem dzikich zwierząt, przez które mogę posiąść Boga. Pszenicą jestem Bożą, a zmielony zwierzęcymi zębami, okażę się czystym chlebem Chrystusa… Moje pragnienia (ziemskie) zostały ukrzyżowane i nie ma już we mnie ognia miłości do rzeczy materialnych, jest tylko woda żywa mówiąca we mnie, która z wnętrza mojego woła: „Pójdź do Ojca”. Nie znajduję przyjemności w pokarmie zniszczalnym ani w rozkoszach tego życia. Chcę chleba Bożego, którym jest Ciało Jezusa Chrystusa, z rodu Dawida, a jako napoju Krwi Jego, która jest miłością niezniszczalną. Ignacy pisał to w obliczu bliskiej śmierci, w związku z tym wyraża w tym liście brak przywiązania do dóbr ziemskich. To, że chce jedynie chleba i napoju, którymi jest ciało i krew Jezusa nie musi oznaczać od razu, że chce opłatek eucharystyczny. Nie powiedział, że ta krew, to to, co jest w kielichu, ale że to miłość Chrystusa. Wyrażenie „pragnę chleba Bożego” też może mieć znaczenie metaforyczne, które wyraża tęsknotę do Jezusa.

Ten sam autor napisał w swym „Liście do Efezjan”: W łasce jego imienia każdy z was i wszyscy razem gromadzicie się w jednej wierze i w Jezusie Chrystusie z rodu Dawida według ciała, Synu Człowieczym i Synu Bożym, aby słuchać biskupa i kapłanów w nienaruszonym posłuszeństwie, łamiąc jeden chleb, który jest pokarmem nieśmiertelności, lekarstwo pozwalające nam nie umierać, lecz żyć wiecznie w Jezusie Chrystusie. Nie wiadomo do końca, czy Ignacy rzeczywiście uważał, że zjadanie chleba eucharystycznego daje życie wieczne. Trzeba by było szukać odpowiedzi w innych jego tekstach.

W innym liście Ignacego Antiocheńskiego znaleźć można jeszcze takie stwierdzenie: Zwróćcie uwagę, jak bardzo ci, co mają odmienne zdanie o przychodzącej do nas łasce Jezusa Chrystusa, przeciwni są myśli Bożej. O miłość nie dbają, ani o wdowy, ani o sieroty, ani o udręczonych, ani o więźniów, ani o głodujących, ani o spragnionych… Powstrzymują się od modlitwy i Eucharystii, gdyż nie wierzą, że Eucharystia jest Ciałem Pana naszego, Ciałem, które cierpiało za nasze grzechy i które Ojciec w swej dobroci wskrzesił… Być może autorowi chodzi o symboliczne znaczenie chleba łamanego w trakcie zgromadzenia. Trudno jest jednoznacznie stwierdzić, że Ignacy uważał, iż chleb eucharystyczny jest prawdziwym Ciałem Jezusa Chrystusa.

Najwcześniejszym, pozabiblijnym źródłem pisanym, mającym, zdaniem autorów katolickich, być opisem sprawowania Eucharystii jest pochodząca z około 150 roku „Apologia” św. Justyna pisana do cesarza Antonina Piusa. Pismo to jest cytowane w punkcie 1345 „Katechizmu Kościoła Katolickiego”, jako przykład niezmienionej do dzisiaj podstawowej struktury celebracji Eucharystii. Według opisu na czas jej sprawowania wybierana jest niedziela, zgromadzeniu przewodniczy przełożony. W czasie zebrania czyta się „Stary” i „Nowy Testament”, jest wygłaszane na podstawie tych czytań słowo. Po tym następuje wspólna modlitwa. To, co dzieje się dalej jest opisane takimi słowami: Po zakończeniu modlitw przekazujemy sobie nawzajem pocałunek pokoju. Z kolei bracia przynoszą przewodniczącemu chleb i kielich napełniony wodą zmieszaną z winem.

Przewodniczący bierze je, wielbi Ojca wszechrzeczy przez imię Syna i Ducha Świętego oraz składa długie dziękczynienie (po grecku: eucharistian) za dary, jakich nam Bóg raczył udzielić.

Modlitwy oraz dziękczynienie przewodniczącego kończy cały lud odpowiadając: Amen.

Gdy przewodniczący zakończył dziękczynienie i cały lud odpowiedział, wtedy tak zwani u nas diakoni rozdzielają obecnym Eucharystię, czyli Chleb, oraz Wino z wodą, nad którymi odprawiano modlitwy dziękczynne, a nieobecnym zanoszą ją do domów. Nie ma podstaw, by twierdzić, że ma się tu do czynienia z jakimkolwiek wzorcem sprawowania sakramentu eucharystii. Nie ma w tej relacji żadnej wzmianki o pamiątce wieczerzy Chrystusa. Opisywany tu obrzęd to być może tylko forma zwyczajnego dziękczynienia Bogu za zaopatrzenie. A, co najważniejsze, prowadzących za bardzo nie interesowało, co stanie się z rozdanym chlebem, gdyż panował zwyczaj zanoszenia go do domu.

To wystarczy, jeśli chodzi o II w. Z kolejnych wieków pochodzi już więcej źródeł pisanych, które mogą pomóc zrozumieć, jak w tamtych czasach postrzegano łamanie chleba i jak je sprawowano.

W przypadku III wieku źródeł jest już więcej. Zgromadzenia odgrywały ważną rolę w życiu wspólnoty. Do najważniejszych należała eucharystia, którą celebrowano — jak się wydaje — tylko w niedziele. W jej trakcie diakoni przynosili biskupowi chleb i wino. Nic nie wiadomo o ofiarach przynoszonych przez wiernych w trakcie trwania tego zgromadzenia. Prowadzący liturgię kładzie następnie ręce na przyniesionych darach i wypowiada słowa modlitwy dziękczynnej, w czasie której dziękuje za Wcielenie, przywołuje słowa Jezusa wypowiadane przez Niego na ostatniej wieczerzy, wspomina mękę i zmartwychwstanie. Modlitwa kończy się inwokacją do Ducha Świętego, aby wstąpił na wspólnotę oraz uwielbieniem. Pobłogosławiony chleb zostaje rozdany ludowi, który — co ciekawe — otrzymuje go w naczyniu i zabiera ze sobą. Nie ma tu żadnej formuły przeistoczenia, nie ma nawet o nim wzmianki. Nie ma rygorystycznych zasad związanych z odpowiednim odnoszeniem się do chleba eucharystycznego. Skoro wierni zabierali to do domu, prowadzącego najwidoczniej nie obchodziło, co oni z tym dalej będą robić.

W analizie rozwoju obrzędu łamania chleba w historii Kościoła należy też wspomnieć o dziele św. Hipolita „Tradycja apostolska”. Ma się w nim bowiem znajdować wzór modlitwy eucharystycznej. Pismo świadczy też o tym, że w III w. kończy się tak zwany czas charyzmatyków, ponieważ modlitwy w czasie zgromadzeń przestają być dowolne i spontaniczne, ustala się pewien stały wzór tego, co ma być wypowiadane. Oto fragment tej modlitwy: A gdy dobrowolnie został wydany na mękę, aby śmierć pokonać, rozerwać więzy szatana, zdeptać piekło, oświecić sprawiedliwych i wypełnić wszystko, biorąc chleb i dzięki czyniąc, powiedział: „Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało Moje, które za was będzie wyniszczone”. Podobnie wziął kielich, mówiąc: „To jest Krew Moja, która za was jest przelewana. Gdy to sprawujecie, sprawujecie moją pamiątkę”. Wspominając przeto Jego śmierć i zmartwychwstanie, ofiarujemy Tobie chleb i kielich, i dziękujemy, że nas wybrałeś, abyśmy stali przed Tobą i Tobie służyli. I prosimy, abyś zesłał świętego Ducha Twego na ofiarę świętego Kościoła. Na podstawie tej modlitwy nie można jednak jednoznacznie stwierdzić, czy św. Hipolit wierzył w realną obecność Jezusa w eucharystii, czy nie. W III w. nadal używano do zgromadzeń większe pomieszczenia w domach chrześcijan. Czasami całe budowle domu bywały przeznaczane na cele kultu. Taki budynek nazywano „domem kościoła”.

Znanym teologiem IV w. jest Jan Chryzostom. Jeden z jego tekstów miał, według autorów katolickich, nauczać, że eucharystia jest ofiarą. Oto fragment jego komentarza do „Listu do Hebrajczyków”: Cóż więc? Czyż my nie składamy codziennie ofiary? Tak, składamy, ale sprawując pamiątkę Jego męki — jest ona jedyna, i nie ma wielu ofiar. Jak może być ona jedyna, a nie ma wielu ofiar? Ponieważ została złożona raz jeden, jak owa w Świętym Świętych (Hbr 9,12). Jest ona figurą tamtej, a ta owej: składamy bowiem w ofierze tego samego, a nie składamy dziś kogo innego a jutro znowu kogo innego, ale zawsze jest On ten sam.(…) Nie składamy innej ofiary od tej, którą złożył wtedy arcykapłan, ale składamy zawsze tę samą, lub raczej sprawujemy wspomnienie ofiary”Nie można jednoznacznie stwierdzić, że temu teologowi chodzi o dosłowne składanie ofiary.

W tym wieku miały się też pojawić pierwsze pisma, w których próbowano odpowiedzieć na pytanie, w jaki sposób chleb i winą stają się ciałem i krwią Chrystusa. Żyjący w IV w. św. Ambroży uważał, że Chrystus może zmienić daną rzecz w coś, czym ona nie była, podobnie jak może powołać do istnienia coś, co nie istnieje. Mówi on jednak raczej o Chrystusie zasiadającym do ostatniej wieczerzy, a nie o tych, co przewodniczą eucharystii. Odpowiedzi na pytanie, w jaki sposób mogłaby dokonać się ta przemiana, szuka też św. Cyryl Jerozolimski. W swym dziele Katecheza pisze tak: W Kanie Galilejskiej przemienił Chrystus wodę w wino; czyż nie będziemy wierzyć, iż wino w Krew przemienił? Cudu tego dokonał na doczesnych godach, czyż więc nie przyjmiemy, iż tym bardziej synom duchowego łoża swe Ciało i Krew dał na pożywienie. Najwidoczniej w IV w. zaczął kształtować pogląd o niewidzialnej przemianie chleba i wina na pamiątce wieczerzy. Podkreślić jednak należy, że od czasów Jezusa minęło już trzysta lat. Dla Cyryla Jerozolimskiego to jak dla dzisiejszego człowieka czasy oświecenia.

Od roku 313, kiedy to chrześcijanie uzyskali swobodę działania, zebrania przeniosły się z domów do bazylik. Zgromadzeniom przewodniczył biskup stojący przy ołtarzu. Był jednak zwrócony twarzą do wiernych. Wiernym był dawany połamany chleb, nie było jeszcze małych komunikantów. Obszerność i częsta wystawność budynku, duża liczba zebranych sprawiała, że eucharystia stawała się uroczystym obrzędem. To wymagało także tego, aby przewodniczący zgromadzeniu przywdziewał bardziej wyszukane szaty. Rozpoczął się okres kształtowania się strojów liturgicznych. Ich charakter miał być wzorowany na ubiorze noszonym przez wyższe klasy społeczeństwa w Cesarstwie Rzymskim.

IV w. to także okres wzmożonego uświęcania chleba eucharystycznego. Wcześniej wynoszono go z kościołów, przechowywano i rozdawano innym praktycznie bez ograniczeń. W tym wieku pojawił się zakaz wynoszenia go poza miejsce odbywania nabożeństw. Nieznane są jednak formy pozaliturgicznego czczenia chleba eucharystycznego, o których świadczyłyby chrześcijańskie pisma starożytności. Autor ma tu na myśli przejawy kultu, jaki jest charakterystyczny dla czasów współczesnych.

W IV w. rozpowszechnia się przekonanie o jakichś nowych właściwościach chleba i wina rozdawanych w trakcie sprawowania eucharystii. Świadczą o tym pisma św. Efrema, który mówi o spożywaniu w tym chlebie ognia.

Kolejny tekst, któremu warto się przyjrzeć to pochodząca z IV w. katecheza Cyryla Jerozolimskiego skierowana do nowo ochrzczonych. Oto jej fragment: Skoro wyraził się o chlebie: „To jest Ciało moje”, któż będzie się wahał; „To jest Krew moja”, któż wątpi i powie, że to nie jest Krew Jego?

W Kanie Galilejskiej przemienił Chrystus wodę w wino (J 2,1—12); czyż więc nie będziemy wierzyć, iż wino w Krew przemienił? Cudu tego dokonał na doczesnych godach; czyż więc przyjmiemy, iż tym bardziej synom duchowego łoża swe Ciało i Krew dał na pożywienie?

A potem z całym przekonaniem uważajmy to za Ciało i Krew Chrystusa! Pod postacią chleba dane ci jest Ciało, pod postacią wina dana ci jest Krew. Gdy tedy przyjmujesz Ciało i Krew Chrystusa, w Ciele i Krwi Jego uczestniczysz. Stajemy się nosicielami Chrystusa, gdyż Jego Ciało i Krew są dane naszym członkom. Według błogosławionego Piotra: „Uczestniczymy w naturze Bożej” (2 P 1,4). Rozprawiając z Żydami powiedział Jezus: „Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała mego i nie będziecie pili Krwi mojej, nie będziecie mieli życia w sobie” (J 6,54). Tekst ten jasno pokazuje, że Cyryl Jerozolimski dosłownie rozumiał słowa Jezusa wypowiedziane w czasie przemówienia o chlebie żywym i na ostatniej wieczerzy. Wymaga od swoich uczniów przyjęcia wiarą tego, czego nie widzi się w czasie uczestniczenia w obrzędzie łamania chleba.

Podobnie rozumiał te słowa jeden z najpopularniejszych ojców Kościoła, żyjący na przełomie IV i V w. św. Augustyn. Świadczą o tym następujące słowa jego kazania do nowo ochrzczonych: Przyjmijcie więc i spożywajcie Ciało Chrystusa, stawszy się sami w Ciele Chrystusa członkami Chrystusa. Przyjmijcie i pijcie Krew Chrystusa. Nie rozrywajcie samych siebie, spożywajcie to, co stanowi waszą więź. Niech wam się nie zdaje, że nic nie znaczycie, pijcie cenę, za którą zostaliście odkupieni. I jak to, co jecie i pijecie w was się przemienia, tak i wy przemienicie się w Ciało Chrystusa, jeśli żyć będziecie w posłuszeństwie i pobożności. (…) Spożywacie bowiem to Ciało, o którym powiedziało Życie: „Chlebem, który ja wam dam, jest Ciało moje za życie świata. Jeśli nie będziecie spożywali Ciała mojego i pili Krwi mojej, nie będziecie mieli w sobie życia” (J 6,52—54). Jednak czy wszystko, co twierdził św. Augustyn, musi być zgodne z nauką Chrystusa? Sami teolodzy katoliccy uważają, że ów ojciec Kościoła jest omylny. Kościół rzymskokatolicki oficjalnie bowiem odrzuca jego naukę o preegzystencji dusz. To, że ktoś jest chrześcijańskim pisarzem pierwszych wieków istnienia Kościoła, nie świadczy więc, że nie mógł się mylić. Nie dotyczy to oczywiście autorów spisanej treści Pisma Świętego.

Wiek V. i początek średniowiecza to czas narastania absurdów związanych ze zwyczajem łamania chleba. Chleb ten otaczano czasami taką czcią, że coraz rzadziej zwykły śmiertelnik mógł go spożywać.

1.3.2. Pisma reprezentujące inne stanowisko

Przykłady podane w podrozdziale 1.3.1. wydają się w większości potwierdzać prawdziwość dogmatu o przeistoczeniu. Teksty przywołane w tym podrozdziale w większości pochodzą od autorów, których twórczość składa się na wspomnianą wcześniej Tradycję. Są to też fragmenty pism, które cieszą się wielkim poważaniem u teologów rzymskokatolickich. Tym, co łączy te przykłady to to, że przedstawiają poglądy, które wydają się nie potwierdzać realnej obecności Chrystusa w chlebie eucharystycznym, a nawet jej zaprzeczać.

Jednym z najstarszych, pozabiblijnych pism mówiących między innymi o eucharystii jest „Didache”. To krótkie pismo o nieznanej dokładnie dacie powstania, które ma zawierać naukę dwunastu apostołów. Według najnowszych badań powstało pod koniec II w. lub na początku III w. Wydaje się, że łamanie chleba nie jest tutaj mszą z przeistoczeniem, tylko spotkaniem dziękczynnym. Co do Eucharystii, składajcie dziękczynienie w taki oto sposób: Najpierw przy kielichu: Dziękuję Ci, Ojcze nasz za świętą winorośl Dawida, sługi Twego, którą objawiłeś nam przez Jezusa, sługę Twego (…) Następnie przy łamaniu chleba: Dziękujemy ci, Ojcze nasz za życie i poznanie, które objawiłeś nam przez Jezusa, sługę Twego (…) Jak ten chleb łamany rozrzucony po górach został w jedno zebrany tak niech Kościół Twój aż po najdalsze krańce ziemi zbierze się w jednym królestwie Twoim. Po tej modlitwie pojawia się zakaz spożywania dziękczynnych pokarmów przez tych, którzy nie są ochrzczeni i powoływanie się na słowa Jezusa Nie dawajcie psom tego, co święte. Gdy eucharystia skończy się, wierni są wzywani do dziękowania za duchowy pokarm i napój i życie wieczne przez Jezusa. W „Didache” nie ma niczego, co by wskazywało na to, że następuje przeistoczenie, a wierni spożywają prawdziwe ciało Jezusa. Uwagę zwraca polecenie skierowane do wiernych, aby dziękowali nie za życie wieczne, które przynosi eucharystia, ale to dane przez Jezusa.

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 17.64
drukowana A5
za 28.71