Z WYJĄTKOWĄ DEDYKACJĄ DLA WYJĄTKOWEJ CÓRECZKI.
Krótka przedmowa
Zdradzę Ci dzisiaj tajemnicę wielką:
Byłem raz w sklepie z córeczką — Kornelką.
Kończąc zakupy, przed sklepową ladą,
Gdzie wszystkie towary na taśmie jadą,
Sunął sok z marchwi i słodziutki pączek,
A na jego czubku — mały pajączek.
Krzyczy Kornelka — „Pajączku mój drogi!
Wskocz mi na ręce, bo wciągnie Ci nogi!”
Pajączek skierował wzrok na Kornelkę,
Zeskoczył z pączka i zrobił pętelkę,
Nawinął szybko na szyjkę z butelki,
Zrobił na taśmie kilka kroków wielkich,
I nagle rozpęd, wyskok, lot w przestrzeni,
Lądując córce na lewej kieszeni.
„Weź mnie dziewczynko ze sobą do domu.
Zdradzę historię nieznaną nikomu.”
Wzięliśmy zatem pajączka ze sobą,
Tym, co powiedział, dzielimy się z Tobą.
O sklepie
Nie zawsze byłem Pajączkiem Sklepowym,
Choć dni ostatnie — to świat produktowy.
Duże regały, jedzenie, ubrania,
Setki Klientów i poszukiwania.
Każdy kąt w sklepie jest dobrze mi znany,
Zawsze sądziłem, że jestem wybrany.
Prawdziwy Sklepowy — ważny pajączek,
Właściciel, włodarz — i choć nie mam rączek,
Moje odnóża pozwolą wejść wszędzie.
Gdzie mnie potrzeba, tam pajączek będzie.
Znam szczegółowo te wszystkie regały,
Wiem, gdzie i jakie produkty tu stały.
Zaraz przy wejściu, tuż po prawej stronie,
Stoi roślinność, świat w zieleni tonie.
Nie trzeba daleko jechać na wczasy,
W mym sklepie tropiki są pierwszej klasy!
Dalej sałatki, owoce, warzywa,
Następnie mnóstwo świeżego pieczywa.
Są tam dwa piece na wielkie wypieki,
I nie zostawiają ich bez opieki.
Żeby ktoś, kto sobie bułkę zamarzył,
Przypadkiem z rozpędu się nie poparzył.
Uwielbiam to miejsce, szczególnie w zimie,
Można się ogrzać w tym pyszniutkim dymie.
Lecz chodźmy dalej — tu robi się chłodno,
To miejsce, gdzie każdy ma minę głodną.
Po lewej lodówki z mięsem, rybami,
Z prawej gotowe zestawy z jadłami.
Pizza, pierogi, krokiety i kluski,
Tutaj dość często stacjonują wózki.
Kto nie ma czasu na zrobienie dania,
Bierze „gotowca” do ugotowania.
W końcu zaczyna się ściana z serami,
Szynkami, wędliną i twarożkami.
Całej omawiać Ci teraz nie będę,
Trzeba do drugiej alejki biec pędem.
A więc zaczynam od różnych słodkości,
Tu uśmiech na twarzach dzieciaków gości.
Chipsy, delicje, ciasteczka i chrupki,
Lody, batony i cukierków kupki.
Mnóstwo czekolad i innych słodyczy —
Nie bierz za dużo, bo mama okrzyczy.
Dalej regały z różnymi rzeczami,
Dla domu, ogrodu lub z ubraniami.
Wielkie konewki, zabawne doniczki,
Lampki, żarówki, podstawki, spódniczki.
Dużo tych rzeczy jest tu na regale,
Stąd też przebywam w tej mieścinie stale.
Trzecia alejka to obszar higieny,
Pampersów, chusteczek, stref dobrej ceny.
Szczoteczek do zębów i odświeżaczy,
Każdy w tym miejscu zakupić coś raczy.
Jeden odświeżacz jest mym ulubionym,
W środku widnieje owoc krojony.
Dziwny ma zapach i wygląd ciekawy,
Jak się potrząśnie, to całkiem jest żwawy.
Chciałbym spróbować raz, jak on smakuje,
Jednak na razie zbyt drogo kosztuje.
W końcu wracamy do wspomnianej ściany,
Tutaj jogurty i deserki mamy.
W rogu jest masło, kefiry, śmietany,
Cały ten kącik jest bardzo zadbany.
Na bocznej ścianie jest wąskie lusterko,
W którym podziwiam swe czyste futerko.
W czwartej alejce są jajka, ketchupy,
Ryże i kasze lub gotowe zupy,
Są makarony, przyprawy i mleko,
Tylko oleje są ciut za daleko.
Przynajmniej nikt wkoło się nie odważy,
Złapać mnie i na oleju usmażyć.
Piątą alejkę nazywam basenem,
Dobrze, że można tam oddychać tlenem.
Jest mnóstwo napojów, soków i pudeł,
Wód mineralnych wprost z najczystszych źródeł.
Są gazowane i niegazowane,
Raz są bezbarwne, a raz zabarwiane.
Czasem jest mokro, jak ktoś coś przewróci,
Na szczęście mogę po suficie wrócić.
Masz już o sklepie danych odrobinę,
Czas, by usłyszeć o mojej rodzinie!
Historia babci i dziadka
Pewnie pomyślisz — pająki są wszędzie!
Gdzie zajrzysz, tam pewnie pajączek będzie.
Jednak Cię trochę tu dziś rozczaruję,
Niewielu nas teraz — ja nie żartuję!
Każdy z nas mały i chudy zarazem,
Łatwo się zmieści za cienkim obrazem.
Choć szybko i sprawnie się poruszamy,
To siły walczyć z większymi nie mamy.
Wystarczy moment, chwila nieuwagi,
Żeby się znaleźć pod Twymi nogami.
Nie zawsze uważasz, czasem się spieszysz,
Czegoś wystraszysz lub lekko się speszysz.
Wtenczas nie patrzysz zbyt często pod nogi,
A może wtedy ten pajączek drogi,
Właśnie odbywa swą podróż daleką,
By przez krok jeden pozostać kaleką.
Taką historię zachowałem w głowie,
I Wam, jako pierwszym o niej opowiem.
Byliśmy kiedyś wraz z całą rodziną,
By na mokradłach pobawić się gliną.
Radość ogromna, śmiechu co niemiara,
Aż w końcu przybyła żółta kopara.
Trzeszczy i świszczy, trąbi i rozgniata,
Wciąż chlapie błotem, a ten wkoło lata.
Trzęsie się ziemia pod wielkim ciężarem,
I tylko wypuszcza zgęstniałą parę.
Nagle stanęła na gąbczastej glinie,
I nawet jedna sekunda nie minie,
Gdy z góry tego wielkiego ogara,
Zeskoczy wartko jakaś postać szara.
Krzyki i piski już w całej rodzinie:
„Przygniótł ich! Czy babcia z dziadkiem nie żyje?”
Błoto już wszystkie pająki pokryło,
I co się zdarzyło — widać nie było.
Nagle spod nogi szarego człowieka,
Wyłania się para — i każdy czeka,
Któreś z nich może poruszy się w końcu,
Na szczęście widać już ruchy na Słońcu.