Wstęp Opowieści: Ostatni z rodu Kash, Barogh
Gdzieś za wioską Manteria, w ciemnej, zimnej puszczy, gdzie panowała grobowa cisza, stała stara, opuszczona drewniana chatka. Mieszkał w niej pewien staruszek, który żywił się zgniłym ludzkim mięsem. Pewnego wczesnego ranka dróżką prowadzącą do chatki szedł mały chłopiec z dziewczynką. Staruszek od razu zauważył nieoczekiwanych małych gości na swojej posesji. Gdy usłyszał pukanie do drzwi, chwycił za klamkę i otworzył drewniane drzwi. Natychmiast zaprosił dzieci do środka i poczęstował je ciepłą herbatą. Kiedy staruszek nastawiał wodę, chłopiec zapytał, czy mogą przenocować u niego przez kilka dni. Staruszek odpowiedział: — Ale my się nawet nie znamy, chłopcze. Jak masz na imię? — Mam na imię Alan, a moja siostra ma na imię Hania — odpowiedział chłopiec. — A pan jak się nazywa? — dopytał Alan. — Mam na imię Vornard Kash, Barogh — odparł staruszek. — A co do tego, czy możecie zostać u mnie na kilka dni — oczywiście, możecie przenocować tyle, ile zapragniecie — dodał. — Dziękuję, proszę pana. A czy moja siostra Hania też może? — zapytał Alan. — Tak, pewnie. Będzie mi bardzo miło gościć waszą wizytę. Jeszcze jedno pytanie: ile macie lat? — zwrócił się do dzieci. — Ja mam 12 lat, a moja siostra dopiero 6 — odpowiedział chłopiec. — A co wy tutaj właściwie robicie? — dopytał staruszek. — Zgubiliśmy drogę do domu — wyjaśnił Alan. — Mama kazała nam przynieść trochę malin na ciasto i grzybów na śniadanie, więc poszliśmy do pobliskiego lasu, ale niestety się zgubiliśmy. — Rozumiem — powiedział staruszek. — Dobrze, zastanowię się, co z wami zrobić. Na razie odprowadzę was do pokoju, gdzie możecie przespać tę noc, a jutro zobaczymy. Staruszek odprowadził dzieci do izby i powiedział: — No dobrze, to ta izba jest cała wasza, możecie tu przenocować. Pamiętajcie jednak, żeby nie myszkować po mojej chatce. — Dobrze, nie będziemy opuszczać tego pokoju — zapewnił chłopiec. — W porządku, ja idę jeszcze do szopy, bo muszę coś zrobić — dodał staruszek i wyszedł z pokoju. Zmęczone długą podróżą dzieci położyły się do łóżka i zasnęły. Nastał nowy dzień. Dziesięć minut po przebudzeniu do pokoju przyszedł staruszek i powiedział: — Witajcie, dzieci. Jak się spało? — Dobrze — odpowiedziała Hania dziecięcym głosem. — Czy mogę dostać coś do jedzenia? Trochę zgłodniałam. — Oczywiście. A ty, Alan, też chcesz coś zjeść? — zapytał staruszek. — Na razie nie, nie jestem głodny — odparł chłopiec. — Dobrze, to ja z Hanią zejdę do kuchni, coś przekąsimy i niedługo wrócimy z gorącą zupą grzybową — powiedział staruszek.
Rozwinięcie Opowieści: