"Każdy, kto widzi ten dom, zachwyca się jak wspaniałe życie można w nim mieć. Jednak to, co piękne z zewnątrz, może mieć zepsute wnętrze."
Cieszę się, że po raz kolejny mogłam zagłębić się w losy Chryzostoma - łowcy demonów, którego poznałam już w pierwszym tomie. Nadal zachwycona jestem tą postacią i jej bardzo ciekawą, barwną osobowością.
Podobało mi się w tej książce również nawiązywanie do znanych mi miejsc. Na przykład - główny bohater przemieszczał się pociągiem do Wrocławia, mijając po drodze znane mi przystanki. Dzięki temu czytając tę powieść czułam, że historia jest bardzo autentyczna i mogłaby się wydarzyć naprawdę, mimo iż w prawdziwym życiu raczej ciężko spotkać zjawę w pociągu.
Paulina Ziarko oprócz tego, że bezsprzecznie potrafi czytelnika zająć i zaciekawić to powoduje, że podczas lektury odczuwa się ciarki. Niejednokrotnie czułam się mega zafascynowana, przerażona, a czasem nawet rozbawiona (zachowaniem Chryzostoma). Autorka świetnie manewruje różnymi zabiegami. Po tej książce jeszcze bardziej doceniam jej warsztat pisarski. Powieść czytało mi się bardzo dobrze i świetnie się przy tym bawiłam.
Postaci Nikodema i Aleks również napisane zostały imponująco i nie mam co do nich zupełnie żadnych zarzutów.
Ta książka to świetna gratka dla miłośników mitologii słowiańskiej, bowiem powieść pełna jest różnych monstrualnych demonów i zjaw zaczerpniętych z wierzeń naszych przodków. Oprócz tego pojawia się też wątek obrzędowy. Świetnie, że powstają takie książki, które promują słowiańskość i zwracają uwagę na nasze korzenie. Polecam Wam z czystym sumieniem ten tytuł!