Wstęp
Przekraczając granicę szwedzko-norweską wiedzieliśmy, że pierwszą destynacją jaką odwiedzimy będzie stolica kolejnego, 25 już kraju na naszej liście i drugiego od kiedy wyruszyliśmy w podróż wokół Bałtyku w czasie naszej vanlife’owej przygody. Od Oslo dzieliło nas zaledwie kilkadziesiąt kilometrów i aż żal byłoby nie skorzystać z tej bliskości.
Na przykładzie naszej wycieczki możesz śmiało ułożyć własny plan zwiedzania tego miasta. My spędziliśmy w nim jeden intensywny dzień. Jednak z powodzeniem da się wycieczkę po stolicy Norwegii rozłożyć na dłuższy okres czasu. Z pewnością nie będziesz się nudzić.
Stolica Norwegii
Postanowiliśmy zatrzymać się nieco dalej od centrum. Udało się nam znaleźć parking bezpłatny, mieszczący się na wzgórzu Ekeberg, nieopodal pola namiotowego. Okazało się, że bliskość kempingu spowodowała, że parkingi w okolicy stały się strefą wolną od kamperów i przyczep w godzinach nocnych. Kwestią snu postanowiliśmy zająć się jednak później, gdy już zwiedzimy stolicę Norwegii.
Samo Oslo jest stosunkowo młodą stolicą. Miastem stało się około 1000 lat temu. Wielu uważa, że jest jedną z najbrzydszych. I faktycznie w centrum próżno tutaj szukać zabytkowej zabudowy czy klimatycznych zaułków z kawiarenkami prowadzonymi od czasów pierwszych Wikingów. Przyjeżdżając do tego miasta otrzymuje się za to możliwość spaceru wśród nowoczesnych budynków czy zapełnionych sztuką współczesną placów. Początkowo uznaliśmy Oslo za kolejne duże miasto z którego po zobaczeniu najważniejszych atrakcji jak najszybciej czmychniemy do kolejnych miejsc w Norwegii. Szybko przekonaliśmy się jednak, że stolica tego kraju to nie tylko futurystyczne budynki.
Miasto dla ludzi
To miasto ma klimat. Co nas szczególnie urzekło to fakt, że wiele miejsc jest tutaj mocno nastawionych na człowieka. W centrum miasta znajdzie się choćby operę, która jest jednocześnie deptakiem i punktem widokowym. Jej specyficznie zakrzywiony dach pozwala przechodniom wejść na jego dwa poziomy i podziwiać panoramę miasta zupełnie bez ograniczeń i bez opłat. Widać, że dach opery służy mieszkańcom i przyjezdnym za miejsce spotkań czy wytchnienia od słońca. Podobnie zresztą jak całe okoliczne wybrzeże (w 2021 roku modernizowane), gdzie nie brakuje punktów zejść do wody czy różnych placyków i kawałków zieleni pozwalających na rozłożenie leżaków czy koców.
Mniejsze wysepki, na których wybudowano domy oraz punkty usługowe połączone są wąskimi mostami. Z nich dzieciaki skaczą do wody prześcigając się kto zdoła pokonać strach i wyskoczy z większej wysokości. Ku uciesze własnej i przerażeniu dorosłych, obserwujących z oddali te zmagania. Z tychże przepraw przyjrzeć się można tutejszej zabudowie.
Munch odmieniony przez przypadki
Ponad zabudowę nabrzeżną wybija się monumentalny gmach Muzeum Muncha. Nam kształt budynku przywodził na myśl wielką ryzę papieru do drukarki, którego górne warstwy ktoś szturchnął tak, że część kartek wyszła poza granice starannie ułożonego bloku. Budynek robi wrażenie.
To tutaj przenoszone są prace sławnego norweskiego ekspresjonisty, Edwarda Muncha ze starej siedziby mieszczącego się nieco dalej od centrum. Artysta zapisał miastu w testamencie wszystkie swoje dzieła, które sam posiadał. Po latach muzeum dysponowało już ponad 20 tysiącami obrazów, rysunków i grafik. Nowa siedziba na nabrzeżu pozwoli zaprezentować odwiedzającym tę kolekcję. Niestety, w 2021 roku nowe Muzeum Muncha nie było otwarte — trwało wielkie urządzanie wnętrz.
Aby zaznać nieco Muncha warto wybrać się na wspomniane wcześniej wzgórze Ekeberg. To tam, na wijącej się serpentynami drodze łączącej szczyt z resztą miasta natknąć się można na ważny punkt widokowy. Podobno stąd spoglądał Munch by po chwili wpaść na pomysł namalowania swojego najsłynniejszego obrazu, „Krzyk” (którego artysta stworzył aż cztery wersje, a całą serię nazwał „Fryz życia”). Widok na miasto jakoś nie natchnął nas do stworzenia piątej odsłony „Krzyku”. Ale kto wie, może napisanie tego artykułu przyniesie nam sławę? Niemniej, widok na miasto jest niesamowity, a gdy zapada zmrok punkt oblegają amatorzy nocnej fotografii.
W mieście natknąć się można na sklepiki sprzedające pamiątki związane z najważniejszymi pracami artysty. Wiele knajpek nosi nazwy mniej lub bardziej nawiązujących do życia Muncha.
Opera jakiej nie widzieliśmy
Fakt, że budynek opery (mieszczącej się nieopodal Muzeum Muncha) przyciąga wzrok jest niezaprzeczalny. Tak jak wcześniej napisaliśmy, dach jest tak skonstruowany, by możliwe było wejście na niego i podziwianie panoramy miasta z dwóch poziomów. Za darmo — więc warto.