E-book
23.63
drukowana A5
31.14
Opowieści o odwadze

Bezpłatny fragment - Opowieści o odwadze

Część Porveli

Objętość:
23 str.
ISBN:
978-83-8414-716-0
E-book
za 23.63
drukowana A5
za 31.14

Trzej Radośni Jeźdźcy Szarego Miasta

W starym, szarym mieście, gdzie każdy dzień był taki sam i mijał bezbarwnie i bez życia — jak płyty chodnikowe, którymi pokryto ulice — mieszkało trzech małych chłopców: Joey, Leo i Noe.

Ludzie w tym mieście poruszali się cicho, bez emocji, jakby zgubili dusze. Wszyscy ubrani byli w ciemne, jednolite stroje i wykonywali swoje codzienne obowiązki. Nawet muzyka była pozbawiona radości. Na szkolnym podwórku dzieci nie śmiały się, nie bawiły — słychać było tylko szelest stóp. Ale tych trzech chłopców poruszały kolorowe marzenia skryte w sercach.

Joey kochał śpiewać i grać na gitarze. Każdego wieczoru w swoim małym pokoiku, z którego okna wychodziły na szare dachy miasta, dotykał strun palcami i tworzył melodie, które mieniły się jak kolory tęczy.

— Oby ktoś kiedyś usłyszał ten dźwięk — myślał Joey — Oby ktoś potrafił cieszyć się tą muzyką.

Leo malował. Jego obrazy wyglądały jak z innego świata — pełne światła słonecznego, kwiatów i marzeń. Często zostawiał je na ulicy, z nadzieją, że ktoś je zauważy.

— Jeśli chociaż jedna osoba się uśmiechnie, warto było — mawiał Leo, kręcąc pędzlem w dłoni.

Noe tańczył. Każdego wieczoru poruszał się przed lustrem tak, jakby stał na największej scenie świata. Jego taniec był wolnością, ale tylko ściany jego pokoju mogły go oglądać.

— Kiedyś wszyscy zatańczą — powiedział pewnego razu do siebie — Ja tylko zacznę.

Pewnego dnia Joey szedł ulicą z gitarą na plecach, gdy zauważył kolorowy obrazek leżący na ziemi. Był tak piękny, że szara rzeczywistość miasta jakby znikła. Zaskoczony podniósł go, spojrzał i przytulił do piersi.

— Kto mógł stworzyć coś tak pełnego barw? — szepnął Joey, jakby mówił do obrazka.

Usiadł na starych, wygiętych ławkach w parku, położył gitarę na kolanach i zaczął grać — melodię płynącą prosto z serca. Dźwięk unosił się w powietrzu, ale przechodnie szli z pochylonymi głowami, jakby nie słyszeli muzyki.

— Oby choć jedna osoba usłyszała — powiedział Joey, niemal się poddając — albo choć na mnie spojrzała…

Nagle dostrzegł lekki ruch. Jeden chłopiec tańczył do jego muzyki — płynnie, swobodnie, jakby jego ciało rozumiało dźwięki. Joey patrzył z zachwytem, a potem się uśmiechnął.

— Twoja muzyka żyje! — powiedział chłopiec, kończąc taniec — Jakby wołała całe miasto: „Obudź się!”

— Dziękuję — rozpromienił się Joey — Twój taniec… jakby dał mojej piosence ciało. Jak masz na imię?

— Noe — uśmiechnął się chłopiec — A ty?

— Joey — odpowiedział i podał mu rysunek — Znalazłem to na ulicy. Ciekawe, kto to namalował?

Noe spojrzał na obrazek, jakby szukał w kolorach czegoś znajomego.

— Ten obrazek nie wygląda jak nasze miasto — powiedział — Jakby był z innego świata. Chodź, znajdźmy tego, kto go stworzył. On też musi być jak my!

Wkrótce odnaleźli Leo — chłopca z rękami pełnymi farb i oczami pełnymi blasku. Malował w małej, opuszczonej alejce, gdzie często zostawiał swoje prace.

— To twój obrazek? — zapytał Joey, pokazując mu rysunek.

— Tak, to mój — odpowiedział zaskoczony Leo — Jak mnie znaleźliście? Przecież nikt nigdy nie zauważa moich prac.

— My zauważyliśmy — powiedział Noe — Twoje kolory żyją, tak jak muzyka Joeya i mój taniec. Jesteśmy różni, ale łączy nas jedno — chcemy, by to miasto ożyło!

Zostali przyjaciółmi. Postanowili, że wspólnie, dzięki swojemu talentowi, dodadzą miastu koloru i życia. Następnego dnia zebrali się na głównym placu. Joey grał i śpiewał na gitarze, Noe tańczył, jakby jego ciało było częścią melodii, a Leo ozdabiał plac swoimi kolorowymi obrazami.

— Zobaczcie, jakie to piękne! — zawołał Noe do przechodniów — Chodźcie, dołączcie do nas!

Na początku ludzie patrzyli z daleka — jedni zdziwieni, inni skrępowani. Ale pewna mała dziewczynka, z błyszczącymi oczami, zaczęła tańczyć obok Noego.

— Nigdy wcześniej nie tańczyłam — powiedziała — Ale twój taniec sprawił, że chcę spróbować!

— Widzisz? Potrafisz! — uśmiechnął się Noe — Taniec to wolność!

Chwilę później chłopiec podszedł do Joeya.

— Mogę spróbować zagrać na gitarze? — zapytał.

— Oczywiście — uśmiechnął się Joey — Pokażę ci, jak to się robi.

Do Leo podeszła starsza kobieta.

— Twoje obrazy… budzą moje wspomnienia. Czy mogę nauczyć się malować?

— Każdy może tworzyć kolory — odpowiedział Leo — Chodź, spróbujmy razem.

Plac powoli wypełniał się ludźmi. Jedni tańczyli, inni śpiewali, jeszcze inni malowali. Szare mury miasta pokryły się kolorowymi obrazami, smutna muzyka zamieniła się w żywe melodie, a śmiech dzieci wypełnił ulice.

— Udało się! — powiedział Leo, patrząc na rozradowany tłum.

— Nie — uśmiechnął się Joey — My tylko zaczęliśmy. Teraz całe miasto będzie to kontynuować!

— To co, zatańczmy jeszcze raz! — zawołał Noe. I cała trójka, wśród śmiechu, dźwięków i radości, dalej spełniała swoje marzenia.

Miasto, które kiedyś było szare i bez życia, zamieniło się w kolorowe, pełne dźwięków i szczęścia miejsce, gdzie każdy mógł odnaleźć swój talent i dzielić się radością z innymi.

Pomarańczowy — kolor nadziei

Dawid miał czternaście lat i był zwyczajnym chłopcem, ale z jedną wyjątkową cechą — jego oczy były pomarańczowe, jakby nosiły promienie jesiennego zachodu słońca. Jego oczy były ciepłe i błyszczące, ale od dzieciństwa były zarówno źródłem radości, jak i bólu.

W szkole koledzy naśmiewali się z niego, nazywając go „ogień oczami” albo „pomarańczowym chłopcem”. Mówili:

— Hej Dawid, twoje oczy świecą jak żarówki!

— Dato, jesteś z Marsa?

Dawid starał się ich ignorować, ale każde słowo kąsało jak zadrapanie w sercu. W wieku dwunastu lat postanowił:

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 23.63
drukowana A5
za 31.14