E-book
22.05
drukowana A5
35.72
Opowieści dla dzieci dorosłych.

Bezpłatny fragment - Opowieści dla dzieci dorosłych.


Objętość:
60 str.
ISBN:
978-83-8189-836-2
E-book
za 22.05
drukowana A5
za 35.72

Wróżki

Mam pomysł jak napisać bajkę!

Bajki czasami wydają się długie, nudne i nic nie znaczące dla dzieci, ponieważ świat się zmienia a w raz z tym zmienia się to że rzadko kiedy dzieci zaglądają do książek, lecz aby temu zapobiec to będzie bajka wszystkich zebranych bajek, a więc to było tak…

— Zlot wróżek na bal dało się słyszeć na szkolnym korytarzu, kto się wybierze na bal, ma mieć przebranie wróżki oraz opowiedzieć o sobie krótką historie, mile widziane będą czary, oraz pokaz lotu na byle czym. Program wisi w gablocie przy wejściu do sali chemicznej. Wstępem na bal będzie danie dwóch złotych na chore dzieci, a zapisują na konkurs: państwo którzy będą przesłuchiwać różne wróżki przed występem, są to nauczyciele poloniści, oraz pani psycholog, pani od muzyki oraz pan który prowadzi zajęcia teatru szkolnego.
Każdy może się zapisać, prosimy o jak najlepsze zaprezentowanie się. Życzymy miłej zabawy!

Długa lista uczniów zapisała się, każda dziewczynka chciała być wróżką, chłopcy też chcieli, no i im się udało, przecież pisze każdy może zostać wróżką! więc chłopiec też… Przygotowania szły pełną parą, zapisywało się coraz więcej uczniów, więc postanowiono już otworzyć przesłuchanie wróżek z poszczególnych klas, i podzielić na grupy wiekowe. Jak to możliwe mówi któryś z uczniów na korytarzu że taki nieuk, leń a chce zostać wróżką, to jeszcze nic gdy weszła najlepsza uczennica szkoły wszystkich zamurowało i zrobiła się cisza. To lizuska z piątej klasy, lecz co ona z sobą zrobiła, stała w pięknej sukni błękitnej jak niebo, czapka jak u wróżki w tym samym kolorze, twarz w makijażu, i nawet włosy pofarbowała na rudy kolor, wyglądała jak zjawa wieczorową porą, gdy robi się ciemno, świecą duże gwiazdy, księżyc, wszyscy nie mogli wyjść z podziwu i wciąż na korytarzu cisza. Najgorsze było to gdy gwiazdy zaczęły zamieniać się w kule śniegu w świetle księżyca. Na korytarzu zrobiło się zimno gdy ona stała i oddychała lekko powtarzając po cichu swoją kwestie. Gdy weszła w końcu otrząsnęli się z ciszy i znów na korytarzu zrobiło się głośno gwarno. Gdy wyszła z przesłuchania znów zrobiło się zimno, mówi z uśmiechem na twarzy przeszłam dalej, pokaże co potrafię! gdy ktoś z uczniów wstał i przeciwstawił się uczennicy mówiąc, nie pobijesz wszystkich, a ona odpowiedziała a z kąt wiesz? Ponieważ tu jest wróżka podobna do ciebie chodzi do pierwszej klasy i zobaczysz będzie lepsza niż ty. Dziewczyna pewna siebie zaśmiała się i tak jak by jej serce lodem się stało i mówi schodząc po schodach, jeszcze zobaczymy!!

Po przesłuchaniu wszystkich wróżek nawet chłopców wróżek ten uczeń który zaczął bronić uczennicy też zapisał się na wróżkę i postanowił lizusce utrzeć nosa. Zrobił się wróżą której w ogóle nikt nie znał, przedstawił się jak gradowa wróżka księżniczki śpiącej na śmieciach. Nauczyciele zaczęli się śmiać z wyobraźni chłopca, lecz on nie dawał za wygraną. Gdy wyszedł było mu wszystko jedno czy przeszedł czy nie. Gdy wchodził już na lekcje matematyki z radia węzeł które było w szkole pani od polskiego mówiła: Dziękujemy wszystkim którzy postanowili zostać wróżkami, po naszej naradzie wszyscy którzy przedstawiali się jako wróżka przechodzą do następnego etapu, musimy wybrać tylko trzy miejsca z każdej grupy wiekowej. Gdy ustalimy miejsca wtedy zacznie się pokaz wróżek przed całą szkołą z okazji dnia nauczyciela. Posłuchajcie mnie wróżki, jutro przyjdźcie i napiszcie coś o sobie krótko, oraz pokażcie swoje czary, lub pokaz lotu na byle czym…

Chłopak już wiedział że następny etap jest trudniejszy, nie umiał dobrze się wysławiać za to potrafił malować. Gdy przyszedł do domu, jeśli wróżka królewny śpiącej na śmieciach to czemu nie mogę tej królewny namalować, no i całą noc tworzył dzieło. Narysował uczennice lizuskę tak jak ona wyglądała, dorysowując padający śnieg księżyc i niebo nocą. No, mówi do siebie zadowolony, może to nie przejdzie wszystko mi jedno! ale utrę nosa, a jutro napiszę że mój malunek wszystko opowie… Przyszedł do szkoły tak jak sobie postanowił w nocy tak zrobił, oddał swoje kartki jako pierwszy, wychodząc niepostrzeżenie pokazał tylko język lizusce i udał się na przerwę przed lekcją polskiego.

Na lekcji polskiego pani zapytała się tych uczniów którzy chcieli być wróżkami co napisali w swoich wypracowaniach. Odezwał się leń i mówi ja napisałem że jestem wróżką opowiadającą bajki, i krótko napisałem co bym opowiadał: — „Bzowa babuleńka” siedziała na murku i opowiadała bajkę… Gdy tak opowiadał pani siedziała i słuchała z wielkim zainteresowaniem, gdy skończył pani była zaskoczona. Gdy przyszła moja kolej, ja tylko proszę pani napisałem m, zamyśliłem się a potem mówię wie pani co to będzie niespodzianka, pani tylko wzruszyła ramionami i akurat był dzwonek na przerwę.

Gdy poszedłem na boisko szkolne tam stały wróżki które prezentowały lot na byle czym, trochę obejrzałem a gdy startowała lizuska mówiłem w myśli skuś babo dziada!, nagle rzeczywiście moje czary się spełniły, i spadła z miotły i zdarła sobie kolano, a masz za swoje! mówię wyciągając długopis zamiast różdżki, w tej samej chwili głowę odwróciła pani psycholog i mówi do mnie, proszę do gabinetu! Tego było już za wiele gdy wyszedłem po rozmowie, z jakiej to racji, przecież to były czary, a z resztą to się jeszcze wszystko okaże… Gdy były pokazy czarów ja w nich występowałem i opowiedziałem co się stało na szkolnym boisku, lecz gdy pan od zajęć teatralnych mówi jeśli nam coś jeszcze pokażesz przechodzisz dalej, no a więc długopis trzymając w dłoni mówię sobie co ma się stać i mówię znów ten sam czar skuś babo dziada!, i pani się przestraszyła i dała kreskę na karcie punktacji potem pan spojrzał się na mnie i mówi, dobra możesz iść wyniki powiemy przez radio węzeł… Wyszedłem i patrzę na małą dziewczynkę z pierwszej klasy, a ty jaką wróżką jesteś, Wróżką śnieżynką która jak to w bajkach zamienia się w królową śniegu. Chwilę sobie porozmawiałem z nią pokazała mi swoje czary, oraz mówiła że jak był lot na byle czym ona wzięła dziadka laskę i pokazywała na niej ćwiczenia. Jeszcze bym z nią rozmawiał gdy poszła do komisji pokazać swoje czary, tylko krzyknąłem powodzenia!! Gdy miałem latać powiedziałem że jestem wróżką nie lotką, i miałem spokój do końca dnia. Wróciłem do domu i myślę wciąż o tym obrazku, tak naprawdę udał mi się, ale czy to starczy. Moje czary nie raz nie działały lecz to co się stało na szkolnym boisku to był tylko przypadek wypadek. Lecz siedząc na swoim ulubionym fotelu myślę sobie pisząc tym długopisem którym robiłem czary, ty wróżko jeszcze utrę tobie nosa, i głośno skuś babo dziada!… I co dalej?…

Nazajutrz w szkole wielkie zamieszanie, ponieważ już pani powiedziała wyniki, a ja tego dnia spóźniłem się do szkoły, gdy spotkałem kolegę leniucha on mówi, dla tego jest zamieszanie ponieważ ktoś ze starszej klasy ma miejsce wyróżniające lecz kto to jeszcze mają powiedzieć. Słuchałem go lecz tylko wzruszyłem ramionami i poszedłem do dziewczynki z pierwszej klasy, jakie było moje zdziwienie gdy pan mnie złapał za rękę i mówi to ciebie szukamy! chłopie, ja nie wiedziałem o co chodzi, poszedłem z nim przed komisje a pani od muzyki mówi, to twoje dzieło? Wszystko mi się przypomniało, i mówię tak to moje dzieło, ty nie jesteś wróżką królewny na śmieciach mówi z uśmiechem pani od muzyki, ale malarzem!. dla tego twój obraz dostaje nagrodę wyróżniającą. Po mimo twoich czarów i to ze nie chciałeś latać zdecydowaliśmy się ciebie wyróżnić. Twój obraz powiesimy na korytarzu szkolnym, a po obchodzie dnia nauczyciela twój obraz wyślemy na konkurs „Bajecznie” czy zgadzasz się na to? Tak mówię z uśmiechem. Gdy wchodziłem na lekcje plastyki, pani pomogła mi mój obraz obramować i podpisać. Byłem z siebie dumny, jeszcze jej pokaże i do siebie śmiejąc się ach skuś babo dziada!

Gdy przyszedł dzień nauczyciela zaczęła się dobra zabawa, przyjechali nie tylko rodzice dzieci, ale też przyjechały ważne osobistości, przyjechały dzieci dla których pieniążki były zebrane, gdy wszyscy zajęli miejsca, najpierw było dość długie powitanie, potem zabrali głos goście w końcu były pokazy wróżek które wygrały, w śród nich była dziewczynka z pierwszej klasy która pokazała swoje ćwiczenia, i przeczytała jaką wróżką jest, potem jeszcze dwie dziewczynki których nie znałem. Potem pokaz wróżek ze starszych klas i w śród nich lizuska, gdy ona występowała wziąłem długopis i do kolegi leniucha, patrz to czar skuś babo dziada!, nie spodziewałem się tego że to się uda gdy ona pomyliła się przy czytaniu, wszyscy zaczęli się śmiać i klaskać w dłonie, och mówię czy to? A z resztą… Gdy odsłonili mój obraz który był wyróżniony widziałem na twarzy lizuski czerwone place, a potem złość w jej oczach, musiałem wstać i opowiedzieć coś o tym obrazie… mówię:

Gdy na korytarzu szkolnym wszyscy przebrani za wróżki czekali na przesłuchanie, ja nie mogłem patrzeć na wróżkę która wciąż jest lubiana przez nauczycieli za to że się podlizuje, nagle wszyscy zamilkli i słuchając mnie dalej ich oczy zabłysły… Mówiłem to powoli aby zdania były zrozumiałe. Gdy wychodziła zaś pomyślałem sobie że ma serce jak lód, drodzy nauczyciele ona nawet ona pofarbowała sobie włosy, co mnie najbardziej zdenerwowało, ona myślała że to ona wszystko wygra, i że ona będzie gwiazdą, gdy schodziła po schodach mówi to się jeszcze zobaczy. Zobaczy, zobaczy mówiłem dalej tak ale zobaczy swój portret, bo chciałem tu cisza i mówię dalej chciałem jej utrzeć nosa, niech to będzie dla niej przestrogą że się ze mną nie zadziera!. Cisza dalej trwała a ja usiadłem na miejsce, gdy na scenę weszła pani dyrektor mówi — no i tu dochodzimy do końca dnia nauczyciela. Dziękujemy wszystkim za przybycie…

Od tego dnia minęło parę dni takich że nauczyciele nie wiedzieli co o tym wszystkim myśleć, gdy spotkałem się z lizuską ona mówi wiesz twój obraz na mnie zrobił wrażenie a tak w ogóle jesteś wezwany do pani dyrektor. Myśli zamarły i mówię tak zasłużyłem sobie na naganę, jakie było moje zdziwienie gdy pani zamiast na mnie krzyczeć mówiła miło i z uśmiechem. Ja zaczęła pani dyrektor, wezwałam ciebie tutaj w sprawie twojego dzieła, wysłaliśmy na konkurs, zająłeś pierwsze miejsce, jutro pojedziesz z rodzicami odebrać wygraną, lecz co dalej chcesz zrobić z tym obrazem? Ja nie wiele zastanawiając się mówię chce dać dla chorych dzieci do szpitala, niech im się przypomina ten sympatyczny dzień nauczyciela, tu wszystko umilkło, wyszedłem z gabinetu zadowolony z siebie i mówię spotykając znów lizuskę na korytarzu. Widzisz nie tylko ty jesteś ulubienicą szkoły ale JA też… Po tych słowach poszedłem w swoją stronę, a lizuska no lizuska wciąż się podlizywała nic ją to nie nauczyło nawet moje utarcie nosa, choć nie wygrałem aby wystawić swoją wróżkę na scenie, ale obraz to było lepiej wygrane bo nie dość że postawione na scenie, to jeszcze nagroda pieniężna lecz co tam dla takiej lizuski… Drogie dzieci! mówię na koniec do siebie, przesyłam wam ten obraz abyście pamiętały nie tylko o dniu nauczyciela, ale abyście zapomniały o bólu, potem mówię z siebie dumny, tu narysowałem lizuskę, lecz wy zdecydujcie co to za wróżka…

Kopciuszek

Bajka teraźniejszości…

Kasieńka czyta bajkę przez siebie napisaną… „Teraźniejsza bajeczka”

Pewnego dnia w bloku na pierwszym piętrze mieszkały oschła Róża i niechlujna Zosia oraz niemowa lecz zawsze uśmiechnięta Kasieńka..

Kasieńka czytała bajkę w swoim pokoju na poddaszu tak ją wciągnęła jej bajeczka że zapomniała o całym Bożym świecie…

Gdy już przeczytała zabrała się za szycie, ubranek dla lal które miały wystąpić w przedstawieniu. Te lale miały ubogie sukienki ponieważ wszystkie po kolei będą miały główne role kopciuszka, Specjalnie dodane łaty i czasami źle przeszyte rękawy i kilka dziur — dziewczyny lalki mówi Kasieńka nie macie rodziców ale za to zwierzęta, wyciągnęła dwa pieski misie i jednego misia kota gdy szyła przez uchylone drzwi wszedł jej kotek Fryc i wyjął z woreczka kłębek wiejskiej wełny, Kasia nie zauważyła i kotek poplątał się razem z wełną. Co macie mówić to dopiero potem dopracuje, teraz wełny mi brakuje, O nie! Kasieńka podniosła za kłębuszkowego kotka, kotku! Widzę że też chcesz występować uszyje tobie sweterek i zrobię skarpetę i ty ją zgubisz jak kopciuszek pantofelek to będzie śmieszne. Sama zaśmiała się pod noskiem, tak to śmieszne że kot gubi skarpetę abyś ją tylko zgubił jak zadzwoni m…. tu umilkła i zamyśliła się a potem krzyczy budzik!!!

Rozwłóczona wełenka kocia zamieniła się w sweterek i skarpetę nie zbyt ciasną no to choć kotku!!, założymy skarpetę, kotek szybko zdjął lecz potem Kasieńka mówi, nie miałeś jej zdejmować i jej brać. Lecz zgubić, to by zobaczył książę i się….. tu się zatrzymała i w pół zdania och królowa i zaczęła się śmiać… potem zbiegła na dół bo dało się słyszeć wołanie na obiad!!

— Powiedz mi Łukaszu mówi Kasia przy obiedzie, — powiedz mi co by to było gdy by życie kopciuszka nie zmieniało się

— nie wiem Kasieńko ale gdy byś ty to była to bym ciebie zabrał daleko od macochy

— o tak wtrąca się Tomek który dopiero przyszedł na obiad, — widzisz mówi dalej Tomek, Krzysiek miał aż dwie macochy i żadna z nich nie była aż taka straszna

— Tak a ty jeszcze miałeś ojczyma,

— tak i to jakiego dobrego, kochał nas wszystkich, często jeździliśmy do lasu lub nad morze, opiekował się nami, a w górach czuwał i nie spuszczał nas z oka

— a mi się zdaje Tomku że to ty byłeś tym kopciuszkiem

— o nie Kasieńko! Kopciuszkiem to był Krzysztof

— No ale nie żyje Krzysiu, więc na dzisiejsze czasy

— na dzisiejsze czasy Kasiu to Łukasz jest twoim kopciuszkiem, a ja Weroniki i niech już tak zostanie

Rozmowa kręciła się przez cały obiad i gdy już zjedli, Kasia się zamyśliła, Gdy by Weronika przeczytała kopciuszka, czy była by mądrzejsza…

Gdy Kasia siedziała w pokoju jadalnym chłopaki poszli pozmywać naczynia do kuchni

— wiesz co ja mam taki pomysł, jak by przyjechała Weronika to byśmy się rozdzielili, ja bym pojechał z moją dziewczyną nad morze

— żniwa już nie długo, i dużo pracy przed żniwami

— a nie długo twoja dziewczyna rodzi

— tak cieszę się że to będzie syn, będę mógł komuś zostawić gospodarstwo

— o tak, a może by wysłać małego i Emilkę i Kasie tu się zatrzymał i po chwili mówi to nie realne Emilia sobie nie da rady z nimi dwoma coś się wymyśli

— ja wiem brat że po tym co się stało boisz się, ale ja ustalę inny rygor i będzie wszystko dobrze

Łukasz zamyślił się i usiadł w myślach miał wiele wątpliwości aby tak się nie stało aby Kasia była kopciuszkiem

Gdy już wszystko było gotowe Kasia wybiegła do koni zwłaszcza do Jaćki która już wyciągała głowę na jej widok

— o pani już jestem mam cukier i wiadro wody proszę, na te słowa Łukasz który przypatrywał się temu wszystkiemu dodał

— ja też tak chce

— o nie, nie Łukaszu ty jesteś moim kopciuszkiem ty masz mi usługiwać bo cię zamknę w lochu o wodzie i chlebie…

Tu się zatrzymała bo Łukasz wziął ją na ręce i posadził na koniu,

— ale fajnie dobra już taka kara nie będzie śmieje się Kasia i dodaje to co idziemy na lody?

Późnym wieczorem gdy Kasia się wykąpała i szła spać po drodze zaszła do chłopaków aby im powiedzieć dobranoc

— dobranoc moja kochana Kasieńko

— nie śmieje się Kasia dobranoc kopciuszku

— no dobra kopciuszku ale za nim pójdziesz spać to pościel łóżka zrób ziółka na spanie i zasłoń okno masz na to 5 minut

Kiedy tak żartowali nawet Tomkowi się to spodobało i mówi — a ja jestem królewicz i zaniosę cię do łóżka

zanieśli i utulili do snu….

Rano gdy Kasi jeszcze chciało się spać obudził ją ptaszek który pukał w okienko, Kasia się trochę przestraszyła lecz potem woła o to mój znajomy Maniek którego kiedyś nalazłam jak wypadł z gniazda, Och ptaszku mam chlebek lecz nie dla ciebie…. Tu umilkła i zdenerwowała się na siebie, nie, nie tak by się nie zachował kopciuszek dam jemu trochę chleba tu otworzyła okno i dała ptaszkowi, ptaszek wyrwał i odleciał a Kasieńka do siebie potem dam mu chleba do karmnika bo on ma jeszcze dzieci, a więc Dzień dobry poranku,

Po śniadaniu przyjechała Emilka razem z Weroniką ze szkoły

Emilka pyta się Kasi

— Jaką chcesz kawę?

— bez mleka i cukru rozpuszczalną

— teraz tobie zrobię?

— O nie Emilko ja lecę do Jaćki

Przez ten czas aż do obiadu Kasia bawiła się z Jaćką potem poszła zobaczyć co się dzieje w stajni. W stajni zaniepokoiła ją rozmowa Weroniki z jednym z parobków który zawsze palił fajkę

— I jak tam młoda wakacje

— a u ciebie

— no ja jestem tylko pracownik

— Jak byś chciał to bym cię zastąpiła

— ech nie dała byś sobie rady

— a w czym niby nie dała bym rady

— a no ze żniwami nawet nie wiedziała byś kiedy kosić

— wiem, woła Weronika, wiem teraz będą

— nie teraz jeszcze dużo musisz się nauczyć

— co takiego jeszcze się przekonasz ile potrafię o tak

— obaczymy, młoda

Gdy tak stali i plotkowali Kasia nadsłuchiwała i bardzo się niepokoiła że młoda Weronika z parobkiem rozmawia zamiast iść coś porobić i temu panu nie przeszkadzać, ale co tam gdy skończyli rozmawiać Kasia poleciała do Jaćki aby jej wszystko opowiedzieć.

Wieczorem późnym gdy wszyscy kładli się spać, i Kasia już leżała bardzo szybko w łóżku i już miała śnić gdy ją obudził Weroniki telefon, musiała iść do łazienki i słyszała całą rozmowę, o to chyba ona z Dorotą rozmawia…..

tak ta Dorota cześć

tak dobrze

a nie mówiłam tobie jeszcze pokłóciłam się z parobkiem

na dodatek tata dał mi karę

ach mówię tobie

Tak

a gdy przyjdę jutro do ciebie

ok

dobra to się jeszcze wszystko okaże

Rozmawiały dosyć długo, więc Kasie to znużyło i poszła do łóżka a potem słyszy że Weronika się ubiera i zmierza w stronę stajni długo jej nie było i Kasia usnęła…

Miała chyba straszny sen bo obudziła się i usłyszała smutny głos Łukasza a potem coś zabolało i potem pustka, obudziła się z wielkim bólem głowy a potem z głośno bijącym sercem była obolała, lecz szczęśliwa że ma przy sobie Łukasza,

Gdy już wydobrzała w odwiedziny przyszedł Tomek i miał dla niej dobre wieści że nie długo będzie mogła chodzić co dziennie na świetlice, Kasia pomyślała że nie długo będzie rysować poznawać ludzi i wiele przed nią zadań, i zrobiło jej się wesoło i poznała kolegę….

Gdy wyszła ze szpitala własnym oczom nie wierzyła że to uczyniło wszystko pustkowie, chciała się spytać co się stało lecz nie była w stanie mówić, tylko do niej Łukasz powiedział:

— Teraz posłuchaj kochanie będziesz pod opieką Tomka ja muszę jechać na ważną konferencje przyjadę za miesiąc będę tęsknił, nie mogę ciebie zabrać ale jak tylko przyjadę obiecuje pojedziemy gdzie będziesz chciała, trzymaj się kochanie do zobaczenia.

Kasia tydzień chodziła na świetlice smutna i nie wyrażająca chęci na jakiekolwiek zadania, wciąż też interesowała się kolegą aż pewnego razu Tomek zaproponował jej aby kolega ze świetlicy przyszedł do nich w odwiedziny.

Przyszedł w piątek i nie wiedział kiedy ma opuścić dom, w ogóle dziwnie się zachowywał po Kasi twarzy było widać wstyd, za to u niego uśmiech i pewność siebie….

Gdy kolega ich opuścił to Tomek zwrócił się do Kasi

— uważaj na niego on jest jakiś dziwny żeby potem nie było problemów kocham cię i dla tego daje radę tobie abyś uważała….

Minęło parę dni Kasia chodziła z kolegą na świetlicę a potem wracali razem do domu, on ją wciąż prosił aby mu coś fundowała kupowała mu ciastka i czekoladę fundowała lody i zaprosiła na Frytki, lecz nadszedł taki dzień gdy on był smutny i mówi że jego siostra wyjechała za pracą i że oni nie mają co jeść, na dodatek mój piesek jest chory proszę pomóż mi bo jak nie to popełnię samobójstwo!

To ostatnie zdanie szumiało w uszach jak zaczarowane, nawet gdy raz mu nie chciała dać jabłka bo sama miała ochotę daj bo się zabije! te słowa ją trochę już drażniły i sama na własną rękę podjęła się zadania aby napisać do jego siostry co się z nim dzieje…

Ile to trzeba aby sytuacja zamieniła się w katastrofę, dzwoniła nawet dawna dziewczyna Marcina, a przecież mówił że w nikim się nie kochał, to zaczęło podpadać, gdy pisała do siostry to on wybiegł i uciekł z domu, Wszystkim zajęła się kierownik świetlicy oburzona tylko Kasi zachowaniem nie zbyt miłe to było. Kierownik zadzwoniła po Łukasza i kazała im chodzić do psychologa, i nawet skierowała Kasie do psychiatry…

Kasia przez jakiś parę tygodni nie mogła dojść do siebie, wypadek za wypadkiem

mówi do Łukasza

— coś mi się tu nie zgadza bo kij nie ma jednego końca ale dwa

— tak masz racje

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 22.05
drukowana A5
za 35.72