Historia Alicji to historia dziewczyny, która przeszła tysiąc mil, by wrócić do domu. Czasem najcenniejsze rzeczy są najbliżej, a my szukamy ich daleko.
Książkę tę dedykuję najważniejszej osobie na świecie — Tobie Czytelniczko. Nigdy nie przestawaj cieszyć się każdym dniem, marzyć i śnić.
Magia istnieje
Święta Bożego Narodzenia są najpiękniejszymi świętami w roku. Ich magia wypełnia cały świat, a nastrój pokoju i miłości odczuwają nie tylko ludzie, ale i zwierzęta, anioły i duchy. Nie każdy zdaje sobie sprawę z ilości cudów, jakie mają miejsce właśnie w tym magicznym dniu. Spełniają się najskrytsze marzenia, a ludzie są w stanie porozumieć się ze swoimi zmarłymi bliskimi. Bóg zadbał o to, by w tym wyjątkowym dniu każdy człowiek: mały czy duży, stary czy młody poznał Jego łaskę i wielkoduszność. Tego właśnie dnia dwoje bardzo kochających się ludzi, obejmując się mocno i spoglądając w niebo, wypowiedziało w myślach swoje największe marzenie, którym było pojawienie się w ich życiu dziecka…
Alicja przychodzi na świat
Być może zastanawiacie się, dlaczego najszczersze miłości rodzą się w dzieciństwie i w latach młodzieńczych. Otóż dzieje się tak dlatego, że wtedy nie jesteśmy jeszcze skażeni dorosłością i ranami zadanymi przez innych ludzi. Wiecie przecież dobrze, co się dzieje, gdy zostajecie zranieni. Najczęściej zaczynacie sami ranić lub przestajecie ufać innym ludziom z obawy przed kolejnym zranieniem.
Nie inaczej było z Alicją. Właśnie kończyła 30 lat, a wciąż była tak zwaną singielką, zarzekającą się, że związki jej w ogóle nie interesują. W głębi serca jednak jedyne, o czym marzyła, to kochać i być kochaną. To marzenie było jednak skryte tak głęboko, że nawet ona sama nie mogła się do niego dokopać. Tak było bezpieczniej. Zakopać prawdziwą siebie, tę całą wrażliwość, by nikt nigdy nie mógł jej zranić.
Zacznijmy jednak od początku, który sięga 2093 roku. Wtedy też w małej miejscowości, w przepięknym kraju zwanym Polską, urodziła się ona. Rodzice Alicji kochali się wyjątkowo silnym i najszczerszym uczuciem. Alicja była zatem marzeniem, kropką nad „i” w ich małżeństwie, a gdy tylko się urodziła, nad rodziną Laube, gdyż tak się właśnie nazywali, jeszcze mocniej zaświeciło słońce.
Alicja urodziła się z wyjątkowym darem, który z czasem wydawał się być jej przekleństwem. Od dziecka bowiem Alicja była niesamowicie wrażliwa. Każdą emocję odczuwała ze zdwojoną siłą, co sprawiało, że bywały chwile, gdy szczęście rozpierało ją, jak nikogo innego. Bywały jednak również momenty, w których bardzo cierpiała. Stokroć bardziej, aniżeli jakakolwiek inna osoba. Właśnie podczas jednego z takich trudnych momentów Alicja odkryła swój kolejny talent. Co nim było i w jaki sposób go poznała? Alicja tego dnia poczuła się bardzo zraniona, gdyż została niesłusznie oskarżona o zniszczenie kwiatów w ogrodzie rodziców. Tata dziewczynki bardzo na nią nakrzyczał i za karę nakazał jej zostać w pokoju do końca dnia. Sześcioletniej wówczas Alicji krople łez zaczęły spływać po różowych policzkach. Z każdą minutą dziewczynka płakała coraz bardziej i bardziej, a niesłuszne oskarżenie było dla niej niezwykle bolesne. Właśnie wtedy usłyszała tuż obok siebie cichy głos, który mówił:
— Alicjo kochana, nie płacz. To wszystko nic nie znaczy. Jesteś mądra i dzielna. Nie warto, byś płakała z powodów, na które nie masz wpływu. Prawda i tak wyjdzie z czasem na jaw, a twoja mądrość i siła pozostaną. Wybacz tacie, że niesprawiedliwie cię ocenił, każdy z nas popełnia błędy, nawet on. Rozejrzyj się po swoim pokoju i zastanów się, w co mogłabyś się dziś tutaj sama pobawić? Co ciekawego mogłabyś robić? Wykorzystaj to, że jesteś w swoim pokoju, na coś pożytecznego. Szkoda czasu na smutki, kochanie.
Alicja, słysząc te słowa, podniosła głowę i rozejrzała się po swoim pokoju. Zobaczyła wtedy siedzącą obok piękną kobietę. Kobieta ta wyglądała trochę jak wróżka, trochę jak nimfa i miała najpiękniejszy uśmiech, jaki Alicja dotąd widziała.
— Kim jesteś, piękna wróżko? — zapytała dziewczynka z szeroko otwartymi oczami.
— Alicjo, na razie powiem ci, po co tu jestem — odpowiedziała piękna pani. — Jestem tu po to, abyś wiedziała, że pomimo, że często czujesz się samotna i niezrozumiana, tak naprawdę nigdy nie jesteś sama. Ja jestem zawsze przy tobie. Dlatego teraz możesz się do mnie mocno przytulić, jeśli tylko tego pragniesz.
Alicja od dawna marzyła o tym, by spotkać kogoś, kto szczerze ją pokocha i do kogo, bez względu na wszystko, zawsze będzie mogła się przytulić. Wstała więc z podłogi, na której jeszcze niedawno skulona łykała łzy i podeszła odważnie do pięknej wróżki. Następnie usiadła na jej kolanach i przytuliła się do niej mocno. Poczuła wtedy coś niesamowitego… Było to takie ciepło, którego nigdy wcześniej nie czuła. Ogromna miłość oraz poczucie bezwarunkowej miłości, którą ta nieznajoma pani z niewiadomych przyczyn ją obdarza. Dziewczynka uśmiechnęła się, bo zrozumiała, że wróżka traktuje ją, jak kogoś wyjątkowego. Alicja w tej chwili właśnie tak się poczuła. Wyjątkowa i kochana. Nadal jednak nie wiedziała, kto okazał jej tak wiele serca i miłości. Postanowiła więc ponowić pytanie dotyczące tożsamości pięknej i nieznajomej pani, która w tej właśnie chwili tuliła ją do serca, głaszcząc po maleńkiej główce.
— Kim jesteś, wróżko? Czy możesz mi już zdradzić tę tajemnicę?
— To żadna tajemnica — odpowiedziała kobieta, ocierając z twarzy Alicji resztki łez. Nie jestem żadną wróżką, jestem, Alicjo, tobą. Jestem tobą z przyszłości i przybyłam tu, by cię pocieszyć, bo dobrze wiem, jaki ból nosisz w sobie. Chcę ci jednak uświadomić, że ten ból kiedyś zniknie. Dorośniesz, staniesz się kobietą i będziesz naprawdę szczęśliwa. Wszystko będzie zależało tylko od ciebie. Nie będziesz już zależna ani od rodziców, ani od żadnych innych dorosłych. Wszystko w twoim życiu będzie zależało od ciebie, dlatego też nie zatrać swojej wyjątkowości i dobrego serca. Jeśli uda ci się je zachować, nie zatracisz swojej dziecięcej radości i wiary w dobro i spełnienie marzeń — zwyciężysz. Ważne, byś zrozumiała także, że nawet, będąc dzieckiem, masz wpływ na to, jak interpretujesz, co ci się przydarza. Dzięki swojej wyobraźni możesz nawet najtrudniejszy dzień przeobrazić w najpiękniejszy.
Wyobraźnia i pozytywne myślenie są twoimi największymi zaletami.
ALicja poznaje miłość
Pierwszego dnia w przedszkolu Alicja nie wspomina zbyt dobrze. Z uwagi na to, że jej rodziców nie było stać na zakup pięknych ubrań i drogich zabawek, dziewczynka szybko stała się obiektem drwin koleżanek i kolegów. Alicja była nie tylko biedna i skromnie ubrana, ale dodatkowo została obarczona pewnym kompleksem. Tym kompleksem były uszy. Uszy Alicji były duże i odstające tak bardzo, że nie dało się ich zasłonić żadną fryzurą. Alicja próbowała wszystkich sposobów na to, by je zakryć. Przyklejała na przykład uszy taśmą klejącą, ale, jak nietrudno się domyślić, jej wysiłki szły na marne.
Pewnego razu spróbowała posunąć się do jeszcze bardziej drastycznych środków, bo przykleiła uszy klejem, który znalazła w szafce rodziców. Skutki tego okazały się tragiczne. Alicja wylądowała w pobliskim szpitalu, gdzie niezbyt miłe pielęgniarki pastwiły się nad biedaczyskiem przez prawie godzinę, próbując uratować jej uszy. Kolejnym pomysłem Alicji było zwijanie wielgaśnych uszu w ruloniki i wkładanie ich do środka. Pomysł ten okazałby się idealny, gdyby tylko uszy po jakimś czasie same nie wracały do pierwotnego stanu, co wyglądało komicznie.
Nie da się ukryć, że Alicja także niewiele słyszała, mając całość ogromniastych uszu w małżowinie. Odstające uszy były koszmarem Alicji. Gdziekolwiek się nie pojawiała, była wyśmiewana właśnie z ich powodu. Tych wstrętnych uszu, które uprzykrzały jej życie tak bardzo, że zapewne nie jesteście w stanie sobie tego wyobrazić. Pewnie pomyślicie, że niemożliwym jest, żeby absolutnie wszyscy dokuczali Alicji z powodu, jak wydawać by się mogło, tak błahego, jak uszy. Niestety tak właśnie było. Rodzice Alicji często z politowaniem kiwali nad nią głową, niby tylko szepcząc do siebie: „taka śliczna dziewczynka, tylko te uczy…”. Mówili do siebie takim tonem, jakby ona miała tego nie słyszeć, co notabene świadczyłoby o tym, że nie tylko ma odstające uszy, ale i jest totalnie głucha.
Pewnego razu, gdy Alicja, jak zazwyczaj, bawiła się sama w przedszkolu, a inne dzieci, jak zawsze, z niej szydziły, podszedł do niej Borys, chłopiec, który przynależał do innej grupy przedszkolaków. W zasadzie Borys nie tylko podszedł do Alicji, on ją zasłonił własnym ciałem i zaczął krzyczeć wniebogłosy, co miało ją uchronić przed słuchaniem wyzwisk ze strony innych dzieci. Borys poczuł się w tym momencie jak prawdziwy bohater, a Alicja pierwszy raz w życiu poczuła się naprawdę ważna. Było to dla niej tak niezwykłe uczucie, że sama nie mogła pojąć tego, jak to się stało, że z dnia na dzień zasłużyła sobie na takie szczęście. Ktoś ją zauważył, ktoś uznał, że jest tego warta, a może również jest dla kogoś piękna?
Alicja stała jak wryta, nie mogąc oderwać wzroku od Borysa. To trwało jakąś chwilę, choć dla niej była to cała wieczność. Nagle inne dzieci ucichły, ale tylko na chwilę, bo, jak się okazało, najwyraźniej zbierały siły, by rzucić się na Borysa. Wszystkie dzieci rzuciły się na chłopca z niemal zwierzęcymi odruchami. Wyrywając włosy, wieszając się na nim i ciągnąc za uszy.
Na szczęście w tej chwili pojawiła się pani przedszkolanka. Pokiwała z pobłażaniem głową, po czym ukarała tak samo surowo wszystkie dzieci, rozstawiając je po kątach i nakazując stać w nich bez ruchu przez godzinę. Alicji wyjątkowo trudno było wystać w kącie, gdyż jej myśli ciągle krążyły wokół Borysa. Nie wiedzieć czemu, poczuła mocne kołatanie serca. To chyba miłość — pomyślała. Gdy tylko pani przedszkolanka ogłosiła koniec kary, Alicja podeszła do Borysa.
— Borys, czy mogę cię zapytać, dlaczego mi pomogłeś? Dlaczego mnie obroniłeś przed nimi?
— Nie mogłem pozwolić, by mówili ci te wszystkie okropne rzeczy. To wszystko nieprawda, wiesz?
— Nieprawda? Chcesz powiedzieć, że nie przeszkadzają ci moje wielkie i odstające uczy? Może powiesz jeszcze, że uważasz, że jestem… ładna?
— Ależ, Alicjo, ty jesteś śliczna. Jesteś najśliczniejszą dziewczynką w przedszkolu.
Alicja, gdy tylko zdała sobie sprawę, co powiedział Borys, oniemiała z wrażenia. Jej świat od tej pory nabrał innych barw. To była właśnie godzina powrotu do domu i dziewczynka zobaczyła w drzwiach sali swoją mamę. Nie wiedząc, dlaczego, odwróciła się od Borysa i zaczęła biec przed siebie najszybciej jak tylko potrafiła. Mijając swoją mamę, wbiegła do szatni. Ubierając szybko buty, poinformowała swoją zdziwioną dziwnym zachowaniem córki mamę:
— Mamo, musimy iść. Szybko!
— Kochanie, czy coś się stało?
— Tak. Ktoś się chyba we mnie zakochał!
Kolejnym dniem była sobota, więc Alicja spędziła go w domu. Podekscytowana, jak nigdy wcześniej. Miała ochotę skakać z radości, bo pierwszy raz w życiu poczuła, że jakiemuś chłopakowi na niej zależy. Czuła się przeszczęśliwa. Nieustannie się rumieniła, nawet przy stole, jedząc z rodzicami obiad. Mama bacznie przyglądała się Alicji i ostrożnie podpytywała, co dokładnie wydarzyło się w przedszkolu.
— Mamo, wiem, że pomyślisz, że zwariowałam, ale Borys jest moim przyszłym mężem.
Teraz mama Alicji patrzy już na nią tylko z pobłażaniem. No tak, pierwsza miłość…
Weekend minął rodzinie Laube całkiem znośnie. Rodzice Alicji byli w odwiedzinach u jej dziadków, a ona sama pogrążyła się w marzeniach. Zaczęła wyobrażać sobie, jak by to było, gdyby z całkowitej brzyduli mogła przeobrazić się w prawdziwą piękność. Jak by to było, gdyby jej wielkie odstające uczy przeistoczyły się w małe, śliczne i zgrabne uszka. Krótkie nóżki w nogi do samego nieba. Małe oczka w piękne, duże oczęta… Tak, to były tylko marzenia, ale ona czuła, że nadejdzie dzień, w którym niczym brzydkie kaczątko przeobrazi się w łabędzia. Wszystko to dla niego, dla Borysa. To dla niego chciała stać się lepszą wersją siebie. Wciąż bowiem czuła, że na niego nie zasługuje.
W niedzielę Alicja stanęła przed lustrem i przyjrzała się sobie jeszcze dokładniej niż zwykle. Pomimo, że miała tylko kilka lat, miała już całkiem spore piersi. Było to kwestią jej nadwagi i nieproporcjonalnej budowy ciała. Patrząc na te piersi teraz, przed lustrem, zrozumiała, że to nie wygląda fajnie u dziewczynki w jej wieku. Wtedy wpadła na pewien pomysł. Podbiegła do szafy i zaczęła w niej szukać czegoś bardzo obcisłego. Czegoś, co mogłoby „spłaszczyć” okrągłe kształty jej piersi i przy okazji odstający brzuch. Po wielu przymiarkach znalazła ciuch idealnie się do tego nadający. Był to szalenie obcisły strój kąpielowy. Gdy Alicja wcisnęła go na siebie była płaska jak deska. Jest super! — ucieszyła się. Oczywiście, nadal w swoich oczach wydawała się być mało atrakcyjną, ale zawsze jedna z jej wad była choć trochę mniej widoczna. Bikini włożone, uszy zwinięte do środka, na to całkowicie luźna bluza i dżinsy. Nic jednak nie mogło sprawić, by Alicja poczuła się piękną dziewczynką. Wciąż czuła się gorsza, wciąż za plecami słyszała wyzwiska i nie mogła się pozbyć tego smutku, który zamieszkiwał jej serce.
— Borys jest taki mądry i przystojny, a ja… Hmm… Nie zasługuję na niego — myślała.
— Ale obiecuję sobie uroczyście, że kiedyś będę piękna. Obiecuję też sobie niezwykle uroczyście, że nigdy nie przestanę być dobrą osobą. Taką, jaką jestem teraz, a dodatkowo stanę się piękna na zewnątrz. Kiedyś moje marzenia się spełnią. Zrobię wszystko, by tak się właśnie stało!
Alicja miała tą zaletę, że miała w sobie ufność, że wszystkie jej marzenia pewnego dnia się ziszczą. Wierzyła, że jest wyjątkowa i zasługuje na szczęście. Być może piękna wróżka, która ją kiedyś odwiedziła, była tego powodem? Alicja miała tą pewność, że to, jak będzie wyglądało jej życie, zależy tylko i wyłącznie od niej samej.
Czas mijał szybko i nim się spostrzegła, nadszedł koniec roku przedszkolnego i zaczęły się wakacje. Nawiasem mówiąc, ta resztka roku przedszkolnego minęła Alicji przyjemniej niż jego początek. Po niezapomnianej akcji z Borysem koledzy i koleżanki Alicji bardzo się zmienili w stosunku do niej. Patrzyli na nią już inaczej i nie pozwalali sobie tak odważnie na stawianie niepochlebnych komentarzy w jej kierunku. Alicja zaś od tamtego pamiętnego dnia stała się wręcz nierozłączna z Borysem. Uwielbiali się bawić razem, śmieszyły ich i wzruszały te same rzeczy.
To był niezapomniany czas i oboje bardzo się obawiali dnia, w którym skończy się ich przygoda z przedszkolem. Mieli nadzieję, że zostaną przydzieleni do tej samej klasy szkolnej, ale nie mogli mieć takiej pewności. Borys wiedział, że Alicja na zawsze pozostanie w jego sercu. Wiedział, że łączy ich wyjątkowa więź, która zdarza się tylko raz w życiu. Alicja była pewna tego samego. Mieli po 6 lat, ale oboje byli bardzo dojrzali. Ta mądrość była dla nich jednocześnie błogosławieństwem, jak i przekleństwem.
Oczy Borysa nie pozostawiały złudzeń, były one nazbyt dojrzałe, jak na jego wiek. Co się mogło kryć za tą dojrzałością? Jak 6-letni chłopiec mógł być na tyle mądry, by już tak wiele przewidzieć. Przewidzieć, że trzeba się Alicją nacieszyć, póki jest na to czas. Przewidzieć, że to najgorsze kiedyś minie. Przewidzieć, że warto trzymać się nadziei na lepsze jutro. Borys już wtedy wiedział, że kocha ją za bardzo, by móc nazwać tę miłość prostą i łatwą do spełnienia. Była ona raczej nierzeczywista i spowita snem…
Nowy rozdział
Ostatniego dnia w przedszkolu Alicja nigdy nie zapomni. Borys wziął ją w pewnym momencie za rękę i wskazał drogę do „sekretnego schowka”, w którym już niejednokrotnie chowali się w ciągu dnia przed panią przedszkolanką i innymi dziećmi. Śmiali się tam i wygłupiali bez końca. Tym razem Borys usiadł, a następnie poprosił Alicję, aby usiadła obok. Alicja usiadła bardzo blisko, wtedy Borys poprosił, by zamknęła oczy, co też uczyniła. W tym momencie chłopak zwinął usta w dziubek i pocałował Alicję prosto w usta. Alicja otworzyła oczy i powiedziała to. Powiedziała: kocham cię. Borys pogłaskał Alicję po włosach i powiedział:
— Ty możesz mi dzisiaj nie uwierzyć, ale ja wiem, że pewnego dnia zostaniesz moją żoną.
Borys bardzo imponował Alicji. Był dla niej ideałem pod każdym względem. Mądry, przystojny, opiekuńczy. Czuła się przy nim bezpiecznie. Alicja wiedziała, że są tylko dziećmi, ale równocześnie czuła, że to, co ich połączyło jest niezwykle dojrzałe, trwałe i prawdziwe. Zapewne było to wynikiem niezwykłej dojrzałości zarówno samej Alicji, jak i Borysa.
W końcu nadeszły wakacje i Alicja, jak co roku, wyjechała na te dwa miesiące do cioci na wieś. Jej ciocia była zdziwaczałą starą panną i obie przepadały za sobą. Cały ten letni czas był dla Alicji magiczny. Spędziła go, pływając w jeziorze, pomagając ciotce w myciu okien i pieczeniu ciasteczek.
Pewnego dnia, podczas gdy dziewczynka akurat malowała płot cioci, ta zawołała ją z domu, prosząc, by Alicja podeszła do telefonu. To był Borys. Zadzwonił, by zaprosić ją na swoje urodziny. — Wspaniale! — Alicja aż podskoczyła z radości. To była niesamowita wiadomość. Dziewczynka poprosiła rodziców, aby odebrali ją wcześniej od cioci, by mogła pójść na urodziny Borysa. Następnie postanowiła upiec wraz z ciocią całą masę ciasteczek, które postanowiła podarować Borysowi w ramach prezentu urodzinowego.