E-book
11.76
drukowana A5
69.52
drukowana A5
Kolorowa
99.48
Opowiem Ci wiersz

Bezpłatny fragment - Opowiem Ci wiersz


Objętość:
373 str.
ISBN:
978-83-8384-789-4
E-book
za 11.76
drukowana A5
za 69.52
drukowana A5
Kolorowa
za 99.48
Serdeczne podziękowania dla Ewy Rożnowskiej za grafikę i okładkę oraz dla wszystkich tych, którzy wsparli wydanie tego tomiku - Aleksander Sobala

Gdy rano wstaję jeszcze przed świtem, a myśli ciągle błądzą we śnie, do kawy daję te sny spożyte, aby rozbudzić znów nowy wiersz

Herbaciana róża

Zakwitła róża

herbaciana,

tu u podnóża

wzgórz zielonych

i tak mi Tobą

zapachniała,

że czułam gorąc

Twoich dłoni.


Słońce świeciło

ponad wzgórzem,

serce mi biło

wspomnieniami,

tańczyły z wiatrem

wszystkie róże,

kwitnąc wraz z latem

kolorami.


W płatkach schowałam

swoje imię

i serce dałam 

między ciernie,

byś ją odnalazł

nawet w zimie,

gdy szronem cała

kwitnie we mnie.


Wciąż na coś czekam

na tarasie,

z drobiną mleka

pijąc kawę,

wpatrzona w różę,

w którą właśnie

schowałam duszę

całą prawie.             19.05.2024 Skała

Kamyk

Toczy się kamyk po stoku,

biegnę — dotrzymam mu kroku

i stoczę się dziś z nim razem

na samo dno moich marzeń.

Spłynę rynsztokiem wprost w ścieki,

ściekami wpłynę do rzeki

i z nurtem będę podążał,

tam gdzie jest ujście do morza.


Fala na pokład mnie wrzuci

żaglowca w porcie bez ludzi,

a kiedy wiatr zadmie nagle,

zbudzi ze snu wszystkie żagle.

Przepłynę sam całe morze,

odnajdę zgubione zorze

i znalazłbym oceany,

lecz przestał toczyć się kamyk.


Zatrzymał się w gęstej trawie

w połowie tej góry prawie,

staczać się dalej nie mogę,

kamyk powstrzymał mą drogę.

Zostałem tutaj na zboczu,

by zapach natury poczuć

między podnóżem i szczytem,

karmiąc swe oczy zachwytem.

04.03.2024 Skała

Moonlight

Gdzieś będę jutro,

gdzieś pojutrze,

dłonią z batutą

tworzę muzę,

toczy się kula

mokrym śniegiem,

is the moonlight

i will see again?


Słońce zachodzi,

dzień się kończy,

gwiazda się rodzi

ostatniej nocy,

rozbłyska łuna

światłem jeszcze,

is the moonlight

i will see again?


Zamykam oczy

niepewnością,

uśpiony rosy

jedną kroplą,

spragniony jutra

ręcznym ściegiem,

is the moonlight

i will see again?


Spadają z deszczem

pytajniki

i już nic nie wiem,

jestem nikim,

kołysze łódka

rzeki brzegiem,

is the moonlight

i will see again?    08.11.2024 Wadowice

Biała kurtyna

Zadzwonił dzwonek,

odjechał tramwaj

pozostawiając

mnie na przystanku,

niebo czerwone

z samego rana,

mgły opadają

znów o poranku.


Ulica znika

w białych kurtynach,

kocimi łbami

wiodąc w nieznane,

blaskiem gwiazd miga

złota dziewczyna,

pod lampionami

zamglonych planet.


Trzasnęła brama

ściszonym krokiem,

gołębie milczą

koło pomnika,

droga ta sama

tak jak przed rokiem,

tylko ja idąc

powoli znikam.

07.03.2024 Skała

Niebieskie szorty

W niebieskich szortach

i białej bluzce

szła leśną ścieżką

z kosturem w dłoni,

runami złota

i ściółki pluszem

stąpała lekko,

by wiatr dogonić.


Słuchała śpiewu

skrzydlatych bardów,

tuliła drzewa

w sukienkach z kory,

na stromym brzegu

leśnego stawu,

wiatr jej rozwiewał

z uśmiechem włosy.


Była szczęśliwa

i promieniała

blaskiem natury

zdobiącym oczy,

gdy wiatr goniła

zapominała

o świecie, w którym

czasem łzy toczy.

01.04.2024 Skała

Smak pomarańczy

Kiedyś kochałem

mocno tak,

duszą i ciałem

w serca takt,

przyjaciół miałem

wielu też,

lecz sam zostałem

w deszczu łez.


Kiedyś zrobiłem

jakiś błąd

i coś zgubiłem

blisko stąd.

Nie zapomniałem

tamtych chwil,

były wspaniałe,

przykro mi.


Coś jeszcze czeka

na mnie tu,

miłość człowieka

albo ból,

może to uśmiech,

może łza,

czekam aż uśnie

mój zły czas.


Kiedyś znów przyjdą

piękne dni,

wioząc mnie windą,

bym mógł śnić

i znów zatańczyć

właśnie tak,

by pomarańczy

poczuć smak.      02.04.2024 Skała

Paź królowej

Gdy jesteś sam

przychodzi myśl,

że ktoś, gdzieś tam

o Tobie śni,

wyciąga dłoń,

by musnąć twarz,

jak motyl łąk,

królowej paź.


Sięga Twych ust

wstrzymując dech,

tak blisko już,

jak las i mech

i tuli się

w słoneczny dzień

w ramiona Twe

i w szary cień.


Gdy jesteś sam

przychodzi myśl

ta, którą znam

już nie od dziś,

że ktoś, gdzieś tam,

a Ty wciąż tu,

bo miłość ta

nie łączy snów.

03.04.2024 Skała

Grusza

Zakwitła grusza

w przydrożnym sadzie,

wiatr nią porusza,

do snu ją kładzie

i Ty dziewczyno

jesteś gotowa,

na sny co miną,

gdy noc się schowa.


Kwiat duszę koi

swą białą barwą,

zapachem swoim

owady wabiąc,

Ty zaś gałązkę

trzymasz w wazonie,

by marzeń wiązkę

uchwycić w dłonie.


Marzy się liściom

zabrać czar płatkom,

będąc tak blisko,

jak morze statkom,

Ty koło siebie

masz twarz księżyca,

co się na niebie

sadem zachwyca.


Zapach się niesie

tak kolorowo,

ta grusza przecież

ma osobowość.

Usiądź dziewczyno

tu pod tą gruszą,

zanim przeminą

sny, co się kruszą.     04.04.2024 Skała

Majowy bal

Przyszedł już maj a ja

wyślę serce na bal

niech walca tańczy tam

w swej sukience


Kochać znów chcę ten deszcz

który pada wśród serc

kochając je

jak ja wciąż więcej


Zakwitły bzy a my

śnimy swoje wciąż sny

licząc te dni

co noc z księżycem


Gdzieś szumi las dla nas

i świerszcz w trawie znów gra

na skrzypcach tak

jak brzmi nam życie


Parasol mam ten sam

który brałem gdy czas

krwią płynął w nas

jak ptak po niebie


Księżyc już śpi a Ty

pośród fiołków wciąż tkwisz

ja zerwę dziś

ten kwiat dla Ciebie


Kończy się maj a bal

nocą ciemną wciąż trwa

muzyka gra

jak śpiew anioła


Opieram dłoń o skroń

pragnę poznać ust toń

by poczuć głos

co mnie tak woła         08.04.2024 Skała

Wrota

Rozetnę niebo

ostrym diamentem,

by światło spadło

na nocne trakty,

gdzie rośnie drzewo

w gwiazdy zaklęte,

oddając żaglom

pomyślne wiatry.


Rozedrę serce,

by z jego wnętrza

miłość wydobyć

w skrzydłach motyla

i jeszcze szczenię,

co chciało szczęścia,

gdy kwiat przygody

toczył krew w żyłach.


Zerwę łańcuchy

kute ze złota

i myśl uwolnię,

co zniewolona,

a ich okruchy

zmienię we wrota,

by dzikie konie

mogły w świat pognać.

12.04.2024 Skała

Niż

Mówią, że padać będzie

tutaj i chyba wszędzie,

świt przymrozkiem ma witać,

szalik może się przydać.

Mówią, że wiatry będą,

kiedy się fronty przetną,

niosąc do nas z zachodu

wiosenny podmuch chłodu.


To jest ten czas i miejsce,

kiedy zamarza serce

i w stanie hibernacji

kładzie na ciepło nacisk.

Kiedy nadciągną wyże,

to sercu będzie bliżej,

by kochać całą mocą

gwieździstą, jasną nocą.


Mówią, że kochać mogę

nawet w tę niepogodę,

gdy chmury burze niosą

nad Puszczą Kampinoską.

Mówią, lecz ja wiem jedno,

że fronty znów się przetną

i wyjdzie dla mnie słońce,

budząc serce gorące.

15.04.2024 Skała

Wdech

Głębokim wdechem

wciągnę wolność,

zamknę ją w klatce

z białych żeber,

aby czym prędzej

puścić wolno,

by była ptakiem

na mym niebie.


Będzie leciała

razem z wiatrem,

mijając wieże

złotych zamków,

odpoczywała

będzie czasem,

aż sił nabierze

w miejskim parku.


Gdy ją drapieżnik

znów zaskoczy,

wbijając zęby

między pióra,

ona jak Feniks

się odrodzi,

ogniste kłęby

topiąc w chmurach.


Upadnie z deszczem

na me usta,

znajdując łoże

w mojej ślinie,

abym raz jeszcze

poczuł jej smak

i wypluł w morze

wraz z delfinem.       22.04.2024 Skała

Orchidee

Zakwitły orchidee,

lecz tak daleko stąd,

gdzie słońce mocno grzeje

i czarny bywa ląd.

Gdzieś między zwrotnikami

kroczy z północy Rak,

by wraz z Koziorożcami

ciepłem otoczyć kwiat.


Wystają z butonierek

wśród garniturów drzew,

niezwykłe orchidee,

gdy w tle… kolibrów śpiew.

W barwnym deszczowym lesie

wśród tropikalnych lian

ma dusza kwiat ten niesie

tutaj, dla każdej z pań.


Przyjmij ten kwiat ode mnie,

uchwyć go w swoją dłoń,

zajrzyj do wnętrza sercem

i płoń, po prostu płoń.

Wznieć żar swojego serca

paletą ciepłych barw,

a zapach niech podnieca

Twe ciało drżeniem warg.


Zakwitła orchidea

w mym wnętrzu także dziś,

bym mógł oczy otwierać

częściej, niż mogę śnić.

Zapachem zmysły koić,

mocno jak nigdy nikt,

miłością kwiatu poić

każdy wschodzący świt. 30.04.2024 Skała

Powrót

Wysłałem serce

w daleką podróż,

aby już więcej

nie czuło głodu,

sam go tu karmić

już nie umiałem

ani go mamić

słów ideałem.


Dałem mu adres,

wcisnąłem bilet,

by autokarem

zmierzyło mile

dzielące pustkę

od górskich szczytów,

pomiędzy jutrem,

a dniem zachwytu.


Stukało w bramę

całą swą mocą,

gdy brzask nad ranem

kłócił się z nocą,

lecz nikt nie słyszał

głośnego bicia,

bo tutaj cisza

tylko zachwyca.


Wysłałem serce,

ale wróciło

głodniejsze jeszcze,

niż przedtem było

i tak cichutko

krew teraz tłoczy,

aby znów smutkom

nie patrzeć w oczy.      01.05.2024 Skała


Przemijanie czasu

Dzień tak szybko przemija

i noce przemijają,

każda przeżyta chwila

umyka niczym zając,

biegnie wśród traw wysokich,

gdzie każdy kwiat ją nęci,

czasami myląc kroki,

aż zniknie z mej pamięci.


Zegar bez końca tyka,

lecz zawsze w jedną stronę,

ja miłością oddycham

i przed nią się nie bronię,

patrzę na zachód słońca,

jutro znów będzie inny,

ten dzień dobiega końca

z tabliczką „już nieczynny”.


Zasnę tu snem głębokim,

a gdy się rano zbudzę,

przetrę zaspane oczy

i w nową drogę ruszę,

patrząc na wzgórza mgliste

kryte dywanem lasu,

otoczony przez ciszę

przerwaną biciem czasu.

15.05.2024 Skała

Miron

Kiedy mnie świt przywita,

zmieniając ciszę w szept

na jednej z moich gitar

wyśpiewam nowy tekst.

Sekundy szybko biegną,

zegar wybija takt,

śpiewając razem ze mną

tik tak, tik tak, tik tak.


Przez uchylone okno

wyleci jedna z nut,

po drodze zmysły kojąc

dotrze do Ciebie tu.

Zatańczy w środku ucha

i wbije w serce ton,

byś mogła ciągle słuchać

tulona wspomnień mgłą.


Zamknąłem w swej gitarze

duszę i serca łan

i Aleksandra marzeń

tak wiele, ile miał.

Zamknąłem wieczne kwiaty

i inny, lepszy świat,

bo na tym świecie naszym

codziennie więdnie kwiat.

05.03.2024 Skała

Gondola

Jest na kanale

wodny przystanek,

gdzie zakochane

wsiadają pary

i gondolami

wraz z marzeniami

płyną czasami,

by czynić czary.


Gdzieś tam w Wenecji

chcą ogień wzniecić

i kilka lekcji

pobrać miłości.

Tam klimat sprzyja,

bo nawet przyjaźń

gniazdo uwija

i sercem mości.


Każdy w coś wierzy,

a gondolierzy

pragną przemierzyć

świat z jednym wiosłem.

W gondolach dłonie

oplata płomień,

pulsują skronie

w miłosnym tonie.

17.05.2024 Skała

Kasztany

Jeszcze nie czas

zbierać kasztany,

dopiero kwiaty

kwitną bielą,

jeszcze z nich wiatr

i huragany

zrywają szaty

dywan ścieląc.


Jeszcze się grad

z kwiatami mierzy

i słońce praży

promieniami,

taki jest świat,

lecz serce wierzy,

że nas obdarzy

kasztanami.


Spadną na bruk

na pół pękając,

z łupinek spojrzą

w nasze oczy,

głośnym stuk puk

znów zapukają

i jeszcze zdążą

próg przekroczyć.


Jeszcze nie czas

zbierać kasztany,

jeszcze dni minie

przecież wiele

i jeszcze w nas

zachodzą zmiany,

przynosząc tyle

nowych wcieleń. 20.05.2024 Skała

Poza ramą

Wymyśliłem Ciebie,

aby nie być sam,

gdy gwiazda na niebie

wyleciała z ram.

Kiedy księżyc świecił

blaskiem białych świec,

wymyśliłem Ciebie,

bo chciałem Cię mieć.


Wędrowałem z Tobą

alejami gwiazd,

z każdą niepogodą

wracając pod dach.

Czekałem, aż słońce

dla nas wzejdzie znów,

by wędrować z Tobą

wychodząc ze snów.


Zabierałem Ciebie

na bezkresy łąk

i do dzisiaj nie wiem

jak uciekłaś stąd.

Tęsknię za Twym ciałem,

jak na świecie nikt,

ale sam zostałem,

by o Tobie śnić.

05.06.2024 Skała

Dom bez dachu

Kładłem codziennie

cegłę na cegłę

i wraz z marzeniem

do celu biegłem,

patrząc jak rosną

ściany koło mnie,

budząc wraz z wiosną

nadziei płomień.


Wstawiłem w ścianę

dwa białe okna

i drzwi drewniane

z wzorem na bokach,

ogród stworzyłem

rodem z Japonii

i nektar piłem

z kwiatu jabłoni.


Na dach mi jednak

sił nie starczyło,

zabrakło szczęścia,

gdy gradem biło.

Wszystko runęło

i zwiędły róże,

życie spoczęło

pod białym gruzem.


Teraz układam

drogę z kamieni

i choć w dół spada

chciałbym coś zmienić,

wspiąć się na wzgórze

chociaż niewielkie,

by tam na dłużej

skryć się przed lękiem. 24.05.2024 Skała

Czekan

Wbiję czekan

w skalne zbocze,

zapnę kotwą

giętką linę,

z kwiatem w rękach

w przepaść skoczę,

w myślach biegnąc

po dziewczynę.


Tuż nad ziemią

lot zatrzymam,

wisząc głową

nad doliną

i z zielenią

przed oczyma,

kolorowo

dni mi miną.


Wiatr mi będzie

ciało bujał,

niebo spłonie

nad stopami,

los mi szczęściem

będzie sprzyjał,

szepcząc do mnie

lawinami.


Gdy już wypnę

ciało z liny,

rytm oddechu

znów przywrócę,

z białym winem

do dziewczyny

bez pośpiechu

nocą wrócę. 23.06.2024 Skała

Za mleczami

Za mleczami,

stokrotkami,

hen daleko

za mrowiskiem,

szła ścieżkami

ze świerszczami,

czasem biegnąc

torfowiskiem.


Szła śpiewając

małym skałom,

zostawiała

nuty w trawie,

dając gajom

duszę całą,

aż została

naga prawie.


Kimże była

ta dziewczyna,

co beztroskę

w oczach miała

i marzyła

w połoninach,

gdy na wiosnę

czerwieniała.


Zostawiła

ślad w kalinach,

barwiąc sercem

jej owoce,

zaczerniła

sny w jeżynach,

by im jeszcze

dodać noce.


Znikła nagle,

jakby wcale

jej nie było

na tym świecie,

z wielkim żalem

sam zostałem,

dając miłość

tej kobiecie. 22.06.2024 Wadowice

Patrząc z Trocadero

Tu z tarasu Trocadero

patrzę na szczyt wieży Eiffla

jak wyrzuca gwiazdę w niebo,

tę, która tu wczoraj zgasła.

Mam różowe okulary,

bym zachwycać się mógł czarem,

des Polonais à Paris

ne veut pas se marier.


Przy fontannie siedzi para,

pieszcząc w słońcu swoje dłonie,

ona się tak bardzo stara,

by obudzić w sercu płomień,

a mężczyzna zakochany,

szepcze „je t’aime” tuląc damę,

des Polonais à Paris

ne veut pas se marier.


Paryż miastem jest miłości

i nic tego już nie zmieni,

lecz utratą swej wolności

kończą Ci co chcą się żenić,

chociaż w sercach jest moc wiary,

to umyka wraz z zegarem,

des Polonais à Paris

ne veut pas se marier. 01.07.2024 Skała

Za szybą

Rzucę kamieniem

w okna zaszklone

i przejdę cieniem

na drugą stronę,

by tam za szybą

odnaleźć siebie,

swe wnętrze widząc

o niebo lepiej.


Pęka szkło

jak lód na rzece,

tonie dłoń

już w innym świecie,

biegną cienie

chodnikami,

uciekając

przed światłami.


Szkło weneckie,

kryształowe,

szkło pancerne

prawdę powie,

światłem zorzy

spali fobie,

lecz czy w oczy

spojrzę sobie?


Tam za szybą

w kraju cieni,

cienie giną

w mroku czerni,

rodzą się płomieniem świecy,

aby życiu tu zaprzeczyć.


Spojrzeć na te wszystkie twarze,

stojąc za weneckim lustrem,

by zobaczyć je wśród marzeń,

kiedy ciała mają puste,

gdy wędrują ulicami

tak bez cienia i bez celu,

wydeptując obcasami

własną ścieżkę, jedną z wielu. 23.06.2024 Wadowice

Czerwony dywan

Trzasnęły drzwi Rolls — Royce’a,

idę czerwonym dywanem,

piękna jak kwiat, który dojrzał

codziennie podlewany.

Błyskają dokoła flesze,

rozdaję autografy,

rzucony bukiet we mnie

leci, ale nie trafił.


Czerwone szpilki na stopach

odbiły ślad na dywanie,

idę na drżących nogach,

idę na swój przystanek.

Bodyguard w garniturze

osłania mnie od tłumu,

znów lecą do mnie róże

w kolorze szklanki rumu.


Kiedy mi drzwi już otworzy

odźwierny w uniformie,

dywan ekipa złoży

i nie zostanie nic po mnie.

Odjedzie Rolls — Royce cichutko,

tłum się rozejdzie do domów,

ta chwila trwała zbyt krótko,

by mogła sercu pomóc. 10.07.2024 Wadowice

Kręgi

Gdzieś tam jesteś,

gdzie me myśli

w noce ciemne

chcą Cię przyśnić.

Gdzieś tam jesteś

w mej pamięci,

gdzieś, gdzie jeszcze

płomyk świeci.

Wiatr i deszcze

go nie gaszą,

niosąc szczęście

mrocznym ptakom.


Siedzę tu nad jeziorem,

puszczam kaczki kamieniem,

kręgi późnym wieczorem

znów w obrazy zamienię.

Skacze kamyk po wodzie,

liczę wszystkie odbicia

czy ja też skoczyć mogę,

by odbić się od życia?


Jedenasta

już wybiła,

światła miasta

noc zgasiła,

a mnie księżyc

jeszcze świeci,

jakby większym

światłem świecy,

jakby blaskiem

kręgi nęcił,

cofał czasem

w mej pamięci.


Wiatr pochyla giętkie trzciny,

jeszcze raz kamieniem rzucę,

może obraz tej dziewczyny

wraz z kręgami znów przywrócę.

Kamień tonie bez odbicia,

tylko kaczki pluskiem płoszy,

bez pamięci resztę życia

przyjdzie mi na brzegu dożyć. 26.06.2024 Skała

Wieko morza

Jeszcze zaświecą wszystkie gwiazdy

i przyjdzie ta bezchmurna noc,

gdy księżyc już nie będzie martwy,

odzyska swój srebrzysty głos.

Opowie wtedy mi historię,

dlaczego ciemną stronę ma,

a gdy na niego wzrok uniosę,

pokaże swoją drugą twarz.


Jeszcze zabłyśnie dla mnie słońce,

przynosząc mi szczęśliwy dzień

i ciepłym głosem mi opowie

dlaczego każdy ma swój cień.

Wiatr mi zagwiżdże swą melodię,

strącając z drzew kolejny liść

i wtedy też się pewnie dowiem

czemu pod wiatr tak ciężko iść.


Jeszcze Posejdon się wyłoni,

gdy sztorm podniesie poziom fal

i nim następny jacht zatopi,

złamie mu najpierw na pół maszt,

a gdy już zamknie morza wieko,

usłyszę piękny syren śpiew

i dowiem z niego się dlaczego

odbić od dna tak trudno jest. 24.10.2024 Wadowice


Euforia

Serce rozsadza piersi,

ręce wyrzucam w górę,

okrzyk ku słońcu leci,

w drodze przebija chmurę.

Uśmiech mi promienieje,

oczy mam jak diamenty,

we włosach wiatr tak wieje,

jakby był w baśń zaklęty.


Mógłbym przenosić góry,

świat przed złem uratować,

wznosić się ponad chmury

i na łapy lądować.

Rybce spełniać życzenia,

wypuścić z lampy dżina,

łzy na perły zamieniać,

by ich już nie wspominać.


Świat wypiękniał tak nagle,

ocean stał się lustrem,

na którym białe żagle

laguną rajską kuszę.

Euforią drży mi ciało

i za nim ten czas minie,

zakochać się zostało

w pięknej duszą dziewczynie.

04.06.2024 Skała

Wish You Were Here

Kiedy mroczności czas przychodzi

i serce nie wie co ma robić,

to wtedy Pink Floyd śpiewa mi:

Wish You Were Here.

Wish You Were Here.


Słuchawki w uszach dźwięczą tonem

te nuty w czasie nieskończone

i znów padają słowa dziś:

Wish You Were Here.

Wish You Were Here.


Gitara dźwiękiem koi duszę,

kiedy zapomnieć o czymś muszę,

by wpaść od nowa w życia wir…

Wish You Were Here.

Wish You Were Here.


Posłuchaj tych nut razem ze mną,

aby zastąpić światłem ciemność,

już nie wspominać tamtych dni…

Wish You Were Here.

Wish You Were Here.


Niesamowite dźwięki płyną,

słowa, co dają ciepło zimą,

budząc me ciało niczym świt…

Wish You Were Here.

Wish You Were Here.


I mogę słuchać tak bez końca,

barwiąc swe życie żarem słońca,

piosenkę, która jak sen brzmi…

Wish You Were Here.

Wish You Were Here.

Wish You Were Here. 27.06.2024 Skała

Korrida

Ujrzałem Cię na korridzie,

gdy spędzałem czas w Madrycie,

toreador w stroju świateł

miał przypiętą ostrą szpadę,

w jego dłoni zaś muleta

byka drażni i podnieca.


Me bailas como una muleta,

bailando en la mano del matador,

provocas mi amor.


Zasłaniałaś oczy dłonią,

gdy byk upadł, krew swą roniąc

i widokiem tym zemdlona,

utonęłaś w mych ramionach,

nie ujrzałaś końca święta,

lecz ja widok Twój pamiętam.


Me bailas como una muleta,

bailando en la mano del matador,

provocas mi amor.


Miałaś piękną wtedy suknię,

czarne oczy jakby smutne,

a ja patrząc obok stałem

i się chyba zakochałem.

Byłaś niczym ta kobieta

na obrazie u Moneta.


Me bailas como una muleta,

bailando en la mano del matador,

provocas mi amor. 02.07.2024 Skała

I need you

Czy kiedyś mnie pokochasz,

czy zauważysz mnie

wśród kolorowych kokard,

zdobiących myśli grzech,

kiedy zagram kartami

i brak mi jednej z kart.


I want you,

i need you,

i love you

and you love me,

love me with all your heart.


Może dziś na mnie spojrzysz,

zatrzymasz na mnie wzrok,

tam gdzie świat mi się kończy

i świt zamienia w mrok,

a serce me czasami

wybija tanga takt.


I want you,

i need you,

i love you

and you love me,

love me with all your heart.


Mijam Ciebie codziennie

na jednej z moich dróg,

które są nazbyt ciemne,

bym Cię zatrzymać mógł,

niech błyśnie latarniami

w końcu codzienny trakt.


I want you,

i need you,

i love you

and you love me,

love me with all your heart. 28.06.2024 Skała

Mżawka

Mżawką Wiedeń mnie powitał,

jakby ronić chciał znów łzy,

co spływają po chodnikach

w kompozycjach Haydna dziś.

Wiatr Mozartem strąca liście

grając „Czarodziejski flet”

i symfonie w oknach gwiżdże

z Beethovena, Liszta serc.


Dreptam sobie po Praterze,

obcasami stukam w bruk

i sam nie wiem czy w to wierzę,

że zaprosił mnie tu Bóg.

Czasem takie mam wrażenie

jakby to był ślepy los,

stukający o kamienie

białą laską, łamiąc głos.


Mżawką Wiedeń mnie powitał,

rozmazaną rosą nut

w śpiewających kompozycjach

wielkich twórców, lecz bez słów.

Dreptam sobie po Praterze

obcasami stukam w bruk,

pajęczyna moich ścieżek,

nosi ślady wielkich stóp.

26.10.2024 Wiedeń

Je t’aime

Szkoda, że tego nie wiesz

jak bardzo kocham Ciebie,

jak tęsknię przez dni całe,

te,

w których sam zostałem.


Je t’aime comme le soleil dans le ciel.

Je t’aime, je t’aime…

Je t’aime.


Nie widzisz moich oczu,

kiedy pragnę Cię poczuć,

nie słyszysz serca bicia,

gdy

zmuszam je do życia.


Je t’aime comme le soleil dans le ciel.

Je t’aime, je t’aime…

Je t’aime.


Może kiedyś się dowiesz,

że się kochałem w Tobie,

gdy już zakwitną róże,

na

kryształowej górze.


Je t’aime comme le soleil dans le ciel.

Je t’aime, je t’aime…

Je t’aime.


Szkoda, że tego nie wiesz,

że szukam skrawka w niebie,

z którego promień słońca

da

uśmiech Ci bez końca.


Je t’aime comme le soleil dans le ciel.

Je t’aime, je t’aime…

Je t’aime.


Je t’aime comme le soleil dans le ciel.

Je t’aime, je t’aime…

Je t’aime. 28.06.2024 Skała

Ogród

Utworzę ogród mocą słów,

otoczę czystym niebem,

rozbudzę pąki białych róż,

rozwinę je dla Ciebie.

Płatki rozsypię Ci u stóp,

a niebem ukołyszę,

wiatr tylko śpiewać będzie mógł,

aż się zamieni w ciszę.


Kiedy już zedrę sobie krtań

i w gardle głos uwięźnie,

zaproszę tutaj stado łań,

by było jeszcze piękniej.

W ogrodzie tylko Ty i ja,

kwiaty i właśnie łanie,

może motyle jeszcze dwa

zaczną nad nami taniec.


Powiesz, to tylko magia słów,

takich ogrodów nie ma,

a ja Ci powiem, popatrz tu,

ten ogród to jest Ziemia.

Spojrzeć raz tylko musisz tam,

gdzie jest ukryte piękno,

by znaleźć się u raju bram,

w ogrodzie razem ze mną. 01.06.2024 Skała

Miłość w Hüfingen

Jechałem górską drogą

tuż nad przepaścią skalną,

doczekać się nie mogąc

czasu, aż mgły opadną.


Szczyty migały w kadrach,

wypełniając mą głowę.


Die Liebe im Schwarzwald

klettert nach oben,


Es stürzt in einer Lawine ab

Verliebte Herzen.


Spotkałem Cię w Hüfingen,

gdzie serca zbyt gorące,

a szczyty są zbyt zimne,

by Ci darować słońce.


Zapadła cisza martwa

w uliczki kolorowe.


Die Liebe im Schwarzwald

klettert nach oben,


Es stürzt in einer Lawine ab

Verliebte Herzen.


Serce zadrżało mocno,

nie padły żadne słowa,

tylko dusza tą wiosną

była tak lawendowa.


Na niebie ptaków stada

niczym obłoki płowe.


Die Liebe im Schwarzwald

klettert nach oben,


Es stürzt in einer Lawine ab

Verliebte Herzen.


Piliśmy razem kawę

w kawiarni przy stoliku,

patrzyłaś na mnie czasem

oczyma z blaskiem krzyku.


A jednak nasze gardła

dziś nie zgrzeszyły słowem.


Die Liebe im Schwarzwald

klettert nach oben,


Es stürzt in einer Lawine ab

Verliebte Herzen.


Wieczorem wyjechałem

pozostawiając serce,

zachwycone Schwarzwaldem

i Twym urokiem jeszcze.


W Hüfingen mgła opadła,

odkryła szczyty nowe.


Die Liebe im Schwarzwald

klettert nach oben,


Es stürzt in einer Lawine ab

Verliebte Herzen. 29.06.2024 Wadowice

Zamek na szkle

Na górze szklanej

stoi mój zamek,

tak blisko słońca

jak tylko można,

pieszczony falą

górskiego wiatru.


All of my love, all of my love,

to you.


Jeśli tu wejdziesz,

znajdziesz mnie wszędzie,

będę powietrzem,

będę też szeptem

i białą kalią

wśród szarych murów.


All of my love, all of my love,

to you.


Ta góra szklana

niepokonana,

niech Cię dziś niosą

Twe stopy boso,

podparty wiarą

chwytaj się sznurów.


All of my love, all of my love,

to you.


Chodź, bo tu czekam

z wiarą w człowieka,

wiem, że zakocham

się w Twoich oczach

miłosną magią

z krainy czarów.


All of my love, all of my love,

to you.


All of my love, all of my love,

all of my love to you.

30.06.2024 Wadowice

Bezsens

Tam Ty, a tu ja pod tują,

gdzie tulipany mnie tulą,

lewkonie ryczą i rżą,

astry do nieba się rwą.

Słowik po słowie jest ze mną,

słonecznik czeka na ciemność,

buraka boi się rak,

głuptaka zgrywa ptak.


Chmurom marsuje Mars czoła,

Marsowi chmurzy się głowa,

słońce zasłonił już słoń,

Bronia sięga po broń.

Zagadka wciąż zagaduje,

jodła w Tyrolu jodłuje,

zgrzybiały wyrasta grzyb,

skrzypi pod lasem skrzyp.


Cela do celu celuje,

kocioł się z zupą kotłuje,

z bykami byk pisze wciąż,

kwiaty podlewa wąż.

Biegunka biegun zdobywa,

w Rybniku ryba znów pływa,

myśliwy myśli w te dni,

koszty wrzucasz w kosz Ty. 31.05.2024 Skała


Księga

Może Cię kocham,

a może nie,

może mi dobrze,

może mi źle,

płyną statki papierowe

i latawce z wiatrem lecą

labiryntem w mojej głowie,

wydeptaną w trawie ścieżką.


Na zderzaku samochodu

roztrzaskane są owady,

metalowa poręcz schodów

mnie powstrzymać nie da rady.

Może zjadę na poręczy

do podnóża górskich zboczy,

może poręcz mnie wyręczy

i pomoże na szczyt wkroczyć.


Może to miłość,

a może nie,

może jest dobrze,

może jest źle,

puste tory kolejowe,

w barze siedzi maszynista,

napływają kry lodowe

zamiast statków w morską przystań.


Odleciały kormorany,

zostawiły puste gniazda,

betonowe rosną ściany

na ulicach mego miasta.

Serce bije jak szalone,

może to jest zakochanie,

znów przewracam życia stronę

w księdze prawdy, która kłamie. 17.07.2024 Wadowice

Lawendowe love

Gdzie lawenda kwitła,

tam dziewczyna przyszła

i chłopak w koszuli,

który ją przytulił.

Czarował ją słowem

i dotykiem rąk,

lawendowe lowe

wśród zielonych łąk.


W oczy mu patrzyła,

jakby nimfą była,

szukając płomyka

w niebieskich źrenicach.

A on spuszczał głowę,

ukrywając wzrok,

lawendowe lowe

wśród zielonych łąk.


Całował jej usta,

gdy wiatr kwiaty huśtał

i tulił tak mocno

chcąc wnętrza jej dotknąć,

aż ciało różowe

wypuściło sok,

lawendowe lowe

wśród zielonych łąk.


Księżyc na dobranoc

już w zenicie stanął,

a oni tak trwali

w sobie zakochani.

Ich sny pastelowe

odleciały stąd,

lawendowe lowe

wśród zielonych łąk.


Ta miłość zostanie

w drewnianej altanie,

tam gdzie powiew chłodu

daje skraj ogrodu.

Zaklęte tym słowem,

co kwitnie jak pąk,

lawendowe lowe

wśród zielonych łąk. 07.07.2024 Wadowice

Lniane płótno

Pędzel z włosia borsuka

zanurzę w farby puszce,

na płótnie z lnu odszukam

wszystkie te miejsca puste,

którym kolorów brakło,

gdy deszcz rozmywał tęczę,

barwami zalewając

to, co nazywam szczęściem.


Słońce tam domaluję

złotej barwy odcieniem

i liść, który wiruje

spadając razem z cieniem,

a tam po prawej stronie

będą dwa nenufary,

wciśnięte w starcze dłonie,

by ciału dodać wiary.


Oprawię płótno w ramę

z hebanowego drewna,

aby kolory same

nie mogły stąd uciekać.

Na koniec zamknę puszkę

z ostatkiem mojej farby,

bo kiedyś znów wyruszę

szlakiem jak szkło bezbarwnym. 09.07.2024 Wadowice

Siódme niebo

Raz, dwa, trzy, cztery,

kiedyś będzie siedem,

puszczają nerwy,

liczę… i nie wiem.


Pogubiłem się w liczeniu,

nie wiem w ilu niebach byłem,

ciągle dążąc ku siódmemu,

jeszcze w niego nie trafiłem.


Wzbijam się między obłoki,

będąc wśród nich tylko chwilę

i opadam między łąki.

Ile razy? Nie liczyłem.


W siódmym niebie

kiedyś będę,

bo ich siedem

jest na świecie.


W siódmym niebie

czeka szczęście

wraz z uśmiechem,

tym dla Ciebie.


Nie wiem, które będzie siódme,

tak je trudno dziś policzyć,

nie wydaje się to trudne,

ale pamięć moja milczy.


Moja droga wciąż prowadzi,

tam gdzie słońce świeci wiecznie,

tylko w siódme trzeba trafić

swoją duszą, swoim sercem.


W siódmym niebie

kiedyś będę,

bo ich siedem

jest na świecie.


W siódmym niebie

czeka szczęście

wraz z uśmiechem,

tym dla Ciebie.


Czy dostanę kiedyś skrzydła,

by się wzbijać trochę częściej,

bo tu droga jest zawiła,

choć spotykam czasem szczęście.


Ile razy byłem w niebie,

piekła lepiej jest policzyć,

tych na pewno było siedem,

lecz ta liczba ich nie tyczy.


W siódmym niebie

kiedyś będę,

bo ich siedem

jest na świecie.


W siódmym niebie

czeka szczęście

wraz z uśmiechem,

tym dla Ciebie.

03.08.2024 Wadowice

Kolacja przy świecach

Piorun trzasnął,

światło zgasło,

zapaliłem świecę,

żółty płomień

grzał mi dłonie,

zrobiło się cieplej.


Cisza taka,

że lot ptaka

słyszałem na niebie,

grały cienie

tym wspomnieniem,

gdy kochałem Ciebie.


W małym hotelu

pod Giewontem,

jednym z niewielu

krytych gontem,

jadłem kolację

z Tobą właśnie,

wspólne wakacje

w górskim paśmie.


Obrus był haftem

ozdobiony

i świecy blaskiem

podświetlony,

płomienie w oczy

Ci zajrzały,

a ja tej nocy

drżałem cały.


Pamiętam pierwszy pocałunek,

gdy w głowie już zaszumiał trunek,

a nasze usta się spotkały,

dając pewności nam i wiary.


Tamta kolacja w blasku świecy

została długo w mej pamięci,

dziś na stoliku jest ogarek,

co nie rozpali nas już żarem.


Znów są światła,

świeca zgasła,

uciekły wspomnienia,

tylko jeszcze

wzrokiem pieszczę

kawałeczek cienia.

07.07.2024 Wadowice

Śpiąca Europa

Zasnęłaś Europo

snem głębokim,

skuta żałobą

wstrzymałaś kroki.

Przez sen nie słyszysz

płaczu i krzyków,

zasnęłaś w ciszy

pośród pomników.


A gdy Cię zbudzi

zorza atomu,

lub garstka ludzi

w ruinach domów,

to już nie będzie

bajki na pewno,

tylko łzy wszędzie

śpiąca królewno.

10.03.2022 Wadowice

Panama

Popłynę do Panamy

pomiędzy Ameryki,

tam gdzie kapelusz biały

łapie słońca promyki.

Założę go na głowę

z wąską czarną otoczką,

by w Ameryk połowie

od deszczu nie przemoknąć.


 Między Kolumbią,

a Kostaryką

smutki się gubią

i kwiaty kwitną,

a kapelusze

z nazwą Panama

chowają dusze

w dłoniach barmana.


Popłynę do Panamy,

bo bardzo o tym marzę,

tam gdzie dwa oceany

patrzą sobie w twarze.

Pomiędzy Atlantykiem

i tonią Pacyfiku

obudzę swoim krzykiem

to, co nie lubi krzyku.


Między Kolumbią,

a Kostaryką

nadano żółwiom

prawa z metryką,

a kapelusze

z nazwą Panama

przetrwają dłużej

niż Jokohama.


Popłynę do Panamy,

wyruszę jeszcze dzisiaj,

aby zagoić rany,

te zadane od życia.

Dotrę niepokonany

pomiędzy Ameryki,

pomiędzy oceany,

choć przecież jestem nikim. 25.07.2024 Wadowice

Zaczarowane słowa

Są takie słowa

zaczarowane,

co przywołają

wszystkie wspomnienia,

cudowne słowa

tu napisane,

co przeszłość całą

wynurzą z cienia.


Jeśli chcesz wrócić

w cudowne dni,

przywołać miłość,

lub stworzyć nową,

wystarczy kupić

ten tomik dziś

a to, co było

wróci z ochotą.

01.03.2024 Skała


Kolor

Jestem kolorem

na ulicy,

w środy wieczorem

w świetle zniczy,

kiedy latarnie

upadają

swą zardzewiałą

w deszczu stalą.


Jestem kolorem

w ludzkiej skórze,

bo być nim mogę,

choć nie muszę,

Mogę być czernią,

pomarańczą,

kolory ze mną

cieniem tańczą.


Znów na kominie

usiadł księżyc,

cały w karminie

srebrnych przeżyć,

a wokół gwiazdy

cytrynowe

tworzą obrazy,

jak snu powiew.


Układam ślady

za chodnikiem

w barwne kokardy,

zanim zniknę,

nim wieczór szary

zajdzie ranem,

a ja bezbarwny

znów się stanę. 18.08.2024 Wadowice

Srebrny ptak

Na niebie tylko srebrny ptak

zostawia biały ślad,

lecąc pod słońce blaskiem lśni,

malując linię życia mi.


Wraca zmęczony do swych gniazd

za biały mur, kolczasty drut,

na tyłach miast,

gdzie pokój trwa od lat.


Opustoszałe niebo śpi,

w blasku gwiazd złotem lśni,

nie znając dat,

nie znając dni, przykro mi.


A kiedy przyjdzie silny wiatr,

przetoczy się po śladach,

odetchnie świat, aż wróci ptak

i ptaków całe stada.


Dla słońca już nie będzie miejsca

i dla gwiazd nie będzie,

a ilość śladów coraz większa,

i ptaków będzie więcej.

Historia kołem się powtórzy,

przetoczy się lawiną,

aż wszystko dookoła zburzy,

aż wszystkie ptaki zginą.


Wtedy znów spojrzę prosto w niebo,

wytężę wzrok i gdzieś nad morzem

mewy dojrzę,

ich śpiewom powiem dość.


Na niebie tylko srebrny ptak

zostawia biały ślad,

lecąc pod słońce blaskiem lśni,

malując linię życia mi. 23.07.2024 Wadowice

Ogary

Hej! Ogary! Pędźcie lasem.

Hej! Ogary! Gońcie czas,

tylko się nie zgubcie czasem,

bo tak smutno jest bez was.


Znów kierunek wam wyznacza

niezawodny zawsze węch.

Hej ogary! Hej ma psiarnia!

Poczuć wolność to nie grzech.


Dziś jak w psiarni zimno jest,

pada deszcz, rzęsisty deszcz,

chłodny wiatr przenika mnie,

bo pogoda jest pod psem,

a ja mam to wszystko gdzieś,

gdy ogary zaczną biec,

razem z ich mięśniami drżę,

czując się jak zbity pies.


Hej ogary! Cieszcie oczy,

gdy za kark nie ciągnie smycz,

niech wasz bieg się tak potoczy,

by wypłoszyć wszelką dzicz.


Hej ogary! Hej ma psiarnia!

Pędźcie między pniami drzew,

pędźcie bo mnie sen ogarnia

i być może ja już śnię. 25.10.2024 Wiedeń

Whisky bar

Szklanki chłonęły w siebie whisky,

opróżniając butelkę,

przybiegły truchtem białe myszki,

trochę jakby chwiejne.

Ziemia się zakręciła

raz w lewo,

raz w prawo,

podłoga jakby ożyła,

tańcząc twista pod ławą.


Whisky bar,

zawrót w głowie,

jeszcze raz

wasze zdrowie

i do dna,

i kolejna,

wokół gwar,

whisky bar, whisky bar,

whisky bar.


Samolot startował z łóżka

zataczając koła,

a moja druga nóżka

wcale nie była zdrowa.

Sto lat jakoś dziwnie brzmiało,

fałszywą nutą,

dokoła tak pachniało

śledziem i okowitą.


Język z bełkotem się splątał

i chociaż ściany leciały,

jeszcze jednego żądał,

jeszcze chociaż po całym.

Sąsiad przyniósł kolejną

pustą szklankę i whisky,

dziwne rzeczy się dzieją,

koniec świata jest bliski.


Okno się otworzyło

wpuszczając świeże powietrze,

jeszcze tak nigdy nie było,

by whisky brakło przecież.

Szklanki się napełniały

stojąc w szklanej kolejce,

jeszcze po jednym,

jeszcze po całym,

więcej, więcej, więcej. 27.04.2024 Wadowice

Pryzmat

Swoje uczucie w pryzmat wpuszczę,

rozszczepię je na barwy,

drogą wyruszę między jutrem,

a niebem z kroplą farby.


Pomknę kolorem razem z płótnem

wiatrami napędzony,

wybiorę porę, kiedy smutek

nocami jest uśpiony.


Z prędkością światła się rozleję

kwiatami po ogrodach,

Choć gwiazda zgasła, to jest przecież

pod nami ziemia płodna.


Kiedy znów barwy w pryzmat wpadną,

promieniem wyjdą złotym,

skupione na tym, aby jasność

codziennie słała dotyk. 29.08.2024 Wadowice

Blue

Moje myśli są blue,

moje marzenia są blue,

moja sukienka w kolorze blue

odsłania delikatność ciała

i tylko moje odbicie,

ta druga ja w fornirze blatu,

jakaś szara, jakaś blada,

bez smaku.

Czy na pewno ją znam?


Zapach niebieskich migdałów

rozproszony wokół,

jak chopinowski nokturn roztacza blask.

Cisza i wrzask,

to nie ja,

to sen.

Ten sen w kolorze blue

i rozdwojona jaźń,

druga ja, inna znów,

jak każdy następny sen.

Śnię.


Błękit, szafir, blue,

wszystkie kolory mórz,

fala włosów opada na blat

i zatapia mój sen,

mój drugi świat.


Już czas odwrócić role,

być tą dziewczyną

odbitą w stole,

odnaleźć siebie

w kolorze blue,

zetrzeć z twarzy kurz,

przywrócić uśmiech,

zanim zwiędnie płatkami róż. 05.10.2024. Warszawa

„Takt”

Budzę się rano,

wyruszam w drogę,

pakuję w plecak

wersy słów.

Obrazy z ramą

barwię kolorem,

do Wiednia zmierzam

jak co rok znów.


Wiedeńska noc, poezji moc,

spływają barwy z płócien,

muzyka serc i rymów deszcz,

za rok tutaj powrócę.


Ścieżki się kończą

tej nocy w Wiedniu,

tu na dziedzińcu

piwnicy „Takt”,

poezją łącząc

ludzi tak wielu,

melodią gryfu

płynąc w świat.


Księżyc wędruje

między gwiazdami,

szeptem powtarza

każdy wers,

Dunaj faluje

dziś marzeniami,

ta noc się zdarza,

gdy pełnia jest. 03.11.2024 Wadowice

Twarz

Ta twarz wpatrzona we mnie

dwudniowy zarost ma,

księżyca pełnię,

jakbym ją znał od lat.


Jej wzrok ani drgnie,

serce na pół tnie,

przeszywa mnie na wskroś,

kim jest ten w lustrze,

kim jest ten ktoś,

bo jutro go znów ujrzę,

gdy światłem przebiję mrok.


Ta twarz to ja,

albo coś, co zostało ze mnie,

gdy życie mnie spaliło

jak czarownicę na stosie.


Ogień i krzyk,

sen,

lustro i twarz,

ktoś znikł,

zjawiłem się ja.


Pięść i cios, lustro pęka.

Kawałków sto tonie w dźwiękach

rozsypanych na podłodze.

Radość, czy złość… pokora zwycięża,

a twarz jak puzzle

z kawałków się uśmiecha

w rozbitym lustrze. 19.10.2024 Wadowice

Wiedeńska noc

Wieczór zapada

gwieździstym niebem,

pędząc gwiazd stada

nad śpiącym Wiedniem.


Dunaj,

Prater,

walc,

lampka wytrawnego wina,

błysk fleszy, kamer,

kac.


Noc w Wiedniu

jakaś taka inna,

nie słychać śpiewów,

panuje cisza

i tylko gwiazdy świecą jak zaklęte,

symfoniami Liszta,

Beethovena dźwiękiem.


Księżyc tańczy walca,

choć przecież samotnie,

srebrną nutą Straussa

budzi w sobie ogień,

blaskiem się otacza

i płonie,

i płonie.


Zegar ciągle tyka,

choć dzisiejszej nocy

powtórzy godzinę,

by w czas inny wkroczyć.

Déjà vu przeżyje

i już po północy

przedłuży sny czyjeś,

zamykając oczy. 26.10.2024 Wiedeń

Na wahadle

Złote wahadło się wychyla

raz w lewo, raz w prawo,

kurantami brzmi muzyka

i zegar tyka patrząc w niebo.


A ja się bujam na tym wahadle,

siedzę… jak Twardowski na księżycu

i jest tu miejsce też dla Ciebie,

przy księżycowym stoliku.


Wskazówki kręgi zataczają,

nie znają mety,

jedna za drugą podążają

nie przystając ani na moment,

a ja się bujam, wpadam w czasu odmęty

i tonę, i tonę.


Czasami zwisam głową w dół,

aż krew uderzy mi do głowy.

Włosami zamiatam ślady kół

za dorożkami.


I znowu w lewo,

i znowu w prawo,

pół na pół.

Pode mną piekło i wilczy dół,

nade mną niebo tylko dla ptaków,

słoneczne ciepło… róża wiatrów.


I w lewo, i w prawo,

wahadło i ja,

ktoś bijąc brawo czeka,

bym spadł.

 13.07.2024 Wadowice

Kocha, lubi, szanuje

Kocha, lubi, szanuje,

znikają płatki róży,

nie chce, nie dba, żartuje,

kwitną znów słowa wróżby.

Wirują przed upadkiem

niczym owoce klonu,

barwiąc kolorem trawę

skoszoną dawno temu.


Kocha, nie kocha, lubi,

czy róża prawdę powie,

bo idzie się pogubić

w każdym pachnącym słowie.

Siedzę z tą różą w dłoni,

wpatrzony w górskie szczyty,

kochać, aby łzy ronić,

lubić i być szczęśliwym.


Może czas pożartować,

jak ze mnie wciąż żartują,

a różę podarować

wichrowi w dłoń całując,

Zgasić ostatnią świecę,

śliniąc opuszki palców,

zapomnieć o kobiecie

przy argentyńskim tangu.

24.03.2024 Skała

Drogi do Rzymu

Przyjechałem tu do Rzymu,

aby spełnić swe marzenie,

w Tonarello lampkę dżinu

wypić choćby z własnym cieniem.

W Koloseum na arenie

stanąć gotów do swej walki

i laurowy włożyć wieniec,

aby sercu dodać wiary.


Wieczna miłość w wiecznym mieście,

czy zakocham się tu wreszcie,

czy me serce może jeszcze

z głębi siebie wskrzesić żar.

Czy znów będę zakochany,

gdy mnie w Rzymie Amor zrani,

bym zakochał się w tej pani,

która wlała we mnie czar.


Wszystkie drogi tu prowadzą,

więc zawiodły mnie i moje,

w łaźni rzymskiej stoję nago,

jak gladiator tuż przed bojem,

tylko serce me stęsknione

jakoś tak dziś cicho bije,

chociaż ogniem wielkim płonie,

to i w Rzymie jest niczyje.


Wieczna miłość w wiecznym mieście,

czy zakocham się tu wreszcie,

czy me serce może jeszcze

z głębi siebie wskrzesić żar.

Czy znów będę zakochany,

gdy mnie w Rzymie Amor zrani,

bym zakochał się w tej pani,

która wlała we mnie czar.


W Panteonie na mnie czeka

jedna z bogiń, choć nie młoda,

może zmieni się w człowieka,

bym jej serce swoje oddał.

Tam na Ponte Milvio rankiem

opleciemy się łańcuchem

i nad Tybrem miłość zamknę

na czerwoną jak mak kłódkę.


Wieczna miłość w wiecznym mieście,

czy zakocham się tu wreszcie,

czy me serce może jeszcze

z głębi siebie wskrzesić żar.

Czy znów będę zakochany,

gdy mnie w Rzymie Amor zrani,

bym zakochał się w tej pani,

która wlała we mnie czar. 01.07.2024 Wadowice

Na Wrześniowej

Na Wrześniowej w Koszalinie

nie ma nigdy złej pogody,

tu muzyka z okien płynie

wraz ze śpiewem na dwa głosy.


Szyldy tańczą kołysane

wiatrem z morza nadchodzącym,

płyną słowa białym żaglem

odwiedzając morskie porty.


Tu Stachurski, Okudżawa

nocą budzą wszystkie gwiazdy,

a Bieszczady biją brawa

zasłuchane w morskie szanty. 20.03.2024 Skała

Hulajnoga

Pojadę hulajnogą,

tam gdzie oczy poniosą,

a nogi zajść nie mogą,

bo zbyt powoli kroczą.

Pojadę ulicami,

wyruszę wraz ze świtem,

tam gdzie będziemy sami,

ja tylko wraz z księżycem.


Opowiem mu historię

jakiej nigdy nie słyszał,

o życiu wraz z potworem,

co ma na imię cisza.

Opowiem o miłości,

choć zna ją przecież każdy,

takiej co blaskiem złotym

uciekła między gwiazdy.


Kiedy już minie doba

nieprzewidzianych zdarzeń,

to hulajnogę schowam

w garażu swoich marzeń.

Kiedy deszcz zmyje mazut,

czyszcząc ostatnią drogę,

wyciągnę ją z garażu,

by spotkać się wraz z Bogiem.

22.04.2024 Skała

Kilka słów nocy i rymów z gwiazd, wszystko to mieszam srebrną łyżeczką. Kropelka rosy, ciut gwaru miast z ziołami wieszam nad białą świeczką

Blask księżyca

Byłem już w niebie

i w piekle byłem,

deptając ziemię

wszystko straciłem,

byłem na szczytach,

w podziemnych grotach,

gdzie mgła spowita

skryła blask złota.


Widziałem więcej,

bo Ciebie widzę

w zwiewnej sukience

z marzeń uszytej,

widzę też siebie,

ale bez twarzy,

tylko to serce,

co wciąż się żarzy.


Chociaż opaskę

mam na swych oczach,

to widzę jaśniej

błądząc po nocach,

chowając księżyc

w pustej kieszeni,

by znów zwyciężyć,

by znów coś zmienić.

18.03.2024 Skała

Gdzie kończą się sny

Chodź, pójdziemy tam,

gdzie kończą się sny,

by odnaleźć smak

poziomkowych dni

i wtulić się w noc,

co pachnie jak bez,

a swobodna dłoń

nie ociera łez.


Słońce świeci wciąż

dając oczom blask,

a miłości pąk

wabi blaskiem gwiazd.

Tam gdzie ogród róż

tworzy z kwiatów mur,

sięgniemy swych ust,

by wznieść się do chmur.


Popłyniemy w dal

jachtem z naszych serc,

gdy wiatr będzie wiał

z zakochanych miejsc,

aż nadejdzie świt,

zaplątany w mgły

i przypomni mi,

gdzie kończą się sny.

23.03.2024 Skała

Ważki

Tu po jeziorze

płynęłaś łodzią,

usta spragnione

powiewem chłodząc,

pieściłaś fale

powierzchnią dłoni,

patrząc na twarze

odbite w toni.


Tutaj nad wodą

latały ważki,

wplatając kolor

wciąż w tataraki,

które wraz z wiatrem

nad tafli lustrem,

wiosną i latem

łączyły dusze.


Ja zaś trzymałem

oburącz wiosła,

aby nas dalej

miłość poniosła

i ciąłem piórem

fale na dwoje,

gdy kaczki sznurem

wpływały w boje.


Ważki latały

nam nad głowami,

zatrzymywały

między słowami,

czekając, aż się

spotkają usta

w spełnieniu marzeń

z wczoraj i jutra. 21.04.2024 Skała


Cienie nocy

Noc powoli zmierzchem kroczy,

idą cienie ulicami,

nabierając swojej mocy

pod latarni żarówkami.

Przelatują po chodnikach

w reflektorach samochodów,

by pojawiać się i znikać

na kolejnych stopniach schodów.


Nakładają się na siebie,

rosną w rozmiar całkiem spory,

mrok ich życie czasem grzebie,

przemieniając je w potwory.

Przyczepiają się do rzeczy,

łączą stopy z ciałem ludzi

i falują w blasku świecy,

by demony ze snu zbudzić.


Kiedy zgasną już latarnie

na brukowych miast ulicach,

znikną w czerni cienie czarne,

aż je zbudzi blask księżyca.

Rano przyjdzie pan światłości,

karmiąc słońca promieniami,

by cień wytrwał w swej wierności,

póki życie tli się z nami.

31.03.2024 Wadowice

Tchnienie ciszy

Przyszła ze świtem dzisiaj

wraz z promieniami słońca,

zwykła, niezwykła cisza,

puszczając w niebo pnącza.

Zakwitła kolorami

pastelowego tchnienia,

jakby ten świat nad nami

zaczął się nagle zmieniać.


Niosła się razem z wiatrem,

który jej losy pisał

białym latawcem marzeń,

lecz ciszy nikt nie słyszał.

Jeszcze jej nikt na razie

nie dotknął i nie ujrzał,

choć ona kwitnie czasem

jak biała pnąca róża.


Często mi jej potrzeba,

niczym uśmiechu matki,

by mogła mi zaśpiewać,

kołysząc do snu statki.

Odchodzi gdzieś w nieznane,

wraca o różnej porze,

a ja przed jej spotkaniem

krzyknąć nawet nie zdążę.

25.03.2024 Skała

Zachowaj mnie

Zachowaj mnie

głęboko sercu,

na jego dnie

w gorącym miejscu

i zamknij bram

obydwa skrzydła,

aby mnie tam

nie było widać.


Zachowaj mnie

w swojej pamięci,

by w każdy dzień

płomyczek wzniecić

i wspomnieć czas

przy jego blasku,

gdy miłość w nas

nie znała czasu.


Zachowaj mnie

w cedrowej ramie,

tam gdzie jest cień

na białej ścianie,

bym patrzeć mógł

czasem na Ciebie,

zbaczając z dróg

w błękitnym niebie.


Zachowaj mnie

w drodze donikąd,

tak bardzo chcę

żyć, a nie niknąć,

za Tobą iść

chociażby cieniem,

splatając nić

z Twoim spojrzeniem. 09.04.2024 Skała

Wybuch

Wybuchły słowem

struny głosowe,

niczym jądrowe

głowice zdań,

z ogromem siły

wkoło raniły,

wznosząc mogiły

falami w dal.


Promieniowały

uczuciem stałym,

nienawiść siały

jak ziarna zbóż,

a później ciszą

ciała kołysząc,

zraniły tysiąc

niewinnych dusz.


Szpital polowy

innymi słowy

nie był gotowy

na taki cios,

na korytarzach

słowo przepraszam

tylko łzy zrasza,

łamiąc w pół głos.


Nikt już nie wątpi,

że żaden słownik

słów nie zastąpi,

gdy płonie lont,

rozsądek myśli

musi być szybszy,

by tarczę ciszy

wysłać na front. 01.04.2024 Skała

Wiatr i deszcz

Wiatr rzucił kapelusze

na asfaltową łąkę,

schylić się teraz muszę,

zanim całkiem przemoknę.

Biegnę między kroplami,

wpadając do kałuży,

wiatr ją marszczy falami,

chociaż wcale nie musi.


Twarz do mnie się uśmiecha

odbita w tafli wody,

twarz starego człowieka,

który pragnie być młody.

Wiatr porywa z chmur krople,

wkłada je w kapelusze,

ja wciąż na deszczu moknę,

stojąc w kałuży wzruszeń.


Tam na łące lśnią kwiaty,

deszcz wchłaniają płatkami

i zatrzymują wiatry

pomiędzy obłokami.

Serce zmienia się w balon,

wznosi się ponad deszcze,

by swoją mocą całą

pokochać choć raz jeszcze.

15.03.2024 Wetzlar

Szept brzozy

Nie usłyszałem

żadnych słów,

które wyszeptać

miały brzozy,

słyszeć je miałem

właśnie tu,

gdzie rosły drzewa

z białej kory.


Listkami śpiewać

miały pieśń,

żywicą zamknąć

w pieczęć słowa,

zniknęły drzewa

i ich cień,

ktoś nad polaną,

ciszę posiał.


Z Tobą tu miałem

zawrzeć ślub,

lecz coś nie poszło

tak jak trzeba,

dziś gdy spojrzałem,

nie ma brzóz,

dzisiaj tu rosną

inne drzewa.

06.05.2024 Skała

Gołąb pocztowy

Dzisiaj ujrzałem

tak wiele kobiet

i przypomniałem

o Pani sobie,

uczuć więzieniem

ta miłość była,

Pani milczeniem

mnie wciąż zwodziła.


Tak bezgranicznie

Panią kochałem,

metafizycznie

duchem i ciałem

i chciałbym, żeby

Pani wiedziała,

że mi niekiedy

brak w Pani ciała.


Ja nawet nie wiem,

czy Pani była

tylko marzeniem

w samotnych chwilach,

czy jednak gdzieś tam,

może w Hiszpanii

żyje kobieta

taka jak Pani.


Ten list gołębiem

wyślę pocztowym,

by dotarł prędzej

na adres nowy,

lecąc w obłokach

na skrzydłach wiary,

że mnie pokocha

swym sercem Pani. 09.05.2024 Skała

Moja dolina

A kiedy czas mój

już przeminie

i taflę stawu

zetnie mróz,

zakwitnie krzew róż

w mej dolinie,

i biały bawół

zaśnie tu.


Kondor usiądzie

na obłoku,

spojrzy w dolinę

prosto w dół

i przyjdzie do mnie

pani mroku,

dzieląc mą winę

pół na pół.


Stanę na środku

mej doliny,

tam gdzie od wieków

leży głaz,

stroniąc od pokus

tej dziewczyny,

co wśród pomników

kryje twarz.


Świt mnie rozbudzi

dnia któregoś,

gdy pan światłości

zajrzy tu,

bym pośród ludzi

ujrzał piękno,

życząc miłości

pełnią słów. 22.05.2024 Skała

Porty

Na ławce pod kasztanem

spływało kilka łez,

po randce z kapitanem,

który wyruszył w rejs.

Dziewczyna stała w porcie,

machając dłonią w dal,

a tam na horyzoncie,

wiatr biały żagiel rwał.


Kapitan stał na mostku

wpatrzony w stały ląd,

kamienny twarzy spokój

czekał na nowy port,

a w porcie tym dziewczyna

inna niż tamta jest,

czeka i wciąż wspomina,

gromadząc krople łez.


Ławka tam jest zielona,

a nad nią szumi dąb,

siądzie para stęskniona

trzymając się za dłoń

i będą się całować,

aż księżyc wzejdzie już,

i padną zwięzłe słowa,

że czas na nowy kurs.


Jest takich portów wiele

przy każdym z wielu mórz

i czerwonych sukienek

powiewających tu,

są ławki co czekają

na kilka kropel łez,

historię dobrze znając,

i kapitana też. 24.05.2024 Skała

Płatki serca

Rozchylę płatki Twego serca,

by dostać się do jego wnętrza,

upoić duszę tam nektarem,

poczuć aromat całym ciałem.

Odnaleźć imię tam schowane,

gdy nie kochałem Ciebie wcale,

budząc swą miłość razem z pąkiem,

co zakwitł świtem wraz ze słońcem.


Policzę płatki tego kwiatu,

zanim odpłynę do zaświatów,

bezkresu morzem swego życia,

które falami dni odlicza.

W dniu kiedy poznam już ich liczbę,

będziesz swym sercem przy mnie bliżej

i nasze serca stworzą jedno,

póki jesienią nie przywiędną.


Będą spadały płatki z wiatrem

wczesną jesienią, późnym latem,

ścieląc kolorem łąkę wspomnień,

kusząc barwami splotą dłonie.

Kiedy ostatni płatek spadnie,

odkryje w pełni róży owoc,

a w tym owocu, gdzieś tam na dnie

będziemy żyli kolorowo.

28.05.2024 Skała

Ósmy dzień tygodnia

Mijają dni kolejne,

wtorek, środa, niedziela,

ja w każdym bardzo tęsknię

i kwiaty wspomnień zbieram.

Przeminie tych dni siedem,

gdy czasu nie masz dla mnie,

lecz będzie jeszcze jeden,

co mi z księżyca spadnie.


W tym ósmym dniu tygodnia

przybędziesz tu kochanie,

rydwanem pełnym ognia,

aby rozpocząć taniec.

Jak derwisz na pustyni

obsypiesz piaskiem ciało,

wzdłuż talii swojej linii,

bym Cię mógł posiąść całą.


Otworzę swą walizkę,

w której mam pożądanie

i myśli jeszcze czyste

w kostkę poukładane,

zerwę w ciszy kurtynę,

a my na scenie mini

zagramy pantomimę

ciałami rozgrzanymi.


Czekam, aż mi pogoda

księżyca nie ukradnie

i ósmy dzień tygodnia

pod stopy moje spadnie.

Czekam tęskniąc za Tobą,

gdy inne dni mijają,

a ósme nie przychodzą 

w marzeniach pozostając. 25.05.2024 Skała


Koniec snów

Kiedy już koniec snów nastąpi,

a rzeczywistość wkroczy w życie,

zostanie kawę tylko dopić

i szukać nurtu w rzek korycie.


Popłynąć z prądem lub przeciwko,

zależy ile sił jest we mnie,

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 11.76
drukowana A5
za 69.52
drukowana A5
Kolorowa
za 99.48