Dla wszystkich, którzy boją się być dziećmi. Bądźcie nimi tak długo jak chcecie i nie przejmujcie się opinią innych.
1. O gwiazdce, która chciała świecić najmocniej
Malutka gwiazdka o imieniu Tola właśnie pędziła po niebiańskiej ścieżce i nie przejmowała się tym, że jej mama wielokrotnie prosiła ją o to, aby ta przestała tak szybko latać. Jak widać prośby mamy były mówione na próżno, ponieważ Tola pędziła na zawody.
Razem ze swoimi gwiezdnymi koleżankami, Tola wymyśliła zawody. Zawody, które miały wytypować najszybszą gwiazdkę. Zwycięzca miał zyskać ogromny szacunek i uznanie wśród ekipy Toli, a to nie lada wyróżnienie. Z tego powodu, atmosfera ostatnio była napięta. Paczka Toli ciągle rozmawiała o zawodach, a każdy próbował się wywyższać.
— Ja jestem największa, więc na pewno wygram! — krzyczała Mia
— Nieprawda, bo ja! Jestem najzwinniejsza, więc najłatwiej będzie mi wygrać! — odpowiedziała Kaya
A ja co? Ja nie jestem ani duża, ani mała, a przecież muszę wygrać! Muszę być najlepsza… — myślała Tola
W domu, mama Toli również zauważyła zmianę w jej zachowaniu. Gwiazdka ciągle chodziła zestresowana i nie myślała o niczym innym, niż o wygranej. Choć mama próbowała jej wytłumaczyć, że to ma być zabawa, Tola dalej stawiała na swoim.
— Muszę udowodnić im, że jestem najlepsza. Rozumiesz mamo? Muszę! — odpowiadała gwiazdeczka na słowa mamy
Gdy Tola wreszcie dotarła na zawody gwiazdy były już gotowe. W każdej było widać ducha walki i widać było, że każda chce wygrać. Ale przecież zwycięzca był tylko jeden…
Wszystkie zawodniczki ustawiły się na linii startu, a Lusia która nie brała udziału w wyścigu zaczęła odliczać.
— Do startu… Gotowi… START!!!!
Gwiazdki zaczęły lecieć. Początkowo, na prowadzenie wysunęła się Mia, ale Kaya zaraz ją wyprzedziła. Tola została na końcu. Choć bardzo się starała nie mogła dogonić swoich koleżanek.
Gwiazdka starła się wyprzedzić Mię, aby być chociaż na 2 miejscu, ale na próżno. Im szybciej próbowała lecieć, tym bardziej robiło jej się gorąco, aż w końcu łzy zaczęły napływać jej do oczu. Próbowała powstrzymać je, lecz nie udało jej się i z nienacka wybuchnęła wielkim płaczem.
Nie mogę pokazać, że jestem słabsza! — odparła Tola, po czym otarła łzy i jeszcze raz podeszła do próby wyprzedzenia koleżanek
Gdy gwiazda zbliżała się do wyprzedzenia Mii, nagle coś mokrego wpadło jej do oczu. Okazało się, że to woda z wczorajszego deszczu spadła na nią z drzewa. Teraz gwiazda straciła wszelkie nadzieje, na pierwsze, lub chociaż drugie miejsce, bo choć próbowała wytrzeć oblane wodą oczy podczas lotu, to nie obeszło się bez zatrzymania. Załamana Tola zatrzymała się w miejscu i przetarła oczy, ale nie miała już siły lecieć dalej, przecież wyścig dobiegał końca, a ona dalej nie mogła wysunąć się na przód… Wreszcie do głowy przyszedł jej pewien plan.
A co jeżeli by tak zmylić Kayę i Mię? Mogę przesunąć ukradkiem znak który wyznaczał nam trasę i tym samym zmylić dziewczyny tak, aby wleciały w trasę która jest krótsza i zaraz się skończy…
Gdy koleżanki poleciały dalej, Tola zboczyła z trasy i przełożyła znak na drugą stronę. Jako, że trasa, to kilka okrążeń, gwiazdeczka mogła odwrócić znak tak, aby nikt jej nie zauważył. Teraz wskazywał on na całkowicie inną niebiańską ścieżkę, więc Tola miała szansę wygrać. Kiedy zobaczyła, że koleżanki zamiast lecieć prosto skręciły tak, jak wskazywał znak, popędziła w stronę mety.
Po dwóch minutach, Tola była na mecie i z radością chwyciła trofeum, które już tam na nią czekało. Chwilę później do gwiazdy dołączyły koleżanki. Zdezorientowane zapytały co się stało.
Mam im powiedzieć, czy nie? Mamusia zawsze uczyła mnie, że nie wolno kłamać, ale jeżeli się przyznam, to Mia i Kaya będą na mnie złe…
— Yyyy — zaczęła Tola
— Tola przesunęła znak, abyście zboczyły ze ścieżki — odezwał się jakiś dorosły głos
Dwie gwiazdki zdezorientowane stały jak słupy, a Toli, łzy zaczęły gromadzić się w oczach, aż nagle zza drzew wyleciała pani sowa. Stanęła przed gwiazdeczkami i oznajmiła:
— Myślę, że musicie poważnie porozmawiać ze swoją koleżanką, a ja będę już lecieć! Pa pa!
Po czym odleciała. Koleżanki Toli zaczęły na nią krzyczeć
— Dlaczego to zrobiłaś?!
— Ja nie wiem… Zaczęła Tola, po czym zaczęła płakać. Gwiazda odleciała kawałek od dziewczyn i ukryła się w koronie pięknego dębu. Nie wiedziała co ma zrobić. Otarła swoje mokre od płaczu oczka, po czym zleciała na dół i usiadła pod krzaczkiem.
Jestem najgorsza! Nie umiem wygrać bez oszustwa, a moje przyjaciółki mnie już nienawidzą!
— Nie przejmuj się Tolu, lepiej leć pogadać z koleżankami. Coś czuję, że Ci wybaczą — powiedziała pani sowa która tak jakby zleciała prosto z nieba
— Ale…
— No już. Leć!!
No i poleciała. Zobaczyła, że koleżanki są razem przy jabłonce i rozmawiają.
— Ja… Chciałabym Was przeprosić. Chyba za bardzo zależało mi na wygranej…
— To my przepraszamy. Wprowadzałyśmy bardzo niemiłą atmosferę i chyba wszystkie zapomniałyśmy, że najważniejsza jest zabawa… — odpowiedziała Mia
— To co? Robimy jeszcze jeden turniej, ale już dla zabawy? Co Wy na to? — oznajmiła ochoczo Kaya
— TAK!! — odpowiedziały chórem gwiazdki
Po powrocie do domu Tola z podekscytowaniem, ale i nutą smutku w głosie, opowiadała mamie co się wydarzyło.
— Pamiętaj kochanie. Nie zawsze musisz świecić najmocniej. Niezależnie od tego i tak zawsze będę cię kochać — powiedziała mama
— Ja ciebie też mamusiu
2. Skarb w sercu lasu
W małym, spokojnym miasteczku otoczonym lasami, żyła dziewczynka o imieniu Tosia. Dziewczynka, była ciekawska, ruchliwa, ale czasem zbyt chciwa. Wszystko chciała mieć na wyłączność, czy to pisaki w szkole, figurki, jedzenie, lub nawet koleżanki!
Pewnego dnia, gdy Tosia spacerowała podsłuchała rozmowę dwóch ptaków.
— W głębi tego lasu znajduje się bardzo cenny skarb. Podobno każdy kto go odnajdzie zyska coś, czego nie ma nikt inny! — usłyszała Tosia od jednej wrony
Wow muszę odnaleźć ten skarb! Nie ma innej możliwości.
A więc Tośka zaczęła iść w głąb lasu, bo to właśnie tam miał znajdować się skarb. Jednak szukała, szukała i nie mogła znaleźć. Gdy miała już chwilę zwątpienia, natknęła się na bobra.
— Oh panie bobrze! Którędy dojdę do skarbu o którym tak każdy mówi? — zapytała dziewczynka
— Powiem Ci drogie dziecko, ale najpierw proszę, daj mi odrobinę twojego wafla. Widzę, że masz ich bardzo dużo, a moje dzieci bardzo lubią je jeść. Wystarczy tylko malutki kawałeczek — odpowiedział bóbr
— Pan chyba oszalał! Nie będę oddawać SWOJEGO jedzenia! Proszę mi powiedzieć którędy do skarbu — oznajmiła zdenerwowana Tosia
— Niestety, nic za darmo. Życzę miłego dnia- powiedział, po czym odszedł
Phi! Co za niemiłe i chciwe zwierzę. Sama sobie znajdę drogę.
Gdy tak dalej próbowała znaleźć drogę napotkała kolejne zwierze. Tym razem była to wiewiórka.
— Droga wiewióreczko! Proszę pomóż mi! Którędy dojdę do skarbu o którym wszyscy mówią?
— Oczywiście, że ci pomogę, ale chciałabyś mi pomóc w pozbieraniu żołędzi do mojego koszyczka?
— Nie mam siły… Możesz mi po prostu powiedzieć?
— Oh… No dobrze. Widzisz tamtą dróżkę? Idź nią cały czas prosto, aż wreszcie staniesz na rozstaju dróg. Skręć wtedy w prawo i ukaże ci się wielka tablica ze skarbem — odpowiedziała dosyć smutna wiewiórka
Tosia, nie podziękowała, ani nawet słowem nie odezwała się do wiewióreczki. Od razu wbiegła na malutką ścieżkę i pognała przed siebie. Gdy stanęła na rozstaju, oczywiście pamiętała, aby skręcić w prawo i… Nareszcie! Nareszcie ujrzała swój wymarzony skarb! Ale… Coś było nie tak. Na tablicy, wielkimi literami wyryty był napis:
Skarb otrzyma ten co da coś od siebie