E-book
11.76
drukowana A5
26.8
Ogród na Ruinach Pałacu Światła

Bezpłatny fragment - Ogród na Ruinach Pałacu Światła

albo Imię Gwiazdy


Objętość:
135 str.
ISBN:
978-83-8126-849-3
E-book
za 11.76
drukowana A5
za 26.8

„Miłość to najłatwiejsza z dróg-

To magiczny klucz, który otwiera każde drzwi.

Jeśli masz dostatecznie dużo miłości,

pokonasz wszystkie przeszkody.”

/Christina Thomas/


„Dobra mowa jest jak plaster miodu”

/św. Ambroży/


Parę słów od autorki

Nie wiem co mam powiedzieć, ale znów jest książeczka, a ja dopiero teraz prawdziwie czuję, że wydobyłam z siebie w swojej twórczości wszystko. To moja jedenasta książka. Jest adresowana zarówno do starszych dzieci, młodzieży, dorosłych młodych, średnich i tych bardzo mocno dorosłych. W pewnym sensie ta książeczka nawiązuje do „Stygmatu Złotej Gwiazdy”, jednak jest inna, jak każda z moich książek, które poruszają wiele tematów, dotykają różnych sfer ludzkiego życia, lecz mówią o tym samym na wiele możliwych sposobów. To, co niektórym może się wydać „zlepkiem” dwóch różnych spraw, systemów, w rzeczywistości nim nie jest. Ukazuję bowiem, że to, co w pojęciu niektórych stanowi dwa różne światy, w rzeczywistości, ale tej zgłębionej, świadomej rzeczywistości, jest jednym. Jest rozbitym na dwie części naczyniem, którego nie da się scalić znanym sposobem, gdyż zawsze pozostanie brzydki ślad i nic nie będzie z tego scalenia, żadnego pożytku, bo każda z części i tak będzie żyła własnym życiem i jedynie tolerowała tą drugą, bez wzajemnej „wymiany darów”. Każda z dwóch części jest póki co „za mocna”, „za duża” i wciąż wytrwale będzie obstawać wyłącznie przy swoim, krzywym okiem patrząc na tą drugą, gdyż linia złączenia nieuchronnie świadczy o rozdzielności, bez możliwości „przepływu” z jednej w drugą w/w darów w postaci wiedzy, doświadczeń. Roztopić skostniałych struktur i złączyć ich w stanie plastycznym na nowo jednak się nie da. Co więc zostaje? Rozbić obie części na drobny mak, na pył, wymieszać tak, by nie było odwrotu i …teraz spojrzeć. Spojrzeć jeszcze raz, bezstronnie. Być może będzie to obraz niedoskonały wizualnie, artystycznie, lecz doskonały w swym sensie, przekazie. Być może dopiero teraz ujrzymy wszystko w zupełnie innym świetle, innym porządku i zrozumiemy, że wszyscy mówimy o tym samym, tylko innymi słowami, niczym obce narody, które tą samą rzecz nazywają w swoim języku. Jakby nie było, każda z mikrocząsteczek roztłuczonego na miał naczynia będzie broniła dostępu do siebie i nie złączy się w sposób prawdziwy z sąsiednimi. Jednak będą te cząsteczki idealnie wymieszane, więc będzie to już jakiś postęp. Pozostaje problem spoiwa. Czy teraz da się utworzyć z miału, proszku, nowe naczynie? Tak! Teraz się da. Tylko co ma posłużyć za to spoiwo? Spoiwo, które spowoduje uformowanie z powstałej masy nowe naczynie...Coś tam dałoby się wybrać i zrealizować to zadanie w sensie czysto materialnym, fizycznym. Ale my mówimy tu oczywiście w wielkiej alegorii, więc tym spoiwem może być zwyczajna chęć dialogu, dobra wola, otwarcie. Tak, najbardziej otwarcie!


Jednak to nie wszystko, co chciałam o tej książeczce powiedzieć… Jakby nie było, nie mogę pominąć tematu modlitwy i medytacji. Niektórzy twierdzą, że to jest to samo, inni, że to zupełnie coś innego. Modlitwa bardziej kojarzy nam się z chrześcijaństwem, medytacja zaś z systemami wschodnimi. Nie do końca tak jest, gdyż chrześcijaństwo obok modlitwy także proponuje medytację. Powiem jednak tak. Medytacja w jednym systemie duchowym jest wzniesieniem umysłu ku pustce, w innym jest słuchaniem tego, co w ciszy Bóg nam powie, zaś modlitwa zawsze jest dialogiem. Tak można to uprościć. Nie do końca jednak zgadzam się nawet z takim rozumowaniem. Można przykładowo zadać Bogu pytanie, zapoczątkować dialog modlitwą, wypowiedzieć się, podziękować, poskarżyć, wypłakać, poprosić, zapytać i to będzie modlitwa z naszej strony. Natomiast na odpowiedź możemy czekać w postawie medytacji, wyciszyć myśli i milczeć, bo my już powiedzieliśmy swoje, a teraz będzie mówił Bóg. Można też nie czekać na odpowiedź w pozie medytacji, wsłuchiwania się w głos Boga, ale zwyczajnie wyruszyć w życie i obserwować znaki, jakimi Bóg nam odpowie, poprowadzi. A odpowie z całą pewnością. W jednym systemie duchowym powiemy: nie moja, lecz Twoja Boże wola niech się dzieje, w drugim będziemy wizualizować to, czego pragniemy, bo obraz upragnionej rzeczy, sytuacji wytworzony w umyśle więcej wart jest niż tysiące słów. Też nie do końca się z tym zgadzam. Jeśli w chrześcijaństwie prosimy o coś Boga, to musimy przy tym pozytywnie myśleć, wyobrażać sobie, że już to mamy, bo pozytywne myślenie, to nic innego, niż wiara w to, że to czego pragniemy spełni nam się, tylko mamy wierzyć, że otrzymamy i te słowa mówi sam Jezus Chrystus. On każe nam wierzyć, że otrzymamy to, o co prosimy, czego pragniemy, bez względu na to, czy to jest życie, zdrowie, sytuacja, drugi człowiek, czy rzecz. Jeśli tej wiary nam zabraknie, na nic nasze wysiłki. Jest tylko jedno „ale” dla chrześcijanina. On dopuszcza takie poprowadzenie sprawy przez Boga, żeby było dobrze dla nas. Dlatego chrześcijanin zgłaszając Bogu swą prośbę dopowie zawsze: Ty Panie wiesz, czy to, o co proszę jest dla mnie dobre i wiem, że jeśli miałoby to przynieść mi zgubę, to Ty nie dopuścisz do spełnienia mojej prośby, ale i tak mi odpowiesz! Może inaczej niż chciałem, ale zawsze jednak odpowiesz. I to znaczy właśnie: niech Twoja nie moja wola się dzieje. Pozytywne myślenie jest podstawą wiary, zaś sfera snu, fal, nie jest niczym innym, jak tylko subtelniejszą rzeczywistością, częścią naszego życia i służy nam do odbioru subtelnych wskazówek, odpowiedzi, podpowiedzi, służy wreszcie do dialogu z Bogiem tak, jak służyło ludziom w starym i nowym testamencie. Nie ma czegoś takiego jak „wiara w sny”, gdyż sen nie jest odrębnością, abstrakcją, tylko kontynuacją naszego bytowania w sferze subtelnej. To w tzw. śnie spotykamy zmarłych, kontaktujemy się ze świętymi, aniołami, Jezusem Chrystusem, Maryją, wszelkimi niebiańskimi bytami, z własną podświadomością. Może nam się w stanie snu, czyli na falach alfa, delta, teta, pojawić także kontakt z bytami dla nas groźnymi, PODOBNIE, JAK W TZW. REALU, GDZIE MAMY MORDERSTWA, POBICIA, DRĘCZENIE, PZREŚLADOWANIE, itp. Dopóki będzie ktoś patrzył na fale snu jak na coś odrębnego, nierzeczywistego, jak na wytwory fantazji, tak długo nie pojmie całokształtu. Stan snu jest stanem zbliżonym do bytowania po śmierci ciała. Na falach określanych przez nas jako fale snu bytują tak zwani zmarli, a oni żyją, tylko subtelniej i doskonalej. Zbieżność naszych fal daje wtedy taki kontakt z nimi. Na podobnych falach mamy doświadczenia mistyczne i nie jest to nic niezwykłego, ani dziwnego. Rzadkiego może tak, ale nie niezwykłego. W ten sposób odbywały się kontakty w Starym i Nowym Testamencie, a ludzie biorący w tym udział byli takimi samymi ludźmi, jak my. Cała mądrość korzystania z tego typu przekazów polega jedynie na tym, aby nie wyczyniać jakichś głupich praktyk, ale zwyczajnie otworzyć się na przepływ wiadomości ze sfer subtelnych, oczekiwać na nie naturalnie, a one pojawią się same, jeśli będzie to dla nas i tej drugiej strony dobre i konieczne. Wreszcie podjąć chciałam w tym wstępie do książki sprawę, której w pewnej swej części poświęcona jest książka, a więc dwóch systemów duchowych. Tak, jak piszę w niejednej swojej książce, system wschodni jest bardziej „techniczny”, wskazuje na czakry i pracę z nimi, z całym systemem czakr. Zaś chrześcijaństwo korzysta nieświadomie z wielu znaków związanych z tymi czakrami, korzysta przecież ponad wszystko z czakry złotej gwiazdy — czakry serca, a więc czakry Chrystusowej, korzysta z czakry korony, wskazuje nieświadomie na czakrę gardła w stosunkach międzyludzkich. Jednak korzysta najbardziej z klucza do wszystkich czakr, jakim jest czakra serca, ta Chrystusowa. Jezus Chrystus działał z jej poziomu w sposób naturalny, od razu, nie musiał ćwiczyć jogi i medytacji, On przyszedł ze sfery boskiej na Ziemię, gdyż poczęty został na siódmym poziomie gęstości, a więc bez udziału ojca ziemskiego. To dlatego mówi się, że Jego JEDYNYM Ojcem jest Bóg i dlatego On miał w sobie wszystko „aktywne” od momentu narodzenia w Ciele...Co miał aktywne? Cały system czakr wraz z kluczem do tego systemu, czyli czakrą serca. On działając doskonale z poziomu czakry serca zdolny był do dzieła odkupienia ludzkości i wzniesienia planety Ziemi na wyższy poziom w sensie duchowym, energetycznym, a więc Jego dzieło zmieniło również strukturę Kosmosu, Wszechświata. Dlatego jest Królem Wszechświata, czy ktoś to uznaje, czy nie. Nikt nie jest w stanie dokonać tego dzieła, gdyż nie narodziliśmy się na siódmym poziomie gęstości i mamy dwóch ojców: ziemskiego i Niebiańskiego. Dlatego nigdy nie będziemy zdolni do takich wyzwań, nawet jeśli wydaje nam się, że tak. Wrócę do czakr. System czakr jest w obecnych czasach postępu i nauki WIDOCZNY, jeśli będziemy na niego patrzeć w odpowiednim promieniowaniu. Wtedy zobaczymy. Bardziej lub mniej świetlisty, ale zobaczymy. I to, że ten system jest w nas, jest faktem niepodważalnym. Istnieje w nas tak samo, jak każdy inny narząd, tylko ten akurat narząd jest materią subtelną. Człowiek jest tęczą i muzyką. Tak! To prawda. Siedem podstawowych czakr daje odwzorowanie kolorów tęczy, zaś każda czakra wibruje na poziomie konkretnej nuty.


Ośrodek Eden, z tego, co nam wiadomo, jako jedyny w Polsce zakupił od amerykańskich naukowców urządzenie służące do przeprowadzenia badania biopola człowieka, jego punktów energetycznych, stanu psychicznego, duchowego oraz ciała fizycznego. Jako Ośrodek współpracujemy także z mgr Włodzimierzem H. Zylbertalem z Instytutu Energii Subtelnych we Wrocławiu, w którym przeprowadzane są badania pomiarów energii oraz tworzone są urządzenia, które wpływają na poprawę naszego stanu psychicznego i fizycznego.


Wracając do Aury, to już w 1666 roku Izaak Newton jako pierwszy zaobserwował tworzącą się tęczę kolorów, która, jak potem potwierdził otacza człowieka i każdą rzecz. Nazwa Aura pochodzi z języka greckiego oznaczającego? bryzę?. Aura ukazuje nam nasze dalsze ciała energetyczne, z których możemy odczytać stan, w jakim jest nasze ciało, umysł i dusza.


Współcześni naukowcy również dowodzą tego, że nasza Aura oraz punkty energetyczne dotyczą wszystkich aspektów naszego życia, przez co ukazują nam w jakim stanie psychicznym, emocjonalnym, fizycznym czy duchowym znajdujemy się obecnie oraz obrazują one zaburzenia lub dolegliwości, które mogą wystąpić teraz lub w przyszłości.


Jak wiadomo, większość ludzi, żeby w cokolwiek uwierzyć musi to zobaczyć a najlepiej dotknąć lub poczuć fizycznie, dlatego też Ośrodek Eden chciałby Państwu zaprezentować ukazanie biopola energetycznego człowieka oraz jego punktów energetycznych (czakr), po to, by świadomość każdego człowieka zaakceptowała, że posiadamy także inne ciała subtelne wpływające bezpośrednio na nasze ciało fizyczne. W chwili, gdy ujrzymy naszą Aurę oraz punkty energetyczne nasza świadomość wzrasta, co pozwala nam później spostrzegać z innego punktu widzenia siebie i wszystko, co nas otacza. Właśnie dlatego też ważne jest abyśmy zaczęli spostrzegać inaczej siebie oraz to, co sobą przejawiamy, mówimy, czujemy, czy myślimy. Wszystkie te czynniki wywierają bezpośredni wpływ na nas, jak i na całe nasze życie i otoczenie. Rozwijając świadomość umożliwiamy sobie poznanie przede wszystkim samego siebie, a co za tym idzie zyskujemy zgodność życia z samym sobą i wszystkim, co nas otacza, co powoduje, że żyje nam się lepiej w rodzinie, odnosimy sukcesy zawodowe, finansowe a przede wszystkim zdrowotne i duchowe.


Urządzenie AURA do pomiaru biopola człowieka posiada trzy programy. Każdy z nich przedstawia inne parametry pomiarów energii badawczej ciał. Wykonując badanie którymkolwiek z programów mają Państwo możliwość zobaczenia swojej aury, czakr oraz otaczających je kolorów, które mówią nam o stanie emocjonalnym, fizycznym, duchowym oraz o cechach indywidualnych każdej osoby jak i jej potencjale przejawianym w tym życiu, co pomaga nam zweryfikowanie jacy jesteśmy. Z sesji otrzymujecie Państwo szczegółowy raport zawierający ok. 40 stronicowy opis o naszym ciele energetycznym, psychicznym, emocjonalnym umysłowym jak i fizycznym z różnymi opisami, zdjęciami, wykresami itp.


Pierwszym z trzech programów jest to AURA STAR, który przedstawia aurę człowieka oraz czakramy poprzez ukazanie różnych kolorów w różnych obszarach, które posiadają pewne znaczenie i odzwierciedlają emocjonalne i psychiczne predyspozycje o danej osobie. Widać potencjał osobisty, rodzaje znaków, ale także problemy i zaburzenia które mówią nam o naszym stanie teraz czy w przyszłości;


— ODCZYT 1 — pokazuje nam parametry punktów energetycznych [czakry] oraz ich wielkości i opisy znaczenia w naszym życiu, to, jacy jesteśmy, co przejawiamy oraz nasz stan zdrowotny


— ODCZYT 2 — pokazuje nam pięć żywiołów żywieniowych oraz niedobory, czy nadwyżki, które posiadamy w organizmie


— ODCZYT 3 — pokazuje nam stan fizyczny meridianów, czyli serce wątrobę nerki itp.


— ODCZYT 4 — pokazuje nam obraz człowieka oraz przepływającą przez niego całą energetykę oraz dolegliwości


— ODCZYT 5 — pokazuje stan stresu lub relaksu człowieka


— ODCZYT 6? ukazuje balans w człowieku, w ilu procentach przejawiamy w sobie ciało, umysł i ducha


— ODCZYT 7 — pokazuje poziom energii kierowanej na ciało, emocje, umysł i ducha,


— ODCZYT 8 — pokazuje kolor Twojej wibracji przypisany do danej planety i co dana planeta wnosi w Twoje życie


— ODCZYT 9 — pokazuje nam znak ying Yang, mówi o tym, jaką posiadamy równowagę.


Zaprezentowaliśmy Państwu tylko kilka z najważniejszych aspektów pierwszego programu


Drugi i trzeci program AURA PRO ukazuje nam rzeczywistą naszą postać oraz obecność aury wokół naszego ciała fizycznego, która ukazuje się nam już jako przepływające, mieszające się kolory. Urządzenie do pomiaru biopola oraz czakramów poprzez odpowiednie sensory odczytuje z biopola naszego ciała energetycznego i fizycznego. W tym programie zostają ukazane poszczególne różnokolorowe barwy kolorów, które wypływają w danej chwili z czakr, co mówi nam o ich stanie emocjonalnym itp. Ukazana jest również postać człowieka energetycznego, gdzie na jego ciele pokazane są kolory, z których możemy zaobserwować równowagę oraz różnorodne procesy zachodzące w naszym ciele. Pokazany jest również balans pomiędzy lewą a prawą stroną aury. Znajduje się również wykres przedstawiające określoną część ciała i narządy w ciele człowieka np. mózg, serce itp.


Program posiada także niesamowite możliwości pokazujące przepływ energii w trakcie sesji uzdrawiania z osoby przekazującej energie do osoby uzdrawianej (co widać na zdjęciach lub filmie). Przepływ tej energii jest doskonale widoczny. Ten program posiada tak wielkie możliwości, że obserwując swoją aurę możemy myślami przywołać określoną intencję np. radości, miłości itp. pod wpływem której nasza aura zmienia kolory. Różni bioenergoterapeuci testowali urządzenie posiadane przez nasz Ośrodek. W trakcie przeprowadzanych badań wprowadzali się oni w różne stany. W chwili, gdy pomyśleli tylko o energii uzdrawiającej np. zielonej, natychmiast pojawiała się ona w ich polu. Niesamowite wrażenie wywarło to na ludziach, którzy już mają do czynienia z energiami i pracują z nimi. Możemy również zobaczyć jaki wpływ mają na nas np. kryształy. Biorąc kryształ do ręki w naszym polu pojawiają się kolory obrazujące energię uzdrawiającą (zobacz na filmie). Kolejną możliwością jest weryfikacja zgodności lub niezgodności aury w związkach międzyludzkich np. w związkach małżeńskich, partnerskich czy między przyjaciółmi. Dzięki temu wiemy, która osoba jest dla nas odpowiednia lub jakie cechy nas różnią, co pomaga nam w dalszym postępowaniu. To tak pokrótce o drugim programie, zaś program 3D ukazuje odzwierciedlenie naszego ciała fizycznego, gdzie możemy zobaczyć na swoim ciele każdą jedną czakrę z osobna, gdzie ukazane są wypływające z niej kolory z przodu, jak i z tyłu naszego ciała. Widzimy je obracając swoim całym ciałem w prawo, w lewo lub zginając się do przodu lub do tyłu oraz możemy zobaczyć tylko samą aurę, która otacza nasze ciało. Tak, jak w drugim programie, możemy badać swoje emocje, co odzwierciedla się w kolorach naszej aury. Możemy też zobaczyć jak się zmienia nasze biopole pod wpływem drugiej osoby. Przeprowadzane mogą być też reakcje z kryształami, z przepływami energii w naszym polu i wiele, wiele innych sesji, które można tworzyć.


Możliwości urządzenia są naprawdę niesamowite. Można dowiedzieć się bardzo wiele o sobie, o swoim życiu i swoim potencjale. Tak naprawdę program weryfikuje nas bardzo szczegółowo, co pomoże nam teraz, jak i w dalszym życiu. Serdecznie zapraszamy Państwa do odwiedzenia naszego Ośrodka lub jeżeli Państwo macie ochotę zaprosić nas do siebie, posiadacie Państwo swoją placówkę lub lokal, możemy w przyjechać do Państwa po wcześniejszym uzgodnieniu. Jesteśmy otwarci na każdą współpracę z każdym ośrodkiem, czy osobami zainteresowanymi w Polsce. Dziękujemy Państwu za zainteresowanie i otwartość na nasz Ośrodek, który jest do Państwa dyspozycji. W razie jakichkolwiek nurtujących pytań w każdych aspektach życia prosimy o kontakt mailowy lub telefoniczny.


Mail: eden@uzdrowiciele.pl

tel. 95 717 64 64 godz. 10—18

tel. 733 588 888


Muszę jeszcze powrócić w tym momencie do mojej pierwszej książki, a właściwie księgi, czyli do mojej duchowej autobiografii „Sen in Excelsis”. Dlaczego? Zaraz się okaże!


ZANIM ZDARZYŁO SIĘ WSZYSTKO

Czyli porażający bardzo ważny rozdział, bez którego całość nie ma sensu

Rok 2000

Nocą 01—02.02.2000r. (fale alfa) stało przy moim łóżku coś na kształt talerza satelitarnego. Ta rzecz miała osobowość i obserwowała mnie. Poczułam się bardzo zagrożona. Nagle usłyszałam dźwięk jakby odlatującego pionowo, w górę jakiegoś pojazdu. Czyżby była to manifestacja kogoś, czegoś z Tamtej Strony, czy też stan mojego umysłu, zmieniony w ważnym celu na ten czas? Pokój zalany ultrafioletem, wibracje, gwizdy szumy. Spojrzałam w okno mojego pokoju i ujrzałam cień znikającego nad dachami pojazdu. Widziałam to na falach alfa przez… żaluzje, których nie miałam!!! Nagle nastał dzień (na falach głębokiego snu) i oto już znajduję się w pokoju rodziców. Tam całe ściany oklejone są moimi pracami z zakresu grafiki komputerowej. Jednak jest to luty 2000 i nie mam w realu własnego komputera. Znam programy biurowe, nie znam programów graficznych, a te stanowiły moje marzenie. Wchodzę na balkon, ten od strony klatek schodowych, czyli wychodzący na zachód. Nagle widzę na niebie, na południowym zachodzie zmierzający do mnie błękitny eteryczny, giętki promień… Ma osobowość! Mówi do mnie telepatycznie, że daje mi moc twórczą w oczy dłonie, uszy, umysł i serce. Następnie wnika w to wszystko po kolei, a ja odczuwam to niby przyjemne porażenie prądem. Nagle dzień zmienia się późny wieczór, jest czarne niebo, gwiazdy, księżyc. W jednej chwili zmienił się całkowicie mój sposób odczuwania. Zmiana poziomów energetycznych! Usłyszałam to zdanie gdzieś w głębi siebie.

Zaczęłam wyraźnie słyszeć naddźwięki i poddźwięki z takim charakterystycznym głuchym strzelaniem jakby fajerwerków. Moje oczy zaczęły widzieć inaczej kolory. Te kolory były niesamowicie intensywne i występowały jako żywe fontanny kolorowych energii, tak się nazywały, a ja skądś to wiedziałam. Róż i turkus. Żółty, czerwony i nie tylko. Nagle z miejsca, z którego wyszedł za dnia błękitny promień, zaczęła przebijać jakaś jasność. Okazała się ona po chwili „Złotą Gwiazdą”, tak też się nazywała. Ta moja złota Gwiazda, czymkolwiek była, wysłała mi teraz osobiście w prezencie z Nieba…

KOMPUTER?! Ze środka Złotej Gwiazdy ostro wystrzelił teraz złoty pojedynczy promień i bardzo precyzyjnie, celnie trafił z nieba w pusty, czarny, będący kosmiczną głębią ekran stojącego na balkonie komputera. Pojawił się na nim szybko migający obfity tekst, jakoś nie byłam w stanie tego odczytać. Po chwili widziałam coś… 22 11 22 11 22 11 Opowieść z Gwiazd. Komputer posiadał osobowość i duszę! Poczułam lekką grozę i dziwne podłączenie mojego mózgu do przerażającego Kosmosu.. Na podłodze stało tekturowe pudło, na pudle był napis brzmiący: PRO-AFRO lub coś podobnego. W pudle znajdowały się dyskietki, krążki CD i książki. Okazało się, że autorem książek jestem ja sama, nie widziałam tytułu więc pomyślałam z radością, że pewnie kiedyś napiszę jakieś programy graficzne lub coś w tym stylu. Gdybym wtedy znała prawdziwe znaczenie tego, co oglądały moje oczy!!! Bałam się tego wszystkiego, co się działo, ale cieszyłam się. Na koniec na nocnym niebie pokazała się dziura. Z niej wyszła przepiękna smukła dłoń, pokiwała mi i usłyszałam głos: ”W dzień Matki Pana, Alleluja!” Porażona usiadłam na łóżku, o Boże, to 02.02.2000., tegoroczne święto M.B. Gromnicznej!

Real. Po trzech miesiącach nabyłam komputer. Był stary i używany, składany z części. Kiedy kolega informatyk złożył go w całość, przyniósł mi go do domu. Oniemiałam. Na monitorze widniał napis: GOLD STAR (Złota Gwiazda)!!! Kolega Grzegorz powiedział też o komputerze: Stał sobie nie wiadomo jak długo w tym sklepie z używanym towarem, że aż biedak jęknął chyba z radości w momencie zdejmowania go z półki, pewnie ma duszę! To było oczywiście w żartem, chociaż… Czym stał się dla mnie komputer, co dzięki niemu osiągnęłam, to już inna bajka, zresztą spełniona.


Nocą, z 7-go na 8-go stycznia 2017 na głębokich falach delta i teta stałam przed moim blokiem mieszkalnym. Stałam na trawniku, pod naszymi topolami, których już nie ma. Stałam jednocześnie w miejscu, w którym ukazuje mi się w transach moja „ZŁOTA GWIAZDA”. Mało tego, ja stałam

jednocześnie dokładnie w „historycznym” miejscu. Pamiętam, to był rok 1974/75, a moja śp. Gosia i ja miałyśmy po 11—12 lat… Wówczas było lato. Gosia miała powiewną, jasną letnią sukienkę w kolorze biało-niebieskim, ja miałam powiewną sukienkę w kolorze czerwonym w białe groszki.


Tego dnia rozszalał się wiatr do tego stopnia, że dzieci uciekły z podwórek do domów i obserwowały „tornado” zza szyb we własnych mieszkaniach, w towarzystwie rodziców. Wszystkie ZWYCZAJNE☺DZIECI, ale nie Gosia i ja!!! We dwie stałyśmy tam z rękami wyciągniętymi na boki i rozpoczęłyśmy… TANIEC WIATRU. Obracałyśmy się w zawrotnym tempie od strony lewej do prawej, nadałyśmy sobie nawet na ten magiczny moment imiona: Gosia była WICHURĄ, ja byłam CYKLONEM… Śmiałyśmy się przy tym do szaleństwa! Pamiętam, że odczuwałam wtedy nieświadome zjednoczenie z żywiołem powietrza, biorąc to na dzisiejszy język, sposób pojmowania. MY STAŁYŚMY SIĘ WIATREM!

Powracam do transu. Teraz stałam dokładnie w tym miejscu i nagle zauważyłam i poczułam, że z boku jednej dłoni, bardziej na wewnętrznej jej stronie pojawiła się szczelina, pęknięcie, podobne jakby do otworu stygmatu, jednak było to pionowe, podłużne pęknięcie i zamiast krwi ukazał się w tym otworku… OGIEŃ, ISKRY, LEKKIE WYŁADOWANIE! W tym momencie z tego otworu zaczął wydobywać się ZŁOTY PYŁ. Był w moim odczuciu lżejszy od powietrza. Byłam oszołomiona tym, co widzę, czułam jednocześnie „moc”. W tym momencie z miejsca na niebie, w którym zawsze widzę „ZŁOTĄ GWIAZDĘ” także pojawiła się szczelina i z niej zaczął wydobywać się taki sam ZŁOTY PYŁ. Ten pył wydobywał się w zadziwiającym tempie i zalewał sobą całe podwórko przed blokiem. Przeznaczony był dla mnie i ktoś kazał mi w tym transie zachłannie zebrać DLA SIEBIE wszystkie drobiny. Doświadczałam go całą sobą, delektowałam się materią tego pyłu, jednak krzyknęłam, że ON JEST DLA WSZYSTKICH LUDZI! Na moich oczach, w złotym pyle przedostawały się „wiadomości” ze wszystkich wymiarów!

Zupełnie jak w zapomnianym przez ostatnie dni filmie „ZŁOTY KOMPAS”, podarowanym jako przesłanie przez śp. ks. Tomka. Szczęścia, które odczuwałam z powodu prezentu od ZŁOTEJ GWIAZDY nie zdołam opisać.

ZŁOTY PYŁ „SZNURECZKIEM” ZMIERZAŁ TERAZ DO PIWNICY, DO NASZEJ PIWNICY. POMYŚLAŁAM, ŻE BĘDZIE TU CHODZIŁO O SYMBOLICZNE ZEJŚCIE DO PIWNICY/ PODŚWIADOMOŚCI. MOGŁO TEŻ MIEĆ ZNACZENIE PODWÓJNE. UJRZAŁAM TERAZ W ODDALI, NA ROZWIDLONEJ DRODZE(☺)WŁAŚNIE ŚP. KSIĘDZA TOMKA, NOWEGO ZNAJOMEGO Z TAMTEJ STRONY, DZIĘKI KTÓREMU TYLE WYDARZYŁO SIĘ W OSTATNICH DNIACH. POSZEDŁ KOLEJNY RAZ JEDNĄ Z WYBRANYCH DRÓG… I NIGDY NIE BĘDZIE PEWIEN, PODOBNIE JAK KAŻDY Z NAS, CZY WYBRAŁ TĄ WŁAŚCIWĄ…

Jednak każda droga prowadzi przecież do innych dróg, A WIĘC I DO TEJ POZORNIE NIE WYBRANEJ. Niech każdemu ZŁOTA GWIAZDA, ale jego własna złota gwiazda, czymkolwiek ona dla niego będzie, zawsze wskazuje tą właściwą drogę, dobrą i odpowiednią akurat dla niego…


11-go stycznia 2017 roku

Olśniło mnie w jednym momencie… Po chwili schodziłam z tatą na falach jawy do naszej piwnicy PO SKARB. Po mój proroczy rysunek z roku 1972, kiedy miałam 10 lat. Odnalezienie go mogło pójść całkiem prosto, mogło jednak okazać się już niemożliwe… Zachłannymi gestami przewracałam kruche karty papieru, rysunku wciąż nie było. Nagle....JEST!!! Na śniegu, przy choince, dwoje dzieci wyciąga wysoko ramiona, by złapać promienie ZŁOTEJ GWIAZDY SPEŁNIAJĄCEJ MARZENIA, ŻYCZENIA. To ilustracja do wiersza „Gwiazda”, z którym wiążą się pamiętne, przypomniane teraz emocje z lekcji języka polskiego i zajęć plastycznych. W prawym dolnym rogu widnieje ocena bardzo dobra za spełnione marzenia poprzez ZŁOTĄ GWIAZDĘ… Wiersz niestety zaginął.

Dałam wszystko z siebie i… ZNALAZŁAM!!!!!!!

Oto on.


GWIAZDA

Świeciła gwiazda na niebie

srebrna i staroświecka.

Świeciła wigilijnie,

każdy ją zna od dziecka.

Zwisały z niej z wysoka

długie, błyszczące promienie,

a każdy promień —

to było jedno świąteczne życzenie.

I przyszli — nie magowie

już trochę podstarzali —

lecz wiejscy kolędnicy,

zwyczajni chłopcy mali.

Chwycili w garść promienie,

trzymają z całej siły.

I teraz w tym rzecz cała,

by się życzenia spełniły.

Leopold Staff

Teraz moja smutna odpowiedź — pytanie

Już więdną choinki,

Gwiazdę i światło pokrył kurz

Udawany Anioł oddał skrzydła pożyczone

Podrobiony Mikołaj cichaczem schował strój…

Tak umarło Boże Narodzenie

W milionach ludzkich serc

Za rok powtórzy się historia

Po mistrzowsku okłamiemy się…

Umieścimy szyderczą miłość

Zawieszką ironii na gałązkach choinek

Do chłodni serc uroczystą SZOPKĄ

Wniesiemy Bożą Dziecinę…

Nie pytaj człowieku ze zdziwioną miną

Kto komu? Po co? Dlaczego?

Ziemia Niebu, czy Ziemi Niebo

Daruje prezent tak nietrafiony jak Miłość…

Spójrz Panie, Twoi kaci wciąż żyją

Niezłomnie trwają od dwóch tysięcy lat

Rozczaruj się choć na chwilę

Bo jest nim każdy z nas…

Czy warto było, Panie…?????

Za rok łamiąc opłatek nieduży

Na kwadryliony okruszyn

Znów każdy Ci serce połamie…

Ale nie musi tak być…

Ważne spostrzeżenia po wielu latach.

Jak widnieje w mojej duchowej autobiografii” Sen in Excelsis”, w czasie przepięknego, głębokiego transu ze Złotą Gwiazdą z roku 2001, a więc 17 lat temu(!!!) na pudle z moimi przyszłymi książkami i płytkami CD pojawia się napis PRO AFRO, albo AFRO PRO, bo nie pamiętam kolejności, zaś komputer zesłany z Nieba dla ważnego celu nazywa się GOLD STAR. W ostatnich dniach, po wielu latach widzę, że napis na pudle mógł brzmieć nie PRO AFRO, ale PRO AURA, AURA PRO! I to z powodu wyjaśnionego w tym wstępie. Kolejne odkrycie. Niebieski giętki, gruby promień — wąż — sznur, który wyszedł wtedy ze Złotej Gwiazdy był jednym z trzech „sznurów”, o których za chwilę. Złoty promień — wąż — sznur wyszedł jako drugi, nie doświadczyłam wtedy tylko tego różowego, który odpowiada za miłość w sensie wyższym. Widać byłam na etapie budzenia się czakry serca, rozkwitu, dochodzenia do arcyważnych spraw. Ten brak różowego promienia mógł także wskazywać na BRAK ELEMENTU MIŁOŚCI w ludzkich sercach, a właśnie on jest najważniejszy we wszystkim, co dotyczy czakry serca, czyli całej istoty istnienia. Na końcu mojej autobiografii ostatecznie wylewa się dosłownie i w przenośni cała zawartość, sens, istota Złotej Gwiazdy”, pojmuję nagle wszystko, całą moja drogę duchową i...No właśnie. Tu zaczynają powstawać wszystkie moje kolejne książki, znacznie cieńsze i one już nie stanowią ciągu dalszego mojej autobiografii, tylko moje własne doświadczenia wplatam w losy bohaterów i w akcję, bo to są już książki z bohaterami i akcją. Jeszcze coś...Nie kontynuowałam dalej „Snu in excelsis”, chociaż mogłabym. Nie chciałam jednak zamęczać Czytelników jakąkolwiek powtórką moich doświadczeń, chociaż były i są one faktycznie porażające. Tak więc nadal trwają moje doświadczenia duchowe, wszelkie prorocze wizje, piękne kontakty duchowe, przesłania, przekazy. Spisuję je póki co ot tak, dla siebie. Być może kiedyś, w dalszej przyszłości coś z tego jeszcze powstanie.


Ja żegnam się póki co z wszystkimi Czytelnikami, co miało zostać powiedziane, przekazane poprzez misję mojego życia — zostało powiedziane, przekazane we wszystkich moich wyprorokowanych w 2001 roku książkach. Resztę pokaże czas. Jeszcze pewna uwaga. W moich książkach, tych z bohaterami i akcją, występują często dzieci. Oczywiście kieruję moją twórczość do starszych dzieci, młodzieży, oraz dorosłych w wieku nieograniczonym. Udział dzieci w wielkich odkryciach duchowych ma jednak swoją również inną wymowę. Chodzi o to, że aby nasza wiara czyniąca cuda była prawdziwie wielka, musimy być jak dzieci…


Składam wielkie podziękowania Wydawnictwu „Ridero IT Publishing” za wspaniałą, sprawną, miłą, owocną współpracę i dziękuję wszystkim obecnym i przyszłym Czytelnikom.

/Autorka/

Splecione sznury: niebieski, złoty i różowy. Znacie ten widok umieszczany na świętych obrazkach na szczycie OTWARTEGO Serca Jezusa? Pewnie tak. To zjawisko wyzwala się w każdym z nas, kiedy nasze serce duchowe dojrzeje poprzez obudzenie czakry serca zwanej złotą gwiazdą do stanu tzw.„serca jezusowego”, czyli będącego czystą, idealną miłością, zdolną za bliźniego oddać życie, przebaczającą wszystkim i wszystko, kochającą bezwarunkowo każdego.


Wspomnę tu jeszcze pewne zabawne, ale być może prorocze wydarzenie z mojego życia, którego nie opisałam w „Sen in Excelsis”, więc dam go teraz i tu, oczywiście nie bez powodu. Powód za chwilę, w treści książki, ale nie tylko. Tak więc stałam w wieku trzech lat w dużym pokoju naszego mieszkania. Pamiętam, miałam ubrany na zwykły strój dziecka taki ładny „przedszkolny” fartuszek. Stałam przy oknie, obok gigantycznej kwadratowej donicy, w której rósł wielki, mięsisty filodendron, z korzeniami zwisającymi poza donicę. Na brzegu tej donicy tata położył trzy miodowe cukierki w papierkach i powiedział do mnie: weź, pszczółki ci przyniosły. Ale ja nie spieszyłam się z tym wzięciem, odkładałam je w czasie. Wreszcie mój młody wówczas tata powiedział: weź, bo pszczółkom będzie przykro, że nie wzięłaś prezentu od nich i w końcu ci go zabiorą. Wtedy szybko wzięłam, ale nie było mi spieszno z odwinięciem papierków… Wreszcie odwinęłam jeden i posmakowałam. Poczułam nieznany mi wówczas smak miodu...Niezbyt mi wtedy smakował i po chwili cukierek zawinęłam na nowo w papierek, aby zaczekał na później. Pamiętam to wydarzenie w szczegółach, tak jakbym tam stała w tej chwili…


Tak więc dostałam na starcie życiowym „dary od pszczół”, które są symbolem przemówienia do ludzi.(pszczoły, miód). Jednak upomniana, przynaglona, przyjmuję dary, zwlekam z wykorzystaniem darów do wieku bardzo dojrzałego, ale widać tak miało być! Wcześniej nie byłam w posiadaniu pełnej treści wszelkich przeżyć i doświadczeń… Jak widać, wszystko ma swój czas…

Skarb z deszczu i mgły

W tajemniczy, ponury, szary i deszczowy wieczór października w parku-ogrodzie okalającym klasztor nie było nikogo… tak przynajmniej zdawałoby się. Codziennie przesiadywali tu starsi ludzie na ławeczkach, czytali, odpoczywali, rozmawiali. Mamy przyjeżdżały tu z wózkami lub przyprowadzały małe dzieci, a te biegały, bawiły się. Park — ogród tak bardzo wrósł w to niewielkie miasteczko, tak bardzo zżył się z ludźmi i z samym kawałkiem ziemi, na której rósł, że gdyby nagle go zabrakło, to jakby wyrwać komuś serce! W centralnej części parku stała bardzo, bardzo stara i duża figura Jezusa z otwartym Sercem. Parafia, bo klasztor stanowił także parafię, była pod wezwaniem Najświętszego Serca Jezusowego. Figura w swej podstawie posiadała metalowe drzwiczki, zamykane na kluczyk. Drzwiczki były właściwie z brązu. Figurę wiosną i latem otaczały bujne róże w kolorze intensywnego różu. Dzieci, te bardzo małe, dotykały drzwiczek i pukały do nich, czekając, czy będzie im otworzone… Puk, puk, jest tam ktoś? Odpowiedz nam! Odpowiedz! Zdawałoby się, że to zwykła zabawa, ale tylko dla ludzi nie czytających znaków, a to był znak bardzo, bardzo wielki. Dzieci, które tak bawiły się przy figurze i pukały w drzwiczki dawno urosły, dojrzały, a nawet zestarzały się. Jednak każdego roku przecież na świat przychodziły kolejne dzieci i wciąż powtarzała się zabawa w pukanie do drzwiczek, bo zawsze były przecież dzieci w wieku lat kilku, takich małych kilku lat. Dwadzieścia lat temu pukał w te drzwiczki także KTOŚ. Ten ktoś w dzisiejszy ponury, pełen tajemniczej mgły i lekkiego deszczu dzień znów tam zapukał. Uśmiechał się przy tym sam do siebie, wspominając tamte czasy, kiedy z mamą i siostrą przychodził tu codziennie...Dziś postać miała lat około trzydziestu i odziana była w długi czarny habit i kaptur. Do seminarium poszedł Tomasz po technikum elektronicznym. Był niezwykle uzdolnionym informatykiem, pisał szalone wręcz programy, nie było awarii komputera, której on by nie zlikwidował w moment. Przystojny, piękny, dobry, sympatyczny, uwielbiany dosłownie przez wszystkich. Dlaczego więc seminarium? Dlaczego taka strata dla tylu ludzi?! Bo wielu ludzi postrzegało jego powołanie i zniknięcie z ich życia, jako stratę. Teraz młode szczupłe dłonie z długimi palcami otwierały drzwiczki kluczykiem i po chwili misternie ukryły coś w skrytce. Czym była skrytka? Do czego miała służyć? Tego nie wiadomo. Tomasz, brat Tomasz, szybko zamknął drzwiczki, postał chwilę pod figurą, pomodlił się krótko, wykonał znak Krzyża, okrążył figurę i pospiesznie oddalił się, a mgła, która ciągnęła się za nim zdawała się wołać przeciągle, leniwie, że zna jego tajemnicę...Czynności brata Tomasza obserwowała siedmioosobowa grupa dziesięciolatków, były tam dziewczynki i byli chłopcy. Grupa zawsze czegoś nieświadomie poszukiwała, uwielbiała książki o tematyce przygodowej, ciągnęła ich astronomia, duchowość, jednak na sposób póki co dość dziecinny. Dziś miała zostać przekroczona pewna granica i wszystko, czym pasjonowała się grupa miało wskoczyć o wiele poziomów w górę, podobnie jak oni sami. Uwielbiali gry komputerowe z okularami 3D najlepiej, no bo wtedy „brali udział” w takich grach, a nie tylko byli graczami — zewnętrznymi obserwatorami. Rozpoczęli niedawno klasę czwartą, chodzili do jednej klasy. Siedem par dłoni ubabranych w mokrej ziemi. Tylko tak mogli bezpiecznie, niezauważalnie, obserwować zakonnika, na kuckach, klęczkach, z podparciem rękami o rozmiękłą deszczem ziemię. Grupa bywała w parku codziennie, bez względu na pogodę, zawsze mieli swoje tajemnice, swoje przygody. Nie mieli pojęcia, że właśnie ten październikowy wieczór przyniesie ze sobą największą przygodę, jaką kiedykolwiek dotąd przyszło im przeżyć. Kiedy tylko za zakonnikiem zatrzasnęły się ciężkie drzwi klasztoru, grupa biegiem ruszyła pod figurę. A więc nie będzie tajemnicy odkrytej za sto lat, bo ona zostanie odkryta natychmiast! No cóż, są tajemnice spoczywające wiekami i czekające na swego odkrywcę. Jednak tajemnicy brata Tomasza wyraźnie nie było to pisane. Dzieci dopadły do figury, Jasiek stał na czatach, reszta zgromadziła się na kuckach przy drzwiczkach. A jak otworzymy? Zakonnik miał klucz, my nie mamy! Ale mamy rozum i spryt, zauważyła Ania. No to spryciaro, wymyśl coś! Wszyscy wysilmy się, no już! Próbowano różnych własnych kluczy, żaden nie pasował, próbowano innych środków, ale nic. Chwilę, dajcie mi chwilę...Mam! Co masz? Przecież ten zakonnik coś jeszcze robił, zanim odszedł. Co?! Modlił się tylko, nic więcej. Nooo, chyba nie tylko. Jasiek obszedł figurę wokół i… główka pracuje! Chwalił sam siebie. Co jest?! Pokaż! Z tyłu figury jest taka wnęka, półka, a w niej KLUCZ! Nie gadaj?! Jest?! Po chwili Jasiek ukazywał wszystkim swoją zdobycz. Skrytka okazała się niczym innym, jak tylko schowkiem na wazony, świeczki, znicze itp. Jednak teraz tkwiło tam duże dość pudełko z metalu. I co? Tak zwyczajnie sobie otworzymy i weźmiemy skarb? A skąd wiesz, że to skarb? Skarby są różne, nie każdy skarb to złoto, forsa, biżuteria itd. Bywają skarby pod postacią mapy prowadzącej gdzieś, lub skarby w postaci tajemnej wiedzy! No to zobaczmy, jaki jest ten skarb! Po chwili dłonie Ani trzymały i otwierały kasetę z metalu. W środku tkwiło coś płaskiego, jednak owinięte było w kilka warstw miękkiego materiału i w folię. Obok drugie zawiniątko, większe i nieregularne. Zamykamy drzwiczki i w krzaki! Tam rozwiniemy i zobaczymy, co to. Wtedy zadecydujemy, co z tym zrobimy. I po chwili grupa odłożywszy kluczyk na miejsce, na klęczkach w krzakach niecierpliwie rozwijała pakunek. Jest! Spójrzcie, to...to płytka! Biegiem do komputera, resztę obejrzymy potem! Do czyjego domu?! Wszędzie o tej porze są rodzice, musimy być ostrożni. Dobra, idziemy do mnie, zdecydował Jaś. Moi „starsi” mają dziś gości, obchodzą imieniny i urodziny mamy! Ma na imię Ula i dziś kończy trzydzieści pięć lat. Nie zechcą się nami zainteresować, a jakby co, to mamy trudną pracę domową na jutro, dobra? Jasne, biegniemy! I już po paru minutach wszyscy siedzieli u Jaśka w pokoju, rodzicom i gościom rzucili tylko wesołe witajcie, miłej zabawy, a my do nauki! Ooo… jakie odpowiedzialne dzieciaki! Goście nie mogli wyjść z podziwu i już po chwili wrócili do swoich spraw. Im więcej śpiewów i śmiechów w pokoju obok, tym lepiej dla nas, zauważył Jaś. No to do dzieła! Chyba się nie boicie?! Myyy? No coś ty! Dawaj!

Pokój cudów — wrota do Pałacu Światła

I po chwili dzieci w pokoju Jaśka siedziały nieruchomo w oczekiwaniu na to, co ukaże się na uruchomionej płytce. Nagle na ekranie pojawił się tytuł: OGRÓD NA RUINACH PAŁACU ŚWIATŁA. To...to musi być gra! Albo bajka dla dzieci, zakpiła lekko Kasia. Nie gadaj głupot! Bajka dla dzieci w tajnej skrytce, ukryta przez duchownego? Chyba sama w to nie wierzysz! Nooo...chyba nie. Poprawiła się Kasia. Nagle popłynął głos! A w raz z nim widoki! Rajskie widoki.


Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 11.76
drukowana A5
za 26.8