E-book
15.75
drukowana A5
37.56
drukowana A5
Kolorowa
57.03
Ogniskowe Opowieści Zbiór wierszy i opowiadań

Bezpłatny fragment - Ogniskowe Opowieści Zbiór wierszy i opowiadań


5
Objętość:
73 str.
ISBN:
978-83-8324-485-3
E-book
za 15.75
drukowana A5
za 37.56
drukowana A5
Kolorowa
za 57.03

Tak się stało

Tak stało się, że nadal kocham Cię szalenie.

Tak stało się, że życie moje zwariowało.

Odkręciło się do góry nogami.

Tak stało się, że uczucia do Ciebie nie dają mi odpocząć.

Tak stało się, że upragnę spotkania z Tobą.

Przez ten cały czas zdążyły schudnąć mi palce.

Urosły mi włosy.

Przybyło zmarszczek, a Ty jakbyś tego nie zauważył.

Nagle stałam Ci się obca…

Rozdział pierwszy: Taka Mała

Trzask iskier nie daje zapomnieć, nie pozwala odetchnąć. Pobudza wyobraźnię i skłania do działania. Aniela zawsze uwielbiała ogień, można byłoby powiedzieć, że kochała się w nim od dziecka. Wraz z upływem czasu bardzo tęskniła za tym, za ogniskiem — gorącym, pełnym płomieni. Wrzała w środku, jej serce, jej pragnienia. Poznając jego, zapragnęła ognia. Gabriel był dla niej kimś nowym, nieznanym, ważnym, tak bardzo dojrzałym. Pokochała go — nie znając. Wcale nie potrzebowała dużo czasu na to, aby móc to poczuć. Nie była w stanie nigdy wyobrazić sobie, że można tak pokochać. Zastanawiała się często, jak los potrafi być przewrotny. Nie mogła opowiedzieć nikomu, jaki był, kiedy się poznali. Musiała zachować tę tajemnicę dla siebie. Nie zdradzać nic. Nie mogła. Gabriel nie był zwykłym człowiekiem — miał w sobie moc i siłę, których nie miał nikt inny. Był dla niej cudowny. Zawsze wspierający, otwarty. Ich relacja na początku przypominała bajkową sielankę, o której Aniela zawsze marzyła, takiego Jego wymyśliła sobie nocami, wieczorami. Był wspaniałym, inteligentnym, wykształconym mężczyzną, jednak jego egoizm po kilku miesiącach dał im się we znaki. Stopniowo stawał się coraz bardziej oschły, coraz bardziej oziębły. Ostatecznie myślała, że rozstaną się i że Bóg o nich zapomniał. Aniela szukała uziemienia, pomocy. Odnalazła szybko zastępstwo. Kiedy poznała Wojciecha pomyślała, że wszystkie uczucia, całą miłość do Gabriela przerzuci na niego. Wszystko zapowiadało, że tak się stanie. Po tylu ogromnych zranieniach, jakie otrzymała od Gabriela, bolesnych słowach, było bardzo prawdopodobne, że tak się właśnie stanie. Najbardziej bolało, jak powiedział jej, że nie kocha! Jej serce rozpadło się na milion kawałków, mózg padł, psychika nie wytrzymała napięcia i presji. Wyłączyło to Anielę z rzeczywistości na kilka dobrych tygodni. Nagle życie stało się egzystencją. Brak sił opanował ją całą, brak chęci do działania. Chociaż czasem mózg podrzucał pomysły: „Hej! nie śpij, nie płacz. Zrób coś kreatywnego!” Niestety. Jednak ona nie miała siły. Kiedy odnalazła Wojtka, on bardzo szybko ukoił jej ból. Ukoił ją słowem, gestem. Wydawał się czuły i wyrozumiały. Był całkiem przystojny i kiedy mówił, zwłaszcza, gdy miała zamknięte oczy, brzmiał zupełnie jak Gabriel. Byłby dobrym zastępstwem, który uleczyłby jej zranioną duszę. Jednak nie, nie mogło to się stać. Ona nadal czuje ból wewnątrz, a w sercu tli się uczucie do Gabriela. Jednak podniosła się i usiłuje stanąć z nim ramię w ramię, pracować z nim dalej i jeszcze bardziej nad sobą. Ona spróbuje wybaczyć, ale czy zapomni?

Jednego dnia wyglądała żałośnie. Sprzątała w kuchni, obrała sobie taki cel — generalne porządki. Dobre na odstresowanie. Nie dość, że zajmują ręce to i umysł. Wzięła się za lodówkę, wypakowała wszystko. Kiedy już prawie kończyła, klęcząc, przypomniała sobie te słowa, które Gabriel powtórzył trzy razy na dwóch spotkaniach i dodał, że mówi jej to po to, by nie trwała w błędzie. Od nowa pękło jej serce. Zresztą — pękało za każdym razem, kiedy to do niej wracało. Siedziała żałośnie na podłodze, dookoła niej jedzenie poukładane na czystym ręczniku i mokra ścierka, która jednak była bardziej sucha niż jej oczy… Szlochała w głos, łkała, a łzy leciały jak grochy. Nie potrafiła tego zatrzymać. Czuła, jak to wszystko, co było dla niej życiem, motywacją, nadzieją, miłością, pragnieniem… właśnie odrzuciło ją. Odrzuciło jej miłość, a ona nadal za nim tęskni, nadal go kocha i oddałaby mu siebie i swoje ciało, bo umysł i duszę już ma. Nie potrafił docenić tego, co otrzymał od Boga. Kobiety. Nie uszanował daru. Przykre to dla niej, jako człowieka i jeszcze bardziej przykre dla Boga, bo on dał mu ogromny skarb, którego Gabriel nie docenił. Aniela rozumiała to i dlatego Wojtek pojawił się w jej życiu, dlatego chciała kogoś, kto wyleczy te zranienia. Mieli spotkać się tuż po weekendzie. Czekała na ten czas, bo po pierwszym spotkaniu odnalazła nadzieję. Jednak w czwartek on napisał jej, że niestety ich kolejne spotkanie nie dojdzie do skutku ani teraz, ani nigdy.

Złożona historia. Jednak Bóg nie dawał jej odejść. Pomimo tylu zranień trzymał ich razem. Czyżby Gabriel skutecznie modlił się o to, aby Aniela nie odeszła? Tak, na pewno to robił, bo w czasie ostatnich spotkań był ewidentnie słaby, zmęczony, przygnębiony. Nie był sobą, tym bystrym w oczach, uśmiechniętym, żartobliwym Gabrysiem. Wyglądał naprawdę źle. Kiedy ona opowiedziała mu w kilku wiadomościach, że to się nie wydarzy, że jej spotkanie z Wojciechem nie dojdzie do skutku, wiedziała, że był z siebie dumny. Bała się, że będzie się pysznił i będzie chciał poznęcać się nad nią, mocniej niż dotychczas. Tym bardziej wiedział, że ona jest zdana na niego, na jego łaskę i uczucia. Wiedział, że ona boi się odrzucenia, że cierpi na brak miłości i czułości. Nie chciał dla niej być mężczyzną, wiedział, że jest słaba, nadal zraniona i najmniejszy drobiazg może znowu wprowadzi ogromną destabilizację. Wiedziała, że następnych zranień nie udźwignie i odejdzie. Wiedział doskonale, jak ją zniszczyć, zranić. Miała wrażenie, że robi to specjalnie, celowo. Tak bardzo źle to wyglądało! Ona zachowywała się jak uległa suka, pomimo zranień wracała i znowu skomlała o jego uwagę i uczucia. A on upokarzał ją z dnia na dzień mocniej. Ewidentnie była to przemoc emocjonalna — broniąc siebie, krzywdził ją. Ona sama wiedziała, że poniżała się z dnia na dzień coraz bardziej. Jak można było to znieść? Dobrze, że ma wsparcie, modli się. Bóg daje jej siłę, aby to przetrwać, bo inaczej nie chciałaby żyć, tak czasami myślała. Otrzymała tyle ciosów w życiu, braku ciepła, zainteresowania.

On jedyny, tak wydawało jej się w tamtym czasie, jest człowiekiem — w dodatku mężczyzną — który potrafiłby odbudować ją całą

„Kto kocha… wierzy w niemożliwe.”

Elizabeth Barrett Browning

„Monotonia cichego życia pobudza umysł do twórczości”

Albert Einstein


Rozdział drugi: Bicie serca

Spotkali się. Ona myślała, że wygląda inaczej. Wydawał jej się zawsze taki duży. Większy niż w rzeczywistości, dlatego wyobrażała sobie często jego ramiona jako szerokie silne i męskie, takie, które dają wsparcie. Było niezręcznie. Kiedy rozmawiali, skrępowanie było czuć w powietrzu. Jej było zdecydowanie trudniej, bo mówiła dużo o sobie, o przeszłości, przyszłości i planach, o uczuciach. Gabriel zatopiony w fotelu wbijał w nią wzrok. Kiedy tak patrzył, był spokojny, ale rozkojarzony, chociaż próbował słuchać. Mrużył oczy, wyglądał groźnie, bardzo męsko. Wtedy ewidentnie myślał, skupiał się nad tym, co słyszy. Lubiła go takiego widzieć. Jego profil nie bardzo pokrywał się z tym ze zdjęcia, jego postura również. Na nich wydawał się bardziej umięśniony. W rzeczywistości nie był bardzo wysokim mężczyzną, jednak wyższym od niej. Jego nos bardzo zwracał jej uwagę, skronie również. Uszy — tak miał bardzo ładne uszy, zgrabne. Jadąc na spotkanie, myślała, że spotka tam mężczyznę z tych wyobrażeń. Że pomimo granic będzie traktował ją bardziej ulgowo, bo tego oczekiwała, kiedy widywali się. On zaś pozwolił jej się przytulić — raz, jeszcze z ogromną presją. Słyszała, jak bije jego serce. Nie brzmiało to normalnie. Wydawało się ściśnięte.

Ściśnięte serce. Aniela usłyszała taką diagnozę od lekarza kardiologa, więc doskonale wiedziała, czym jest ściśnięte serce. Ściśnięte serce jest niespełnieniem, brakiem, jest jak ptak uwięziony w klatce, samotny. Tak można zobrazować ściśnięte serce. Niepełne i ograniczone.

Biegnące — nie bardzo wiadomo dokąd.

Gabriel nie pozwolił jej pobyć bliżej siebie, nawet nie odwzajemnił przytulenia. Był zimny jak lód. Oparł przedramię na jej talii, dłoń na biodrze. Zapytał.

— Długo to jeszcze potrwa?

Po kilku sekundach wstał od niej jak poparzony i później patrzył na nią z pogardą i odrzuceniem. Tak jakby wyrządziła mu krzywdę. Stał się jak odmieniony. Wtedy zaczął się ich koszmar. Czuła się okropnie, będąc z nim te ostatnie kilka minut — jak idiotka, jak ostatnia żebraczka bez honoru. Czuła, że poniżyła się przed nim, oddała mu siebie i swoją słabość. Od tamtej chwili znienawidził ją, bo była kobietą. Błahy powód? Jak mógł znienawidzić ją, bo jest kobietą? Zadasz sobie to pytanie. Mógł. Są tacy mężczyźni, którzy nie mogą stworzyć relacji. Ma na to wpływ na pewno ich charakter, ale i inne sytuacje życiowe. Może brak szczęścia? On należał do mężczyzn samotnych z wyboru, dlatego ją znienawidził. Zaburzyła jego spokój, czystość emocjonalną. Obudziła naturę. Dla tego typu mężczyzn podniecenie jest czymś, czego się wstydzą, wieść głosi. Nie chciał kochać. Był niegotowy na miłość, na cielesność. Nawet do przyjaźni było mu zbyt daleko. Nie potrafił zrozumieć wielu rzeczy. Nie potrafił zawalczyć. Nie potrafił pokazać pomiędzy słowami, że Aniela jest dla niego ważna. Sam ze sobą nie potrafił sobie poradzić i przerzucił na nią swoje rozgoryczenia w postaci tych wszystkich słów. Ona czekała na każdy drobny gest, na każde ciepłe słowo z jego ust.

Jednak miłych słów było jak na lekarstwo, podobnie jak czułości z jego strony.

Łapała je więc jak motyle i zamykała w złotej klatce.

Kiedy tak szli razem korytarzem, pierwszy raz czuła się bezpiecznie z mężczyzną. Chociaż miała ich kilku w życiu, to tylko przy nim to poczuła. Jeszcze nie złapała za klamkę, jeszcze nie wyszła, a już zalała się łzami. Czuła, jak właśnie ich więź rozerwała się. Czuła, że go straciła.

W samochodzie było ciepło, przyjemnie. Nie mogła czuć! Szybko wzięła leki na uspokojenie, żeby zagłuszyć ból. Często to robiła. Brała leki, żeby nie czuć nic albo przeżywać zdecydowanie mniej. Płakała, łzy cisnęły się same do oczu. Czuła okropne rozdarcie, rozerwanie, porzucenie. Rozstanie. Doskonale wiedziała, jak to jest. To tak jak ktoś umiera nagle. I go po prostu nie ma. To samo czuła wtedy. Czuła, że umarli dla siebie. Nie mogła z nim o tym porozmawiać, popisać, bo nie mieli ze sobą za często kontaktu. Ona na to nie pozwalał. Obcym też powiedzieć nie mogła. Miała okropny chaos w głowie. Zastanawiała się, dlaczego on tak postąpił. Pozwolił się utulić, usiadł obok i uciekł jak poparzony po kilku sekundach. Dopadły ją wtedy ludzkie problemy, zaczęła wąchać ukradkiem siebie i swoje włosy. Myślała, że może nieprzyjemnie pachnie, brała pod uwagę wszystko, ale nie to, że on nie potrafił poradzić sobie ze swoją seksualnością, pomimo że powinien być ekspertem w tej dziedzinie. Niestety. Skonfrontowała go z czymś, co ewidentnie go przerosło.

Rozdział trzeci: Mgła

Od tamtej chwili stała się wrakiem człowieka, krzątała się bezmyślnie. Nie potrafiła się cieszyć czasem z rodziną z bliskimi. Nie potrafiła też rozstać się z nim w głowie ani w sercu. Jej smutek w głębi pożerał ją całą. Zjadał. Często myślała, czy Gabriel to rozumie? Czy on domyśla się tego, co ona przeżywa? Bardzo chciałaby pobyć z nim. Marzyła, że skruszy jego serce, otworzy je i on pokocha ją całym sobą, kiedy poczuje jej bliskość. Wtopi w nią „te” maślane oczy, których już dawno nie widziała. Pragnęła, aby zapragnął jej obecności, przebywania z nią, rozmowy. Tak bardzo chciałaby usłyszeć „Tęsknię” albo „Ja Ciebie też”.

Marzyła o tym i wiedziała, że osiągnęłaby szczyt szczęścia. Zamiast tego usłyszała coś, co zmieniło jej świat.

— Nie kocham Cię. Wyprowadzam Cię z błędu. Nie kocham.


— Czy możesz to powtórzyć?


— Tak, nie kocham Cię.

Tyle bólu i cierpienia przez trzy słowa. Jak można tak potraktować bezwzględnie osobę, a później oczekiwać od niej alternatywy? Aniela przyznała się Gabrielowi do tego po jakimś czasie, że chciała go zablokować, usunąć ze swojego życia, a on? Zapytał o alternatywę, bo nagle pomyślał, że byłby bezradny, bo nie miałby jak się skontaktować z nią, aby dowiedzieć się, co się dzieje?

— Jak można tak kogoś wyrzucić, zablokować, nie dając mu innej alternatywy, żadnej?


— Jaka alternatywa? Jak ktoś mówi ci, że CIĘ NIE KOCHA?! Jakiej alternatywy ten człowiek oczekuje?! Brednie! Nonsens!

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 15.75
drukowana A5
za 37.56
drukowana A5
Kolorowa
za 57.03