Miłość jest tęsknotą po utraconej połowie nas samych.
/ Milan Kundera
Wstęp
„Odcienie miłości” to zbiór wierszy i opowiadań, w których Czytelnik odnajdzie różne oblicza tego pięknego uczucia. Miłość to nie tylko szczęście, radość, ale też tęsknota, łzy, smutek, cierpienie.
Miłość jak się okazuje może mieć zadziwiające odcienie — tyle ile znajdziesz ich w palecie kolorów, a nawet więcej. Kto kochał i kocha ten zna smak tego uczucia i nigdy go nie zapomni.
Zapraszam Cię do świata pełnego miłości i wzniosłych uczuć, wrażliwości, czułości, gdzie szczere i otwarte serce jest drogowskazem na wyboistej drodze do szczęścia i spełnienia.
„Miłość to bicie dwóch serc w jednym rytmie.”
„Miłość jest jak uśmiech losu, który wszystko zmienia.”
Marianna Góralska
Zbiór wierszy
W zakochaniu
W zakochaniu łatwo o ciszę,
gdy wewnętrznym blaskiem płoną oczy.
Wznieść się pod niebo także łatwo i
góry przenosić.
Tak lekko splatają się dłonie,
uśmiech błądzi, gdzieś na ustach jak motyl,
delikatnym skrzydłem w drżenie serce
wznosi.
Wierzymy w nieśmiertelność uczuć,
nierozerwalność więzów miłości,
w dobroć świata i ludzi.
W róże kwitnące na chodniku.
Nawet we śnie widzimy się razem.
Pielęgnujemy piękno każdej chwili,
czas się dla nas zatrzymał.
Wciąż jesteśmy młodzi,
tak samo zakochani.
Wciąż śnimy tylko dobre sny.
Z miłości
umierać z miłości
można wiele razy
za pierwszym razem
jej utrata ma gorzki smak
jak rozgryzione ziarnko pieprzu
pestki grejpfruta
czarna kawa
z każdą kolejną utratą
opadają kolory warstwa po warstwie
zostaje tylko szarość
lepka
gęsta
zawiesista
jak wyciąg z belladonny strach rozszerza źrenice
życie smakuje zbyt upojnie
gdy pijesz sok z Papaver rhoeas
kropla za kroplą
znikasz pod powierzchnią
nieistnienia
Na dnie szuflady
gdzieś na dnie szuflady
śpią fotografie z dawnych lat
w kolorze sepii zatrzymane
wspomnienia
układają się w wyblakłe plamy
które zaciera czas
odległe dźwięki
tamtych szczęśliwych chwil
powracają czasem
niczym kadr z niemego filmu
choć świat się zmienił
uczucie wciąż trwa
niezmienne
zatrzymane w kadrze
sprzed lat
Nigdy nie umrze
kłosy zbóż się złocą
— kołysane przez wiatr
czerwień maków plamą się rozlewa
twój uśmiech taki pogodny
— taki tylko dla mnie
zieleń spojrzenia nasyciła trawy
spójrz
— świat wydaje się być taki cichy
spokojem wypełniać
ciebie i mnie
ta chwila
— bezcenny skarb
chciałabym ją zachować jak fotografię
niech trwa w naszej pamięci
— na nowo się odradza
choćby nazwano ją zwyczajną
— nigdy nie umrze
Kochać ciebie
Kochać ciebie to wznosić się wysoko
aż pod niebo.
Tęczą jasnych barw rozświetlać spojrzenie,
usta wypełniać delikatnym szeptem.
Kochać ciebie to poznawać nowe
kolory i kształty. Na nowo
w geometryczne wzory łączyć
ciała i dusze.
Kochać ciebie to żyć najpiękniej.
W miłości
„Miłość dodaje otuchy,
jak promień słońca po deszczu”
/W. Szekspir/
W miłości tkwi wielka siła, zdolna przenosić góry.
Nawet w najbardziej pochmurny dzień,
miłość potrafi roztoczyć wokoło blask,
rozświetlić źrenice szczęściem.
Miłość uskrzydla. W jej ramionach
można odnaleźć spokój i bezpieczną przystań.
Tylko ona nadaje sens naszemu życiu.
Wschodzi słonecznym uśmiechem na twarzy.
Jest jak promień słońca po ulewnym deszczu.
Nadzieją ożywia serce. Miłość przychodzi
niespodziewanie i na zawsze odmienia
nasz świat.
Miłość
Miłość jest namiętnym westchnieniem,
płomieniem,
żarem palącym wnętrze,
wnikającą pod skórę energią,
rozlewa się jak rzeka
rozkoszne dreszcze przynosząc
z deszczem pocałunków
Z morza muszla szumiąca tkliwością,
w milczeniu syci głodne oczy,
ust spragnione wnętrze,
miękko układa różane płatki powiek,
nocą jak drżące z chłodu pisklę wyrywa się,
tłucze o ściany serca,
pragnąc więcej czułości,
więcej i więcej.
Świat w dłoni
podaj mi rękę
podążaj za mną w nieznane krainy
gdzie płowe grzywy traw migoczą w słońcu
oddychaj
jak westchnienie wiatru
i kropla deszczu głucho uderzająca
o ziemię — bądź
w twoich oczach pełno światła
które płonie wewnętrznym blaskiem
dłonie — czułością wezbrana rzeka
uderzają falami o skórę
cichą pieszczotą
aksamitną w dotyku
spoglądasz
jak słońce z nieba wysoko nade mną zawieszony
w stałości uczuć niezmienny
jak najcieplejszy kolor na palecie malarza
powlekasz miodem serce
a ja oddaję tobie
cały mój świat
zamknięty w dłoni
Oda do miłości
o miłości wyczekiwana
przyjdź
do serca wkradnij się po cichu
nadaj spojrzeniu błysku
ust dojrzałą wiśnię
zostaw drżącą w oczekiwaniu
na pocałunek
uchyl tajemnicy
daj zasmakować w pożądaniu
nim słowo kocham
spłynie ledwie szeptem
Siła miłości
płomień
pali się jasnym blaskiem
w twoim spojrzeniu
nigdy
nie gaśnie
M i ł o ś ć
Pragnę
pragnę
zamieszkać w twoich oczach
usta do ust przytulić
zetrzeć z nich niepewność
pragnę
skraść ci jeden uśmiech
rozlewający się ciepłem
na sercu
pragnę
być kołysana
w stalowym uścisku ramion
dłoni palących żarem
pragnę
długich wieczorów bliskości
w tkliwości zamkniętych słów
— kocham.
Jak zapach rozmarynu
przenikasz
wszystkie warstwy naskórka
wnikasz do serca
spadł wszechświat
w głowie wirują
płomienne słowa
jak zapach rozmarynu
wejdź w moją skórę
stańmy się jednym słońcem
niech świat
da nam spokój
Ta miłość
płonęła
jak płatki róży
zachód słońca
szkarłatną łzą
płynęła przez twarz
usta składały sylaby w słowa elementarne
niknęły w natłoku codziennych spraw
odbite światła
latarnia wskazuje drogę
do ciebie
każdą iść będę
choćby po szkle
Dobrze, że jesteś
tyle w tobie uśmiechu
na co dzień
słonecznych ciepłych słów
nieba w spojrzeniu
od kiedy dzielę z tobą świat na pół
życie to istny cud
który zdarza się raz
a miłość warta jest cierpienia
dla tych chwil szczęścia
warto być
tu i teraz
usłyszeć — dobrze, że jesteś!
W czerwień ust
idę boso
wprost do twoich źrenic
rozszerzonych pożądaniem
czekaj aż zanurzę się w nich po szyję
po koniuszki palców
w czerwień ust
O miłość
znajdź mnie
choćbyś musiał
przejść tysiąc dróg
złam wszystkie zasady
spraw że świat nabierze barw
uśmiech ozdobi wargi
tylko nigdy nie mów
że nie warto walczyć
o miłość
Zbyt ulotna
miłość
jest uczuciem zbyt ulotnym
nieuchwytnym
ledwie mgnieniem
płomieniem
delikatnym motylem
stanem półprzejrzystym
świetlistym
kroplą deszczu
barwną kałużą
poranną rosą
trwa zbyt krótko
znika
nim wypowiesz głośno
— kocham!
Bądź przy mnie blisko
Bądź
gdy słońce zachodzi
i chłód ogarnia serce.
Trwaj.
Blisko tak jak nie był jeszcze nikt,
w odległej gwieździe gdzieś
w przestworzach.
Znajdź mnie.
I schowaj, w czułych ramionach miłości.
Jak w studni bez dna, ukryj przed światem
jak nigdy nikt.
/inspiracja „Bądź przy mnie blisko”
Haliny Poświatowskiej/
Całuj
przyjdź w miłość moją
jak w noc
w serce wypełnione oczekiwaniem
jak uśmiech
wzejdź na moich ustach
rozlej się gorącem
przykuj spojrzeniem do moich ust
oddechem w oddech
po koniuszki palców
po świt
…całuj
Nigdy nie umrze
gdybyś kiedyś zapytał jaka jest miłość
powiedziałabym, że jest jak pierwiosnek
rozkwita na wiosnę
niesie zapach bzów
wznosi się pod niebo uskrzydlona nadzieją
nie zlęknie się nagłych burz
nie przemoknie na deszczu
nie zwieje jej silny wiatr
ukorzeniać się będzie
rozrastać w sercu
pielęgnowana czułością
tkliwością
nie umrze
choćbyś ją zabił
odrodzi się
choćbyś się jej wyrzekł
będzie ci wierna
Kiedy lato
kiedy lato chyli się ku końcowi
twoje spojrzenie dojrzewa owocem
granatu
zbieram jego ziarna
co do jednego
żeby jesienią zasiać na żyznej ziemi
moich ust
Siła dawnych uczuć
listy od ciebie
niczym białe żurawie z origami
ulotne są i tak bardzo nietrwałe
jak nasze uczucie
mija kolejny rok
ogród zakwitł forsycjami
kamieniste ścieżki
zapomniały ślady naszych stóp
tęsknotą pisane linijki
goryczy smak w ustach
na niesprawiedliwość losu,
który rozdzielił nas oceanem
każdego ranka wkładam żółtą sukienkę
tak bardzo ją lubiłeś
z nadzieją witam kolejny dzień
a później smutek zagarnia serce
miałeś być zawsze przy mnie
a został mi tylko od ciebie list,
który i tak przecież w kominku spłonie
a wraz z nim wspomnienie o tobie
Malinowy
malinowy kobierzec
pełen smaków
zapachów
omdlewa kwieciem
obejmując woalem wonnym
malin kiść
masz lepkie od soku palce
i wzrok roziskrzony
oblizując łakomie wargi
myślisz o mnie tęsknie
miód zlepił nasze serca…
Róża
róża
mieni się purpurą
kolczaste palce wyciąga po miłość
— jej symbolem jest
czerwień i cierpienie
są jak siostry syjamskie
— nierozłączne
róża
kwiat o złamanym sercu
barwie zachodzącego słońca
niemy świadek płomiennych uczuć
wierna przyjaciółka miłości
Wszędzie miłość
między ustami — miłość
pośród kwiatów — miłość
w skrzydłach ptaków
i w wiatru szeptach
— miłość
między dłońmi — miłość
pośród oddechów — miłość
w kroplach deszczu
i w pocałunkach słońca
— miłość
i tylko jedna przyszłość
ty
O miłości
Miłość nigdy nie jest prosta
zwykle zjawia się nieoczekiwana
wspina się na palcach pożądania
by dosięgnąć ust
nie potrzebuje wyszukanych wyznań
słowa stają się zbędne
a gdy już jest
nigdy nie pozwala o sobie zapomnieć
istnieje od wieków
i istnieć będzie jeszcze długo po nas
w wieczność zamienia każde drżenie
najlżejszy dotyk
taka znajoma bliska
a jednocześnie wciąż na wyciągnięcie ręki
zdaje się być nierealna
a jednak przychodzi do każdego
na zawsze odmieniając świat
i serce.
Oczekiwanie
jest naszą porą
lubię sobie wyobrażać jak to będzie
kiedy już przyjdziesz w ramionach zamkniesz
sny zapełnisz słońcem i niebem
tkliwość zamknięta w pocałunkach
— tylko dla mnie
wschody słońca — nasz Eden
tylko my i cisza
szczęście znaczy tak niewiele
wystarczy patrzeć w twoje oczy
czuć bicie serca
to tak niedużo
a jest wszystkim dla mnie
Przyjdź
mógłbyś być tak blisko
jak blisko siebie są ziarna zbóż
w kłosie żyta
czekam zbyt długo
by dać ci odejść kiedy już będziesz
w czasoprzestrzeni ramion uwięzisz
jak w sidłach miłości nierozerwalnej
tak bardzo lubię życie
a życie bez ciebie to nie życie
to wyschnięty z tęsknoty konar drzewa
wołający o odrobinę wody
na pustyni w której trwam
bądź choćby fatamorganą
daj zakosztować miłości
tak bardzo wyczekiwanej
niech odmieni szare dni
nieobecność zamień w trwanie
pokochaj jak pierwszy raz
przyjdź
Róże i miłość
zobaczyłam pąki róż
wyrastające z twoich słów
miały giętkie łodygi
i drżące na wietrze liście
ich języki śpiewały miłosną pieśń
podążając za nią
dotarłam do wnętrza
twojego serca
chcę tam zostać
Skrzynka na listy
chciałabym uwolnić słowa
drżące niepewnością jesienne liście
niech wzlatują pod niebo bezkresem rozpostarte
niczym puste koperty wyrwane na wolność
w skrzynce na listy
zamieszkały czarne od tęsknoty
ptasie skrzydła
ich stukot o metalowe ściany
odbija się echem
tak podobnym do bicia mojego serca
zamkniętego w powłokach z mięśni
och, gdyby tak
wyrzucić z tej przeklętej skrzynki na listy
tłukące się głucho słowa
o ile było by lżej
przemierzać zwarte linie dni
ciągnących się jak rozpruty sweter
Szczęśliwe zakończenie
tylko mi trzeba twoich dłoni
ramion rozpiętych niecierpliwością
tkliwością wypełnionych pocałunków
tchnij w nie życie
a we mnie nadzieję
tylko nie przychodź zbyt późno
a jeśli już będziesz to ocal mnie przed samą sobą
odkryj mnie we mnie
pokochaj na przekór wszystkiemu
niech uwierzę w szczęśliwe zakończenie
Twój uśmiech
jesienią
spadły na ziemię
pocałunkami znaczone liście
chłodne pieczęcie
dwojga ust
wszystkimi kolorami
niebo
rozsiadło się w naszych złudzeniach
które przyniósł wczesny świt
zegar
zakładnik czasu
trzyma w żelaznym uścisku
wspomnienie płomiennych obietnic
w szklanej tarczy
zachował się odbity promień słońca
— twój uśmiech
W twoje dłonie
ty usta masz szorstkie
gdy w zagłębieniu między uchem a szyją
składasz przelotny pocałunek
złotem się mienią iskierki
w twoich oczach
tak dawno ich nie widziałam
a gdyby tak raz jeszcze
wszechświat zobaczyć z bliska
niczym jedna z maleńkich gwiazd rozbłysnąć
i spaść wprost w twoje dłonie…
Umiera z miłości
jest jedno słońce
gdzieś wysoko hen ponad korony drzew
ponad komin domu
i twój śmiech dzwoniący w ogrodzie
pełnym ciepłych barw
podrywa się serce głupie serce
a jednak to tylko cień na ścianie
pełza po firankach po ramie okna
poręczy łóżka
jest jedno słońce
jeden kwiat złamanego serca
zrzucając płatki osamotnienia
z dnia na dzień
…umiera z miłości
Wahanie
waham się
pomiędzy ciszą a szeptem
wkładam w usta kilka słów
tak trudno w niepewności
zaczynać i kończyć dzień
zegar staje się przekleństwem
cisza bliska
waham się
odejść to nigdy nie poznać miłości
zostać to zaufać jej sile