Poezja Aldony Jańczak jest mi bliska nie tylko ze względów osobistych, ale również dlatego, że znajduję
w niej odzwierciedlenie własnych emocji, których nie potrafię do końca zwerbalizować. Robi to świetnie Poetka wprowadzając czytelnika w świat różnorodnych uczuć świadczących o Jej niezwykłej wrażliwości. Żar miłości do ukochanej osoby przeplata się z umiłowaniem piękna natury, zachwytem nad światem i prostym życiem. Refleksje dotyczące ludzkiego losu znajdują swe źródło w tym, co człowieka otacza np. w zwykłych sprzętach domowych, którym Autorka nadaje metafizyczny wymiar. Codzienność nie zawsze napawa optymizmem; Poetka nawiązuje często do symbolicznych, uniwersalnych czy egzystencjalnych tematów. Nieobce są Jej rozterki, zwątpienia, rozczarowania, smutek oraz żal. Pełnia człowieczeństwa objawia się w bogactwie wzruszeń ujętych w piękne metafory i podsumowanych trafną pointą. O talencie Poetki świadczy duża swoboda wersyfikacyjna i łatwość wypowiadania się przy użyciu różnych gatunków poetyckich. Z wielką przyjemnością śledzę Jej drogę twórczą i zapewniam, że warto zagłębiać się w strofach poetyckich, które już wyszły spod pióra Aldony Jańczak oraz czekać na następne.
Jolanta Cyunczyk, wieloletnia nauczycielka języka polskiego w liceum, założycielka amatorskiego teatru
w Koźminie Wlkp
Odkąd Aldona Jańczak objawiła się ze swoimi wierszami na portalu społecznościowym, każdy dzień z nią zaczynam. Niecierpliwie przesuwam palcem po ekranie smartfona, w poszukiwaniu profilu @Zachwycona życiem, żeby przeczytać nowy wiersz poetki. Czasem razem z nią zachwycam się światem, czasem oswajam swoją samotność, myślę o tym, co mnie minęło, co przeoczyłam, czego nie dostrzegłam, co odtrąciłam…
W poezji Aldony zakochałam się od pierwszego wejrzenia. W strofach, które wypływają spod jej palców, odnajduję swoje przemyślenia i odczucia, przyobleczone przez nią w słowa.
Mimo, iż oswoiłam a nawet polubiłam social media i świetnie się w nich odnajduję, lubię szelest przewracanych kartek. Dlatego się cieszę, że Aldona Jańczak postanowiła wydać kolejny zbiorek swoich wierszy. Wybrała ich 25, opatrując je wspólnym tytułem „Od każdego wejrzenia”.
Pisze w nich o „świecie ulepionym ze złudzeń, który tkwi w pozorach”, „o brudnych myślach, które zabiera się do prania”, ale też „o swojej miłości do słonecznika, maleńkiego brata słońca”, „o kapciach, które równo stoją po lewej stronie łóżka”, „o wieczornej samotności”, „o tym, że dni poranione kiedyś boleć przestają”, „o ciszy, która tak pięknie milczy”, „o pierwszej miłości, którą podsłuchiwały wścibskie latarnie”, „o nocy, która zapachniała bukietem spełnienia”, „o czułym dotyku, który przenika wszechświat”, „o pieszczotach, które nerwowo przebierały rękami”, „o tańcu z marzeniami i szaleństwie do świtu” a przede wszystkim o miłości.
Bo taka jest Aldona Jańczak, pełna miłości do świata, do męża w szczególności. To on jest bohaterem lirycznym jej wielu wierszy. A my, czytając wiersze poetki, możemy im obojgu tylko pozazdrościć.
Irena Kuczyńska, dziennikarka, blogerka
Aldona Jańczak- ur. w 1966 r., mieszka w Pleszewie.
Od 35 lat pracuje jako nauczycielka języka polskiego
w gimnazjum i w szkole podstawowej. Założycielka amatorskiego teatru pod nazwą Teatr Prawie Wielki, który działa od 13 lat. Zadebiutowała na fb w 2020 r. Od kilkunastu miesięcy publikuje na swoim bogu osobistym oraz w wielu grupach poetyckich. W 2021 r. wydała swój debiutancki tomik pt. @zachwyconażyciem. Wiersze. Swoje teksty zamieściła również w kilku antologiach: Modlitwy, Magia wersów, Róża poezji, Pachnidło III. W tym roku jej wiersze opublikowane zostały również
w miesięczniku literacko-artystycznym Bezkres. W 2020 r. zdobyła wyróżnienie w Ogólnopolskim Konkursie pn. Mozaikowość barw poezji.
Zamyślenia
Niemy świat
Świat na zewnątrz ma pazury
nienazwany niewidzialny
gdzieś za rogiem czyha wróg
muszę zniknąć nim dopadnie mnie
Wszystkie drzwi zamknięte
zasłonięte szczelnie okna
żaden się nie przedrze głos
ściany lęku nic nie zburzy już
Szklany ekran przyćmił nieba blask
przesuwają się obrazy jak we śnie
nie rozumiem nic uciekam w noc
tragifarsa trwa do tańca nie poprosi nikt
Przemilczeć chcę
Przemilczeć chcę każdy świt
wyznania w spojrzeniach czytać
pieszczotą bez słów żegnać noc
i nie mówić nic ale pewność mieć
że pustych brzmień nie trzeba nam
w niemej miłości zatracić się
istnienia sens znaleźć w dotyku
uśmiechem szeptać na zawsze już
i nie mówić nic ale pewność mieć
że pustych brzmień nie trzeba nam
za chwilę ciszy w ramion niewoli
oddałabym świata cały ten zgiełk
spokojem czułych myśli ukołysana
pewność mam nie mówiąc nic
że pustych brzmień nie trzeba nam
***
Ulepiony ze złudzeń świat
tkwi w pozorach
wydając iluzoryczne westchnienia
powszechnej szczęśliwości
różowe okulary
nie pozwalają dostrzec
pojedynczej krzywdy
cicho czekającej na gest
przestał znaczyć dekalog
zarośnięty niepamięcią
***
Nie jestem plamoodporna
czasem zakurzą się moje dni
i potykając się o siedem grzechów
brudzę sumienie
z którego przecież się nie wyrasta
i ma starczyć na lata
wtedy wstyd mi
taka niechlujna pokazać się światu
zabieram się więc do prania
brudnych myśli
i życie na sztywno krochmalę
Czas
Nie po drodze mi z duchem czasu
w staroświeckiej sukience zapatrzona
w poetycko niemodne zachody słońca
bez pośpiechu na wieczność czekam
Zupełnie nie na czasie zabijam
w afekcie przekraczając dawkę
dozwolonych westchnień i zachwytów
tracę noce na pisanie przyszłych snów
Do wyścigu z nim nie staję nie chcę
i w zwolnionym tempie przyglądam się
jak mija bezpowrotnie ulotne piękno
chwil utraconych których nie liczę
***
Na stole poplamionym rozpaczą
(jakaś niewytłumaczalna siła
nie pozwala mi jej zetrzeć)
szklanka z zaschniętym smakiem
dni które jeszcze wczoraj
smakowały rytuałem doznań
krzesło na tarasie
(na nim wciąż gazeta pomięta
wczorajszym dotykiem)
oświetla promień słońca
niewtajemniczony
budzi brzaskiem pieszczoty
jeszcze nie wie
że tylko jedno miejsce
będzie dziś zajęte
Niestałość
Jestem niestała w uczuciach
wczoraj zakochałam się
w słoneczniku
maleńkim słońca bracie
jutro pewnie zadurzę się
w nocy
księżycowej inspiracji
dziś serce oddam
stokrotce
miłości polnej wróżce
przez cały czas romansuję
z życiem
ulotną chwilą istnienia
Mówią że to nieprzyzwoicie
tak rozdawać serce
na prawo i lewo
Bywa
Kolejny wieczór
puste kieliszki
zgaszone świece
pilot w zasięgu ręki
Butelka
zwietrzałego romantyzmu
bez aromatu z nutą
nieco kwaśną
Gwiazdy nieliryczne
jakieś bez wyrazu
nie błyszczą
nawet w wierszach
Tylko kapcie równo stoją
po lewej stronie łóżka
pościel zupełnie
niepomięta dotykiem
Na dnie wspomnień
pachnących naftaliną
miłość schowana
Moje niebo