E-book
47.25
drukowana A5
59.33
Obyś osiągnęła każdy sukces

Bezpłatny fragment - Obyś osiągnęła każdy sukces

Rozwój Potencjału Kobiet


3.3
Objętość:
195 str.
ISBN:
978-83-8324-061-9
E-book
za 47.25
drukowana A5
za 59.33

Przedmowa

Napisałam tę książkę, aby podzielić się z Wami Drogie Czytelniczki swoją wiedzą i doświadczeniem w związku z wewnętrzną przemianą, która wciąż wpływa na moje życie, również to zewnętrzne. Moim głębokim życzeniem jest, aby każde słowo i każde zdanie w niej zawarte przyniosło Wam jak najwięcej pożytku. Każdy zasługuje na dobre życie. Większość ludzi żyje w określonym schemacie, nie podejmując często próby, by w ogóle dostrzec ten schemat, a dostrzec to, w czym tkwimy, możemy, kiedy choć na chwilę wyjdziemy poza niego. Z tej perspektywy możemy spojrzeć nieco inaczej na swoje życie, a co za tym idzie, na własne szczęście, na swoje sukcesy, jaki i realizowanie się w życiu. Przede wszystkim jednak możemy dostrzec, czy przypadkiem w czymś nie utknęłyśmy i czy jest to dla nas, oby na pewno dobre.

Dziś nie tylko wiem, ale i rozumiem, że sukces jest skutkiem tego, kim jestem oraz tego, z jaką intencją działam. Dotyczy to każdego. Będę rozwijać ten temat, abyś mogła zobaczyć większy sens znaczenia sukcesu, opartego na właściwej intencji. Przejdziemy przez emocje i wyższe sposoby funkcjonowania, abyś zobaczyła, co do czego może prowadzić i czy o to w życiu chodzi Ci tak naprawdę. Sukcesem może być wszystko, ale również to, co znajduje się ponad tym! Będziemy odkrywać to tutaj wspólnie. Istnieje wiele warstw głębokości. Dziękuję Ci z całego serca, za to, że trzymasz tę pozycję w swoich dłoniach. Dla mnie to wielki prezent. Skoro jesteś tu ze mną, to zaczynajmy.

Któregoś dnia rozmawiając z nowo poznaną tajemniczą nieznajomą, usłyszałam — „jesteś jak dojrzały pomidor, jeżeli nie zaczniesz dzielić się tym wewnętrznym bogactwem z innymi, to po prostu zgnijesz…”. Zamurowało mnie, przyznaję, biorąc pod uwagę moje życiowe doświadczenie, trudno było się z tym jednak nie zgodzić. Nie wiedziałam, co mam począć z tą informacją w tamtym momencie. Pamiętam, jak mój partner spojrzał na mnie wzrokiem, który mówił — „przecież nieraz to mówiłem”…

Kobieta ta jak się później okazało, miała pewien dar, a mianowicie bywało, że patrząc na kogoś, zaczynała śpiewać, ale nie był to po prostu śpiew, ale śpiew w sanskrycie, czego w tym życiu w ogóle się nie uczyła. Brzmi jak bajka? Też przyszło mi to do głowy. Jednak osoba, która mi to powiedziała i nas poznała, znała tę kobietę dobrze, a sama była osobą dość mocno osadzoną w sobie. To, że się tam znalazłam i mogłam tego doświadczyć, nie było przypadkiem. I nie chodzi o to, czy wierzę w tak zwane przypadki, czy też nie. W konsekwencji życie namalowało moją historię zgodnie z tym, co zostało mi przetłumaczone z języka sanskryckiego na mój. Jednak to moje decyzje po tym zdarzeniu okazały się tu kluczowe. O tym opowiem Ci na kartkach tej książki — o ludzkich decyzjach i wyborach, abyś zobaczyła, jak zmieniają „bieg wydarzeń”. Jednak poznałam też pozytywne zakończenie tej pieśni… Wybór należał do mnie.

Początki nowego

Od zawsze uwielbiałam pisać. Było to czymś, w czym czułam się dobrze. Lepiej mi ze słowem pisanym niż ze słowem mówionym. Długo jednak nie korzystałam z tej możliwości i umiejętności. Życie nas zaskakuje, jak wiemy, a mnie zaskoczył dzień, w którym słuchałam tej sanskryckiej pieśni o sobie…

Dwa sposoby na życie

Możemy przeżyć życie na dwa sposoby. Pierwszy to taki, w którym przeżywamy świat z poziomu ograniczających uczuć i emocji a drugi z poziomu odwagi, miłości i radości. Te trzy ostatnie nie zaliczają się według mądrych tego świata do emocji, tylko do wyższych poziomów świadomości, które są najbliższe prawdy o naturze samego umysłu. Powiem szczerze, że „kupuję” to stwierdzenie w stu procentach. Do momentu spotkania z tą niesamowitą kobietą o niesamowitych właściwościach, nie zdawałam sobie sprawy z tak wielu rzeczy. Myślę, że, dlatego że przeżywałam świat przede wszystkim na podstawie tych niskich uczuć. Oczywiste było, że w tamtym czasie nie zdawałam sobie z tego sprawy. Widzisz, tak długo, jak coś pozostaje w sferze nieuświadomionej, to nie możemy zrobić zbyt wiele, a nawet nie możemy zrobić nic. To emocje powodują to błędne koło, w którym tkwimy, a nawet nie emocje, tylko my same z powodu własnych reakcji na te emocje. Postaram się zobrazować Ci, co wynika z tych negatywnych emocji. Bywają one destrukcyjne i odgrywają ogromną rolę w tym, jak przeżywamy życie. Zazwyczaj jest coś, co dominuje w naszym życiu. Tutaj potrzebna jest nasza własna decyzja, by zidentyfikować tą dominującą emocje oraz odwaga, aby się z nią skonfrontować. Tak, wiem. Nikt nie lubi konfrontacji. Niestety nie jest dobrym pomysłem, by jej unikać, jeśli chce się wieść szczęśliwe życie. Ludzie mogą być typem, w którym dominuje — gniew, zazdrość, duma, niewiedza czy też pożądanie. Jeżeli chcesz wiedzieć, kim jestem ja — autorka tej książki, to napiszę to właśnie teraz — jestem typem gniewnym. To mój temat do pracy w tym życiu, z czego zresztą się cieszę. Lubię mieć materiał do pracy. Nie ma więc nudy! Jest strefa rozwoju, a więc i strefa transformacji. Strefie komfortu mówię — stop. Nie mam tu na myśli czasu dla siebie, relaksu i dążenia do równowagi wewnętrznej, ponieważ na to mam jak najbardziej przeznaczony czas. Poszerzam strefę rozwoju, wzbogacam ją o nowe doświadczenia i nowe umiejętności.

Kiedy już wiesz, jakim typem jesteś, to przychodzi czas na to, by dowiedzieć się o sobie jeszcze więcej. Zrozumienie to umożliwia proces zmiany, jeżeli oczywiście tego chcemy i potrzebujemy tego do szczęścia, czyli do lepszego życia. Warto też nauczyć się nie oceniać siebie w tym procesie, ponieważ każdy ma to coś, co jest w nim dominujące. Tak to już jest. Najsilniejszą przeszkadzającą emocją jest ta, która rzuca nam najwięcej kłód pod nogi, a co ciekawe to właśnie ona jest dla nas paliwem na drodze samorozwoju. Nie każdy jednak o tym wie, a jeszcze mniej ludzi czuje potrzebę, by cokolwiek w sobie zmieniać, bo przecież najłatwiej jest próbować zmieniać innych, czyż nie jest tak? Powiem wprost — to walka z wiatrakami oraz strata cennego czasu. Do zmiany potrzebna jest odwaga, a odwaga bierze się z dojrzałości. Nie omieszkam w dalszej części książki zdefiniować dojrzałość ludzką, by było nam łatwiej odnieść się do własnej osoby i własnego życia. Jednak teraz zastanówmy się, o co chodzi z tym magicznym słowem, jakim jest sukces. Kiedy przyjrzymy się słowu sukces, to zauważymy, że chodzi o działanie na najwyższym poziomie możliwości w kierunku spełnienia własnych marzeń, przy jednoczesnym zachowaniu równowagi pomiędzy wszystkimi aspektami życia. Widzimy zatem, że jest on bliski człowiekowi. Możliwe też, że każdy zdefiniuje go nieco inaczej, jednak na końcu zawsze chodzi o pewną satysfakcję. Zgadzasz się ze mną? Dodam tutaj, że sama droga jest już sukcesem, tylko dlatego, że zdecydowałyśmy się iść drogą samorozwoju wciąż i pomimo — do przodu. Oznacza to, że zdecydowałyśmy się wziąć odpowiedzialność za własne życie. To bardzo odważny krok. Wiesz zapewne z własnego doświadczenia, że każdy dąży do szczęścia w mniej lub bardziej świadomy sposób. Jednak czy metody i sposoby, chociażby w myśleniu i podejściu zawsze są właściwe? To już inna sprawa. Chciałabym skupić się na powyższym pytaniu na kartkach tej książki. Temat jest mi dziś bardzo bliski, choć przyznam, że przez lata był mi obcy. Balansowałam pomiędzy tym, co czuję sama, a tym, co myślą i narzucają mi inni. Dlatego nie mogło się cokolwiek udać. Ile można tak stać w tak zwanym szpagacie? Powoduje to stan mentalnego pomieszania, bólu i rozdarcia, a tego chcemy przecież uniknąć. Dlaczego więc ulegamy wpływom innych? Wydaje się, że do pewnego momentu my ludzie jesteśmy jak zaprogramowane roboty. Wystarczy tylko spojrzeć jakie czynności wykonujemy każdego dnia, jak myślimy, jak mówimy — co ciekawe bardzo często przekonaniami innych ludzi. Wystarczy zauważyć te powtarzalne schematy. Polecam serdecznie. Uświadomienie sobie tego, jak to jest u mnie, było początkiem do świadomej pracy nad sobą oraz nad własnym sukcesem, czymkolwiek by on nie był w tamtej chwili. Prawdopodobnie potrzeba trochę czasu, by zrozumieć i doświadczyć tego, że same jesteśmy swoim najlepszym życiowym nauczycielem. Prawdopodobnie będziemy potrzebować też do pewnego momentu zewnętrznego nauczyciela (drogowskaz) na naszej drodze, by w końcu odkryć nauczyciela w sobie. To jednak nie wyklucza czerpania wciąż z mądrości innych. Taką drogą idę i ja. Do dziś korzystam z nauczycieli danej profesji oraz mentorów, chociażby przy konsultacjach w sprawie tej właśnie książki. Za co bardzo, bardzo dziękuję. Bezcenne wsparcie.

Od dawna doświadczam tego, że za rzeczami jest coś więcej, niż myślałam. Każdy ma swój poziom życiowego doświadczenia, a mądrą jest decyzja, by korzystać z doświadczenia i mądrości innych, by pozyskać własne. W samorozwoju każdy poziom zrozumienia tak jak doświadczenia ma kilka warstw głębokości. Nie ma tu, jak pisałam wcześniej nudy na drodze samodoskonalenia i wzrostu. Jest za to rozciągana i poszerzana wciąż i wciąż strefa rozwoju. W niej dobrze jest się znaleźć. W życiu chodzi o szukanie balansu między byciem dla innych w jak najlepszej własnej wersji. Myślę, że odkryjesz i Ty, dlaczego sukces nie musi mieć nic wspólnego z zaborczością, egoizmem, pożądaniem i spalającym wysiłkiem. Możliwe, że odkryjesz, jeśli tylko pozwolisz sobie na to, w tym lekkość i przyjemność połączoną z wysokimi częstotliwościami, o których również wspomnę. Życzę Ci, aby to, co odkryjesz, było Twoim kierunkowskazem na drodze przez Ciebie obranej. Oczywiście możesz również nie zgadzać się ze mną. Wiedz, że nie chcę Cię do czegokolwiek namawiać. Pokazuję tu pewne zależności i być może, nowe dla Ciebie spojrzenie na siebie i na zewnętrzny świat. Jest tu zawarta pewna informacja, która działa i sprawdza się w moim przypadku, ale też wsparła już wiele kobiet. Potraktuj więc to, co tu przeczytasz jako informację i zdecyduj czy cokolwiek z tego pasuje do Ciebie i czy rezonuje z Tobą. Za radą mądrych tego świata, również i ja napiszę: „Idź i sprawdzaj wszystko sama”. To, co mogę Ci zaproponować, to, abyś potraktowała tę książkę, jako narzędzie do regularnej wewnętrznej pracy, jeżeli tylko styl i metody tu przedstawiane będą z Tobą spójne i będą, jak wcześniej napisałam z Tobą rezonować i inspirować Cię. Niech ta książka nie stanie się tylko kolejną pozycją odhaczoną i odłożoną na półkę. Ufam, że tak właśnie będzie. Z wdzięcznością i radością oddaje kolejne strony w Twoje ręce.

Spotkanie z rozwojem

Kiedy rozpoczynamy swoją przygodę z rozwojem, tego, co potrzebujemy, są bardziej otwarty umysł i serce. Przyjdzie prawdopodobnie moment, na pozostawienie tego całego zbędnego balastu w formie sztywnych koncepcji oraz własnych nie koniecznie wspierających przekonań. Zobacz i wybierz sama, co chcesz zachować, bo uważasz, że warto, a co chcesz puścić, ponieważ stało się zbędnym balastem. Daj sobie czas. Ty tu jesteś najważniejszą Osobą w tej podróży.

Do sukcesu tak jak i do ponadprzeciętnego życia po prostu się dojrzewa. Do sukcesu prowadzi mocny umysł i właśnie dlatego teraz przejdziemy przez temat emocji. Temat bardzo mi bliski. Praca z rozwojem inteligencji emocjonalnej jest podstawą podstaw. Od tego nie uciekniemy w swoich dążeniach do sukcesu, szczęścia i wolności również tej emocjonalnej. Konfrontacja z tym, co mamy w sobie, jest warunkiem, wręcz koniecznym, by cokolwiek mogło zmienić się w naszym życiu. Zobaczmy zatem przez jakie emocje postrzegamy świat i czy nas one wspierają, czy też raczej ograniczają. Wszystko, co widzimy i czego doświadczamy na zewnątrz, czyli w zewnętrznym świecie, to nasza własna projekcja, a kiedy to zrozumiemy, okaże się to bardzo fascynujące! Projekcja oznacza zabarwianie rzeczywistości emocjami i uczuciami. Wejdźmy tu nieco bardziej w pewne zależności. Czy wiesz, że nasze ciało w każdej chwili odzwierciedla to, co wydarza się w naszych emocjach? Kiedy emocje te są negatywne, czyli destrukcyjne, to natychmiast ciało słabnie i na odwrót, kiedy nasze myśli i uczucia są budujące, to ciało w tym i mięśnie stają się mocniejsze? Fantastyczna zależność, prawda? Ciało robi to, w co „uwierzy” umysł. Emocje są przede wszystkim ograniczonym procesem umysłowym. Są energią, która została skalibrowana przez różnych doktorów i badaczy. Wiemy dziś naprawdę dużo o tym, że emocje, uczucia i wszystko inne ma swoją częstotliwość, i jest to dziś faktem. Dlaczego wiedza o tym jest tak ważna? Ponieważ do satysfakcjonującego i pełnego znaczenia życia oraz do tworzenia sukcesu i szczęścia, potrzebujemy wiedzieć, w jakim miejscu i z czym aktualnie jesteśmy. Warto odkryć, w jaki sposób my same wibrujemy w tym wielkim Wszechświecie. Zawsze powtarzam, że wszystko zaczyna się zmieniać w momencie szczerości z samą sobą. Tak, bywa to często wyzwaniem, i owszem. Od odrobienia jakiejś lekcji należy jednak zacząć, prawda? Ta będzie tą pierwszą.

W pewnym przedziale w związku z emocjami narażone jesteśmy na ciągłą walkę dnia codziennego, a najbardziej walczymy, jeśli mamy tendencję do częstego emocjonalnego spadania. Taki wiesz, emocjonalny disneyland. Można nazwać ten stan umysłu neurotycznym stanem. Jednak istnieje też przedział, od którego zaczyna się rozwijanie wewnętrznej mocy, która przenosi na wyższe częstotliwości i wyższe stany świadomości. A przecież właśnie o to chodzi, by tam dotrzeć i właśnie tam się rozgościć. Brzmi dobrze? Postaram się używać jak najprostszego języka, by to wszystko, o czym tu piszę, było jak najbardziej zrozumiałe. Zawsze stawiam na prostotę.

Dojrzałość

Dojrzałość — czym ona w ogóle jest? Z mojego punktu widzenia jest to stan elastyczności umysłu. Przejawia się on otwartością na to, co nowe, na zmianę oraz odważne podążanie obraną ścieżką, ale co ważne podążanie nią z radością, miłością i odwagą w sercu. Omówimy sobie te stany umysłu dokładniej w dalszej części książki. Pokażę Ci swoją drogę i własne przykłady z życia. Będzie to uczciwe i szczere, ponieważ przykłady z życia zawsze są mile widziane i wiemy o tym doskonale. Pozwoli to na lepsze zrozumienie emocji, które towarzyszą nam w życiu i na bardziej świadomy wybór w związku ze sposobem przeżywania przez nas zjawisk, sytuacji i zdarzeń. Do wszystkiego się dojrzewa i temu służy obrana droga samorozwoju. Piękne jest, to kiedy człowiek decyduje się na zmiany oraz robi pierwszy odważny krok ku własnemu wzrostowi i podąża tą obraną drogą bez względu na wszelkie trudności. Trudności są wkalkulowane w prawdziwy rozwój. Dla mnie za każdym razem jest to po prostu kolejna lekcja do odrobienia. To od naszego podejścia zależy czy odrabiamy te lekcje z przyjemnością, czy też raczej nie chętnie. Faktem jest, że tylko dojrzała osoba weźmie te trudności za lekcje i je odrobi. Dlatego właśnie dojrzałość ma takie znaczenie. Jest ona wsparciem, jakie dajemy przede wszystkim same sobie. Zanim pójdziemy dalej, mam propozycję, zachęcam Cię do robienia własnych notatek. Na końcu książki znajdują się puste strony właśnie dla Ciebie. Postaraj się na bieżąco zapisywać klucze, które tu odkryjesz. Zapisuj wszystko to, co ma dla Ciebie w tym momencie największe znaczenie.

Każda droga zaczyna się od tego pierwszego najmniejszego kroku. Więc, jak to było u mnie? Może Cię zaskoczę, ale byłam bardzo wstydliwą osobą. Myślę, że bardziej wstydliwej dziewczyny niż ja nigdy nie poznałam. Tak właśnie było. I było to trudne doświadczenie dla mnie w tamtym czasie. Pamiętajmy jednak o lekcjach związanych z trudnościami — to była moja pierwsza. Przeżywając poczucie wstydu mamy do czynienia z niską samooceną. Co ważne ciało jest tu bardziej podatne na choroby. Tak też było w moim przypadku. Dzieciństwo spędzone w szpitalach, oderwana od bliskich i rodziny. Ogromna lekcja dla mnie, jaką przyszło mi odrobić w dorosłym życiu. Wstyd uważany jest za emocje o najniższej częstotliwości. Jest on zatem bardzo destrukcyjny. Także i ja doskonale poznałam jego skutki. Może dlatego pokazuję dziś innym kobietom pewne zależności, by wiedziały, że z każdego punktu można zacząć od nowa, można ruszyć dalej i to z coraz większą świadomością siebie. Przyszedł dzień, w którym dostrzegłam, że w poczuciu wstydu nie ma mowy o doświadczaniu rzeczy wielkich oraz że ono niczego dobrego nie wnosi do życia, nie tylko mojego, ale też ludzi będących wokół mnie. Na tym poziomie doświadczania jest się osobą nieśmiałą i wycofaną. Jest się osobą nielubiącą samej siebie. Szłam przez życie z opuszczoną głową, a w zasadzie to przemykałam, by być jak najmniej widoczna. W swoim małym gronie znajomych byłam tą, która „atakowała” ich z powodu swoich własnych neuroz. Dawałam upust emocjom, ponieważ nie mogłam ich okazywać w domu. Co mnie zmieniło? Niewygoda z tym związana była tym, co popchnęło mnie w pewnym momencie dalej, choć nadal w kierunku emocji o niskich częstotliwościach. Popadłam w tzw. poczucia winy. Wiadomo, że kiedy atakuje się innych, to zazwyczaj ma się związane z tym później poczucie winy. Błędne koło trwa, ale tylko tak długo, jak długo nie dotrzemy do zrozumienia, że to przechodzenie od jednego szczebla drabiny do kolejnego, jest czymś naturalnym, jeśli chodzi o uczucia i emocje od tych najniższych częstotliwości, jakie przeżywamy do nieco wyższych, choć nadal jeszcze wibrujących nisko. Pokazuję tu pewien ciekawy mechanizm. Taka drabina emocjonalna. Nie da się skoczyć z pierwszego szczebla na ten u samej góry bez drogi tej pośredniej. Dziś jestem wdzięczna sobie za dostrzeżenie tego mechanizmu w moim życiu. Nie oznacza to, że transformacje wydarzają się szybko, choć to jest bardzo indywidualne. Jednak znając pewne stopniowanie w emocjach, możemy iść dalej przez życie, wyciągając wnioski i gromadząc dodatkową wiedzę. Moim sukcesem w tamtym momencie było zrozumienie tego, co przeżywam w danej chwili, ponieważ to pozwoliło mi iść dalej. Drabina na wiele szczebli a oznacza to po prostu wiele poziomów. Pocieszające jest to, że każdy z nich wynosi w górę, jeżeli rozumiemy, że taka jest droga i chcemy nią podążać. Gdybym dziś funkcjonowała poprzez poczucie winy i wstydu, to moim pomocniczym pytaniem do siebie byłoby: — „Czy warto tkwić w przekonaniu, że uraza jest czymś na zawsze w moim życiu?” Dla mnie odpowiedź jest jasna — nie, ponieważ moją drogą jest emocjonalna wolność. Oby to pytanie wsparło i Ciebie w chwili kiedy będziesz tego potrzebować. Moje dzieciństwo nie było dla mnie łatwe. Dziś wiem, że to, co przeżywałam, było bardzo pouczające i wiem też, że poczucie wstydu tak jak i poczucie winy podtrzymywałam w sobie sama. Dałam sobie w tamtym czasie na to zgodę. Przyjrzyj się swojemu życiu i odnajdź podobne sytuacje do moich i spójrz na nie — czy masz może tendencję do obwiniania kogoś lub czegoś, co znajduje się na zewnątrz Ciebie? Jeżeli nie, to wspaniale! Gratuluję Ci. Jeżeli jednak odpowiedź brzmi, że tak, to po prostu czytaj dalej, proszę.

Takim sposobem wskoczyłyśmy na kolejny nasz szczebel, którym jest obwinianie. I bum! Jest kara — atakowanie siebie i innych — jest więc i wina. Jest więc akcja i reakcja. Na tym etapie wszyscy wokół są tymi niedobrymi. Użalanie się nad sobą szybko przechodzi w nawyk. Bardzo łatwo można stać się typem ofiary, nie dlatego, że ktoś coś powiedział, ale dlatego, że to my same dokarmiłyśmy to energią i powołałyśmy w ten sposób to do życia. Kiedy zaczynamy dostrzegać, że użalanie się nad sobą jest osłabiające, to, by, zacząć się wzmacniać możemy zawsze wskoczyć na kolejny szczebel. Jednak tutaj nieco szerzej spójrzmy na opisywany schemat myślowy, czy w ogóle można mówić tu o jakiejkolwiek jakości? Mnie jak sądzę, poczucie wstydu i winy, służyły za pewną poduszkę „bezpieczeństwa.” Oczywiście, że była to pozorna poduszka bezpieczeństwa, ale to wiem dopiero dzisiaj. Za tymi niskimi emocjami wydarza się coś niefajnego, a mianowicie poddawanie wątpliwości sensu swojego własnego istnienia. Pokazuję na tych przykładach, że kiedy utknęłyśmy na którymś emocjonalnym poziomie, to nie dokonamy wielkich rzeczy. Wycofanie się z życia, jak i atakowanie innych oraz poczucie winy z tym związane nie może otworzyć przed nami nowych przestrzeni.

Choć patrzymy tu na nie jak na kroki i pewne etapy, to jednak należy wykonać sporo uczciwej pracy, by w ogóle wydostać się z tego błędnego koła. Trzeba zrozumieć, że emocje, o których tu piszę, w moim rozumieniu są negatywne, ponieważ nas ograniczają. Jednak dobrze wykorzystane mogą poprowadzić nas ku coraz wyższym częstotliwością i w zupełnie nowe przestrzenie.

Nierozwiązane sprawy nie wnoszą nic wartościowego do naszego życia. Nieuświadomione ściąga w dół, ale uświadomione może wynieść w zupełnie nowym kierunku. Opisuję te przykłady dlatego, by było łatwiej dostrzec Ci obszary, w których funkcjonujesz i wykonać ze sobą pewien uczciwy wysiłek, by wyjść ponad to, co wcale nie wspiera Cię i nie buduje w Tobie tak bardzo ważnej wewnętrznej mocy.

Napotkałam na swojej drodze i bezsilność, którą omówię teraz. Świat wokół zauważył, że jestem apatyczna, ponieważ tego nie da się ukryć. Niech to będą istotne informacje dla Ciebie od innych, jeśli dotyczą one Ciebie. Bądź uważna na takie informacje zwrotne o sobie. Nie lekceważ ich i wykorzystaj, by iść dalej. W bezsilności mamy do czynienia z poczuciem niemocy. Tutaj mamy doskonały przykład funkcjonowania, wykluczający poczucie mocy wewnętrznej jak zauważyłaś. Mamy tu dwie skrajności — niemoc i moc. Mądre jest podejście w związku z poczuciem niemocy jak do kolejnego etapu drogi ku rozwijaniu mocy, bo tak budujemy swoje bogate i mocne wnętrze.

Widzisz teraz znaczenie niskich wibracji tu omawianych? Moim życzeniem jest, abyś zrozumiała, co Cię wzmacnia, a co Cię osłabia i dlaczego tak jest. Każdej omawianej emocji towarzyszy pewien opór i to jest naturalne. Opór ten dobrze jest dostrzec. W emocjach tkwi wiele nieuświadomionego oporu. Opór to nic innego jak gierka naszego ego.

Uwaga! Opór pojawia się też często przed faktyczną wewnętrzną transformacją, a dobrze wykorzystana wiedza może pomóc nam wznieść się wyżej pomimo! I to są właśnie lekcje, które odrobić możemy tylko my same.

Sukces znajduje się, wiadomo — na samej górze naszej drabiny. Pamiętajmy o tym, że idziemy po lepsze życie! Droga jest, jaka jest, ale jeśli uznamy ją za ciekawą podróż, to zdobędziemy ten szczyt. Na każdym z poziomów chodzi o aklimatyzację, nie o rezygnację. Tak wygląda wspinaczka właśnie. Nikt nie mówił, że będzie to przysłowiowym spacerkiem po parku. Człowiek żyje po to, by wzrastać, nie tylko konsumować życie, ale żyje, by dawać pewną wartość i stawać się coraz piękniejszym wkładem dla świata. Jednak by tak się stało, potrzeba nie tylko autorefleksji, ale przede wszystkim działania. Zmiana wymaga chęci zaangażowania się w ten proces. To po prostu jest bardzo ok, ponieważ podróż ta wzmacnia naszą autonomię i tym samym naszą decyzyjność. O tym będzie więcej na kolejnych stronach. Wróćmy do naszej emocjonalnej drabiny. Po smutkach, które trzymają w poczuciu żalu do wszystkich i wszystkiego, czas na kolejny skok. Lecimy dalej!

Czas zobaczyć, że być może zbyt długo rozgościłyśmy się w iluzorycznym poczuciu bezpieczeństwa. Dlatego też zaczynamy widzieć brak w zasadzie wszędzie. Nie wspiera nas to. Wibrujemy energią lęków, która przyciąga do nas jeszcze więcej podobnych „lękowych” sytuacji. Opowiem teraz o tym, jak to większość życia lęk był moim towarzyszem podróży.

Dziś wiem, że strach w większości przypadków to tylko stare „obrazy”, które ujawniają się w naszym aktualnym życiu. Osoby podatne na niego, to osoby, którym brakowało, czy też brakuje w życiu miłości. Warto przyjrzeć się tym wskazówkom, jeżeli czujemy, że to może dotyczyć właśnie nas. Miłość to dar, który w każdej chwili możemy dać same sobie. I tak jak ból jest czymś nieuniknionym, to cierpienie jak sądzę, wybieramy również sobie same swoimi decyzjami i emocjonalnymi stanami. Coraz bardziej jestem przekonana o tym. Wszystko zależy od tego, w jaki sposób sobie ze strachem i lękami radzimy. Przyznaję, że dość dużo czasu musiało minąć, zanim w ogóle dostrzegłam dominujący strach w moim życiu. Jeśli czymś żyjesz właściwie od zawsze, to trudno to dostrzec. Był on, odkąd pamiętam, dlatego w pewnym sensie zaczął być czymś naturalnym. Jednak jak już wspomniałam w samorozwoju, przychodzą momenty konfrontacji. Czyli to, co zostało zakopane pod przysłowiowy dywan, czas wyjąć i spojrzeć temu prosto w oczy. Nie ma wyjścia. To jest potrzebne, jeżeli chcemy doświadczyć życia bez lęku. Ciekawe jest to, że w naturze ludzkiej takie konfrontacje są raczej tym, co jest odpychane, prawda? Zastanów się jednak dlaczego warto spojrzeć tym niskim energiom prosto w twarz? Dlaczego mogłabyś i Ty to zrobić?

Wszelkie traumy zapisane są w naszym ciele. Ciało pamięta. Mimo wyparcia emocji ciało zapisało moment i nierozwiązaną sytuację. Dobrze to znam. A teraz bardzo ważna informacja. Kiedy nadejdzie czas, kiedy pojawi się obok nas zaufana osoba, która zechce nas wysłuchać i pokocha nas naprawdę szczerze, to nasze stare lęki mogą nagle chcieć wyjść na powierzchnię. Zazwyczaj w ogóle nie kojarzymy tego ze starymi wydarzeniami, z naszą przeszłością. Dając „złapać” się na ten strach, przyciągamy niestety go coraz więcej. Mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że kiedy nasze życie zaczyna się stabilizować, wychodzi na powierzchnię stare, ponieważ właśnie przy kimś się rozluźniłyśmy. To jest okazja, by przepracować to, co nieprzyjemne. Zazwyczaj nie ma to za dużo wspólnego z teraźniejszością. Uważność na siebie po przeżytych traumach jest ogromnie potrzebna. Dobrze jest je zrozumieć i dopuścić fakt, że to, co się wydarzyło, to już się wydarzyło, a dziś możemy pozwolić temu odejść. Wiedza ta dała mi zupełnie inne spojrzenie na własne życie. Kiedy przyszła do mnie informacja o momentach, w których wychodzi z podświadomości to, co „stare” poczułam pewien rodzaj ulgi. Wypłakałam stare historie. Pozwoliłam sobie na to w końcu. Puściłam przeszłość. Nie można wejść w lepszą przyszłość, ciągnąc za sobą ciężar przeszłości. Pamiętaj — stare lęki nie pozwalają iść do przodu. Sukces wydaje się wciąż taki odległy, bo przecież nasze teraz przysłania strach, a przecież mamy marzenia…

Dla mnie była to najtrudniejsza z lekcji.

Kiedy zaczęłam podchodzić do niej jak do błogosławieństwa, to ruszyłam w kierunku odwagi. Co rozumiem przez błogosławieństwo? Prezent w postaci trudnej sytuacji, która zamanifestowała się, aby uwolnić mnie od pewnego ciężaru i bólu, aby dać mi emocjonalną wolność. Postanowiłam zmierzyć się z tymi starymi strachami. Poczułam w sobie pewien rodzaj odwagi, ponieważ, zobaczyłam w tym sens. Tyle kroków przecież już zrobiłam. Zmieniało mnie to i rozwijało. Na temat odwagi będę jeszcze na stronach tej książki pisać, ponieważ do poziomu odwagi, jak i do paru jeszcze innych wyższych stanów umysłu tu zmierzamy. A teraz ruszajmy dalej, by nie przegapić naszego następnego szczebla.

Kiedy przestajemy obawiać się już tego, co stare, dopiero wtedy postanawiamy tak naprawdę coś w swoim życiu zmienić. Tutaj pojawia się często taki ciekawy moment. Zaczynamy coraz bardziej pragnąć różnych rzeczy. Po prostu pozwalamy sobie pragnąć nowego. Czy coś w tym złego zapytasz? Idąc za słowami mądrych tego świata — nic nie jest ani dobre, ani złe, wszystko zależy od tego, co my same z tym zrobimy.

Obudziło się w nas zatem pożądanie. Stałyśmy się na tym poziomie bardziej pożądliwe. Mniej strachu, a więc więcej odwagi, by pragnąć. Czy wiesz, że typy pożądania to ludzie podatni na uzależnienia wszelkiego rodzaju? Bardzo łatwo tu przykleić się do uczuć typu euforia i dlatego wciąż pojawia się pragnienie doświadczania jej na tym poziomie. Kiedy budzą się w nas pragnienia, to uczucie to zaczyna nas z automatu wypychać jeszcze wyżej, pod warunkiem że, nie postanowimy pozostać na poziomie ciągłego chcenia, pozwalając tym samym sobie na autodestrukcję.

Czym jest pragnienie?

Pragnienie jest pożądaniem, czyli pojawia się w nas poczucie żądzy, w stylu „muszę to mieć”, a do tego często staje się ono obsesją. Jest ono znanym nam wszystkim codziennym, jak pisałam chceniem. Czy nie jest tak, że chcenie spowodowane jest uczuciem strachu, ponieważ nam czegoś brakuje? A to właśnie przyciąga do naszego życia więcej strachu i budzi w nas coraz większe poczucie braku. Ja też dowiedziałam się o tej mądrości w dorosłym już życiu. Doświadczyłam również tego, że tak właśnie jest. Odkrycie to silnie mną wstrząsnęło. Miałam kilka podejść do tego jakże istotnego tematu. Spójrz, kiedy czujesz chęć posiadania kogoś lub czegoś oznacza to, że tego nie masz. Czy tak? Inaczej po co pragnąć jak się ma? Tu więc dominującym uczuciem jest poczucie braku. Dlatego pragniemy, ponieważ nam czegoś w życiu brakuje.

I to jest takie błędne koło. Pragniemy, ponieważ nie posiadamy, a w efekcie przyciągamy coraz więcej braku. Pytanie zatem jak nie pragnienia to co? — poruszę ten temat nieco później. A zatem raz jeszcze przypomnijmy sobie, jak ważne jest, aby dopuścić do siebie, że pragnąc, działamy z poziomu braku, a zgodnie z prawem przyciągania — przyciągamy do siebie więcej braku. To oznacza niską częstotliwość drgań wysyłanych od nas do świata zewnętrznego. Nauczono nas skupiać się na pragnieniach. Dziś jednak mamy szansę zrozumieć, że nie wszystko działa tak, jak byśmy chciały najczęściej z powodu naszych starych przekonań i niewłaściwych pobudek.

Nadal jak widzisz, jesteśmy na niskich częstotliwościach, mimo że idziemy coraz wyżej. Tutaj na szczeblu pragnień może pojawić się w nas bunt, ponieważ wszędzie uczą i mówią o tym, że musimy czegoś pragnąć, a więc coś wewnątrz nas może się teraz zbuntować. Nie musimy pragnąć naszych celów, bo cisnąc, raczej nie przyciągniemy tego do siebie, a raczej odepchniemy! Ludzie niestety, zamiast doświadczać samemu, wierzą w to, co inni im narzucają i opowiadają. Widzisz, problem z wiarą jest taki, że faktycznie musisz wierzyć, zamiast wiedzieć. Od dawna wolę wiedzieć. Doświadczać. Tworzyć czy też kreować. To mój wybór i sposób na życie. Dla mnie jest to temat niezmiernie ważny. Kiedy odkryłam własne poglądy i połączyłam je z tą niesamowitą wiedzą, jaką dziś Tobie tu daję, to dopiero wpłynęłam na nową jakość w swoim życiu. I Choć chęci to za mało, kiedy brakuje nam umiejętności i otwartości, to możemy je w sobie rozwinąć. Tutaj troszkę bardziej się rozpiszę. Jest to niesamowicie ważny moment.

W pożądaniu kryje się przywiązanie, brak, niedostatek, zbyt duże ambicje oraz chęć kontrolowania czegoś lub kogoś. Widzimy tu pewne pułapki, prawda? Czujesz lekkość czy raczej poczucie kurczenia się w ciele? Prawdę czy fałsz? Możesz teraz uczyć się odczytywać informacje z własnego ciała. Ciało wie.

Będąc pod wpływem tej emocji, jaką jest pożądanie, przestajemy być wolne. Dlaczego? Ponieważ wolność to nasze świadome wybory. Przeczytajmy raz jeszcze to ostatnie zdanie: wolność to świadome wybory oraz świadome decyzje.

Przeczytajmy jeszcze raz… I jeszcze raz…

Czy tak właśnie chcesz żyć? Chcesz większej wolności i decyzyjności?

To, co proponuję, to skupienie się na tym, co same możemy zaoferować innym. To daje lepsze efekty niż pożądanie i pragnienia. Więcej dajesz, a mniej oczekujesz. Więcej dostajesz, ponieważ dawanie takie właśnie przynosi skutki.

I nawiązując do tytułu książki, pozwolę sobie na małą dygresję — cele, a więc i sukcesy osiągnąć można dzięki zaangażowaniu, dzięki decyzjom wynikającym z własnej nieprzymuszonej, a więc wolnej woli.

Wolna wola

Pojęcie, które wpływa do mojego serca z wielką błogością. Wprowadziło większy spokój i ogromną dawkę wdzięczności do mojego codziennego funkcjonowania.

W związku z moimi celami to z poziomu wolnej woli stały się one dla mnie inspiracją, a nie przykrą czy też ciężką pracą. Z tego poziomu zaczęłam funkcjonować bez większego oporu z coraz większym oddaniem i zaufaniem do Wszechświata, ale przede wszystkim z zaufaniem do samej siebie. Widzisz tę niesamowitą różnicę? Fascynujące i ekscytujące, prawda? Czy czujesz w tym momencie, jakich częstotliwości teraz dotykamy? Coraz wyższych? Inspiracja, a nie ciężka praca. Inspiracja to niesamowita energia, która wszystko wynosi w górę!

Wewnętrzna swoboda to wolność emocjonalna. Piękno życia.

Teraz widzisz różnicę. Masz, jak sądzę już większy zakres postrzegania emocji o niskiej częstotliwości i możesz zacząć rozumieć znaczenie stanów umysłu wibrujących wysoko. I choć to dopiero początek, to dalsza podróż rozbudzi w Tobie większe zrozumienie.

Dodam jeszcze jedno — bywa, że po utrzymujących się stanach jak — chcę czy pragnę, pojawia się frustracja, złość czy też gniew z prostego powodu — bo nie mamy tego, czego tak bardzo pragniemy! A przecież wiemy już, że co wysyłamy, to przyciągamy. Czy widzisz tu gdzieś w tych emocjach wolność? Nie koniecznie, prawda? I jeszcze jedno, z zaspokojeniem potrzeb jest tak — jeżeli nawet uda nam się jakąś zaspokoić, to jest to często chwilowa satysfakcja. Oznacza to, że jest ona uwarunkowana. Przemijająca. Udało się „coś złapać”, pojawia się chwilowa radość, a za moment pragniemy już czegoś innego. Zabawa nigdy się nie kończy. A jeżeli nie uda nam się tego, co chcemy „złapać”, to popadamy w złość. I tutaj mamy kolejną lekcję, a mianowicie — pożądanie to chęć posiadania, nie ma więc ona nic wspólnego z miłością, która daje. Jaka to ogromna różnica pomyślisz. Słusznie. Totalny kwantowy przeskok. Na wyższych szczeblach naszej drabiny, świat wydaje się zupełnie inny. Zmienia się pewna perspektywa. Często trzeba się spotkać z tym, co wibruje nisko, aby zdobyć doświadczenie i rozbudzić w sobie decyzyjność i sprawczość, aby w końcu pójść tam, gdzie większość niestety nie dociera.

Wszystko na drodze życia może być użyteczne, jak widzimy. Wszystko zależy od tego, jak my same zadziałamy na swój wewnętrzny świat i co przebudujemy w sobie. A najważniejszy jest zawsze fundament. Cóż zatem może czekać nas po przebudzeniu na szczeblu pożądania? Może pojawić się ogromna szansa, by ruszyć dalej, ponieważ zechciałyśmy w sposób naturalny zacząć działać. Dojrzewamy. Zaczynamy dostrzegać, że to jest czas na aktywne działanie. Tutaj, co ciekawe łatwo jednak możemy popaść w kolejną pułapkę, a mianowicie w dumę. Kiedy pojawia się w nas odczucie „mogę wszystko!”, ona już tam czeka, by wziąć nas z zaskoczenia!

Duma jest również negatywną emocją. Niestety często wolimy myśleć inaczej. Myślimy tutaj, patrząc z góry na innych, że jesteśmy lepsze. I tu kolejna uwaga — pokazujemy tym samym tylko pozorną pewność siebie.

Podkreślamy nasze racje, bo wolimy mieć rację, a nie dobre relacje. Pamiętaj, bez innych ludzi nie ma nic, nie ma szczęśliwych nas. Dlatego dumni ludzie często cierpią, ponieważ w czterech ścianach czują się często samotni. Pojawia się w nich też tendencja do szufladkowania. Co jeszcze może być ukryte za dumą? Niestety jak wspomniałam chwilowa pewność siebie, ponieważ kiedy spotykamy kogoś, kto w rozmowie z nami ma mocne argumenty, spadamy, dając swojej wartości boleśnie to odczuć. Dzieje się to w jednej chwili. Poczucie wartości jest tu, jak widzimy, tylko pozorne. Trwa tak długo, jak długo mamy wokół siebie „słabszych” mentalnie osobników, którzy nam przytakują. Czy jednak o to nam w życiu chodzi by, inni nam tylko przytakiwali? Nudne chyba to musi być dość. Duma zakrywa prawdziwą wartość człowieka. Chowanie się za dumą jest oczywiście przeważnie nieuświadomione. Tutaj jest bardzo ważna uwaga, dumnej osobie bardzo trudno jest zobaczyć ten poziom emocjonalny u siebie. Duma tak właśnie działa, zakrywa prawdę o nas samych przed nami. Takie osoby bardzo męczą się same ze sobą, jednak szukają winnych wokół siebie, bo przecież otaczają ich sami głupcy lub mądrale!

Tutaj trzeba wykonać sporo pracy nad sobą, ale wygrana jest niesamowita! Wychodząc z głupiej dumy, tak naprawdę wychodzimy poza iluzoryczne „ja”. Wskazówka dla dumnych pań. Zamiast myśleć o tym, jak wspaniała, mądra, doskonała i wszystkowiedząca jesteś, zacznij zauważać, jak wspaniali są wszyscy, łącznie z Tobą a wygrasz! Zamień ja na my! I obserwuj, co się stanie.

To, co czeka po drugiej stronie lustra, czyli za emocjami jest dopiero tym, co zaczyna „pachnieć” prawdziwą wolnością. Mam tu na myśli te nowe kolejne szczeble, na których to możemy zechcieć nawet z radości zatańczyć! Czy czujesz nadal opór, czy też nie, to jedno jest pewne, jeśli dotarłaś do tego momentu w tej książce, to oznacza, że jesteś już w innym miejscu, cudownie?

Jeżeli dajemy sobie szansę, to dajemy sobie piękny prezent, a jest nim własne małe wyzwolenie. Trzymajmy się z daleka od emocji, które tworzą ból i cierpienie. Zauważajmy to, co aktualnie wydarza się w nas. Możemy na to reagować i bardzo chcę Ci pokazać w jaki sposób.

Wiesz już, że emocje opisywane wcześniej, to negatywne stany, niewspierające ani nas, ani naszego otoczenia. Dajemy się im porwać, jeśli nie jesteśmy ich świadome. Tak upływa nam życie, często na walce i starzeniu się, po prostu na przemijaniu bez większej radości i satysfakcji.

Często nawet nie wiemy, co jest jeszcze emocją a, co jest tym wspierającym nas stanem. Nauczymy się tego z treści tej książki. Weźmy tu, też pod uwagę proszę, kilka innych emocjonalnych stanów, zanim przejdziemy do wspierających częstotliwości. Nie możemy pominąć jeszcze dwóch emocjonalnych „przeszkadzajek”. Zazdrość i zawiść to również jak sądzę znane nam dobrze emocje. Przypadają najczęściej nam kobietom. Zazdrość rodzi się z pożądania i poczucia braku. Wynika z wewnętrznego ubóstwa i taka jest prawda. Co można zrobić z tymi uciążliwymi emocjami, dowiesz się niebawem.

Zanim przejdziemy do wyższych poziomów, zamknę temat emocji w pewien sposób. Poproszę Cię o zapisanie swoich uświadomionych emocji. Tego, kiedy się pojawiają i kiedy są najsilniejsze? Co niosą za sobą? Teraz już powinnaś potrafić odpowiedzieć sobie na te pytania. A przede wszystkim zapisz, czy tak naprawdę te emocje Cię wspierają, czy Ci szkodzą? A jak Twoje zdrowie? Stan zdrowia może nam sporo o nas powiedzieć. Masz tu teraz czas dla siebie. Pamiętaj:

Emocje to napięcie i opór

Napięcie nigdy nie jest oznaką mocy, to zwykła słabość. Siła tworzy przeciw — siłę i potwierdza nam to fizyka. Zawsze, kiedy przemy na ścianę, pojawi się opór. Tak też jest i z emocjami. Dokładnie to wydarza się w naszym ciele poddawanym emocjom. Do tego momentu wszystko funkcjonowało, opierając się na sile. To, co dotyczy emocji, zakwalifikowane jest jako siła, czyli napieranie. Co mam tu na myśli? Np. robienie tego, czego nie lubimy robić, a to nas osłabia. Ciśnięcie na siebie, na świat wokół, w tym oczywiście na innych ludzi. Wszelkie obciążenia jak zmuszanie siebie, zmuszanie innych do czegoś, nie tylko fizycznie, ale również psychicznie. To się nie opłaca w dłuższej perspektywie. Mówią nam, że musimy cisnąć, jeśli chcemy coś w życiu osiągnąć. Przekonują nas, że aby odnieść sukces musimy (siła) pragnąć, pożądać i przeć do przodu. Wiem dziś, że wcale nie musimy. Wcale nie musicie… To fałsz, który przyjęłyśmy za prawdę.

Możemy oczywiście cisnąć na siebie, jeśli tylko chcemy, ale jak się przekonacie za czas jakiś, to w działaniu z poziomu wewnętrznej mocy, a nie z poziomu siły jest zawarty sekret sukcesów życiowych i całego związanego z nimi fanu. O tym się teraz z ogromną radością rozpiszę.

Teraz potrafimy posegregować emocje. Wiemy, jak wibrują i że nas osłabiają. Nasze ciało podlega emocjom, stąd jak już od dawna wiadomo większość dolegliwości i chorób. Należałam do tej grupy społeczeństwa przez większość mojego życia. Wiem, co to ból i cierpienie. Wiem, co to znaczy wyhodować sobie komórki rakowe i doświadczać bólu oraz depresji. Za te lekcje dziś bardzo dziękuję i stanowczo żegnam je! W zasadzie to już czas jakiś temu pożegnałam. Wnioski wyciągnięte, korona poprawiona, a i rajstopy podciągnięte. Jestem kobietą, która ma moc zmieniania przede wszystkim siebie.

Im większa świadomość tego, jakie rzeczy są i jakie same jesteśmy, tym większa szansa na dobre i spełnione życie na jak najwyższym się da poziomie funkcjonowania. I tutaj właśnie rozgościłam się przez ostatnie lata. Trzeba było tylko dokonać wyboru. Wolny wybór to wolność, jakiej nikt i nic nie może odebrać człowiekowi. Kiedyś tego nie rozumiałam. Teraz używam tej wiedzy, jak tylko często się da w życiu osobistym i zawodowym. Nie ma nic piękniejszego od dzielenia się swoimi doświadczeniami z innymi, kiedy zaczyna się więcej rozumieć. Jesteśmy istotami o wielkich możliwościach. Zawsze o tym pamiętajmy. Wszystko, co temu przeczy to kłamstwo. Nie „kupuję” tego dziś. Otworzę teraz przed Tobą nieco inną rzeczywistość. Gotowa?

W prawdziwym sukcesie znajduje się wielka moc, lecz pod jednym warunkiem — że przebija się przez niego bycie prezentem dla innych, czyli w efekcie prezentem dla świata.

Kiedy odkrywamy znaczenie tych słów i one współgrają z naszą aktualną wibracją, możemy osiągnąć niemal wszystko. Dla mnie odkrycie prawdziwego znaczenia sukcesu było czymś elektryzującym… czymś, niesamowicie inspirującym.

Kilkanaście lat temu raczej przeskakiwałam z emocji na emocje. O wysokich częstotliwościach i ich znaczeniu w życiu nie miałam za dużego pojęcia oraz zupełnie inaczej je definiowałam. Słyszymy i mówimy o miłości, ale czy oby na pewno ją rozumiemy?

Myślisz, że miłość to jest to, czego chcesz, ale czy myślisz w taki sposób, że to jest właśnie to, czym chcesz podzielić się z innymi? No właśnie. Mowa tu o najpiękniejszym rodzaju miłości — tej bezwarunkowej.

Kiedy spotkałam kobietę z początku książki, pomyślałam — no tak, ona ma racje, mam się czym podzielić z innymi, ale to oznacza, że muszę wyjść spod kamienia, pod którym sobie tak cichutko siedzę. Widzisz, jeżeli żyjemy pod kamieniem, to uciekamy nie tylko przed sobą, czy też przed innymi, uciekamy przed życiem.

Tego dnia odkryłam, że faktycznie mam życie bardzo bogate w doświadczenia i może czas, by przekuć to w atut. Może faktycznie jestem w stanie zainspirować choć jedną osobę na początek? Z tą myślą ruszyła zupełnie inna energia! Tak oto działa intencja. Od tamtego czasu wspierałam na różne sposoby innych w ich podróży. Mogę, myślę spokojnie napisać, że to nie jest jedna osoba, ale już chyba około tysiąca osób. Każda budowała mnie ku kolejnej przede wszystkim w doświadczenia.

Tak powstała moja Pasja, moja Misja i mój Cel. Wszystko zaczyna się od jednej myśli, a potem od pierwszego kroku. Kiedy otwieramy się na nowe, pojawiają się różne rozwiązania i propozycje. Tak właśnie działa przestrzeń, która pełna jest możliwości. Prosimy i dostajemy. Tak jest, bo bycie prezentem dla innych to najbardziej wartościowy sposób na przeżycie własnego życia. Jak dla mnie to klucz do szczęścia i spełnienia. To właśnie oznacza sukces. To efekt uboczny własnych decyzji i własnego wzrostu, który przekłada się na jakość życia innych. Fascynujące i dlatego nigdy się nie kończy. Po prostu ma to ogromne znaczenie.

W moim życiu pojawiło się wiele bardzo niesamowitych osób. Myślę, że większa część nauk, jakie otrzymałam, to wskazówki, jakie nie dotarły do zbyt dużej liczby ludzi. A nawet to wiem. Wciąż jestem uczennicą. Czuję coraz większe oddanie, wdzięczność i zaufanie.

Lecimy wyżej!

Zastanawiałaś się kiedyś może nad tym, czym są: odwaga, radość i miłość?

Pytam, bo tu tkwi cała tajemnica, ponieważ one nie są emocjami, tak jak większość ludzi myśli. Czy to nie jest ciekawe? Tak więc ani miłość, ani odwaga, ani radość nie są emocjami. Są one natomiast najwyższym sposobem funkcjonowania i jak najbardziej naturalnym stanem umysłu, niezmąconego przeszkadzającymi emocjami. Co czujesz teraz? Co powiesz? WOW?

A zatem odwaga, radość i miłość to najwyższe poziomy świadomości i to mnie pociąga i fascynuje właśnie.

Odwaga jest najwyższym sposobem funkcjonowania. Radość jest najwyższym sposobem funkcjonowania. Miłość jest najwyższym sposobem funkcjonowania.

To z poziomu odwagi kochamy i wspieramy. Tu w naturalny sposób pojawia się w nas i radość. Na tym poziomie doświadczania pojawia się bardzo dużo energii do działania, a idzie za nią ta zdrowa i prawdziwa pewność siebie. Tutaj czujemy, że możemy dokonać bardzo dużo i z dużą bezwysiłkowością i lekkością. Pamiętam moje zaskoczenie, kiedy odkryłam, że ze szczebla odwagi o wiele łatwiej jest zaakceptować rzeczywistość wokół siebie.

Zdradzę Ci teraz kolejny wielki sekret.

Na poziom odwagi można przejść dość szybko, bo już w chwili podjęcia decyzji, że np. przyjrzę się swoim emocjom. Tak! To wymaga decyzji i tylko tej jednej na początek. Tak o to budujemy w sobie nieustraszoność. Koniec z zamiataniem pod dywan.

Konfrontacja i porządki, konfrontacja i kolejny szczebel za nami! Przychodzi czas na sprzątanie i porządkowanie w swojej głowie. Z poziomu odwagi jest o wiele łatwiej żyć, ponieważ daje nam ona poczucie spokoju. To zaskakujące, ale tak właśnie jest. Czy to nie jest wspaniałe? Któż kojarzy odwagę z większym spokojem? Nie znam zbyt wiele takich osób. Teraz wiesz o tym i Ty.

I jeszcze coś ważnego i pomocnego dla Ciebie. Kiedy zdecydujesz się zacząć działać w odważniejszy sposób, możesz czuć się bardzo różnie.

Kiedy „odpalały” mi moje stare lęki, to szukałam pomocy na zewnątrz siebie. Oczywiście, że czasem trzeba skorzystać nawet z fachowej pomocy innych. To jest ok. Przyjdzie i tak moment konfrontacji z rzeczywistością i z samą sobą. Wsparcie z zewnątrz jest ok, żeby się po prostu zwyczajnie wzmocnić. Pamiętajmy o tym, że coraz wyżej można wspinać się Tylko z coraz lżejszym bagażem. Na każdym etapie potrzebna jest również aklimatyzacja. Krok po kroku i we właściwym kierunku. Do dziś, kiedy pojawiają się gorsze momenty, mówię do tego, co pojawia się w mojej głowie — Żegnam, dziękuję bardzo za przypomnienie o sobie, ale teraz żegnam! Zasada jest zawsze taka sama — problem jest tak duży, jak bardzo dużym pozwoliłyśmy mu się stać. Warto o tym pamiętać, by szybciej problem pożegnać. Odwaga jest antidotum na strach.

Myślę o strachu w ten sposób — czy ktokolwiek chciałby ten strach ode mnie wziąć, a może ktoś chciałby go ode mnie kupić? To rada mojego nauczyciela zresztą.

Po szybkiej odpowiedzi — oczywiście, że nie, zamykam temat jak najszybciej. Zamiana strachu na ciekawość to kolejna forma pracy z nim. Myśl — „o! — Jakie to interesujące” — to zawsze działa na naszą korzyść. To takie magiczne sztuczki, które po prostu działają i już. Dlatego nie wahaj się ich użyć i Ty. Czasem biorę kartkę i wypisuję sobie na niej każdą decyzję, która doprowadziła mnie do miejsca, w którym jestem. Tym samym odkrywam w sobie coraz więcej odważnych decyzji. Upewniam się w ten sposób, że ma to sens i to pozwala mi iść dalej. Co myślisz? Czy to ma sens i dla Ciebie? Zrób podobne ćwiczenie, jeśli tylko chcesz.

Większą część życia, podejmuję kroki, choć dla wielu inne, nietypowe, odważne, ale też bywało, że i niezrozumiałe. Mało spędzam czasu w swoim statusie quo — może dlatego to szokuje trochę ludzi, ale jest też inspiracją dla wielu. Ludzie idą za przykładem. Doświadczenia nikt nie przeskoczy, a idzie za nim pewna energia, czyli inspiracja. To jest wielka moc. To ona porywa ludzi i jest mocniejsza od motywacji. Piękna sprawa. Wokół jest tylu inspirujących wspaniałych osób. Tylko się dobrze rozglądać, brać przykład i stać się kolejnym dobrym przykładem i kolejną piękną inspiracją dla innych. Jeżeli chcesz poznać kilka moich odważnych decyzji, chętnie się z Tobą tu nimi podzielę.

Dość wcześnie wyprowadziłam się z domu rodzinnego, bo już w dniu otrzymania dowodu osobistego. W chwilę później zostałam zupełnie rzecz jasna nieplanowaną samodzielną mamą, bez mieszkania i bez wsparcia. Zdecydowałam się na nowe związki, a nawet na małżeństwo. Po półtora roku postanowiłam i z niego zrezygnować. Jako samodzielna mama ukończyłam edukację, choć była to taka nauka na raty. Sporą część czasu przeznaczyłam na szkolenia, kursy i rozwijanie nowych kompetencji. Poszukiwałam siebie i swojego miejsca. Dziś postrzegam decyzje te, za najlepsze z najlepszych. Z perspektywy czasu mogę spokojnie napisać, że było warto, choć wcale nie łatwo. To, co łatwe, nie przesuwa nas do przodu.

Poznałam uczucie fizycznego bólu, spowodowanego degeneracją organów i wiele innych trudnych sytuacji dotyczących obszaru zdrowia. Zdecydowałam się na alternatywny sposób leczenia. Ten wybór okazał się dla mnie najlepszym z najlepszych. Jestem dziś zdrowa. Zdecydowałam się na przeprowadzkę chyba siedemnastą w swoim życiu. Od szesnastu lat jestem w jednym miejscu, z jednym mężczyzną, tym najlepszym z najlepszych, nie licząc wyjazdów i podróży. Świat wskazał nam drogę i kierunek — wspieranie kobiet w rozwoju inteligencji emocjonalnej oraz finansowej. Podjęłam to wyzwanie. Kocham te kobiety całym serduchem swoim. One to dobrze wiedzą. Patrzenie na to, jak budzi się w nich odwaga, coraz większa radość i wiele innych wspaniałe umiejętności to niesamowita sprawa. Fascynuje mnie inwestowanie i trading oraz badanie rynków finansowych. Miło jest cieszyć się codzienną wolnością i stylem życia, taki jaki kocham. Dla mnie pieniądze to forma energii, która daje się dowolnie kształtować. Warto wiedzieć w jaki sposób. Jest to dla mnie pewna zabawa — gra, dzięki której mam możliwość robienia więcej także dla innych. Przecież z poziomu więcej — możemy więcej. Stajemy się dokładnie tym, o czym myślimy. Tak właśnie jest.

Umysł jest najpotężniejszym narzędziem. A uczciwość i szczerość to klucz do sukcesu. Tutaj właściwe intencje rozdają karty.

I wiesz co, zarabianie pieniędzy to nie ciężka praca, ale uczciwy wysiłek, który przynosi wiele nagród. Nie ma dróg na skróty. To iluzja. Pieniądz to skutek uboczny. To wynik. To prezent za wartość, jaką wnosimy w życie innych ludzi. Z wyższych poziomów nie patrzymy na temat finansów przez pryzmat emocji. Emocje w związku z pieniędzmi to nieporozumienie.To walka o przetrwanie z miesiąca na miesiąc. To fałszywe poglądy i przekonania na jego temat.

Pieniądz to wolność. To wybór. To nasz partner na drodze. Możemy go mieć, ale nie musimy — bo mamy wybór. Jednak czy tak jest? Przyjrzyjmy się teraz przez chwilę trochę bardziej temu tematowi. W relacji ja — pieniądz, najważniejsza jest relacja z samą sobą. To początek, od którego warto zacząć.

Tutaj można zrobić sobie małe ćwiczenie. Proponuję, abyś zapisała sobie odpowiedzi na pytanie — Czy ja lubię siebie? Za co lubię siebie?

Znajdź odpowiedzi i je zapisz, proszę. Powodzenia.

W drodze do sukcesu trzeba lubić siebie. Od nas wszystko się zaczyna. Relacja -„ja a pieniądz,” zaczyna się od relacji „ja — ze sobą samą”. Teraz mamy już punkt zaczepienia. Wiemy też, że warto zbudować z samą sobą dobrą relację czy chcemy lepiej prosperować, czy też to, co mamy już nas satysfakcjonuje, ćwiczenie to zawsze ma sens i znaczenie.

Na tej podstawie budujemy nasze nowe nastawienie, również w sprawie pieniądza. Dla mnie wydaje się to niezmiernie ważne. Skoro stare myślenie na temat pieniądza nie działa albo nie działa tak, jakbyśmy tego chciały, to dobrze jest zbudować nowy, lepszy fundament. Co myślisz? Podejmujesz się tego wyzwania? To teraz zapisz sobie wszystkie myśli dotyczące pieniędzy i zobacz czy są one wspierające, czy raczej nie. A może neutralne? Bo widzisz, pieniądz też trzeba szczerze lubić, by on był w naszym życiu. Nasz sukces finansowy to pieczęć naszego poziomu świadomości w tym obszarze. Czy warto zatem przyjrzeć się temu tematowi bliżej w drodze do sukcesu? Zobaczmy.

Nie ma przyczyn na zewnątrz nas, są natomiast wewnątrz nas i dotyczą wszystkich obszarów naszego życia, w tym obszaru związanego z biznesem i finansami.

W życiu chodzi o to, by doświadczać, czym jest obfitość. Przynajmniej dla mnie ma to duże znaczenie. Dobrze jest nie martwić się o pieniądze i żyć radośnie oddając się temu, co może nam je dać w ilościach, jakich sobie zażyczymy. Nic, tylko się odważyć i doświadczać życia, a nie ocierać się o nie. Można cieszyć się również tym finansowym życiem. Warunek jest jeden — uwolnienie się od pewnego fałszu i od emocji na temat pieniądza.

Ludzie bogaci często wspominają o tym, że w grze o pieniądze nie ma miejsca na emocje typu: lęk, strach, złość, duma, wstyd, poczucie winy czy zazdrość. Pieniądz ma ułatwiać życie człowiekowi, a nie mu je utrudniać.

Pieniądz sam z siebie jest neutralny, to nasze umysły zabarwiają wszystko, a dotyczy to również finansów i tego, jak nam się w życiu powodzi. Miałam dość kiepski bagaż dotyczący tematu pieniądza. Nie dostałam dobrych finansowych wzorców. Dostałam to, co dostałam, mogę z tym dziś zrobić, co zechcę. A to, co jest moją wolą, to finansowa niezależność i wolność.

Jednak do pewnego czasu byłam zaprogramowana na słabe uczucia i emocje dotyczące pieniędzy i oczywiście siebie. Żyłam w strachu o byt swój i mojego dziecka. Popadłam w choroby i depresje. Przede wszystkim byłam zależna od wszystkich i wszystkiego oprócz siebie. Błogosławione doświadczenie!

Ta lekcja była bolesna, ale dzięki temu moje życie dzisiaj wygląda inaczej. Buduje siebie każdego dnia. Buduje swój finansowy mindset każdego dnia. Działam zupełnie na innych obrotach i na innej wibracji. Bez tego, co niżej nie ma tego, co wyżej, także głowa do góry i nic, tylko iść dalej! Zawsze trzeba zacząć z tym, co się ma i tu gdzie się jest. Do tego potrzebujesz pewnej wiedzy jak, chociażby ta w tej książce. Kluczowe jest odbudowanie swojej własnej autonomii. O niej również zawsze pamiętaj.

A więc — przyczyny są w nas.

To zawsze był ciekawy dla mnie temat. Zrozumiałam, że wszelkie problemy można rozwiązać, tylko przejmując za siebie sto procent odpowiedzialności. Większość ludzi przerzuca odpowiedzialność za swoje życie, zdrowie czy finanse na czynniki zewnętrzne oraz na innych ludzi. To taki jak już wiesz — system obronny. Tej niemocy kobiety się zbyt często trzymają. Do tego dochodzi potrzeba kontrolowania ludzi, zdarzeń, sytuacji czy też pieniędzy nawet tych niezarobionych przez siebie, a przez innych. Taka naiwna wiara w to, że można cokolwiek poza sobą w życiu kontrolować. Otóż nie można.

Nad tym, co znajduje się poza nami, już kontroli nie mamy. I tutaj dochodzimy do ważnego momentu.

Odpowiedzialność

Odpowiedzialność za siebie, za swoje życie, za życie w zdrowiu czy dostatku. Bywa dość często, że do tych zmian w sobie bardzo się zmuszamy. Pojawiają się frustracja i tego typu rzeczy.

Warto je sczytywać i odpowiednio na nie reagować. Głową muru nie przebijemy, mur nadal stoi, a do tego głowa boli, wiadomo… Możemy jednak zrobić coś zupełnie innego. Możemy od teraz pamiętać o niskich emocjach, to z czego wynikają i co w konsekwencji przynoszą. Na to mamy wpływ — na efekt. Przypominajmy sobie o tych wyższych szczeblach poza emocjami, które są bliższe naszej prawdziwej naturze. Tam nie ma już walki. Od czego zatem zacząć?

Od odkrycia — co przeważa w nas i dlaczego? Więc zacząć od tego uczciwego wysiłku, by wznieść się wyżej, ponieważ tylko tam, żyje się o wiele prościej łatwiej i przyjemniej.

Napisz, proszę czy właśnie tak chciałabyś żyć, bez tych wszelakich zależności od innych? Czy stworzenie przez siebie samą solidnego fundamentu byłoby dziś czymś ważnym dla Ciebie?

Co Tobie mógłby dać nowy fundament? Nowe życie? Jak chcesz żyć?

AKCEPTACJA

Kolejną opcją i sposobem na życie, jakie odkryłam, była akceptacja. Brzmi dobrze, prawda? Coś w tym słowie brzmiało dla mnie jakby troszkę tajemniczo, ale i kusząco. Jak Ty odbierasz słowo akceptacja? Okazuje się, że aby w ogóle cokolwiek zaakceptować, a co do tej pory było odpychane i negowane przez nas, wymaga poziomu odwagi. Ekscytujące, prawda? Dla mnie pachnie tu byciem sobą, wyrażaniem siebie oraz zdrową pewnością siebie. To czucie się bezpieczną w każdej sytuacji bez względu na to, co aktualnie dzieje się wokół. Akceptacja tego, co jest bez oceniania tego.

Jest to stan zrelaksowania i spoczywania w tym, co jest. Wielka sprawa!

Ten poziom samorozwoju rozpoczęłam od zaakceptowania siebie. Krytykowanie własnego wyglądu czy swoich myśli zaczęłam puszczać w chwili kiedy się pojawiały. To wymaga czasu, to nawyk, który będzie powracał. I to jest ok. Mamy przecież wolny wybór i decydujemy, jak zareagujemy. To jest właśnie budzenie swojej wewnętrznej mocy. Tak jak ja, tak i Ty możesz zareagować, jak zechcesz, a wystarczy się w tym ćwiczyć. Droga autentyczności jest bardzo ważna. Poczuj to przez chwilę, jak czujesz się, kiedy jesteś zupełnie i całkowicie sobą? Nie trzeba odgrywać jakichś ról i dopasowywać się do jakiegoś szablonu z jakiegoś tam zewnętrznego powodu. Po prostu wchodzisz, jesteś i świecisz! Taka prawdziwa Ty!

Widzisz, receptą na problem jest zawsze odważne przejęcie za niego odpowiedzialności. To jest warte zapamiętania moim zdaniem.

Nie możemy zbyt dużo zmienić, jeśli nie poprzedzi tego akceptacja. Dlatego skupimy się teraz na niej, abyś dostrzegła jej piękno w swoim cennym życiu. Wszystko ma swoje konsekwencje, dlatego mądrze jest dokonywać świadomych, jak najbardziej właściwych wyborów.

Najpierw o czymś myślimy, następnie o tym mówimy, a z tego wynika działanie. Kolejność jest właśnie taka.

Chodzi o to, by znaleźć czas, by zweryfikować to, co w danej sytuacji myślimy, ponieważ to wpłynie na to, jak zareagujemy. Co zasiejesz, to zbierzesz. Teraz widzisz, jak bardzo istotna jest odwaga i akceptacja w życiu każdego człowieka.

Akceptacja jest bardzo uwalniającym stanem.

Zdradzę Ci kolejny sekret. Emocje, o których mowa to nic innego jak pożywka dla ego. Ono lubi wodzić nas za nos i kierować nami. Nie chce, byśmy odkryły znaczenia wolnej woli. Czym Ty karmisz swoje ego?…

Ego to kilka właściwości umysłu, które niestety bywają destrukcyjne dla nas, dla naszego ciała i naszego otoczenia. Właśnie z powodu dokarmiania go, podstępna duma zaczyna pękać w szwach! Niebezpieczne to narzędzie. Duma powoduje, że człowiek czuje się, coraz bardziej samotny a przecież w konsekwencji sam to sobie zrobił. Także, zanim następnym razem wypowiesz słowa „ale przecież ja to wszystko wiem” i nakarmisz swoje ego, zastanów się nad skutkami tej postawy. Ludzie uciekają od dumnych osób. Zresztą nic w tym dziwnego, kto by chciał przebywać z kimś, kto jest najmądrzejszy, wie już wszystko i nie dopuszcza innych do głosu?

Lepiej funkcjonuje się z poziomu odwagi, akceptując innych i siebie oraz ciesząc się z tego, co się wydarza wokół. To my tworzymy nasz świat, a nie ktoś inny. Tworzymy go nieustannie poprzez nasze myśli decyzje i wybory. Każdy ma prawo do własnego zdania. My mamy prawo do swojego. Warto uznać inny punkt widzenia za ciekawy czy też interesujący i po prostu nie oceniając iść dalej.

Kiedy jest otwartość, wtedy możemy wyjść z inną jakością.

Jestem osobą radosną. Osoby, które mnie znają wiedzą o tym doskonale. Potrafię śmiechem i słowem wystrzelić w górę sztywne koncepcje czy sytuacje. Myślę, że człowiek powinien zainwestować we własny poziom radości, ponieważ śmiech to najlepszy strażnik zdrowia i relacji oraz ogólnego dobrego funkcjonowania. Radość to kolejny naturalny stan umysłu. Wszystko nią wibruje, nie wszyscy to jednak potrafimy dostrzec. Wiadomo, że to nasze filtry na świat (emocje) powodują, w jaki sposób postrzegamy świat. I właśnie to, staje się dla nas prawdą.

Czy radości można się nauczyć? Jak najbardziej!

Ona już w nas jest. Każdy ma w sobie radość. Czasem tylko wykonać należy troszkę pewnej aktywności, aby zwiększyć jej stężenie. Niekoniecznie mam tu na myśli to, by zjeść większą ilość kapusty z grochem. Chociaż… od czegoś trzeba w końcu zacząć ćwiczyć poziom radości! (śmiech). Radość to naturalny stan umysłu.

Podobno wszystko wibruje radością, a utrzymywane jest w całości przez miłość. Miłość i radość mają właściwość ochraniającą. Przyciągają, inspirują i zachwycają. Jak widzicie, nie ma to nic wspólnego z osobowością typu „połknięty kij”. Kiedy zaczynamy dostrzegać małe rzeczy, za które warto czuć wdzięczność, jest szansa na automatyczne odblokowanie ośrodka serca. Ważna zależność jak widzisz — ośrodek serca i radość. Pamiętaj — sztywny umysł — sztywne ciało, które boli.

Reakcją na odblokowanie ośrodka serca często są łzy. Radość zatem może przejawić się poprzez łzy i tego doświadczyłyśmy chyba nie raz, prawda?

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 47.25
drukowana A5
za 59.33